Objawienia - Zofia Nosko - Orędzia Zbawienia 2część.docx

(106 KB) Pobierz

Dół formularza

Objawienia - Zofia Nosko - Orędzia Zbawienia II

piątek, 31 lipca 2009 22:42

“Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie,

wszystko badajcie, a co szlachetne zachowujcie.” (Tes. 5, 19-21)

 

 

 

WIELKI ZAPOMNIANY

 

 

 

Tłumaczenie z włoskiego

 

Na prawach manuskryptu.

 

 

“Wysławiam Cię Ojcze, Panie Nieba i ziemi,

że zakryłeś te rzeczy

przed mądrymi i roztropnymi,

a objawiłeś je prostaczkom” (Św. Łukasz 10.21)

 

 

Wstęp

Te Orędzia otrzymała i spisała na rozkaz swojego spowiednika pokorna Siostra, której posłannictwem było “modlić się za tych, którzy się nie modlą”. Zwłaszcza miała wynagrodzić wszelkie zaniedbania względem Jezusa obecnego w Eucharystii przez kapłanów i osoby poświęcone Bogu...

 

 

“Beze Mnie nic nie możecie” - powiedział Pan Jezus - i to może być mottem tych Orędzi...

 

 

Jest to przepiękne Dzieło dla rozważań przez osoby poświęcone Bogu,

ale także dla osób świeckich,

które pragną modlić się i wynagradzać za tych, którzy się nie modlą.

“...Chcę aby prędko poznali oni najgorętsze pragnienia swego Boga. Gdybyś mogła przemówić i napisać do serca każdego kapłana! - powtórzyć im w Moim Imieniu, żeby wrócili... Chłód i obojętność przeszkadzają im uznać to oddalenie się ode Mnie. Tylu z nich uważa się nawet na drodze do świętości, a są od niej tak dalecy! Poklaski i uczucia stworzeń zaspokajają ich pragnienia i sądzą, że wszystko jest dobrze. A dusze by spieszyły za nimi i słuchały ich, gdyby ich życie było budujące i oderwane od wszystkiego, a przeżywane ze Mną u stopni ołtarza.

Ileż to osób wyniesionych do godności w Kościele, stworzyło w swym otoczeniu istny raj wygód. Nie mogą oni usłyszeć Mego zmartwionego głosu i jęku dusz potrzebujących. Wszystko dla nich jest za ciężkie i męczące: pokłon, przyklęknięcie, chwila adoracji, choćby myślą. Długie spoczynki w światowym łóżku miękkim i delikatnym, posiłek wyszukany, a pracy jak najmniej. Nie mogą już zostać między nimi, raczej obok nich. Lecz mało uznaje swe ujemne strony. Wszystko zdaje się być ludzkim powodzeniem, apostolstwem pozbawionym Bożej łaski... Wszystko budują beze Mnie. Co za straszna pustka, a triumf dla szatana!

Ich ostatnie spotkanie ze Mną - rozważ, płacząc nad nimi - “Nie znam Ciebie!” A takich jest nieskończona liczba. Wspomną o nich od czasu do czasu w jakiej gazecie, na zjeździe...

Ale dla Mnie oni już nie istnieją!

Są to ich najwyższe braki: marnują swe powołanie ciągłym szukaniem siebie. Choć pracują niby to dla Mojej chwały, ale chcą być zadowoleni we wszystkim i cieszyć się z powodzenia.

A teren dusz pozostaje twardy i niepłodny. Brakuje łez gorącej modlitwy i krwi cierpienia, walki i upokorzenia... dusze ci powierzone świadomie i rozważnie ranią Moje Serce...: są to morderstwa, zabójstwa, kradzieże..., a nade wszystko nieczystość, bałwochwalstwo własnego ciała. Winy te są bez liczby! Zwłaszcza nocą triumfuje nieprzyjaciel. Zbyt wcześnie młode dusze są w to wciągnięte.

Przejmij się tymi nieskończonymi udrękami twojego Boga... Rozważaj to! Mało ludzi jest wolnych od tej okropnej oznaki nieczystości. Cała nauka ludzka, choć może nie wprost dąży do tego: rozszerzyć po całej ziemi te grzechy nieczyste, które coraz bardziej obrażają moją sprawiedliwość.

Proszę cię, wynagradzaj, wynagradzaj za to! Ofiaruj Mi swe ciało, przyjmując moją Mękę w każdej chwili, trzeba nawet poszarpania fizycznego... Poddaj się temu wynagradzając, milcząc i pozbawiając się najlżejszej ulgi. Nie dbaj też o względy ludzkie. Przyjmuj chętnie upokorzenie, uległość.

Drzwiczki, które Mnie ukrywają w więzieniu eucharystycznym, ukrywają także ciebie od wszelkiego spojrzenia ludzkiego. Oddalaj się coraz bardziej od wszystkiego. Staraj się zwalczać senność i zmęczenie... Są to nędze ludzkiej natury, ale trzeba je znosić z Moją pomocą.

Ukrzyżowanie! Jest to wielka łaska Mego Miłosierdzia.

Gdybyś mogła wyliczyć osoby wierne łasce Chrztu św.: kapłani, zakonnice, wierni... Jakżebyś się przejęła znając ich liczbę: byłaby ona taka mała! Pouczenia szatana oślepiły ich: grzech nie istnieje, trzeba zastosować się do odnowy, trzeba kierować duszami, jak naucza świat... Zaparcie, surowość życia są uznane za niemożliwe, bo osoby są teraz za słabe, delikatne i mają wiele pracy, tak, że to już nie jest potrzebne.

A pokuty i umartwienia... już się o nich zapomniało. A jednak jest to wielkim obowiązkiem i nikt się nie zbawi bez pokuty.

Niech twoim ciągłym pragnieniem będzie: wynagradzać za wszystkich. Ofiaruj się ciągle Ojcu wraz ze Mną. W tym czasie liczba win jest nieskończona. Trwaj ciągle na adoracji, wynagradzając i ofiarując Ojcu Moją Krew Przenajdroższą, Serce Maryi i całą siebie.

Dziś rano w krótkim czasie zrozumiałaś miłość i konanie twego Boga. Pozostań wierną, nie zważaj na sądy ludzkie. Objawię ci się bez miary, bylebym znalazł cię zawsze samą. Bądź sama i oderwana od wszystkiego, umartwiając nawet swe myśli. Jak tylko spełnisz swój obowiązek, udawaj się w miejsce samotne, a jeśli możesz, to do kaplicy.

Gdyby Moi kapłani zrozumieli wartość pokuty i życia umartwionego! Jakże to jest potrzebne, by zbliżyć się do Mnie, zrozumieć Mnie i odpowiedzieć na Moje pragnienia.

Praktykuj to w każdej chwili i niech się to stanie twoim oddechem, Jakże pragnę, byś mogła zrozumieć cierpienia Odkupienia. Jest to wielkim darem móc je pojąć... Rozważaj to ciągle, nakazuję ci to! Staraj się ciągle naśladować Mnie, by prowadzić dalej dzieło Odkupienia. Zadowalaj się małym, uważaj wszystko za pożyczone.

Bądź wdzięczna za upokorzenia, za złe sądy i niezrozumienia, dziękuj za nie. Bolesne łzy mają wartość krwi, która złączona z Moją zbawi wielką ilość dusz.

 

Marzec 1966

Moja Obecność Eucharystyczna jest darem, którego nigdy nie zrozumiesz dostatecznie.

Z wiarą coraz żywszą, oddawaj się cała za Moich kapłanów.

Ilu ich ginie! Przyjmij wszystkie trudności twego istnienia, byleby oni się zbawili i wrócili do Mego ołtarza... Tyle oziębłości i niewdzięczności jest bardziej bolesne od Mojej Męki i śmierci. W miastach ukrywają się winy księży wśród innych ludzi. Po wsiach wlecze się istnienie... szukając rozrywek tak jak inni. Co za konanie twego Boga... szukałem cię, czekałem na ciebie, byś Mi pomogła. Nie masz już wolnej chwili, istnienie twoje wyniszczyło się w Moim.

Niech ciągłym twym westchnieniem będzie: Powrót Naszych kapłanów! Mój Kościół odżyje tylko wtedy, kiedy jego przedstawiciele otoczą Mój Ołtarz. Ileż to razy powtarzałem to wezwanie! Proszę, byś ofiarowała się ze Mną cała Ojcu, a także z Matką Naszą i wszystkimi świętymi, by kapłani powrócili i znowu wierzyli, nie żądam niczego innego. Chcę, by uważali Mnie za swego Brata, na wygnaniu wraz z nimi, za swą Ucieczkę i Wzmocnienie w goryczach apostolstwa. Ofiaruj się cała z żywą wiarą, nie mierząc nigdy swych ofiar i cierpień...

Rozważ ile kosztowało Jezusa zbawienie: konanie, łzy gorzkie i Krew aż do ostatniej kropli. Któż Mnie wówczas podtrzymał i zrozumiał Mnie, tak znieważonego i wzgardzonego? Rozważ serce i wolę twego Zbawiciela. Głowa Jego, ta Stolica Boskiej Mądrości, spuszczona ku ziemi w zupełnym upokorzeniu!

Oczy Najświętsze, światłość wszechświata, zamknięte na wszystko, nie patrzące nawet na swą Matkę. Usta skrzywione, lecz otwarte, by powtarzać: Przebaczam wam i kocham nad miarę!

Ręce wyciągnięte, zawsze pragnące przez wszystkie wieki obejmować Moich kapłanów. Nogi przybite nieruchomo w uległości i posłuszeństwie.

Dusze nie tyle zbawia się czynem, co zgodą na śmierć, by inni mieli życie. Tak masz spędzać twe dnie: z głową schylona ku ziemi... Wszyscy, mający autorytet, niech postępują z tobą jak chcą: nie istniejesz dla nikogo. Oczy są zagasłe, a nie tylko zamknięte na wszystko co cię otacza: miejsca, praca, osoby. Tylko wtedy nie stracisz zjednoczenia ze swym Zbawcą. Usta niech zawsze będą prędkie do tłumaczenia i pomocy. Milczenie niech będzie całkowite, bo umarły nie mówi, a ty wiesz o tym.

Trwaj pod ciągłą opieką twej Matki, powierzaj wszystko Jej Niepokalanemu Sercu, wzywaj Jej i dokonuj razem...

Spędzając ile tylko można czasu przy Tabernakulum, nauczą się naśladować Mnie uznając, że już nie potrzebują środków ludzkich: książek, pism i rozmów.

Od lat przygotowuję cię, oczyszczam, wyniszczam... Moje wezwanie miłosierne powinno dojść do wszystkich serc, ale nieprzyjaciel przeszkadza w drodze... Powinnaś oczyścić te drogi swoją krwią i łzami, którym Moja moc nada wartość.

Idź za Mną z pokornym sercem dziecka i gorącym pragnieniem kochania Mnie, i posiadania, jak Moja współodkupicielka tego biednego świata. Oto posłannictwo ci powierzone: Rozważ, czy był znany od kogo Zbawiciel ukryty w cieniu swej Matki?

A jednak najboleśniejsze Odkupienie dokonywało się każdej chwili w tym domku Nazaretańskim, by zakończyć się na Kalwarii. Zaczęło się ono od Jej pokornego T A K, pełnego heroizmu. Razem z Nią, w zupełnym ukryciu, odnów się z Jezusem w Eucharystii, odnawiaj Jego dzieło Odkupienia. Kiedyś ludzie poznają jego wartość!

Ofiaruj Mi swoją nicość, Ufaj, nawet wtedy gdy rozproszenia i pokusy zdają się oddalać ciebie ode Mnie. Odnawiaj ciągle swoje oddanie się, choćby cię to bardzo kosztowało. Odnawiaj jako wynagrodzenie za obojętność Moich drogich kapłanów.

 

9.III.1966

Twój biedny umysł nie może pojąć win, wciąż popełnianych na ziemi: są to grzechy młodych, grzechy starszych, ukryte i jawne - ileż ich jest!

Okrzyk: Ukrzyżuj! - jest ciągły. A Moi kapłani biorą w tym udział! w pierwszym szeregu jest tyle dusz Mi poświęconych, które żałują, że poszły za Mną.

Zachowaj milczenie, jak tylko możesz ze wszystkimi, a myśl o twej nicości niech będzie twą ucieczką. Odnawiam w tobie Moją Mękę za Kościół i kapłanów.

 

16.IX.1967

Duch światowy jest ruiną duchowieństwa

 

Jego głęboka pokora (?), oderwanie od wszystkiego i ubóstwo jego mieszkania było wyrzutem dla szukających wygody księży. Jego jedynym pragnieniem było być blisko Mnie we dnie i w nocy. Najwięksi grzesznicy widzieli w nim odbicie Mnie Samego. A jakie były owoce tego? Powoli, nawet kamienie, których się dotykał, wzruszały się, mówiły i nawracały. Takich chcę mieć Moich kapłanów, bo ich po to wybrałem.

Módl się w tej intencji i ofiaruj ciągle Ojcu, by kapłani powrócili do Mnie. Nie będą się wtedy czuli sami, bo Ja im wystarczę.

 

23.X.1963

Im będziesz wierniejsza temu, by Mnie nigdy nie opuszczać, tym więcej będę nawracał kapłanów.

 

24.X.1963

Gdybyś widziała duszę, nawet nędzną, po Komunii Św.!

Znika wszelki cień grzechu, a Moje Miłosierdzie dokonuje dzieła jej uświęcenia. Wtedy Ja czynię cię godną Siebie, dlaczegóż Mi nie ufasz bez miary?

Mogę cię uczynić zdolną do przyjęcia największych łask. Wierz tylko i ufaj. Buduję Moje wielkie dzieła na nicości. Ufaj Mi więc zawsze.

 

30.XI.1963

Pragnij szczerze być wzgardzoną i oskarżoną. Wtedy będąc wolną od wszelkiej myśli o sobie, nawet od przywiązania do stworzeń, będziesz stale do Mego rozporządzenia. Polecam ci, obiecaj Mi, że każdą, nawet najmniejszą czynność, będziesz spełniać z miłości ku Mnie. Niech cię nie przestrasza twoja nędza: bo im więcej ufności będziesz miała we Mnie tym bliższy będę tobie i dokonam Mego dzieła.

 

Wigilia Niepokalanego Poczęcia - 1963

Odnów z większą wiarą swą ofiarę: żyj tak, jakby nikt nie istniał dokoła ciebie.

Jakże bym chciał, by kapłani byli bliższymi Mnie i bardziej wewnętrznymi! Byliby lepszymi, gdyby modlili się więcej. Chcę ich nie w samochodach, w pociągach i na salach, ale oczekuję ich u Mych stóp. Nie ustawaj cierpieć za nich.

 

Wigilia Bożego Narodzenia

Niech cię nie zraża nienawiść i twardość tych, którzy Mnie tak obrazili. Pragnij coraz bardziej tego chleba (wzgardzenia i poniżenia), a staniesz się w ich oczach drogą wiodącą do Mnie.

Bądź żywą cząstką Mnie Samego, ofiarowaną każdej chwili na ołtarzu, na którym Ja jestem zawsze krzyżowany na nowo dla zbawienia was, was wszystkich.

Pozwól, bym podzielał z tobą wszystko: Moje cierpienia i miłość niezmierną ku Ojcu, wynagradzając za tyle obojętności, zwłaszcza Moich kapłanów. Ofiaruj się cała, z duszą i ciałem. Tej Świętej Nocy ofiaruj Mi Moich kapłanów. Spełnię twe pragnienia, tylko bądź Mi bliską. Każda chwila spędzona przeze Mnie na Ołtarzu jest nowym Odkupieniem. Zrozum tę tajemnicę nieskończonego miłosierdzia, która oddala największe kary. Czcij Mnie i żyj ze Mną w kościołach, zwłaszcza w tych, w których nikt nie dba o szacunek dla Mnie obecnego w Najświętszej Eucharystii, nie dba o Mnie tam, gdzie jestem sam i opuszczony. Za Moich kapłanów staraj się być jednym ze Mną w Hostii i na Krzyżu. Szukaj zawsze ostatniego miejsca, milcz we wszelkich utrapieniach i czyń wszystko z miłości i dla wynagrodzenia.

 

27.II.1964

Zrozum Moje nieskończone miłosierdzie w oddaniu całej Mej Krwi i ciągłym ponawianiem tego na Ołtarzu. Niewielu, bardzo niewielu czuje to, rozumie i o tym myśli.

Bądź Mi bliska: twój O. Św. Franciszek myślał we dnie i w nocy o Mojej męce. Ze łzami łączył się ze Mną i pragnął stać się drugim Mną.

Niech wszystko będzie ci obojętne. Dziękuj Mi za upokorzenia i miecz. Myśl zawsze o twoim Bogu wyśmianym i oplutym, i to nie tylko podczas Mej męki, ale ciągle. Zwłaszcza Moi drodzy kapłani to czynią mówiąc całym swym zachowaniem się: poczekaj... mam teraz zebranie, szkołę, wizytę... czekają na mnie... Musi mi się to udać, żeby Kościół i przełożeni byli zadowoleni!... A Ja jestem na końcu, bo inaczej być nie może!...

Dla tylu Msza św. jest ciężarem, a Kościół ciężkim więzieniem. Zrozum Mnie i oddaj się cała, z duszą i ciałem Memu Ojcu, razem ze Mną na Krzyżu, razem ze Mną w Hostii. Niech Moje cierpienie i Moje Rany staną się twoimi. Opuszczenie największe na Ołtarzu stanie się twoje. Wtedy trwać będzie nadal Moje Odkupienie, zwłaszcza dla Moich kapłanów.

 

Wielki Czwartek 1964

Gdybyś mogła pojąć nieskończone miłosierdzie dla twej duszy! Wszystko było skreślone i obmyte Moją Krwią! Nakazuję ci, byś uczyniła z twego życia, jakie ci jeszcze daję, nieprzerwany akt ofiary ze Mną na Moich Ołtarzach, na których oczekuję tyle dusz, by powróciły do Mnie z wielką wiarą, zwłaszcza dusze kapłańskie.

Dziś Serce Moje pragnęło dać wam największy dar, Siebie Samego. Ofiaruj się wraz ze Mną Ojcu, sercem Mojej i twojej Matki, powtarzaj z wiarą, że zawsze zostaniesz ze Mną na Krzyżu.

Tyle uczyniłem dla ciebie! Proszę cię o to, by odnowiła się wiara wśród wielu, zwłaszcza w Moich kapłanach.

Wielu nie wierzy w Moją Świętą Obecność. Dotykają Mnie, biorą i wyzywają, jakbym był jakąś figurą lub wspomnieniem. Jakże bolesnym jest dla Mnie takie obejście się. Pomóż Mi, ofiaruj Mi wszystko, by uznali, że żyją daleko ode Mnie, choćby nie było widać tych ich uczuć. Jakże pragnę, żeby wierzyli we Mnie i ufali tej Tajemnicy! Jakżebym przemienił ten świat przez nich, gdyby czuli Mnie żywym, zawsze bliskim, zawsze należącym do nich!

Obiecaj, że Mi nie odmówisz niczego, by to Moje pragnienie zostało wysłuchane. Niech twój kościół będzie Moim domem na zawsze, we dnie i w nocy.

I piątek kwietnia 1964

Tak długo jestem z tobą, a jeszcze Mi nie wierzysz?

Ileż to razy powtarzałem ci to!

Gdyby nawet wszyscy zaprzeczali ci, że to nie Ja, powinnaś iść za twym Bogiem, słuchać Go i wierzyć Mu za wszelką cenę.

Gdyby nawet dręczył cię nadal szatan, który się obawia Mego zbliżenia, bo z poznania tej Mojej nieskończonej miłości, tak zapomnianej w Eucharystii, osiągnę powrót tylu dusz, zwłaszcza kapłańskich.

 

Październik 1965

Schylając się tak do twej nędzy, zachęcam cię, nalegam i wstrząsam, bo jesteś zawsze rozproszona, choć masz chwile świętsze. Uwolniłem cię od wszelkiej odpowiedzialności, żądając w zamian, by wszelkie słowo lub myśl niekonieczna były oddalone.

Zbliżyłaś się do Mnie w tych dniach, usuwając się od wszystkiego co cię otacza, a zbliżając się całą swą biedną istotą do Trójcy Przenajświętszej, śledziłaś tak Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej i Moje cierpienia Zbawiciela.

Żądałem od ciebie ofiary z całego twego biednego istnienia dla wielkich potrzeb Papieża i Kościoła. Powierzyłem ci bolesne niewierności tylu Moich kapłanów. Byłaś tym przejęta i zbolała, ofiarowałaś Mi całą swoją nicość.

Twoja nędzna osoba, pozbawiona wszystkiego, jest niczym, ale ze Mną jest wszystkim. Mało kto przewiduje, jakie przestępstwa wywołują zniszczenie tego świata. Potrzeba wynagrodzenia cierpieniem i śmiercią jest wielka. Nie byłoby zbawienia dla tylu dusz, gdybym Ja, Zbawiciel wasz, nie ofiarowywał się nadal Ojcu.

Ale nie powinienem być sam!

Tobie nędznej została odkryta ta wielka tajemnica. Przygotowałem ciebie przez te lata łaski. Jakże pragnę, by wszystkie twoje biedne uczynki były zatopione w milczeniu i ukryciu!

Bądź odważniejsza. Opuszczenie wszystkich niech cię nie przeraża. Trzeba by tak było. Zawsze pragnąłem działać przez ciebie, lecz jakże miłosierne było zbliżenie się twego Boga! Staraj się rozumieć to coraz lepiej. Ale im... nie wystarczy twoja praca. Ty zrób cały twój wysiłek, a o reszcie nie myśl. Jest to zadaniem tej wszechpotężnej Obecności, która jakby wyniszcza cię. Proś zawsze o pomoc Matki Naszej Maryi, by ci pomogła do zrozumienia i lepszego życia. To jest Moje wezwanie coraz żywsze: Niech każda twa myśl, słowo i czyn będą święte, nie zważając nigdy na sądy ludzkie. Gdy się zaś dojdzie do takiego zjednoczenia, życie na wygnaniu będzie męką nie do zniesienia. Trzeba to jednak znosić pogodnie, ukrywając tęsknotę. Moje ziemskie życie było właśnie takie. Zrozum to, że całe życie Chrystusa było tylko krzyżem i męczeństwem.

Odczuwaj razem ze Mną obojętność Moich drogich kapłanów, którzy niegodni, dalecy, niechętni i z przymusu ofiarują Mnie Ojcu.

Obojętność Moich kapłanów jest Mi boleśniejsza od wszystkich grzechów popełnionych przez ludzi. Wzmaga ten Mój ból niedbalstwo osób zakonnych. Jakże boli Me Serce, gdy są one uprzejme dla wszystkich, a obojętne dla Mnie! Oczekuję na nich wszystkich z nieskończonym miłosierdziem. Jeśli nie skorzystają z tego nieskończenie Ojcowskiego wezwania ich Zbawcy, zamknę przed nimi drzwi Mojej nieskończonej Miłości.

Zniknij dla oczu wszystkich, umierając na krzyżu ciągłej ofiary, by ci Moi umiłowani kapłani ujrzeli Mnie i uwierzyli. Ich pycha chce usunąć tę Świętą Obecność w tym nędznym stworzeniu, wybranym przez Moją miłosierną dobroć, by było głosem i wołaniem wzywającym do powrócenia do Mnie, bo zbliża się godzina najwyższego rozrachunku.

Co za niebezpieczne złudzenia, że świat ten będzie trwał wiecznie... a może jego koniec jest bliższy niż sądzimy? Tak jak kwoka przy zbliżaniu się burzy woła, szuka i zbiera swe małe, tak Ja, wasz kochający Zbawca, nalegam i zwołuję, byście ostatniego dnia nie byli tak daleko ode Mnie. Ty w dalszym ciągu proś, błagaj i ofiaruj Mnie na każdym ołtarzu z wiarą Matki Naszej, by mogli się zbawić wszyscy tym Dziełem Zbawienia.

- Jezu mój, Ty chcesz, by przynajmniej ważniejsze rzeczy były spisane tutaj dla zachęty dusz. Wszystkiego jednak nie jest możliwe zapisać, bo jesteś zbyt wielki.

Od roku 1959 ukazywałeś mi się nawet przy pracy (sprzątanie w domu, praca w ogrodzie). W czasie Mszy świętej świątecznej widziałam Cię na wielkim krzyżu zakrwawionego. Mówiłeś wtedy do mnie i wyjawiłeś stan dusz obecnych wówczas. Rano przed Mszą (była zakrystianką), gdy jeszcze nie było prawie nikogo w kościele, otwierały się święte drzwiczki do Tabernakulum i mówiłeś mi o obojętności i niewdzięczności tylu osób...

 

- Moi bardziej ukochani, mający oświecać cały Kościół: kardynałowie, biskupi, kapłani i klerycy wezwani przeze Mnie, wahają się i zatrzymują... Pomóż Mi, błagaj Mnie za nimi. Poleć ich Madonnie, Matce i Ucieczce tych dusz wybranych.

Dozwoliłem, by wszelki obowiązek został ci zabrany, by pozostawiono ci tylko niższe prace ukryte. Teraz więc tylko Ja, twój Najwyższy Pan żądam, byś kochała Mnie ciągłą ofiarą i zjednoczeniem ze Mną w Eucharystii.

Tak jak Moja Matka, która kocha Mnie i służy w stopniu nie osiągniętym przez żadne stworzenie. Czy rozumiesz Ją? Jakżeż będziesz się starała naśladować Ją? Jej głęboka pokora jest kluczem do nieskończonych darów: do upragnionego ukrycia, do współczucia i dobroci ze wszystkimi.

Zniknąć w Bogu! Cudzie nieskończonego miłosierdzia!

Nie należeć już do tej ziemi i do nikogo. Umrzeć samej sobie nawet w wymogach natury... Błagaj o to Naszą Matkę Maryję.

 

Listopad 1965

Wierz, wierz mocno. Gdybyś mogła odrodzić się w sercach Moich kapłanów. Ofiaruj się bez zastrzeżeń razem ze Mną w Eucharystii: błagaj, milcz ze wszystkimi, mówiąc jak najmniej w tym Adwencie.

Przyjąłem twą wdzięczność i jeszcze raz pokazałem ci, jakie jest Moje Dzieło i czego pragnę.

- Panie, ja wiem, Ty chcesz bym nigdy, nawet myślą, nie oddaliła się od Twego Tabernakulum i od Kalwarii. Powtarzam Ci ze łzami: gdybyś Ty, mój dobry Boże, nie okazywał nam Twego miłosiernego Odkupienia we Mszy Św. i Tabernakulum, co by było z nami? Kto by się wtedy zbawił? Twoje miłosierdzie jest tak wielkie, że wchodząc do kościoła, choć przez kilka minut moc Twoja objawia mi się. Jeszcze dziś rano, Panie, chciałeś mi okazać, jak Ci jest bolesną obojętność drogich Ci kardynałów, biskupów i kapłanów w składaniu tej Najświętszej Ofiary.

- Gdybyście mogli pojąć wartość niezmierną Mszy świętej - to Odkupienie Boga, które zatrzymuje tyle kar przez was zasłużonych...

Całej nocy nie wystarczyłoby do przygotowania się. Napisz, że ta Przenajświętsza Ofiara nie jest celebrowana, jak wymaga jej wielkość i potrzeba. Gdybym jej dalej nie utrzymywał, co by było z wami? Dusze biednych wiernych są takie zimne, że nie rozumieją Mnie, bo ci którzy ich prowadzą są tacy obojętni... a chcę okazać im miłosierdzie dla wszystkich dusz im powierzonych.

 

Ostatnie dni roku 1965

Ty jesteś taka mała, a dzieło w którym Mi pomagasz takie wielkie. Powinnaś spisać te pragnienia twego Boga.

Będzie to kotwicą miłosierną, która zbawi kapłanów i tyle dusz.

Błagaj za wyższych w zarządzie Kościoła kapłanów. Gdyby kapłani byli bardziej Moimi, zbawiłbym świat.

 

18.II.1968

Działam tak tylko Ja i jest to Moja prawdziwa droga od pierwszej chwili Mego Wcielenia. Któż mógł Mnie uznać za Boga - Człowieka, tak oczekiwanego Zbawiciela w łonie nieznanej wszystkim dzieweczki, tak czystej i niepokalanej? I tak było aż do śmierci i do wniebowstąpienia.

Rozważaj też ukrycie i wyniszczenie na ołtarzu, nawet najbliżsi Mi nie wierzą... mógłbym się oddalić...

Dlaczego nie dziękujesz Mi z całą wiarą, że trzymam cię ukrytą i pogrzebaną w Moich niepojętych upokorzeniach? Polecam ci teraz: oprzyj się wszystkiemu, błagaj ze Mną Ojca, ofiarując Mi serce i miłość Naszej Matki Maryi. Wytrwaj i idź, twoje cierpienie podtrzyma tego kto upada, upada i nie chce się już podnieść. Oby Moje spojrzenie Ojca i Zbawcy mogło pójść za tobą: tylko Moje. Zniknij dla ziemi, nikt cię nie zauważy, już nie istniejesz dla nikogo. Idź za Mną milcząc, oddaj się Mi, jak Moja Matka, o ile potrafisz - bez miary.

 

Wielki Post 1968

Uznanie twej nędzy, otchłań twej nicości, uwielbia Mnie więcej niż wszelka cnota. To Moja światłość miłosierna oświeca twą niegodność. Czując się ostatnią grzesznicą na ziemi, nie możesz nie wzywać Mego Miłosierdzia. Ja przebaczam bez ograniczeń, przebaczam tym, którzy uznają się za niegodnych. Łącz cały rodzaj ludzki ze sobą, wszystkich, kochając i współczując. Czy jest jaka wina, której ty możesz nie popełnić? Ta straszna rzeczywistość niech ci pomoże do wytłumaczenia, do zakrycia, do przebaczenia i kochania zawsze, nie żądając wzajemności. Będziesz miała całe Moje nieskończone miłosierdzie, tylko dając je innym. Pomoże ci to trwać ze Mną na pustyni, w zupełnym wyniszczeniu, depcząc, choćby krwawiąc, każde wymaganie serca i ciała. Żyj dając Mnie żyć, dobrze wiedząc za jaką cenę: umierając, jakby nie zgadzając się na taką nędzną naturę.

 

Wielki Piątek 1968 - Nieskończone Miłosierdzie

Znasz już Moją miłość nieskończoną, która przewyższa wszelkie pojęcie ludzkie i wszelką miarę, bo gdyby grzechy były czerwieńsze od szkarłatu, Ja je obmyję we Krwi Mojej (Iz. 1, 18).

Żaden grzech czy występek, uznany i opłakany, nie oprze się Memu przebaczeniu. Trzeba uznać całą własną nędzę, by Mnie poznać i uwierzyć, uwierzyć Mi, by nauczyć się widzieć Mnie i współczuć bliźnim, nawet najbardziej zepsutym. Bo czyż istnieje taka wina, której ty nie mogłabyś popełnić? Ukochasz i będziesz współczuła wszystkim, kochając Moim Sercem, wynagradzając i ofiarując ze Mną. Idź za Mną i wierz nawet po uchybieniach i małej ofiarności. Ja patrzę na serce skruszone i upokorzone, które wierzy w Moje przebaczenie i w Moją miłość, które daje wszystko temu, kto uznaje się za ubogiego i lichego. Nie żądam od ciebie na tej ziemi świętości, lecz pokory uznającej się za grzech i wierzącej w Moją miłość. Jęcząc nad własną nicością, lecz pogodnie uznając się za błoto, woła do Mnie: “Ojcze, Tyś moje Wszystko, Tyś święty, Wszechmocny, Wiekuisty - a ja Twoje nic, grzech i nędza, wspomóż mnie, przebacz i zlituj się!”

Po cóż Moja zbawcza Męka, Moja Krew, Msza św., Eucharystia i Sakramenty dla dusz świętych? One nie potrzebują tego, ale to jest dla nędznych, słabych, grzesznych, zawsze bliskich Mego Serca.

Zrozum to dobrze.

Nie poddawaj się nigdy zniechęceniu: jest to najgorszą pychą. Lepiej gdy się czujesz ostatnią na ziemi, znosząc ciężar tylu nędz, bo wtedy uwierzysz Mi więcej i poczujesz bardziej, że tymi braćmi są grzesznicy, zwłaszcza Moi drodzy kapłani, którzy się ode Mnie oddalili.

 

Październik 1968

Ja w dalszym ciągu posługuję się tobą, choć ludzie cię odsuwają. Kochaj Mnie i wzywaj za wszystkimi, bo tyle złego kryje się w duszach konsekrowanych, zimnych i dalekich od ducha Mej Ewangelii. Dobroć i współczucie są prawie nieznane. Mówią, że to dla obrony i ze zwyczaju, sądzą, oskarżają, obrażają i sprawiają tyle ciągłego cierpienia. Jakże to jest dalekie od Mojej Ewangelii! I są tak wysoko odpowiedzialni za Mój Kościół i za rządy Zgromadzeniami. A Mój lud, który od nich zależy, jak może Mnie uznać w nich, w ich przykładach i nauczaniu? Oni to są przyczyną tylu zboczeń i odstępstw. Prawdziwa miłość nie jest znana: zwraca się uwagę na słomkę, którą fałszywa gorliwość podnosi ze zgorszeniem. Dla zachowania przykazania, czy reguły przekracza się święte przepisy miłości i współczucia.

Więcej miłości, myśleć dobrze, nie sądzić.

 

19.X.1968

Co zrobić, jeśli źle zrozumieją? Pisz dalej jednak...

Jakże pragnę i oczekuję byś mogła powiedzieć wszystkim, że tylko w Eucharystii jest i będzie zbawienie ludzkości. Jest ona źródłem świętości dla kapłanów i ucieczką dla wszystkich! Trzeba by kościoły więcej się kochało, nawiedzało i starało o nie. Zbyt często, nawet osoby wyżej postawione, zbyt mało troszczą się o kościół, raczej dbają, by sale i środowiska różnych dzieł były wspaniale urządzone. A przecież trzeba raczej dbać o kościoły, o te kotwice zbawienia.

 

 

 

30.X.1968

Przyglądaj się Memu życiu, rozważaj je, a będzie coraz mocniejsza twoja odwaga w dążeniu za Mną. Zanim zostałem poznany, byłem prześladowany, nie zważano nawet na Moje dziecięctwo. Całe Moje istnienie jako Odkupiciela i Zbawiciela było wygnaniem, nienawiścią i prześladowaniem ukrytym lub otwartym, ale ciągłym.

Idź za Mną po tej drodze, ale nie tak jak dawniej... wieczność się zbliża i twoje spojrzenie niech nie zatrzymuje się ani na chwilę na tym, co ciebie otacza. Idź za Mną w każdej chwili dnia z wiarą i oddaniem się Mojej Matki. Tylko ten przykład jest do naśladowania. Myśl o Mnie i pobiegnij choć na kilka chwil do Moich stóp, klękając przy ołtarzu, czekam tam na ciebie, by coraz bardziej cię oczyszczać i pomóc w pracy przy duszach.

 

Adwent - 1968

W każdej chwili, którą spędzasz z twoim Bogiem w skupieniu, ratujesz dusze, wiele dusz - bardziej niż słowem. Nie myśl o sądach ludzkich, bo chciałem cię tylko po to, obdarowałem cię miłos...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin