Stephen Arroyo Astrologia, Karma,Transformacja.pdf

(1486 KB) Pobierz
Stephen Arroyo Astrologia, Karma, Transformacja
Stephen Arroyo - Astrologia, Karma, Transformacja
Przedmowa do Drugiego Wydania
Jestem przepełniony poczuciem satysfakcji i wdzięczności, że to nowe wydanie będzie opublikowane
prawie dokładnie piętnaście lat po pierwszym wydaniu. Muszę jednak przyznać, że mając względną
pewność co do jakości tej pracy i jej potencjalnej popularności, nigdy nie byłem w stanie
przewidzieć tego, że tak szeroko się ona rozprzestrzeni w różnych krajach i na tak wiele lat. Faktem
jest, że książka ta została uznana za jedną z klasycznych pozycji nowoczesnej astrologii w
różnojęzycznych wersjach.
Dlatego muszę wyrazić moje uznanie wszystkim czytelnikom, nauczycielom, praktykom i
poszukiwaczom prawdy, którzy korespondowali i rozmawiali ze mną w entuzjastycznych słowach, i
którzy ciągle polecają tę książkę innym. Ale ogółem, zadziwiająco mało rzeczy wydaje się w niej w
sposób znaczący przestarzałych, i wprawdzie, gdybym pisał tę książkę teraz, wyraziłbym wiele rzeczy
w nieco odmienny sposób, to jednak jestem przyjemnie zaskoczony, że wytrzymała ona próbę
czasu.
Od czasu kiedy napisałem książkę Astrologia, Karma i Transformacja (Astrology, Karma &
Transformation), opublikowałem liczne inne książki astrologiczne, w których wiele zagadnień
zawartych w tej książce zostało rozwiniętych szerzej lub też z innej perspektywy. Odpowiednie
tytuły są teraz umieszczone w różnych miejscach tego nowego wydania.
Sonoma County, California Listopad 1992r.
STEPHEN ARROYO
Karmiczny wymiar astrologii
Leszek Weres
Otrzymujesz, Czytelniku, kolejną książkę jednego z najlepszych w skali globu amerykańskich
znawców problematyki astrologicznej, a więc wiedzy rozumianej nowocześnie jako sztuka
interpretowania wielorakich i wielopoziomowych więzów łączących człowieka z kosmosem. Jeśli
interesujesz się współczesną astrologią nieco poważniej i zdajesz sobie sprawę z jaskrawych
przekłamań jej dotyczących, z którymi przecież na co dzień spotykamy się już dzisiaj we wszystkich
niemal bez wyjątku środkach masowego przekazu, to znasz poprzednie prace tego autora, o czym za
chwilę. Jeśli zaś jest to pierwszy podręcznik, który wziąłeś przypadkowo do ręki, to mimo to
powinieneś odnieść niemałą korzyść z przyswojenia sobie głównych wątków rozumowania autora,
gdyż problemy karmy i transformacji dotyczą każdego z nas, zarówno mnie, jak i Ciebie,
Czytelniku, niezależnie od tego, czy i na ile obaj zdajemy sobie z tego sprawę.
Dogłębne zrozumienie tych pojęć wymaga jednak pewnego oswojenia się z podstawami
astrologii, czego dokonać można na podstawie kilku co najmniej podręczników, w tym przy
pomocy mej (wspólnie z R. Prinke napisanej) pracy -„Mandali życia" (wyd. V), wydanej przez to
samo wydawnictwo, co niniejsza praca, i tam też dostępnej. Przydatne są również inne prace Stephena
Arroyo, chociażby pierwsza jego książka „Astrologia i psychologia", która jest wciąż aktualnym, na
kilkanaście bodajże języków przetłumaczonym, w dodatku łatwym w czytaniu kompendium
wiedzy o znaczeniu czterech astrologicznych żywiołów: ognia, ziemi, powietrza i wody. Osoby
nieco bardziej zaprzyjaźnione z astrologią z pewnością chętnie wezmą do ręki „Podręcznik
interpretacji astrologicznej" tegoż autora, te zaś, które otarły się już o kosmogramy porównawcze, a
więc mówiące o wzajemnych ze sobą relacjach dwojga ludzi, z pewnością docenią jego pracę „Cykle
życia i związki interpersonalne".
Ja zaś nie będę ukrywał, że ze wszystkich tych, dobrze mi zresztą znanych, książek Arroyo
najbardziej cenię sobie właśnie tę, którą trzymasz, Czytelniku, w ręku. Jeszcze w drugiej połowie
lat siedemdziesiątych, a więc wkrótce po jej wydaniu w wersji oryginalnej, należała ona do moich
najbardziej twórczych lektur, bo takąż też była pracą na owe czasy, lecz jej atrakcyjność - mimo
obfitego już krajowego rynku pozycji astrologicznych, tak zagranicznych (w tłumaczeniach), jak i
polskich - niewiele straciła na swej wartości. Jest po temu powodów co najmniej kilka, ale
wymienię tylko dwa. Po pierwsze - dobra znajomość psychologii u autora i nieodżegnywanie się od
niej, a przeciwnie, próba przekonania psychologów do uprawiania tej bądź co bądź bardzo
kompleksowej wiedzy przez odwołanie się chociażby do Carla Gustava Junga, wybitnego psychologa,
wspierającego się wszakże nie tylko własnym konceptem archetypu i nieświadomości
zbiorowej (na gruncie astrologii humanistycznej przedstawiłem te sprawy w mym „Homo
Zodiacus"), ale i pojęciami zaczerpniętymi z klasycznej astrologii, tarota, l-chingu i teorii snów. Po
drugie zaś - nawiązywanie do najbardziej humanistycznych nurtów astrologii poprzez liczne
odniesienia do twórcy tegoż, Dane'a Rudhyara, mojego mistrza zresztą również, którego prace w
Polsce z dziwnym ukazują się opóźnieniem (dotychczas najciekawszą jego pozycją dostępną w
języku polskim są „Astrologiczne Domy", wydane również przez niniejszego Wydawcę i tamże do
nabycia). Astrologia humanistyczna zwraca bowiem uwagę nie na wydarzenia, a więc na tę jakby
trochę wróżebną stronę astrologii, lecz na rozwój cykli energetycznych, stale zmiennych w czasie i
współdefiniujących osobowość każdego człowieka, wskazujących przy tym na dynamiczny, a
zarazem probabilistyczno-deterministyczny, nie zaś, jak uprzednio bywało, tylko deterministyczny
aspekt naszego życia. Takie ujęcie astrologii zbliża nas wydatnie do karmicznego i zarazem
transformującego aspektu całej sprawy. To właśnie dzięki Rudhyarowi, a potem Arroyo udało mi
się rozwinąć nowy aspekt astrologii humanistycznej o nazwie „kosmoekologia kultury", z którym,
Czytelniku, spotkać się możesz w mym „Nieznanym świecie astrologii", „Nieznanym świecie
2
astrologii i kosmobiologii", we wspomnianym już „Homo Zodiacus", a także w bieżących esejach
w miesięczniku „Nieznany Świat". Niniejsza książka znakomicie przygotowuje więc Czytelnika do
lektury bardziej zaawansowanych tekstów.
We wszystkich ambitniejszych rozważaniach decydującą rolę odgrywa karma właśnie i zdolność tak
jednostki, jak i całych narodów, do transformowania swej pierwotnej energii w rewolucyjnie lub
ewolucyjnie odmienne postacie. Jak dobrze chyba pamiętamy, karma mówi o przyczynie i skutku, o
tym w wielkim skrócie, o czym wszyscy wiedzą choćby z potocznego doświadczenia, przekonują-
cego nas, niekiedy boleśnie, o tym, że co zasiejesz, to zbierzesz, i o tym jeszcze, że jak sobie pościelisz,
tak się wyśpisz. Zazwyczaj za planetę-energię karmy indywidualnej zgodnie uznaje się Saturna, za
planetę karmy zbiorowej zaś - Plutona. W przypadkach wielkich wydarzeń lub kataklizmów
(powstanie warszawskie, zatonięcie „Titanica" czy też trzęsienie ziemi lub powódź) karma
indywidualna zostaje jakby podporządkowana karmie zbiorowej, z konsekwencjami wynikającymi
zarówno z urodzeniowej pozycji Plutona w kosmogramie danej osoby (ale i całego pokolenia także,
bo Pluton może rezydować w jednej fazie Zodiaku do trzydziestu lat), jak i jego tranzytów i relacji
progresywnych do natalnego, tranzytującego i progresywnego położenia wszystkich pozostałych
planet. Właśnie te położenia Plutona decydując tym, że jednym ludziom udaje się uniknąć
kataklizmu, choć znajdują się w jego epicentrum, inni zaś stają się jego ofiarami, nawet wtedy, gdy
ocierają się co najwyżej o jego obrzeża, l jeśli Saturn uczy nas dyscypliny, a lekceważenie jej w
trakcie istotnych tranzytów powoduje brak oczekiwanych rezultatów w pracy i wzrastające napięcie
w relacjach z ojcem lub przedstawicielem władzy, o tyle nieharmonijne wpływy Plutona pouczają
nas o tym, że nigdy nie powinniśmy znajdować się w miejscach, gdzie stosowana jest przemoc (np.
podczas starć z policją), a już z pewnością nigdy nie powinniśmy planować podróży „Titanikiem".
Po częściowej nawet lekturze książki Czytelnik przyzna, że dla zrozumienia swej karmy tak naprawdę
uwzględnić trzeba wszelkie aspekty Saturna i Plutona do wszystkich pozostałych planet, a nade
wszystko także do Słońca i Księżyca w układzie natalnym, tranzytowym i progresywnym, w
kosmogramach indywidualnych, porównawczych i kontaktowych, czyli wektorowych (niezbyt
szczęśliwie są dobrane przez Arroyo nazwy dla podstawowych dwóch grup aspektów - harmonijnych i
nieharmonijnych: autor określa je jako dynamiczne lub wyzywające i harmonijne lub płynne, posługując
się potem pojęciami „wyzywające" i „płynne", co nie wydaje się najlepszym pomysłem).
Głębsze przemyślenia nad całością lektury, potwierdzane zazwyczaj medytacjami nad każdym z
opracowywanych kosmogramów, prowadzą nieuchronnie do wniosku, że właściwie cała na serio
traktowana astrologia już ze swej natury jest i karmiczna, i transformacyjna zarazem; dopiero wtedy jest
tym, czym przez wieki była dla najtęższych umysłów każdej epoki, a czym być może i czym być powinna
także dzisiaj. Dlatego warto przypomnieć na koniec motto wzięte z Dane'a Rudhyara, którym Arroyo
opatrzył rozdział 2 („Transformacja"), które od wielu lat często przypominam, szczególnie
początkującym studentom astrologii: „Żaden astrolog ani psychoanalityk nie może interpretować życia i
ludzkiego przeznaczenia na poziomie wyższym niż ten, na którym sam funkcjonuje." Dlatego też my
sami wiedzieć musimy i rozumieć coraz więcej ze wszystkiego, by twórczo stosować reguły astrologii
3
humanistycznej, kosmobiologii czy też kosmoekologii kultury. Astrologa bowiem, który posługuje się
tylko astrologią, bardziej niż do terapeuty przyrównałbym do barbarzyńcy, którego ignorancja nie jest
wszechstronna. Niniejsza pozycja z pewnością pozwala tę ignorancję w sporym zakresie
zmniejszyć.
Dr Leszek Weres
Dyrektor Ośrodka Kosmobiologicznych Analiz i Prognoz
Rąbień, Słońce w fazie Byka, 1998
4
WSTĘP
Mojej Żonie, towarzyszce życia i doradczyni Kathy, z wyrazami uznania za jej wsparcie, jej pomoc
duchową i praktyczną, oraz za jej sposób bycia.
Bez wyruszania za granicę
można poznać caly świat;
Bez wyglądania przez okno
można zobaczyć drogę do niebios.
Im dalej ktoś wędruje, tym mniej poznaje.
Lao Tse
Od czasu, kiedy zacząłem studiować astrologię, którą zainteresowałem się w okresie moich wielkich
przemian osobistych i kiedy następnie gruntownie zgłębiłem dzieła C. G. Junga, odkryłem, że jest w
nich więcej o astrologii niż wspomina o tym większość książek astrologicznych. Innymi słowy, zawsze
byłem intuicyjnie świadomy faktu, że poza symbolami i archaicznym językiem tradycyjnej astrologii
leży rozległe królestwo potencjalnej mądrości, głębszego zrozumienia prawdziwych praw życia i
oświecenie, które może poprowadzić poświęconą tym zagadnieniom osobę do bardziej wyrafinowanego
pojmowania duchowych wymiarów doświadczenia. Od czasu, kiedy zacząłem pochłaniać jedną po
drugiej książki astrologiczne, od razu odnalazłem się w sięganiu po głębsze znaczenie symboli, po
wewnętrzne znaczenie języka kosmicznego, który wydawał mi się posiadać tak wielki potencjał
umożliwiający rozwój duchowy i osiągnięcie wyższej świadomości.
W miarę jak kontynuowałem moje studia, stawało się dla mnie coraz bardziej jasne, że astrologia
działa na poziomach świadomości i w wymiarach doświadczenia, które są daleko poza
możliwościami zrozumienia, przystosowanego do warunków ziemskich, logicznego umysłu. Stało
się dla mnie oczywiste, że tylko wysoce intuicyjny umysł (który można nazwać „okiem duszy")
mógłby prawdziwie zrozumieć astrologię we wszystkich jej głębszych znaczeniach i
odgałęzieniach. Rok po roku odkrywałem, że jest rzeczywiście możliwe wyostrzenie intuicji przez
medytację, stałe jej używanie i otwartość aż do stanu, w którym mamy możliwość bezpośrednio
odczuć samą istotę rzeczywistości, którą wielu autorów próbuje wyjaśnić słownie w tak wielu
książkach.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin