Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Złota Maska
Białystok: Krajowa Agencja Wydawnicza, 1988
Na dysku pisał Francisz
ek Kwiatkowski
Słowo wstępne
Dylogia "Złota Maska" i "Wysokie Progi" ukazała się w 1935 roku.
Wznawiana jeszcze przed wojną nie doczekała się druku po 1945
roku. Ponad 50 lat krążyła w nielicznych zaczytanych do szczętu
egzemplarzach z rąk do rąk wiernych pisarzowi czytelników. W
czasie wojny i w pierwszych latach powojennych można ją było
jeszcze znaleźć w bibliotekach. Potem książki te podzieliły los
większości tekstów Dołęgi-Mostowicza: poszły na przemiał! Była to
jedna z najbardziej bezsensownych i bezmyślnych decyzji ludzi
odpowiedzialnych na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych
za sprawy kultury.
Zaiste, bogaty musi być kraj i obfitujące w dzieła kultury
społeczeństwo, które pozwala na świadome zubożanie własnych
tradycji, odcina czytelnikom drogę do książek poczytnych i
lubianych, nawet jeśli odnosi się to do tekstów obiegu
popularnego...
Po ponad 50 latach nadrabiamy krzywdy wyrządzone czytelnikom i
pamięci Autora. Powstaje jednak oczywiście pytanie: czy półwiecze
nieobecności "Złotej Maski" i "Wysokich Progów" na rynku
czytelniczym nie odebrało powieściom ich walorów i uroków?
W roku 1957 pisał Stanisław Brucz, który zresztą wyraźnie "nie
kochał" Mostowicza: "(Mostowicz) pojął rolę kobiety w dziele
kształtowania masowych upodobań literackich i nie krył się z tym,
że pisał przede wszystkim dla kobiet (...) Przy czym czytywały go
również bardzo chętnie pani mecenasowa, pani doktorowa, pani
inżynierowa i pani majorowa"*1. To bardzo charakterystyczny cytat.
Mostowicz był pisarzem dnia dzisiejszego, aktualizującym problemy
swoich czasów. I te wielkie: kryzys gospodarczy, bezrobocie,
tragiczną przepaść między życiem "wyższych dziesięciu tysięcy" i
życiem bezrobotnego. I te małe: codzienny obraz życia stolicy,
warszawskie ulice, sklepy, place targowe. I wielkie namiętności i
pasje ludzkie, i codzienne, maleńkie marzenia widzów z
peryferyjnych kin. Jego uwadze, bystrego obserwatora i
współuczestnika życia nie mogły ujść także procesy przemian
obyczajowych i zmieniająca się po pierwszej wojnie światowej rola
i funkcja kobiet w życiu społecznym. Lata dwudzieste i początek
lat trzydziestych to okres, gdy kobiety walczyły także o to, aby
być panią mecenas, panią doktor, panią inżynier. Liczba kobiet
studiujących na wyższych uczelniach, podejmujących pracę
urzędniczą, słowem 1 St. Brucz, Kariera Dołęgi-Mostowicza,
"Kronika" 1957 nr 21 usamodzielniających się, była wówczas już
niemała. Każdy krok przynosił nowe zjawiska w walce kobiet o
równouprawnienia społeczne i obyczajowe. Każdy krok potwierdzał,
że tendencje emancypacyjne są nieodwracalne. Problemy
równouprawnienia kobiet wielokrotnie stawały się tematem powieści.
Wystarczy tu powołać się na "Emancypantki" Prusa, na powieści
Reymonta ("Komediantka"; "Fermenty"), Żeromskiego ("Dzieje
grzechu"), Zapolskiej ("Janka", "Fin-de-siecle-istka").
Dążenia emancypacyjne obejmowały także sferę obyczajów
erotycznych. Początek lat trzydziestych stawia te właśnie sprawy
bardzo wyraziście... Był to okres, gdy kobiety dążąc do
usamodzielnienia się, dążą także do równych z mężczyznami praw dla
przeżyć erotycznych, do tego, aby być traktowane jak partnerki w
grze miłosnej, aby mieć prawo wybierać sobie partnera według
własnej woli i chęci. To właśnie tu: na styku innowacji i
tradycji, nowych społecznych kobiet, układów dwu płci, musiały
wynikać konflikty i sytuacje absorbujące uwagę pisarza i odbiorców
(szczególnie zaś, przyznajmy: odbiorczyń) tekstów.
Aktywność społeczna i przemiany w świadomości emancypujących się
kobiet znajdowały w kulturze odbicie w dwu wielkich obszarach:
aktywnej twórczości) i lektur (odbioru). Nie jest przecież sprawą
przypadku, że lata 1932-1939 to prawdziwa "inwazja" kobiet w
literaturze: Z. Nałkowska, M. Dąbrowska, H. Kuncewiczowa, J.
Krzywicka, H. Naglerowa, P. Gojawiczyńska, W. Melcer, H. Górska,
J. Brzostowska, M. Jasnorzewska-Pawlikowska, Ginczanka, M.
Ukniewska - oto pierwsze tylko nasuwające się nazwiska z bardzo
długiej listy kobiet-pisarek. Jakże by bez ich twórczości
wyglądała nasza literatura tamtych lat? Jak bardzo byłaby zubożona
i niepełna. Tak realizowały się kobiece prawa do równouprawnienia,
do emancypacji.
W dziedzinie zaś odbioru kultury; w naszym przypadku czytelnictwa,
kobiece audytorium to cała skomplikowana sprawa sięgająca swymi
korzeniami wieku XVIII i ówczesnej Anglii. To właśnie wówczas w
związku z "rewolucją przemysłową"; powstawały klasy średnie,
których przedstawicielki dysponowały wolnym czasem. Wytworzyła się
wówczas wśród kobiet moda czytywania "romansów": Było to zjawisko
tak powszechne, że angielski historyk literatury określa lekturę
powieści jako zajęcie typowo kobiece właśnie.
Wiek XIX z kolei to okres żywiołowej niemal emancypacji i edukacji
kobiet. Przyczyny tego zjawiska są złożone i wielorakie. Jedną z
nich był fakt, że wielkie wydarzenia historyczne przynosiły jako
jeden ze skutków i to że wiele kobiet musiało przyjąć na siebie
obowiązki nieobecnych, bo walczących lub uwięzionych, zabitych i
zaginionych mężczyzn. Ale i to, przy całym obciążeniu czasowym,
kłopotach, troskach przyczyniało się do rozwoju czytelnictwa wśród
kobiet. Lektury powieści bowiem były jedną z niewielu dostępnych
wówczas form rozrywek i ucieczki od trudów życia. Lektury co
ważniejsze, zaspokajały sferę uczuć i fantazji. W związku z tymi
potrzebami postał szczególny typ bohaterki zwanej postacią z epoki
wiktoriańskiej. Badacze literatury popularnej tej epoki
skodyfikowali cechy heroin tamtych powieści. Bohaterka
reprezentowała niezmienny typ urody (słodka, delikatna,
pastelowa), była młoda, słaba fizycznie. Jej postawę moralną
kształtowały nakazy religijne, bez zbytecznej dewocji jednak. Była
uczciwa, posłuszna wobec autorytetów, uległa wobec prawa. Jej
wiedza o świecie była połowiczna. Zaś jedynym celem - małżeństwo -
uwieńczone macierzyństwem. Nie orientowała się w złożonych
problemach politycznych i społecznych oraz w transakcjach
finansowych dokonywanych przez ojca lub męża. Ten typ bohaterki
tzw. wiktoriański dominował szczególnie w drugiej połowie XIX
wieku, a także jeszcze w okresie przed pierwszą wojną światową.
Przemiany społeczne i obyczajowe po pierwszej wojnie, musiały
wpłynąć oczywiście także i na zmianę portretu kobiety w powieści,
zwłaszcza w obiegu popularnym.
Warto wiedzieć, że zarówno "Złota Maska" jak i "Wysokie Progi" są
swoistą częścią cyklu "emancypacyjnego" powieści Mostowicza.
Dylogię o Magdzie Nieczajównie poprzedziły dwa teksty: "Trzecia
płeć" i "Świat pani Malinowskiej". Być może będzie jeszcze okazja
napisać o tych tekstach z okazji ich wznowienia. Wszystkie cztery
powieści, podejmujące kwestię równouprawnienia kobiet powstały w
latach 1934-35, a więc w okresie, gdy problematyka ta znajdowała
się u swego szczytu.
Mostowicz bezustannie poszukiwał nowych atrakcyjnych sposobów
kontaktu z czytelnikiem. Szukał tematów atrakcyjnych fabularnie i
to zarówno dla czytelników tradycyjnych, jak dla całej owej rzeszy
czytelniczek, o jakiej pisał Brucz: owych pań mecenasowych i
majorowych. Dodajmy do nich także i skromne sprzedawczynie ze
sklepów i krawcowe, a nawet kucharki. Pamiętajmy także, iż jest
Mostowicz pisarzem obiegu popularnego. Nie mógł do swych tekstów
wprowadzać elementów wielkiej filozofii, refleksji i rozważań,
aczkolwiek czynił to niekiedy także. Najtrafniej chyba, choć dość
brutalnie, ujął sprawę Gombrowicz: "W powieści dla kucharek nie
można intelektualizować ani przerafinowywać. Tam musi być miłość.
Miłość wielka, święta i jedyna"*2. Dodajmy tu nawiasem, że sam
przeramowany i przeintelektualizowany Gombrowicz także "popełnił"
powieść dla kucharek, drukowaną zresztą w czasopiśmie i pod
pseudonimem...
Mostowicz szukał więc odpowiedniego tematu, odpowiedniej fabuły
dla ukazania złożonych problemów emancypacji kobiet. Znalazł je i
wykorzystał w "Złotej Masce" i "Wysokich Progach". Tu jednak
musimy już mówić o każdej z tych powieści oddzielnie, mimo że
stanowią one, jak wspomniałem, dylogię połączoną postacią głównej
bohaterki. Są to jednak powieści realizujące różne założenia
estetyczne i ideowe i sięgające do różnych źródeł tradycji
literackiej i obyczaju społecznego. Zatem: w powieści "Złota
Maska" sięgnął pisarz do tematyki w okresie międzywoiennym przed
nim właściwie jeszcze nie wykorzystanej. Był nią motyw 2 T.
Kępiński, Witold Gombrowicz i świat jego młodości, Kraków 1976, s.
225 kariery artystycznej i kulis teatrzyku rewiowego. Pamiętajmy,
jest rok 19 Najgłośniejsza wówczas powieść z życia girls
występujących w kabaretach "Strachy" Marii Ukniewskiej, ukaże się
dopiero w roku 1938. Pierwszeństwo więc w odsłonięciu
niedostępnych przeciętnemu czytelnikowi kulis teatru rewiowego
należy zdecydowanie do Mostowicza. Ale przecież nie był Dołęga
pierwszym w ogóle pisarzem, który podjął motyw kariery młodej
dziewczyny marzącej o pracy na deskach scenicznych, o sławie i
sukcesach. Nie był także pierwszym, który pokazał jakże trudną
drogę do tych desek i rozczarowania wiążące się z (dosłownie)
zakulisowym życiem i stosunkami. Miał w tym poprzednika nie byle
jakiego, bo samego Władysława Reymonta i jego "Komediantkę"; a
także szkic powieściowy poprzedzający ten tekst: "Adeptkę".
Zestawienie losów bohaterki "Adeptki"; a także częściowo
"Komediantki" z losami Magdy Nieczajówny ze "Złotej Maski";
pozwoli nam nie tylko uchwycić podobieństwa lecz i istotne różnice
w ujęciu tematu przez obydwu autorów. Nie chodzi tu jednak, rzecz
prosta, ani o udowodnienie plagiatu ani o wykazanie, o ile niżej
stoi popularna powieść Mostowicza od dzieła jego wielkiego
poprzednika. Przeciwnie: wydaje się, że w tych zestawieniach i
porównaniach Mostowicz nie traci nic, okazuje się godnym
współzawodnikiem. Rzecz w tym, że zarówno młody wówczas Reymont
(lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku) jak i dojrzały już i
sławny pisarz obiegu popularnego lat trzydziestych wieku XX,
sięgali do podobnego, jeśli nie tego samego źródła, do podobnej
rzeczywistości teatralnej. Tu jednak mamy do czynienia z pierwszą
istotną różnicą: oto dla Reymonta, ta rzeczywistość kulis małego
teatru była integralną częścią jego własnej biografii, jego
osobistych doświadczeń jako aktora "nieudacznika". (Kiedyś np. z
powodu krótkowidztwa, zamiast przejść za kulisy wszedł do szafy na
scenie). Dla Mostowicza zaś rzeczywistość teatru rewiowego była
jedynie częścią dostępnej mu z zewnątrz sfery obserwacji. Znał
aktorów, znał ploteczki zza kulis, znał mechanizmy działania
"kariery". Był jednak w tym wszystkim jedynie obserwatorem z
zewnątrz, człowiekiem z ulicy, nie z teatralnych desek.
I kolejna sprawa. Chodzi tu o motywację marzeń o teatrze i chęci
gry. Zobaczymy najpierw, jak wygląda to (i to w dwu wariantach) u
Reymonta. Bohaterka "Adeptki" i "Komediantki" Janka Orłowska
ucieka z ojcowskiego domu gnana przemożną pasją aktorską. Reymont
wprowadza tu jednak głęboko idące modyfikacje w szkicu "Adeptka" i
w powieści "Komediantka". W "Adeptce" Janka mimo rozczarowań i
gorzkich przeżyć pozostaje w teatrze, bez którego już nie umie
żyć. W "Komediantce" zaś zrywa z teatrem, powraca do chorego ojca,
opiekuje się nim, wychodzi za mąż i znajduje ukojenie w
macierzyństwie. Zauważmy tu dwie sprawy: po pierwsze więc, jest
zaprzeczeniem heroiny wiktoriańskiej. Głównym motywem jest tu
konflikt pokoleń, dodatkowo wzmocniony aktorską pasją bohaterki. W
"Komediantce" jeszcze zwycięża model wiktoriański: największym
szczęściem dla kobiety jest małżeństwo i macierzyństwo. Warto tu
może dodać, że skandalizująca Zapolska w swej powieści
"Fin-de-siecle-istka" także prowadzi swą zbuntowaną bohaterkę do
szczęśliwego portu macierzyństwa. Tradycje wiktoriańskie
zwyciężają.
W "Złotej Masce" Magda Nieczajówna, córka warszawskiego rzeźnika,
człowieka z całą pewnością uczciwego, lecz konserwatywnego w swych
poglądach i sposobie egzystencji, buntuje się przeciw szarości
swego życia, przeciw ciasnocie egzystencji ograniczonej do ulicy
Tamka i ślęczenia przy kasie ojcowskiej jatki. Tu także mamy do
czynienia z motywem "skłóconych pokoleń" (w dodatku bohaterka
Reymonta i bohaterka Mostowicza są półsierotami, wychowywanymi
przez ojców). Istnieje wszakże ważna różnica w sposobach widzenia
świata przez obydwie bohaterki: oto Magda Nieczajówna jest już
"tworem" kultury masowej, należy do pokolenia wychowanego w
kulturze filmowej i kulcie "gwiazd"; których lansowane,
odpowiednio preparowane i reklamowane biografie stawały się
swoistym wzorem kariery życiowej. Posłuchajmy rozmyślań bohaterki
"Złotej Maski": "Szare było to wszystko i jakieś mizerne i
beznadziejne. I jeżeli Magda dziwiła się czemu, to właśnie temu,
że ludziom wystarcza ta szarość, te jednakowe dni i to powszednie
życie(...) Kiedyś, gdy chodziła jeszcze na pensję i była bardzo
dziecinna, oczekiwała, że pewnego pięknego dnia spotka wracając do
domu jakiegoś gwiazdora filmowego, księcia, milionera lub
przynajmniej rotmistrza od ułanów(...) Doszła do przekonania, że
najpierw trzeba być kimś, trzeba umieć czymś zaimponować, żeby
zdobyć dostęp do ich świata. Ponieważ zaś w tym czasie przeczytała
życiorys Poli Negri i historie kilku innych gwiazd filmowych -
postanowiła zostać artystką. Tamte również pochodziły z bardzo
skromnego środowiska, a jednak doszły do wszechświatowej sławy".
Zauważmy więc: to nie przemożna siła "urodzonej aktorki" pcha
Magdę w kierunku teatru. To chęć wydobycia się z szarzyzny życia,
ciasnych więzów ojcowskiej jatki. Nie jest także chyba sprawą
przypadku, że bohaterka mieszka na ulicy Tamka. Jest to bowiem
ulica łącząca dzielnicę proletariacką i drobnomieszczańską -
Powiśle ze Śródmieściem. Droga do Śródmieścia, gdzie żyje się
inaczej, "prawdziwie"; to droga dosłownie (i w przenośni) pod
górę, wymagająca wysiłku i trudu. Taka motywacja chęci wstąpienia
do teatru i takie usytuowanie miejsca startu, sygnalizują, że
teatr będzie dla Magdy jedynie etapem w robieniu kariery. Już więc
u początku "Złotej Maski" mamy swoiste otwarcie na drugą część
dylogii: "Wysokie Progi". Drogą wiodącą do celu było podjęcie
nauki w prywatnej szkole tańców. I oto najistotniejsza różnica w
motywacji i sposobach przeprowadzania fabuły między Reymontem i
Mostowiczem: bohaterka Reymonta prowadzona jest konsekwentnie
przez różnego rodzaju perypetie sytuacyjne, motywowane chęcią
zdobycia ukochanego zawodu ("Adeptka") i sławy. Mostowicz zaś
operuje chwytem, jakże często występującym w biografiach słynnych
"gwiazd" przypadkiem. Przypadek sprawia, że Magda zastępuje chorą
koleżankę w solowym występie w teatrzyku "Złota Maska" (stąd
zresztą symboliczny tytuł powieści). Ten przypadek w oczach
czytelników (a zwłaszcza czytelniczek) uprawdopodabnia historię
Magdy. One także przecież podobnie jak Magda, czytały owe
preparowane biografie "gwiazd". I oto zarówno bohaterka Reymonta
jak i Mostowicza znalazły się w teatrze. W tym momencie
obserwujemy szereg analogii w ich przeżyciach. W obydwu
przypadkach mamy do czynienia z rozczarowaniami, tragicznymi
przeżyciami, z niedostępnymi przeciętnemu śmiertelnikowi kulisami
teatru. Ba, nawet przyczyny owych rozczarowań są podobne:
antagonizmy w środowisku aktorskim, nienawiści, intrygi,
złośliwości. Obydwie bohaterki przeżywają także niechcianą
"miłość" przelotny romans z wybitnym aktorem. Warto może zestawić
pierwszy pobyt obydwu bohaterek za kulisami. Oto jak je widzi
Janka Orłowska, bohaterka Reymonta:
"Ściany murów poza olbrzymimi płachtami dekoracji były brudne,
poobijane z tynków i pokryte jakąś lepką wilgocią przejmującą
wstrętem(...) Oglądała zamki wspaniałe, komnaty królów
operetkowych, krajobrazy olśniewające i zobaczyła z bliska marną
mazaninę(...) aksamitne płaszcze były tylko marnym welwetem(...)
gronostaje perkalem malowanym, złoto-papierem ". I Magdy
Nieczajówny:
"Krzywa, nie malowana podłoga, sznury, krzyżujące się nagle belki
i deski, blaszane pudła, osadzone na prętach, jakieś płachty i
paki, a pośród całej tej rupieciarni kilkunastu ludzi w roboczych
ubraniach uwijało się dźwigając ramy obite płótnem, spuszczając
skądś z góry i windując z dołu różne rupiecie. Za każdym ich
krokiem wznosiły się tumany kurzu. W powietrzu czuć było farbami,
piżmem i stęchlizną. Z czarnych czeluści stropu na długich drutach
tu i ówdzie zwieszały się jaskrawe niczym nie osłonięte żarówki ".
I rzecz charakterystyczna. Ten widok budzi w Magdzie jedynie
przestrach. Bohaterka Reymonta dodaje do swych refleksji
komentarz: "Kłamstwo! Kłamstwo! Kłamstwo!" Rozumie, że świat kulis
to świat imitacji i nieprawdy. Świat podobny jedynie do
wyobrażonego. Magda Nieczajówna po wielu doświadczeniach zrozumie
także, że "Złota Maska" to rzeczywiście tylko pozór, złocona
maska, za którą kryje się inne niż wyobrażane życie i egzystencja.
Ona także zetknie się z imitacją życia, która stanie się punktem
wyjścia do drugiej części dylogii.
Istotne różnice w ujęciu motywu teatru wystąpią w sprawach
związanych z przebiegiem i zakończeniem kariery aktorskiej obu
bohaterek. Zanim jednak przejdziemy do tej sprawy, zatrzymajmy się
na chwilę, by zestawić z kolei tekst Mostowicza z późniejszym o
kilka lat tekstem Ukniewskiej. Zestawienie to wskazuje, jak
wyraziście i znakomicie potrafił ukazać Mostowicz niepowtarzalną
atmosferę kulis teatru rewiowego, garderoby aktorskiej, zawiści,
intryg w zamkniętym klanie zawodowym. Nie tylko przeżycia młodej
adeptki sztuki kabaretowej, lecz i sytuacje są tu niemal takie
same. I znowu, nie chodzi z kolei o posądzenie Ukniewskiej o
plagiat z Mostowicza. Po prostu, rzeczywistość zakulisowa ma cechy
specyficzne. Każda próba opisu tej rzeczywistości musi ową
specyfikę wyeksponować w sposób podobny. Istotne jednak różnice
między Reymontem, Mostowiczem i Ukniewską tkwią w celach owych
opisów. Dla Reymonta ukazanie kulis - to przede wszystkim
demitologizacja pojęć o artyście jako człowieku uduchowionym,
wyższym ponad przeciętny tłum. A takie właśnie przekonanie
cechowało przeciętnego czytelnika okresu Młodej Polski. Dla
Mostowicza jest ukazaniem pewnego szczebla kariery jego bohaterki,
jest środkiem do rozbicia owych dziewczęcych marzeń, jakże
charakterystycznych dla młodego pokolenia mieszczańskiego lat
trzydziestych. Ukniewska zaś przekazuje autentyczną pasję
zawodowej młodej tancerki, której nie odstraszają od teatru
najbardziej nawet okropne i ponure warunki, w jakich wykonuje
swoją wymarzoną pracę.
Ukniewska nie była pisarką profesjonalną. Jej "Strachy" należą do
tak zwanej powieści środowiskowej, a więc powieści ukazującej
niedostępne na ogół przeciętnemu odbiorcy zawody i sytuacje
(kelner, przemytnik, tancerka kabaretowa itd.) Opis sytuacyjny w
powieściach środowiskowych, stanowiący integralną część
zamierzenia autorskiego, był nie mniej ważny niż akcja samej
powieści. Dla Mostowicza są to jedynie epizody, atrakcyjne
fabularnie, ale mniej istotne. Być może dlatego właśnie więcej
miejsca poświęca pisarz opisowi świata bohaterki: jatki na Tamce,
mieszkania Nieczajów, wyglądu ojca itd. Dodać tu trzeba, że na
przykład otwierający powieść opis jatki jest swego rodzaju
majstersztykiem, malującym nie tylko wygląd i zaopatrzenie sklepu
lecz i odtwarzającym atmosferę drobnomieszczańskiego życia,
sposobu widzenia świata i myślenia.
Autor obdarzył swoją bohaterkę siłą woli. Podobne cechy ma także
Teresa Sikorzanka, bohaterka "Strachów" Ukniewskiej. Mostowicz
jednak ukazał jeszcze jedną (poza wspomnianym przypadkiem)
przyczynę błyskawicznej kariery (a i klęski także) Magdy ...
mati12090