Masterton Graham - Ofiara.pdf

(1669 KB) Pobierz
Masterton Graham - Ofiara
GRAHAM MASTERTON
OFIARA
Moim zdaniem bezpieczeństwo Europy nie jest wyłącznie sprawą Europejczyków. Mamy
obowiązek pomagać naszym sojusznikom w Europie, gdyŜ bezpieczna Europa słuŜy naszym
wspólnym interesom. Nie oznacza to jednak, Ŝe Ameryka gotowa będzie na kaŜde poświęcenie, na
kaŜdy sygnał, jaki nadejdzie z tamtej strony.
Senator Larry Pressler przewodniczący Podkomitetu
Kontroli Zbrojeń Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA
24 czerwca 1984
Jesteśmy gotowi ponieść kaŜdą ofiarę konieczną dla osiągnięcia zwycięstwa komunizmu na
świecie.
Mao Tse-tung
1944
Gdy źli ludzie stają do walki, dobrzy ludzie muszą w niej uczestniczyć. W przeciwnym
wypadku zostaną zniszczeni w niepotrzebnej ofierze niegodziwej walki.
Edmund Burke
1794
KsiąŜka ta jest jedynie wytworem wyobraźni. Wszystkie postaci wydarzenia w niej opisane są
wymysłem autora, a jakakolwiek zbieŜność z Ŝyjącymi ludźmi i prawdziwymi wydarzeniami jest
wyłącznie przypadkowa.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Właśnie mył naczynia po obiedzie, gdy na wybrukowanym kamieniami podjeździe przed
Budynkiem zatrzymał się szary mercedes 350 SL. Natychmiast zorientował się, Ŝe go odnaleźli.
Przypadkowo wyszarpnął zatyczkę ze staromodnego porcelanowego zlewu i brudna woda spłynęła z
nagłym i ostrym bulgotaniem.
- Karin! - zawołał, a gdy nie usłyszał odpowiedzi, krzyknął ponownie: — Karin! - sięgając
jednocześnie ręką za siebie, by rozwiązać fartuch.
Na zewnątrz, w oślepiającym majowym słońcu, mercedes zatrzymał się za Ŝółtym
volkswagenem, ale jego silnik wciąŜ pracował. Słońce odbijało się od samochodowych szyb tak
mocno, Ŝe Nicholas nie mógł zobaczyć, kto jest w środku. Ale mógł łatwo zgadnąć: zapewne byli to ci
sami trzej męŜczyźni, którzy czekali na niego przy straganie z rybami na Gammel Strand w
Kopenhadze mglistym rankiem dziesiątego lutego. Trzej męŜczyźni, jego nemezis.
Karin z łoskotem otworzyła stare drewniane drzwi i powiedziała:
- Pani Nexo jest wściekła. Z pralni nie wróciła połowa poszewek.
- Słuchaj - odezwał się Nicholas, nie odrywając oczu od mercedesa. - Czy mogłabyś pozmywać
za mnie te naczynia? Muszę zatelefonować.
- Zatelefonować? - powtórzyła, marszcząc brwi. - Ale ja muszę jeszcze odkurzyć jadalnię. -
Bez entuzjazmu spojrzała na stertę niebiesko-białych talerzy firmy Bing & Grondahl, wysmarowanych
zeschniętym majonezem i upstrzonych resztkami ryb, oraz na rząd pustych butelek po piwie.
- Zastąp mnie przez chwilkę - poprosił Nicholas. - Bardzo mi na tym zaleŜy.
Karin - rudowłosa, piegowata dziewczyna z zadartym nosem i długim warkoczem opadającym
za szyję - ruszyła przez ponurą, wyłoŜoną kafelkami kuchnię i podeszła do okna. Jej włosy zalśniły jak
miedziane rondle wiszące nad błękitno-białą ceramiką. Przez moment wyglądała jak dziewczyna z
portretu duńskiego realisty Jorgena Roeda. Był to trudny do uchwycenia ułamek sekundy: zaraz
bardziej realne stało się to, co teraz było waŜniejsze i co wciskało się nagle w Ŝycie ze wszystkich
stron. Zegar w hallu wybijający trzecią. Gorączka majowego dnia. I trzech męŜczyzn czekających na
zewnątrz w mercedesie.
Właśnie, najbardziej ciąŜyła obecność tych trzech facetów.
- Dobrze się czujesz? — zapytała Karin. - Wyglądasz, jakbyś nagle ujrzał własny grób.
- Muszę zatelefonować, to wszystko.
- Pani Nexo będzie chciała, Ŝebyś pojechał do Randers i odnalazł te poszewki.
- Karin — powiedział Nicholas. - Kocham cię.
Karin zabawnie wydęła wargi. Skupiła wzrok na paseczku do zawiązywania fartucha.
- Czy myślisz, Ŝe skoro jesteś Amerykaninem, to moŜesz sobie owinąć kaŜdą dziewczynę
dookoła palca?
Nicholas koniecznie chciał jeszcze ją pocałować, ale nie było czasu na romantyczne gesty. Na
zewnątrz trzasnęły głośno drzwiczki samochodu. Dwóch męŜczyzn w szarych garniturach przeszło
przez podjazd, kierując się prosto do wejścia. Nicholas szybko rozejrzał się po kuchni i wziął duŜy
kuchenny nóŜ, jeszcze oblepiony łuskami śledzia. Podczas gdy Karin wpatrywała się w niego
zdezorientowana, doszedł do drzwi prowadzących do hallu i zaczął nasłuchiwać. Karin chciała go o
coś zapytać, ale Nicholas dał jej znak ręką, Ŝeby milczała.
Usłyszał odgłosy rozmowy prowadzonej po duńsku. Jeden z facetów miał gruby, twardy akcent
i wymowę przywodzącą na myśl hałas zmywarki do naczyń.
- Powiedziano nam, Ŝe pracuje tutaj Amerykanin. Proszę się nie martwić, nie jesteśmy z
Tilsynet med udlaendinge. Jesteśmy po prostu jego przyjaciółmi. To Nicholas Reed, prawda?
- Nie wiem. Nie pracuje tutaj Ŝaden Amerykanin. Dlaczego niby miałby pracować?
To była wymijająca odpowiedź pani Nex0. Jeszcze mąŜ nieboszczyk nauczył ją, Ŝe są na
świecie tylko dwa rodzaje ludzi: sprzedawcy i kupcy. Sprzedawcy nigdy niczego nie dają kupcom za
darmo, poniewaŜ mogłoby to zniszczyć równowagę na rynku, nie wspominając o sytuacji finansowej
Hvidsten Inn.
- Taki wysoki męŜczyzna, sześć stóp wzrostu. Wygląda na szczupłego. Chuda twarz, jasne,
kręcone włosy. Czy zna pani Donalda Sutherlanda, amerykańskiego gwiazdora filmowego? Jest do
niego podobny.
Cisza. Ktoś zakaszlał i szurnął nogami. I znów głos pani Nexo:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin