MEDIALNY PRZECIĄG.PDF

(163 KB) Pobierz
157079668 UNPDF
Medialny przeciąg
ahah s d g dr w z m wk s u Wychwycone h d h s g a l j f u ch sg z hsgaljf ua
h d j sir ejfgj f g h uitg o g l g u r uif u medialnego hs ga lj d al djkj d d f li
przeciągu h sgalk; ls l ; sp d sthgrw m kdm ch dkj s k dh j kljugdljfu
Jan Rokita: „Jeszcze w początkach OKP zorientowałem się, że Adam Michnik nie
docenia niebezpieczeństwa sojuszu z formacją postkomunistyczną. Mówił wprost na po-
siedzeniach OKP, że najlepszy dla Polski jest sojusz Solidarności z postkomunistami. Gło-
sił to od samego początku, konsekwentnie i odważnie. Po pierwsze, tego pokonanego komu-
nistycznego przeciwnika znal, a hipotetycznego wroga na prawicy nie znał, za to bardzo się
go bał. Uważał – poniekąd słusznie – że prawica spróbuje go pozbawić w Polsce rządu dusz.
Że z komunistami jest się w stanie zaprzyjaźnić, a z ludźmi prawicy – nie. Że strzaskani
ideowo komuniści nie podejmą z nim ideowej rywalizacji, a wygrywająca prawica może być
groźna zarówno dla jego wpływów, jak i ideałów. (...) Drugi powód to obawa o to, że polski
katolicyzm w warunkach wolności stanie się jej wrogiem. Jak myślę dzisiaj o jego książce
„Kościół, lewica, dialog”, to sądzę, że napisał ją pod koniec lat 70. z powodów taktycznych.
Tak naprawdę uważał, że z polskiego Kościoła zrodzi się potwór pchający Polskę w kie-
runku anachronizmu, nie nowoczesności. (...) Trzecim kluczowym czynnikiem w postawie
Michnika było żydowskie pochodzenie. O czym krytycy Michnika boją się mówić otwar-
cie, a o czym on mówi wprost. Żydowskie pochodzenie Michnika skłaniało go do widzenia
prawicy w kategoriach ONR-owskiej bojówki tworzącej ławkowe getta na uniwersytetach.
Dla Żyda, romantycznego polskiego patrioty, jakim jest Michnik, odrodzenie antysemity-
zmu byłoby klęską. Był gotów wejść w pakt z diabłem, żeby odrodzenie polskiej prawicy
zahamować. Tę prawicę widział w kategoriach, w jakich widzieli ją socjaliści Polscy na prze-
łomie XIX i XX wieku. Tak jak widzieli ją członkowie organizacji bojowej PPS wyruszający
pod przywództwem Piłsudskiego na akcje terrorystyczne. Oni bali się endecji bardziej niż
carskiej ochrany i rosyjskich żandarmów. Michnik bał się endecji bardziej niż komunistów.
Widział przyszłość w kategoriach przeszłości”.
Jan Rokita, AlfabetRokity (Warszawa: Edipresse, 2004) [za: http://niniwa2.cba.pl/
alfabet_rokity.htm]
Maciej Korkuć, historyk IPN: „Nikt w Polsce nie chciałby mieszkać przy ulicy ge-
stapo albo Wehrwoltu. A czym od nich różni się Gwardia Ludowa?”
440
DziennikŁódzki, 15 października 2007.
Premier Jarosław Kaczyński: „Tak, spędził sześć lat w komunistycznych więzieniach,
nikt mu nie odmawia tych zasług, tylko wie pan, jest pytanie: o co walczył? Mówiąc najkró-
cej, czy walczył o zwycięstwo „Puław” nad „Natolinem”, czy o niepodległą Polskę? To jest
pytanie, na które by trzeba było sobie dzisiaj, biorąc pod uwagę jego aktywność w ciągu
157079668.007.png 157079668.008.png
wychwycone
z medialnego przeciągu
ostatnich osiemnastu, co najmniej osiemnastu lat, odpowiedzieć. Ja nie chcę odpowiadać,
natomiast wiem, że tego rodzaju pytanie stoi i ono jest jakby inne niż pytanie o zaangażo-
wanie w tej walce, odwagę, gotowość do poświęcenia. Tego nie odmawiam, chociaż są tacy,
którzy odmawiają, ale ja z całą pewnością nigdy do takich ludzi nie będę się zaliczał. Ale
to jest jedna kwestia, a to druga. Ludzie poświęcali się dla bardzo różnych idei, nie zawsze
najlepszych”.
Polskie Radio – SygnałyDnia , 15 maja 2007.
Józef Dajczgewand i Bogumiła Tyszkiewicz: „Parę dni temu Jarosław Kaczyński
skojarzył Adama Michnika z frakcją puławian działającą w PZPR przed 1956 rokiem. Wy-
wołało to gdzieniegdzie oburzenie, choć – szczerze mówiąc – premier potraktował Mich-
nika dość łagodnie. Mógł gorzej. Wszak ulubieńcy redaktora Wyborczej Jaruzelski i Kisz-
czak nie są puławianami, lecz moczarowcami. (…) Moczarowcy są dlatego tacy straszni, że
w swojej ideologii zintegrowali oba totalitaryzmy wokół motywu ludobójstwa i koncepcji
państwa-bez-Żydów. Nie tyle przetłumaczyli Protokoły mędrców Syjonu , co je spolszczyli,
zmieniając tekst w stosunku do oryginału. Musiało to od nich wymagać nie tylko dodatko-
wego nakładu pracy, lecz i obmyślenia własnego podejścia do kwestii rasowych i panowania
nad światem. A przede wszystkim, udało im się dokończyć dzieła Hitlera i spowodować, że
Łódź stała się rzeczywiście Juden-frei . Michnik może i pijał wódkę z puławianinem Urba-
nem, ale człowiekiem honoru jednak nigdy go nie nazwał. To reprezentanci Natolina są dziś
symbolem michnikowskich ludzi honoru. I na tym też polega moczaryzm — na instru-
mentalnym traktowaniu etniczności: kiedy widzi się każde źdźbło w oczach adwersarza,
a nie dostrzega belki w oczach człowieka wymalowanego na własnym sztandarze. A gdy jest
się aż tak bezwzględnym, by wykorzystywać oiary marcowych czystek do propagandowej
obrony tych, co im połamali życie, to nic dziwnego, że oiary zaczynają się zastanawiać,
na ile środowisko takowe samo nasiąkło przez lata dzielące nas od 1968 roku zwycięskim
wtedy moczaryzmem”.
Józef Dajczgewand, Bogumiła Tyszkiewicz, „Michnik wśród ludzi Moczara”,
Rzeczpospolita , 16 maja 2007.
441
„W III RP pan Jan [Pietrzak] zamiast kopać trupa, czyli szydzić z poprzedniego
systemu, raźno wziął się za żartowanie z Mazowieckiego, Wałęsy, Michnika, wychodząc ze
słusznego, lecz naiwnego założenia, że w demokratycznej Polsce ma prawo jako kabareciarz
nabijać się ze wszystkiego co śmieszne. Rezultat był taki, że zaczęto go wykreślać z wie-
lu artystycznych imprez, Egida miała zakaz występów w radiu, telewizji. Wieloletni szef
Polskiego Radia Eugeniusz Smolar, znajomy Pietrzaka jeszcze z Hybryd , powiedział mu
wprost: „Nie masz po co do nas przychodzić, nie damy w eter ani jednego twojego słowa”.
Blokada w radiu puściła dopiero w listopadzie ubiegłego roku, gdy dyrektorem programu
I został Marcin Wolski. Jan Pietrzak: W GazecieWyborczej nie wolno było nawet zamieścić
informacyjnej notki, gdzie i kiedy występuje kabaret Pod Egidą. Nie mam pojęcia dlaczego.
Michnik przecież przychodził do naszego kabaretu. Może to wynika z jego „zoologicznej”
157079668.009.png 157079668.010.png
Medialny przeciąg
niechęci do wszystkiego, co trąci polskością? Może nienawidzi mojej sztandarowej piosen-
ki „Żeby Polska była Polską...?”. Pojęcia nie mam...”
Tomasz Wołek: „Razi mnie uproszczona igura „fałszywej symetrii”. Kiedy zrów-
nuje – moim zdaniem zatracając wszelkie proporcje – zasługi Lecha Wałęsy i... Wojciecha Ja-
ruzelskiego w obaleniu komunizmu. Kiedy twierdzi, iż podział „prawica-lewica” nie odnosi
się do fenomenu Komitetu Obrony Robotników – owszem, KOR miał frakcje, ale domi-
nanta lewicowa (Kuroń! Sam Michnik!) była jednak niewątpliwa. Kiedy zestawia w zbyt pro-
stej linii „patriotyczne motywacje” płk. Ryszarda Kuklińskiego z „wyższą koniecznością”,
jaką – w dobrej wierze – kierować się mieli Gomułka, Gierek i Jaruzelski. Kiedy zrównuje
„draństwa tych z ONR i NSZ” z „tymi z PZPR, którzy służyli dyktaturze”. Fałszywą syme-
trią grzeszy też historiozoiczny wywód Michnika, w którym „zagorzałych od początku
przeciwników demokracji parlamentarnej i gospodarki rynkowej” określa on – co prawda
„symbolicznie” – mianem „konserwatysty” i „socjalisty”. (...) Sławi Michnik, nie bez racji,
„niezwykłą intuicję, rodzaj politycznego geniuszu” Jacka Kuronia. Owszem, jednak i komuś
tej miary zdarzały się omyłki zgoła horrendalne. Tak było w 1982 r., kiedy odcięty od świata
Kuroń wzywał zza krat do „ataku na ośrodki władzy i centra informacji” – czyli defact o do
powstania narodowego. Szczęście, że ten apel nie dotarł do zapalnej młodzieży. Mogłoby się
skończyć niewyobrażalną tragedią... Stwierdzenie, iż wówczas „Jacek wierzył w możliwość
prędkich rozstrzygnięć”, jest eufemizmem”.
Tomasz Wolek, „Przemiany Adama Michnika” – recenzja książki: Wściekłośćiwstyd ,
GazetaWyborcza , 3 marca 2006.
Janusz Korwin-Mikke: „Od dawna obserwuję zdziwienie ludzi, dlaczego właściwie
grono zawziętych lustratorów typu Adam Michnik, nagle chce pełnej lustracji, choć to nie
On zaczął się pierwszy tego domagać? Otóż sprawa jest bardzo prosta. Na czym polegały do
niedawna wpływy niejakiego Adama M.? Łaził sobie w podartych dżinsach, coś tam mówił,
jest tylko naczelnym redaktorem GazetyWyborczej i to nie sprawującym władzy – a tu – taka
to była potęga jeszcze do dwóch lat temu, człowiek – instytucja ważniejsza niż niejedna partia
polityczna. Dlaczego tak się działo? Otóż Adam M. wraz z trzema kolegami: panem Ajnen-
kielem, Holzerem i Krollem weszli sobie do archiwum SB-ecji w pierwszych chwilach po 1989
roku i »przeglądali« teczki. Adam M. notował sobie wszystko – i... miał haki na wszystkie
ważne osoby w kraju. Zgorzkniał od tego, stał się śledziennikiem i mając tę wiedzę, zapewne
obdzwaniał tych ludzi i »skutecznie im tłumaczył«, co jest dobre »dla Polski«”.
Janusz Korwin-Mikke, „Skąd wzięły się wolty byłych antylustratorów, żądających
obecnie pełnej lustracji”, za: AntysocjalistyczneMazowsze http://www.asme.pl/
442
Krzysztof Leski: „W wolnej Polsce nikt nigdy nie próbował niczego na mnie wy-
móc (…). Jedyne takie doświadczenie wyniosłem z GazetyWyborczej . Adam Michnik czynił
to jednak ze swoistym wdziękiem. Podczas kampanii prezydenckiej w 1990 r. żądał, bym
„Egida pod egidą”, GazetaPolska, 18 kwietnia 2007.
157079668.001.png 157079668.002.png
wychwycone
z medialnego przeciągu
ośmieszał Wałęsę, a Mazowieckiego chwalił. Klarowałem, że to nie robota dla reportera,
że zaś on w komentarzach może pisać, co chce – bez efektu. Pewnego listopadowego dnia
odbyliśmy chyba dwugodzinną rozmowę, spacerując po przedszkolnym ogródku przy Iwi-
ckiej, gdzie mieściła się wtedy GW . Ja swoje, on swoje. Nagle trochę się ożywił i zwrócił się
do mnie niemal ciepło, po ojcowsku: – K-k-krzysiu, jeśli ty-ty-ty chcesz tu robić wo-wolną
gazetę, to-to-to-to po moim trupie”.
KTO CZYTA NIE BŁĄDZI, NajwyższyCzas!, 10 marca 2007.
Ewa Wanat, szefowa Radia TOK FM, o wystawie zorganizowanej przez IPN p.t.
„Twarze Bezpieki”: „Diabeł mnie podkusił i znalazłam się w Poznaniu na placu Wolności,
gdzie trwa wystawa „Twarze bezpieki”... Nagle staję jak wryta przed twarzą, którą znam.
To ojciec mojej przyjaciółki. Wisi na głównym placu miasta, jak w średniowieczu zakuty
w dyby..., jak za komuny szkodnik i bumelant, ten sam mechanizm, zamiast sądu napięt-
nowanie. Skoro popełnił przestępstwo, należy postawić go przed sądem, niech go osądzi...
Dlaczego moja przyjaciółka ma dźwigać na sobie piętno taty? Wiem, że z drugiej strony są
dzieci oiar, ale czy one na pewno chcą karać w ten sposób... Czy chodzi o prawo i sprawied-
liwość, czy o odwet?...”.
443
Krzysztof Gottesman. „Wieszanie oicerów bezpieki”, Rzeczpospolita , nr 175, 28 lip-
ca 2007.
Andreas Unterberger, redaktor naczelny dziennika Wiener Zeitung : „Uważam, że
Adam Michnik przegra w sądzie sprawę z redaktorem naczelnym Dziennika . Bo każdy czy-
telnik, który czytał artykuły naczelnego GazetyWyborczej w ciągu ostatnich kilkunastu lat,
miał ogromne pole do interpretacji tych tekstów. I każdy może z nich wysnuć wniosek, że
Adam Michnik rzeczywiście poświęcił sporą część swego życia na obronę ubeków”.
„Po skierowaniu sprawy do sądu”, Dziennik, 9 czerwca 2006.
Piotr Osęka o funkcjonariuszach UB/SB: „W martyrologiczno-heroicznym obrazie
dziejów łatwo pominąć, że ubecy byli przecież częścią społeczeństwa, wywodzili się z niego.
(…) Fenomenem aparatu bezpieczeństwa jest to, że jego szeregi tworzyli w znacznej mierze
„ludzie zbędni”. Można naśmiewać się z niepiśmiennych parobków na etatach oicerskich,
ale warto się zastanowić, w jakim stopniu wykluczenie społeczne, którego doświadczali przed
wojną, pchnęło ich do służby w resorcie. W kolejnych dekadach do SB wstępowali, jak się
wydaje, głównie ludzie z małym miast, często od wczesnej młodości pracujący na utrzymanie
rodzin. Wywodzili się z normalnych domów, nie było w nich nic diabolicznego”.
Piotr Osęka, „Parada potworów w służbie IPN”, Gazeta Wyborcza , 4 sierpnia
2007.
Jarosław Marek Rymkiewicz: „(…) byłoby lepiej, gdyby aktem założycielskim nie-
podległej Polski w roku 1989 było wieszanie pod św. Anną, a nie Okrągły Stół. Lepiej – tak
teraz wytłumaczyłbym to zdanie – dla samopoczucia Polaków i ich zdrowia psychicznego”.
157079668.003.png 157079668.004.png
Medialny przeciąg
„Szubienice pod świętą Anną. Z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem rozmawia
Krzysztof Masłoń”, Rzeczpospolita , „Plus-Minus”, 10–11 lutego 2007.
Bronisław Wildstein: „Można mieć stuprocentową pewność, że ujawnienie przez me-
dia agenta uruchomi od razu akcję jego obrony, w której pierwsze skrzypce grać będzie Gazeta
Wyborcza w podniosłym tonie relacjonująca powstanie wymienionej Komisji. Trybunał Kon-
stytucyjny zablokował lustrację. Aktem odwagi staje się dziś zdemaskowanie nawet najbar-
dziej paskudnego agenta, gdyż wiadomo, że pierwsi zaatakowani zostaną ludzie, którzy tego
dokonali. Sąd uzna za prawdę relacje funkcjonariuszy oczyszczających konidentów i opowia-
dających, że fałszowali deklaracje współpracy i raporty, a działanie SB było jednym wielkim
żartem. Już na przełomie lat 89 i 90 próba rozliczania komunistów kwitowana była formułą,
że nie kopie się leżących. To, że leżeli oni w bankach i na najbardziej lukratywnych stanowi-
skach, nie było więc dokładniej analizowane. Ci, którzy dziś bronić chcą „uwikłanych”, w rze-
czywistości bronią całkiem kogo innego. I niczego nie zmienia fakt, że tego nie rozumieją.
Bronisław Wildstein, „Użyteczni idioci”, Rzeczpospolita, 28 czerwca 2007.
Danuta Skóra, działaczka krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności
z lat 70.: „W roku 1992 pisaliśmy list do władz z prośbą o wdrożenie śledztwa w sprawie
Pyjasa. Zbierałam podpisy pod tym apelem. Poszłam do jednego z przyjaciół Staszka, który
w tym czasie był już znanym dziennikarzem. Powiedział mi, że żyjemy w państwie prawa
i jakiekolwiek przypominanie władzy o jej obowiązkach byłoby niestosowne. Nie widzia-
łam żadnej niestosowności w apelu o wdrożenie śledztwa. Nalegałam, ale Leszek Maleszka
twardo odmówił podpisu. Podszedł do okna i powiedział: „tacy jak ty zniszczą ten kraj!”.
Było to tak zdumiewające, że zapamiętałam każdy szczegół tej sceny. Jej sens zrozumiałam,
dopiero gdy okazało się, że Maleszka był TW Ketmanem”.
444
Andrzej Friszke: „Inny problem to odmienna logika historyków i sądów, która
prowadzi do kwestionowania wyroków sądów lustracyjnych. Nawiasem mówiąc, ja też
dostrzegam w wielu przypadkach, że sądy mniejszy nacisk kładą na analizę dokumentów,
a zbyt duży na wypowiedzi świadków, czyli w praktyce dawnych funkcjonariuszy SB, któ-
rzy są świadkami szczególnego rodzaju. I prowadzi to niekiedy do zaprzeczenia faktom
oczywistym”.
„Źle się dzieje w IPN” – Andrzej Friszke w rozmowie z Pawłem Wrońskim, Gazeta
Wyborcza , 20 czerwca 2007.
Jerzy Morawski, dziennikarz i dokumentalista: Nigdy nie spotkałem skruszonego
esbeka, nigdy. I nie wierzę, że kiedykolwiek spotkam. Oni doskonale zracjonalizowali sobie
dokonywane przez siebie wybory, wszystko, co się stało. I teraz mówi mi jeden z drugim:
a co, nie widzi pan, co się dzieje? U nas to przynajmniej porządek był. To faceci, z którymi
nie można normalnie dyskutować”.
List do redakcji Rzeczypospolitej , “Plus-Minus”, 16 czerwca 2007.
157079668.005.png 157079668.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin