00:00:21: 00:01:34:To historia o zwi�zkach |uczuciach mi�o�ci i emocjach 00:01:40:To historia Arjuna. 00:01:44:Arjun by� sierot� | zupe�nie bezradnym dzieckiem. 00:01:47:kt�re nie mia�o na tym �wiecie nikogo. 00:01:49:Jednak kiedy m�czyzna znany jako 00:01:50:Suraj Rana wzia� go pod swe skrzyd�a 00:01:52: da� mu nazwisko 00:01:54:i poczucie racji bytu 00:01:56:w�wczas Arjun sta� sie Arjunem Rana. 00:02:00:Suraj Rana. 00:02:01:Mia� on powi�zanie |z ka�dym nielegalnym interesem 00:02:04:ale w g�ebi serca| by� naprawde dobrym cz�owiekiem. 00:02:07:Dlatego wszyscy tak�e Arjun 00:02:09:traktowali go z mi�o�ci�. 00:02:12:Arjun nauczy� sie wszelkich zawi�o�ci |�wiata biznesu od swego wujka. 00:02:16:Nauczy� si� wszystkich regu� 00:02:18:jakie Suraj Rana przestrzega�. 00:02:20:Pozna� wszelkie granice. 00:02:22:Arjun nigdy ich nie przekroczy� 00:02:24:i nie pozwoli� na to nikomu innemu. 00:02:29:Ale szcz�cie nie pozostaje z cz�owiekiem |przez ca�e jego �ycie. 00:02:32:I to r�wnie� przydarzy�o sie Arjunowi. 00:02:34:Jego wuj nie pozosta� z nim d�ugo. 00:02:36:Zmar�. 00:02:38:Jednak nim zmar� |pozostawi� 00:02:40:wszystkie swoje obowi�zki |w r�kach Arjuna. 00:02:44: Pozostawi� te� ukochana osob�. 00:02:47:Swego syna Karana. 00:02:51:Arjun kocha� Karana| bardziej ni� w�asne �ycie. 00:03:40:Dzisiaj w wielu miejscach w Mumbaju |zobaczy� mo�na takie t�umy. 00:03:43:Arjun Rana zosta� donem p�wiatka. 00:03:45:Jednak ludzie go kochaja 00:03:47:I nic w tym dziwnego. 00:03:48:Wiele dla nich zrobi�. 00:03:50:Wybudowa� fabryki i m�yny |dla bezrobotnej m�odzie�y. 00:03:53:Otwiera� sierocince dla sierot |wdowom dawa� miejsca do spotka�. 00:03:57:Aran�owa� nawet ma��e�stwa| biednym dziewcz�tom. 00:04:05:Jestem Aditya z Juhu Chowpatty. 00:04:09:Materia� na �ywo ktory panstwo ogladaja | zostal nakrecony wlasnie tam. 00:04:12:Jak panstwo widza, |przygotowania tocza sie pelna para. 00:04:15:Nigdy wczesniej| nieprzygotowywano sie az tak 00:04:17:...nawet na przyjecie zadnego ministra. 00:04:19:Tu Suraj Nagar. 00:04:21:To jest osiedle, ktore zalozyl wuj Arjuna. 00:04:24:Arjun spedzil swe dziecinstwo |z tymi ludzmi, w tym miejscu. 00:04:31:Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin, Arjun. 00:04:35:Byloby wspaniale,|gdybys byl tu dzisiaj z nami. 00:04:39:Ale gdziekolwiek jestes - badz szczesliwy. 00:04:42:Oby wszyscy cie kochali! 00:06:16:Wszystkiego najlepszego, bracie!|Wszystkiego najlepszego, bracie! 00:06:19:Twoje urodziny obchodzono przez cala noc, 00:06:22:w calym miescie. 00:06:24:Tyle swiatel, tylu fajerwerkow 00:06:26:nie widzialem nawet | podczas Diwali czy Id. 00:06:30:Mam lzy w oczach widzac to wszystko. 00:06:33:Mam ci powiedziec prawde? 00:06:35:Milosc tych ludzi jest twoim schronieniem. 00:06:39:Nawet ja w to wierze. | 00:06:42:Ale dzis brak mi tego, 00:06:45:ktorego nieobecnosc sprawia, 00:06:50:ze czuje sie taki samotny. 00:06:56:Wiem, ze mojego wuja juz ze mna nie ma. 00:07:00:Ale w kazdej chwili czuje jego obecnosc. 00:07:05:Byl mi podpora przy kazdym kroku|i przy kazdej decyzji mojego zycia. 00:07:12:Nigdy nie dal mi okazji, bym byl zly. 00:07:15:Szczegolnie w moje urodziny. 00:07:17:Tak wiele z moich zyczen| mogloby sie spelnic. 00:07:20:I oddajesz wszystko, co masz 00:07:22:w tym dniu Karanowi i Bindiyi? 00:07:24:Wuj nie wyrazil takiego zyczenia. 00:07:26:I nie zostawiles nic sobie? 00:07:29:Owszem. Nazwisko wuja. |Czegoz wiecej moze chciec sierota? 00:07:35:Karan jest prawdziwym synem wuja. 00:07:36:To wszystko nalezy do niego, prawda? 00:07:38:A co do Bindiyi... 00:07:40:Przeciez wiesz, Anees. 00:07:44:Jej ojciec zrobil tak wiele dla tego domu. 00:07:48:Nawet poswiecil swe zycie. 00:07:50:Oddal zycie dla wuja. 00:07:52:Powiedz mi, czy to wszystko |jest warte tego poswiecenia? 00:07:57: Nie. 00:07:59:Nie wiem, czy kiedykolwiek|bede w stanie splacic ten dlug. 00:08:08:Bindiya miala trzy lata,|kiedy jej ojciec zmarl. 00:08:15:Wujek sprowadzil ja do domu. 00:08:18:I mnie powierzyl odpowiedzialnosc za nia. 00:08:25:Opiekujac sie Karanem i Bindiya |odwdzieczylem sie wujkowi. 00:08:29:Ale jest cos czego sie boje. 00:08:32: Boisz sie? Czego, bracie? 00:08:35:ze nie mam juz ich czego nauczyc. 00:08:39:Nie martwie sie o Bindiye. 00:08:41:Jesli juz cos mnie martwi,|to wlasnie Karan. 00:08:43:Coz takiego cie martwi u Karana? 00:08:45:Na chwale Allacha, juz dorosl. 00:08:47:I wlasnie tym sie martwie. 00:08:49:Karan zawsze trzymal sie mej dloni.|A teraz dorosl. 00:08:53:Nie powinien kroczyc swa sciezka|tylko i wylacznie za mna. 00:08:56:Nie chcial tego ani wuj,|ani nie chce tego ja. 00:09:23:-Sir, sok. |- Przynies to. 00:09:39:To dla brata. 00:09:49:Wszystkiego najlepszego, bracie. 00:09:52:Nie nazwiesz mnie najdrozszym bratem? 00:09:54:Jestes najlepszy. 00:09:58:Dla mnie. 00:10:00:Rany, ales ty sie rozgadal. 00:10:03:Gdzie jest moj prezent? 00:10:27:Wow, swietnie wyglada w twoich rekach. 00:10:32:Bracie, 00:10:34: nawet ja lubie sluchac pochwal. 00:10:37:- Dobrze jest. |- Jedna chwilka, bracie! 00:11:13:No, powiedz! 00:11:14: Powiedziec? 00:11:16:Wygraly moje kwiaty 00:11:17: czy on? 00:11:32:Powiedz mi, bracie. 00:11:36:Panie Rana, tym razem wygrala Bindiya. 00:11:43:Bracie, ten prezent kupilem |z mysla o tobie. 00:11:46:A ten... to uniwersalny prezent, 00:11:48:kazdy moze go kupic dla kazdego. 00:11:51:W porzadku, po prostu powiedz, 00:11:53:ze nie podoba ci sie moj prezent. 00:11:54:Nie. Bardzo mi sie podoba. |Chroni czlowieka. 00:11:58:Ale Karan, chroniac zycie jednego, 00:12:00:odbiera zycie komus innemu. 00:12:03:A kwiaty, napelniaja zycie zapachami i kolorami. 00:12:08:Wlasciwie, miedzy tymi prezentami |jest zasadnicza roznica. 00:12:13:-Zupelnie tak, jak pomiedzy wami. |- Co powiedziales? 00:12:15:-Nie, nic. |-Widzisz, bracie, przegral! 00:12:20:Przybij piatke, no chodz tu! 00:12:23:Dzisiaj uratowala cie tylko | madrosc naszego brata. 00:12:25:Madrosc, o to oznacza wyklad! 00:12:28:Czy ja daje jakis wyklad? |-Nie, bracie. Nie. 00:12:31:No, wiec co? 00:12:32:Wlasciwie roznica wieku pomiedzy nami... 00:12:35:Och! Staruszek! Bracie, starzec z ciebie! 00:12:38:Nazwales mnie starcem? 00:12:40:To ona. Ja nic nie mowilem! 00:12:42:Jaka jest miedzy nami roznica wieku? 00:12:44:-Nie az tak wielka, braciszku. |- Wiec? 00:12:46:Ale wlasciwie, czasami | nie mozesz robic wszystkiego, co ja robie. 00:12:52:Chwila! Chwila! 00:12:53:Niby co takiego ty mozesz robic, | czego ja nie moge? 00:12:56:Bracie, nic takiego. 00:12:57:Nie, no powiedz mi co to jest.|To, co ty mozesz robic, a ja nie. 00:13:02:Och! O matko! Sorry, bracie. |Lece do szkoly. 00:13:04:Chwilke. 00:13:05:Bracie, idziesz do biura. |A ty do szkoly. 00:13:09:Kazdy samochodem. 00:13:47:*Ksiazeta przybyli *|*w swych krolewskich pojazdach. 00:13:53:*Och! Wyslij wiadomosc swiatu! 00:13:59:*Tysiace jest gwiazd, |*lecz chowaja sie w swietle dnia. 00:14:05:*My jestesmy tymi, |*ktorzy lsnia kazdego dnia! 00:14:54:* Od tanczacych fal |* wez ta wiadomosc. 00:15:00:*Plyniemy szybciej niz ty. 00:15:04:*Tworzymy sztormy. 00:15:10:*Stoimy na tej ziemi. 00:15:12:*Ale patrzymy w niebo. 00:15:16:* Widoki klaniaja nam sie, 00:15:19: *wystarczy, |*ze raz na nie spojrzymy. 00:15:22:*Tak dlugo, jak dlugo zyja kwiaty, 00:15:25:*czujemy ich aromat. 00:16:19:*Kolorowe sa ich wiazanki. 00:16:25:*Pachna nimi wlosy. 00:16:30:*W nich jest kolor, |*w nich jest prostota. 00:16:36:* Ale tutaj szukamy zycia... 00:17:12:Hej, odsun sie, kujonie! 00:17:20:Wielkoludzie!| Zakopie cie trzy metry pod ziemia. 00:17:22:Bracie, on zaczepial Marie. 00:17:24:Hej, czepiasz sie Marii! Spadaj! 00:17:25: Zaraz ci przywale! 00:17:28:Co sie dzieje, przesta�cie. 00:17:30: Kim jestes? 00:17:31:Jestem, kim jestem. | Spadaj stad, no idz. 00:17:35: Spadaj! 00:17:37:Hej! Draniu! Cisza! 00:17:42:Sanju zostaw go. Pozwol mu odejsc. | Idz, synu, no idz... 00:17:46:Hej. Ty, brodacz,| co mowiles? 00:17:48:Hej, kurduplu, przesadzasz! 00:17:50:Czy ty wiesz, kim ja jestem?| Jestem czlowiekiem Usmaana. 00:18:00:A kim jest Usmaan? 00:18:01:Powiedz, ze to ja |rozpoczalem klotnie z Sanju. 00:18:03:Idz, no idz i powiedz mu. 00:18:06:Sanju, Usmaan tyle o tobie mowi. 00:18:09:Tak, Sanju.| Caly czas sie o ciebie pyta! 00:18:12:-Hej, nie dotykaj. Odejdz stad.| -Tak, bracie. 00:18:14:Idz, niepotrzebne to bylo. 00:18:15:-Sanju, ide.| - Idz stamtad. 00:18:16:Sanju, dziekuje.. 00:18:17:-Dzieki, bracie.| - Prosze, idzcie, nie robcie tloku. 00:18:18:- Jak sie czujesz?| - Dobrze, dziekuje, Sanju. 00:18:22:-Idz i skup sie na studiach.| - Dobrze. 00:18:26:Wow, Sanju!| Teraz zes zalapal troche punktow. 00:18:30:-Prawda?| - Tak. 00:18:32:Zobaczysz, pewnego dnia | bede nawet wiekszy niz Arjun Rana. 00:18:35:Wiekszy niz Arjun Rana?! 00:18:37:Czemu? 00:18:39:Dlaczego by nie? 00:18:40:- Hej, zawolaj po herbate.| - Dobrze, bracie. 00:18:43:Sanju, chce ci cos powiedziec. 00:18:45:Jestes inteligentnym czlowiekiem,| masz pozycje i kontakty. 00:18:49:Nie, jeszcze nie.| Dopiero zaczynam. 00:18:54:"Zaczynam"... Przechwalasz sie, prawda? 00:18:58:Co? Co?! 00:18:59:Chwila, Sanju, posluchaj siebie. 00:19:02:Niby mowisz, |ze bedziesz wiekszy niz Arjun Rana, 00:19:06:ale boisz sie tknac |auto Arjuna Rany, 00:19:10:Nam tez tego nie pozwoliles. 00:19:13:Mam wam pozwolic go dotknac?| Tak? 00:19:18:-Hej, przesun sie!| -Co ty robisz? 00:19:20:Pozwol mi ucalowac ten woz. | Chce go ucalowac... 00:19:22:-Co z ciebie za czlowiek?| - Spadaj. 00:19:24:Co ty wyprawiasz?| Zachowujesz sie, jakby to byl twoj brat, Sahil. 00:19:30:Powiedz mi jedno, | jesli mialbys miedzy nimi wybierac 00:19:33:to, co bys wybral? 00:19:34:Mow. Nie mysl. Mow. 00:19:36: Widzisz lbrahim. | Nie mysle, twoje pytanie jest glupie. 00:19:39: Czemu bracie? 00:19:40:Ten woz, to nasze marzenie. 00:19:43:Sahil jest moim zyciem, moim zyciem. 00:19:45:Moim tez. |Jest zyciem wszystkich...
sara-s7