Jan Andrzej Morsztyn Wyb�r wierszy DO JA�NIE WIELMO�NEGO JEGOMO�CI PANA KONIUSZEGO KORONNEGO Com kiedy� �piewa� podczas kaniku�y Nad brzegiem Semu i nad brzegiem Su�y, Gdzie Psot, gdzie Worsk�o tocz� b�otne wody I dwa s�owia�skie granicz� narody. Tobie, Wielmo�ny Panie, ofiaruj�, Kt�rego je�li �askawym uczuj� Tej lichej prace, do wi�kszej roboty Nab�d� si�y, nab�d� ochoty. Teraz te karty, lubo wa�� ma�o, Tobie nad inszych odda� mi si� zda�o, Bo�, widz�, szczerze my�liwy i w sierci Sobaczej kocha� b�dziesz si� do �mierci. St�d i niebieski piesek do twej psiarnie Jak na pieszczoty z ochot� si� garnie, Wiedz�c, �e dobrze twoim go�czym parz� I �e im w piwie t�uste wieprze warz�; �e jednak z sfory nie goni� ni z smyczy Po�ciga�, ani zna dzikiej zdobyczy, Je�liby kiedy zaciek� si� do nieba, Opowie i tam, wdzi�czen twego chleba, Jak coraz psiarnie Osiek tw�j przypuszcza I jak p�odna w zwierz Niepo�omska Puszcza, Jako go bijesz, jako� wszytkie sztuki Potrzebne do tej przewiedzia� nauki, l smak u ciebie do pola zawzi�ty Wywrze i mi�dzy g�rnymi zwierz�ty. A ty tej, kt�r� niesie pies kud�aty, Za�yj i zimie ciep�ej Ma�gorzaty, I post�p sobie z ni� pod�ug twej woli; Wszak ju� raz by�a u ciebie na Woli. AD MUSAS Panny, od kt�rych pow�d ma wiersz wszelki, Cne heliko�skich g�r obywatelki, Co po parnaskich d�browach chodzicie I kastalijskim zdrojem si� ch�odzicie, Kt�rych ani pies gwiazd� sw� u�ega, Ani ojcowski p�omie� nie dolega, Kt�rych i czysto�� moc tym ogniom bierze, Dla kt�rych ca�y �wiat poddan Wenerze, Szcz�liwsze nad nas, kt�rych wszytko troje Wojuje: mi�o��, s�o�ce i psie znoje - Pojrzyjcie na mnie troch� w niskie kraje, A p�ki jeszcze �ywota co staje. Upalonemu, z hipokre�skiej wody Przywr��cie �ywot, dodajcie och�ody! A ja, oczerstwion moc� waszej rosy, Nastroj� lutni� w pismorymskie g�osy I dowcip, zbytni� zaw�dzony susz�, Przyszedszy k sobie, przywita si� z dusz�: Sk�d chwal�c i was, i wasze krynic�, Wdzi�czen zawiesz� z �lubu t� tablic�: �e mu si� w wierszu troch� powodzi�o, Przyznawa Morsztyn, �e to panien dzie�o. DWOJA BIEDA Dzi� dokazuje psia gwiazda swej mocy I jako Zorza, kazawszy precz nocy, Dzie� na �wiat wozem przywiezie r�anym, S�o�cu kompanem jest nieoderwanym Niebieskiej drogi, a� kiedy j� w morze �smy kr�g nieba wp�dzi po nieszporze; I tak szesna�cie godzin rz�du swego Rachuje co dzie�, w kt�re wiele z�ego Aspektem swoim nad ziemi� przewodzi: Stoki wysusza, urodzajom szkodzi, Ogrody z w�oskiej obna�a ozdoby, Gor�czki mno�y, przywodzi choroby; A� i pokrewnych, bez �adnej ich winy, Ps�w nie�leczonej nabawia w�ciekliny. Ale z osobna ze mn� harce zwodzi l dwoistym mi� p�omieniem podchodzi: To mi nad g�ow� przykrym ogniem �wieci, To mi mi�o�ci p�omie� w sercu nieci. Lubo Kampa�czyk s�usznie si� �a�uje, Gdy mu winnice Wezuwijusz psuje, Lubo syka�ska Etna, gdy szaleje, Ogniste rzeki z paszcz�ki swej leje, Przecie szcz�liwe mniemam by� te kraje, Kt�rych urodzaj jednym ogniem taje; Mnie w�ciek�a gwiazda, mnie i Wenus m�czy, Mnie wewn�trz ogie�, mnie i z wierzchu dr�czy, Teraz swawolni od niesmacznej pracy I r�zgi szkolnej wolno�� maj� �acy, Teraz rzemie�lnik, lubo z grosza �yje, Przed muchami si� od roboty kryje: Ja tylko folgi nie znam ni och�ody, Tak si� Kupido uwzi�� na me szkody. Niechaj�e pr�dko kaniku�a minie. �e i jej ogie�, i mi�o�ci z[a]ginie. DO KANIKU�Y Pot�ny piesku, co w�adasz gor�cem I ogie� lejesz gard�em swym pieni�cem, Kt�rego ogniem krynice s�abiej� A �niegi wieczne z g�r si� rzek� lej�, Spraw to moc� tw�, aby twe po�ogi, Kt�re mi�o�ci we mnie zapa� srogi Mno��, nad dziewk� okrutn� za�y�y Takiej lub wi�kszej ni� nade mn� si�y! Ona z ogni�w twych przeszydza. jak zbroj� Bezpieczna tward� skamia�o�ci� swoj�: Sama si� zimnym mrozem otoczy�a. Sama krew w �y�ach w �niegi obr�ci�a. Co nowa Zemla ma zimy i mroz�w, Co Lodowate Morze (k�dy woz�w Wi�kszy po�ytek ni�li krzywych �odzi), Co Wo�ga (kt�r� Moskwicin przechodzi Ca�y rok lodem) kryje zimnej wody. Wszytkie te w piersiach ma mrozy i lody. Widzi to Wenus, ale nie dba ani Zwyk�ym jej trybem tej hardo�ci gani: Owszem, jakby z ni� zm�wi�a si� zgodnie. Mnie tylko w sercu pod�ega pochodnie. Ale ty m�cij si� mej szkody, twej wzgardy. I pa�stwem, kt�re nad nami masz. hardy. Nape�� j� ogniem, niech i ona czuje, �e kiedy �wiecisz, ka�da-� rzecz ho�duje I ka�da, lubo odporna, jako ty B�y�niesz na niebie, zapada w zaloty. Co je�li sprawisz, b�d�-� �yczy�, aby Obrok ci� z �r�de� dochodzi� nies�aby I �eby� wsiadszy na w�z miasto s�o�ca Wi�d� szcz�liwy rok od ko�ca do ko�ca. WIEJSKI �YWOT Chocia� ty, Jago, same tylko dwory I miasta chwalisz, nawiedzi� obory (Wszak si� i dworscy przeje�d�aj� radzi) Wiejskie nie wadzi. Nie gard� folwarkiem, tak wielcy panowie Zbiegali w pole po pok�j i zdrowie, Tak si� bawili ludzie przed potopem Byd�em a snopem. tenczas, co da�y domowe oko�y, Tym si� pyszni�y niewynios�e sto�y, Mniej potraw by�o z lepsz� dobr� wol� W Przy chlebie z sol�. Tym zawierszali niewrz�ce obiady. Co frukt�w da�y naszczepione sady, Co sp�ache� roli, co spichlerz domowy I dojne krowy. S�odkich im ze W�och win nie nios�y mu�y, Nie znali W�gr�w, symon�w, rywu�y, Pragnienie wod� �mierzyli stokow�, Czasz� bukow�. Albo z j�czmiennym przewa�ywszy s�odem I piwnicznym j� wystudziwszy ch�odem, Upracowanym �e�com ko�o �niwa Dawali piwa. Domowe krosna samodzia�k� tka�y, Jedwabiu, z�ota cha�upy nie zna�y, Len tylko bia�y wystawia� str�j z pe�na A z owce we�na. Co wszytko mi�a s�odzi�a swoboda, Nie tkn�a si� ich przygoda ni szkoda. Ani gniew pan�w, ni co bie�y w ko�o Fortuny ko�o. Ale i teraz pojrzyj na te kraje, Kt�re ziemianin w�asnym p�ugiem kraje: Ujrzysz, �e �acniej o pok�j przy zdroju Ni�li w pokoju. Wierniej spokojny wczas cha�upy strze�e, Pr�dzej na g�rne bije piorun wie�e, Pr�dzej wiatr kruszy zawi�� d�bin� Ni� gibk� trzcin�. Na gospodarskie patrz tylko zabawy: Ten rybkom kopie sadzawki i stawy, Ten na nie, chocia� nie pewien, czy b�d�, Zachodzi z w�d�; Ten piosnki �piewa i wie�niackie wiersze, Ten wianki wije, ten z sitowia wiersze, Ten przy skacz�cych po trawie barankach Gra na multankach; Tamten z konopnej wywiera psy sforki, Ten t�uste t�ucze kobusem przepi�rki, Ten na lep albo w powik�ane motki �owi czeczotki: Ten p�oty grodzi oko�o rozsady, �w szczepi w pniaki, ten obrywa sady, Ten �liwy leje na powid�a w prasy, Ten rwie na lasy; Ten wi�kszym byd�em rznie grzbiet twardej roli, Ten zasi� w skopiec zbiera� mleka woli, Ten �nie, �w wi��e, ten po��le snopy Uk�ada w kopy; Ten w przetak mann� za porannej rosy Zbiera, ten m��ci pozwo�one k�osy, Ten wieje, a ten o jasny dzie� prosi, Gdy siano kosi; �w sery tworzy, ten �ciska twarogi, Ten kapelusze plecie na �re�ogi, Tamten na skrzypkach na imi^ swej kumy Wyrzyna dumy, A doko�czywszy dorocznej roboty, Skoczy i w taniec, zrzuciwszy choboty, I szczerze my�li po dobrym ob�ynku O odpoczynku. aden mu rozruch nie rozerwie wczasu, Przykrego nigdy nie s�yszy ha�asu, Pr�cz szumu z wody, co snowi pomocy � Dodaje w nocy. drowszy mu owoc, smaczniejsza jarzyna, Co j� wykopie rydlem, ni� zwierzyna, Ni� chleb podbit� pi�t� wywiercany, Stoj�c przed pany. To pa�ac jego - uklecona chata, Dworzan�w trzyma parobcza zap�ata, Stra� si� te� wierna na z�odzieja sro�y, Kundel w obro�y. Ostatek dworu: baran, cio�ek, wo�y; Kapela: ptastwa krzyk z rana weso�y; Piernaty: trawa; namiot pokojowy: Cie� jaworowy. Szkar�at�w nie masz ni drogiego z�ota, Lecz opr�cz kwiatk�w, co rost� u p�ota, S�o�ce mu daje z�oto i purpury, Maluj�c chmury. Po chlebie nie zna opr�cz samej wody, W kt�rej si� podczas przegl�da z przygody; Wierne z s�siad�w, chocia� nie ma wiele, Ma przyjaciele. Z Zdrad dworskich, figl�w wolen i obmowy Zjad�ych j�zyk�w, a je�li ulowy Plastr podbieraj�c ��d�o mu zaszkodzi, Mi�d to nadgrodzi. Tyran tu nie drze, krwi� ziemie nie broczy, W� tylko bod�cem zak�uty poskoczy, A pan, na przysz�y po�ytek udany, Strzy�e barany. Wojny nie s�ysza� ani widzia� bitwy, Pr�cz mi�dzy drobem z lotnymi rybitwy, Opr�cz niekrwawej, kt�r� zwodz� bycy Przy ja�owicy. Zazdro�� tu w samej ma miejsce ochocie, Kiedy si� �e�cy �cigaj� w robocie, Albo si� ptacy pieniem przekrzykuj�, Gdy s�o�ce czuj�. Na nowy co dzie� zysk weso�y wstanie, Snu mu zbyteczne nie przerwie staranie; Nie dba� o z�oto, nie dba� o klejnoty - To jest wiek z�oty. Przy dobrej my�li, kto ma �yzne p�ugi, Mo�e i z dworskiej przeszydza� wys�ugi; Gdzie taka wolno��, pok�j i zabawa, Fraszka Warszawa. Sam mu Kupido zadaje niewczasy, Sam go na sm�tne my�li p�dzi w lasy, Ani jest wolen przed Wener� p�och� Pod wiejsk� soch�. Dlatego i ja ciebie tam prowadz�, Jago, aza twej twardo�ci co radz�, Aza ci� w polu, kt�r� wszytko tleje, Gwiazda zagrzeje. JAB�KA Dra�ni�ta, kt�rych strze�e p��cienna obrona I s�aba oczom naszym zazdro�ci zas�ona, Kt�re�cie w r�ku cudzych nigdy nie posta�y, Kt�rych i w�asne r�ce rzadko piastowa�y, Trudno zgadn��, jako�cie stworzone, atoli (Je�li si� pani wasza domy�la� pozwoli) Widz�c, �e sama bia�a jak �nieg niedeptany, �e twarda, ni jej wzrusza stan m�j op�akany, Mniemam, �e kto si� odkry� was odwa�y, snadnie Na twarde jab�ka i na bia�� p�e� napadnie. Strze�cie� si� kaniku�y i s�o�ca, mo�na-li, Bo i jab�ka dojrzej�, i p�e� si� przypali. DO KANIKU�Y Z�a kaniku�o, psie niebieski w�ciek�y, Przed kt�rym wszytkie ch�ody nam uciek�y, Opad�y z li�ci jak w listopad gaje, Ziemia si� zesch�a dziurawi i kraje, Zio�a d�d�a pragn�, Cererzyne dary Zawi�d�e zwyk�ej nie donosz� miary, Prosz� ci�, je�li uprosi� si� godzi, Niechaj t...
banduras1