Kopalinski_Wladysław_-_Kot_w_worku_czyli_z_dziejow_pojec_i_nazw.doc

(648 KB) Pobierz

Władysław Kopaliński

Kot w worku czyli z dziejów pojęć i nazw

 

Od autora

Książeczka niniejsza składa się z osiemdziesięciu ośmiu rozdziałów różnej

długości, z których każdy mówi o czymś innym. Łączy je z sobą jednak to, że są

komentarzami do wyrazu, nazwy, wyrażenia czy przysłowia umieszczonego w ich

tytule. Ale i objaśnienia te różnią się między sobą pod wielu względami. W

jednym jest mowa o pochodzeniu nazwy, w innym o legendach z nią związanych, w

jeszcze innym o faktach historycznych, anegdotach, bądź o mitach na jej temat,

przy czym bieg tej relacji jest przeważnie swobodny; dotyczy ona zwykle tylko

wybranych dowolnie niektórych stron omawianej materii.

Ten styl gawędy, przyjęty z rozmysłem, nie przeszkadza poruszaniu także spraw

trudniejszych i za-wilszych, zawsze jednak z jakiegoś powodu (przynajmniej

zdaniem autora) interesujących. Kolejność rozdziałów, ta a nie inna, służy po

prostu uprzyjemnieniu, urozmaiceniu lektury.

Indeks i spis rzeczy umożliwiają natomiast szybkie odnalezienie miejsc, gdzie

przedstawiono jakąś sprawę albo gdzie mowa o konkretnej osobie, miejscowości czy

nazwie.

Autor nie występuje tu w roli wszechwiedzącego erudyty w rozlicznych dziedzinach.

Kompilacyjny charakter tej książeczki, w której z rzadka tylko powołuję się na

źródła, choć oczywisty, lepiej by się uwidocznił, gdyby zaopatrzono ją w

bibliografię źródeł. Ale byłaby to dla niej ozdoba nieco zbyt preten-

3

sjonalna. Zastąpi ją przeto ogólne podziękowanie autorom żywym i nieżyjącym, a

także licznym zaprzyjaźnionym specjalistom. Bo, jak powiada mędrzec, choć

wdzięczność jest najmizerniejszą z cnót, to niewdzięczność jest przewinieniem

najcięższym.

W. K.

Na zdrowie!

Dlaczego osobom kichającym mówi się: Na zdrowie!? Ozy aby się jeszcze mówi?

Wydaje się, że już coraz rzadziej. Zwłaszcza, że w miejscach publicznych, w

poczekalniach, autobusach itp. kichacze są niemile widziani, szczególnie jeżeli

nie rozumieją, że owe wodogrzmoty z ust i nosa winny być starannie osłaniane

chusteczką, aby nie obdarzać niewinnych bliźnich własnym katarem. Cóż, kiedy nie

zawsze się udaje zdążyć w porę z wyciągnięciem chusteczki z głębi kieszeni lub

torebki. Gorzej jeszcze patrzą na kichających w teatrze lub na koncercie.

Bardziej utalentowanych kichaczy spotykają tam pomruki: „Trzeba było pójść do

łóżka, a nie na koncert". Na pewnych zawodach jeździeckich po prostu wyproszono

widza, który nieustannym łoskotem apsików wpływał ujemnie na stan nerwowy koni

szykujących się do wzięcia kolejnej przeszkody.

Gwałtowne i mimowolne wyrzucenie powietrza z nosa i ust na skutek podrażnienia

receptorów śluzówki jamy nosowej od dawna uważano za zjawisko złowróżbne.

Znaczna część ludności świata wierzy do dziś, że kichnięcie jest rodzajem

niewielkiego grzmotu w głowie, stanowiącym bezpośredni znak od bogów, który

wieści dobry lub zły los. Rzymianie witali kichnięcie słowami: Absit omen!, aby

nie stało się zapowiedzią nieszczęścia. Według tradycji papież Grzegorz Wielki,

żyjący w VI wieku, był pierwszym, który nakazał wiernym reagować na kichnięcie

odpo-

5

sjonalna. Zastąpi ją przeto ogólne podziękowanie autorom żywym i nieżyjącym, a

także licznym zaprzyjaźnionym specjalistom. Bo, jak powiada mędrzec, choć

wdzięczność jest najmizerniejszą z cnót, to niewdzięczność jest przewinieniem

najcięższym.

W. K.

Na zdrowie!

Dlaczego osobom kichającym mówi się: Na zdrowie!? Ozy aby się jeszcze mówi?

Wydaje się, że już coraz rzadziej. Zwłaszcza, że w miejscach publicznych, w

poczekalniach, autobusach itp. kichacze są niemile widziani, szczególnie jeżeli

nie rozumieją, że owe wodogrzmoty z ust i nosa winny być starannie osłaniane

chusteczką, aby nie obdarzać niewinnych bliźnich własnym katarem. Cóż, kiedy nie

zawsze się udaje zdążyć w porę z wyciągnięciem chusteczki z głębi kieszeni lub

torebki. Gorzej jeszcze patrzą na kichających w teatrze lub na koncercie.

Bardziej utalentowanych kichaozy spotykają tam pomruki: „Trzeba było pójść do

łóżka, a nie na koncert". Na pewnych zawodach jeździeckich po prostu wyproszono

widza, który nieustannym łoskotem apsików wpływał ujemnie na stan nerwowy koni

szykujących się do wzięcia kolejnej przeszkody.

Gwałtowne i mimowolne wyrzucenie powietrza z nosa i ust na skutek podrażnienia

receptorów śluzówki jamy nosowej od dawna uważano za zjawisko złowróżbne.

Znaczna część ludności świata wierzy do dziś, że kichnięcie jest rodzajem

niewielkiego grzmotu w głowie, stanowiącym bezpośredni znak od bogów, który

wieści dobry lub zły los. Rzymianie witali kichnięcie słowami: Absit omen!, aby

nie stało się zapowiedzią nieszczęścia. Według tradycji papież Grzegorz Wielki,

żyjący w VI wieku, był pierwszym, który nakazał wiernym reagować na kichnięcie

odpo-

5

wiednikiem naszego „Na zdrowie" czy „Bóg strzegł". Mówiąc to kłaniano się nisko

i uchylano kapelusza, co miało zapewne oznaczać grzeczne, ale — być może —

ostatnie pożegnanie się z kichającym. W Persji i Indiach uważano, że kichanie

wyrzuca z ciała demony i złe duchy. Teoria ta mogłaby być pociechą dla pewnej

młodej mieszkanki Florydy, która w roku 1966 pobiła światowy rekord

nieprzerwanego kichania, czyniąc to przez całe 155 dni. (O ile zwykłe kichnięcie

jest odruchem obronnym chroniącym drogi oddechowe przed działaniem czynników

szkodliwych, o tyle nieustanne kichanie jest objawem chorobowym).

Największa prędkość wyrzutu zawartości nosa w czasie kichnięcia, jaką dotychczas

zmierzono, wyniosła 174 kilometry na godzinę (wiatr o prędkości 118 km/godz.

nazywa się już huraganem). Wynik ten nie zdziwi zapewne tego, kto próbował

zdławić zbliżające się kichnięcie znalazłszy się (w czasie gry w chowanego albo

przez rycerskość) pod stołem lub w szafie, albo w celach szpiegowskich za

dyplomatyczną kotarą. Kichanie jest wielkim równaczem ludzi i, jak pisał pewien

filozof perski, choć szach może być najpotężniejszym człowiekiem na świecie, i

on nie potrafi powstrzymać zwykłego kichnięcia.

Polacy nie gęsi

Wiele osób uważa, że ma tu do czynienia z przysłowiem. O człowieku miernych

zdolności i niewielkiej ambicji mawia się czasem: „To nie orzeł, przez lufcik

nie wyfrunie". Tutaj sens jest oczywisty. Istnieje również powiedzonko niby

kelnerskie: „Klient nie struś, wszystko zje". I to jest całkiem zrozumiałe.

Trudno jednak pojąć, co miałoby oznaczać przysłowie „Polacy nie gęsi". Nie

wyobrażam sobie okoliczności, w których można by je było zastosować, nie widzę

bowiem w gęsi żadnych cech przed wstawia jacy eh się w sposób sensowny cechom

Polaka,

6

Przypuszczać należy, że powiedzenie to nabrało żywotności pod wpływem tytułu

sztuki Ludwika Hieronima Morstina. Jest to sztuka o Mikołaju Rej u. Tytuł jej to

wyrwany z kontekstu urywek autorskiego posłania umieszczonego na końcu ogromnego

utworu pt. Zwierzyniec. Zdanie to, z którego ów fragment wyrwano, brzmi: „A

niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają!".

Oznacza to oczywiście, że Polacy mają nie gęsi język, ale swój, że nie gęgają,

ale mówią po polsku. Gęsim językiem nazywano wtedy wszelki żargon. Widać stąd,

że w tytule sztuki Polacy nie gęsi pozbawiono przymiotnik „gęsi" przedmiotu,

którego właściwość ów przymiotnik określa. Tytuł ten najoczywiściej wprowadza w

błąd, sprawiając wrażenie, że idzie tu o rzeczownik w mianowniku liczby mnogiej

— gęsi.

W pełnym, przytoczonym powyżej zdaniu Rej staje w rzędzie obrońców języka

polskiego jako tworzywa literackiego, a zatem w szeregu pionierów literatury

polskiej. I to jest właśnie przyczyną popularności tego cytatu.

Odstukać

Stukanie w drzewo, zwłaszcza w nie malowane, ma — według jednego z najbardziej

rozpowszechnionych we wszystkich krajach i kulturach przesądów — bronić przed

zapeszeniem sprawy, o której się właśnie mówi. Jest to też jeden z nielicznych

przesądów, jakie zachowują się nadal, podczas gdy wielu innych poniechano. Po

ankiecie przeprowadzonej wśród profesorów w jednym z najpoważniejszych

uniwersytetów świata okazało się, że tylko czwarta część ciała pedagogicznego

jest całkiem wolna od przesądów. Jeden z zapytywanych profesorów powiedział:

„Jedyny przesąd, jakiemu ulegam, to pukanie w drzewo w chwili gdy mówię, że

zdrowie mi dopisuje albo, że szczęście mi sprzyja".

W różnych krajach wszelkie stukanie czy kołatanie niewyjaśnionego pochodzenia

przypisywano chętnie duchom lub innym nadprzyrodzonym przyczynom. Zabobon taki

rozpowszechniony był także i w Polsce, Pustelnik w IV części Dziadów Mickiewicza

powiada: „Chodź tu, malcze, pod kantorek. Nachyl się i przyłóż uszko; tu biedna

duszka prosd o troje paciorek. Aha, słyszysz jak kołata?" A dziecko na to: „Tak,

tak, tak, tak, tata, tata! Jak zegarek pod poduszką".

Według innego znów, bardzo popularnego wierzenia, trzy stuknięcia usłyszane w

pobliżu łóżka osoby chorej, przepowiadają jej zgon. Przesąd ten ma wiele odmian.

Według jednej z nich stukanie takie rozlega się przy łóżku któregoś z krewnych

chorego. To wierzenie pochodzi być może jeszcze od starożytnych Rzymian, którzy

sądzili, iż duchy zmarłych starają się ostrzec krewnych umierającego, że jego

chwile są policzone. W Anglii, gdy słyszy się pukanie do drzwi, a po ich

otwarciu nie zastaje się nikogo, mówi się niekiedy półżartem, że najwidoczniej

diabeł wśliznął się do mieszkania. Na seansach spirytystycznych, które już na

ogół wyszły z mody, stukanie w stół było po-

8

pularnym środkiem porozumiewania się uczestników seansu z rzekomymi duchami. Ten

kod był bardzo prosty: jedno stuknięcie znaczyło „tak", dwa — ,,nie", trzy —

„nie wiem" albo „proszę powtórzyć pytanie". Stukacze bywają dobroczynnymi

duchami albo gnomami zamieszkującymi kopalnie. Pomagają ludziom odnajdywać żyły

kruszcu, kierując ich krokami za pomocą popukiwań zza węgła. Górnicy walijscy

utrzymują, że ich gnomy kopalniane mają cztery cale wzrostu. W legendach

niemieckich są one przynajmniej trzy razy wyższe; są to staruszkowie w.strojach

górniczych, dobroczynni albo złośliwi.

Najmocniej jednak utrzymało się wierzenie (oczywiście wierzenie na wpół tylko

uświadomione, wstydliwe, pokrywane kpiną, a przecież nieustępliwe!), że

pyszałkowata postawa chwalenia się przynosi karę albo ze strony zawistnych złych

mocy, albo od bóstwa, któremu samochwał powinien dziękować za łaski. Aby

udaremnić ten gniew lub zniweczyć skutki zawiści, trzeba natychmiast stuknąć w

drzewo, najlepiej trzy razy z rzędu, albo go przynajmniej dotknąć. Czy dotykanie

drzewa jest delikatniejszą namiastką czy też schyłkową odmianą pukania, lub,

przeciwnie, było jego formą pierwotną, trudno stwierdzić. Zwykle

łączy się je ze starą ceremonią religijną dotykania drewnianego krucyfiksu w

chwili wypowiadania formuły przysięgi. Drewniane amulety, talizmany, nosi się do

dziś dnia (zabobonni ich właściciele nazywają je lekceważąco maskotkami, co

bynajmniej nie zmienia ich znaczenia). Znaleźć je można na łańcuszkach albo w

kieszeni, aby były pod ręką gdy zajdzie potrzeba.

Zapewne jednak pukanie w drzewo jest starsze i wiąże się z dobrze znanym

zwyczajem wielu ludów prymitywnych, które w groźnych chwilach albo w

złowróżbnych miejscach wszczynają różnego rodzaju hałasy dla odstraszenia

demonów. Przesąd ten może mieć również związek z czcią, jaką druidzi, celtyccy

kapłani i wróżbiarze oddawali drzewom albo z wiarą Rzymian w driady, czyli nimfy

leśne i hama-driady, boginki drzew, które przychodziły na pomoc ludziom

wzywającym ich pukaniem w drzewo.

Kupować kota w worku

Przedmiot handlu wydaje się dość dziwny, tym dziwniejszy, im przysłowie starsze,

boć przecie nikt normalnie na targu kotów nie kupował, chyba zaraz po ostatniej

wojnie, na Ziemiach Odzyskanych, gdzie pierwszych osiedleńców trapiła plaga

myszy, a kotów brakło (taką scenę na targu przedstawia film Sami swoi

Chmielewskiego). Jest przysłowie rosyjskie: Nie kupuje się konia na ślepo. I

drugie: Tylko jajkami handluje się na ślepo (tzn. bez zaglądania pod skorupkę).

I jeszcze zabawniejsze: Na ślepo można tylko placek kupić — nie spodoba się, sam

zjesz. Te powiedzenia tłumaczą się same. Inaczej jednak wygląda przysłowie o

kocie. Skąd on się tam wziął?

Odpowiedź na to pytanie nie może być ani łatwa, ani pewna, bo nie ulega

wątpliwości, że przysłowie to

10

wywodzi się co najmniej ze średniowiecza, że jest wspólne wielu językom

europejskim (co więcej, ma także swój odpowiednik w Chinach!) i że nie można

ustalić, kiedy i skąd pojawiło się na gruncie polskim. Jego najwcześniejsza

forma mówiła prawdopodobnie tylko o „kupowaniu w worku", bez wymieniania

przedmiotu transakcji. Niemiecki zbiór przysłów z początku XIII wieku notuje:

„Kto kupuje w worku, ten nieraz cienko zaśpiewa". Jeszcze Luter używa tego

przysłowia w postaci średniowiecznej.

Z czasem utworzyły się dwie odmiany. Jedna, angielska, mówi o kupowaniu

prosięcia w worku. Znajdujemy ją już w końcu XIV wieku, w Opowieściach

Kanterberyjskich Chaucera. Druga, kontynentalna wersja o kocie figuruje

dwukrotnie w Próbach Mon-taigne'a, pisanych pod koniec XVI w. Montaigne powiada

na przykład, że kobiety, wychodząc za mąż, kupują kota w worku. W tym wariancie

przysłowia szłc zapewne o kota, który miał być oszukańczo podłożony na miejsce

zająca. Niestety, w języku polskim powstaje tu dodatkowe nieporozumienie, gdyż

polscy myśliwi nazywają właśnie zająca kotem. Nam więc łatwiej nasuwa się

przypuszczenie, że kot sprzedawany w worku jest nadpsutym zającem, niż że ukryty

11

w worku zwierz jest nieżywym kotem, gdyż kotów na targu nigdy nie kupowano,

nawet żywych, a cóż dopiero zabitych!

Trzeba pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy

Uważa się powszechnie, że odpowiedział tak Napoleon Bonaparte na pytanie, jakich

to trzech najważniejszych rzeczy trzeba do prowadzenia wojny. Oczywiście nikt

nie może dowieść, że Napoleon tego dobrze za jego czasów znanego powiedzenia nie

użył; nie był on wszakże jego autorem. Był nim — także Włoch z urodzenia i także

oficer francuski — Gian--Jacopo Trivulzio, marszałek Francji. Gdy w roku 1499

król Ludwik XII zapytał go, jakiego uzbrojenia i zaprowiantowania potrzeba dla

zdobycia księstwa Mediolanu, odpowiedział: „Sire, do prowadzenia wojny potrzebne

są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze".

Odchodząc jednak od strony formalnej stwierdzić wypada, że ta odpowiedź

Trivulzia jest tylko przeróbką znacznie dawniejszego, bo pochodzącego z połowy

IV wieku przed ne. powiedzenia wielkiego ateńskiego mówcy i działacza

politycznego, Demoste-nesa. Kiedy go zapytano, jakie są trzy najważniejsze

rzeczy w sztuce krasomówczej, powtórzył trzykrotnie wyraz hypokrisis. To greckie

słowo w swej długiej historii znaczyło kolejno: odpowiedź, przemawianie,

deklamację, grę na scenie i udawanie. W znaczeniu dzisiejszym hipokryzja to

właśnie obłuda, dwulicowość, nieszczerość. W ustach Demostenesa znaczyło to

oczywiście, że nauczyć się krasomówstwa

12

można tylko przemawiając, przemawiając  i  jeszcze raz przemawiając.

Znając już ten wzorzec, łatwo rozpoznamy dalsze odmiany. Oto na przykład jeden z

przywódców Rewolucji Francuskiej, Danton, przemawiając w sierpniu roku 1792 we

francuskim Zgromadzeniu Narodowym oświadczył, że tylko trzy rzeczy mogą zbawić

Francję: odwaga, odwaga i jeszcze raz odwaga. W 1835 roku

polityk i patriota irlandzki Daniel 0'Connell, przemawiając do wyborców w

Dublinie, powiedział, że trzy rzeczy mogą wyzwolić Irlandię: agitacja, agitacja

i jeszcze raz agitacja. Nie bez racji nazwano go później Wielkim Agitatorem.

Wreszcie Leon Gambetta, polityk francuski, przemawiając w roku 1872 powiedział,

że trzy rzeczy potrzebne są do osiągnięcia sukcesu: praca, praca i jeszcze raz

praca. Historia tej formuły jest klasycznym przykładem na to, jak z powiedzenia

zaskakującego trafnością i lapidarnością tworzy się w ustach kolejnych

naśladowców banalny frazes.

Puszka Pandory

W mitologii greckiej tytan Prometeusz, przyjaciel ludzkości, wykradł ogień, aby

ludzie mogli piec na nim mięso i ogrzewać się zimą przy ognisku. Ojciec bogów,

Zeus, postanowił ukarać za to ludzi. Kazał boskiemu mechanikowi, Hefajstosowi,

stworzyć ko-

13

bietę, czterem wiatrom — tchnąć w nią życie, a wszystkim bogom — obdarzyć ją

wszelkimi urokami kobiecości (stąd jej imię — Pandora — tj. ta, która otrzymała

„wszystkie dary")- Sam Zeus do tych wdzięków dodał jej głupotę, złośliwość i

nieposkromiona ciekawość, po czym kazał posłańcowi bogów, Hermesowi, odprowadzić

Pandorę do brata Prometeusza, Epimeteusza, i pozostawić mu ją jako dar Zeusa.

Wbrew radom brata (Prometeusz znaczy „przewidujący") Epimeteusz (tzn. „mądry po

szkodzie") poślubił Pandorę. Również wbrew ostrzeżeniom Prometeusza Pandora

otworzyła gliniane naczynie (puszkę) otrzymane od bogów w prezencie, w którym

uwięzione były wszelkie nieszczęścia, jakie by mogły trapić ludzkość, takie jak

Starość, Choroby, Obłęd, Złość i Namiętności. Wyleciały one z puszki i rozbiegły

się po świecie, aby prześladować ludzi.

Puszką Pandory nazywamy dziś sprawę, której poruszenie lub przedsięwzięcie

wywołało bezlik nieoczekiwanie przykrych skutków: kłopotów, przykrości lub

nieszczęść.

Do trzech razy sztuka

Liczba trzy uważana była od zarania dziejów za magiczną lub świętą. Filozof

grecki Pitagoras uważał ją za liczbę doskonałą, wyrażającą „początek, środek i

koniec" i dlatego uczynił z niej symbol bóstwa. Znaczenie Trójcy nie ogranicza

się tylko do chrześcijaństwa. Hinduska Trimurti to Brahma-Stwórca, Wisz-nu-

Zachowawca życia i Siva-Niszczyciel. Świat grecki był pod władzą trzech bogów:

Zeus-Niebo, Posejdon - Morze i Hades - Królestwo Zmarłych. Ta ulubiona liczba

występuje w trzech Parkach, trzech

14

Gracjach, trzech Harpiach itd., aż do... Trzech muszkieterów Dumasa.

Przykłady aforyzmów będących wyliczankami trójkowymi można czerpać pełną garścią

z kultur Wschodu i Zachodu. „Są trzy rzeczy, które certię" powiada filozof Lao-

cy „pierwsza — to łagodność, druga — wstrzemięźliwość, trzecia — skromność".

Mędrzec Konfucjusz mówi natomiast: „Nienawidzę tych, którzy sądzą, że mądrość to

wścibskie mieszanie się do cudzych spraw, że odwaga to brutalność i że uczciwość

to donosicielstwo". Biblijnemu królowi Salomonowi przypisywano aforyzm

następujący: „Trzy rzeczy wyganiają człowieka z domu: dym (tj. dymiący piec),

woda (czyli cieknący dach) i zła żona". W biblijnej Księdze przypowieści czytamy:

„Trzy rzeczy są dla mnie trudne, a czwartej zgoła nie wiem: drogi orłowej w

powietrzu, drogi wężowej na skale, drogi okrętu pośród morza i drogi męża w

młodości".

należy się wystrzegać: pieniacza, pochlebcy i pyszałka". „Trzy zawody przetrwają

do końca świata: piekarza, piwowara i balwierza". „Trzem rzeczom nie należy

wierzyć: kobiecie, gdy płacze, kupcowi, gdy przysięga i pijakowi, gdy się modli".

„Trzy najpiękniejsze rzeczy na świecie to: statek z rozwiniętymi żaglami, rycerz

w pełnej zbroi i korpulentna niewiasta". „Trzy osoby to za wiele na dochowanie

sekretu i za mało na zabawę". „Trzy rzeczy kosztują drogo: miłość do psów,

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin