Oswoić zaburzenia jedzenia - Joanna Chmarzyńska.doc

(30 KB) Pobierz

"Oswoić zaburzenia jedzenia" - Joanna Chmarzyńska

 

 

Dla człowieka sygnałem do jedzenia jest głód. W miarę jedzenia uczucie głodu maleje i ustępuje uczuciu sytości. Syty człowiek traci zainteresowanie jedzeniem do czasu ponownego pojawienia się głodu. Biologicznie rzecz ujmując jedzenie jest paliwem. Jemy po to by żyć.

Jesteśmy tu by porozmawiać o sytuacjach, gdy ta norma ulega zakłóceniom.

O sytuacjach, gdy sprawy jedzenia zajmują zbyt wiele miejsca w życiu, gdy zamiast JEŚĆ PO TO BY ŻYĆ - ŻYJEMY PO TO BY JEŚĆ. W istocie życie wielu ludzi niewolniczo kręci się wokół spraw wagi i jedzenia. Czasem ma to subtelny wymiar i polega na ciągłym podjadaniu nie z głodu tylko z nadmiernego apetytu a czasem przybiera to rozmiar tragicznej w skutkach obsesji, mam na myśli zaburzenia jedzenia. W zaburzeniach jedzenia życie staje się koszmarem ograniczonym do czynności związanych z jedzeniem, konieczności dopełniania rytuałów jedzeniowych oraz ukrywania nałogu. Takie życie to pasmo udręki. Osoby dotknięte takim zaburzeniem często po wielu latach walki z nałogiem z rezygnacją poddają się losowi, podejmują życiową rolę ofiary nałogu. Jeżeli udaje się im kontynuować naukę czy pracę, założyć rodzinę czy utrzymywać życie towarzyskie to choroba wkomponowuje się na stałe w życie takiego człowieka stanowiąc jego nieodłączne, ukrywane cierpienie. Zaburzenia jedzenia chroniczne i nie leczone czynią postępujące zniszczenia zarówno w psychice jak i ciele. Tak być nie musi. Drogą do zmiany jest zrozumienie.

Na początek chciałabym abyśmy wspólnie zastanowili się, dlaczego ludzie tak bardzo lubią jeść? Jakie inne funkcje niż tę wyżej wspomnianą odżywczą funkcje może spełniać jedzenie?

- jemy w odpowiedzi na różne uczucia (smutek, przygnębienie, poczucie bycia opuszczonym itd.) czyli jedzenie jest regulatorem nastroju.

- jemy, bo nam smakuje, czyli jedzenie zwłaszcza przez wzgląd na walory smakowe jest niezwykle zmysłowym doznaniem.

- jemy ze względów towarzyskich, bo jedzenie łączy ludzi przy wspólnym stole i to jest wpisane w naszą kulturę. do góry

Spróbujmy zrozumieć dlaczego jedzenie głęboko kojarzy się z czymś przyjemnym.

Aby to zrozumieć musimy cofnąć się do tego, co przydarzyło się nam zaraz po urodzeniu.

Wyobraźmy sobie niemowlę, które przychodzi na świat. Przygoda ze światem rozpoczyna się od bólu i stresu, jakim jest poród i zaraz potem nasz niemowlak po raz pierwszy doświadcza głodu. Nie znał wcześniej tego nieprzyjemnego uczucia. Zaczyna płakać. Głód dla niemowlęcia jest czymś więcej niż głód dla dorosłego człowieka. My dorośli odczuwamy wprawdzie nieprzyjemny ból w okolicy żołądka, ale to uczucie nie sieje w nas paniki i przerażenia, głównie, dlatego, że możemy samodzielnie sięgnąć po pokarm i się nasycić. Natomiast głód dla niemowlęcia jest instynktownym sygnałem, że jego życie jest zagrożone. Niemowlę jest całkiem bezradne i samo nie jest w stanie dla siebie nic zrobić. W idealnych warunkach, kiedy odczuwa głód i płacze jest podnoszone, przytulane i karmione. To jest niezwykle ważny moment, mianowicie, że pokarm nie przychodzi do dziecka jakąś rurą z maszyny tylko przychodzi wraz z dotykiem drugiego człowieka-matki. Karmienie to nie tylko koniec nieprzyjemnego głodu, ale przede wszystkim karmienie to kontakt z matką - fizyczny i emocjonalny. W tym momencie spotykają się dwie podstawowe potrzeby wpisane w ludzką naturę - potrzeba biologiczna, czyli jedzenie i potrzeba psychologiczna, czyli relacja z drugim człowiekiem. Poprzez karmienie, w które od początku wpisany jest kontakt z drugą osobą, te dwie potrzeby w nierozerwalny już odtąd sposób zostają ze sobą splecione. Pierwsza lekcja jedzenia jest jednocześnie pierwszą lekcją więzi z drugim człowiekiem. Gdy matka czynność karmienia wzbogaci swoją autentyczną, serdeczną obecnością to dziecko poczuje się szczęśliwe, zaspokojone w swoich dwóch podstawowych potrzebach i obdarzy matkę wdzięcznością. Z wdzięczności za zaspokojone potrzeby rodzi się miłość. Ta pierwsza więź jest niezwykle ważna bowiem to ona staje się prototypem wszystkich późniejszych relacji.

Podsumowując, niemowlę poprzez akt karmienia przez matkę czuję się nie tylko syte, ale i bezpieczne i spokojne dzięki miłości, której doświadcza w ramionach matki. Sytuacja, gdy głód i niepokój zamieniają się w nasycenie i spokój, płynące z kontaktu z drugim człowiekiem powtórzy się setki razy. Od tej chwili jedzenie będzie już zawsze ściśle powiązane z końcem niepokoju i dobrym samopoczuciem. Można powiedzieć, że skojarzenie JEDZENIE=SPOKÓJ, SZCZĘŚCIE, MIŁOŚĆ powstaje w bardzo wczesnym dzieciństwie.

Mało tego, że to podstawowe skojarzenie powstaje w niemowlęctwie to jeszcze dalej przez szereg sytuacji jest to wzmacniane. Zauważmy, że gdy małe dziecko płacze matka karmi je lub podaje mu do ust smoczek. Sam odruch ssania jest uspakajający. Kilka lat później, gdy dziecko przewróci się i rozbije kolano mama opatrzy ranę i pocieszy je ciasteczkiem. Kiedy powierzy dziecko opiekunce zostawia mu na pociechę kilka cukierków. Mało tego, nawet system kar i nagród powiązany jest z jedzeniem - jeśli dziecko było niegrzeczne pozbawia się je deseru a gdy posprząta pokój otrzymuje w nagrodę czekoladkę.

W tym momencie możemy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak bardzo lubimy jeść?

Jedzenie kojarzy się nam ze szczęściem, miłością, obecnością drugiego człowieka. Zwłaszcza, kiedy brakuje nam miłości, czujemy się smutni, samotni, niepokoimy się czymś, spotkało nas coś przykrego to wówczas kierujemy się w stronę jedzenia. Jedzenie to coś więcej niż sam pokarm, głęboko nosimy w sobie skojarzenie, że jedzenie to miłość, pociecha, nagroda. do góry

Skąd biorą się zaburzenia jedzenia?

Niewątpliwie są wypadkową kilku czynników. Myślę, że możemy je rozumieć w kontekście dwóch zjawisk. Po pierwsze wczesnego rozwoju i tu myśl przewodnia jest taka, że ludzie, którzy mają problem z bliskością oraz problem w przeżywaniu jakichkolwiek uczuć i są to problemy, których przyczyny leżą w dzieciństwie, mogą mieć problemy z jedzeniem. Po drugie, tam gdzie przyjemność i zakaz występują obok siebie, a tak dzieje się w przypadku jedzenia i wymogu szczupłości, który stawia nam współczesna kultura, zawsze wystąpi konflikt, którego objawem będą zaburzenia normy.

Najpierw zatrzymam się na problemach więzi. Wcześniej powiedziałam, że podstawową psychologiczną potrzebą jest relacja z drugim człowiekiem. Dosłownie można powiedzieć, że istotą ludzkiej natury jest bycie w relacji z drugim człowiekiem. To bycie z drugim człowiekiem jest również niezbędne, aby psychika dziecka mogła się prawidłowo rozwinąć. Oczywiście tym zdrowszy będzie ten rozwój im bardziej empatyczna, dojrzała i dostrojona do niemowlaka będzie matka. To, co nam się przydarzyło w dzieciństwie stanowi swoistą matrycę na całe życie. Innymi słowy, te pierwsze relacje niemowlęcia będą stanowiły wzór czy podstawę dla późniejszych związków w jego życiu. Wyobraźmy sobie, co dzieje się, gdy ta pierwsza relacja nie przebiega w sposób prawidłowy i jest zakłócona. Chcę jednak podkreślić, że te zakłócenia wcale nie muszą wynikać z jakiejś grubej patologii - często myślimy, że tylko dzieci narkomanów czy alkoholików mogą mieć problemy. Te zakłócenia pierwszej więzi mogą mieć zupełnie subtelny wymiar. Po pierwsze samo dziecko może być szczególnie wrażliwe, niecierpliwe, nerwowe i wówczas każde najmniejsze nawet spóźnienie w karmieniu będzie przeżywało jak agresywny atak na jego życie. Po drugie, matka może być niedoświadczona, niedojrzała w swym macierzyństwie, może cierpieć na depresje, może być pochłonięta własnymi trudnymi emocjami i tym samym nie być dostępna emocjonalnie dla swojego dziecka. Jeśli ta pierwsza więź obfituje w wiele trudności i frustracji to już zawsze w kontakcie z drugim człowiekiem będziemy borykać się z trudnymi emocjami, a stworzenie trwałego związku będzie zapewne niełatwe. Bycie z drugim człowiekiem to oddanie się drugiej osobie w zależność, powierzenie się jej. Jeśli wówczas, gdy byliśmy całym swoim życiem zależni od drugiego człowieka a tak właśnie było w dzieciństwie, czuliśmy, że ta zależność skazuje nas na cierpienie i nieprzyjemności to zamiast uczuć się tej więzi tworzyliśmy przeciwko niej obrony i przeróżne strategie. Dzisiejszy świat pełen jest ludzi niezdolnych do więzi, ludzi, którzy nie potrafią być w bliskim związku i tym samym poprzez tę nieumiejętność skazani są na ciągła frustracje i dalsze niezaspokojenie w podstawowych potrzebach. Ważne by powiedzieć, że często nie wiemy, że te przeszkody i bariery są w nas, raczej skłonni jesteśmy widzieć świat jako niesprzyjający, czy myśleć, że nie mamy szczęścia i nie możemy spotkać kogoś odpowiedniego dla nas. Jak długo tak myślimy, tak długo nie możemy tego zmienić. Dopiero rozpoznanie tych obron, które stworzyliśmy przeciwko bliskości może otworzyć szansę dla bliskiego i trwałego związku w naszym życiu, w ramach, którego nasze najważniejsze potrzeby będą mogły zostać zaspokojone. do góry

Jak te problemy z więzią mają się do problemów z jedzeniem?

Ludzie, którzy mają problem z więzią nie mogą zaspokoić swoich potrzeb w relacji z drugim człowiekiem. Ten brak więzi z drugim człowiekiem zamieniają sobie na więź z jedzeniem albo z innymi używkami.

Gdy jesteśmy samotni, pozbawieni bliskiego kontaktu z ukochaną osobą sięgniemy po jedzenie, bo to właśnie ono najbardziej kojarzy się nam z kontaktem. Gdy boimy się bliskości, gdy boimy się być zależni od drugiego człowieka wówczas łatwo popaść w nadmierne uzależnienie od jedzenia. Uciekając od zależności od drugiego człowieka, zależności, która to niezbędna jest do spełniania potrzeb, popadamy w uzależnienie od jedzenia. Poprzez jedzenie osoba objadająca się nabiera fałszywego przekonania "jestem niezależna, nikogo nie potrzebuje, związki ranią, wszystkie potrzeby mogę zaspokoić sobie sama". I tak wszystkie emocje, które mogłyby być skierowane do ludzi i tam znaleźć zaspokojenie są zajadane. Im mniej mamy w życiu satysfakcji, im mniej miłości i poczucia bezpieczeństwa, jakie mogłyby płynąć z obecności bliskiej osoby tym bardziej będziemy się uzależniać - nie tylko od jedzenia, ale i alkoholu czy pracy, możemy też rzucać się w wir krótkotrwałych romansów czy seksualnych przygód. Satysfakcje, jaką moglibyśmy mieć w parze zamienimy na szereg destrukcyjnych przyjemności, które nie wymagają zaangażowania w drugiego człowieka.

Nie od dziś wiadomo, że osoby samotne i nieszczęśliwe łączy szczególna więź z lodówką. Pewien francuski lekarz, który zajmował się dietetyką. Po wielu latach leczenia otyłości u kobiet zrozumiał, że kiedy pacjentki opowiadają mu o zawiłej relacji, która łączy je z jedzeniem to tak naprawdę mówią mu o swojej dotkliwej samotności i nieustannym marzeniu, aby ktoś je pokochał. Z dietetyka stał się terapeutą i dopiero wówczas jego leczenie zaczęło przynosić trwałe efekty. Jeśli miłość i seks są na swoim miejscu to jedzenie może pełnić tylko przypisaną mu funkcje a nie rozrastać się do patologicznego zaspokajacza.

Ktoś mógłby tutaj zapytać: "Jak to mam rodzinę, męża, dzieci a mimo to objadam się bez opamiętania, o co więc chodzi?"

Czasem pozostajemy w związkach na bardzo powierzchownym poziomie. Niby z kimś jesteśmy, ale wewnętrznie bardzo boimy się powierzyć drugiej osobie. Nawet pozostając w tłumie ludzi wewnątrz możemy czuć się samotni, nawet posiadając rodzinę wewnątrz możemy czuć się wyizolowani. Kiedy mamy problem z jedzeniem myślę, że jest to sygnał, że nasze relacje nie przynoszą nam spełnienia. To co możemy zrobić najpierw to nie tyle zacząć uważnie przyglądać się naszemu partnerowi, tylko przyjrzeć się sobie, zastanowić się jak z tą pierwszą więzią w dzieciństwie było i na ile to co nas spotyka teraz jest wynikiem naszych problemów. do góry

Kiedy osoby z zaburzeniami jedzenia trafiają na terapię to tak naprawdę nie tyle zajmujemy się samym jedzeniem, co właśnie przyglądamy się relacjom, które tworzą. Powrót do dzieciństwa jest nieunikniony, bowiem tam jest początek całej historii. Jeśli ten pierwszy związek był dla nas trudny każdy następny będzie jego odtworzeniem.

Anoreksja, bulimia, otyłość na podłożu psychologicznym czy wszelkie pośrednie kombinacje obsesji na punkcie jedzenia niestety nie ma możliwości by zająć się szczegółowo wszystkimi dolegliwościami w ramach tego artykułu. Zresztą nie chodzi o to by zastanawiać się, dlaczego ktoś się objada a potem wymiotuje a ktoś inny głodzi. Spójrzmy na to ogólniej. Objadanie się czy głodzenie to dwa bieguny tego samego problemu. Chciałabym dodać, że te zaburzenia wynikają jeszcze z nieumiejętności radzenia sobie z emocjami. Kiedy nad naszym życiem biorą górę rytuały związane z jedzeniem to zawsze należy pomyśleć jaką pełnią one funkcje. Otóż, kiedy relacja z jedzeniem staje się dominująca, kiedy myśli i działania związane z jedzeniem i wagą absorbują większość życiowej energii to niewątpliwie jest to ucieczka od wszelkich konfliktów emocjonalnych. Dla takich osób posiadanie emocji jest zbyt trudne. Przeżywanie czegokolwiek jest zbyt bolesne. Nie ma przeżywania tylko jest ucieczka w działanie. Jedzeniowy rytuał jest odbiciem w działaniu tego jak działa psychika - bulimiczka nie jest w stanie nic w sobie zatrzymać i strawić tylko wszystko zwraca - dosłownie dotyczy to jedzenia a symbolicznie emocji, anorektyczka nic do siebie nie przyjmuje - i znowu dosłownie dotyczy to jedzenia a symbolicznie emocji. Co utrudnia leczenie to fakt, że osoby dotknięte zaburzeniami jedzenia są święcie przekonane, że to waga ciała jest jedyną przyczyną ich kłopotów. Prawda jest taka, że sprawy wagi i jedzenia są już tylko objawem, czymś wtórnym, a przyczyny leżą w nieprawidłowo uformowanej psychice, która nie jest zdolna pełnić swojej funkcji tj przeżywania i przechowywania emocji. To jest pierwotne, dopiero w efekcie tej nieumiejętności problem zostaje przeniesiony w obszar ciała. Trudno jest przemieścić z powrotem problem z ciała do psychiki. Na początek zawsze mówię moim pacjentkom żeby pomyślały, o czym trudnym nie muszą myśleć, czego trudnego nie muszą przeżywać, co takiego mogą pominąć, gdy mają swoje ciągłe, obsesyjne myśli o jedzeniu. To, co ujawnia się po wielu miesiącach terapii, to właśnie trudności w byciu z innymi ludźmi oraz nieumiejętność przeżywania jakichkolwiek emocji. Wtórny zysk choroby jest taki, że choroba odsuwa od ludzi i jest ucieczką od emocji w działanie. do góry

Współczesna kultura a problemy z jedzeniem.

Na początku wspomniałam o konflikcie, który istnieje pomiędzy wymogami współczesnej kultury dotyczącymi atrakcyjności a faktem, że jedzenie jest przyjemne i potrzebne. Spróbujmy bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu. Mówi się, że zaburzenia jedzenia są swoistym syndromem kulturowym. Niewątpliwie żyjemy w czasach, w których sprawy atrakcyjności fizycznej są wynoszone na wyżyny. Ludziom ładnym, atrakcyjnym przypisuje się jakby automatycznie wiele innych zalet. W tym wymogach zawarty jest przymus bycia szczupłym. Mass media lansują typ sylwetki chudej jako atrakcyjnej i pożądanej. Chuda sylwetka stała się synonimem szczęścia, sukcesu, zdrowia. Większość kobiet, aby osiągnąć taki ideał musiałoby się głodzić i właśnie w tym miejscu powstaje problem. Problem, który polega na tym, że jedzenie, które jest potrzebne i przyjemne jednocześnie staje się czymś zakazanym, a w czynność jedzenia każdorazowo wpisane zostaje poczucie winy. Jedzenie oznacza możliwość utraty szczupłości. Powstaje konflikt - to co jest przyjemne równolegle jest zakazane. Tam gdzie powstaje konflikt, tam możemy spodziewać się różnych patologii. 100 lat temu, gdy kanon urody był inny kobiety nie były zaprzątnięte sprawami jedzenia i wagi, ale za to posiadały taki konflikt w innym obszarze, mianowicie w obszarze własnej seksualności - seks z jednej strony przyjemny a z drugiej strony kulturowo w tamtych czasach obwarowany zakazem, a już szczególnie kobieca przyjemność była tematem tabu. Wówczas kobiety cierpiały na histerię czy inaczej nerwice seksualną. Dziś histeria odeszła w nie pamięć za to mamy inny konflikt i inne problemy. Tak, więc, to kultura można powiedzieć, dyktuje nam, z czym będziemy miały kłopot.

Spróbujmy spojrzeć na panujące standardy szczupłości krytycznie. Komu może zależeć na tym by taki ideał panował? Niewątpliwie grube pieniądze płyną do przemysłu produkujące środki odchudzające, również przemysł odzieżowy ma z tego korzyści - im mniejszy rozmiar odzieży tym tańsza produkcja. Feministki mają na ten temat swoją teorię. Mówią, że 100 lat temu kobiety nie miały nic prócz możliwości bycia czyjąś żoną i przywileju rodzenia dzieci. Nie pracowały, nie miały praw wyborczych. Ruchy feministyczne przyniosły kobiecie dużo nowych możliwości. Krótko mówiąc, dziś pozycja kobiety jest nieomal równa tej, którą mają mężczyźni. I mężczyzn to niepokoi. Tyle zyskałyśmy, że w jakimś obszarze trzeba było nam coś odebrać. Ta pewność siebie została nam odebrana w obszarze naszego wyglądu. Dziś zniewalają nas nieludzkie wręcz standardy dotyczące wyglądu. Kolorowe pisma pokazują nam jak ma wyglądać kobieta. W całości i szczegółach a jeśli tak nie wyglądamy to nie mamy prawa czuć się szczęśliwe. Jakże często ulegamy temu terrorowi kompletnie nie mając dystansu do tego wyretuszowanego piękna. Nasza pewność siebie znowu zostaje podcięta. do góry

JAK SOBIE POMÓC?

Wyciągnijmy wnioski. Upraszczając możemy powiedzieć, że do zdrowia i dobrego samopoczucia potrzebujemy: umiejętności bycia w bliskim, intymnym związku, umiejętności przeżywania i wyrażania emocji oraz choć odrobiny dystansu do tego, co narzuca nam współczesna, narcystyczna kultura.

Zwłaszcza miłość - miłość do kogoś, ale może przede wszystkim do samego siebie może odbudować naszą kondycje psychiczną. Tylko tak jak mówiłam wcześniej, czasem struktury odpowiedzialne za zdolność do kochania siebie i innych nie wytworzyły się prawidłowo w naszym dzieciństwie i wówczas potrzeba je zweryfikować. Wzorce kontaktowania się z ludźmi nabyte w dzieciństwie nie ulegają zmianom ot tak sobie. Widzenie świata-czy bezpiecznie jest otworzyć swoje serce i powierzyć się drugiej osobie-kształtuje się w pierwszych latach związku. Zmiana jest możliwa, gdy uświadomimy sobie ten wzorzec, który w sobie nosimy. To, że większość ludzi nie zmienia tego wzorca wynika z faktu, że w naszej mentalności nie zwracamy uwagi na sprawy dzieciństwa, zostawiamy przeszłość za sobą. Idziemy na przód. Tylko, że człowiek jest jak dom - jakie fundamenty taki dom. Czasem jest tak, że idealizujemy nasze dzieciństwo, nie chcemy pamiętać, jakie uczucia nam wtedy towarzyszyły, nie możemy wtedy połączyć ich z obecnymi niepowodzeniami. Mówimy, że po prostu nie mamy szczęścia w miłości i z czasem godzimy się z tym. Rzadko, kiedy posiadamy taką wiedzę, że zajmowanie się problemami naszego wczesnego rozwoju może zwiększyć naszą obecną zdolność do życia pełniej, szczęśliwiej i uwolnić nas od niektórych niepowodzeń, z którymi się borykamy.

Zdolność do miłości i zażyłości, czyli do intymnej więzi z drugim człowiekiem, jest istotą naszej psychicznej kondycji. Problemy z jedzeniem zawsze skrywają pod spodem problemy z więzią. Osoby wyleczone to osoby, które zrozumiały, że rozwiązanie ich problemów nie polega na schudnięciu. Co ciekawe uregulowanie kwestii emocjonalnych tj przywrócenie zdolności do przeżywania emocji oraz przywrócenie zdolności do bliskiego związku sprawia, że kwestie wagi regulują się. Bowiem człowiek nie potrzebuje już jedzenia do rozwiązywania swoich emocjonalnych konfliktów.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin