Pomożesz, pójdziesz do więzienia.pdf

(21 KB) Pobierz
Microsoft Word - Pomoc
Pomoōesz, pójdziesz do wiĪzienia?
Analityk (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Słowa kluczowe: Praw, odruch serca, znieczulica
2008-02-07 12:57:24
fot. B. Horvath/Stock.Xchng
Im wiĪcej czytam o rozwiĥzaniach prawnych obowiĥzujĥcych w naszym
kraju, tym czĪŁciej wydaje mi siĪ, ōe zgodnie z prawem człowiek o
"odruchach ludzkich” jest przestĪpcĥ, kwestia tylko, z jakiego paragrafu.
Czytam właŁnie notatkĪ w Interii opowiadajĥcĥ o tym, jak pewni paĶstwo,
zimowym wieczorem znaleŋli 7 letniego zapłakanego malucha, który zgodnie
z ich oŁwiadczeniem nie potrafił zlokalizowaě swego miejsca zamieszkania.
Zaprosili go do domu, nakarmili, pozwolili przespaě noc, a rano o godzinie
10, gdy siĪ z nim dogadali odprowadzili do rodziców. Za ten "aspołeczny"
czyn grozi im teraz do 3 lat wiĪzienia z paragrafu o zatrzymaniu małoletniego
bez zgody ich prawnego opiekuna. Zgodnie z prawem osoby te powinny
powiadomiě policjĪ i przestaě siĪ chłopcem interesowaě. Dla mnie zaŁ
uczynek ten Łwiadczy tylko i wyłĥcznie, ōe jeszcze w tym kraju nie kaōdy
dajĥcy kanapkĪ, czy cukierek dziecku czuje siĪ potencjalnym pedofilem.
Co procedura miała chłopcu do zaoferowania?
Musimy zwróciě uwagĪ na to, ōe były to godziny wieczorne. Po
powiadomieniu policja zabrałaby dziecko policyjnym radiowozem na groŋnie,
nawet dla dorosłego, wyglĥdajĥcy komisariat. Dziecko lĥduje samotnie w
obcej mu sali - przecieō ōaden opiekun na komisariacie w nocy siĪ nie
znajduje, a policjant, nawet kobieta bierze pieniĥdze za inne rzeczy, niō
opieka nad dzieěmi. Policja pracowicie wypełnia raporty, przetwarza
procedury, a dziecko jest nadal samo. Moōe po 2-3 godzinach, przy dobrej
woli policji i jeōeli opiekunowie zgłosili zaginiĪcie, tak jak było w tym
przypadku, udałoby siĪ ich Łciĥgnĥě. Jeōeli nie, dziecko lĥduje w jeszcze
bardziej nieprzyjaznej mu "izbie dziecka". NastĪpnie procedura przekazania,
raporty podpisy i dziecko trafia do łóōka nad ranem. Od momentu
powiadomienia policji, na taki komfort jak spĪdzenie nocy w normalnym
łóōku, dzieciak nie miałby co liczyě. Procedury policyjne tego zabraniajĥ.
Tak patrzĥc logicznie, z własnego punktu widzenia, widzisz zapłakane
dziecko, obróě siĪ na piĪcie i zmykaj gdzie "pieprz roŁnie". Dziecko zamarznie
lub przeziĪbi siĪ, no cóō powiesz, ōe wtedy mecz oglĥdałeŁ i nic nie słyszałeŁ.
Moōecie to nazwaě działaniem aspołecznym, lecz jest to działanie zgodnie z
literĥ prawa i prawa do samoobrony. Nikt ci nie zagrozi za to 3 letnim
wyrokiem wiĪzienia. Jednak, gdy własne sumienie nakaōe ci pomóc, pół
biedy, gdy jesteŁ starszĥ paniĥ. Ale jeōeli jesteŁ starszym, samotnym
mĪōczyznĥ? Cóō dzieciak moōe błĥkał siĪ od kilku dni. Nie wiesz, co w tym
czasie siĪ z nim działo, z jakiej rodziny pochodzi? Moōe rzeczywiŁcie było
porwane i przeszło koszmar, w takiej sytuacji dziecko czĪsto siĪ zamyka i o
niczym nie chce opowiadaě? A do tego badane przez "grono wybitnych
specjalistów psychologów" moōe wykazaě, ōe ta kreska na rysunku mogłaby
wskazywaě na molestowanie" - niestety sĥ takie opinie siĪ zdarzajĥ.
Przepraszam za tak sarkastyczne podejŁcie do sĥdowych słuōb
psychologicznych, lecz znam osobĪ, której dzieckiem zajĪły siĪ te słuōby i po
jej opowiadaniach, najgorszemu wrogowi, a szczególnie jego dziecku nie
ōyczyłbym takiej "opieki".
Nasze prawo zdĥōa do standardów USA. Tam jak widzisz, ōe człowiek siĪ
przewraca i chcesz mu pomóc siĪgasz za telefon i dzwonisz na policjĪ. Tylko,
ōe tam policja zjawia siĪ w ciĥgu dosłownie kilku minut. U nas jak juō siĪ
dodzwonisz na numer alarmowy usłyszysz słowa "sprawĥ zajmiemy siĪ, jak
tylko bĪdziemy mieli pierwszy wolny wóz patrolowy". Nie dalej jak dwa dni
temu taki tekst usłyszałem.
OczywiŁcie taki telefon pewnie zaoszczĪdziłby nerwów opiekunom i pracy
policji. Lecz to przecieō na opiekunach ciĥōył obowiĥzek zapewnienia opieki
dziecku i oni ponoszĥ odpowiedzialnoŁě za to zdarzenie. Nie ich dobrem
powinniŁmy siĪ kierowaě a dobrem dziecka. Jeōeli dziecko spokojnie
przespało noc, to oznacza, ōe właŁnie tego snu potrzebowało. A brutalnie
rzecz biorĥc sama sprawa, która skoĶczyła siĪ szczĪŁliwie spowoduje, ōe
opiekunowie lepiej przyłoōĥ siĪ do ciĥōĥcych na nich obowiĥzków. Co tylko i
wyłĥcznie przyniesie korzyŁě obu stronom. Winnych całej sytuacji naleōy
szukaě tylko i wyłĥcznie po stronie prawnych opiekunów a nie tych, co
dziecku zapewnili chwilowĥ opiekĪ. Przepis prawny powstał, aby
przeciwdziałaě porwaniom, które czĪsto majĥ miejsce w przypadkach
konfliktów miĪdzy rodzicami i szlag mnie trafia, gdy ktoŁ sugeruje
zastosowanie jego przeciwko tym, co nieŁli pomoc. Takie sugestie powodujĥ,
ōe człowiek traci ochotĪ na niesienie spontanicznej pomocy drugiemu.
Kilka lat temu na urlopie, byłem Łwiadkiem jak 2 nastoletnie panienki, które
wybrały siĪ motorowerem na dyskotekĪ, wpadły na pijanego przechodnia i
przewróciły siĪ. On siĪ otrzepał i poszedł dalej, one były lekko
pokiereszowane. Wtedy zadziałałem instynktownie. Motorower zostawiliŁmy
w sklepie a ja samochodem odwiozłem je do rodziców. Rodzice ich zaprosili
mnie z ōonĥ na kolacjĪ. Miło pogawĪdziliŁmy przy winku i wiĪcej tych ludzi
nie widziałem. Po prostu byliŁmy kwita. Wtedy było to dla mnie normalne,
dziŁ zastanawiam siĪ, czy nie było to, co najmniej nierozsĥdne.
Gdyby mnie zdarzyła siĪ taka sytuacja jak opiekunom tego dziecka, to
nastĪpnego dnia kupiłbym duōe kwiaty, bombonierkĪ lub butelkĪ, zaleōnie
od tego, jakie zwyczaje w danej okolicy obowiĥzujĥ i poszedłbym serdecznie
podziĪkowaě tym, którzy zaopiekowali siĪ moim dzieckiem wtedy, gdy ja nie
zdałem egzaminu. ZaŁ pozostałych solennie bym przeprosił za spowodowanie
całego tego zamieszania. No, ale moōe ja juō jestem takĥ „słowiaĶskĥ duszĥ",
reliktem przeszłej epoki? Czy i wy teō tak uwaōacie?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin