Paranormal prolog + 1 rozdział.pdf

(273 KB) Pobierz
Microsoft Word - Paranormal _Automatycznie zapisany_
Prolog
Stała nad brzegiem rzeki. Wiatr rozwiewał jej długie, rude włosy. Czuła zapach
lasu, śmierci i krwi. Kiedy otworzyła oczy wiedziała, że musi zmierzyć się ze
swoim przeznaczeniem. Dokończyć to co zaczęła. Wypełnić proroctwo czarnej
perły. Już dawno podjęła decyzję, lecz dopiero teraz dojrzała do tego. Muszę
podążyć za moim przeznaczeniem. Pokonać swój strach i słabości, ocalić
Rewalię Jestem im to winna, jestem winna to mojemu ojcu - pomyślała . Nagle
usłyszała to. Była blisko obozu Turpicjuszy. Pozwoliła swoim zmysłom
poprowadzić ją do ogniwa zła, które ścigała. Wyczuwała ich zapach, moc i swój
strach. Czekała na ten moment przez długi czas. Wędrowała przez niezliczone
drogi, aby dotrzeć tu i pokonać ich. Uwolni swój kraj i wypełni proroctwo. To
oni najechali na Rewalię, zabijali bez litości. Zabili też jej ojca , którego tak
naprawdę nie miała szczęścia poznać. Zapłacą jej za to, za każdą kroplę krwi
wylaną przez ich zło. Już miała wracać do swojego oddziału i powiadomić
dowódców o położeniu wroga, kiedy nagle stanął przed nią mężczyzna. To był
on , szpieg Turpicjuszy. Dlaczego byłam tak głupia i sądziałam , że uda mi się
przedrzeć niezauważona. Za bardzo polegałam na własnym szczęściu. Strach na
chwilę ją sparaliżował. Stała przed nim, bez broni i swojego amuletu. „ To
koniec” pomyślała.
437667643.001.png
Rodział I
Rok wcześniej, Nashville USA
Była siódma rano. Szesnastoletnia Ariadna właśnie spała w swoim pokoju,
nieświadoma tego co dzieje się za ścianą. W tej właśnie chwili ważyły się jej
losy. Cała przyszłość Ariadny była w rękach jej matki, która rozmawiała teraz z
jakimś mężczyzną, ubranym w długi płaszcz podróżny, nie wyglądał jakby
pochodził z tego miejsca. Patrząc na niego miało się wrażenie, że ma na sobie
przebranie lub jest aktorem , grającym w jakimś filmie ze średniowiecza.
Wyglądał jak rycerz i choć trudno w to uwierzyć w rzeczywistości nim był.
- Zjawiasz się tutaj po szesnastu latach i chcesz jej powiedzieć , że jest
władczynią jakieś fantastycznej krainy? Co ty sobie wogóle wyobrażasz?
Myślisz, że ona w to uwierzy? Mówie Ci Kajuszu, ona nie jest jeszcze na to
gotowa.
- Wiem, że moja wizyta może ją trochę skołować, ale tyle czasu już czekaliśmy.
Gdyby jej ojciec wciąż żył nie musiałaby przez to przechodzić. Mój kraj, a także
kraj Ariadny jest w trudnej sytucji. Jest jedyną dziedziczką tronu . Musi w końcu
dowiedzieć się kim był jej ojciec. A ja jako jego przyjaciel i brat mam
obowiązek ją o tym uświadomić.
- Myśle, że powinnyśmy z tym poczekać do jej szesnatych urodzin
- Dobrze, ale wiedz , że nie robisz dobrze. Im dłużej to odwlegasz, tym gorzej
dla niej. Zjawię się tu za trzy miesięce i wypełnie obietnicę, jaką złożyłem jej
ojtu. Tymczasem jeśli zmienisz zdanie , daj jej także to , mówiąc to mężczyzna
wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i wręczył je kobiecie.
- Co to jest? – zapytała kobieta
- To jest jej amulet. Dzięki niemu będzie mogła przybyć do Rewali i uwolnić
swoje moce. No cóż na mnie już czas. Żegnam . Mężczyzna wyciągnął za
swojej koszulki złoty łańcuszek, na którym wisiał mała zawieszka w kształcie
lwa. Kiedy tylko jej dotknął znikłął.
Kobieta stała jeszcze przez chwilę w samotności. Zastanawiała się nad słowami
Kajusza. „ Muszę jej sama o tym powiedzieć. Jestem to jej winnna. „ Nagle w
drzwiach pojawiła się Ariadna.
-Cześć Mamo. Coś się stało? – powiedziała
-Nie nic córeczko. Czemu tak sądzisz?
-Jesteś jakaś smutna
-Nie , jestem tylko zmęczona
Ariadna zjadła w cisze swojej śniadanie i pobiegła do swojego pokoju. Za pięć
minut powinna już być w szkole, a ona nawet nie była ubrana. W pośpiechu
założyła na siebie jak zwykle czarne dżinsy i koszulkę Paramore w takim
samym kolorze. Skoro miała rude włosy i niebieskie oczy, chociaż ubraniem
chciała się nie wyróżniać. Zabrała swój szary plecak, pożegnała się z matką i
szybko wybiegła z domu. Na podjeździe stał jej samochód, czarneAudi Q7 . Był
to prezent od matki na jej szesnaste urodziny. Jej mama była lekarzem, więc
mogła sobie pozwolić na taki prezent. Ariadna wsiadła do samochodu , odpaliła
silnik i z piskiem opon ruszyła. Wiedziała , że jest spóźniona i to bardzo. Kiedy
dotrała na szkolny parking, zauważyła, że na jej miejscu stało jakieś czarne
BMW. Zdenerwowana ruszyła dalej w nadzieji, że zdąży jeszcze na pierwszą
lekcję. W końcu udało jej się zaparkować . Szybkim krokiem popędziła do
wejścia. Na szczęście jej pierwsza lekcja, matematyka była na parterze , więc
nie musiała biec po schodach. Zdyszana weszła do klasy i przeprosiła za swojej
spóźnienie. Pan Adams nie zrobił jej długiego wykładu na temat obowiązków
ucznia , jakim jest przybyciu do szkoły punktualnie. Kazał jej usiąść w pierwszej
ławce, gdyż było to jedyne wolne miejsce. Ariadna posłusznie skierowała się w
tym kierunku. Była troszkę zdziwiona zachowaniem jej matematyka, który
zwykle bywał mniej wyrozumiały. Zastanawiał się też kto zajął jej miejsce.
Zwykle było ono wolne, ponieważ wszyscy wiedzieli, że częsti spóźnia się kilka
minut. Postanowiła go nie prowokować i do końca lekcji udawała , że go
słucha. Choć jej myśli były dalekie od praw logiki, które pan Adams
bezkutecznie próbował wytłumaczyć jej klasie. Ariadna była dobra z matmy.
Nie uchodziła z kujona, choć jej średnia była wyższa niż 4,5 . Po prostu nie
zachowywała się jak typowy kujon. Nie poświęcała zbyt dużo czasu na naukę.
Po prostu to samo jakoś przychodziło. Właśnie była w trakcie rozmyślania jak
wytłumaczy się swojej przyjaciółce, Rose z jej nieobecności na wczorajszej
imprezie, kiedy do klasy wpadła ich wychowawczyni. Była do drobna, wysoka
brunetka o miłym spojrzeniu. Uczyła historii i choć była wymagająca to
potrafiła zjednać sobie każdego. Jej wesołe usposobienie i dystans do siebie
sprawiał , że z pozoru nudna historia stawała się ciekawsza i nikt nie próbował
zwiewać z jej lekcji.
- Dzień dobry droga młodzieży. Nie martwcie się nic nie przeskrobaliście.
Chociaż wciąż nie znaleźliśmy jeszce winnego za namalowanie na ścianie
męskiej toalety wdzięcznego hasła „ Boże zatrzymaj świat ja wysiadam”. –
mówiąc to uśmiechnęła się lekko. Przyszłam, aby przedstawić wam nowego
kolega. Jest to William Stewart , przeprowadził się do nas z Londynu. Mam
nadzieję, że ciepło, go powitacie. Kiedy to mówiła, Ariadna podążyła z jej
spojrzeniem. Na jej miejscu siedział jakiś chłopak. Był szczupły, ale nie
wyglądał mizernie. Miał czarne lekko kręcone włosy i niebieskie oczy.
Przyciągał spojrzenia wszystkich. Ariadna musiała przyznać, że był przystojny i
miał w sobie coś tajemniczego. Miała wrażenie , że skądś go zna , tylko nie
mogła sobie przypomnieć . Nagle chłopak odwrócił wzrok i ich spojrzenie się
spotkało. Wpatrywał się w nią z lekkim uśmieszkiem. Ariadna speszona
odwróciła wzrok. Była na siebie zła za takie zachowanie. Co on sobie o mnie
pomyśli? Na jej szczęscie zadzwonił dzwonek. Dziewczyna wybiegła z klasy ja
oparzona. Nie chciała zostać tam ani minuty dłużej. Czuła w sobie jakiś lęk
przed tym chłopakiem, lecz nie widziała skąd to się u niej wzięło. Nawet go
znam. Ten strach jest irracjonalny. Postanowiła się dłużej tym nie przejmować.
Właśnie w tej samej chwili, kiedy o tym pomyślała zjawiła sie Rose. Jej mina
mówiła , że jest zdenerwowana i Ariadna wiedziała , dlaczego tak jest. Mimo to
nie przejęła się tym zbytnio. Wiedziała,że dziewczyna nie będzie się na nią
długo gniewać, a oglądanie jej w tym stanie było nawet zabawne. Wyglądała jak
mały, wściekły chocholik z tymi swoimi nastroszonymi, kruczoczarnymi włosami
i niebieskimi oczami. Ta niska dziewczyna, mimo swojej zwariowanej natury i
zapominalstwa była jej najlepszą przyjaciółką. Znały się z Rose od dzieciństwa.
Były ze sobą związane jak siostry. To własnie ona zawsze wspierała ją w
trudnych chwilach, była z nią , kiedy tego potrzebowała. Rose jak zwykle miała
na sobie swoje zwariowane czerwona rurki i męską czarna koszulkę z logo
Linkin Park, których była zagorzałą fanką.
- Cześć Ari . Mam nadzieję, że masz coś na usprawiedliwienie tego, że wczoraj
mnie totalnie olałaś. Musiała sama siedzieć na tej imprezie u Kate. Niestety nie
było żadnych przystojniaków, więc nic nie mogło zmniejszyć choć troszkę mój
parszywy nastrój. Nie wiem , dlaczego w ostatniej chwili mnie wystawiłaś.
Swoją drogą, ja też mogła sobie tą całą szopkę darować. Jedyny plus , że było
dobre żarcie. O boże, znowu paplam bez opamiętanie. Więc może mnie
oświecisz mnie , zanim się naprawdę zdenerwuję – mówiąc to próbowała
spojrzeć na Ariadnę groźnie, lecz wyglądało to raczej zabawnie.
- Wyluzuj Rose. Przepraszam , że cie wystawiłam, ale naprawdę nie mogłam ci
wcześniej o tym powiedzieć. Musiałam zostać w domu. Moja mama jest
ostatnio jakaś dziwna, nie pozwala mi wychodzić nigdzie wieczorem.
Naprawdę nie wiem co się z nią ostatnio dzieje. Wczoraj jeszcze była tak
przybita, że nie chciałam jej zostawiać samej. Mam nadzieję, że mnie
rozumiesz
- Okey. Wybaczam ci to twoje niezbyt przyjacielskie zachowanie. Musisz mi to
jakoś wynagrodzić i nawet wiem jak.Może zapoznasz mnie z tym nowym,
Williamem. Patrząc na was miałam wrażenie , że dobrze się znacie –mówiąc to
dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
- Nie wiem dlaczego miałoby tak być. Widzę go dziś po raz pierwszy.
- Widziałam jak na ciebie patrzył. Chcesz mieć go tylko dla siebie
- No coś ty , nawet gdybym szukała chłopaka to i tak nie jest w moim typie.
- Ok , tylko żartowałam . Zapomnij o tym. Choć musimy się pośpieszyć , bo jak
tak dalej pójdzie to spóźnisz się też na następną lekcję. Dwa spóźnienia w
jednym dniu nie wyglądałyby ciekawie.
Kolejna była chemia. Ariadna nie cierpiała tych lekcji. Mimo, że nie był to
trudny przedmiot, zawsze coś sprawiało, że czekała z utęsknieniem na dzwięk
szkolnego dzwonka, który wyrwałby ją z tego letargu. To był jeden z
przedmiotów, na który nie chodziła razem z Rose i niestety brakowała jej ciągłej
paplaniny przyjaciółki. Mimo, że było to czasami denerwujące , Ariadna
kochała ją za to, że potrafiła odwrócić jej uwagę od rzeczywistości i dzięki temu
szybciej płynął jej czas. Dzisiaj miała być praca w grupach. Pani Bennet kazała
im się dobrać w pary. Ariadna niestety siedziała sama Alice , która partnerowała
jej na tych lekcjach była chora. Super będę musiała się z tym męczyć sama.
Kiedy dostała arkusz okazała się , że zadania wcale nie były takie trudne. Nagle
poczuła się słabo. Ardiana dostała zawrotów głowy. Nigdy wcześniej nie
zdażyło się jej coś takiego. Zawsze była zdrowa i nie miała z tym problemów.
Lecz ostatnio działo się z nią coś dziwnego. Nie mogła spać. Śniły jej się dziwne
rzeczy. Najczęściej miała koszmary i to przez nie później chodziła nieprzytomna.
Zawsze zaczynało się tak samo. Na początku stała nad rzeką. Wiedziała, że musi
na coś czekać tylko nie wiedziała na co. Później obraz znikał. Przenosiła się do
jakiejś ciemnej komnaty. Było w niej dwóch mężczyzn. Obydwaj mieli na sobie
długie płaszce, ale tylko jeden miał na głowie kaptur. Stali nad stołem, na
którym było położone jakieść zawiniątku. Nieznajomi pochylalli się nad nim i o
czymś rozmawiali. Jednak nigdy nie mogła zrozumieć co oni mówią. Nagle
jeden z nich się obrócił. Zauważył ją. Przeszył ja zimny dreszcz strachu.
Mężczyzna złowrogo się uśmiechnął. Wyciągnął zza pachwy miecz i zaczął się
do niej zbliżać. Ariadna chciała uciec, lecz nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Dziewczyna rozpaczliwie szukała wyjścia z tej sytuacji. Zdawała sobie sprawę,
że to tylko sen. Jednak cała sytaucji wydawała się bardzo realistyczna. Ariadne
czuła , że zna tych mężczyzn, jakby ktoś wymazał jej z pamięci potrzebne
informacje. Facet z mieczem był coraz bliżej niej. Wziął ostry zamach i ....
zawsze w tym momencie Ariadna budziła się zlana potem. Ktoś by pomyślał to
tylko głupi sen. Jednak ona zaczynała się tym niepokoić. I teraz jeszce ten nowy
chłopak , William. Wydawało jej się , że skądś go zna. Tak, on był tym drugim
mężczyzną z jej snu. Tylko dlaczego o nim śnię. To wszystko zaczyna być
dziwne. Musze przestać o tym myśleć, bo inaczej zwariuję.
Reszta dnia minęła Ariadnie nawet szybko. Na przerwie przed ostatnią lekcją
złapał ją Ian, był to jej najlepszy kumpel jakiego w życiu miała. Znali się od
piaskownicy. Był dla niej jak brat, do tego mieszkał obok niej , więc widywali się
codzienie.
- Cześć piękna. Skąd ta smutna mina. No już , uśmiechnij się dla mnie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin