Hood - Stewart Fiona - Mira - Droga ku przeznaczeniu.pdf

(1584 KB) Pobierz
The Journey Home
Hood-Stewart Fiona
Droga ku przeznaczeniu
Ich pierwsze spotkanie mogło być ostatnim: niewiele brakowało, by Jack
Buchanan przypadkowo zastrzelił Indię Moncrieff. Tak rozpoczęta
znajomość musiała mieć burzliwy przebieg.
Zamglone szczyty Szkocji, egzotyczny blask Buenos Aires, gorące Miami. W
takich sceneriach toczy się opowieść o pieniądzach i władzy, zbrodni i
zdradzie, lojalności i wielkim uczuciu.
PROLOG
Niziny Szkocji 1746
Rob Dunbar przytulił Mhairie, swoją młodziutką żonę. Grzali się przy ogniu, głodni i zmęczeni po
przeprawie przez góry. Rob, Mhairie i jej matka oraz giermek Hamish podróżowali przebrani za
wieśniaków, którzy niby to pędzą bydło na targ w Falkirku. Unikali spotkań z wojskami Anglików,
zatrzymywali się tylko w jakobickich sadybach, bo jedynie tam mogli czuć się bezpieczni.
Rob patrzył czule na żonę. Słowa były zbędne. Cóż miał powiedzieć, skoro okrutny los ich rozdzielał,
choć tak bardzo pragnęli być razem. Dobrze jednak się stało, że mimo stanowczych sprzeciwów
zarówno jego, jak i jej rodziców, przeprowadzili swój zamiar i pobrali się. Wprawdzie akceptowano
ich związek, lecz czasy nie sprzyjały żeniaczce. Najdosadniej wyraził to Struan, ojciec Mhairie:,,Na
co ci pchać się przed ołtarz, mój chłopcze, kiedy w łożu nie zaznasz z żoną spokojnych roz-
* Jakobici - stronnicy zdetronizowanego przez rewolucję angielską 1688-1689 króla
Jakuba U, a następnie jego potomków z dynastii Stuartów. Jakobitami byli głównie szkoccy i
irlandzcy katolicy. Wzniecali liczne powstania, druzgocącą klęskę ponieśli w 1746 r. za
panowania Jerzego II z dynastii hanowerskiej (1683-1760, król Anglii i Irlandii oraz elektor
Hanoweru od 1727), przez jakobitów pogardliwie nazywanego „German Georgie" (przyp.
tłum.).
6
DROGA KU PRZEZNACZENIU
koszy? Po mojemu lepiej byłoby wam poczekać, aż się skończy ta zawierucha".
Rob uśmiechnął się do swoich myśli, poprawił sztylet zatknięty za skórzany pas przy kilcie. Smutny to
był uśmiech. Struan miał rację. Miast w zamkowej sypialni dzielić łoże z Mhairie, pozostały im
tułacze noce... Takie były ich ostatnie chwile przed nieuchronnym rozstaniem. A jednak Rob
dziękował losowi, że choć tyle szczęścia zdołali dla siebie wydrzeć.
Zapatrzył się w ogień. Kolonie wydawały się takie odległe, na drugim końcu świata. Westchnął i okrył
Mhairie pledem. Czy jego najmilsza kiedyś powróci? Oddziały wroga były wszędzie, panoszyły się w
edynburskim zamku, a Szkoci z nizin, ci podli zdrajcy, gromadnie stawali za hanower-czykiem
Jerzym U. Nawet jeśli Karol Edward Stuart pokona w końcu niemieckiego przybłędę, Mhairie
najpewniej i tak nie wróci do ojczyzny. A jeśli książę przegra, dla nich obojga nie będzie już żadnej
nadziei, bowiem zwolennicy młodego Karola zostaną zdeptani i rozbrojeni, ich majątki przejmie
Korona, a sprawa jakobicka odejdzie w zapomnienie. Wiele się zmieniło od czasu szkockiego
powstania w 1715 roku. Coraz trudniej dawało się skrzyknąć ludzi do walki i już tylko crois tara,
krzyż z dwóch patyków pomazanych krwią serdeczną, mógł sprawić, że wojownik chwytał za broń i
stawał za wodzem klanu.
Rob musnął loki ukochanej Mhairie. Czekał go trudny
* Karol Edward Stuart (Młody Pretendent, Bonnie Prince Charlie) - 1720-1788, syn
pretendenta do tronu Anglii i Szkocji, Jakuba Franciszka Edwarda Stuarta i Marii Klementyny
Sobieskiej. W 1745 r. przybył do Szkocji i z poparciem jakobitów wszczął powstanie przeciwko
panowaniu Jerzego II. Po klęsce na wrzosowiskach Culloden (1746) wrócił na kontynent i z
rozpaczy popadł w alkoholizm (przyp. tłum.).
Fiona Hood-Stewart
7
wybór. Mógł wracać do siebie na południe lub przyłączyć się do księcia. Czule tulił żonę, ale wiedział,
że obowiązek ważniejszy jest od uczucia i że on, szkocki pan, nade wszystko winien jest lojalność
swojemu suwerenowi. Zatem podąży na północ i choćby mieli ponieść sromotną klęskę, będzie
walczył do ostatka.
A przecież serce bolało na myśl o tym, że za kilka godzin przyjdzie mu .się rozstać z Mhairie.
Ukochana zadrżała, więc przygarnął ją bliżej do piersi.
- Zamróz cię chwycił?
- Nie na ciele mi zimno, jeno duszę ziąb zdejmuje - szepnęła.
Rob dorzucił torfu do ognia, po czym usiadł na powrót i położył głowę Mhairie na swoich kolanach.
Pieścił jej gęste, kasztanowe loki okalające delikatną twarzyczkę. Czy dane mu będzie jeszcze kiedyś
ją zobaczyć?
Do izby wszedł Jamie, wierny i drogi przyjaciel Roba. Ze szklanicą whisky usiadł przy ogniu i
pogrążył się w myślach. Trwali tak w milczeniu, a czas mijał nieubłaganie. Z każdą godziną zbliżała
się pora rozstania.
O świcie dosiedli koni i ruszyli w stronę Leith, gdzie czekał statek. Rob wyprawił Hamisha przodem,
by przekazał kapitanowi umówiony sygnał.
Stanęli wreszcie na brzegu i z ciężkimi sercami wsłuchiwali się w plusk wioseł małej łodzi, która ku
nim płynęła, by zabrać Mhairie na pokład brygu.
- To ani chybi sam kapitan MacPherson - szepnął Jamie. - Zamienię z nim słowo na osobności. -
Odszedł szybko, pozostawiając młodym kilka chwili na pożegnanie.
- Och, słodka Mhairie, pamiętaj, że cię miłuję i nigdy miłować nie przestanę.
- Ty też, najdroższy, wiedz, że moje serce bije tylko
8
DROGA KU PRZEZNACZENIU
dla ciebie. - Spojrzała na męża błagalnie. - Płyń z nami, Robbie. Jeszcze czas, jeszcze możesz
odmienić swój zamiar. Nie wracaj tam. Nasza sprawa stracona, Bóg odwrócił się od nas. Czy tego nie
widzisz? - Ujęła twarz Roba w dłonie.
- Wiesz, że muszę zostać, Mhairie. Nie popłynę z wami. Moje miejsce jest przy księciu. Obowiązek mi
nakazuje trwać przy nim. Gdybym go opuścił, nigdy już w twarz nie mógłbym sobie spojrzeć.
Westchnęła zrezygnowana.„Wiedziała, że na nic zdadzą się prośby. Rob pójdzie walczyć, jak jej
ojciec i bracia.
- Nim się rozstaniemy, muszę ci coś wyznać, Robbie.
- Mów, najmilsza... - Rob przytulił żonę do piersi, boleśnie odczuwając mijające sekundy.
Mhairie łzy napłynęły do oczu, ukryła twarz w kaftanie Roba.
- Jestem przy nadziei, Rob. Urodzę twoje dziecko.
Przejęty, uradowany ponad wszelkie wyobrażenie, odsunął się o krok i trwożliwie położył dłoń na
łonie Mhairie. Promień szczęścia rozjaśnił biedną duszę i zaraz zgasł. Dzielny wojownik tracił nie
tylko żonę, ale i nienarodzone dziecię.
- Mhairie, och, kochana Mhairie. Kiedy wszystko się skońcży i nastaną lepsze dni, powrócisz tu i
zajmiesz należne miejsce u mego boku. Wrócicie oboje, ty i mój prawy dziedzic. Słuchaj teraz,
Mhairie... - Głos mu uwiązł w gardle, gdy zobaczył, że łódź przybija już do brzegu i wysiada z niej
kapitan MacPherson. Westchnął ciężko i ze sporranu, futrzanego mieszka przypasanego do kiltu,
wyjął list. - Gdybym nie mógł... Gdybym, kiedy wrócisz, musiał się ukrywać albo i gorszy los mnie
spotkał... wtedy pójdziesz do Jamiego z tym listem. Piszę
Zgłoś jeśli naruszono regulamin