Zizek Slavoj- Pisma wybrane(1).pdf
(
1227 KB
)
Pobierz
Pisma wybrane. Artykuły - wywiady - fragmenty
Slavoj Žižek
Pisma wybrane.
Artykuły – wywiady
– fragmenty
Opracowanie: Piotr Strębski (
http://strebski.dyktatura.info
)
. Wersja z 1.03.2009
Slavoj Žižek – Pisma wybrane
Chiński padół łez
1
Patrząc na dzisiejszą eksplozję kapitalizmu w Chinach, obserwatorzy często pytają, kiedy
zapanuje tam demokracja będąca naturalnym politycznym następstwem kapitalizmu. Dokładniejsza
analiza szybko rozwiewa jednak te nadzieje.
W tym, co dzieje się dzisiaj w Chinach, powinniśmy dostrzec nie kapitalizm w wypaczonej
wersji orientalno-despotycznej, lecz powielenie procesu rozwoju kapitalizmu w Europie. W epoce
wczesnonowożytnej większość państw europejskich była daleka od demokracji. W tych najbardziej
demokratycznych, takich jak Holandia, dobrodziejstwa tego ustroju obejmowały tylko liberalną
elitę, ale nie robotników. Warunki niezbędne do istnienia kapitalizmu stworzyła i podtrzymywała
brutalna dyktatura, bardzo podobna do tej w dzisiejszych Chinach: państwo legalizowało
bezwzględne wywłaszczanie zwykłych ludzi, czyniące z nich proletariuszy, i narzucało im twardą
dyscyplinę, żeby dobrze się wywiązywali ze swej nowej roli. Wszystkie elementy, które dzisiaj
utożsamiamy z liberalną demokracją (związki zawodowe, powszechne prawo wyborcze, darmowa
powszechna edukacja, wolność słowa itd.), zostały mozolnie wywalczone przez klasy niższe w XIX
wieku i bynajmniej nie były „naturalnym” następstwem kapitalistycznych stosunków produkcji.
Przypomnijmy sobie listę postulatów zawartych w „Manifeście komunistycznym”: z wyjątkiem
zniesienia prywatnej własności środków produkcji wszystkie są dzisiaj powszechnie akceptowane
w „burżuazyjnych” demokracjach. To właśnie wywalczył sobie lud.
Głosiciele naturalnego związku między kapitalizmem i demokracją oszukują, tak samo jak
oszukuje Kościół katolicki, kiedy przedstawia się jako „naturalny” obrońca demokracji i praw
człowieka przeciwko totalitaryzmowi. Kościół zaakceptował demokrację dopiero pod koniec XIX
wieku, i to z zaciśniętymi zębami jako rozpaczliwy kompromis, dając jasno do zrozumienia, że woli
monarchię i że jest to ustępstwo na rzecz nowych czasów. Kościół katolicki jako pochodnia
szacunku dla wolności i godności człowieka? Przeprowadźmy prosty eksperyment myślowy.
Dopiero na początku lat 60. Kościół zniósł osławiony indeks ksiąg zakazanych. Możemy sobie
tylko wyobrażać, jak wyglądałaby historia intelektualna nowożytnej Europy, gdybyśmy wykreślili z
niej wszystkie dzieła, które w jakimś okresie znajdowały się na indeksie – jak wyglądałaby
nowożytna Europa bez Kartezjusza, Spinozy, Leibniza, Hume’a, Kanta, Hegla, Marksa,
Nietzschego i Sartre’a, nie wspominając już o większości klasyków literatury.
W sytuacji dzisiejszych Chin nie ma zatem nic egzotycznego: powtarza się tam nasza dawno
zapomniana przeszłość. Rozważmy tezę stawianą przez niektórych liberalnych zachodnich
obserwatorów: rozwój gospodarczy w Chinach byłby o wiele szybszy, gdyby połączyć go z
demokracją polityczną. W wywiadzie telewizyjnym sprzed paru lat Ralf Dahrendorf powiązał
narastający na całym świecie brak zaufania do demokracji z faktem, że po każdych rewolucyjnych
zmianach droga do nowej zamożności prowadzi przez „padół łez”. Po upadku socjalizmu nie można
bezpośrednio przejść do obfitości zapewnianej przez dobrze funkcjonującą gospodarkę
wolnorynkową. Najpierw trzeba zdemontować ograniczony, ale realny socjalistyczny system
zabezpieczeń społecznych i te pierwsze kroki muszą być bolesne. To samo dotyczy Europy
Zachodniej, gdzie przejście od państwa opiekuńczego do nowej globalnej gospodarki wymaga
wielu wyrzeczeń, w tym redukcji gwarantowanych przez państwo świadczeń socjalnych. Dla
Dahrendorfa problem sprowadza się do tego, że przejście przez „padół łez” trwa dłużej niż
przeciętny okres między demokratycznymi wyborami, toteż istnieje wielka pokusa odkładania
trudnych reform ze względu na doraźne korzyści wyborcze. Symboliczne jest tutaj rozczarowanie
szerokich warstw społecznych w państwach postkomunistycznych konsekwencjami
ekonomicznymi nowego
porządku demokratycznego: w upojnych dniach 1989 roku ludzie
1 Źródło: Dziennik, Europa, nr 183/2007-10-06, str. 14. Przekład Tomasz Bieroń.
2 / 189
Slavoj Žižek – Pisma wybrane
utożsamiali demokrację z zamożnością zachodnich społeczeństw konsumpcyjnych, a teraz, po
kilkunastu latach, kiedy zamożności wciąż nie ma, obwiniają o to samą demokrację. Niestety
Dahrendorf znacznie mniej uwagi poświęca przeciwstawnej pokusie: skoro większość ludności jest
przeciwna strukturalnym zmianom w gospodarce, to czy nie jest logiczne, że na jakieś 10 lat władzę
powinna przejąć oświecona elita, nawet niedemokratycznymi środkami, żeby narzucić niezbędne
zmiany i tym samym położyć fundamenty pod stabilną demokrację? Podchwytując ten wątek,
Fareed Zakaria stwierdza, że demokracja może się „przyjąć” tylko w krajach rozwiniętych
gospodarczo. „Przedwczesna demokratyzacja” krajów rozwijających się prowadzi do populizmu,
który skutkuje z kolei katastrofą gospodarczą i politycznym despotyzmem. Nic zatem dziwnego, że
najbogatsze kraje Trzeciego Świata (Tajwan, Korea Południowa, Chile) zafundowały sobie pełną
demokrację dopiero po okresie rządów autorytarnych.
Czy ta linia rozumowania nie jest najlepszym argumentem za chińską drogą do kapitalizmu,
przeciwstawianą rosyjskiej? Po upadku komunizmu Rosja przeprowadziła u siebie „terapię
szokową” i szybko weszła na ścieżkę prowadzącą do demokracji i kapitalizmu, co doprowadziło do
ekonomicznego krachu. (Pozwolę sobie w tym miejscu postawić lekko paranoiczne pytanie: czy
zachodni doradcy ekonomiczni Jelcyna, którzy zaproponowali tę metodę, działali w dobrej wierze,
czy też służyli interesom USA, dążąc do gospodarczego osłabienia Rosji?).
Chińczycy poszli natomiast drogą chilijską i południowokoreańską, wykorzystując
autorytarną władzę państwową do kontrolowania społecznych skutków ubocznych transformacji i
tym samym unikając chaosu. Słowem, dziwne połączenie kapitalizmu z autorytarnymi rządami
komunistycznymi nie tylko nie jest jakąś absurdalną anomalią, ale okazało się zbawienne. Chiny
rozwijają się tak szybko nie na przekór komunistycznemu ustrojowi politycznemu, lecz dzięki
niemu. Sformułujmy zatem podejrzenie, które może zabrzmieć po stalinowsku: być może
prawdziwym zmartwieniem tych, którzy wyrażają zatroskanie z powodu braku demokracji w
Chinach, jest szybki rozwój gospodarczy Chin, dzięki któremu Państwo Środka zyskuje status
globalnego supermocarstwa i tym samym zagraża supremacji Zachodu?
Można tutaj dostrzec jeszcze jeden paradoks: obok wszystkich tanich i powierzchownych
analogii zachodzi głębokie strukturalne podobieństwo między maoistyczną permanentną rewolucją
– nieustanną walką ze skostnieniem struktur państwowych – a wewnętrzną dynamiką kapitalizmu.
Nasuwa się parafraza powiedzenia Bertolta Brechta: „Czym jest obrabowanie banku w porównaniu
z założeniem banku?”, a mianowicie: czym jest przemoc i zniszczenie spowodowane przez chińską
rewolucję kulturalną w porównaniu ze skutkami prawdziwej rewolucji kulturalnej, czyli
permanentnego niszczenia wszelkich struktur społecznych niezbędnego do funkcjonowania
kapitalizmu? Dzisiaj tragedia chińskiego Wielkiego Skoku powtarza się jako komedia szybkiego
kapitalistycznego Wielkiego Skoku w modernizację, gdzie stare hasło „piec hutniczy w każdej
wiosce” powraca w nowej wersji: drapacz chmur przy każdej ulicy.
Historia okrutnie sobie z nas zakpiła, każąc Mao Tse-tungowi stworzyć ideologiczne
warunki do szybkiego rozwoju kapitalizmu przez zdemontowanie struktur tradycyjnego
społeczeństwa. Jak brzmiał jego apel do ludzi, zwłaszcza młodych, podczas rewolucji kulturalnej?
Nie czekajcie na kogoś innego, żeby wam powiedział, co macie robić, macie prawo się zbuntować!
Myślcie i działajcie sami, niszczcie relikty dawnej kultury, denuncjujcie i atakujcie nie tylko
starszych od siebie, ale również urzędników rządowych i partyjnych! Zburzcie represyjne
mechanizmy państwowe i zorganizujcie się w komuny! I apel Mao został wysłuchany – nastąpiła
eksplozja niepohamowanej pasji kwestionowania wszelkich form władzy, toteż Mao musiał w
końcu wysłać armię, by przywróciła porządek. Paradoks polega więc na tym, że najważniejsza
bitwa rewolucji kulturalnej rozegrała się nie między aparatem partii komunistycznej a potępianymi
przez partię tradycyjnymi wrogami, lecz między partią a siłami, które sam Mao powołał do
istnienia.
3 / 189
Slavoj Žižek – Pisma wybrane
Podobny proces można dostrzec w dzisiejszych Chinach: wielkie tradycje ideologiczne są
przywracane do życia, by złagodzić dezintegrujące skutki kapitalistycznej eksplozji wywołanej
przez samą partię. W tym kontekście należy interpretować zainicjowaną ostatnio kampanię
wskrzeszenia marksizmu jako ideologii państwowej (w przedsięwzięcie to inwestuje się setki
milionów dolarów). Ci, którzy widzą w tej operacji zagrożenie dla kapitalistycznej liberalizacji,
którzy widzą w niej znak, że twardogłowi dążą do odzyskania hegemonii, zupełnie nie orientują się
w sytuacji. Chociaż brzmi to nader paradoksalnie, powrót marksizmu jest świadectwem
ostatecznego triumfu kapitalizmu, świadectwem jego pełnej instytucjonalizacji. (Wprowadzone
ostatnio ustawowe zabezpieczenia własności prywatnej, chwalone przez Zachód jako arcyważny
krok w stronę stabilizacji prawnej, są elementem tej samej kampanii).
Spójrzmy bowiem, jaki rodzaj marksizmu proponuje się jako odpowiedni dla dzisiejszych
Chin. Marksizm z naciskiem odróżnia się od „lewicowości”, pojęcia kojarzonego z emancypacją
robotników, związkami zawodowymi i dążeniem do obalenia kapitalizmu. Wychodząc od
marksistowskiej tezy o rozwoju środków produkcji jako kluczowym czynniku postępu społecznego,
za główne zadanie postępowych sił uznaje się tworzenie warunków dla dalszej szybkiej
„modernizacji” i unikanie wszelkich form destabilizacji, wywoływanej zarówno przez
„lewicowość”, jak i „prawicowość” (demokracja wielopartyjna), ponieważ destabilizacja jest
wrogiem modernizacji. Wniosek nasuwa się sam: w dzisiejszych Chinach tylko przewodnia rola
partii komunistycznej może zapewnić kontynuację szybkiej modernizacji w warunkach spokoju
społecznego. Oficjalnie władze lansują konfucjańskie pojęcie „społeczeństwa harmonijnego”.
Ujmując rzecz w dawnych kategoriach maoistycznych: chociaż może się wydawać, że
głównym wrogiem jest zagrożenie „burżuazyjne”, w istocie zasadnicza „dialektyczna sprzeczność”
zachodzi między istniejącym „harmonijnym” porządkiem (czyli nieskrępowanym rozwojem
kapitalistycznym zabezpieczanym przez rządy partii komunistycznej) a groźbą buntu robotniczo-
chłopskiego. A zatem niedawne wzmocnienie aparatu represji (czyli powołanie specjalnych
jednostek policji do tłumienia protestów) jest rzeczywistym wyrazem tego, co na płaszczyźnie
ideologicznej jawi się jako odrodzenie marksizmu. Czy słowa Trockiego, który scharakteryzował
carską Rosję z 1905 roku jako diabelskie połączenie azjatyckiego knuta z europejską giełdą, nie
stosują się również do dzisiejszych Chin?
Co zatem będzie, jeśli obiecane demokratyczne drugie stadium, które rzekomo przychodzi
po autorytarnym padole łez, nigdy nie nastąpi? Być może to właśnie budzi największy niepokój,
kiedy patrzymy na dzisiejsze Chiny: podejrzenie, że autorytarny kapitalizm nie jest tylko
przypomnieniem naszej przeszłości, powieleniem procesu kapitalistycznej akumulacji pierwotnej,
który w Europie trwał od XVI do XVIII wieku, lecz zapowiedzią na przyszłość. Co będzie, jeśli
diabelskie połączenie azjatyckiego knuta z europejską giełdą okaże się wydajniejsze gospodarczo
od naszego liberalnego kapitalizmu? Co będzie, jeśli okaże się, że demokracja w naszym
rozumieniu tego pojęcia nie jest już warunkiem i motorem napędowym rozwoju gospodarczego,
lecz przeszkodą dla niego?
Cios w imperium?
2
Dzisiejszego zglobalizowanego kapitalizmu nie da się już połączyć z demokratyczną
reprezentacją: kluczowe decyzje ekonomiczne takich ciał jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy
2 Źródło: Fakt, EUROPA (86) 47/05 (23.11.2005), str. 12. Tłumaczenie: Tomasz Bieroń.
4 / 189
Slavoj Žižek – Pisma wybrane
(IMF) czy Światowa Organizacja Handlu (WHO) nie są podejmowane w ramach procesu
demokratycznego i ten brak demokratycznej reprezentacji ma charakter strukturalny, nie zaś
empiryczny. Z tego powodu postulat stworzenia globalnej (przedstawicielskiej) demokracji, która
poddawałaby IMF, WHO itd. demokratycznej kontroli (wygłaszany w Niemczech przez
Habermasa, Lafontaine’a i innych), jest nierealny. Czy można sobie w ogóle wyobrazić globalne
wybory zarządu IMF? Mamy tu do czynienia z głębszym zjawiskiem niż często słyszany zarzut, że
demokracja parlamentarna jest demokracją tylko „formalnie” – tu brakuje nawet formy.
Rozwiązanie tej sytuacji proponują Hardt i Negri w książce „Empire”, a także w jej
kontynuacji „Multitude” (Penguin Press, New York 2004), gdzie czytamy: „Wspólnym
mianownikiem tak wielu ruchów emancypacyjnych i wyzwoleńczych działających dziś na świecie
– na poziomie lokalnym, regionalnym i globalnym – jest pragnienie demokracji”. Demokracja to
wcale nie utopijne marzenie, lecz „jedyne lekarstwo na bolączki naszych czasów (...) jedyne
wyjście ze stanu nieprzerwanego konfliktu i wojny”. Demokracja nie tylko jest wpisana w
dzisiejsze antagonizmy jako immanentny telos ich usunięcia, ale wzrost znaczenia wielości czy
rzeszy ludzkiej („wielość” z tytułu kolejnej książki Hardta i Negriego to społeczeństwo, lud
przeciwstawiony „jedności”, czyli władzy – przyp. tłum.) w gospodarce kapitalistycznej „po raz
pierwszy czyni demokrację możliwą”. Do tej pory demokracja była ograniczana przez swą jednolitą
formę, przez suwerenną władzę państwa. „Demokracja absolutna” („rządy wszystkich nad
wszystkimi, demokracja bez kwalifikatorów, bez żadnych «jeśli» i «ale»”) jest możliwa dopiero,
gdy „wielość nareszcie może rządzić sama sobą”.
Manewr, na który decydują się Hardt i Negri, polega na odwołaniu się do Marksa, dla
którego wysoko zorganizowany kapitalizm korporacyjny już był „socjalizmem w łonie
kapitalizmu” (rodzajem uspołecznionego kapitalizmu, w którym nieobecni właściciele stają się
coraz bardziej zbędni). Trzeba zatem tylko obciąć kapitalizmowi nominalną głowę i będziemy mieli
socjalizm. Hardt i Negri uważają jednak, że spojrzenie Marksa było historycznie zawężone,
dostrzegał jedynie scentralizowaną i hierarchicznie zorganizowaną siłę roboczą, wykonującą
mechaniczną i zautomatyzowaną pracę przemysłową. Dlatego też Marksowska wizja „nadrzędnego
rozumu” była wizją centralnego urzędu planistycznego. Dopiero dziś, gdy „niematerialna praca”
uzyskała hegemoniczną pozycję, rewolucyjne odwrócenie ról staje się „obiektywnie możliwe”.
Niematerialna praca rozciąga się między dwoma biegunami: pracą intelektualną bądź symboliczną
(produkcja idei, kodeksów, tekstów, programów, wzorów – pisarze, programiści...) oraz pracą
psychosomatyczną (ci, którzy zajmują się naszą psychosomatyką: od lekarzy po opiekunki do
dzieci i stewardesy). Niematerialna praca jest dziś hegemoniczna dokładnie w tym samym sensie, w
jakim Marks twierdził, że w XIX-wiecznym kapitalizmie produkcja przemysłowa była
hegemoniczna – nie ilościowo, lecz odgrywając kluczową, emblematyczną rolę strukturalną:
„Wielość produkuje nie tylko towary i usługi; co najważniejsze – wielość produkuje także
współpracę, komunikację, formy życia i relacje społeczne” („Multitude”, s. 339). Wyłania się zatem
nowa, ogromna domena „wspólności”: wspólna wiedza, formy współpracy, komunikacji itd., które
nie mogą się już pomieścić w systemie prywatnej własności. Bynajmniej nie stwarza to
śmiertelnego zagrożenia dla demokracji (jak przekonują konserwatywni krytycy współczesnej
kultury), lecz stanowi wyjątkową szansę na powołanie „demokracji absolutnej”.
Hardt i Negri nieustannie oscylują między fascynacją, jaką budzi w nich
„deterytorializujące” działanie globalnego kapitalizmu, a retoryką walki wielości przeciw jedności
kapitalistycznej potęgi. Kapitał finansowy uprawiający dzikie spekulacje oderwane od
rzeczywistości materialnej pracy, ta sztandarowa býte noire tradycyjnej lewicy, jest przez nich
wysławiany jako zarodek przyszłości, najbardziej dynamiczny i nomadyczny aspekt kapitalizmu.
Formy organizacyjne dzisiejszego kapitalizmu – decentralizacja procesu decyzyjnego, radykalna
mobilność i elastyczność, wzajemna interakcja sieci podmiotów – są postrzegane jako zwiastun
5 / 189
Plik z chomika:
suckeefcukee
Inne pliki z tego folderu:
Are we in a war Do we have an enemy, Slavoj Zizek.pdf
(60 KB)
Lacans Use of mathematical science.pdf
(87 KB)
Zizek and the Postpolitical.pdf
(95 KB)
Zizek The Rhetorics of Power.pdf
(96 KB)
Illusions of Purity in Bergeois Society.pdf
(118 KB)
Inne foldery tego chomika:
_Routledge Critical Thinkers
_Routledge Philosophers
bochenski, j
dawkins, r
habermas, j
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin