Atest 2-2010.pdf

(9280 KB) Pobierz
U źródeł Społecznej Inspekcji Pracy
System REACH
A drabina to ciągle maszyna...
OCHRONA PRACY
2/2010
ISSN 1230–4700 • Nr indeksu 333115 • Nakład 7000 egz. • Cena 18 zł (w tym 0% VAT) • Wydawnictwo SIGMA-NOT
Atest – Ochrona Pracy
1 | 2010
2
w numerze
1
ludzie i wydarzenia
Społeczny inspektor pracy
Robert Kozela
Działalność Społecznej Inspekcji Pracy widoczna jest przede
wszystkim w tych zakładach, w których wybrani są sipow-
cy. Nawet ci najlepsi rzadko są znani poza swoimi irmami.
A bywa, że robią dużo dobrego, jak Aleksander Kowalczyk –
rozmowę z nim zamieszczamy na str. 38. Okazją do tej roz-
mowy jest, przypadające w lutym 2010 r., sześćdziesięciolecie
SIP. Oprócz wywiadu zamieszczamy dodatkowe informacje,
przypominające o zadaniach i działalności SIP. 38
wypadki i awarie
44 Zaczadzenie w kotłowni
Jerzy Szewczyk
2 Teksty‑preteksty
3 Osieroceni społecznicy
Jerzy Knyziak
2 | 2010 (753)
przepisy i normy
1 2 Na bieżąco…
26 Regulamin pracy
Franciszek Małysz
30 A drabina to ciągle maszyna...
Małgorzata Majka
5 5 Ochrona przeciwporażeniowa
– nowe wymagania
5 7 Czy zatrudnianie pracowników
jest pracą?
Joanna Sendor
58 Nowe przepisy bhp i prawa pracy
5 9 Wznowienie postępowania
po wyroku Trybunału
Konstytucyjnego
Joanna Sendor
reportaż
13 Sprawa dla inspektora
Wojciech Wiktorowski
46 Teatr behapowski
Robert Kozela
komentarze
54 Zamykamy bilans otwarcia
Robert Kozela
6 2 Najpierw zdiagnozować
Aleksander Stukowski
Fotograia:
Piotr Witosławski
informacje
2 1 Więcej konkretów, mniej emocji
Robert Kozela
29 Kierunek – młodzi
4 5 ZŁOTE SZELKI 2010
4 9 Głosy z Polski
ludzie i wydarzenia
4 U źródeł Społecznej
Inspekcji Pracy
Roman Adler
8 Za mało SIP w zakładach
17 Kto jest kim
w ochronie pracy:
Krzysztof Goldman
4 2 Dwusiarczek węgla
Merkaptany
Ryszard Szozda
edukacja
50 Angielski dla behapowców
Małgorzata Majka
52 Studia podyplomowe bhp
Uniwersytet Oświatowy w Poznaniu
edukacja dla bezpieczeństwa
3 4 Zima w górach
Bronisław Bieś
targi
18 Ułatwienia przy dźwiganiu
ciężarów – Düsseldorf 2009
Zbigniew Jóźwiak
stałe rubryki
7 Wydarzenia
10 Technika na co dzień
3 2 Listy
36 Redakcja odpowiada
37 Klub stałego czytelnika
4 8 Bhp w sieci
technologie i bezpieczeństwo
24 System REACH
Bolesław Hancyk
60 Operator wanny szklarskiej
Iwona Romanowska‑Słomka
Wkładka
Maszyny – Lista kontrolna
Atest – Ochrona Pracy
2 | 2010
 
teksty‑preteksty
2
ło i irma G. powiadomiła prokuraturę. Sprawa ciągnęła
się 5 lat, bo najpierw prokuratura kilkakrotnie umarzała po-
stępowanie, nie dopatrując się przestępstwa, potem irma G.
wniosła do sądu prywatny akt oskarżenia, wygrała, druga
strona się odwołała i wreszcie w grudniu 2009 r. zapadł pra-
womocny wyrok na korzyść irmy G. Właściciel irmy O. zo-
stał uznany za winnego podżegania do kradzieży receptur
i skazany na karę 1,5 tys. zł grzywny. Wyrok raczej symbo-
liczny, ale – mając go w ręku – irma G. zapowiada wszczę-
cie procesu cywilnego o odszkodowanie. Będzie jednak mu-
siała udowodnić, że wskutek wykorzystania wykradzionych
przez konkurencję receptur poniosła straty.
Rekwizyt
„Gazeta Wyborcza” nr 3/10 opisała pewien proces sądowy. Ar-
tykuł zilustrowano zdjęciem przedstawiającym salę rozpraw,
z dobrze widocznym stołem sędziowskim. Skład sędziowski
zasiada w reprezentacyjnych fotelach, z wysokimi, prosto-
k ątny mi oparciami, obit y mi czer woną tkaniną. Z boku stoł u
siedzi protokolant, rejestrujący na komputerze przebieg roz-
prawy. Sąd przestrzega przepisów bhp, zatem fotel protoko-
lanta jest z nimi zgodny – typowy obrotowy fotel z podsta-
wą wyposażoną w 5 kółek, podłokietniki, regulowane opar-
cie itp. Ale nie jest do końca typowy – za oparciem widzimy
wysięgniki, a do nich – niczym skrzydła husarskie – zamo-
cowano wysokie prostokątne czerwone oparcie. A właściwie
atrapę oparcia. Chodziło o dodający sądowi powagi jednoli-
ty wystrój sali. Wyszło raczej komicznie.
Jak liczono te głosy?
16 stycznia br. portal Interia, powołując się na PA P, poinfor mo-
wał o unieważnieniu konkursu na najlepszego dzielnicowego
w pow iecie wadow ick im. Konkurs ten ma tradycję w Małopol-
sce, ale w poprzednich edycjach miał charakter wewnętrzny –
o wyborze laureatów decydowała policyjna komisja. Tym ra-
zem głosować mieli mieszkańcy. No i zagłosowali. Np. w liczą-
cej 5 tys. mieszkańców Kalwarii na pewnego dzielnicowego
oddano 23 tys. głosów. Przypadków takich było więcej. W tej
sytuacji, komendant powiatowy policji unieważnił konkurs.
Pod tekstem informacji znalazły się mniej lub bardziej inteli-
gentne komentarze internautów. Nam podobał się jeden, su-
gerujący, że do liczenia głosów policja zastosowała metodę,
którą stosuje na co dzień do swoich statystyk.
Szpieg w kapuście
Pewien pracodawca – właściciel irmy sprzątającej – zawie-
rał ze wszystkimi pracownikami, również ze sprzątaczkami,
umowy o zakazie konkurencji. Naruszał przy tym przepisy
kodeksu pracy, gdyż, po pierwsze, nie były to odrębne umo-
wy, lecz dodatkowe zapisy w umowach o pracę. A po drugie –
choć sprzątaczka nie jest osobą „mającą dostęp do szczegól-
nie ważnych informacji, których ujawnienie mogłoby nara-
zić pracodawcę na szkodę”, umowa obejmowała rów nież okres
po ustaniu stosunku pracy, nie przewidując przy tym należ-
nego pracownikowi od pracodawcy odszkodowania. Umowy
te były jednak przede wszystkim absurdalne. Szef irmy za-
wierał – po wygraniu przetargu – umowę z klientem na czas
określony. Po jego upływie klient ogłaszał nowy przetarg i,
jeśli ów szef go wygrał, nic się nie zmieniało. Jeśli przegrał,
zwalniał pracownice sprzątające u tego klienta, a zatrudniał
je nowy pracodawca – zwycięzca przetargu. Czyli właśnie
konkurent. A sprzątaczki sprzątały tam, gdzie przedtem, tyl-
ko jako pracownice irmy konkurencyjnej. A po następnym
przetargu sytuacja znowu się odwracała, lub nie. Opisany
wyżej pracodawca naprawdę nie zdawał sobie sprawy, że ty-
mi umowami o zakazie konkurencji się ośmiesza. Ale okazu-
je się, że są przypadki, iż osoba zatrudniona na niezbyt eks-
ponowanym stanowisku może sprawić pracodawcy kłopot,
jeśli zwerbuje ją konkurencja. „Gazeta Wyborcza” nr 289/09
ujaw niła szpiegowsk ą aferę w w y t wór ni surówek warzy w nych.
W pewnym wielkopolskim miasteczku działały w tej bran-
ży dwie irmy – G. i O. Żona zatrudnionego w irmie O. kie-
rowcy pracowała jako robotnica (szatkowała kapustę) w ir-
mie G. Szef irmy O. zaproponował małżonkom po tysiąc
złotych za każdą wykradzioną od konkurenta recepturę su-
rówki (wyroby irmy G. uchodziły na rynku za lepsze). Pra-
cownica nie miała dostępu do receptur, ale pracowała bezpo-
średnio w produkcji. Przyglądała się więc, notowała określo-
ne na oko proporcje, przyprawy itp. W domu przekazywała
to mężowi, a on swojemu szefowi. Wszystko się wyda-
Akcja odwetowa
Zwalniani przez pracodawcę pracownicy często próbują ode-
grać się na nim. Typową metodą jest złożenie skargi (nieko-
niecznie zasadnej) do inspekcji pracy. Ale zdarzają się meto-
dy nietypowe. O jednej informuje „Polska – Głos Wielkopol-
ski” nr 273/09. Pewna duża sieć handlowa ogłosiła, że jeśli
klient znajdzie w sklepie przeterminowany towar, otrzyma
od ir my 5 złot ych. K ilku był ych pracow ników skrzyknęło się,
a że wiedzieli, czego i gdzie szukać, szybko napełnili wózki
150 przeter minowany mi produktami i za żąda li 750 zł. Dy rek-
tor odmówił wypłaty, skończyło się powiadomieniem poli-
cji i inspekcji sanitarnej. No i teraz sieć ma problem. A może
mieć jeszcze większy, bo „lotna brygada” (tak nazwali się by-
li pracownicy) odwiedziła już trzy sklepy i zapowiada wizy-
ty w dalszych. A sieć ma ich w kraju ponad 120.
Co to za praca?
W dziale ogłoszeń gazety „Polska – Głos Wielkopolski” nr
264/09 w rubryce „Praca” zamieszczono lakoniczne ogłosze-
nie: „Absolwentów oraz studentów zaocznych zatrudnię”. Jak
widać, kierunek wykształcenia (wyższego!) jest pracodawcy
absolutnie obojętny. Jest taki dowcip: Co mówi bezrobotny
absolwent do pracującego absolwenta? – „Poproszę zapiekan-
kę i colę”. Czyżby o takie zatrudnienie chodziło?
AS
2 | 2010
www.atest.com.pl
 
 
3
Osieroceni społecznicy
M inęła właśnie, czwartego lute-
mieszane uczucia – jestem za społecz-
ną inspekcją, ale dobrze przygotowa-
ną, na bieżąco doskona loną, wspieraną
przez związki i PIP. Warto wspomnieć,
że SIP nie jest wyłącznie reliktem so-
cjalizmu. W Niemczech zwiedzałem
liczne zakłady pracy, w których, w ra-
dzie zakładowej, oprócz mężów zaufa-
nia ds. bhp, działali nawet mężowie za-
ufania ds. kobiet i młodocianych. Byli
to stosunkowo młodzi ludzie, zmoty-
wowani do działania, mimo że nie mie-
li – ja k w Polsce –upraw nień władczych
(prawa wydawania zaleceń, wstrzymy-
wania pracy itd.) Niemiecka koncepcja
społecznikostwa w ochronie pracy wy-
wodzi się jeszcze z regulacji bismarc-
kowskich i opiera na zasadzie negocja-
cji pracodawcy z radą zakładową, któ-
rej członkami są wspomniani społecz-
nicy. I to się sprawdza. Mężowie za-
ufania traktują swą misję poważnie.
Z czasem spora ich część staje się dzia-
łaczami partii politycznych, zwłasz-
cza SPD. Nasza społeczna inspekcja by-
ła w czasach realnego socjalizmu two-
rem sztuczny m. Teraz nie ma pomysł u,
w ja k i kształ t praw ny ją przyoblec i wła-
ściwie wykorzystać.
Widoczne jest jednak ogólniejsze
zjawisko – sukcesy osiągają ci sipowcy,
którzy funkcjonują na etatach związko-
wych. Są więc profesjonalistami, po la-
tach pracy nie gorszymi niż inspekto-
rzy bhp, a jednocześnie zachow ują w ięk-
sze uprawnienia i niezależność od pra-
codawców. Mają większe możliwości,
bo mniej ograniczeń. Może więc nie
warto rezygnować z tej – kiedyś fasa-
dowej – instytucji.
Z mojego doświadczenia wynika,
że najlepsze rezultaty mają te zakłady,
w których służba bhp i zsip tworzą mą-
dry tandem – rozpoznanie przeprowa-
dzi służba bhp, załatwienia ważniej-
szych spraw przypilnuje społeczny in-
spektor. Ale taka sytuacja nie jest czę-
sta.
go br., 60. rocznica uchwa lenia
pier wszej ustaw y o Społecznej
Inspekcji Pracy. Jak skwitować obecną
sytuację tej instytucji?
Sukces ma wielu ojców, klęska jest
sierotą – głosi znane powiedzenie. Wy-
gląda na to, że idee Społecznej Inspek-
cji Pracy poniosły klęskę. Nie bardzo
o niej chcą pamiętać związki zawodo-
we, PIP czyni tylko symboliczne gesty.
Pamiętam, że jeszcze w połowie lat 80.
szefowie PIP mów ili o ć w ierćmilionowej
armii społecznych inspektorów. Ilu ich
jest obecnie nie wiedzą nawet urzędni-
cy GI P. Udało mi się znaleźć sprawozda-
nie, z którego wynika, że w roku 2006
SIP funkcjonowała tylko w 4652 (7%)
skontrolowanych, najczęściej dużych
zakładach (tj. zatrudniających powy-
żej 250 osób).
Społeczna inspekcja nie ma obecnie
wiernych przyjaciół, ma za to przeciw-
ników. Ostatnia ustawa o Społecznej In-
spekcji Pracy pochodzi z roku 1983, czy-
li z okresu stanu wojennego i komplet-
nie nie pasuje do dzisiejszych realiów
gospodarczych. Pracodawcy szczegól-
nie dotkliwie odczuwają przywileje
związane z ochroną przed rozwiąza-
niem umowy o pracę (cztery lata ka-
dencji + rok po jej zakończeniu). Prze-
pisy nie pozwalają precyzyjnie określić
liczby społecznych inspektorów pracy
w zakładzie; w rezultacie, w niektórych,
jednak nielicznych przedsiębiorstwach,
związki zawodowe powołują wyjątko-
wo dużo sipowców, także w najmniej-
szych strukturach organizacyjnych.
Są to przypadki skrajne, które jednak
chętnie eksponują organizacje praco-
dawców. Zarazem istnieje powszech-
na opinia, że społeczny inspektor za nic
nie odpowiada, nie ma obowiązku od-
by wania szkoleń – tak naprawdę nicze-
go nie musi.
Zastanawiające jest jednak to, że mi-
mo wspomnianych korzyści społecz-
na inspekcja istnieje w stosunkowo
Jerzy
Knyziak
Redaktor naczelny
Doprawdy trudno wymagać od spo-
łeczników zbyt wiele, kiedy profesjo-
naliści PIP i radcowie prawni mają czę-
sto kłopoty z interpretacją przepisów
prawa pracy.
niewielkiej liczbie przedsiębiorstw,
a pracow nic y nie gar ną się do peł nienia
tej funkcji. Jest to rezultatem osiero-
cenia społeczników zarówno przez PIP,
jak i związki zawodowe. Te ostatnie ma-
ją bardzo słabą pozycję i są mocno wy-
pierane z zakładów. Zasada, gdzie sil-
ne związki, tam mocna społeczna in-
spekcja, sprawdza się wszędzie, za wy-
jątkiem górnictwa, gdzie o działalno-
ści związków decydują interesy poli-
tyczne; silne związki mogą zorganizo-
wać strajk, mogą zabronić eksploata-
cji węgla mimo strat i zwiększania za-
grożenia (strajk i okupacja kopalni „Bu-
dryk”). O stosunku PIP do społecznej
inspekcji świadczy wymownie rezy-
gnacja z centralnego konkursu na naj-
a kt y w niejszego za k ładowego sip i ogra-
niczenie go do konkursów w poszcze-
gólnych okręgach.
Doprawdy trudno wymagać od spo-
łeczników zbyt wiele, kiedy profesjona-
liści PIP i radcowie prawni mają często
kłopoty z interpretacją przepisów pra-
wa pracy. W sprawie pożytków z dzia-
łania Społecznej Inspekcji Pracy mam
Atest – Ochrona Pracy
2 | 2010
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin