Zegar - Ashtur an’Vangan.doc

(38 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: This Clock

Tytuł oryginału: This Clock
Autor(ka): Ashtur an’Vangan
Link: (KLIK)


Kocham ten zegar i go nienawidzę.

Jedyne, czego chciałam, to zwykła filiżanka herbaty przed snem. Czy to naprawdę tak wiele? Spojrzałam na zegar z przyzwyczajenia, nic więcej. Na każdym innym zegarze dwie wskazówki sterczące prosto w górę nic by nie oznaczały - w końcu zbliżała się północ. Ten zegar jest jednak zupełnie inny.

Moje dzieciątka. Ile razy widziałam, że wskazówki kierują się ku górze? Ile razy zatrzymywały się na „śmiertelnym niebezpieczeństwie”? Nigdy nie wskazywały na „więzienie”, nawet te należące do Freda i George’a, chociaż to by mnie nie zdziwiło. Dlaczego akurat ten napis? Moje dzieciątka powinny być w szkole. Powinny spać bezpiecznie w Wieży Gryffindoru.

Czasem wydaje mi się, że ten zegar to rodzinna klątwa. Pamiętam, jak patrzyłam na niego, kiedy byłam małą dziewczynką. W jednej chwili tatuś był w pracy, a potem nagle jego wskazówka przesuwała się na „dom”, a ja wyciągałam rączki, aby go uściskać, kiedy tylko aportował się w kuchni. Nie wiedziałam nawet, co „śmiertelne niebezpieczeństwo” oznacza. Widziałam, jak zegar wskazywał „dom” czy „praca”; w przypadku Gideona i Fabiana często ich wskazówki zatrzymywały się przy napisach „zagubieni” czy „szpital”. Pakowanie się w tarapaty było ich ulubionym zajęciem, pewnie dogadaliby się z bliźniakami. Z pewnością kiedy mama i tata umierali na smoczą ospę, ich wskazówki przesunęły się na „śmiertelne niebezpieczeństwo”, ale wtedy już byłam żoną Artura, więc tego nie widziałam.

Po śmierci rodziców zegar trafił w moje ręce. Patrzyłam na niego jeszcze częściej, niż gdy byłam małą dziewczynką. Dodawanie nowej wskazówki (lub nawet dwóch) było zawsze wspaniałą, cudowną chwilą. Ten sam zegar, który czuwał nad moimi rodzicami i ich rodzicami, teraz strzegł mojej rodziny. Mówił mi, kiedy dzieci się gubiły (bliźniaki zawsze miały do tego talent), mówił, kiedy Artur wracał do domu. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa, był cichym strażnikiem naszego domu. Nie oddałabym go nawet za wszystkie galeony, które posiadali Malfoyowie.

Zegar nie powiedział mi jednak, że śmierciożercy dopadli Gideona i Fabiana. Zanim mi go przekazali, zdjęli swoje wskazówki. „Och, daj spokój, siostrzyczko, nie musisz już nas śledzić, prawda?” – powiedzieli. Nigdy już się o tym nie dowiedzą, ale tego dnia zauważyłam, że Gideon miał na twarzy ten sam głupawy uśmieszek, który zazwyczaj zdradzał, że coś knuje.

Zegar stał się moim zabezpieczeniem. Nie było ważne, co w danej chwili robiłam – mogłam przewijać Rona, gotować obiad, albo nawet odpoczywać z filiżanką herbaty w dłoni – jeżeli rzucałam okiem na zegar, a wskazówki sterczały we wszystkich możliwych kierunkach, tylko nie do góry, czułam, że wszystko jest w porządku.

Zadziwiające, do czego człowiek może się przyzwyczaić. Wciąż pamiętam pierwszy raz, kiedy któraś ze wskazówek przesunęła się na ten napis. Bill właśnie zaczął pracować u Gringotta. Gotowałam obiad – chyba były to pieczone ziemniaki z mięsem – kiedy spojrzałam na zegar. Wskazówka Billa sterczała do góry. Pokazywała prosto na „śmiertelne niebezpieczeństwo”. Nie pamiętam, kiedy upuściłam mięso na podłogę. Po prostu siedziałam na krześle i wpatrywałam się w zegar. Nie ruszyłam się z miejsca, nawet gdy Artur wrócił z pracy do domu. Spytał mnie, co się stało, a ja tylko wskazałam na zegar. Na szczęście wskazówka Billa przesunęła się w końcu na „pracę”. Wciąż nie wiem, jakim sposobem Artur powstrzymał mnie od zafiukania do Billa w tej samej chwili. Skontaktowaliśmy się z nim wieczorem – tego dnia pracował w jakimś starym grobowcu. Nie był w żadnym niebezpieczeństwie – ot, po prostu kolejny dzień w pracy.

Przyzwyczailiśmy się do widoku jego wskazówki przy tym napisie. Po pewnym czasie już się nawet przestałam martwić. Był dobry w tym, co robił, do tego bardzo uważny. Taka sama sytuacja wydarzyła się z Charliem – w końcu praca ze smokami musi być niebezpieczna. Jego wskazówka zawsze pokazywała „śmiertelne niebezpieczeństwo”, ani razu nie zatrzymała się na „pracy". Do tego też się przyzwyczailiśmy.

Za bardzo.

Nawet nie mrugnęłam, gdy wskazówki Freda i George’a przesunęły się na „śmiertelne niebezpieczeństwo” – czekałam na sowę ze szkoły. Jak można było się spodziewać, wybrali się do Zakazanego Lasu. Tak po prawdzie byłam nieco zdziwiona, że udali się tam dopiero po dwóch tygodniach w Hogwarcie.

Do czasu, gdy Ron poszedł do szkoły, widok wskazówek sterczących prosto do góry już mnie nie dziwił. Gdzieś głęboko w duszy wiedziałam, co tak naprawdę „śmiertelne niebezpieczeństwo” oznacza, jednak nie przywiązywałam do tego zbyt wielkiej uwagi. Nawet pod koniec pierwszej klasy Rona, kiedy dostałam sowę z informacją o diabelskich sidłach i ogromnych figurach szachowych, nadal o tym nie pamiętałam.

To wszystko zmieniło się pewnego wieczoru. Właśnie robiłam sobie filiżankę herbaty, kiedy zauważyłam, że wskazówka Ginny przesunęła się na „śmiertelne niebezpieczeństwo”. Nawet wtedy nie pomyślałam o prawdziwym znaczeniu. Nawet chyba zachichotałam. Zastanawiałam się, czy Percy nie będzie czuł się w pewnym sensie inny, odrzucony, ponieważ tylko jemu się to jeszcze nie przydarzyło. Potem dostałam sowę. I przypomniałam sobie, co ten napis tak naprawdę oznacza. Moje dzieciątko, moja córeczka... Nie żyje. Pamiętam tamten wieczór jak przez mgłę – pamiętam łzy, pamiętam ból, który wyrywał serce z mojej piersi.

Pamiętam też ogromną ulgę, kiedy Harry odnalazł i ocalił moją córeczkę. Harry wciąż nie do końca rozumie, ile to dla mnie znaczyło. Ale kiedy usłyszałam całą historię... Akromantula! Moje dzieciątka, w takim niebezpieczeństwie… Już nigdy nie patrzyłam na zegar w ten sam sposób.

Później nie było wcale lepiej. Jak mogli wpuścić dementorów do szkoły? Dementorzy! Potem przez cały rok mieliśmy spokój. Calutki rok – jedynie wskazówki Billa i Charliego wskazywały na „śmiertelne niebezpieczeństwo”. Teraz ten koszmar nie chce się skończyć. Wrócił, ten, który zabrał moich braci, ten, który zabił rodziców Harry'ego i zmusił go do życia z tymi potworami. Ten, który wyciągnął rękę i zaatakował moją rodzinę, o mało co nie zabierając mi Artura.

Ten zegar mnie przeraża. Niegdyś spoglądałam na niego pogodnie i z pewnością, że powie mi, że wszystko jest dobrze. A teraz? Teraz cały czas się boję. Boję się, że moje dzieciątka są w niebezpieczeństwie.

Wskazówki ruszyły się.

Moje dzieciątka… Moje dzieciątka są znów w szkole.

Kocham ten zegar i go nienawidzę.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin