Stróż
Żółty żar, rażący z nieba, jak żelazo rozpalone, niczym żarówek tysiącem, promieniami razi słońce. Żeby życia nie narażać, żwawo wszyscy w las ruszają i palącą żarem łąkę, wnet za sobą zostawiają. Już minęli pole żyta, las żołędny tuż, tuż , tuż, lecz na skraju tego lasu, drapieżników stoi stróż. Na życzenie wręcz żądanie, żadna noga tu nie stanie. Czy to żart-wokół żar, żniwa, każdy w cieniu się ukrywa. Jeż spogląda - żuraw, żuczek, żółw jest z wężem może z żmiją. Żal odchodzić- świeżość w koło. Nie! Ja zostać tutaj muszę. Lecz ten strażnik- kolec róży, nic dobrego to nie wróży. Wiem! Z żurawiem, żuczkiem, wężem problem zaraz nasz rozwiążę. I po krótkiej już naradzie pokonali leśne straże. Pożyteczna jest to siła, co zwyciężyć zło pozwala. Kiedy łączy i w dążeniach ku lepszemu iść pozwala
milcia01