Styl zakopiański 1901.pdf

(9669 KB) Pobierz
284992912 UNPDF
PR STANISŁAW ELJASZ RAPZIKOVSKJ
STYL ZAKOPIAŃSKI
WYDANIE DRUGIE
ZNACZNIE POWIĘKSZONE Z LICZNEMI
ILUSTRACYAMI W TEKŚCIE I NA OSOBNYCH
TABLICACH
W KRAKOWIE, 1901
TOWflt?ZVSTWfl WYDAWNICZEGO WE IiWOWIE
284992912.002.png
PIERWSZEMU ZJAZDOWI * * « * *
FOLKLORYSTÓW POLSKICH * * * *
W KRAKOWIE - MCM * * * ft * A
W PIĘĆSETNĄ ROCZNICĘ *
ODNOWIENIA WSZECHNICY
JAGIELLOŃSKIEJ * * * * *
ZAMIAST PRZEDMOWY.
• Styl zakopiański « ukazuje się obecnie w wydaniu po-
wtórnem, ponieważ pierwsze zostało wyczerpane w przeciągu
niewielu tygodni w lecie roku ubiegłego. Wydanie nowe
jest znacznie rozszerzone, obejmuje oprócz zmian i dodatków
w odczycie pierwszym jeszcze drugi odczyt, jaki w tej rzeczy
wypowiedziałem na wiecu, zwołanym w sprawie stylu zako­
piańskiego w sierpniu r. 1900 w Zakopanem.
284992912.003.png
Powiększyłem też część obrazkową przez dodanie wielu
nowych ilustracyj, które lepiej niż słowa najwymowniejsze,
objaśnią i opowiedzą, co to jest styl zakopiański i jakie on
posiada znaczenie, dla sztuki w ogóle, a w szczególności dla
sztuki polskiej i w bilansie naszym narodowym.
W Zakopanem, w lipcu r. igoi.
Dr. Stanisław Eljasz Radzikowski.
284992912.004.png
K|iedy przed kilkoma dziesiątkami lat — około roku mniej
więcej siedemdziesiątego — rzucono się w Polsce
tłumnie ku Tatrom, prąd ten objął nasamprzód same
góry. Po tylu wiekach odkryto w Polsce Tatry!
Dotąd synonimem Polski były równiny płaskie, od nich
to wywodzili się Polanie = Polacy. A tu naraz góry, i to nie
lada góry, góry wysokie, Alpy polskie.
— 5 —
284992912.005.png
Większość szczytów w Tatrach była jeszcze niedostępna,
głębia Tatr zupełnie nieznana.
Hej za mną w Tatry ! w ziemię czarów,
na strome szczyty gór,
okiem rozbijem dal obszarów,
czołami sięgniełn chmur! ! !
rozbrzmiewało hasło po równinach Polski, a kto czuł w sobie
iskrę dawnego rycerstwa, szedł w zapasy z turniami.
Zdobywano przełęcz za przełęczą, szczyt za szczytem —
zatykano chorągwie polskie na Garłuchu, Łomnicy, Lodowym,
Wysokiej, Ganku. Zastęp przyrodników badał, mierzył, obliczał,
zapisywał... ,
W pracach tych i zadaniach brano do pomocy lud miej­
scowy, jego się radzono, z nim odbywano wycieczki, ale na lud
ten jeszcze nie zwracano bacznej uwagi. Naprzód trzeba było
dotrzeć tam, gdzie dotąd tylko wzrok sięgał, czołami dotknąć
chmur, Tatrom wydrzeć tajemnicę.
Z nad przepaści, z piargów, z gąszczów limb i kosodrze­
winy, z krainy orlej, schodziły gromadki nasyconych badaczy —
i poczęły się rozglądać po dziedzinach góralskich.
Odkryto chatę góralską.
W chacie tej wprawdzie wypoczywano od lat wielu po
trudach wycieczki — na typowem łóżku góralskiem o wysokich
nogach, na którem zasypiając widziało się jeszcze przed sobą
na ścianie jaskrawe obrazy zbójników z Janosikiem na czele, —
w chacie tej — siadywało się na wyniosłych ławach biegną­
cych wzdłuż izby popod ścianami, jadało na kwiecistych talerzach
góralskich wyjmowanych z za rzeźbionej listwy — ale na zwró­
cenie uwagi na to wszystko jeszcze było zawcześnie. Były pil­
niejsze sprawy dla idei tatrzańskiej, która przechodząc różne
fazy rozwoju, wkroczyła wreszcie po zaspokojeniu najpierwszych
celów na pole, które dotąd leżało odłogiem.
Zawsze jednako świeciło słonko w Zakopanem wdzierając
się przez szczerbę Giewontu — zawsze w ten sam cudny
sposób rzucało cienie
od misternie rzeźbio­
nych kołków na pół­
kolistych podwojach
odrzwi góralskiej cha­
ty, — czasu nie było,
żeby to spostrzedz;
Garłuchy, Łomnice,
Wysokie, Mnichy wo­
łały do siebie. Krótki
czas letnich miesięcy
przepędzali przybysze
z dolin, co się nie mogli
dotąd ocknąć, źe Po­
lacy mają swoje Alpy, po kolibach, nad Morskiemi Okami, przy
dymie watry, wśród turni i siklaw.
Aż nadszedł czas: ciekawy lud górski, Podhalanie — sta­
nęli na widowni.
Na lud ten patrzano dotąd dosyć dziwnie. Głęboko za­
korzenione bajki, drukowane nawet w książkach szkolnych, na­
uczyły widzieć w ludzie tatrzańskim: ...Tatarów!...
Z całą pewnością miały to być niedobitki hordy Nogaja.
Nie troszczono się o to, że inna znów bajka kazała wierzyć, źe
w Tatrach do nogi wybito tych właśnie Tatarów, że miały się
tam aż walać kupy ich kości po dolinach, źe stąd powstały
Kościeliska. — Były to czasy dosyć naiwne.
O niedobitkach hordy Nogaja pisały pierwsze geografie
nowo odkrytych «połączonych królestw Galicyi i Lodomeryi«.
W jednej z tych książek znajdujemy np. taki ustęp o Za-
pianach: » Mieszkańcy włościanie są potomkami Tatarów, którzy
-
6
— 7 —
284992912.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin