Platon list siodmy.pdf
(
177 KB
)
Pobierz
Platon list siodmy
WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
1
Platon
LIST SIÓDMY
PLATON śYCZY KREWNYM I PRZYJACIOŁOM DIONA, ABY IM SIĘ DOBRZE DZIAŁO.
Piszecie mi, Ŝe powinienem być przekonany, iŜ oŜywia Was ten sam duch, który oŜywiał Diona i wzywacie
mnie przeto, abym się z Wami sprzymierzył, ile tylko mogę, czynem i słowem. Ja więc, jeŜeli istotnie te same co
i on poglądy macie i dąŜenia, zgadzam się sprzymierzyć się z Wami, w razie przeciwnym musiałbym jeszcze
zastanowić się niemało. A jakie były jego przekonania i dąŜenia, mogę Warn wyłoŜyć dokładnie, wiem bowiem,
jakie były, i nie potrzebuję opierać się na przypuszczeniach. Gdy więc po raz pierwszy przybyłem do Syrakuz,
mając lat około czterdziestu, był wówczas Dion w tym wieku, w którym teraz jest Hipparynos, i miał te same
wtedy przekonania, w jakich dotrwał do końca. UwaŜał mianowicie, Ŝe Syrakuzańczycy wolni być powinni
gospodarząc u siebie według praw najlepszych. Nie byłoby teŜ nic w tym dziwnego, gdyby i Hipparynosa bóg
jakiś przywiódł do tych samych poglądów na sprawy państwowe i do jednomyślności z Dionem. A w jaki
sposób powstały te poglądy, warto moŜe Ŝeby posłuchał kto młody jeszcze i kto juŜ niemłody; spróbuję tedy
przedstawić
Wam to od początku. Odpowiednia bowiem teraz chwila po temu.
Ongiś w młodości przeŜyłem to, co przeŜywa wielu młodych ludzi. Zamierzałem, skoro tylko stanę się panem ,
samego siebie, poświęcić się niezwłocznie słuŜbie publicznej. A przypadły na moje czasy wydarzenia
państwowe przybierające taki mniej więcej obrót: wobec niezadowolenia większości z ówczesnej formy rządów
dochodzi do przewrotu; przy zmianie ustroju pięćdziesiąt i jeden męŜów obejmuje władzę, jedenastu w mieście,
dziesięciu w Pireusie — jedni i drudzy mają powierzoną sobie pieczę i nad rynkiem i nad tym, co było do
zrobienia w dzielnicach miejskich — trzydziestu zaś sprawuje rządy pełnomocne, zwierzchnie nad wszystkim.
Zdarzyło się, Ŝe niektórzy z nich byli mymi krewnymi i znajomymi, toteŜ nawoływali mnie od razu do wzięcia
udziału w pracy politycznej, jako odpowiedniej dla mnie. I przeŜyłem rzeczy, nie takie znów bardzo dziwne,
jeŜeli się zwaŜy, jak młody byłem jeszcze w tym czasie. WyobraŜałem sobie, Ŝe będą rządzić państwem w ten
sposób, iŜ z drogi nieprawości do prawych przywiodą je obyczajów. ToteŜ przypatrywałem się bacznie, jak
sobie będą poczynali. I oto widziałem, Ŝe ludzie ci w krótkim czasie doprowadzili do tego, Ŝe złotem wydawały
się dawne rządy. Obok innych niegodziwości jeszcze ten fakt: mego starszego drogiego przyjaciela, Sokratesa, o
którym nie waham się twierdzić, Ŝe był najzacniejszym człowiekiem ze wszystkich ludzi ówczesnych, usiłowali
posłać z paroma innymi po jednego z obywateli, aby go sprowadzić gwałtem dla Krytiasa, przywódca
trzydziestu tyranów, byt stryjecznym bratem matki Platona; Channidcs, naleŜący do ich liczby, był jej bratem
rodzonym niejakiego Leona z Salanuny wykonania na nim wyroku śmierci. Chodziło im oczywiście o to, Ŝeby
zmusić Sokratesa do współdziałania z nimi czy zechce, czy teŜ nie. On jednak nie posłuchał i gotów był
wszystko znieść raczej, niŜ stać się wspólnikiem ich niecnych czynów. Widząc to wszystko i co tam jeszcze było
w tym rodzaju, nie drobne sprawy z pewnością, nie mogłem opanować swego wstrętu i odsunąłem się od tego
zła, które się wtedy działo. Niedługo potem runęła władza Trzydziestu i cały ówczesny system rządów. Znowu,
wprawdzie juŜ nie tak gwałtownie, ale zaczęło mnie jednak pociągać z powrotem pragnienie wzięcia udziału b w
Ŝyciu społecznym i politycznym. Było oczywiście i w tych takŜe stosunkach, tak pełnych zamętu, wiele rzeczy,
które mogły wywoływać czyjąś odrazę, i nie jest teŜ bynajmniej dziwne, Ŝe podczas tych przewrotów zemsta
nad tymi czy innymi przeciwnikami przybierała u tych czy u innych formy zanadto ostre. Niemniej jednak
kierowali się na ogól duŜą względnością ci, którzy wtedy wrócili do władzy. Jakimś atoli zrządzeniem losu
znowu mego druha, tegoŜ Sokratesa, paru z ówczesnych przywódców pozywa przed sąd i wytacza mu zarzut
najniegodziwszy; który mniej chyba niŜ komukolwiek innemu moŜna było postawić Sokratesowi. OskarŜyli go
więc oni o bezboŜność, a drudzy uznali go winnym i kazali stracić człowieka, który nie chciał w swoim czasie
brać udziału w niecnym Dorwaniu jednego z ich zwolenników tułających się wtedy poza krajem, podczas gdy
oni takŜe znosili niedolę tu-', łączki. Gdy. patrzyłem na to wszystko i na ludzi odgrywających rolę w polityce, i
na prawa i na obyczaje, im więcej to rozpatrywałem i posuwałem się w latach, tym trudniejszą wydawało mi się
rzeczą, abym mógł we właściwy sposób zająć się polityką. Niepodobna przecieŜ działać bez ludzi Ŝyczliwych i
wiernie oddanych, a odnaleźć dawnych przyjaciół nie było znów tak łatwo — nie uznawano juŜ w naszym
mieście zwyczajów i urządzeń ustanowionych przez ojców — nowe zaś zdobyć stosunki z dnia na dzień
niemoŜliwe było bez większego wysiłku. Psuło się ustawodawstwo i obyczajność publiczna, i to z siłą
wzmagającą się w sposób wprost zdumiewający, tak iŜ ja; pełen będąc z początku wielkiego zapału do dzia-
łalności publicznej, patrząc na to i widząc jak wszystko wszędzie gna i pędzi na zatracenie, zacząłem wreszcie
odczuwać, Ŝe mnie juŜ ogarnia zawrót głowy. Nie przestałem wprawdzie patrzeć i zastanawiać się, czy nie
mogłaby przyjść skąd poprawa w tych stosunkach i w ogóle w całokształcie Ŝycia państwowego, ale Ŝeby
czynnie wystąpić czekałem wciąŜ znowu na odpowiednie czasy. Wreszcie zrozumiałem, Ŝe wszystkie państwa
WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
2
obecnie, wszystkie wzięte razem, ile ich jest, źle się rządzą. Prawa ich mianowicie, jeŜeli nie zastosować tu
jakichś wprost nadzwyczajnych zabiegów i jeŜeli los nie przyjdzie z pomocą, są juŜ nieomal w beznadziejnym
stanie. Widziałem l się zmuszony hołd złoŜyć prawdziwej filozofii i uznać, , ze z jej wyŜyn dopiero moŜna
zobaczyć, jak wygląda wszelka sprawiedliwość w polityce i Ŝyciu jednostek, S od nieszczęść przeto nie wyzwoli
się wcześniej ród ludzi, zanim albo ludzie naleŜycie i prawdziwie miłujący mądrość nie przyjdą do władzy, albo
ci, którzy rządzi" w państwach, jakimś boŜym ulegając wyrokom, nie umiłują istotnie mądrości.
Takie więc były moje przekonania, gdy przybyłem do Italii i na Sycylię, udając się tam po raz pierwszy.
Przybywszy zaś, tamtejszym, tak zwanym „błogim" Ŝyciem z jego biesiadami italskimi i syrakuzańskimi w
Ŝaden Ŝywy sposób i pod Ŝadnym względem zachwycić się nie mogłem; co za przyjemność obciąŜać sobie
Ŝołądek dwa razy dziennie, nie przespać samemu w łóŜku ani jednej nocy — i co tam jeszcze towarzyszy
takiemu trybowi Ŝycia. Przy takich zwyczajach nie mógłby nikt pod słońcem, zaprawiając się w nich od młodu,
stać się rozumnym — nie wyrówna tego bowiem nie wiem jak niezwykła natura — a stać się roztropnym nikt
nawet i nie zapragnie, i to samo da się powiedzieć o wszystkich innych cnotach. RównieŜ państwo Ŝadne nie
zaŜyje spokoju, jakiekolwiek miałoby prawa, jeŜeli ludzie uwaŜać będą, Ŝe wszystko trzeba na niepomierne
trwonić zbytki, i sądzić będą, z drugiej
Strony, Ŝe naleŜy oddawać się bezczynności, z wyjątkiem gdy chodzi o hulanki, pijatyki i w zapałach
miłosnych utrudzenie. Państwa takie skazane są nieuchronnie na ciągle przewroty polityczne, wprowadzają
tyranię, oligarchię, demokrację, zmieniając ustawicznie system rządów. O ustroju zaś sprawiedliwym i takim,
który by darzy! wszystkich równością praw, ci, którzy w nich rządzą, nawet wzmianki słuchać nic potrafią
spokojnie. Takie więc w uzupełnieniu do poprzednich rozwaŜań snując myśli przybyłem do Syrakuz jakimś
moŜe przeznaczeniem gnany, bo robi naprawdę takie wraŜenie, jak gdyby jakaś wyŜsza potęga umyśliła rzucić
wtedy posiew tych wszystkich wydarzeń, które się teraz rozegrały w związku z Dionem i z Syrakuzami, strach
bierze, aby nie dalszych jeszcze, o ile mnie teraz nie posłuchacie, gdy rady swej udzielam po raz drugi. Co mam
na myśli mówiąc, Ŝe Vii początkiem wszystkiego stało się moje ówczesne przybycie na Sycylię? Boję się o to,
Ŝe nie zdawałem sobie sprawy wtedy, gdy zbliŜyłem się z Dionem, młodym jeszcze podówczas, i gdy go
wtajemniczałem w moje poglądy na to, co byłoby największym dobrem dla ludzi, oraz gdy mu doradzałem, Ŝeby
w czyn to wprowadzał, iŜ, nieświadomie dla samego siebie, pracowałem nad obaleniem tyranii.
Dion, mając bowiem w ogóle umysł niesłychanie zdolny, chłonął z niezwykłą łatwością wszystko, co mu
wtedy mówiłem, i słuchał moich nauk tak namiętnie i z taką Ŝarliwością, jak nigdy Ŝaden z młodzieńców, z
którym b się zetknąłem. Postanowił pozostałe Ŝycie przeŜyć inaczej niŜ większość Italczyków i Sycylijczyków,
cnotę bowiem umiłował bardziej od przyjemności i wszelakiej rozkoszy. Swoim trybem Ŝycia wywołał znaczną
niechęć tych, którzy dobrze się czuli w atmosferze ustalonych na dworze tyrana obyczajów. I trwało tak aŜ do
chwili śmierci Dionizjosa. Uprzytomnił sobie następnie, Ŝe przekonania, które zdobył pod wpływem właściwych
nauk, mogły powstać nie tylko w nim, i dostrzegał teŜ rzeczywiście, Ŝe powstawały równieŜ w innych, niewielu
co prawda, niemniej jednak widział, Ŝe powstawały wśród niektórych. Spodziewał się, Ŝe jednym z nich moŜe
mógłby się stać Dionizjos Młodszy przy boskiej pomocy, a jeŜeliby stał się takim, to Ŝycie jego i Ŝycie
pozostałych Syrakuzańczyków stałoby się, uwaŜał, nad wyraz szczęśliwe. By! dalej zdania, Ŝe powinienem
koniecznie, jak moŜna najprędzej, przybyć do Syrakuz, aby współdziałać w tej sprawie. Pamiętał przecieŜ
wspólnie ze mną przeŜyte chwile i z jaką łatwością powstało w nim wtedy pragnienie najpiękniejszego i
najzacniejszego Ŝywota. JeŜeliby i teraz udało się wytworzyć je w Dionizjosie, jak to zamierzał, wielkie Ŝywił
nadzieje, ze bez rozlewu krwi, bez ofiar i tych strasznych rzeczy, które stały się teraz, moŜna będzie przywieść
kraj cały do Ŝycia błogiego istotnie. Obmyśliwszy to sobie tak słusznie, namówił Dion Dionizjosa, aby mnie
zaprosił. Sam teŜ ze swej strony przysyłał do mnie listy i prosił, aŜebym przybył za wszelką cenę, jak moŜna
najprędzej, zanimby inni nie zetknęli się z Dionizjosem nie skierowali w stronę jednego Ŝycia, odciągnąwszy od
tego co jest najlepsze -. przytaczam w jaki sposób popierał swoje prośby, choć moŜe zabierze to za duŜo czasu:
„JakiejŜe będziemy czekali sposobności lepszej od tej — mówił — którą teraz boskie nam zsyła zrządzenie?"
Wspominał kolejno o panowaniu nad Italią i Sycylią, o swym osobistym znaczeniu i roli, jaką odgrywał w pań-
stwie, rozwodził się o młodości Dionizjosa i o jego zapale do filozofii i nauki nader gorącym, o jego bratankach i
krewnych, tak zawsze skorych, Ŝeby dać się pociągnąć moim naukom i głoszonemu przeze mnie trybowi Ŝycia, i
nadających się najbardziej do tego, Ŝeby Dionizjosa pociągnąć za sobą. JeŜeli kiedykolwiek, to teraz właśnie
moŜe się urzeczywistnić w całej pełni to, czego wyglądamy z tęsknotą, a mianowicie, aby ci sami ludzie byli
filozofami
b
i zarazem władcami wielkich państw. Zachęty więc były takie i cale mnóstwo innych w tym
rodzaju. Go zaś do moich zapatrywań na tę sprawę, to odczuwałem niepokój myśląc o młodych i jak to się w
ogóle z nimi ułoŜy — przelotne są bowiem porywy młodzieńcze i często wprost w przeciwną zwracają się stronę
—jeŜeli chodzi o Diona, znałem jego charakter powaŜny z natury, przy czym był juŜ człowiekiem w latach
dojrzałych. Gdy się więc zastanawiałem i wahałem, czy naleŜy jechać, czy jak się teŜ zdecydować; przewaŜyło
przekonanie, Ŝe jechać powinienem: jeŜeli się chce przystąpić kiedykolwiek do urzeczywistnienia swych
koncepcji co do ustawodawstwa i ustroju państwowego, to teraz właśnie trzeba pokusić się o to. Bo przecie
wystarczy jednego tylko człowieka przekonać w dostatecznym stopniu, a dokonam całego zbawczego dzieła. To
oto zamierzając i na to się waŜąc wyruszyłem z domu. Nic powodowało mną to, co przypuszczają niektórzy,
WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
3
lecz przede wszystkim wzgląd na samego siebie, abym nie musiał kiedyś wstydzić się sam siebie i uznać, Ŝe
jestem niby jakieś ze wszech miar puste słowo i nieskory bynajmniej do podjęcia jakiegokolwiek czynu. Buleni
się przy tym, ze mógłbym zdradzić Diona, nasze zobowiązania wzajemne i łączącą nas przyjaźń, wtedy gdy
groziły mu istotnie niebezpieczeństwa, i to niemałe. JeŜeliby coś mu się przydarzyło, czy teŜ, wydalony z kraju
przez Dionizjosa i przez innych swoich wrogów, zjawiłby się przed nami jako wygnaniec i zwrócił do nas z
następującymi słowami: „Przychodzę do Ciebie, Platonie, na tułaczkę skazany nie dlatego, Ŝe mi hoplitów
zabrakło i Ŝe jeźdźców nie miałem dla odparcia wroga, słów mi Twoich i Twego daru przekonywania zabrakło,
którym, wiedziałem, Ŝe mocen jesteś w najwyŜszym stopniu skłaniać młodych do tego, co dobre i sprawiedliwe,
i łączyć ich wciąŜ ze sobą węzłami przyjaźni i zbratania. To mnie więc zawiodło wobec tego, Ŝeś nie spełnił
przypadającej na Ciebie części zadania, i dlatego zmuszony byłem opuścić Syrakuzy i znalazłem się tutaj. Moja
osobista sprawa to mniejszy jeszcze zarzut dla Ciebie, lecz filozofia, którą wciąŜ wysławiasz i powiadasz, Ŝe nie
doznaje czci u innych ludzi, czyŜ nic została teraz zdradzona wraz ze mną, jeŜeli chodzi o tę cząstkę zadania,
którą Ty miałeś spełnić wobec niej? I gdyby się zdarzyło, Ŝebyśmy na przykład mieszkali w Me-garze. zjawiłbyś
się przecieŜ z pomocą na moje wezwanie, lub teŜ samego siebie za nader lichego musiałbyś uwaŜać człowieka.
Teraz zaś podającjako usprawiedliwienie daleką podróŜ, długą przeprawę morską i ogrom związanych z nią
trudów, sądzisz, Ŝe zdołasz uniknąć tego, aby Cię nie pomawiano kiedyś o gnuśność? Nie uda Ci się z
pewnością! "— Czy mógłbym na te słowa godną znaleźć odpowiedź? Nie mógłbym bynajmniej. Wyruszyłem
więc ulegając nakazom rozumu i mając słuszność za sobą, jak tylko człowiek mieć moŜe najbardziej, i
opuściłem b z powodu tego moje zajęcia, Ŝadną miarą nie przynoszące mi ujmy, aby udać się pod przymus
rządów tyrańskich, które nie mogły oczywiście odpowiadać moim poglądom ani mojej osobie. Czyniąc to
uchyliłem się od pomsty Zeusa, przyjacielskich związków patrona, i wywiązałem się bez zarzutu z mojej
powinności wobec filozofii, której nie oszczędzono by obelg, gdybym, gnuśności hołdując i tchórzostwu,
niesławną i brzydką wziął na siebie rolę. Przybywszy zaś bo nie trzeba tutaj rozwodzić się zbytnio, zastałem
dokoła Dionizjosa wszędzie pełno wrzenia, głosy oszczercze szkalowały Diona przed majestatem tyrana.
Broniłem go, jak tylko mogłem, niewiele jednak mogłem zdziałać; mniej więcej jakoś w _czwartym miesiącu po
moim przybyciu kazał Dionizjos wsadzić Diona na mały statek i niegodnie wyprawił go z kraju, oskrŜając o
knowania przeciwko władzy tyrańskiej. My wszyscy, przyjaciele Diona, obawialiśmy się teraz, czy nie zechce
oskarŜyć któregoś z nas o współudział w owych knowaniach Diona i wywrzeć na nim swej zemsty. Co do mnie,
to nawet rozeszła się wtedy jakaś pogłoska w Syrakuzach, Ŝe kazał mnie Dionizjos zgładzić Jako sprawcę tego
wszystkiego. co się wówczas stało. On jednak zauwaŜywszy, w Jakim jesteśmy nastroju, i bojąc się, Ŝeby coś
gorszego nie wynikło z tych obaw, uprzejmie nas znowu podejmował wszystkich, mnie zaś uspokajał, dodawał
otuchy i prosił, abym bezwarunkowo pozostał. Z mego wyjazdu, rzecz prosta, mc dobrego nie mogło dla niego
wyniknąć, z pozostania raczej. Dlatego teŜ zwracał się do mnie niby z gorącą prośbą, wiemy jednak, ile prośby
tyranów zawierają w sobie konieczności posłuchu. Znalazł poza tym sposób, aby ml nie dać odpłynąć, ściągnął
mnie do siebie na zamek i tam wyznaczył mieszkanie. Stamtąd zaś Ŝaden kajman statku me zechciałby zabrać
mnie z sobą, nie mówię juŜ wbrew woli Dionizjosa, ale w ogóle, chyba Ŝeby sam przysłał kogoś z poleceniem
zabrania mnie; Ŝaden teŜ kupiec i z naczelników straŜy granicznej ani jeden nie patrzyłby spokojnie, jak sam
uchodzę z kraju, lecz zatrzymałby mnie od razu i przywiódł z powrotem do Dionizjosa, zwłaszcza, Ŝe jakoś
znowu rozgłaszano wieści, całkiem przeciwne temu, co opowiadano poprzednio, Ŝe Platon, wprost uwierzyć
trudno, w jak niezwykłych jest łaskach u Dionizjosa. JakŜeŜ więc było istotnie? Powiedzieć muszę całą prawdę.
Okazywał mi rzeczywiście z biegiem czasu, w miarę jak obcowaliśmy z sobą i zetknął się bliŜej z moim
sposobem bycia i charakterem, coraz więcej łaskawości i względów, chciał jednak, abym go cenił więcej od
Diona i abym jako przyjaciela bez porównania wyŜej go stawiał niŜ tamtego. Nicwiarogodnejest, ile w to
wkładał ambicji. Lecz Ŝeby pójść drogą, na której najpiękniej mógłby to osiągnąć, jeŜeliby to w ogóle było do
osiągnięcia, przed tym się wzbraniał, aby mianowicie uczyć się i słuchać tego, co mówię o filozofii, i zbliŜyć się
w ten sposób do mnie i zŜyć ze mną bardziej. Obawiał się widocznie tego, co mu mówili oszczercy, Ŝe da się
omotać, i Dion wtedy przeprowadzi wszystko. Ja zaś; wierny swej pierwotnej myśli, z którą tu przybyłem,
przetrzymywałem wszystko w oczekiwaniu, Ŝe moŜe jakoś dojdzie on kiedyś do tego, Ŝeby zapragnąć wieść
Ŝywot filozofa. Przeciwdziałał jednak temu zwycięsko.
Tak więc to było z moim przybyciem na Sycylię i tak upłynął pierwszy okres mojego tam pobytu. Po czym r
odjechałem, i powróciłem znowu na usilne prośby Dionizjosa. Wyjaśnię Warn, z jakich zrobiłem to względów, i
przedstawię, Ŝe cokolwiek uczyniłem, tłumaczy się zrozumiałymi i słusznymi pobudkami. Wiem bowiem, Ŝe
wielu ludzi nie przestaje pytać, w jakim właściwie celu udałem się tam powtórnie. Przedtem jednak chcę Warn
poradzić, co naleŜy robić w obecnych warunkach. Nie trzeba bowiem, aby to, co zamierzam mówić tylko ubocz-
nie, wysuwało się w moich słowach na plan pierwszy jako .główna sprawa. Twierdzę więc co następuje:
.Przypuśćmy, Ŝe mamy człowieka chorego i pędzącego i taki tryb Ŝycia, który ujemnie wpływa na jego zdrowie.
CzyŜ ten, kto chce mu swoją radą słuŜyć i pomocą, nie powinien przede wszystkim wpłynąć na zmianę jego
dotychczasowego trybu Ŝycia i dopiero wtedy, jeŜeli go posłucha, zalecać mu jeszcze inne środki? W razie zaś
odmowy ze strony chorego, człowiek z charakterem i prawdziwy lekarz uchyli się, moim zdaniem, od udzielania
dalszej porady; o tym, kto by się godził na to, powiedziałbym przeciwnie, Ŝe pozbawiony jest charakteru i
WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
4
niewiele się rozumie na sztuce lekarskiej. To samo da się takŜe zastosować do państwa, niezaleŜnie od tego, czy
pozostaje pod panowaniem jednego czy wielu męŜów. JeŜeli z zasady trzymając się w swym Ŝyciu politycznym
właściwej drogi prosi o doradzenie mu czegoś poŜytecznego w jakiejś sprawie, nie odmówi człowiek rozumny
swej rady takiemu społeczeństwu. JeŜeli natomiast państwo zbacza całkowicie szlaku właściwej polityki i nie
chce Ŝadną miarą odnaleźć z powrotem wiodącej do niej drogi, a obywatele zapowiadają doradcy, Ŝeby zostawił
ich ustrój w spokoju i nie próbował go podwaŜać, bo śmiercią przypłaci wszelką próbę podwaŜenia go, i
nakazują przy tym, aby był na usługi ich zachcianek i Ŝądz, i doradzał, w jaki sposób uzyskaliby ich spełnienie
jak najłatwiej i jak najszybciej po wsze czasy, za człowieka bez charakteru poczytywałbym tego. kto by się
godził na udzielanie rad w podobnych warunkach, za człowieka z charakterem, odwrotnie, uwaŜałbym tego, kto
by się na to zgodzić nie zechciał. Takie więc mam przekonania i dlatego, jeŜeli zwraca się ktoś do mnie z prośbą
o radę w jakichś bardzo waŜnych dla siebie poczynaniach Ŝyciowych, w sprawie zdobycia majątku na przykład,
lub teŜ w jaki sposób ma pielęgnować zdrowie ciała czy duszy, o ile wydaje mi się, Ŝe w codziennym trybie
Ŝycia wiernym jest pewnym zasadom, albo b teŜ mogę przypuszczać, Ŝe zastosuje się do mojej rady w tym, co
do czego porozumiewa się ze mną, chętnie śluzę mu moją radą i nic poprzestaję na zdawkowym tylko spełnieniu
jego prośby. Gdy zaś ktoś wcale rady ode mnie nie Ŝąda, albo.teŜ jest widoczne, Ŝe jej posłuchać bynąj mniej nie
ma zamiaru, nie będę się takiemu z moją radą narzucał nie proszony, a przymusu nie wywierałbym, nawet
.gdyby był moim synem rodzonym. Niewolnikowi, i owszem, rad bym swych nie skąpił i, gdyby słuchać ich nic
chciał, nic zawahałbym się nawet uŜyć względem niego przemocy. Ojca zaś i matkę nie godzi się, zdaniem
moim, ' przymuszać do czegokolwiek, chyba Ŝe nie są przy zdrowych zmysłach; jeŜeli prowadzą, taki czy inny,
stały tryb Ŝycia, który im odpowiada, mnie zaś nie podoba się zgoła, nie naleŜy, sądzę, ścigać ich niechęcią przez
daremne strofowanie, ani teŜ, odwrotnie, schlebiać im i usłuŜnie dostarczać moŜliwości zaspokojenia pragnień
tego rodzaju, Ŝe, jeŜelibym sam miał się im poddać z lubością, Ŝyć bym nie chciał w ogóle. Tą samą zasadą po-
winien i wobec państwa kierować się w Ŝyciu człowiek rozumny. Niech wypowiada swe zdanie, jeŜeli ma coś do
zarzucenia w sprawie polityki, ale tylko wtedy, gdy wie, Ŝe mówić nie będzie na próŜno, ani słów swoich nie
przypłaci śmiercią. Gwałtu zaś niech nie stosuje wobec ojczyzny zmieniając przemocą jej system rządów, jeŜeli
bez mnoŜenia wygnańców, bez ofiar w ludziach ustroju najlepszego choćby wprowadzić nie moŜna. Niech się
wówczas cicho usunie na stronę i o ratunek się modli dla siebie i dla państwa.
W taki więc oto sposób mogę i Waszym stać się doradcą a doradzałem juŜ wraz z Dionem i Dionizjosowi, aby
sobie przede wszystkim codzienne Ŝycie ułoŜył tak, Ŝeby nauczyć się samego siebie trzymać na wodzy jak
moŜna najbardziej, oraz zdobywał sobie wiernych przyjaciół i towarzyszy, dla uniknięcia tego, co spotkało jego
ojca. Zjednoczył on w swoim ręku wiele potęŜnych grodów Sycylii zniszczonych przez barbarzyńców.
Odbudowawszy je, nie był jednak w moŜności ustanowić w Ŝadnym z nich lojalnego względem siebie rządu
złoŜonego z bliskich mu ludzi, czy to spomiędzy jakichś cudzoziemców, czy teŜ z własnych braci, których sam
wychował, poniewaŜ byli młodsi od niego, i z prostych ludzi porobił panami, a z biedaków w niezwykłych
przetworzył bogaczy. Nie zdołał jednak, mimo namowy, wskazań, dobrodziejstw ze swej strony, jak teŜ i
względów rodzinnych, Ŝadnego z nich zrobić towarzyszem swych trudów panowania. Okazał się tu siedemkroć
razy nieudolniejszy od Dariusza, który nie braciom zawierzył ani wychowankom, ale jedynie tym, z którymi
pospołu obalił owego Meda rzezańca. Podzieliwszy państwo na siedem części — a kaŜda z nich większa była od
całej Sycylii — rządził przy ich współudziale i wiernych miał z nich towarzyszy; nie występowali przeciwko
niemu ani przeciwko sobie wzajemnie. Stał się przykładem, jakim być winien dobry prawodawca i król. Dzięki
prawom wszakŜe, które ustanowił, przetrwało państwo perskie po dziś dzień. Weźmy dalej Ateńczyków:
potrafili oni szereg miast greckich, nękanych przez napaści barbarzyńców, nie wprowadziwszy do nich swojej
ludności, lecz przejąwszy tak jak były zamieszkane, utrzymać przez lat siedemdziesiąt pod swoim panowaniem,
zdobywszy sobie w kaŜdym z nich ludzi przyjaźnie usposobionych. Dionizjos natomiast w jednym mieście całą
stłoczywszy Sycylię, ze zbytku mądrości nie dowierzając nikomu, zaledwie zdołał się utrzymać. Ubogi był
bowiem w przyjaciół i wiernie oddanych sobie męŜów. A nic nie jest pewniejszym wskaźnikiem cnoty czy
nieprawości, jak brak czy posiadanie takowych. To więc doradzaliśmy Dionizjo-sowi,ja wraz z Dionem, aŜeby,
skoro tak mu się juŜ z winy ojca ułoŜyły stosunki, Ŝe rósł w osamotnieniu, pozbawiony wykształcenia,
pozbawiony odpowiedniego towarzystwa, najpierw wziął się do tego
la
i postarał się spośród swych krewnych i
rówieśników zdobyć sobie przyjaciół i towarzyszy w dąŜeniu do cnoty wtórujących mu zgodnie, zwłaszcza zaś,
aby sam z sobą doszedł do porozumienia, bo brak tego zdradzał w niezwykłej wprost mierze. Mówiliśmy mu to
nie tak otwarcie — nie byłoby to bowiem bezpieczne — ale dając mu to do zrozumienia drogą okólną i
podkreślaliśmy z całym naciskiem, Ŝe kaŜdy, kierując się tymi wskazaniami, i siebie i tych, na czele których stoi,
tchroni od złego, postępując inaczej doczeka się, Ŝe wszystko całkiem odwrotny przybierze obrót. JeŜeli więc e
pójdzie wskazaną przez nas drogą i zrobi z siebie rozumnego i rozsądnego człowieka, zaludni następnie
opustoszałe miasta sycylijskie, wyposaŜy je w prawa i w ustrój, który je zwiąŜe i sprzymierzy zarówno z nim,
jak między sobą, w celu niesienia sobie pomocy przeciwko barbarzyńcom, nie tylko dwukrotnie, lecz
wielokrotnie zaiste powiększy państwo odziedziczone po ojcu. Zdoła bowiem przy takim stanie rzeczy ujarzmić
Kartagińczyków sroŜej jeszcze o wiele, niŜ wówczas ujarzmieni zostali przez Gelona, podczas gdy teraz,
przeciwnie, ojciec jego zmuszony był haracz płacić barbarzyńcom. To więc mówiliśmy i tak go zachęcaliśmy,
WWW.FILOZOF.PL – Studencki Serwis Filozoficzny
5
podstępnie knując przeciw Dionizjosowi, jak twierdziły z wielu stron dochodzące glosy. ZwycięŜyły one u
Dionizjosa, wygnały Diona, wprawiły nas w przeraŜenie.. Lecz Ŝeby juŜ skończyć z wielką ilością wydarzeń,
które się rozegrały w ciągu niewielkiego okresu czasu:
Dion, przybywszy z Peloponezu i Aten, czynem Dionizjosa nauczył rozumu. Syrakuzańczycy, skoro uwolnił
miasto i oddal je im w ręce dwa razy, zachowali się wobec Diona tak samo, jak Dionizjos wtedy, gdy Dion
usiłował go wykształcić i wychować na króla, który by władzę monarszą sprawować był godny, i z takim
sprzymierzyć się na całe Ŝycie. Dionizjos jednak wolał z oszczercami się sprzymierzyć i z tymi, którzy mu
powiadali, ze Dion dąŜy do władzy tyrańskicj i Ŝe w tym celu robi to wszystko, co robił w tym czasie, Ŝe chodzi
mu mianowicie o to, aby Dionizjos pochłonięty czarem dociekań naukowych zaniedbał sprawowania władzy i
powierzył ją jemu, a on ją wtedy przywłaszczy sobie i podstępnie wytrąci ją Dionizjosowi z rąk. Takie więc
oszczerstwa zwycięŜyły wówczas, rozsiewane wśród Syrakuzańczyków, po raz drugi odniosły zwycięstwo,
osobliwe zgoła i nader hańbiące dla tych, którzy zwycięstwa tego byli sprawcami. Jak to się stało, trzeba Ŝeby
posłuchali ci, którzy wzywają mnie do współudziału w obecnie rozgrywających się sprawach. ' Oto Ja, obywatel
ateński, przyjaciel Diona, jako jego sojusznik przybyłem do tyrana pragnąc trwającą między mmi wojnę w
przyjacielskie przetworzyć stosunki. W walce z oszczercami zostałem jednak pokonany. Dionizjos usiłował
skłonić mnie zaszczytami i pieniędzmi, abym pozostał przy nim i swą obecnością i przyjaźnią stwierdził niejako,
Ŝe nie popełnił niczego niewłaściwego wypędzając Diona z kraju, ale wszystkie jego starania zawiodły oczy-
wiście. Dion potem w drodze powrotnej do domu zabiera z sobą z Aten dwóch braci"; przyjaźń z nimi nie
powstała na podstawie zgodnych przekonań filozoficznych, ale z pospolitych i zwykłych uczuć koleŜeństwa, jak
to bywa u większości przyjaciół, oraz z tego zŜycia się, które się wytwarza przy stole biesiadnym, ceremoniach
wtajemniczenia i wspólnym uczestniczeniu w misteriach. Tak więc i ci dwaj towarzyszący mu w drodze do kraju
przyjaciele w tych właśnie okolicznościach zbliŜyli się do niego i dzięki usługom, które mu oddali podczas
przygotowań do powrotu, w zaŜylsze z nim weszli stosunki. Skoro jednak po przybyciu na Sycylię spostrzegli,
Ŝe Sycylijczycy, na skutek rozsiewanych oszczerstw, podejrzewają Diona, jakkolwiek zawdzięczają mu swe
wyzwolenie, o to, Ŝe zamierza stać się tyranem, nie tylko zdradzili przyjaciela i człowieka, z którym łączyły ich
węzły wzajemnie świadczonej sobie gościnności, lecz własnoręcznie nieomal dopuścili się mordu, bo broń
mając w ręku mordercom podąŜyli z pomocą. Co do ohydy i niegodziwości tej zbrodni, ja z pewnością nic robię
Ŝadnych zastrzeŜeń i nie zabieram tu głosu — sporo bowiem inny troszczy się, aby ją rozsławić szeroko i
troszczyć się będzie i nadal —co się natomiast w związku z tym mówi o Ateńczykach i twierdzi, Ŝe ci dwaj
hańbę ściągnęli na państwo, uchylić muszę. Oświadczam bowiem, Ŝe Ateńczykicm był takŜe ten, który nie
zdradził owego męŜa, jakkolwiek mógł w zamian za to mieć bogactwa i wiele zaszczytów. Albowiem przyjaźń,
która go z nim łączyła, nie była pospolitą przyjaźnią prostackich natur; zrodziła się ona ze wspólnie podejmo-
wanych, szlachetnych wysiłków wewnętrznego doskonalenia się. Takiej wspólnocie i-takiemu jedynie porozu-
mieniu zawierzyć winien człowiek rozumny, więcej niŜ pokrewieństwu duchowemu czy fizycznemu. Nie są teŜ
warci obydwaj Diona zabójcy tego, aby ich czyn za hańbę poczytać państwu, jakoby to w ogóle byli ludzie, o
których się wspominało kiedykolwiek.
Powiedziałem to wszystko z tą myślą, aby jako moja rada posłuŜyło tym, którzy naleŜą do koła przyjaciół i
krewnych Diona. Doradzam coś jeszcze ponadto, tę samą radę i to samo pouczenie wypowiadając juŜ po raz
trzeci do Was, trzecie z kolei, Niejpowmna Sycylia ani Ŝadne państwo—głosi moje przekonanie—ulegać
wszechwladztwu jakiegokolwiek człowieka, prawom podlegać
ri winno jedynie. Nie wychodzi to bowiem na dobre ani ciemięŜycielom, ani ciemięŜonym, ani im, ani ich
dzieciom, ani tych dzieci potomnym, lecz zgubne jest wszelkie tego rodzaju poczynanie. Mizerne tylko i podłe
charaktery zwykły na takie porywać się zyski, ludzie, którzy nie wiedzą zgolą, co na przyszłość i w chwili
obecnej dobre jest i sprawiedliwe w dziedzinie spraw boskich i ludzkich. Przekonywałem co do tego najpierw
Diona, po wtóre Dionizjosa, teraz Was, jako trzecich z rzędu, przekonać usiłuję. Dajcie się więc przekonać
zwaŜywszy, Ŝe do trzech razy Zeus ratunek zsyła. Spójrzcie takŜe na los Dionizjosa
Diona. Nie posłuchawszy mnie, wiedzie jeden z nich Ŝywot bynajmniej nie chlubny, drugi, posłuchawszy,
chlubną zmarł śmiercią. Bo jeśli po najszczytniejsze się sięga wartości dla siebie i dla swego państwa, nawet
cierpienie wszelkie, które przyjdzie wycierpieć, jest czymś dobrym i chlubnym. Nikt z nas przecie
nieśmiertelnym się nie urodził, ani, gdyby to stało się nawet jego udziałem, nie byłby przez to szczęśliwym, jak
się wydaje większości ludzi. śadna bowiem rzecz nie jest właściwie ani zła, ani dobra, tak Ŝeby warto było o
tym mówić, tam gdzie nie ma duszy, nabiera dopiero tego znaczenia, gdy przydarza się duszy, czy to związanej
z ciałem, czy teŜ od niego odłączonej. Trzeba naprawdę wierzyć owym odwiecznym i świętym podaniom, które
obwieszczają, Ŝe dusza nasza jest nieśmiertelna, i Ŝe musi stanąć przed sądem i najsroŜsze ponieść kary, gdy się
juŜ uwolni od ciała. Dlatego teŜ z& mniejsze zło poczytywać naleŜy znoszenie wielkich uchybień i krzywd niŜ
ich wyrządzanie. Słuchać tego nie chce człowiek chciwy bogactw a ubogi duszą, a jeŜeli słucha, to zbywa
drwiącym, jak mu się zdaje, śmiechem. Bezwstydnie b rzuca się na wszystko, porywając zewsząd, co tylko
moŜe, niby bydlę, Ŝeby zjeść albo wypić, albo dostarczyć sobie do syta owej uciechy ordynarnej i prostackiej,
niesłusznie miłosną rozkoszą nazywanej. Ślepy jest i nie widzi, jakie nieszczęście, jeśli brak wszelkich
skrupułów towarzyszy tej zachłanności, pociąga za sobą kaŜdy czyn krzywdzący i Ŝe grzech wlecze się z
Plik z chomika:
piwowar3
Inne pliki z tego folderu:
E. Cassier - Klucz do natury czlowieka_HASŁO - wolamocy_.pdf
(41 KB)
Platon- Ion.pdf
(87 KB)
Platon fajdros.pdf
(278 KB)
Osho - Metafizyka _fragment_.pdf
(60 KB)
Metafizyka Osho.pdf
(60 KB)
Inne foldery tego chomika:
LOGIKA
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin