Balogh Mary - Noc miłości 01 - Noc miłości.pdf

(1584 KB) Pobierz
MARY BALOGH
NOC MIŁOŚCI
Przekład
Marzena Krzewicka
827191536.001.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
POWRÓT
1
Pomimo wczesnej pory i dojmującego chłodu na podwórzu
przed gospodą Pod Białym Koniem przy Fetter Lane w Londynie
panował tłok i gwar. DyliŜans do West Country miał niedługo ruszyć
w codzienną trasę. Dopiero kilka osób zajęło miejsca. Większość
pasaŜerów kręciła się niespokojnie wokół pojazdu, pilnując, by bagaŜ
został naleŜycie załadowany. Uliczni handlarze usiłowali wcisnąć
swoje towary podróŜnym, których czekał długi i nudny dzień. Stajenni
mieli pełne ręce roboty. Obdarte dzieciaki, kiedy nie przeganiano ich
na ulicę, biegały wokół podekscytowane.
Pocztylion ogłuszająco zadął w róg; zbliŜał się czas odjazdu i
pasaŜerowie z biletami powinni juŜ wsiadać.
Kapitan Gordon Harris, imponujący w zielonym mundurze
dziewięćdziesiątego piątego pułku strzelców, oraz jego młoda Ŝona,
ubrana ciepło i modnie, nie pasowali do tego niewyszukanego
towarzystwa. Nie byli jednak pasaŜerami. Przybyli pod gospodę Pod
Białym Koniem, by odprowadzić kobietę, która ruszała w podróŜ.
Ich towarzyszka wyglądała zupełnie inaczej. Jej ubranie było
czyste i schludne, ale wyraźnie sfatygowane. Nosiła wypłowiałą
prostą, bawełnianą suknię z wysokim stanem i równie znoszony ciepły
szal. Kapelusz, dawniej chyba ładny, chociaŜ nigdy niemodny, bez
wątpienia ochronił swą właścicielkę przed niejednym juŜ deszczem.
Jego szerokie rondo zniekształciło się i oklapło. Kobieta była młoda i
tak filigranowa, i szczupła, Ŝe na pierwszy rzut oka zdawała się
827191536.002.png
zaledwie dziewczynką. Miała jednak w sobie coś, co sprawiało, Ŝe
kilku męŜczyzn krzątających się gorączkowo przy robocie zerkało na
nią z zainteresowaniem. Uroda, wdzięk i trudna do określenia,
emanująca z niej kobiecość świadczyły o tym, Ŝe nie była juŜ
podlotkiem.
- Powinnam wsiadać do powozu - powiedziała, uśmiechając się
do kapitana i jego Ŝony. - Nie musicie tu ze mną stać. Jest za zimno.
Wyciągnęła obie ręce do pani Harris, spoglądając na przemian to
na nią, to na jej męŜa.
- Jak mam wam dziękować za wszystko, co dla mnie zrobiliście?
Do oczu pani Harris napłynęły łzy, kiedy wzięła w objęcia
młodą kobietę.
- Nie zrobiliśmy nic nadzwyczajnego - odrzekła. - A teraz
pozwalamy ci jechać najtańszym środkiem transportu, chociaŜ
mogłabyś podróŜować w godniej szych warunkach, karetą lub
dyliŜansem pocztowym.
- Dość juŜ się od was napoŜyczałam. Choć nie pozwalałam sobie
na zbytnią rozrzutność.
- NapoŜyczałaś - obruszyła się pani Harris, po czym wyjęła z
torebki chusteczkę oblamowaną koronką i przycisnęła ją do oczu.
- Jeszcze nie jest za późno na zmianę planów. - Kapitan ujął ręce
młodej kobiety. - MoŜemy razem wrócić do hotelu i zjeść śniadanie.
Przed posiłkiem napiszę list i natychmiast go wyślę. Jestem pewien,
Ŝe w ciągu tygodnia nadejdzie odpowiedź.
827191536.003.png
- Nie, dziękuję - odparła stanowczo, ale z uśmiechem. - Nie
mogę czekać. Muszę jechać.
Nie oponował więcej, westchnął jednak i poklepał ją po ręce, a
potem objął nagle, jak wcześniej jego Ŝona. Tymczasem okazało się,
Ŝe ich towarzyszka moŜe stracić miejsce, które koniecznie chciał jej
zająć. Wsunął nawet do kieszeni woźnicy napiwek, by siedziała przy
oknie podczas długiej podróŜy do wioski Upper Newbury w hrabstwie
Dorset. Jednak jakaś tęga jejmość, która nie wyglądała na kogoś, kto
zlęknie się woźnicy, samego kapitana czy nawet obu na raz, właśnie
sadowiła się przy oknie.
Młoda kobieta musiała wcisnąć się na środkowe siedzenie. Nie
podzielała jednak oburzenia kapitana. Uśmiechnęła się i pomachała im
na poŜegnanie. Pocztylion znów zadął w róg, ogłaszając, Ŝe ruszają w
drogę.
Pani Harris nadal unosiła w poŜegnalnym geście odzianą w
rękawiczkę dłoń, kiedy powóz zaturkotał na podwórzu, skręcił w ulicę
i zniknął z oczu.
- W całym swoim Ŝyciu nie widziałam osoby równie upartej -
oznajmiła, sięgając znów po chusteczkę. - I równie kochanej. Co się z
nią stanie, Gordonie?
Kapitan znowu westchnął.
- Obawiam się, Ŝe robi źle - odparł. - Minęło juŜ prawie półtora
roku. To, co wydawało się szaleństwem nawet wówczas, teraz bez
wątpienia stało się nierealne. Ona jednak tego nie rozumie.
827191536.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin