DOZWOLENIE NA ZŁO I JEGO ZWIĄZEK Z BOSKIM PLANEM.doc

(111 KB) Pobierz
DOZWOLENIE NA ZŁO I JEGO ZWIĄZEK Z BOSKIM PLANEM

- 12 -

 

DOZWOLENIE NA ZŁO I JEGO ZWIĄZEK Z BOSKIM PLANEM

 

        "Albowiem ty, o Boże! nie kochasz się w nieprawości,
        a nie mieszka z tobą złośnik" - Ps.5:5

        "Godzieneś jest, Panie! wziąć chwałę i cześć i moc;
        boś ty stworzył wszystkie rzeczy,
        i za wolą twoją trwają i stworzone są" - Obj.4:1

DLACZEGO ZŁO JEST DOZWOLONE? DOBRO I ZŁO JAKO ZASADY. WRAŻLIWOŚĆ MORALNA. BÓG DOZWOLIŁ NA ZŁO, NAD KTÓRYM MA WŁADZĘ DLA DOBREGO CELU. BÓG NIE JEST AUTOREM GRZECHU. PRÓBA ADAMA NIE BYŁA FARSĄ. JEGO POKUSA BYŁA SROGA. ADAM ZGRZESZYŁ ŚWIADOMIE. KARA ZA GRZECH NIE JEST NIESPRAWIEDLIWA ANI ZBYT SUROWA. W POTĘPIENIU WSZYSTKICH W ADAMIE OKAZAŁA SIĘ MĄDROŚĆ, MIŁOŚĆ I SPRAWIEDLIWOŚĆ. POWSZECHNOŚĆ BOSKIEGO PRAWA.

ZŁEM jest wszystko to, co rodzi nieszczęście, co bezpośrednio jak i pośrednio powoduje cierpienia wszelkiego rodzaju - Webster. A zatem przedmiot ten nie tylko obejmuje ludzkie dolegliwości, smutki, bóle, słabości i śmierć, ale je wszystkie analizuje, cofając się w poszukiwaniach do ich pierwszej przyczyny, grzechu, oraz sposobu uleczenia z niego. A więc grzech jest przyczyną zła, zaś usunięcie go jest jedynym środkiem trwałego uleczenia choroby.

W związku z tym dociekliwemu umysłowi coraz częściej nasuwają się pytania: Dlaczego Bóg zezwolił na obecne panowanie zła? Dlaczego pozwolił On szatanowi zwieść naszych pierwszych rodziców, mimo że stworzył ich doskonałymi i sprawiedliwymi? Dlaczego dopuścił, aby zakazane drzewo znalazło się pośród drzew dobrych? I pomimo wszelkich wysiłków nieodparcie, samo przez się narzucać się będzie pytanie: Czy Bóg nie mógł przeszkodzić upadkowi człowieka?

Trudność ze znalezieniem odpowiedzi niewątpliwie powstaje z powodu niemożności zrozumienia Boskiego planu. Bóg mógł zapobiec grzechowi. Fakt, że tego nie uczynił, powinien być dla nas wystarczającym dowodem, iż dozwolenie na jego obecne panowanie jest zamierzone w celu osiągnięcia ostatecznie większego dobra.

Pełne zrozumienie zamiarów Boga dowiedzie, iż mądrość była motorem takiego postępowania. Niektórzy dopytują się: Czy Bóg, dla którego wszystko jest możliwe, mógł w odpowiedniej chwili nie dopuścić do wypełnienia się zamiarów szatana? Bez wątpienia mógł. Ale taka ingerencja przeszkodziłaby wypełnieniu się Jego własnych zamiarów. Boskim celem było zamanifestowanie doskonałości, majestatu i sprawiedliwego autorytetu Jego prawa oraz pokazanie ludziom i aniołom złych skutków wynikających z pogwałcenia tego prawa. Ponadto niektóre rzeczy w samej swej istocie są niemożliwe nawet dla Boga, co zresztą Pismo Święte potwierdza. Niemożliwe jest "aby Bóg kłamał" (Żyd. 6:18), "i zaprzeć samego siebie nie może" (2 Tym. 2:13). Nie może też czynić zła i dlatego opracowany przez Niego plan jest najmądrzejszym planem, mającym na celu przyprowadzenie Jego stworzeń do życia, mimo że nasza krótkowzroczność przez jakiś czas może nie dostrzegać zakrytych źródeł nieskończonej mądrości.

Pismo Święte oznajmia, że wszystkie rzeczy zostały stworzone dla przyjemności Boga (Obj. 4:11); niewątpliwie dla przyjemności płynącej z udzielania błogosławieństw i przejawiania przymiotów Jego chwalebnej istoty. Choć w trakcie realizowania dobroczynnych zamiarów Bóg do pewnego czasu dozwala złu i czyniącym zło na aktywne działanie, nie czyni tego przez wzgląd na zło lub sprzymierzenie się z grzechem. Oświadcza On, że "nie kocha się w nieprawości" (Ps. 5:5). Mimo, iż jest przeciwny złu pod każdym względem, dozwala (tj. nie przeszkadza) na nie do czasu, ponieważ mądrość Jego widzi, że w ten sposób może być udzielona Jego stworzeniom trwała i cenna lekcja.

Jest oczywistą prawdą, że każdej dobrej zasadzie odpowiada zła, jak na przykład, prawdzie odpowiada fałsz, miłości - nienawiść, sprawiedliwości - niesprawiedliwość. Odróżniamy owe przeciwne sobie zasady jako dobro i zło, kiedy zauważamy skutki wynikające z zastosowania ich w praktyce. Tę zasadę, która, gdy jest aktywna, niesie z sobą skutek dobroczynny, najwyższy porządek, harmonię oraz szczęście, nazywamy zasadą dobra, a jej przeciwieństwo powodujące niezgodę, zgryzotę i zniszczenie nazywamy zasadą zła. Wyniki działania tych zasad nazywamy dobrem i złem a inteligentną istotę, zdolną odróżniać zasadę dobra od zasady zła, pozwalającą rządzić sobą jednej bądź drugiej zasadzie, nazywamy prawą lub grzeszną.

Zdolność rozróżniania między zasadami dobra i zła nazwano wrażliwością moralną, czyli sumieniem. Dzięki tej wrażliwości moralnej, jaką Bóg dał człowiekowi, jesteśmy w stanie osądzić Boga i uznać, że jest On dobry. Do zasad moralnych Bóg zawsze się odwołuje, aby dowieść swej prawości czy sprawiedliwości. Ta sama moralność pozwoliła Adamowi rozpoznać grzech, czyli niesprawiedliwość, jako zło, zanim jeszcze zetknął się z jego skutkami. Boskie stworzenia niższych rzędów nie zostały wyposażone w ową wrażliwość moralną. Pies ma pewną pojętność, ale nie w taki stopniu, choć może on poznać, że pewne działania wywołują zadowolenie u jego pana i są nagradzane a inne przynoszą niezadowolenie. Pies może kraść lub odebrać życie, ale nie zostanie za to nazwany grzesznikiem. Może też chronić mienie i życie, lecz nikt nie nazwie tego cnotą, ponieważ pies jest nieświadomy moralnej wartości swoich czynów.

Bóg mógł stworzyć człowieka bez zdolności rozróżniania między dobrem a złem lub zdolnego jedynie odróżniać dobro i je czynić. Gdyby jednak stworzył go takim, człowiek byłby żywą maszyną a nie obrazem swego Stwórcy pod względem władz osądzania. Bóg mógł też stworzyć człowieka doskonałym
i wolnym, co zresztą uczynił, i zabezpieczyć go przed pokusami szatana. Jednak w takim wypadku doświadczenie człowieka ograniczyłoby się wyłącznie do dobra a sam byłby ustawicznie wystawiony na sugestie zła z zewnątrz i ambicje od wewnątrz, co uczyniłoby jego wieczną przyszłość niepewną, zaś wybuch nieposłuszeństwa i nieporządku byłby zawsze możliwy. Ponadto dobro nie byłoby nigdy tak cenione, jak w kontraście ze złem.

Bóg wpierw zapoznał swoje stworzenia z dobrem otaczającym je w Edenie
a następnie jako karę za nieposłuszeństwo dał im poznać bolesną lekcję zła. Wypędzonym z Edenu i pozbawionym towarzystwa Boskiego dozwolone było doświadczyć chorób, bólu i śmierci, ażeby na zawsze poznali zło oraz niewłaściwość i niezmiernie przestępczy charakter grzechu.

Przez porównanie rezultatów ludzie doszli do zrozumienia i właściwej oceny obu. "Tedy rzekł Pan Bóg: Oto Adam stał się jako jeden z nas, wiedzący dobre i złe" (1 Moj. 3:22). Potomstwo Adama ma w tym udział z tą różnicą, że ono wpierw otrzymując wiedzę na temat zła, nie jest w stanie w pełni zrozumieć dobra. Zrozumie je w Tysiącleciu w wyniku odkupienia dokonanego przez tego, który wówczas będzie Sędzią i Królem wszystkich ludzi.

Wspomniana tu wrażliwość moralna, czyli zdolność rozróżniania między dobrem i złem, oraz swoboda posługiwania się nią przez Adama, była ważnym zarysem podobieństwa do Boga. Zasada dobra i zła była wypisana w naturalnej konstytucji człowieka. Była ona składnikiem jego natury, jak jest składnikiem natury Boskiej. Nie zapominajmy jednak, że ten obraz, czyli Boskie podobieństwo pierwotnie umieszczone w naturze człowieka, stracił wiele ze swego wyraźnego zarysu na skutek zacierającego, deprawującego wpływu grzechu, stąd nie jest teraz takim jakim był w pierwszym człowieku. Możliwość kochania znaczy też możliwość nienawidzenia a zatem możemy wnosić, że Stwórca nie mógł stworzyć człowieka na swoje podobieństwo
z możliwością miłowania i zdolnością czynienia dobra bez odpowiednich możliwości nienawidzenia i czynienia zła. Ta swoboda wyboru nazwana niezależnym wewnętrznym działaniem, czyli wolną wolą, jest częścią pierwotnego wyposażenia człowieka, co łącznie z pełną miarą jego umysłowych i moralnych zdolności stanowiło obraz jego Stwórcy. Obecnie po sześciu tysiącach lat degradacji wiele z pierwotnego podobieństwa zatarło się z powodu grzechu
i nie jesteśmy już wolni, zostaliśmy w większym lub mniejszym stopniu ograniczeni przez grzech oraz jego skutki. Grzech stał się łatwiejszym i dlatego przyjemniejszym dla upadłej ludzkości niż sprawiedliwość.

Nie wątpimy, że Bóg mógł dać Adamowi żywe wyobrażenie licznych skutków grzechu i powstrzymać go przez popełnieniem go, ale wierzymy, iż przewidział On, że konkretne doświadczenie zła będzie na wieki najpewniejszą i najtrwalszą lekcją. Z tego też powodu Bóg nie przeszkodził, lecz pozwolił, aby człowiek dokonał wyboru i odczuł skutki zła. Gdyby Bóg nigdy nie zezwolił na grzech, człowiek nie mógłby się temu sprzeciwić i w rezultacie nie miałby żadnej zasługi w prawym postępowaniu. Bóg poszukuje takich, którzy by Go czcili, ale czcili w duchu i prawdzie. Pragnie On raczej inteligentnego i chętnego posłuszeństwa niż nieświadomej, mechanicznej służby. Bóg miał już działające nieożywione mechaniczne czynniki wypełniające Jego wolę, jednak Jego zamierzeniem było stworzenie czegoś wznioślejszego, istoty inteligentnej podobnej do Niego, pana ziemi, którego lojalność i sprawiedliwość były oparte na zrozumieniu dobra i zła.

Zasady dobra i zła jako zasady zawsze istniały i zawsze muszą istnieć, zaś wszystkie doskonałe, inteligentne istoty stworzone na podobieństwo Boga muszą mieć swobodę wyboru tego czy tamtego, chociaż jedynie zasada dobra będzie wiecznie aktywna. Pismo Święte informuje, że działanie zasady zła dozwolone będzie do czasu spełnienia się Boskich zamiarów, że na wieki przestanie być aktywna a wszyscy ci, którzy zechcą kierować się tą zasadą, przestaną istnieć na zawsze (1 Kor. 15:25, 26; Żyd. 2:14). Jedynie czynienie dobra i czyniący dobro będą trwać wiecznie.

Pytanie jednak powraca w innej formie: Czy człowiek nie mógł zapoznać się ze złem w jakiś inny sposób niż przez doświadczenie? Istnieją cztery sposoby poznania: przez intuicję, obserwację, doświadczenie i informację otrzymaną za źródeł uznanych za bezwzględnie prawdziwe. Wiedza intuicyjna byłaby bezpośrednim zrozumieniem z pominięciem procesu rozumowania lub potrzeby dowodu. Taką wiedzę posiada jedynie Jehowa, wieczne źródło wszelkiej mądrości i prawdy, który z konieczności i natury rzeczy jest nadrzędnym wobec wszystkich swoich stworzeń. Przeto ludzka wiedza dotycząca dobra i zła nie może być intuicyjna. Człowiek mógłby posiąść wiedzę na podstawie obserwacji, ale w takim razie musiałby być przygotowany pokaz zła i jego wyników, by człowiek mógł poczynić stosowne obserwacje. Taka sytuacja wymagałaby zezwolenia na zło gdziekolwiek, wśród jakichkolwiek istot. Dlaczego więc nie wśród ludzi na Ziemi, lecz gdzieś indziej wśród innych istot?

Dlaczego człowiek nie miałby być tą ilustracją i otrzymać odpowiednią wiedzę przez realne doświadczenie? Tak właśnie się stało: człowiek zdobył rzeczywiste doświadczenie i posłużył jako ilustracja innym oraz stał się "dziwowiskiem" dla aniołów (1 Kor. 4:9).

Adam posiadał wiedzę o istnieniu zła na podstawie informacji, co jednak nie wystarczyło, by mógł powstrzymać się przed doświadczeniem. Adam i Ewa znali Boga jako swego Stwórcę a tym samym jako tego, który miał prawo kontrolować ich i kierować nimi. O zakazanym drzewie Bóg powiedział: "dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz". Mieli przeto teoretyczną wiedzę zła, mimo że nigdy go nie zaobserwowali ani nie doświadczyli jego skutków. Nie docenili ani opiekuńczej władzy Stwórcy i Jego dobroczynnego prawa, ani niebezpieczeństw, przed którymi zamierzał ich chronić. Dlatego ulegli pokusie, na którą Bóg w ten sposób dozwolił. Boska mądrość nakreśliła ostateczny pożytek tej próby.

Niewielu docenia surowość pokusy, jakiej podlegali nasi pierwsi rodzice, Boską sprawiedliwość wiążącą tak surową karę z tym, co wielu uważa za małe przestępstwo. Trochę zastanowienia wyjaśni tę sprawę. Pismo Święte podaje prostą opowieść o tym, jak kobieta, strona słabsza, została zwiedziona i stała się przestępczynią. Jej doświadczenie z Bogiem i poznanie Go były bardziej ograniczone niż w wypadku Adama. Adam został stworzony wpierw i to jego Bóg bezpośrednio poinformował, przed stworzeniem Ewy, o karze za grzech, gdy tymczasem Ewa prawdopodobnie informacje uzyskała od Adama. Sięgając po owoc, zaufawszy zwodniczemu przedstawieniu sprawy przez szatana, być może nie zdawała sobie sprawy z rozmiarów przestępstwa, chociaż prawdopodobnie miała obawy i niejasne pojęcie, że wszystko nie jest w porządku. Mimo iż była zwiedziona, Paweł powiada, że stała się przestępczynią, chociaż nie tak winną, jaką byłaby, gdyby zgrzeszyła lepiej rozumiejąc sprawę.

Adam, jak wspomnieliśmy, w przeciwieństwie do Ewy nie był zwiedziony (1 Tym. 2:14). Naruszył zatem prawo zdając sobie wyraźnie sprawę z popełnionego grzechu i grożącej kary, rozumiał, że musi umrzeć. Bez trudu możemy domyśleć się na czym polegała pokusa, która pobudziła go do braku rozwagi i naraziła na poniesienie wydanego wyroku. Pamiętając, że oboje byli doskonałymi istotami, stworzonymi na umysłowe i moralne podobieństwo swojego Stwórcy, rozumiemy, że Boski pierwiastek miłości został zastąpiony przez wyraźnie ujawniającą się miłość doskonałego człowieka do swej ukochanej towarzyszki, doskonałej kobiety. Adam zdawał sobie sprawę z popełnionego grzechu i obawiał się śmierci Ewy, rozumiejąc więc swoją stratę (bez nadziei odzyskania jej, gdyż dotąd taka nadzieja nie była dana), w rozpaczy niebacznie zdecydował się umrzeć razem z nią. Uznał swoje życie bez jej towarzystwa za nieszczęśliwe
i bezwartościowe, dobrowolnie wziął udział w jej nieposłuszeństwie, by uczestniczyć w karze, jaką miała ponieść. Oboje "zgrzeszyli", jak to przedstawia Apostoł (Rzym. 5:14, 1 Tym. 2:14). Ale Adam i Ewa byli traktowani jako jedno a nie "dwoje", stąd Ewa miała udział w karze, do sprowadzenia której się przyczyniła - Rzym. 5:12, 17-19.

Bóg nie tylko przewidział, że człowiek otrzymawszy wolność wyboru, z powodu niemożności pełnej oceny grzechu i jego skutków, wybierze grzech, ale także wiedział, że kiedy człowiek zaznajomi się z grzechem wciąż będzie go wybierał, ponieważ ta znajomość tak osłabi jego moralną naturę, że zło stopniowo stawać się będzie przyjemniejsze i bardziej pożądane przez niego niż dobro. Wszelako Bóg zamierzył zezwolić na zło, dlatego przewidział lekarstwo mające uwolnić człowieka od jego następstw. Wiedział, że przeprowadzi go przez doświadczenie do pełnego uznania, iż grzech się "stał nader grzeszącym" (Rzym. 7:13) a cnota przez porównanie z nim niezrównanie wspaniała, ucząc człowieka większej miłości i czci dla swego Stwórcy, który jest źródłem wszelkiego dobra, oraz unikania wszystkiego, co sprowadza tyle niedoli i cierpień. Ostateczny wynik okaże się w większej miłości do Boga i w większym znienawidzeniu wszystkiego, co się sprzeciwia Jego woli. Nastąpi wtedy utwierdzenie w wiecznej sprawiedliwości wszystkich tych, którzy odniosą korzyść z lekcji, jakich Bóg uczy obecnie przez dozwolenie grzechu i zależnego od niego zła. Powinno się jednak dostrzec wielką różnicę między bezspornym faktem dozwolenia zła przez Boga a poważnym błędem tych, którzy oskarżają Boga o autorstwo i sprowokowanie grzechu. Ostatni pogląd jest zarówno bluźnierczy, jak i sprzeczny z faktami przedstawionymi w Piśmie Świętym. Można by rzec, że osoby, które popadają w ten błąd, czynią to w wysiłku znalezienia innego planu zbawienia niż ten, jaki Bóg przewidział, przez ofiarę Chrystusa jako cenę okupu za nas. Jeśli udało się im przekonać siebie i drugich, że Bóg jest odpowiedzialny za wszelki grzech, niegodziwość i zbrodnię(*)
a człowiek jako niewinne narzędzie w Jego rękach został zmuszony do grzeszenia, to w takim razie utorowali drogę teorii, że nie ofiara za nasze grzechy, nie jakakolwiek forma miłosierdzia była potrzebna, lecz po prostu i jedynie SPRAWIEDLIWOŚĆ.

W ten sposób dali podstawę innej części ich fałszywej teorii, mianowicie uniwersalizmowi, twierdząc, że Bóg spowodował grzech, niegodziwość oraz zbrodnię i On też spowoduje wyzwolenie całej ludzkości z grzechu i śmierci. Dowodząc, że Bóg chciał spowodować i spowodował grzech i że nikt nie mógł się temu oprzeć twierdzą oni, iż w takim razie, gdy Bóg zechce zaprowadzić sprawiedliwość, podobnie nikt nie będzie mógł się Jemu oprzeć. Jednak w takim rozumowaniu pomija się najwspanialszą zaletę człowieka, wolność woli lub możliwość wyboru, najbardziej uderzające podobieństwo do jego Stwórcy. Teoretycznie więc człowiek zostaje zdegradowany do maszyny działającej tylko wtedy, kiedy się ją uruchomi. Gdyby tak było, człowiek zamiast być panem ziemi byłby niższym nawet od owadów, bo bez wątpienia owady mają wolę lub prawo wyboru. Nawet maleńkiej mrówce dana jest władza woli, człowiek zaś nie może zniszczyć jej woli, mimo że dzięki swej większej władzy może się jej sprzeciwić lub jej przeszkodzić.

Istotnie, Bóg ma władzę umożliwiającą zmuszenie człowieka do grzechu lub sprawiedliwości, ale Jego Słowo oznajmia, że nie ma On takiego zamiaru. Bóg nie mógłby, postępując konsekwentnie, zmusić człowieka do grzechu z takiego samego powodu, z jakiego "zaprzeć samego siebie nie może". Takie postępowanie byłoby niezgodne z Jego sprawiedliwym charakterem, a tym samym niemożliwe. Bóg szuka czci i miłości, ale tylko u tych, którzy by Go czcili w duchu i prawdzie. W tym celu dał On człowiekowi wolną wolę, podobną do własnej, i pragnie, aby człowiek wybrał sprawiedliwość. Zezwolenie człowiekowi na dokonanie wyboru doprowadziło go do upadku, śmierci i pozbawienia społeczności, łaski oraz błogosławieństw. Przez doświadczenie z grzechem i śmiercią człowiek praktycznie zetknął się z tym, z czym Bóg chciał go zapoznać teoretycznie, bez doświadczenia grzechu i jego skutków. Boska uprzednia znajomość postępowania człowieka nie została wykorzystana przeciwko niemu jako podstawa zdegradowania go do stanu człowieka-maszyny. Wprost przeciwnie, Bóg użył tej wiedzy dla dobra człowieka, bo przewidując, jak zachowa się człowiek, gdy mu się pozostawi wolność wyboru, nie przeszkodził mu w spróbowaniu doświadczalnie goryczy grzechu i jego skutków, lecz natychmiast zaczął przygotowywać środki, mające na celu uleczenie człowieka z jego pierwszego wykroczenia przez dostarczenie Odkupiciela, wielkiego Zbawcy, mogącego w najwyższym stopniu zbawić tych wszystkich, którzy zechcą powrócić do Boga przez Niego. W tym celu - by człowiek mógł mieć wolną wolę i jednocześnie odnieść korzyść ze swego pierwszego niepowodzenia w korzystaniu z niej w nieposłuszeństwie Boskiej woli - Bóg nie tylko dostarczył okup za wszystkich, lecz również wszystkim zapewnił stosowną wiedzę o możliwości skorzystania z zaproponowanego w podany wyżej sposób pojednania z Nim, w odpowiednim czasie świadczonego wszystkim ludziom - 1 Tym. 2:3-6.

Surowość kary nie była zamanifestowaniem nienawiści i złych zamiarów ze strony Boga, ale koniecznym i nieuchronnym ostatecznym rezultatem zła, na zrozumienie i odczucie którego Bóg zezwolił. Bóg może podtrzymywać życie tak długo, jak uważa, iż nadaje się ono do czegoś, nawet wbrew niszczycielskiej władzy obecnego zła, lecz jak niemożliwym jest, aby Bóg kłamał, tak niemożliwym jest podtrzymywanie przez Niego takiego życia wiecznie. Znaczy to, że z punktu widzenia moralności jest to niemożliwe. Takie życie grzesznika mogłoby tylko stać się źródłem nieszczęścia dla niego i drugich. Bóg jest zbyt dobry, by podtrzymywał istnienie tak bezużyteczne i szkodliwe dla grzesznika i drugich. Gdyby Jego moc podtrzymująca życie została cofnięta, nastąpiłoby zniszczenie jako naturalny wynik zła. Życie jest łaską, darem Bożym, którą otrzymają na wieczność tylko posłuszni.

Nie wyrządzono potomkom Adama żadnej niesprawiedliwości, nie dając każdemu z nich indywidualnej próby. Jehowa pod żadnym względem nie był zobowiązany do powołania nas do istnienia. Uczynił to jednak, ale żadna zasada sprawiedliwości nie zobowiązywała Go do przedłużania naszego istnienia wiecznie ani do udzielenia nam obietnicy życia wiecznego na warunku posłuszeństwa. Zapamiętajmy to dobrze. Teraźniejsze życie, które od kołyski do grobu jest procesem umierania, mimo zła i zawodów, nawet gdyby nie było przyszłego życia, byłoby dobrodziejstwem, łaską. Znaczna większość ludzi, z nielicznymi wyjątkami (samobójcy), docenia je. Wspomniane wyjątki nasze sądy wciąż uznają za osoby niezrównoważone umysłowo, w przeciwnym bowiem razie nie pozbawiałyby się obecnych błogosławieństw. Poza tym zachowanie się pierwszego człowieka, Adama, pokazuje, że jego dzieci postąpiłyby tak samo, gdyby znalazły się w podobnych warunkach.

Wielu przyswoiło sobie błędną ideę, że Bóg postawił rodzaj ludzki na próbie życia z alternatywnymi wiecznymi mękami, mimo że o takiej karze nie ma nawet żadnej wzmianki. Łaską, czyli błogosławieństwem Boga dla Jego posłusznych dzieci, jest życie - nieprzerwane życie - wolne od bólu, chorób
i jakichkolwiek przejawów chylenia się ku upadkowi i śmierci. Adam otrzymał pełnię tych błogosławieństw, lecz został ostrzeżony, że utraci ów dar, jeśli nie będzie posłuszny Bogu - "dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz". Nie wiedział on nic o życiu w mękach jako karze za grzech. Życie wieczne było obiecane tylko posłusznym. Życie jest darem Bożym a śmierć, przeciwieństwo życia, jest karą, jaką Bóg wyznaczył.

Żadne wersety Starego Testamentu nie przywodzą na myśl wiecznych mąk a tylko nieliczne wyrażenia w Nowym Testamencie mogą być tak błędnie zinterpretowane, że wydają się nauczać o nich. Takie wyrażenia można znaleźć wśród symbolów Księgi Objawienia lub w przypowieściach i niejasnych wyrażeniach naszego Pana, których nie rozumieli ludzie słuchający ich (Łuk. 8:10) i które zdają się zaledwie trochę bardziej zrozumiałe dzisiaj. "Albowiem zapłata za grzech jest śmierć" (Rzym. 6:23). "Dusza, która grzeszy, ta umrze" (Ezech. 18:4).

Wielu sądzi, że Bóg postąpił niesprawiedliwie dozwalając, aby w Adamie było potępione jego potomstwo, zamiast każdemu indywidualnie dać szansę w próbie na życie wieczne, podobnej do tej, jaką przeszedł Adam. Co powiedzą oni, gdy dowiedzą się, że dogodna sposobność i próba dla świata będzie bardziej korzystna, niż była wówczas dla Adama, i o tym, że właśnie dlatego Bóg przyjął plan zezwalający rasie Adamowej na udział w karze Adama w sposób naturalny? Wierzymy, że tak właśnie sprawa się przedstawia, i postaramy się ją wyjaśnić.

Bóg zapewnia nas, że jak potępienie objęło wszystkich w Adamie, tak On postarał się o nową głowę rodzaju ludzkiego - ojca, czyli dawcę życia, który obejmie tych wszystkich, którzy przez wiarę i posłuszeństwo będą uczestniczyć w Nim. Postarał się też o to, aby tak jak w Adamie wszyscy mieli udział w przekleństwie, tak w Chrystusie wszyscy mieli udział w błogosławieństwach restytucji. Kościół stanowi wyjątek (Rzym. 5:12, 18, 19). Tak rozumując widzimy, że śmierć Jezusa, owego nieskalanego i bezgrzesznego, była zupełnym zadośćuczynieniem Bogu za grzech Adama. Jak jeden człowiek zgrzeszył a wszyscy ludzie mieli udział w wydanym na niego wyroku i karze, tak Jezus poniósłszy karę za jednego grzesznika, kupił nie tylko Adama, ale całe jego potomstwo - wszystkich ludzi - które przez dziedziczenie miało udział w jego słabościach
i grzechach oraz karze za nie - śmierci. Nasz Pan, "człowiek Chrystus Jezus", sam nieskalany posiadał w sobie nasienie, czyli nienarodzone potomstwo podobnie nieskalane grzechem, dał wszystko, co obejmowało Jego ludzkie życie i prawo do życia będące zupełną ceną okupu za Adama i jego rodzinę lub nasienie, jakie było w nim, gdy zapadł wyrok.

Po całkowitym nabyciu życia Adama i jego potomstwa, Chrystus zaproponował usynowienie jego nasienia, jego dzieci, wszystkich z rodziny Adama, którzy zechcą przyjąć warunki nowego przymierza i tym samym przez wiarę
i posłuszeństwo wejść do rodziny Boga i otrzymać życie wieczne. W taki sposób Odkupiciel "ujrzał nasienie swoje [tych wszystkich z nasienia Adama, którzy przyjmą ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin