Edward i tampon.pdf

(57 KB) Pobierz
Edward i tampon
Edward i tampon
Prolog
Potrafię przygotować się bardzo dobrze na wiele rzeczy. Byłam do tego
przyzwyczajona, zważywszy na fakt, że ZAWSZE ktoś próbował mnie
wykończyć. Mogę być odważna, i silna, może niezbyt pewna siebie, ale
kiedy musiałam, to taką się stawałam. Tak, potrafiłam się doskonale
przystosować. Ale nic, absolutnie NIC, nie mogło mnie przygotować na
„to”. Gdybym miała do wyboru „to” albo całą armię nowonarodzonych
wampirów, z przyjemnością wybrałabym zastępy krwiopijców. Dawajcie je.
Ale z drugiej strony, nie każdego dnia twój chłopak-wampir jest kompletnie
ciemny w jakiejś sprawie. On ZAWSZE wie wszystko! Ok, zmieniam
zdanie. Gdybym musiała wybierać między „tym”, a armią
nowonarodzonych, nie wybrałabym krwiożerczych bestii. Z pewnością
wybrałabym „to”; bo to było przezabawne i nigdy nie pozwolę mu o tym
zapomnieć. No to jazda.
Punkt widzenia Belli
Westchnęłam, gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe. Miałam za sobą
cudowną noc, spędzoną z miłością mojego życia, Edwardem. Spojrzałam w
moje lewo, by zobaczyć, jak właśnie wyciągał kluczyki ze stacyjki swojego
Volvo. Popatrzył na mnie, a nasze spojrzenia się spotkały.
Wpatrywałam się w te piękne, topazowe oczy. Jedyne, które sprawiały, że
miękły mi kolana. Kiedy mnie o coś prosiły, z ochotą się
podporządkowywałam. Posłał mi, uwielbiany przeze mnie, krzywy uśmiech
i chwycił moją rękę. Nie mogłam nic na to poradzić i też się uśmiechnęłam.
Dzisiejszy dzień był wspaniały. Edward zabrał mnie na obiad ( sam za
wszystko zapłacił, czego nie lubiłam ), a jedzenie było wyśmienite.
Oczywiście, on niczego nie zamówił i rzecz jasna, praktycznie wszystkie
kelnerki zachwycały się jego urodą. Oszałamiał je. Tak jak mnie. Przez cały
czas. Była też taka jedna niewiarygodnie zazdrosna dziewczyna…to było
nawet zabawne. Umówiła się z przyjaciółmi, a kiedy ujrzała jak wchodzę z
Edwardem, jej oczy rozszerzyły się z podziwu. Gdy mnie dostrzegła,
zwęziły się groźnie. Przez resztę czasu wygłaszała nadmiernie głośno
komentarze w stylu, że jej chłopak jest dziesięć razy seksowniejszy niż
Edward i szkoda, że go tu teraz nie ma, bo chętnie by się nim pochwaliła.
Cóż, a czy twój chłopak lśni w słońcu? HA! Nie sądzę! Prawie to
powiedziałam.
Stawała się nieznośna.
- Ona nawet nie ma chłopaka - Edward wyszeptał mi do ucha, ale
najwidoczniej niezbyt cicho.
Dziewczyna milczała już przez resztę wieczoru.
Budząc się z zamyślenia, uświadomiłam sobie, że wciąż siedzimy w Volvo.
- Charliego jeszcze nie ma? – usłyszałam słodki i aksamitny głos Edwarda.
- Poszedł na ryby – wyjaśniłam – Powiedział, że nie wróci szybko do domu.
- Oh – rzekł Edward.
Następną rzeczą, którą zrobił, było otworzenie mi drzwi. Jest takim
dżentelmenem, jakim powinien być chłopak. To do niego podobne,
zaimponował mi po raz drugi.
- Wiesz, to nie było konieczne – powiedziałam mu.
- Wiem - odpowiedział – Ale chciałem, tak po prostu – rzekł, po czym
podniósł mnie i objął ramionami - To nie było konieczne, ale i tak chciałem
to zrobić.
Wywróciłam oczami, gdy niósł mnie do drzwi wejściowych, a potem po
schodach, do mojego pokoju. Posadził mnie na łóżku.
Siedzieliśmy chwilę w uścsku, aż zdecydowałam się przebrać.
- Poczekasz chwilę? – zapytałam – Pójdę wyciągnąć z prania moją bluzę z
kapturem.
- Jasne - odrzekł.
Postawiłam swoją torebkę na ziemi i skierowałam się w stronę schodów.
Gdy powróciłam, Edward już w niej szperał.
- Co ty robisz? - spytałam.
- Pszeszukuję twoją torebkę.
Zmierzyłam go wzrokiem.
- Co?! – powiedział z niewinnymi oczami – Jestem wścibski!
- Tak, jesteś – wywróciłam oczami – A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę wziąć
pry…
- Co to? - przerwał.
Trzymał tampon. To są chyba jakieś żarty.
- Edwardzie, przestań stroić sobie żarty – rzekłam niecierpliwie – A teraz
poważnie. Idę...
- Ale serio, co to jest?
Nie żartował. Ok, robiło się niezręcznie.
- To tampon, Edwardzie.
- Do czego służy?
Skryłam twarz w dłoniach. To nie mogło przytrafić się mnie.
- Ty naprawdę nie wiesz, co to jest?
- Jesz to?
- Proszę cię, Edward! To nawet nie pachnie jak jedzenie!
Niewiarygodne!
- Skąd mam wiedzieć, ludzkie jedzenie nie pachnie dla mnie zbyt dobrze! –
odrzekł na swoją obronę.
- Nie, tego się nie je – powiedziałam.
Spojrzał na mnie zabawnie, po czym otworzył opakowanie odsłaniając
rzeczywisty tampon.
- Dziwnie wygląda – odpowiedział, analizując go.
Nie. W żadnym wypadku mój chłopak nie mógł badać tamponu...
- I o co chodzi z tym sznurkiem?
Znowu ukryłam twarz w dłoniach.
Dlaczego? Dlaczego ja? Jakim cudem nie wiedział co to jest tampon? To
było niewiarygodne.
Potrafię przygotować się bardzo dobrze na wiele rzeczy. Byłam do tego
przyzwyczajona, zważywszy na fakt, że ZAWSZE ktoś próbował mnie
wykończyć. Mogę być odważna, i silna, może niezbyt pewna siebie, ale
kiedy musiałam, to taką się stawałam. Tak, potrafiłam się doskonale
przystosować. Ale nic, absolutnie NIC, nie mogło mnie przygotować na
„to”. Gdybym miała do wyboru „to” albo całą armię nowonarodzonych
wampirów, z przyjemnością wybrałabym zastępy krwiopijców. Dawajcie je.
Ale z drugiej strony, nie każdego dnia twój chłopak-wampir jest kompletnie
ciemny w jakiejś sprawie. On ZAWSZE wie wszystko! Ok, zmieniam
zdanie. Gdybym musiała wybierać między „tym”, a armią
nowonarodzonych, nie wybrałabym krwiożerczych bestii. Z pewnością
wybrałabym „to”; bo to było przezabawne i nigdy nie pozwolę mu o “tym”
zapomnieć. No to jazda.
- Nie zamierzasz mi powiedzieć, prawda? – usłyszałam pytający głos
Edwarda.
Zerknęłam na niego przez palce i zobaczyłam jak wciąż siedzi na łóżku,
trzyma tampon na wprost swojej twarzy, jakby miał zamiar sam się nim
zahipnotyzować. Wybuchłam śmiechem.
- Nie, Edwardzie. Nie zamierzam – powiedziałam.
Zrobił kwaśną minę.
- Ja…jednak…pójdę wziąć ten prysznic – kontynuowałam – W trakcie,
kiedy będę go brała, mógłbyś pójść do domu i się kogoś o to zapytać.
Haha – pomyślałam – Alice też NIGDY nie pozwoli mu tego zapomnieć.
Edward nadal się dąsał, ale mi przytaknął.
- Dobra. Wrócę, zanim skończysz.
I zaraz po tym wyskoczył przez okno z gracją, której żaden człowiek nie
dałby rady skopiować, wciąż trzymając w ręce tampon.
Westchnęłam i skręciłam w stronę łazienki. Zatrzymałam się jednak i
wyciągnęłam inny tampon z torebki. Właściwie, potrzebowałam tylko
jednego.
Punkt widzenia Alice
Siedziałam w salonie z Carlislem i Esme, gdy wizja pojawiła się w mojej
głowie. Przerwałam w połowie zdania, by zobaczyć przyszłość. Edward.
Siedział tutaj w salonie z nami i pytał się, czym coś jest. Podniósł do góry
rękę, w której znajdował się tampon. I to był koniec wizji.
Wybuchłam śmiechem. To było zabawne. Szkoda, że Rosalie nie mogła tego
zobaczyć.
- Co się dzieje? – spytał Carlisle.
On i Esme przyglądali mi się z rozbawionymi twarzami.
- Oh , zobaczycie - powiedziałam, nie chcąc psuć zabawy – Powiedzmy, że
Edward oczekuje odpowiedzi na kilka pytań .
Oparłam się o kanapę, czekając aż mój braciszek przekroczy próg z
pytaniami na temat kobiecych produktów Belli.
Punkt widzenia Edwarda
Biegłem przez las, czując coś więcej niż zdezorientowanie. Dlaczego po
prostu mi nie powiedziała? I co było w tym takiego śmiesznego? Nie
mogłem nic poradzić na to, że nie wiedziałem co to takiego. Nie
rozpoznawałem tego. Nie sądzę, by używali ich we wczesnych latach XIX
wieku. Była to zagadka nie do rozwiązania. Lepiej, żeby moja rodzina była
bardziej pomocna od Belli.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin