Fakty i Mity 26-2002.pdf

(2736 KB) Pobierz
str_01_26.qxd
Prokuratura wszczęła dochodzenie – za bezprawne noszenie orderu Virtuti Militari
Prałat Jankowski do więzienia!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 26 (121) 28 czerwca – 4 lipca 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
„I biorąc je w objęcia, kładł
na nie ręce i błogosławił je” (Ew.
Marka 9, 37).
Później obnażać i biczować się
im kazał i czyny lubieżne na nich
dokonywał, a one – dziecka –
płakały i rączkami oczy zasła-
niały („FiM” str. 8 i 9).
Molestowanie dzieci przez
księży to nie tylko problem USA,
Australii, Niemiec, Austrii. To
dzieje się także w Polsce
parafialnej... co dzień. W tym
i najbliższych numerach „Fak-
tów i Mitów” ujawnimy prze-
rażającą prawdę.
Proszę księdzowej
Szaweł
czy Paweł
29 czerwca jedenaście kobiet przyj-
mie w Austrii święcenia kapłańskie w ob-
rządku katolickim.
– To skandal! Praktyka sprzeczna
z Pismem Świętym i Tradycją Kościoła!
– krzyczą urzędnicy Watykanu.
– To konieczność podyktowana równo-
uprawnieniem oraz brakiem księży płci
męskiej – twierdzą światli katolicy, na cze-
le z kandydatkami
na księży.
Str. 3
Str. 14, 15
Szalony, nawiedzony, zgorzkniały ma-
ły człowiek. Pokurcz nienawidzący kobiet,
prawdopodobnie impotent?
Czy może raczej XIII apostoł, wielki
świadek wiary, rzeczywisty twórca chrze-
ścijaństwa?
Kim naprawdę był Szaweł z Tarsu?
Str. 8, 9
96287068.025.png 96287068.026.png 96287068.027.png 96287068.028.png 96287068.001.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 26 (121) 28 VI – 4 VII 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Wstrząśnięci,
nie zmieszani
POLSKA Jak podał GUS, aż 57 proc. Polaków żyje w biedzie,
a w skrajnej nędzy – 9,5 proc. obywateli. Ta ostatnia grupa
powiększyła się w ciągu ostatniego roku aż o 15 proc.! Życie
poniżej minimum biologicznego oznacza fizyczne wyniszcze-
nie organizmu.
Na szczęście w sierpniu przyjeżdża papież!
Gdy media donosiły o rosnącej w kraju biedzie, „lewicowy” rząd
i episkopat ogłosiły porozumienie w sprawie nowych ulg finan-
sowych dla Kościoła. Parafie, czyli firmy świadczące odpłatnie
usługi religijne, zyskają status „organizacji pożytku publiczne-
go” i będą mogły korzystać z kolejnych zwolnień fiskalnych,
skarbowych, sądowych i celnych. Zyskają więc wszystkie przy-
wileje, jakimi będą dysponować organizacje charytatywne.
Dziwnym trafem, im bardziej Kościół zajmuje się „działalno-
ścią charytatywną”, tym więcej ludzi żyje w niedostatku.
z branży antyklerykalno-gazetowej. Od miesięcy wszy-
scy oni prześcigają się w informowaniu mnie o aferze pe-
dofilskiej wśród tamtejszego kleru katolickiego. – Ludzie, ja
to wszystko wiem; mamy w USA dwóch korespondentów,
napisaliśmy o tym pierwsi i piszemy niemal co tydzień.
A ci dalej swoje – albo się umówili, że mi obrzydzą życie,
albo myślą, że mam już totalne skrzywienie zawodowe.
– Ale człowieku, tu wszystko huczy, ludzie przestają cho-
dzić do kościołów, nie posyłają dzieci na katechezę, nikt się
nie chce przyznać, że jest rzymskim katolikiem. To jakaś
antywatykańska rewolucja! Spode łba patrzą na każdego
Polaka, no bo wiadomo... No, ale księża to już mają kom-
pletnie przerąbane, każdy to potencjalny pedofil.
Szczerze współczuję „normalnym”
amerykańskim księżom, tak jak
współczułem polskim po aferze
z abp. Paetzem. Wszelkie uogól-
nienia są zawsze krzywdzące,
a w przypadku takim jak ten
– szczególnie dotkliwe.
Skala zjawiska klero-pe-
dofilii jest jednak
w USA przeogromna
(dochodzenia proku-
ratorskie w niektó-
rych stanach dowo-
dzą, że co drugi
ksiądz jest zboczeń-
cem!) i reakcja
Amerykanów ade-
kwatna do powa-
gi sytuacji. Po za-
machu na World
Trade Center to bez
wątpienia najwięk-
szy szok dla Ameryki. Oczywiste jest
również to, że w pierwszym rzędzie współczucie okazywa-
ne jest ofiarom, co też się tam robi. A co robi się w nadwi-
ślańskim Katolandzie? Wszak Kościół jest powszechny i już
za czasów podróży misyjnych św. Pawła problemy jednej
gminy bardzo obchodziły inne wspólnoty. Polaków nie ob-
chodzą ni w ząb.
Nie twierdzę, że powinna się u nas rozpętać nagonka
na księży, to znaczy owszem, ale może nie akurat z tego
samego powodu. Można by jednak – przypomniawszy so-
bie, że też mamy dzieci i że prawie wszystkie one uczęsz-
czają hurtem na państwową religię, o armii ministrantów
nie wspominając – skontrolować to i owo. Ot, chociażby
tak, jak to się obecnie dzieje w krajach, gdzie króluje za-
chodnia cywilizacja. Tak, tak! Od naszej zachodniej granicy
aż po Australię prowadzone są mniej lub bardziej oficjalne
dochodzenia w kuriach i na parafiach pod pedofilskim ką-
tem. Wynika z nich niezbicie, że światowe pogłowie księ-
ży pedofilów jest ogromne i dotyczy każdego państwa, a w
USA mówi się już powszechnie o chorobie zawodowej wśród
kleru. Przed problemem nie ustrzegły się takie kraje jak Ir-
landia, Włochy czy Hiszpania. Tylko w Polsce problemu jak-
by nie było, a przynajmniej nie mówi się o nim wcale. Cóż
dopiero kontrolować władzę duchowną! Polskie dzieci ma-
ją najwidoczniej mniej praw; poza oczywiście prawem do:
katechezy od przedszkola, katolickiego lania z połamaniem
kości włącznie i zegarka na I Komunię. Dzieci z Bieszcza-
dów i byłych PGR-ów dodatkowo nie muszą regularnie ja-
dać, więc poszczą cały rok. Polscy księża rzymscy mają za
to wszelkich praw pod dostatkiem, ba – nawet te prawa
stanowią, choćby przez swoich posłów. No, to jak się mo-
gą równać zwykłe świeckie dzieci z poświęconymi księż-
mi? Nijak. A może tak:
Bezdzietny ojciec jezuita Józef Augustyn wydał książkę
poświęconą nadużyciom seksualnym wśród duchowieństwa:
„Głęboko wstrząśnięci – Samooczyszczenie Kościoła”. Jest
to zbiór wywiadów i artykułów tego znanego specjalisty od
przekręcania rzeczywistości na nutę kościelną tak, by wszyst-
ko grało. Przyznaję, książkę przerzuciłem pobieżnie, bo nie
mam czasu na głupoty. Odniosę się więc tylko do tego, co
w publicznej rozmowie powiedzieli na jej temat – sam au-
tor oraz: Zbigniew Nosowski – red. naczelny „Więzi”, ksiądz
Marek Dziewiecki – krajowy duszpasterz powołań i red. na-
czelny KAI – Marcin Przeciszewski. Wszyscy oni mienią się
postępowymi kato-liberałami, a Nosowskiego pamiętamy
z odważnych opinii wyrażanych w telewizji na fali skandalu
z abp. Paetzem, kiedy stwierdził, że pewne środowiska wie-
działy o sprawie od dawna. Pomni na swoją postępowość
panowie zaczęli dyskusję od dywagacji na temat: czy przy-
padki pedofilii wśród księży w Polsce należy ujawniać, czy
raczej „wyciszyć, przenieść, ukryć”. Zapewne dlatego, że by-
ły to dywagacje publiczne, ojciec Augustyn stwierdził dy-
plomatycznie, iż ta druga opcja „niczego nie rozwiązu-
je” (przestała już być skuteczna?). Dodał też za-
raz, iż cały problem „dotyczy przede
wszystkim sfery duchowej” i trzeba
go „łączyć ze współczuciem dla wi-
nowajcy”. To bardzo pragmatycz-
ne i solidarne, kapłańskie podej-
ście. Ojczulek współczuje kole-
gom po fachu, którym po-
winęła się noga i prze-
rwał łańcuszek seksual-
nych zdobyczy wśród
przedszkolaków. O, jakże
wielkie rozterki duchowe
muszą przeżywać ci biedni
kapłani! Ks. Dziewiecki z ko-
lei wyraża nadzieję, iż mi-
łość błądzącego kapłana do
Jezusa przezwycięży
w nim grzeszne skłonno-
ści; podaje też przykład jaw-
nogrzesznicy, którą przyprowa-
dzono do Mistrza. Ten jej nie potę-
pił, lecz przebaczył. Trochę dziwnie
w ustach krajowego duszpasterza
brzmi w tym kontekście porówna-
nie grzesznego księdza do grzesznej
kobiety, skoro Kościół jednocześnie
opowiada się np. za więzieniem dla kobiet, które dopuściły
się aborcji. Gdyby jednak ktoś ośmielił się „prześladować
i podejrzewać” księży katolickich, ojciec Augustyn spieszy
im z odsieczą i radą: – „Nie wolno dać się zastraszyć, nie
wolno zacząć się bać, w atmosferze podejrzliwości trzeba
być osobą o głębokim życiu duchowym”. Jako się bowiem
rzekło, duchowość jest rzeczą najważniejszą.
Zapytany o homoseksualizm wśród księży w Polsce, ks.
Dziewiecki odpowiedział, że na kilkuset kleryków, z którymi
miał kontakty (jakie?), tylko 2–3 osoby miały skłonności ho-
moseksualne. „To zaledwie niecały promil w stosunku do
wszystkich kleryków” – ucieszył się Dziewiecki. Tę oczywi-
stą bzdurę (w dodatku podwójną, bo już 3 osoby na 300 to
jeden procent, a nie promil) co prędzej sprostował sam
o. Augustyn, podbijając stawkę do kilku procent. I tak jest
to prawdziwa rewelacja! Wszelkie sondaże przeprowadzane
w kilkudziesięciu krajach umiejscowiły tam populację homo
księży na poziomie od 15 do 70 procent! Kamienie nam
z serc na nogi pospadały i duma rozparła trzewia, że mamy
tak świętych kapłanów. Hmm... Jeśli jednak nasi czcigodni
ojcowie zapytali wprost kleryków o to, czy są pederastami,
to zapewne potwierdzili to tylko ci, którym zbrzydła już ka-
riera w seminarium... Na usprawiedliwienie promila (w po-
rywie do „kilku procent”) kleropedziów autor „Głęboko wstrzą-
śniętych...” twierdzi uczenie, iż akurat w ich przypadku „za-
burzenia seksualne związane są z zaburzeniami osobowości”.
To zrozumiałe. Człowiek obdarzony bożym powołaniem nie
może być normalnym, sensu stricto zboczeńcem.
Na koniec wielce pouczającej dyskusji interlokutorzy skon-
statowali, że jeśli Kościół w Polsce weźmie pod uwagę wska-
zania Jana Pawła II, to uchroni się od wszelkiego zła.
Jak uchronić polskie dzieci przed księżmi pedofilami?
O tym w dyskusji nic nie było. Pewnie dlatego, że w ogó-
le nie padło w niej słowo – dziecko.
LUBLIN Pies na komuchów – arcybiskup Józef Życiński – z ra-
dością przyjął wiadomość, że dawni pracownicy wywiadu i kontr-
wywiadu nadal będą podlegać lustracji.
A co z ponad 30 tysiącami agentów Watykanu?!
WATYKAN Papież to dobry człowiek – odjął sobie od ust
i przekazał dla potrzebujących 6 mln dolarów w samym tyl-
ko 2001 roku (jeśli to prawda). Watykan nie podał tylko, że
jest to zaledwie 10 proc. sumy, na jaką obskubał diecezje
na całym świecie.
Gdzie to napisano: „niech nie wie lewica, co czyni prawica...”?
NIEMCY W kampanii wyborczej politycy odgrzebali starego
trupa – kwestię wypędzenia Niemców po 1945 r. Najgłośniej
krzyczy bawarski katolik Edmund Stoibler, prawicowy kandy-
dat na kanclerza. Domaga się od polskich i czeskich władz unie-
ważnienia decyzji o przesiedleniu i wywłaszczeniu osób naro-
dowości niemieckiej.
A my anulujemy rozbiory i stocznię szczecińską przeniesiemy
na Krym.
USA Jak podał dziennik „Washington Post”, większość ame-
rykańskich katolików uważa, że episkopat nie radzi sobie
z problemem pedofilii wśród kleru. Jednocześnie aż 67 proc.
wierzy, że Kościół upora się z tym problemem w przyszłości.
I dzięki tej naiwnej wierze Kk radzi sobie od 1500 lat...
Emerytowany ksiądz Paul R. Shanley, były podwładny słynne-
go z ukrywania przestępców kardynała Lowa, został oskarżo-
ny o zgwałcenie czterech chłopców. Swoje ofiary wykorzysty-
wał na plebanii, w łazience i w... konfesjonale.
Jaki pomysłowy, pewnie później ich rozgrzeszał.
Pochodzący z Nigerii duchowny Cyriacus Udegbulem został za-
trzymany w Teksasie pod zarzutem gwałtu na 37-letniej kobie-
cie. Obawiająca się skandalu diecezja sama doniosła na poli-
cję o ukrywającym się księdzu.
Ksiądz gwałcący... kobietę?!
Nowojorscy chasydzi masowo głosowali na Hillary Clinton
w wyborach do senatu w 2000 roku. W podzięce małżonek
prezydent ułaskawił czterech chasydów odsiadujących wielolet-
nie kary więzienia za oszustwa finansowe. Żona jednego z ży-
dowskich malwersantów podarowała Clintonowi i Partii Demo-
kratycznej milion dolarów na kampanie polityczne...
Widocznie geszeft się opłacał.
SZWAJCARIA Proboszcz Kari Buergler z Buochos (37 lat)
na niedzielnej sumie oznajmił zdumionym parafianom, że ko-
cha mężczyznę i chciałby związać się z nim na całe życie. Wy-
jawił, że przez długie lata przeżywał koszmar, ukrywając i nie
akceptując własnych skłonności. Wysłał także listy do... 4 ty-
sięcy swoich wiernych, w których szczegółowo wyjaśnił przy-
czyny swojej decyzji. Wyraził żal, że problemy miłości, part-
nerstwa i homoseksualizmu nie są w Kościele dyskutowane
w sposób otwarty.
To księża mogą kochać jak zwykli ludzie?
PORTUGALIA Jak podał katolicki Ośrodek Studiów Społecz-
nych i Pastoralnych, 56 proc. Portugalczyków uważa się za prak-
tykujących katolików, ale tylko... 10 proc. chodzi do kościoła!
Kościelni badacze odkryli, że wierni podają w ankietach „prak-
tykujący”, bo tak wypada.
Tacy podobni do nas, a wygrali 4:0.
UKRAINA Na granicy rosyjsko-ukraińskiej zatrzymano rzeko-
my dziecięcy chór cerkiewny, który okazał się grupą nieletnich
przemycanych do USA. W handlu dziećmi uczestniczył duchow-
ny z Winnicy, który zaopatrzył grupę w kościelne papiery.
Gdyby tylko dotarli do Polski...
UWAGA, CZYTELNICY!
W związku ze zmianą lokalu redakcji
podajemy nasz nowy adres:
Tygodnik „Fakty i Mity”
90-601 Łódź ul. Zielona 15
JONASZ
M am za oceanem kilku znajomych i to niekoniecznie
96287068.002.png 96287068.003.png 96287068.004.png 96287068.005.png 96287068.006.png
Nr 26 (121) 28 VI – 4 VII 2002 r.
GORĄCY TEMAT
3
datek z Austrii jest
Christine Mayr-
-Lumetzberger ,
była zakonnica ze
zgromadzenia benedyktynek.
Christine ma obecnie 46 lat, jest
mężatką i została zwolniona ze
stanowiska nauczycielki. W swo-
im oświadczeniu poinformowała,
że w ceremonii wyświęcenia we-
zmą udział trzy kandydatki z Au-
strii, trzy z Niemiec i pięć ze Sta-
nów Zjednoczonych. Wśród Nie-
mek znajdują się kobiety z tytu-
łem doktora teologii: Ida Raming
(70 lat) i Iris Mueller (72 lata).
Obie profesorki od lat angażują
się na rzecz ordynacji kobiet i wy-
kapłańskiego. Kwestia ta związa-
na jest także z równouprawnieniem.
W końcu połowa chrześcijan to ko-
biety. (...) Powołujemy się na sło-
wa Biblii – wybór biskupa może
nastąpić przez lud. My jako kobie-
ty-księża, zostałyśmy przez lud już
zaakceptowane. Świadczą o tym
liczne listy od katolików, którzy
chcą np. żebyśmy to właśnie my
ochrzciły ich dzieci” .
Wyświęcenia kobiet na księży
podjął się były ksiądz katolicki
z Argentyny, Romolo Braschi ,
który przed czterema laty otrzy-
mał w Monachium godność ar-
cybiskupa, a następnie sam mia-
nował się głową katolickiego, apo-
stolskiego, nierzymskiego chary-
To chyba jedyne zdjęcie kobiety przy ołtarzu
Proszę księdzowej
Wbrew świętej i nieomylnej woli
Kościoła rzymskokatolickiego
w najbliższą sobotę, 29 czerwca,
w Austrii 11 kobiet zostanie
wyświęconych na księży katolickich.
Czy nasz papież to przeżyje?
wikariusza. Po „aksa-
mitnej rewolucji” Ja-
vorova była nauczy-
cielką religii w szko-
łach w Brnie i nadal
prowadzi działalność
duszpasterską wśród
grup kobiecych. Oczy-
wiście Jan Paweł II
nie uznał jej święceń,
a „koledzy po fachu”
– kapłani mężczyźni
nie chcą mieć z nią
nic wspólnego. Javo-
rova jednak nie rezy-
gnuje i nadal walczy
o prawa kobiet w Ko-
ściele rzymskokatolic-
kim. „Hierarchia ko-
ścielna nie może pro-
wadzić dialogu o kobietach wyłącz-
nie z mężczyznami. Kobiety mają
co prawda prawo przedstawić swo-
je problemy, jednak w Watykanie
interpretują je dalej mężczyźni.”
– Moim zdaniem, musi zna-
leźć się kobieta, która będzie mo-
gła przedstawić problemy kobiet
Kandydatki na księży w Au-
strii nie chcą jednak czekać na ge-
sty z Watykanu, tylko postawić
hierarchię katolicką przed faktem
dokonanym, twierdząc, że Kościół
po jakimś czasie je zaakceptuje.
Mają poparcie wśród wiernych.
Według danych statystycznych,
prawie 84 proc. Austriaków ak-
ceptuje kobiety-księży. Żeby
w najbliższą sobotę nie doszło
do zakłóceń przy wyświęceniu
kandydatek, do tej pory nie po-
dano miejsca uroczystości. Wia-
domo jedynie, że zaproszeni go-
ście (300 osób) i dziennikarze ma-
ją zostać przewiezieni helikopte-
rem na miejsce, gdzie odbędą się
święcenia. Koszty wynajęcia ko-
ścioła, chóru i ochrony, a także
koszty podróży biskupów pono-
szą właśnie goście i dziennikarze.
Od każdego z uczestników te-
go wydarzenia pobrana zostanie
opłata w wysokości 100 euro.
Biskupi austriaccy podczas
swojej ostatniej konferencji
oświadczyli, iż święcenia kobiet
dały liczne prace naukowe na ten
temat.
Według oświadczenia Gizeli
Forster , rzecznika kandydatek
z Niemiec (znajomej Jonasza), do
święceń przygotowuje się obecnie
11 następnych kobiet. Pochodzą
ze Szwajcarii i Afryki Południo-
wej. Obecne kandydatki przygo-
towywały się do aktu wyświęcenia
przez trzy lata.
zmatycznego Kościoła Jezusa Kró-
la, bliżej nie skonkretyzowanej
sekty w Krk.
9 maja tego roku Romolo Bra-
schi bez zgody Watykanu wyświęcił
na biskupa Austriaka Ferdynanda
Regelsbergera . Będzie on współ-
konsekratorem kobiet. Ferdynand
Regelsberger był uprzednio ojcem
benedyktynem w klasztorze Krem-
smuenster. W 1977 roku został
biskupów i kardynałów, jest wie-
lu zwolenników święceń kapłań-
skich dla kobiet. Obecnie jednak
„wpływowa klika watykańska” bro-
ni się przed takim rewolucyjnym
krokiem.
Biskup Romolo Braschi nie jest
pierwszym biskupem w Kościele
rzymskim, który po-
dejmuje się wyświęce-
nia kobiet na kapła-
nów. Uczynił to po
raz pierwszy 30 lat te-
mu w Brnie – podczas
prześladowań komu-
nistycznych – biskup
Dawidek . W tym cza-
sie większość zakonnic
katolickich w Czecho-
słowacji przebywała
w „klasztorach kon-
centracyjnych”. Księ-
ża nie mieli do nich
dostępu. Biskup Davi-
dek, który również
wiele lat spędził w wię-
zieniu, postanowił tym
zakonnicom umożliwić
udział w przyjmowa-
niu sakramentów. Wy-
święcił więc kobiety,
które po zaaresztowa-
niu mogły w więzie-
niach podjąć działalność duszpaster-
ską. Jedną z nich była żyjąca w celi-
bacie Ludmila Javorova (na zdję-
ciu powyżej). W 1971 roku otrzyma-
ła ona również godność generalnego
Światli katolicy czynnie wspierają emancypację w kościele
„Nie chcemy doprowadzić do
rozłamu w Kościele” , twierdzi Lu-
metzberger, „a to, co robimy, jest
co prawda sprzeczne z zasadami
dyscypliny, ale nie wiary. Jest to
krok w kierunku Kościoła przyszło-
ści. Po przyjęciu święceń chcemy
służyć zgodnie z tradycją francu-
skich księży-robotników, to znaczy
będziemy wykonywać pracę świec-
ką i w ten sposób zarabiać na ży-
cie, a w wolnym czasie nieść po-
sługę kapłańską. Liczba mężczyzn
kapłanów maleje, a ci, którzy słu-
żą czynnie, są coraz starsi. Dlate-
go Kościół rzymski powinien do-
puścić również kobiety do stanu
przeniesiony ad laicatum i wziął
ślub kościelny. Dzisiaj ma 68 lat
i jest emerytowanym nauczycie-
lem religii.
Zarówno wyświęcający biskup,
jak i osoba przez niego wyświę-
cona na biskupa bez zgody pa-
pieża – według prawa kościel-
nego (kanon 1382) – podlega-
ją karze ekskomuniki.
Panie powołują się na Biblię: wyboru biskupa dokonuje lud
Romolo Braschi podjął się
kontrowersyjnego zadania wyświę-
cenia jedenastu kobiet na księży,
ponieważ – jak twierdzi – wie, że
w Watykanie, jak również wśród
w Watykanie. Dlaczego nadal
mężczyźni zabierają głos w spra-
wach kobiet? – pyta oburzona Ja-
vorova. – To jest dla nas upoka-
rzające.
będą nieważne, a księżom męż-
czyznom, którzy popierają równo-
uprawnienie, grozi ekskomunika.
GEORG MOTYLEWICZ
Fot. Kirche Intern
R zecznikiem kandy-
96287068.007.png 96287068.008.png 96287068.009.png 96287068.010.png 96287068.011.png
4
Nr 26 (121) 28 VI – 4 VII 2002 r.
POLAKÓW PORTFEL WŁASNY
pokrycia w legalnych, ujawnionych
źródłach. Albo wtedy, gdy w grę
wchodzić będą towary nielegalnie
wprowadzane do Polski. Tak więc
nie ma mowy o tym, aby kontrola
skarbowa miała zatracić swój cha-
rakter i aby do podatnika X czy fir-
my Y – dla sprawdzenia rzetelności
deklarowanego opodatkowania
i sprawdzenia ksiąg – wyruszył in-
spektor ze spluwą w ręku. To nie tyl-
ko absurd, ale i prawnie niedopusz-
czalne. Za coś takiego, jak mówią,
można poważnie beknąć.
Mamy niebywale rozzuchwalone
grupy przestępcze. Bandziorów, któ-
rzy nie tylko nie uciekają na widok
policji, ale ośmielają się nawet ru-
szać do ataku na policję. Tak jak nie-
dawno w Nadarzynie pod Warsza-
wą, gdzie po zatrzymanego tira z po-
dejrzanym ładunkiem udała się
uzbrojona grupa bandytów.
Rozumiem, dyskusja jest dysku-
sją, każdy wyraża swój pogląd, a to,
co dla jednego kuriozalne, dla ko-
goś innego może być złotą myślą.
Ale niech zachowana będzie przy-
najmniej elementarna przyzwoitość
w ocenie faktów.
Mamy strumień przemytu – nie
drobnego, przygranicznego, w po-
staci tzw. mrówek, ale na dużą ska-
lę. Jest to m.in. wadliwie dokumen-
towany, fikcyjny import uzupełnia-
jący, są to całe tiry towaru z fał-
szywymi papierami i towarzysząca
temu korupcja w naszym aparacie
kontrolnym.
Mamy podziemie gospodarcze,
wille i konta mafijnych bossów, po-
rozpisywane na ciotki, pociotków
i innych „biednych bezrobotnych”.
I mamy obowiązek z tym wal-
czyć.
Dziad by się uśmiał
wych i celnych, jak każda
zmiana, wywołuje dyskusje
i kontrowersje. Nie tyle w tzw. sze-
rokich kręgach podatników – prze-
ciętnemu podatnikowi rozwiązania
strukturalne są na ogół obojętne, in-
teresuje go przede wszystkim spraw-
na obsługa przez odpowiednie urzę-
dy – ile wśród polityków, co jest
oczywiście zrozumiałe, bo od tego
są, aby się spierać i kłócić. Kiep-
ska jest niestety jakość tego sporu.
W warstwie merytorycznej deba-
ta nad zniesieniem Generalnego In-
spektora Celnego i nad zmianami
w ustawie o kontroli skarbowej oka-
zała się, niestety, uboższa od meta-
foryki. To że opozycja wykorzystała
debatę, aby – w związku i bez związ-
ku z tematem – przyłożyć rządowi,
wcale mnie rzecz jasna nie dziwi. Od
tego jest w końcu opozycją. Szkoda
jednak, że przy okazji nie padły ja-
kieś poważniejsze, godne uwagi pro-
pozycje, które można by wykorzystać
w ramach prowadzonej obecnie re-
organizacji służb skarbowych.
Zgłoszony przez rząd projekt
ustawy – przypomnę – przewiduje
zniesienie Generalnego Inspektora
Celnego, likwidację podległego mu
pionu inspekcji i – co najważniejsze
– zgoła inne ustawienie kontroli skar-
bowej. Ukierunkowanie jej przede
wszystkim na kontrolę dużych pod-
miotów gospodarczych i na trudniej-
sze zadania, związane m.in. ze zwal-
czaniem szarej strefy, narkobizne-
su, mafijnych fortun.
Powaga tych spraw i na-
cisk opinii publicznej, by-
śmy skuteczniej dobierali
się do skóry „grubym ry-
bom” podziemia gospodar-
czego, pozwala oczekiwać po-
ważnej debaty nad projekto-
wymi rozwiązaniami. Nie cho-
dzi bowiem o niewiele znaczą-
ce przesunięcia organizacyjne,
lecz o zmianę jakościową w pra-
cy służb kontrolnych stojących
na straży interesu Skarbu Pań-
stwa. Chodzi o ich umocnie-
nie poprzez odpowiednie re-
gulacje prawne, rozszerzają-
ce kompetencje tych służb,
i zapewnienie im środków po-
zwalających sprostać zadaniom.
Zamierzone połączenie dotych-
czasowej inspekcji celnej z kontrolą
skarbową oznaczać będzie powsta-
nie wzmocnionego, jednolitego pio-
nu kontroli skarbowej o charakterze
inspekcyjnym, z uprawnieniami do
prowadzenia działań operacyjno-
-rozpoznawczych i do stosowania
środków przymusu bezpośrednie-
go, z użyciem broni włącznie. To
ostatnie uprawnienie przysługiwać
będzie wyłącznie pracownikom wy-
odrębnionej komórki organizacyj-
skupia się uwaga mass mediów. Wal-
nięto oczywiście z grubej rury – że
kontrola skarbowa otrzymuje nowe
uprawnienia o charakterze policyj-
nym, pały i broń – jak napisała jed-
na z gazet – i że są to uprawnienia
zbyt daleko idące, których boją się
podatnicy, zarówno firmy, jak i oso-
by fizyczne. Jakoś nikt nie potrafi
czy nie chce zauważyć, że nie jest
to żadne rozszerzanie czy nadawa-
nie nowych uprawnień, a tylko po-
wtórka istniejących. Wszak likwido-
wanej właśnie ustawowo inspekcji
celnej przysługują i mundury, i pi-
stolety, i prawo do zatrzymywania
pojazdów tudzież zaglądania do ba-
gażnika. A więc to wszystko, co
w związku z nowelizacją ustawy wy-
wołuje teraz taką burzę obaw.
Owa broń, mundury, przymus
bezpośredni – to nihil novi . Ustawo-
dawca, likwidując inspekcję celną, zde-
cydował o przejęciu przez kontrolę
skarbową części zadań i uprawnień
likwidowanej służby. Owszem, zmie-
nia się wewnątrz służb skarbowych
lokalizacja tych policyjnych upraw-
nień. Traci je likwidowana służba,
otrzymuje inna. To przecież logiczne.
Więc o co tyle wrzawy?
Prawo do stosowania środków
przymusu podlegać będzie ustawo-
wemu, dwojakiemu ograniczeniu.
Przysługiwać ma jedynie inspekto-
rom i pracownikom wyodrębnionych
komórek organizacyjnych kontroli
skarbowej. Poza tym będą korzy-
stać z tego uprawnienia tylko wte-
dy, gdy przyjdzie do ujawniania i kon-
troli dochodów nie znajdujących
nej kontroli skarbowej, a zatem nie
wszystkim inspektorom, lecz około
kilkudziesięciu.
Środki przymusu, broń – to są
tzw. tematy chwytliwe i na nich
GŁASKANIE JEŻA
Burdel warszawski
dr WIESŁAW CIESIELSKI
Wiceminister Finansów, Sekretarz
Stanu, Generalny Inspektor Kontroli
Skarbowej
Dziwki moje kochane, córy Ko-
ryntu, niebogi, kur...tyzany biedne,
cóż teraz się z Wami stanie w sto-
łecznym mieście Warszawie? Gdzież
się podziejecie zziębnięte, głodne
i w łachmanach? Jak walczyć zdo-
łacie z potęgą miejskich rajców, któ-
rzy wypowiedzieli Wam bezpardo-
nową wojnę obliczoną na wynisz-
czenie, na fizyczną eliminację, ba...
eksterminację nawet.
W Warszawie – mieście głównem
– pozałatwiano już bowiem wszyst-
kie najpilniejsze potrzeby i nawet te
mniej pilne: gród przecinają szero-
kopasmowe arterie komunikacyjne,
bezrobocie jest już tylko reliktem za-
mierzchłej przeszłości, piękne komu-
nalne mieszkania czekają na loka-
torów. Ot, miejsce na ziemi mlekiem
i miodem płynące. Ten obraz sielski
psują już li tylko prostytutki zatrud-
nione w agencjach towarzyskich.
Radni warszawscy postanowili
więc dokonać rzeczy, która nie uda-
ła się jeszcze nikomu w historii świa-
ta: chcą zlikwidować prostytucję. Cie-
kawe, czy wezmą wzorce z bratnie-
go Wietnamu. Władze tego kraiku
załadowały razu jednego trzy tysią-
ce kurtyzan na statek, który został
następnie wyprawiony w otwarte mo-
rze i zatopiony. A może skazywać
będą dziewczęta na banicję, golenie
głów, noszenie specjalnych, żółtych
strojów hańby, umieszczą je wzorem
zaprzyjaźnionych Chin w obozach re-
edukacyjnych? To wszystko już by-
ło, to już w historii przerabialiśmy.
I co się stało? I nic się nie sta-
ło! Prostytutki zawsze wracały na
ulicę miast starożytnego Babilonu,
Palestyny w czasach Chrystusa, elż-
bietańskiego Londynu, Paryża Bur-
bonów albo Moskwy Stalina. Wra-
cały, bo są wieczne jak trawa.
W końcu cywilizowany świat po-
stanowił ten problem uporządko-
wać na takiej starej, rosyjskiej za-
sadzie: „Prywykniosz, a kak nie pry-
wykniosz, tak paddachniosz”.
I tak oto prostytutki w wielu
krajach mają swoje związki zawo-
dowe, niekiedy nawet reprezenta-
cje w parlamencie i samorządach,
bezpłatną (lub tanią) opiekę le-
karską, a co najważniejsze dla każ-
dej społeczności – płacą podatki.
W poniedziałek radni nadwi-
ślańscy (zapewne pod natchnie-
niem sutannowców, którzy gene-
ralnie wolą płeć własną) powie-
dzieli prostytucji zdecydowane
„nie”. I co się teraz stanie? Ła-
two przewidzieć co: operacyjne
specgrupy policyjne miast łapać
bandytów zrobią kilka nalotów na
domy publiczne, spałują i aresztu-
ją kilkadziesiąt dziewcząt, niektó-
re deportują za Ural. Telewizja to
wszystko pokaże, prasa opisze,
a niedobitki dziwek na czas jakiś
zejdą do podziemia, aby przecze-
kać i doczekać się nowego tema-
tu zastępczego dla radnych. Ot,
choćby totalnej wojny z gołębiami
lub bezdomnymi kotami.
Szanowne Panie Lekkich Oby-
czajów! Zwracam się do Was z na-
stępującą propozycją: za wskazanie
warszawskiego radnego, który był
Waszym klientem (i udowodnienie
tego), wypłacam po 1000 złotych od
łebka. Jak ma być śmiesznie, to
niech będzie śmiesznie!
MAREK SZENBORN
Minister dobroczyńca
przewodniczący SLD
(poprzednio Unia Wol-
ności), nie zapomniał o lu-
dziach, z którymi tworzył UW.
Świadczy to o nim dobrze ja-
ko o kumplu, gorzej – jako
o ministrze.
Minister kultury Andrzej
Celiński uznał, że aby dobrze
wywiązywać się ze swoich obo-
wiązków, potrzebuje naukowe-
go wsparcia i zamówił raport do-
tyczący funkcjonowania kultury
w gospodarce rynkowej. Zdumie-
nie jednak musi budzić wybór
instytucji, której powierzono za-
danie przygotowania raportu.
Minister wybrał bowiem... In-
stytut Badań nad Gospodarką Ryn-
kową. Powstał on w roku 1990
z inicjatywy polityków wywodzą-
cych się ze środowiska gdańskich
liberałów. Dzisiaj tworzą oni Plat-
formę Obywatelską. Z trudem prze-
to można nazwać jego opracowa-
nia i ekspertyzy niezależnymi.
Od objęcia teki premiera przez
Leszka Millera eksperci Instytutu
walą w rząd jak w bęben. Po-
wtarzają przy tym jak czarodziej-
skie zaklęcie hasło: „...ten gabi-
net prowadzi mało liberalną po-
litykę, jak powietrza brakuje
Leszka Balcerowicza , a wydat-
ki socjalne są za duże”.
Najciekawsze jest, że zlecając
to opracowanie, Andrzej Celiń-
ski jakoś zapomniał o obowiąz-
kach wynikających z ustawy o za-
mówieniach publicznych. Należy
do nich m.in. konieczność publi-
kacji ogłoszenia z podaniem do
publicznej wiadomości kryteriów,
jakimi będzie się kierować komi-
sja przetargowa przy wyborze
„zwycięzcy”. Regulacje te wymy-
ślono po to, by wszelkie zakupy
dokonywane za pieniądze podat-
ników były maksymalnie jawne
i poddane społecznej kontroli.
Urzędnicy Ministerstwa Kul-
tury – specjaliści od sporządzania
podobnych opracowań o kulturze
– to widać jakieś głąby, skoro ich
szef wolał dać zarobić gdańskim
liberałom.
ANNA KARWOWSKA
TO TRZEBA
PRZECZYTAĆ!!!
CHRISTOPHER HITCHENS
MISJONARSKA
MIŁOŚĆ
Szokująca prawda
o Matce Teresie z Kalkuty
Zamówienia telefoniczne
054 – 289 93 50
cena: 17 zł + opłata pocztowa
R eorganizacja służb skarbo-
A ndrzej Celiński, wice-
96287068.012.png 96287068.013.png 96287068.014.png 96287068.015.png 96287068.016.png 96287068.017.png
Nr 26 (121) 28 VI – 4 VII 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
KSIĘŻOWSKI PATENT
Przyszłość” – przywykła do daro-
wizn – nie stanęła do przetargu.
Wkrótce jednak może być bardzo
gorąco. Wykupem zespołu pałaco-
wego w Gronowie zainteresowała
się bowiem izraelsko-niemiecka fun-
dacja zajmująca się genetyką. Wy-
obraźmy sobie, jak będzie wrzało
na antenie rydzykowego radyjka,
gdy Gronowo „wykupią żydy!”. I na
dodatek, jak to genetycy, będą
chcieli coś klonować. A niech klo-
nują ostatecznie, byle nie ojca dy-
rektora.
do czynienia i zamiast mandatu mógł
pięknie zasalutować.
(A.K.)
Przed wojną był w Skarżysku
ksiądz Krysiński. Od niego zależa-
ło, czy ktoś otrzymał pracę w fabry-
ce amunicji, czy nie. Pupil otrzymy-
wał stosowną karteczkę i mógł się
czuć paniskiem. Oczywiście, wiąza-
ło się to z „prezentem”, który nale-
żało wcześniej niejako przy okazji
przekazać swojemu ukochanemu pa-
sterzowi z parafii św. Józefa.
Okazuje się, że ten patent sprzed
kilkudziesięciu laty tak znakomicie
rozwiązujący problem bezrobocia
sprawdza się i dziś, a odgrzebał go
jeden z prominentnych księży z po-
bliskiego Suchedniowa. „Jedynie” za
5 tys. zł odwiedza kogo trzeba i pra-
ca jest! Czasami w Skarżysku, cza-
sami w Suchedniowie. Szczęście to
spotyka oczywiście tylko tych, któ-
rych stać na kopertę.
ZNALAZŁ POWÓD?
tak, bo oto nie doszło nawet do gło-
sowania nad zmianą historycznej na-
zwy osiedla Baranówka. Zmiany tej
domagali się (o czym pisaliśmy
w „FiM” w artykule „Barany Bara-
nówki”) podpuszczani przez tutej-
szego proboszcza członkowie rady
osiedla. Mieszkańcy protestowali, nie
przebierając w słowach i przy okazji
wyciągając na wierzch wszystkie
grzeszki proboszcza. Ale to nie po-
mogło. Zwolennicy zmiany dopro-
wadzili do sytuacji absurdalnej. Mi-
mo że pomysł negatywnie zaopinio-
wała komisja porządku publicznego
i współpracy z samorządami osiedlo-
wymi rady miasta i mimo protestów
mieszkańców – sprawa toczyła się
dalej. Na szczęście temat Baranów-
ki zostanie zawieszony (przynajmniej
na jakiś czas), bo rzeszowscy radni
– większością głosów – inicjatywy
czarnych oszołomów nawet nie pod-
dali pod dyskusję.
Tym razem się nie udało. Ale jak
znam życie i zaciętość sukienkowych,
to temat wróci na pewno.
się prawdziwą potęgą przemysłu
pielgrzymkowego.
Dopiero oficjalny komunikat ku-
rii w północnowłoskim Trieście uspo-
koił wiernych zbulwersowanych ożen-
kiem wikarego Ellisa Tomaseo. Zło-
żył on w urzędzie stanu cywilnego
wymagane dokumenty, oświadcza-
jąc, że chce pojąć za żonę emigrant-
kę, młodą Serbkę, której grozi de-
portacja. Kuria ze zrozumieniem od-
niosła się do heroicznej, humanitar-
nej postawy duchownego.
Pozostaje nam tylko przyklasnąć
takiemu bohaterstwu. Księża, rozej-
rzyjcie się! – ileż wokół jest mło-
dych, samotnych kobiet potrzebu-
jących pociechy i konkretnej pomo-
cy. Do dzieła!
WYROK NA KS. PASERA
Na dwa lata pozbawienia wolno-
ści z warunkowym zawieszeniem na
okres lat pięciu oraz 12 tys. zł grzyw-
ny skazany został przez lubelski Sąd
Rejonowy ksiądz Bronisław O., któ-
rego oskarżono o paserstwo. (Pisa-
liśmy o sprawie w nr 14/2002)
Przed 10 laty, pracując w jednej
z parafii w okolicy Łęcznej, wspól-
nie ze znajomym zakupił w Radom-
sku (woj. łódzkie) kradzionego mer-
cedesa. Ponieważ pojazd miał nie-
udolnie podrobiony dowód rejestra-
cyjny, na lubelskiej giełdzie ksiądz
nabył „nowy” dokument. Dzięki te-
mu zabiegowi mercedesa udało się
zarejestrować w Milejowie.
Nie był to jedyny grzeszek ka-
płana. Jak wykazało śledztwo, zna-
jomemu złodziejowi pomógł ukryć
skradzionego forda. Gdy na trop pa-
sera wpadła policja, ten zdołał jesz-
cze opuścić kraj i schronić się we
Włoszech. W procesie w Polsce nie
wziął więc udziału, ale w nadesła-
nym piśmie przyznał się do działal-
ności przestępczej.
(R. KRAW.)
PAZERNY INKASENT
(A.C.)
(RP)
FANATYZM ŁĄCZY
DŹWIGAJ PAPIEŻA
Jak donosi portal Innastrona.pl,
w ONZ powstał zdumiewający alians
fundamentalistów chrześcijańskich
i muzułmańskich w walce przeciwko
prawom kobiet i mniejszości seksu-
alnych. Najdziwniejsze jest to, że
uczestniczą w nim także amerykań-
scy skrajni protestanci, dla których
islam to religia demoniczna! Jak się
okazuje, nie przeszkadza im to szu-
kać poparcia u delegatów Sudanu
czy wrogiego USA Iraku dla zablo-
kowania ewentualnych uchwał ONZ
na korzyść grup dyskryminowanych.
Delegat Maroka stwierdził, że skraj-
ne grupy łączy „obrona tradycyjnych
wartości i naturalnej rodziny”.
Nas pożera ciekawość: „natu-
ralna rodzina” to taka, gdzie jest je-
den mąż i jedna żona (wersja chrze-
ścijańska) czy jeden mąż i kilka żon
(wersja częsta u muzułmanów)? Bar-
dzo chcielibyśmy to wiedzieć, by żyć
wreszcie „zgodnie z naturą”. (A.C.)
(ea)
DWA LATA
ZA MOLESTOWANIE
Tylko nieliczni kierowcy parku-
jący w centrum Lublina czytają do-
kładnie pokwitowanie, jakie otrzy-
mują od inkasenta. Wbrew temu
co przypuszczają, iż parking nale-
ży do miasta, a ich pieniądze za-
silają municypalną kasę – niema-
łe opłaty wędrują wprost do kie-
szeni sutannowych. Potężny par-
king okazuje się niezłym źródeł-
kiem szmalu dla podwładnych tu-
tejszego złotoustego arcybiskupa.
To nie nowina, że miasto za dar-
mo oddaje Kościołowi to, co po-
winno służyć wszystkim mieszkań-
com. Oby jednak podobny los nie
spotkał np. ciepłowni i wodocią-
gów miejskich...
Były nauczyciel religii w Biłgo-
raju, oskarżony o molestowanie
uczennic szkoły podstawowej, skaza-
ny został na dwa lata pozbawienia
wolności. Taki wyrok ogłosił Sąd
Okręgowy w Zamościu.
Doniesienie o molestowaniu
przekazali do prokuratury rodzice 13
dziewczynek. Kilkumiesięczne śledz-
two potwierdziło zarzuty postawio-
ne katechecie. Zanim stanął on przed
obliczem Temidy, spędził za kratka-
mi 5,5 miesiąca i pozbawiony został
prawa nauczania religii.
(RP)
JESZCZE MNIEJSI
Tylko kilka godzin przebywał pa-
pież w Gorzowie Wielkopolskim
w czerwcu 1997 r., ale o wydarzeniu
tym ludziska za cholerę nie mogą za-
pomnieć. Choć z tej wizyty nic (przy-
najmniej w sferze widzialnej) nie wy-
nikło i nędza jak była w mieście,
tak i jest, wydano ostatnio sporo
szmalu, by postawić 3-metrowy po-
mnik Jana Pawła II. Zaprojektował
go Czesław Dźwigaj z Krakowa, ma-
jący już na swoim koncie „kilka dzie-
siątków papieży”. Oficjalnie poinfor-
mowano maluczkich, że pomnik
kosztował „jedynie” 90 tys. zł, ale na-
szym zdaniem, sporo kosztów uto-
piono nieoficjalnie pod innymi ha-
słami. Uroczystość odsłonięcia za-
szczyciła była pani senator AWS Elż-
bieta Płonka oraz inni politycy pra-
wicy. Nie zapomniano o złożeniu
kwiatów pod monumentem upamięt-
niającym wciąż przecież żywego JPII.
(RP) Fot Konrad Gębka.
Przedwyborcze przepychanki
w toku. W Inowrocławiu powstał blok
samorządowy „Mała Ojczyzna”. Na-
zwę wziął zapewne od liczby człon-
ków. W skład tego przedziwnego two-
ru weszła ledwo zipiąca Unia Wol-
ności, SKL, RS, „Obywatele dla Rze-
czypospolitej”, rzemieślnicy (bez ob-
razy) oraz Chrześcijańsko-Demokra-
tyczne Stronnictwo Pracy, które
w Inowrocławiu ma czterech działa-
czy, więc duża kanapa tej partii nie
jest potrzebna. Blok jeszcze nic nie
zrobił, ale już zdążył się pokłócić.
Z „Małej Ojczyzny” gremialnie wy-
pieprzono Stronnictwo Pracy. Ofi-
cjalnie za „wygłaszanie poglądów jaw-
nie sprzecznych z chrześcijańskim
charakterem tej organizacji”. Poszło
o „nietolerancyjne i obraźliwe” wy-
powiedzi nt. mniejszości narodowych.
Ci ze Stronnictwa Pracy oburzyli się,
że Niemcy postawili w Inowrocławiu
supermarket, a Żydzi chcą odzy-
skać grunty.
(RP)
SIŁA WYŻSZA
NA PIELGRZYMKĘ!
(RP)
„W dniach 25 i 26.04. Poradnia
Stomijna nieczynna z powodu piel-
grzymki” – takiej treści ogłoszenie
pojawiło się w Szpitalu Onkologicz-
nym przy ul. Wyzwolenia 18 w Biel-
sku-Białej. O niestosowności takie-
go ogłoszenia nie trzeba nikogo prze-
konywać, dziwić się tylko należy pra-
cownikom służby zdrowia, którzy za-
pomnieli o tym, że przysięgali nieść
pomoc o każdej porze dnia i nocy.
A swoją drogą, podpowiadamy treść
ogłoszenia, które mogą wykorzystać
zakłady pogrzebowe: umieranie i po-
grzeby wstrzymane z powodu piel-
grzymki pracowników...
Polska turystyka pielgrzymkowa
ma nie byle jaką, bo już tysiącletnią
tradycję. Zapoczątkował ją cesarz
Otton III, przybywając w 1000 roku
do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie.
Obecnie Polacy stanowią ledwie
5 proc. chrześcijan pielgrzymujących
na świecie i około 20 proc. w Euro-
pie. Tu Polacy stanowią czołówkę
światową! Szacuje się, iż w krajowych
pielgrzymkach bierze udział aż 7 mln
Polaków rocznie, czyli ponad 15 proc.
społeczeństwa. A jest w czym wybie-
rać – na terenie Polski mamy po-
nad pół tysiąca sanktuariów piel-
grzymkowych, z czego 98 proc. to
sanktuaria katolickie.
Przy owocnej współpracy władz
lokalnych z Kościołem pielgrzymki
zaczynają aktywizować rozwój go-
spodarczy i rozbudowę infrastruk-
tury, czego przykładem jest Kalwa-
ria Zebrzydowska i Licheń. Państwo
i samorządy inicjatywy wspierają,
Kościół dba o marketing i zarządza-
nie. Teraz pozostaje jeszcze wyże-
brać od Unii Europejskiej stosow-
ne fundusze na ochronę „polskie-
go dziedzictwa kulturowego”, a na-
prawdę mamy ogromną szansę stać
W PIUSCE DO ZDJĘCIA
(R. KRAW.)
Po licznych interwencjach związ-
ków wyznaniowych mamy nowy
przepis. Zdjęcie do dowodu osobi-
stego do niedawna musiało być wy-
konane obowiązkowo bez nakrycia
głowy. Odtąd dla osób, które no-
szą nakrycie głowy zgodnie z wymo-
gami wyznawanej religii, czyni się
wyjątek. Można już więc fotografo-
wać się np. w piusce lub birecie.
Chodzi zapewne o to, by taki np.
policjant od razu wiedział, z kim ma
SKLONUJĄ RYDZYKA?
(RP)
NIE TAKIE BARANY
Kiedy prawicowe władze Toru-
nia wycofały się z próby „sprzeda-
ży” z 99-procentową bonifikatą (!)
54-hektarowego gruntu o. Rydzyko-
wi, ów – wkurzony wielce – zaczął
intensywnie poszukiwać nowego te-
renu pod budowę swojej Wyższej
Szkoły Społecznej i Medialnej.
Ojciec dyrektor łakomym okiem
spogląda na zespół pałacowy w Gro-
nowie. Starostwo w Toruniu chce go
sprzedać komukolwiek pod warun-
kiem, że ten „ktokolwiek” wyłoży
minimum 2,5 miliona złotych. Jed-
nak rydzykowa fundacja „Nasza
Po 11 czerwca 2002 r. świat nie
będzie już taki sam. Teraz wydaje się,
że wszystko jest możliwe: i rozwią-
zanie kwadratury koła, i przekrocze-
nie prędkości światła. Stała się bo-
wiem rzecz z niemożliwych najbar-
dziej niemożliwa: radni, UWAGA!
– w Rzeszowie! – odmówili zmiany
nazwy osiedla Baranówka na osie-
dle Prymasa Tysiąclecia.
Czyżby w grodzie nad Wisłokiem
ktoś w końcu zaczął myśleć? Chyba
(A.K.)
96287068.018.png 96287068.019.png 96287068.020.png 96287068.021.png 96287068.022.png 96287068.023.png 96287068.024.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin