Fakty i Mity 24-2003.pdf

(2175 KB) Pobierz
str_01_24.qxd
Po polskim referendum na „TAK”, na mocy prawa
NIEMCY ŻĄDAJĄ ZIEM ZACHODNICH!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 3
http://www.faktyimity.pl
Nr 24 (171) 13 – 19 VI 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
600 milionów złotych będzie kosztował
budowlany kompleks imperium ojca Rydzyka pod
Toruniem. Czy to dużo? Za mało! Ojciec dyrektor żąda
jeszcze dostępu do Wisły i chce mieć na własność
port rzeczny, wyższą szkołę, telewizję, helikopter...
Str. 9
Początek
końca
Jestem szczerą kobietą
– Jak zareagował proboszcz z Pani parafii
na wypowiedź w sprawie seksu i słynnych kur-
wików w oczach?
– Nie rozmawiałam na ten temat z moim pro-
boszczem, ale znając go, sądzę, że powinien do te-
go podejść bardzo naturalnie. Zresztą uważam, że
tak zrobić powinien każdy ksiądz, bo każdy prowa-
dzi przecież nauki przedmałżeńskie i byłoby dziw-
nie, gdyby któryś z księży był tą wypowiedzią zgor-
szony. Uważam, że polityk powinien być szczery i nie
powinno być dla niego tematów tabu. Ja jestem szcze-
rą kobietą.
Król, który stoi, dzierżąc krzyż i miecz, na ko-
lumnie przed warszawskim zamkiem, przywiózł
ze sobą do Polski dynastyczne spory i konflikty
religijne, które przyspieszyły upadek Rzeczypo-
spolitej. Jego panowanie jest przykładem, jak
zgubne dla państwa skutki miało kierowanie się
przez króla interesami papiestwa.
Str. 14
Fot. Alex Wolf
Str. 8
108507379.034.png 108507379.035.png 108507379.036.png 108507379.037.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 24 (171) 13 – 19 VI 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W oparach absurdu
POLSKA Mimo poparcia dla Unii ze strony bezideowego pre-
zydenta, zgranego premiera i pogardzanych powszechnie polity-
ków około 59 proc. społeczeństwa poszło jednak na referendum
i aż w 3/4 poparło przyłączenie do UE! Kościół uznał to za swój
sukces: „Ludzie wsłuchali się w głos papieża i biskupów” – rzekł
Schulz, rzecznik episkopatu. Rzeczywiście, część duchownych agi-
towała w dzień wyborów, łamiąc ciszę wyborczą (np. Czarne, po-
wiat Lipno, gdzie zajęła się tym prokuratura). W kościołach od-
czytywano prounijne przesłanie papieża. Czy mówiąc „tak” Unii,
postąpiliśmy mądrze, dowiemy się w ciągu najbliższych lat.
Miejmy nadzieję, że rezultat nie będzie równie żałosny, jak po
entuzjastycznych wyborach w czerwcu 1989 r.
Po dwudniowym referendum stojący nad politycznym grobem
Miller trzeciego dnia zmartwychwstał. Na spotkaniu Rady Kra-
jowej SLD przedstawił nowy program pracy rządu (m.in. poda-
tek liniowy i więcej władzy dla Hausnera kosztem Kołodki), któ-
ry chce poddać weryfikacji – głosowaniu w Sejmie nad wotum
zaufania. Nie ma także mowy o obiecanych wcześniejszych wy-
borach. Przedstawiono za to optymistyczne założenia budżetowe
na rok 2004, bo Kołodko w rubryce „przychody” przewidział
9 mld zł z rezerwy rewaluacyjnej NBP, czyli znikąd.
Miller lubi „przechodzić do historii”. To pierwszy na świecie przy-
wódca socjaldemokracji, który chce wprowadzić podatek liniowy.
Ruch na rynku katolickich telewizji. Rydzyk zapowiada kolejny
termin uruchomienia „Trwam” (ma czas do 14.06.2003 r.
– wtedy miną trzy miesiące od otrzymania koncesji). Odrodzić
ma się „Puls” – franciszkanie gorączkowo szukają inwestora.
„FiM” chętnie wspomogą bankruta... na naszych warunkach.
Bajzel i nadużycia – oto wnioski z przeprowadzonej w Mini-
sterstwie Zdrowia kontroli NIK za rok 2002. Wydano niepra-
widłowo 220 mln złotych, czyli 8 proc. budżetu resortu. Pomi-
jano m.in. przetargi...
Tak to już za tych rządów jest: szukaj Wiatru w Polu...
WARSZAWA Spółka Agora pozwała do sądu Andrzeja Lep-
pera, zarzucając mu publiczne kłamstwo. Ten, na kongresie Sa-
moobrony i w książce pt. „Lista Leppera”, zarzucił wydawcy
„Wyborczej” korzystanie z miliardowych zwolnień podatkowych.
Agora domaga się sprostowania i 50 tys. zł kary na cele spo-
łeczne.
Spokój wielki, Lepper lubi sale sądowe jak koń owies.
CZĘSTOCHOWA Odbył się zlot dzieci – członków Podwórko-
wych Kółek Różańcowych, ruchu założonego w 1997 r. przez Ma-
dzię Buczek, dwunastoletnią wówczas, ciężko chorą dziewczyn-
kę. Imprezą opiekuje się Radio Maryja. „To w ich rękach jest
nadzieja i przyszłość Kościoła. Te ręce trzymają różaniec, więc
nie ma się czego lękać” – radował się dziecięcą wiarą Rydzyk.
Rzeczywiście, dzieci omotane różańcem są niegroźne dla Kościoła.
ELBLĄG Nad byłym ordynariuszem bp. Śliwińskim gromadzą
się czarne chmury. Mężczyzna poszkodowany przez niego w wy-
padku samochodowym (biskup był pijany) trafił na oddział neu-
rochirurgiczny. To może zmienić kwalifikację prawną czynu
i purpuratowi grozi nawet 12 lat odsiadki...
...tak jak bp. Paetzowi 3 lata za molestowanie podwładnych.
LUBIN Polak potrafi – najprawdopodobniej pracownicy Volks-
wagena Polska i skarbówki ukradli z konta wielkiej firmy dwa
miliony złotych w ciągu zaledwie jednej doby. Podrobiono do-
kument informujący o rzekomej zmianie konta firmy. Zanim
Volkswagen zorientował się, że zwrot podatku (67 mln!) wpły-
nął nie tam, gdzie powinien, oszuści wybrali już znaczną kwo-
tę za pomocą zagranicznych bankomatów.
Niestraszna Polakom Europa ani globalizacja!
WŁOCHY Senat przyjął ustawę Berlusconiego gwarantującą je-
mu i jego najbliższym współpracownikom immunitet, czyli fak-
tyczną bezkarność. Ustawę zatwierdzi z pewnością izba niższa
parlamentu, zdominowana przez prawicowców.
Wzory czerpane wprost z pobliskiego Watykanu. Tam szefostwo
też za nic nie odpowiada.
CHORWACJA Pięć dni trwała setna podróż zagraniczna JPII
pod hasłem: „Rodzina drogą Kościoła i narodu”. Papa beaty-
fikował pierwszą w historii Chorwatkę, Mariję Petkowić. Na
mszach uderzała mniejsza niż zapowiadano frekwencja oraz
zupełny brak nawiązania do przerażających wydarzeń z lat
II wojny światowej – masakry 700 tys. prawosławnych i Żydów
urządzonej przez katolickich Chorwatów, w tym także zbrod-
niarzy księży i zakonników. W tym miesiącu Papa planuje tak-
że najechać sąsiednią Bośnię i Hercegowinę.
A na jesieni, jak zwykle, narty w Alpach.
ROSJA Aleksij II, zwierzchnik rosyjskiego prawosławia, wy-
stąpił ponownie z ostrą krytyką Watykanu: „Uważam, że sto-
sunki między kościołami nie powinny przypominać najgorszych
wzorów ze świeckiej dyplomacji, gdzie dopuszczalne są kłam-
stwo i zdrada; gdzie jedną rękę wyciąga się na znak przyjaźni,
a drugą zadaje ciosy”.
Dziki naród ci Ruscy, nie znają się na moralnych autorytetach.
PAKISTAN W prowincjach graniczących z Afganistanem wła-
dzę przejęli fundamentaliści islamscy. Wprowadzili już prawo
koraniczne i zapowiadają ustanowienie segregacji płciowej
oraz policji religijnej.
My też mamy prawo kanoniczne, milicję maryjną i segregację
na duchowieństwo i laikat.
KOREA Coś się chyba kroi niedobrego, gdyż Amerykanie – po
raz pierwszy od zakończenia wojny koreańskiej – przesuwają
bazy na południe, poza zasięg artylerii komunistów. Rząd Pół-
nocy oświadczył, że rozwija broń atomową, aby... przyspieszyć
rozwój gospodarczy kraju.
No i mamy gotowy pomysł dla Leszka Millera.
wyglądać nowej gwiazdki – tej unijnej. Ja już teraz mam
dla niej zadanie.
Podobno nagromadzenie dobrych lub złych intencji wpły-
wa na realny rozwój zdarzeń. Dobre lub złe odczucia, zwłasz-
cza zwielokrotnione liczbą odczuwających, następnie „wy-
syłane” przez nich w jakiejś intencji – potrafią zmieniać rze-
czywistość. Tym na przykład sposobem papież może prze-
żyć nas i nasze dzieci. Jak to tak? A niby za czyje zdrowie
modli się codziennie z grubsza pół miliarda fanów? Jeden
z łódzkich biskupów powiedział kiedyś podczas kazania do
sióstr klauzurowych (to te trzymane pod kluczem), że dzię-
ki ich modlitwom o pokój nie ma jeszcze trzeciej wojny świa-
towej. Zahaczamy notabene o jedną z największych misty-
fikacji Kościoła. Któż bowiem jest w stanie udowodnić, że
taki biskup nie ma racji? A czy na tej zasadzie ktoś zdoła
zanegować zbawienny wpływ mszy za zmarłych i tzw. wy-
pominków na pomyślność naszych sproszkowanych przod-
ków? Nie. Nikt nie dowiedzie rów-
nież, że gdyby nie papieskie uro-
czyste błogosławieństwo we Wro-
cławiu w 1997 roku, powódź stu-
lecia (trzy tygodnie później) zalała-
by tam wieżowce aż po dachy.
A tak, woda sięgała „tylko” do
pierwszego piętra... Podobnie mo-
gą kombinować katolicy w Hiszpa-
nii. Ledwie papież zdążył ich opu-
ścić, a tu taka straszna katastrofa
lotnicza i zaraz po niej kolejowa.
Zginęło ponad 80 ludzi. Biskup Bar-
celony westchnął następnego dnia
do jednego z dziennikarzy: „Ach,
gdyby ojciec święty był jeszcze
wówczas w Hiszpanii”. No tak, ka-
tastrof mogłoby nie być, to podob-
no kwestia wiary. Ale żeby nasz
papież miał tak ograniczony zasięg?
Zostawmy niestosowne żarty biskupów i niepobożne dy-
wagacje. Wracając do naszej tezy – przyznać musimy, że
sama nauka dowodzi, iż psychika człowieka wpływa na je-
go zdrowie oraz sytuację życiową. Nagromadzenie wokół
kogoś lub czegoś ogromnych pokładów dobrej lub złej wo-
li przynosi odpowiednio sukces albo porażkę. No to ja pro-
ponuję, aby prawie milion Czytelników „Faktów i Mitów”
skupiło się przez najbliższy tydzień na unijnej gwiazdce.
„Zestrzelmy myśli w jedno ognisko i w jedno ognisko du-
chy!” – jak namawia poeta. Z wiarą i mocą wypowiadaj-
my – niby mantrę – jedno, jedyne życzenie: dość absurdów!
Żeby mieć pewność powodzenia, należałoby uściślić dokład-
nie, jakiego to rodzaju absurdów mamy dość. Proponuję na
ten tydzień: bezczelność osób publicznych. Podam od ręki
kilka, jakże (nie)stosownych przykładów.
Premier Leszek Miller w wywiadzie dla „FiM” powie-
dział: „Kościół nie ma w Polsce żadnych specjalnych przy-
wilejów” ...
Ciągle urzędujący (sic!) prezes TVP Robert Kwiatkowski
twierdzi, że nie ma absolutnie nic wspólnego z tzw. aferą
Rywina, chociaż wszyscy wiedzą, że ma. Były prezes fun-
duszu zdrowia Aleksander Nauman składał – bez przetargu
– intratne zamówienia w firmie należącej do jego żony.
W obliczu przedstawionych mu dokumentów potwierdzają-
cych jawne bezprawie, Nauman rzekł: „To nagonka poli-
tyczna”, i tyle. Niejaki ksiądz Nowok, bohater naszego ar-
tykułu sprzed dwóch lat, oświadczył niedawno na łamach
„Kroniki Beskidzkiej”, że nigdy nie był na wycieczce
w Egipcie z kobietą, jak to kłamliwie napisał antyklerykal-
ny tygodnik. Nie wspomniał jednak ani słowem o zdjęciu
(zamieściliśmy je na pierwszej stronie), na którym ksiądz
Nowok jedzie ze swoją laską na wielbłądzie; i – dla jasno-
ści – nie była to Syria ani Jordania.
Bywa i tak, że bezczelność publicznych złodziei idzie
w parze z bezczelnością wymiaru sprawiedliwości, a wcześniej
również z głupotą ustawodawcy. Taki Grzegorz Wieczerzak,
były szef PZU Życie, wyprowadził z państwowej firmy „na
życie” swoich kolegów z AWS ponad 200 milionów złotych.
Teraz pan prezes jest świadkiem koronnym we własnej spra-
wie i za to, że łaskawie opowie, jak ukradł i komu dał rów-
nowartość rocznego budżetu dużego miasta – spodziewa
się nadzwyczajnego złagodzenia kary, a nawet tego, że
w ogóle nie pójdzie do pudła. Absurd? Tak, tym bardziej że
nadzieję na to daje mu sama prokuratura. Ta sama, która
gotowa jest wsadzić do pierdla na 8 miesięcy za nazwanie
sądu cyrkiem, a sędziów klaunami. Oczywiście, ani jednego
grosza z zagrabionej przez Wieczerzaka fortuny nikt nie spo-
dziewa się nigdy zobaczyć, czyli odzyskać. Inny niepospoli-
ty złodziej – Bogusław Bagsik – za bezpowrotne zagrabie-
nie, wspólnie z Gąsiorowskim, 537 milionów zł dostał 9 lat
i 5 tys. zł grzywny, z czego 4,5 roku odsiedział w areszcie.
W oczekiwaniu na swoją rozprawę jeździł najdroższymi li-
muzynami, spał z gwiazdą telewizji Martą Grzywacz, robił
ciemne interesy z PKP i dorabiał
do swojej złodziejskiej doli na
stanowisku prezesa w zakła-
dach futrzarskich „Kurów”.
W każdej chwili może wyjść na
wolność, a nawet... oczyścić
się z zarzutów podczas kasacji
wyroku. Jest więcej niż pew-
ne, że natychmiast zrobi wiel-
ką karierę w biznesie, a może
nawet w polityce.
W Katolandzie prym bezczel-
ności w oparach absurdu wio-
dą biskupi. Przypomnę dekla-
rowane przez prymasa Glempa
zarobki w kwocie łącznej na
przeżycie – 1000 zł i arcybi-
skupa Życińskiego – 1600 zł.
Śmiem twierdzić, że koszty prze-
glądu limuzyn obu tych panów
wykraczają daleko poza powyższe sumy. A więc cud? Nic
podobnego! Życie ponad stan kleru watykańskiego jest
w pełni uzasadnione i potwierdzone autorytetem samego
Pisma Świętego, które o sługach bożych mówi jak o liliach
na polu: „Nie pracują ani przędą” , a jak wyglądają?!
Na koniec zagadka. Porównaj dwie poniższe wypowie-
dzi Leszka Millera i zaznacz szczegóły, którymi się różnią:
1. „Pan Jerzy Buzek powinien podać się do dymisji. Gdy-
by to w moim rządzie doszło do jakiejkolwiek korupcji,
a poparcie społeczne spadłoby poniżej 80 proc., to poczu-
cie przyzwoitości nakazałoby mi podać się do dymisji”
(7.08.2000 r., RMF FM);
2. „Afera korupcyjna pana ministra Łapińskiego jest mo-
im kolejnym bolesnym doświadczeniem, gdyż działo się to
za mojej kadencji jako premiera. Pewnie stąd bierze się aż
80 proc. negatywnych opinii o moim rządzie. Ubolewam nad
tym, ale to nie jest powód podawania się do dymisji”
(8.05.2003 r., Radio Zet).
Wkrótce rząd Leszka Millera przejdzie do historii jako
„negocjacyjny” i „referendalny”, a ludzie lewicy z czasem
zapomną, komu zawdzięczają dewaluację resztek lewico-
wych ideałów. Otóż ja nie życzę sobie, aby w moim imie-
niu uznano kiedykolwiek obecnego premiera za kogoś w ro-
dzaju patrona zjednoczenia Polski z Unią. W świetle jego
klerykalizmu, niedotrzymanych obietnic przedwyborczych,
antylewicowej polityki rządu i pogłębienia się kryzysu w kra-
ju – byłby to absurd! Życzyłbym sobie natomiast, aby smród
ciągnący się za Millerem nie burzył mi radości z zostania
Europejczykiem. Jednym słowem, człowiek ten powinien
dać nam o sobie zapomnieć.
Kochana Gwiazdko Unijna! Nie chcemy od ciebie (to zna-
czy chcemy, ale troszkę później) dziesiątek miliardów euro
dotacji, nowych inwestycji, technologii i miejsc pracy. Na na-
szą unijną drogę prosimy Cię, Gwiazdko, o jedno: dość ab-
surdów. I dość bezczelności na polskiej ziemi! JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
Z a pół roku, przed Wigilią, Polacy po raz pierwszy będą
108507379.001.png 108507379.002.png 108507379.003.png 108507379.004.png 108507379.005.png
Nr 24 (171) 13 – 19 VI 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
ny i... trochę przerażony. Od
rana mam kolejkę klientów
– Niemców, którzy wnoszą pozwy
o zwrot swoich własności utraco-
nych na polskich ziemiach zachod-
nich po II wojnie światowej. Z mo-
ich informacji wynika, że podob-
nie jak moja, oblegane są i inne
kancelarie prawne specjalizujące
się w kontaktach z Europą
Wschodnią – relacjonował nam na
Wilno, część Polesia), a w zamian
(na mocy układów w Jałcie i Pocz-
damie) dostała tzw. ziemie odzy-
skane, czyli tereny historycznie sło-
wiańskie. Z tym, że historia ta się-
ga słupów granicznych wbitych pod
Cedynią przez wojów Mieszka. Jed-
nak później, przez stulecia, tere-
nami owymi zarządzali Prusacy
– choć nasza duma narodowa za-
wsze nakazywała traktować je ja-
ko rdzennie ojczyste.
Sędziowie STSM uznali, że wy-
właszczenie pewnego niemieckie-
go właściciela fabryki w Chorzowie
było sprzeczne z prawem między-
narodowym. Firma została mu
z mocy prawa zwrócona. Według
doktryny prawnej można skomen-
tować to następująco: prawo wła-
sności jest święte i żadne porozu-
mienia międzynarodowe (i lokal-
ne) nie mogą pozostawać w sprzecz-
ności z tą zasadą. Zwłaszcza że
z Polską nie ma wpływu na kwe-
stię własności na byłych niemiec-
kich terenach wschodnich (teryto-
rium Polski). Nie narusza prawa
obywateli Niemiec do ochrony wła-
sności i dziedziczenia. Traktat nie
uznaje decyzji władz Polski doty-
czących przejęcia niemieckiego mie-
nia na tzw. ziemiach odzyskanych” .
Pięknie, co? Czy to nie brzmi
groźnie? Czy włos nie jeży się na
głowie? Jeśli jeszcze nie, to mamy
Gertruda Schmidt , jest jed-
ną z pierwszych klientek kan-
celarii adwokackiej w Dort-
mundzie. Właśnie podpisała
pełnomocnictwa do powódz-
twa, w którym domaga się
od Polski zwrotu 85 hekta-
rów ziemi w rejonie Gole-
niowa (woj. zachodniopomor-
skie) wraz z istniejącymi jesz-
cze zabudowaniami.
– Dlaczego tak długo zwle-
kała Pani ze zgłoszeniem rosz-
czeń?
– Na jednym z naszych spo-
tkań Związku Wypędzonych
przedstawiciel kanclerza in-
formował, że dopiero po wa-
szym przystąpieniu do Unii
będą szanse na odzyskanie
mienia;
– Zdaje sobie pani sprawę,
że tę ziemię ktoś od kilkudzie-
sięciu lat uprawia?
– Ale przecież w świetle pra-
wa to jest moja własność!
Niech wasze państwo da mi
teraz jakąś rekompensatę. Ja
mogę zrzec się należności
za to, że przez 58 lat nie mo-
głam korzystać ze swojego
gospodarstwa.
– Czy pani prawnik wierzy
w sukces?
– On go gwarantuje.
Rozmawiała A.T.
Drang nach Osten
W minioną niedzielę Polska „wygrała”
Unię Europejską. W poniedziałek w setkach
kancelarii adwokackich całych Niemiec
pojawiły się tłumy klientów. Czego chcieli?
Zażądali od prawników złożenia w ich
imieniu pozwów przeciwko Polsce o zwrot
„ICH” ziem zachodnich.
nawet słynny, późniejszy traktat
Brandt–Gomułka z roku 1970
o nienaruszalności granic nic nie
wspominał o własności prywatnej.
Dziś owo – na oko niewinne – orze-
czenie sądu marionetkowej Ligi
Narodów może Polsce narobić spo-
ro kłopotów...
Ale Liga Narodów – w porów-
naniu z mało znanym listem byłe-
go ministra spraw zagranicznych
Krzysztofa Skubiszewkiego – to
mały pikuś. W roku 1991 minister
napisał do swojego niemieckiego
kolegi Hansa-Dietricha Gensche-
ra tak: „(...) Rząd Rzeczypospoli-
tej oświadcza, że perspektywa przy-
stąpienia RP do Wspólnoty Euro-
pejskiej stwarzać będzie rosnące
możliwości ułatwiające również
obywatelom niemieckim osiedlanie
się w Polsce” .
Najkrócej można streścić to tak:
„Proście, a będzie wam dane”.
Tak oto „Skubi” oraz Wałęsa
otworzyli kolejnym rządom Nie-
miec furtkę roszczeniową.
Hans i Greta, czyli niemieccy
Kowalscy, poszli więc za ciosem
i jeszcze w tym samym 1991 roku nie-
miecki narodowy Trybunał Konsty-
tucyjny ustalił: „Traktat graniczny
kolejny pasztet: „Niemieckie sądy
oraz inne władze nie muszą uzna-
wać za skuteczne decyzji polskich
władz dotyczących ziem zachod-
nich. W razie sporu mogą one oce-
niać zgodność tych decyzji z pra-
wem niemieckim i w razie nieja-
sności podważać ich skuteczność”
– tak dalej stanowił niemiecki Try-
bunał Konstytucyjny i to dziesięć
lat temu. Czyżby polski rząd o tym
nie wiedział?!!
Stan faktyczny na dziś mamy
więc w skrócie taki: Konstytucja
Niemiec nadal uznaje granice pań-
stwa z roku 1937, więc Szczecin
i Wrocław są oczywiście miastami
niemieckimi. Niemcy miały obo-
wiązek podobne bzdury usunąć ze
swojego prawa w chwili podpisy-
wania traktatu zjednoczeniowego
(RFN i NRD), ale tego nie uczy-
niły. Dlaczego? Czy trudno się do-
myślić?
Co więc teraz może się stać?
Pokuśmy się o małą symulację.
1 maja 2004 roku Polska staje się
członkiem Unii Europejskiej. Do
sądów polskich spływają tysiące po-
zwów roszczeniowych. Sto procent
spraw jest wygranych – na szczę-
ście dla Polski.
Na szczęście? Niestety nie!
W odpowiedzi obywatele Niemiec
odwołują się do Europejskiego Try-
bunału Sprawiedliwości w Luksem-
burgu. A ten Trybunał musi pod-
jąć decyzję, które prawo jest bar-
dziej zgodne z prawem, czyli ile
jest cukru w cukrze. Co orzek-
nie? Oddajmy głos Mariuszowi
Muszyńskiemu z polskiej amba-
sady w Berlinie, który twierdzi,
że „wywłaszczenie Niemców od-
było się bez odszkodowania i z za-
stosowaniem kryterium narodowo-
ściowego, co powoduje, że Trybu-
nał będzie musiał uznać je za nie-
zgodne z prawem. Niemieckie
przepisy mają tu pierwszeństwo.
Uznanie ich za normę europejską
spowoduje automatyczną bezsku-
teczność prawa polskiego”.
Czy więc możliwe jest, że jakaś
Helga z Bawarii wyrzuci za kilka
lat Kowalskiego z Pyrzyc? Ow-
szem... bardzo możliwe, a jednak
polskie media o tym milczą: i „Rze-
pa”, i „Wyborcza”, i „Trybuna”.
Tymczasem istnieje takie wydaw-
nictwo jak „Sprawy Międzynaro-
dowe”, które jest dokładnie tego
samego zdania, co my (3/2000),
lecz nikt temu prestiżowemu pe-
riodykowi nie wierzył, kiedy dwa
lata temu napisał: „Ocena polskich
bieżąco mocno skonfundowany Po-
lak, mecenas Jerzy Kowalczyk, ad-
wokat z Berlina.
Z naszych informacji wyni-
ka, że w chwili oddawania tego
numeru „Faktów i Mitów” do
druku podobnych pozwów zło-
żono już kilka tysięcy, a dalsze
cały czas napływają . Całość do-
tyczy – bagatela – pasa Europy,
który rozciąga się na wschód od
Zgorzelca, a na zachód od Byd-
goszczy, Poznania, Leszna, Rawi-
cza, Wielunia i Katowic, czyli oko-
ło 103 tysięcy km kw. A to jest jed-
na trzecia dzisiejszej Polski .
Młodszym Czytelnikom spie-
szymy przypomnieć, że Polska po
roku 1945 utraciła potężny kawał
swojego terytorium (np. Wołyń,
Jakkolwiek by jednak patrzeć,
od blisko 60 lat grunty pomiędzy
Odrą a Wartą uznawane są jako
niezbywalne polskie dziedzictwo.
Czego więc chcą Niemcy i czy ma-
ją w tym swoim „chceniu” jakieś
podstawy prawne? Otóż mają,
i niestety nasze władze, podpisu-
jąc ateński traktat akcesyjny, jakoś
nie zwróciły na to uwagi – lub tyl-
ko udawały, że sprawy nie ma.
Aby zrozumieć, z jak poważną
sprawą mamy do czynienia, cofnij-
my się do roku 1929. Wówczas to
stała się rzecz zdumiewająca i być
może brzemienna w skutkach aż
po dziś. Zapadł wtedy preceden-
sowy wyrok przeciwko Polsce ogło-
szony przez Stały Trybunał Spra-
wiedliwości Międzynarodowej.
przepisów wywłaszczających Niem-
ców zgodnie z artykułem 13 trak-
tatu o ustanowieniu UE, który za-
brania dyskryminacji z powodu na-
rodowości, może uzasadniać oba-
wy o podważanie wszystkich pol-
skich praw” .
Dlaczego pozwy o odzyskanie
majątków na (jeszcze) naszych zie-
miach zachodnich zalały kance-
larie prawnicze dzień po naszym
referendum na „tak”? Ano dla-
tego, że teraz jest już bardzo du-
ża doza pewności, że do Unii wej-
dziemy, a zatem Europejski Try-
bunał Sprawiedliwości w Luksem-
burgu będzie dla nas wkrótce (od
1 maja 2004 r.) wyrocznią. Jest
to trybunał, który zajmuje się ba-
daniem zgodności prawa we-
wnętrznego danego państwa Unii
Europejskiej z prawem unijnym.
A prawo to jak najbardziej chro-
ni własność prywatną.
Być może Niemcy są bardziej
cwani, niż myślimy. Być może chcą
doprowadzić do szantażu: dajecie
nam ziemię lub odszkodowania,
a my ratyfikujemy traktat akcesyj-
ny. A jak nie, to nie ratyfikujemy
i całe wasze referendum i lata do-
stosowań o kant dupy będzie moż-
na potłuc, bo obie izby parlamentu
Niemiec powiedzą Polsce „NIE”.
Z pewnością „NIE” powie Bunde-
srat – druga izba, zdominowana przez
prawicę. Innymi słowy – tak czy ina-
czej – Niemcy mają nas w ręku.
Co ciekawe, na straży tego kon-
ceptu stoi niemiecka prawica
(CDU/CSU) – „FiM” 22/2003 – fi-
nansująca prawicę polską. Innymi
słowy – ci, którzy chcą dostać na-
sze ziemie, finansują tych ziem
obrońców. Teoretycznych!
ANNA KARWOWSKA
MAREK SZENBORN
Reaktywacja czy mit
Komentarz na stronie obok pisałem dwa dni
przed ogłoszeniem wyników referendum. Któż mógł
się wtedy spodziewać, że Leszek Miller podźwignie
się do nowej, i to jakiej, ofensywy? Nawet jego
koledzy z rządu byli podobno zaskoczeni. Trudno nie
zrozumieć tego desperackiego aktu człowieka,
który ma swoje pięć minut w życiu i wielki ciężar
odpowiedzialności na barkach. Tym bardziej że
wszystko przed referendum wskazywało, iż premier
skończy szybko i w najgorszy z możliwych sposo-
bów. Aż tu nagle w poniedziałek zobaczyliśmy zu-
pełnie nowego, jakby cudownie odmienionego, od-
świeżonego lidera, roztaczającego zupełnie nowe
horyzonty.
Leszek Miller ma plan. Taki plan z takimi zało-
żeniami jak podatek liniowy czy liberalizacja usta-
wy antyaborcyjnej – chciałoby się widzieć i po-
pierać od samego początku istnienia tego rządu,
tak wytęsknionego po latach buzkowej rozpierdu-
chy. Pytanie tylko, czy sam premier jest przekona-
ny do tego, co głosi i do czego zachęca, czy jest
to tylko niezbędne ziarno, które – posiane – zapew-
ni narodowi kolejną dawkę nadziei na plon i popra-
wę losu, a samemu Millerowi pozwoli utrzymać się
na stołku przez kolejne dwa lata, aż do obiecane-
go wzrostu?
Mnie ciekawi jeszcze jedno – czyżby Leszek
Miller czekał na wyniki referendum, aby wykorzy-
stać poparcie Kościoła dla Unii, a dopiero później
„wyskoczyć” ze zmianami w ustawie o przerywa-
niu ciąży? No to brawo! A może było to tylko za-
granie propagandowe, pod radykalnie myślącą pu-
bliczkę w SLD?
W każdym razie Leszek Miller zyskał nieco
w moich oczach i to niezależnie od tego, jak i czy
w ogóle będzie chciał wybrnąć ze swoich rewolu-
cyjnych (jak na niego) deklaracji. Przy założeniu,
że do jesieni 2005 roku nie zostaną przeprowadzo-
ne przyspieszone wybory parlamentarne i nadal bę-
dzie rządził SLD, widzę tylko jednego kontrkandy-
data na urząd premiera – Jerzego Hausnera. Ale
Leszek Miller nie musi odejść, gdyż udowodnił, że
ma jeszcze paliwo do dalszej jazdy i (być może)
wreszcie obrał dobry kierunek. Tak naprawdę jed-
nak brak jest nawet rozsądnej alternatywy, a nikt
z nas nie chce chyba powtórki z inkwizycyjnych
i nieudacznych rządów katoprawicy.
W piątek, kiedy wyjdzie ten numer „FiM”,
w Sejmie rozegra się prawdziwa loteria. Obstawiam,
że Leszek Miller otrzyma wotum zaufania na swo-
je dalsze rządy. I kto wie, czy nie jest to najlepsze
z możliwych na dziś rozwiązań.
JONASZ
J estem zdumiony, zaskoczo-
108507379.006.png 108507379.007.png 108507379.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 24 (171) 13 – 19 VI 2003 r.
ną armię. Siły Specjalnego
Reagowania. Delta Force. Są
znakomicie wyszkoleni, bezwzględnie
posłuszni swoim dowódcom, gotowi
na wszystko. W Polsce dysponują
radiem, telewizją, uniwersytetami
i innymi wyższymi szkołami, dzien-
na czele którego stoi biskup ge-
nerał dywizji Sławoj Leszek
Głódź . Jest to ranga, której ni-
gdy nie osiągnął Józef Piłsudski ,
bowiem przeskoczył z brygadiera
armii austriackiej na marszałka ar-
mii polskiej z pominięciem wszyst-
kich stopni.
na sutannę bardzo śliczny pas
z jedwabiu, podobny do tego, jaki
noszą torreadorzy lub Antonio
Banderas w filmie „Zorro”. Kie-
dy biskup awansuje na arcybisku-
pa, metropolitę dodatkowo dorzu-
cą mu jeszcze wełniany paliusz za-
kładany na szyję i piersi. Charak-
terystycznym wyróżnikiem jest krzyż
– przywłaszczony od jednego bie-
daka imieniem Jezus – noszony
na złotym łańcuchu.
Mamy również w Katolandzie
coś w rodzaju amerykańskich mari-
nes, których generalissimusem jest
o. Tadek Rydzyk , dyrektor Radia
Maryja, rektor Wyższej Szkoły Kul-
tury Społecznej i Medialnej, prezy-
dent Fundacji „Nasza Przyszłość”,
prezes zarządu Fundacji „Lux Veri-
tatis”, prezes Telewizji „Trwam”, naj-
bogatszy z najbiedniejszych zakon-
ników świata. Jest on mistrzem ma-
nipulacji, infantylne-
go zabobonu, zafał-
szowań, demago-
Prowincjałki
Powiatowy Urząd Pracy w Branie-
wie dysponował kwotą 300 tys. zło-
tych dla bezrobotnych i na tworzenie nowych miejsc pracy. Żona sta-
rosty Braniewa, Włodzimierza Kunca, chociaż nie była bezrobotna, za-
łapała się w końcu maja na tę pożyczkę i dostała 80 tysięcy zł (mak-
symalna kwota pożyczki to 43 tys. zł). Pieniądze te poszły na spłatę
długów starosty w Spółdzielni Kółek Rolniczych w Braniewie, w KRUS,
w urzędzie skarbowym oraz za środki ochrony roślin. Kuncowa tłuma-
czy się, że musiała mężowi pomóc, bo siedział mu na karku komornik.
No cóż, bezrobotni z pewnością takich długów jak starosta nie mają.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Nasi okupanci
25-letni Mirosław Ś., mieszkaniec
Przasnysza, siedział z grupą kole-
gów na ryneczku, przed sklepem Żabka. Mężczyzna miał na sobie
T-shirt z napisem HWDP. Obok przejeżdżali policjanci i żandarmi wojsko-
wi. Nie spodobała im się koszulka Mirosława Ś., bowiem – jak tłuma-
czyli później – napis po rozszyfrowaniu skrótu miał oznaczać: „ch..
w du.. policji”, a to nie jest przyjemność, tym bardziej że funkcjonariu-
sze odnieśli przesłanie do siebie. Od słowa do słowa potoczyła się roz-
mowa, a następnie wystraszony mężczyzna zaczął uciekać. W pogoń za
nim ruszyli policjanci i żandarmi. Policjant strzelił za uciekinierem, ale
nie trafił. Lepszą celność wykazał żandarm: strzelił, trafił w tył głowy
i zabił Mirosława Ś.
nikami, tygodnikami i tysiącami
szczególnych miejsc indoktrynacji
i propagandy. Prowadzą bizantyjski
styl życia, są fetyszystami pieniądza.
Żądza mamony przesłania im oczy,
ale lubią i inne rzeczy . Ich lokalni
przywódcy jeżdżą samochodami naj-
droższych marek, mieszkają w pała-
cach. Część ludności w kraju, który
spacyfikowali, wielbi ich, część się
boi, część nienawidzi, a niemal wszy-
scy czują wielki respekt.
O czym mowa? Oczywiście o wa-
tykańskim kontyngencie w Polsce.
Według GUS-owskich statystyk, sta-
cjonuje u nas 27 933 księży, 4745
alumnów diecezjalnych, 5380 księży
zakonnych oraz... 23 843 siostry za-
konne. 14 (marszałków) jest w ran-
dze biskupa metropolity (czyli sze-
fa kilku diecezji), 41 (generałów)
w randze ordynariusza (szef jednej
diecezji), 59 (pułkowników) pełni funk-
cję biskupa pomocniczego, 4 to eme-
ryci, a jeden z biskupów ( Tadeusz
Pieronek – rektor Akademii Teolo-
gicznej) nie jest przydzielony do żad-
nej diecezji. Na terenie Polski dzia-
ła również Ordynariat Polowy Woj-
ska Polskiego (wojsko w wojsku?),
Polska rozparcelowana jest na 14
metropolii, 42 diecezje, 8905 para-
fii i wikariatów samodzielnych (naj-
mniejsze) oraz 982 dekanaty (kilka
parafii tworzy dekanat, te z kolei są
częścią diecezji, trzy albo cztery die-
cezje tworzą metropolię). Niezależ-
nie od tych, na świecie jest około
1000 „polskich” parafii: w USA
– 600, w Niemczech – 90, we Fran-
cji – 90. Australia liczy 40 polskich
parafii, Belgia – 12, Szwecja – 3, Ho-
landia – 4. Sztab Generalny Krk na-
zywa się Episkopat Polski, a dowo-
dzi nim (feldmarszałek) prymas
kardynał Józef Glemp .
Wszyscy podlegają pa-
pieżowi.
Insygniów władzy
mają nasi okupanci
mnóstwo, np. biskupi
noszą trójkątną mitrę
i na zmianę fioletową piuskę. To jest
taka czapeczka, jaką noszą Żydzi,
tylko że oni noszą czarną i kiwają się
w czasie nabożeństw. Biskup się nie
kiwa, bo podpiera się pastorałem (la-
ska biskupia). Żeby nie było widać
biskupiego wypasionego brzucha
– w czasie nabożeństw zakłada on
Mariusz L. siedział już cztery lata
(dostał 10) za napad z bronią w rę-
ku na właściciela kantoru na krakowskim targowisku Tandeta. Mariusz
L. nigdy nie przyznał się do winy, ale ani Sąd Wojewódzki, ani Sąd
Apelacyjny nie dały wiary jego zaprzeczeniom. Po czterech latach, zu-
pełnie przypadkowo, w ręce policji wpadło trzech mężczyzn: Andrzej
K., Sebastian G., Roman G., którzy przyznali się do napadu na kanto-
rowca. Zrobili to na polecenie słynnego Janusza K., ksywa Krakowiak.
Mariusz L. wyszedł więc z kicia...
Opracował A.R.
gii, ma wpływ na ciemne masy, bo
sam odznacza się wyjątkową ciasno-
tą horyzontów umysłowych.
Ludziska! W naszym kraju jest
potężna, znakomicie zorganizowa-
na armia okupantów. To cud, że
jeszcze żyjemy!
ANDRZEJ RODAN
W Polsce padł ostatni bastion bez
reklam. Firma „ARBOmedia” umie-
ściła tablice promocyjne w... publicznych WC. Na początek wybrano
osiem największych polskich miast. W toaletach klubów i kin będzie
można obejrzeć plakaty reklamujące preparaty lecznicze, serwis inter-
netowy szorty.pl czy aparaty fotograficzne.
M.P.
T rudno nie odnieść wrażenia, że od czasu ko-
ołtarze. „Papież bardzo dobrze czuje sprawy polskie
i chce im pomóc, choć nie narusza obowiązujących
procedur – zapewnia biskup Tadeusz. – Zresztą Jan
Paweł II robi to nie tylko w odniesieniu do Polski,
ale i do krajów, które pewnie nigdy nie doczekałyby
się kanonizacji czy beatyfikacji swoich rodaków, bo
ich na to nie
stać” . Nie chciał-
bym nikogo ob-
razić, ale ja z tej
wypowiedzi zro-
zumiałem tylko
tyle, że czasy
opłat i protekcji wcale się nie skończyły. Na po-
parcie mojego przypuszczenia przytoczę jeszcze od-
powiedź księdza Pieronka, jakiej udzielił na pyta-
nie: „Dlaczego więcej jest świętych oraz błogosławio-
nych w habitach niż świeckich?”. Pieronek wyjaśnił
to tak: „Zakony się starają. Jak ktoś żyje w rodzi-
nie, to nie ma takiego poparcia. W Kościele trzeba
mieć plecy, żeby się dopchać”.
Przyznam, że nie rozumiem tej filozofii ustana-
wiania świętych i błogosławionych. Z jednej stro-
ny – kiedyś trzeba było mieć pieniądze, a dzisiaj ni-
by nie trzeba. Z drugiej – jak się ich dzisiaj nie
ma, to jedynie papież może pomóc. No, chyba że
się jest świeckim i żyje w rodzinie. Wtedy się ma
w ogóle przerąbane.
A święci są Polsce potrzebni, bo bez nich ku
Zjednoczonej Europie ani rusz. „We Włoszech jest
cała drabinka świętych, którzy cieszą się specjalnym
kultem – tłumaczy biskup Pieronek. – Na pierwszym
miejscu jest święta Rita, potem święty Antoni, świę-
ty Franciszek, święty Józef, Matka Boska i Dzieciąt-
ko Jezus. Cóż na to poradzimy”...
Ano nic. Za jakiś czas możemy jedynie beaty-
fikować biskupa Pieronka.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
ronacji miłościwie nam panującego prezyden-
ta Jerzego Kropiwnickiego prasa lokalna w Łodzi
sklerykalizowała się. I tak „Dziennik Łódzki” za-
mieścił obszerny wywiad z księdzem biskupem Ta-
deuszem Pieronkiem pod tytułem: „Dziwaków świę-
tymi się nie robi”.
Wielebny biskup
w kontekście kano-
nizacji Urszuli
Ledóchowskiej
i Józefa Pelczara
rozpływa się w za-
chwycie nad postawami obywatelskimi naszych ro-
dzimych świętych: „Jeśli tacy są, to bardzo dobrze,
że Kościół ukazuje ich jako tych, którzy potrafili
przejść przez życie w godny sposób. Jeżeli Polska już
ponad tysiąc lat jest chrześcijańska i jej państwowość
jest związana z chrześcijaństwem, to widać, że to
połączenie owocuje na postawę obywatelską. Dobrze
mieć takich obywateli, takich ludzi, którzy nie stwa-
rzają problemów, tylko są wzorem dla innych” .
W zupełności zgadzam się z księdzem biskupem.
Tacy obywatele przynajmniej nie skarżą się na bie-
dę i bezrobocie. Nie strajkują, nie obrzucają decy-
dentów jajami i nie wstępują w szeregi LPR. Szko-
da tylko, że nie byli razem z nami na referendum.
W dalszej części artykułu biskup zauważa, że
nareszcie, po wielu latach różnych kościelnych szwin-
dli kanonizacyjno-beatyfikacyjnych, nadszedł czas
rozrachunku z historią: „Nie czarujmy się – daw-
niej, by przeprowadzić proces kanonizacyjny czy be-
atyfikacyjny, trzeba było mieć pieniądze, wpływy”
– przekonuje czytelników „Dziennika Łódzkiego”.
Nieocenioną rolę reformatora odgrywa (jak zawsze!)
papież Jan Paweł II. Zapala się również zielone
światło dla naszych ojczystych kandydatów na
O. Tadeusz Rydzyk o wynikach referendum: Mnie osobiście szkoda.
Wielu spraw będą wielkie konsekwencje. I szkoda. Patrzmy dobrze, obser-
wujmy rzeczywistość. Manipulacja, doskonała manipulacja... Alleluja
i do przodu. I do roboty. Trzeba bardzo dużo dobrego zrobić. Szkoda, że
nie mamy mediów. Mamy za mało mediów.
(T. Rydzyk, Radio Maryja, 8.06.2003 r.)
Pamiętam też, jak na wizytacji parafialnej podczas wizyty na Komendzie
Policji moi mocni inspektorzy – z kaburą, z bronią i siłą przepasani – nie
mogli ze wzruszenia dokończyć „Ojcze nasz”. Ja też nie wytrzymałem. Ba-
łem się kiedyś milicjantów. Jeszcze nigdy nie modliłem się z policjantami.
Może to chłopcom dobrze robi, gdy zamiast pałki używają pacierz.
(ks. Tymoteusz, „Niedziela”, 8.06.2003 r.)
Dzisiejszy dzień jest szczególny, gdyż w Częstochowie, u stóp Matuchny
Bożej, biedny i prosty człowiek, skrzywdzony, poniżony i oszukany,
odarty z godności, pozbawiony szans minimum egzystencji – z głęboką
wiarą składa swe troski i zawierzenie. Te wioski liczące kilka numerów
mogą uratować Polskę.
Święci załatwieni
(Listy do redakcji, „Niedziela”, 8.06.2003 r.)
Apostolstwo kontemplatyka polega przede wszystkim na tym nieświado-
mym i milczącym świadectwie, które składa miłości Bożej. Bo święty wy-
głasza kazania przez sam sposób, w jaki chodzi, siedzi, stoi, w jaki pod-
nosi przedmioty z ziemi i trzyma je w swojej dłoni.
(Tomasz Merton, „Posiew kontemplacji”)
Unia i Bruksela jeść nam nie da. Nie nakarmią nas z Waszyngtonu ani
z Moskwy. Nie zapominajmy, ile zła przyniósł okres zniewolenia komuni-
stycznego i czerwonych komisarzy. Nie pozwólmy, żeby powtórzyło się to
zniewolenie od komisarzy z Brukseli czy też Wuja Sama .
(z kazania prałata H. Jankowskiego 8.06.2003 r. – niedziela referendal-
na (sic!), bazylika św. Brygidy w Gdańsku)
Wybrali: D.P., Z.W., J.K.
TYMOTEUSZ
T worzą potężną, niezwykle kar-
RODZINA NA SWOIM
HWDP
TYCH LAT NIE ODDA NIKT
PODNIEŚ WZROK PRZY SIKANIU
108507379.009.png 108507379.010.png 108507379.011.png 108507379.012.png 108507379.013.png 108507379.014.png 108507379.015.png 108507379.016.png 108507379.017.png 108507379.018.png 108507379.019.png 108507379.020.png 108507379.021.png 108507379.022.png 108507379.023.png 108507379.024.png 108507379.025.png 108507379.026.png 108507379.027.png 108507379.028.png
Nr 24 (171) 13 – 19 VI 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
BIJ, KTO W BOGA
WIERZY!
NIE ZNAJĄ PAPIEŻA
– okazale wyglądającego tomiska sy-
gnowanego nazwiskiem i godnością
księdza oraz sygnowanego tytułem:
„Droga do kapłaństwa”. Myli się
jednak ten, kto uważa, że znajdują
się w nim dewocyjne maksymy. Po
otwarciu tomiska „czytelnik” znaj-
dzie w nim bowiem introligator-
skie wycięcie w poprzek kartek, a w
tak powstałym wyżłobieniu... pier-
siówkę mocnego trunku. Praktycz-
ny i niebudzący podejrzeń przed-
miot jest prezentem od byłego wo-
jewody, a obecnie posła lewicy,
Ryszarda Maraszka . Ksiądz Ga-
cek, zanim został kapłanem, był ak-
tywistą Związku Młodzieży Socja-
listycznej. Poseł Maraszek nigdy
księdzem nie był.
Bytowskie stowarzyszenie NA-
ZARET im. św. Filipa Neri zor-
ganizowało tygodniowy festyn pod
nazwą Filipiada. Impreza rozpo-
częła się od konkursu wiedzy o Pa-
pie i jego życiu. Do zmagań o wy-
cieczki, rowery i inne święcone na-
grody stanęło 35 gimnazjalistów
i licealistów. Każdy z nich otrzy-
mał wcześniej książkę o JPII , ale
– niestety – i tak poziom konkur-
su był lichutki. Uczniowie, o zgro-
zo!, woleli słuchać muzyki i oglą-
dać telewizję, niż czytać święcone
wydawnictwa. Znalazło to potwier-
dzenie w sondażach: czytanie ka-
tolickich książek czy przesiadywa-
nie w kościółku nie zdobyło nawet
jednego procenta popularności.
Skandalem była też nieznajomość
daty święceń kapłańskich kleryka
Wojtyły!
Ksiądz Andrzej Klauze z pa-
rafii św. Mikołaja w Miłkowicach
(diec. włocławska) „strzygł” para-
fian ponad ich wytrzymałość. Sto-
sował stawki iście „biskupie” (np.
1800 zł za ślub czy 1000 zł za po-
grzeb), świadcząc usługi nadzwyczaj
niedbale, a i do bydła lubił swoje
owieczki porównywać. Niespecjal-
nie więc wiernych cieszyło, że ks.
Klauze zapowiedział odejście z pa-
rafii „dopiero wtedy, gdy wszystkich
pochowa”. Kuria nie reagowała na
skargi, więc wierni poskarżyli się lo-
kalnym mediom. Gdy przybyłe do
Miłkowic reporterki poprosiły ple-
bana o rozmowę, ten wpadł w szał.
Jednej z pań wyrwał torebkę i po-
czął ją zapamiętale ową torbą okła-
dać. Przerwał na widok drugiej
dziennikarki robiącej mu zdjęcia.
Rzucił się na nią, przewrócił na zie-
mię, usiadł na plecach i dłuższą
chwilę pięścią przemawiał do rozu-
mu. Skończył na widok policji przy-
byłej na wezwanie wiernych. Klecha
postanowił, że żywcem go nie we-
zmą i poszczuł stróża prawa do-
rodnym wilczurem. Dopiero widok
policyjnej broni sprawił, że ks. Klau-
ze zabarykadował się na plebanii.
Po kilku godzinach wywiesił białą
flagę i zgodził się na przesłucha-
nie. W najbliższych dniach proku-
ratura podejmie decyzję o dalszym
biegu sprawy. Kuria we Włocław-
ku przeprosiła dziennikarki za agre-
sywnego klechę i odwołała go
z funkcji proboszcza. Ciekawe, czy
wzorem SLD (przypadek M. Łapiń-
skiego) podejmą decyzję o wyklu-
czeniu „z szeregów”.
drukowanych m.in. na naszych ła-
mach. Ostatnio bez wiedzy biskupa
spekulował on działkami, za co mu-
siał w końcu zrezygnować z pracy
w Komisji Majątkowej. Zaradny pro-
boszcz sam bowiem przyznawał so-
bie działki i jednocześnie handlo-
wał nimi, zbijając przy okazji nie-
zły szmal. W jednym z wywiadów
księżulo z rozbrajającą szczerością
przyznaje, że w ciągu ostatnich
trzech lat pracy we wspomnianej ko-
misji otrzymywał wynagrodzenie
równe płacy zastępcy prezesa Sądu
Najwyższego. Żałuj, Nowok, żałuj...
RP
św. Jacka w Stepnicy (woj. zachod-
niopomorskie) wpadł prosto w rę-
ce drogówki. Duszpasterz od lat za-
bawia się jazdą po pijaku i aż dziw,
że jeszcze nikogo nie zabił. Tym ra-
zem miał trzy promile alkoholu we
krwi! I co tam sądowy zakaz pro-
wadzenia pojazdów... Ksiądz
Marian Kaptur dał sobie radę
i załatwił fałszywe prawko. Wpad-
ka okazała się więc podwójna.
O jego „słabości” wszyscy wokół
wiedzą, ale widać ma społeczne
przyzwolenie na swój nałóg. Para-
fianie przymykają oko, bo... „ksiądz
jest swojak” i ma zasługi budowla-
ne. Dla nikogo nie jest tajemnicą,
że proboszcz, jak walnie szklanę
czy dwie (co czyni regularnie!), za-
siada za kierownicą. Bynajmniej nie
zapomina o butelce, z której po-
ciąga z gwinta, a pustą wyrzuca
przez samochodowe okno. Tak też
stało się w dniu zatrzymania przez
policję. Kiedyś zamroczony alko-
holem wyszedł z plebanii tylko
w skarpetkach i z kluczykami w rę-
ku, ale ludzie zdążyli go powstrzy-
mać. Pamiętają też mszę, podczas
której z powodu upojenia po pro-
stu zwalił się przy ołtarzu na po-
sadzkę i już nie skończył celebra-
cji. Kuria zdecydowała niedawno
o przeniesieniu pijaka do innej pa-
rafii. Pogratulować rozwiązania pro-
blemu! Niech gdzie indziej „świad-
czy o Chrystusie”.
P. P.
ROWEREK
ZA ZDROWAŚKI
W IMIĘ OJCA
A. Sito
W nadgranicznym Zawidowie
tamtejsze władze samorządowe usil-
nie myślały, jak zapełnić kościoły
szkolną dziatwą. Frekwencja bowiem
nie zadowalała ani duchownych, ani
tym bardziej lewicowego burmistrza
Józefa Sontowskiego . Postanowił
on zatem, że ufunduje górski rower
dla tego, kto zaliczy najwięcej obec-
ności na wiosennych nabożeństwach.
Sacrality show okazało się strzałem
w dziesiątkę! W dzień ogłoszenia
werdyktu świątynia nabita była ciż-
bą po brzegi. Zwycięzca wyjechał na
rowerze, a zadowoleni organizato-
rzy mieli się czym pochwalić miej-
scowym mediom i własnym katolan-
dowym zwierzchnikom.
GNOJEM W CHŁOPÓW
Łódź pod katolickim zarządem
zupełnie nam głupieje! Smutna to
konstatacja o mieście zwanym do
niedawna bastionem lewicy. W ostat-
nich tygodniach rozgorzała dysku-
sja na temat losu niszczejącej, a za-
bytkowej fabryki „Uniontexu”, jed-
nego z symboli dawnej włókienniczej
świetności miasta. Hale fabryczne
niszczeją, jednak prawicowcy posta-
nowili potraktować jedną z nich
szczególnie. Dlaczego? Bo tam spo-
tkał się z robotnikami w 1987 roku...
Jan Paweł II. „Nadajemy Papieżowi
honorowe obywatelstwo i bezczyn-
nie patrzymy, jak niszczeje pamiąt-
ka po jego pobycie w Łodzi”
– oświadczył Waldemar Krenc (na
zdjęciu), szef łódzkiej „Solidarności”
i członek komisji kultury Rady Mia-
sta. Prokościelna „Wyborcza” też
przyznaje, że skandalem jest, aby nisz-
czała „jedyna na świecie fabryka, któ-
rą odwiedził Jan Paweł II” ! Atmos-
ferę powszechnej głupawki podsyca
jeszcze miejski konserwator zabyt-
ków, Wojciech Szygendowski , któ-
ry wyraża radość, że choć fabryka jest
zdewastowana, to przynajmniej
umieszczono na niej tablicę upamięt-
niającą odwiedziny papieża. W dro-
dze do Europy dogoniliśmy właśnie
Koreę Północną, która główną atrak-
cję turystyczną kraju uczyniła z miejsc
nawiedzonych przez Kim Ir Sena.
A swoją drogą, całe szczęście, że pa-
pież – przepraszam – Papież był
w Polsce prawie wszędzie. Dzięki
temu ocaleje może jeszcze kilka war-
tościowych budynków.
Czy Samoobrona cuchnie gno-
jem? Ks. Kazimierz Żelaźnicki ,
proboszcz parafii w Szczepkach (woj.
podlaskie), twierdzi, że tak. „Wpraw-
dzie nie powiedziałem wprost, że
Samoobrona to partia śmierdząca
gnojem, ale podpisuję się pod ta-
kim stwierdzeniem” – oświadczył
pleban podczas niedzielnej mszy.
„Nie pozostawię tego bez odzewu.
Jeżeli ksiądz nie zaprzestanie swo-
ich ataków, wejdziemy na drogę
prawną” – odgraża się Andrzej
Chmielewski , powiatowy lider par-
tii. Sympatycy Leppera z parafii zbie-
rają podpisy pod petycją do kurii
w Ełku o wykopanie proboszcza na
inną placówkę. Jest już nawet przy-
gotowana taczka, jeśli biskup zagra
na zwłokę.
P. P.
PaS
MIANOWALI GEJA
RADYKALNE „NIE!”
A.T.
Duchowny Canon Gene
Robinson , otwarcie przyznający
się do homoseksualizmu, został
mianowany biskupem New Hamp-
shire. To pierwszy biskup gej
w historii amerykańskiego Kościo-
ła episkopalnego. W ten sposób
władze Kościoła zaprzeczyły same
sobie. 5 lat temu biskupi świato-
wego Kościoła anglikańskiego, do
którego należą episkopalianie,
stwierdzili, że homoseksualizm jest
niezgodny z Pismem Świętym.
Z powodu swojego homoseksu-
alizmu 55-letni Robinson porzucił
wcześniej żonę i dwoje dzieci.
PO RYJU NA PLEBANII
Reprezentanci naszego kraju
w Konwencie Europejskim (Oleksy,
Wittbrodt, Fogel) reprezentują ra-
czej interesy Watykanu niż utrzymu-
jących ich polskich podatników. Na
szczęście istnieje Międzynarodowa
Partia Radykalna (Transnational Ra-
dical Party), broniąca praw czło-
wieka i idei świeckiego państwa.
Na jej stronach internetowych moż-
na wziąć udział w proteście przeciw-
ko pomysłowi umieszczenia invoca-
tio Dei w europejskiej konstytucji.
Wystarczy wejść na stronę: www.
radicalparty.org/layeurope/form.php?
lang=pl i oddać swój głos. Polaku,
reprezentuj sam siebie!
A.T.
Ludziska mają czasem tak dość
swych pasterzy, że coraz częściej do-
chodzi do rękoczynów. Po ostatnim
wygnaniu proboszcza Białej k. Kło-
bucka („FiM” 19/2003) wierni wzię-
li się za szefa parafii w Zwierniku
(diec. tarnowska). Plebanię obrzu-
cili petardami i wynieśli z niej pro-
boszcza Stanisława Krawczyka .
Co prawda biskup odwołał go wcze-
śniej z parafii, ale ten nie zamie-
rzał opuścić swej siedziby. Nie za-
akceptował też nowego proboszcza,
ks. Piotra Poślińskiego , co skoń-
czyło się dla nowicjusza pobiciem
przez grupę zwolenników Krawczy-
ka. Pośliński uciekł, gdzie pieprz ro-
śnie, ale Krawczyk doczekał się od-
wetu. Ludzie zaatakowali plebanię,
weszli po drabinie przez okno i wy-
taszczyli eksproboszcza na podwór-
ko, pobili i zabrali mu klucze. Upór
skończył się dla niego szpitalem, za-
miast proponowanym wcześniej
przez biskupa domem emeryta. Czy
znajdzie się chętny do „posługi”
w Zwierniku?
MEKSYK W PISZU
Stowarzyszenie Rodzin Katolic-
kich w Piszu – które przed kilku
laty wycyganiło od miasta ośmio-
hektarową działkę na gigantyczne
Centrum Matki Bożej Guadalupe
– (znajdujące się wciąż tylko na pa-
pierze) – wystąpiło z nową kurio-
zalną inicjatywą. Otóż na głównym
rondzie w tym mieście zamierza
ustawić kilkumetrowej wysokości po-
mnik Matki Bożej Guadalupe, któ-
ry ma odsłonić sam pry-
mas Meksyku. Choć wie-
lu radnych miało sporo
zastrzeżeń co do lokaliza-
cji monumentu, nie śmie-
li publicznie nic powie-
dzieć. Na szczęście trzeź-
wi drogowcy powiedzieli
stanowcze nie! Teraz
MBG ma sama wybrać
sobie inne miejsce na po-
mnik – radni z góry zapo-
wiedzieli, że się nie sprze-
ciwią.
PaS
A.C.
PAPIESKI
LPR-OWIEC?!
PaS
Krzysztof Napieralski , radny
Ligi Polskich Rodzin, zdecydował
się – jak powiedział – posłuchać
papieża. Po takim oświadczeniu
musiał natychmiast opuścić szere-
gi partii. Kwestią sporną było gło-
sowanie w referendum unijnym.
Radny sejmiku województwa war-
mińsko-mazurskiego wyjaśniał, że
posłuchał słów papieża, który opo-
wiedział się za zjednoczoną Euro-
pą, bo jako człowiek wierzący nie
mógł postąpić inaczej. Zawiedze-
ni kolesie wydali natychmiast
oświadczenie, że Napieralski jest
winny Lidze „znaczną kwotę pie-
niędzy”...
RP
OFIARA INTRYGI
A.C.
FLASZKA
DLA GACKA
Jestem niewinny, padłem ofiarą
intrygi ludzi Kiszczaka siedzących
w MSW – twierdzi słynny proboszcz
z Komorowic, Tadeusz Nowok , bo-
hater wielu publikacji prasowych,
TRZY PROMILE
PROBOSZCZA
Legnicki duchowny
ksiądz Jan Mateusz
Gacek jest posiadaczem
osobliwego przedmiotu
Na szczęście obeszło się bez
ofiar, ale pijany proboszcz parafii
PaS
108507379.029.png 108507379.030.png 108507379.031.png 108507379.032.png 108507379.033.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin