Fakty i Mity 14-2004.pdf

(1968 KB) Pobierz
str_01_14.qxd
POLSKA MA WIELKĄ ROPĘ!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 14 (213) 8 KWIETNIA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Od Rzeszowa w kierunku wschodnim – na głębokości 8 tysięcy
metrów – rozciąga się gigantyczne jezioro ropy naftowej. Zasoby
te szacowane są na 500 milionów ton. Są też złoża gazu ziemne-
go – prawdopodobnie 600 miliardów metrów sześciennych. To trzy
razy więcej niż wszystkie inne polskie złoża razem wzięte. Dane te
są pilnie strzeżoną tajemnicą ROSYJSKIEGO WYWIADU WOJSKO-
WEGO GRU! Dotarliśmy do kogoś, kto je widział!
Str. 3
Przychodzi baba
do lekarza...
Wywiad z Lepperem
Kim jest naprawdę Andrzej Lep-
per: sprytnym hochsztaplerem, wiej-
skim cwaniakiem, a nawet przestęp-
cą, jak chcą jedni, czy raczej – o czym
przekonują inni – obrońcą uciśnio-
nego ludu, przyszłym premierem, wi-
zjonerem, mężem opatrznościowym
dla Polski?
...ale lekarz nie zawsze jej pomoże, a poza tym przychodnia (co się
ostatnio często zdarza) może być zamknięta. Niektórzy w takich wy-
padkach wybierają pomoc bioenergoterapeutów. Jest ich coraz więcej,
ale wśród nich są też oszuści, którzy żerują na ludzkim nieszczęściu.
Z drugiej strony – są też udokumentowane przypadki wyleczeń przez
„znachorów”. Jak wyleczyć „babę” za pomocą natury?
Str. 8
Str. 10, 11
To nie jest prima aprilis. Według byłego funkcjonariusza radzieckich służb specjalnych...
109147694.037.png 109147694.038.png 109147694.039.png 109147694.040.png 109147694.001.png 109147694.002.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 14 (213) 2 – 8 IV 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Pokażmy, że mamy RACJĘ!
POLSKA Naród przygotowuje się do wstąpienia do Unii jak do woj-
ny – ludzie szturmują w hipermarketach półki z cukrem i wywożą go
tonami. Po 1 maja cukier będzie droższy co najmniej o 20 proc.
Ponieważ wódka ma stanieć, naprawdę nie rozumiemy...
Powstała nowa partia centrolewicowa stworzona przez Marka Borow-
skiego – Socjaldemokracja Polska. Nowe ugrupowanie składa się
z uchodźców z SLD i Unii Pracy – w sumie około 35 parlamentarzy-
stów (14 tys. członków, poparcie w sondażach 18 proc.). Program
i twarze dobrze znane z rządzącej koalicji.
Wkrótce dowiemy się, że Borowski od dekady jest w opozycji do
Millera...
Partii Postępu RACJA, którą wymyśliłem i założyłem.
Właściwie z inspiracji żony, która jest bardziej cięta na kle-
rykałów niż ja. Miała to być partia jedyna w swoim rodzaju
– odważna i bezkompromisowa; skupiająca patriotów, dla któ-
rych dobro biednej ojczyzny stoi ponad dobrami bogatego Ko-
ścioła, a nakarmienie głodnego dziecka w szkole jest waż-
niejsze od pełnej tacy księdza proboszcza.
Na pozór się udało. Wielki odzew wśród Czytelników
„FiM” – ponad 10 tysięcy wypełnionych deklaracji poparcia
przysłanych do redakcji, szybko powstające struktury tere-
nowe, entuzjazm i wola walki. W swoim tournée po Polsce
odwiedziłem największe miasta, na spotkania przychodziły
setki ludzi, którzy jak echo powtarzali: „Nareszcie! Na taką
partię czekałem, tylko wam mogę uwierzyć
i na was zagłosować!”. Czułem się nieraz
jak Kościuszko prowadzący do boju kosynie-
rów, ale w chwilach refleksji przywdziewa-
łem zbroję Don Kichota.
No bo jak można zawieść tak wielkie
nadzieje, jak obiecać, że ziarno zasiane
przez RACJĘ wyda plon, gdy gleba
wszędzie jałowa, a chwastów na-
około całe mnóstwo? Żebyż to jeszcze
były wyłącznie chwasty z gatunku tych
czarnych ostów, na własnej piersi wy-
hodowanych, którymi można się po-
kłuć przy wyrywaniu, ale przy-
najmniej łatwo je rozróżnić! Tym-
czasem do samej partii przyczepi-
ło się niemało rzepów – kariero-
wiczów, oszołomów, półgłówków
i... sekciarzy. Wiedziałem, gdzie za-
kładam partię. W tym kraju
cwaniactwo i łatwy pieniądz za-
wsze były w cenie. Sam krytycz-
ny stosunek do kościelnej obłudy nie czyni człowieka lep-
szym, bo o tym – poza wychowaniem i genami – decydu-
je przede wszystkim środowisko. Tak jak młodzi chłopcy
pełni wiary i ideałów deprawują się w seminarium duchow-
nym, tak samo ich rówieśnicy „za murami” wolą wejść
w bagno, ale przy tym coś znaczyć, do czegoś dojść. Nie-
wielu chce... wypłynąć na głębię.
Spotkałem wielu ideowych antyklerykałów – miernot in-
telektualnych i moralnych, za których było mi wstyd, choć
mnie samemu do świętości daleko. Ludzie ci tym bardziej
szkodzą wizerunkowi naszej partii, im głośniej krzyczą
o swoim ideowym antyklerykalizmie, a nierzadko jest to wła-
śnie ich wyróżnik. Kiedy byłem jeszcze przewodniczącym, na
moich oczach warchoły rozbijały zebrania, upijały się podczas
dyżurów, kompromitowały organizację i „normalną” większość
członków. Jeszcze udało mi się wyrzucić z szeregów sekcia-
rzy Mohana, a kiedy „ideowcy” zorientowali się, że nie do-
staną ode mnie pensji za to, iż głośno krzyczą na zebraniach
i roznoszą ulotki partyjne – sami odeszli. Ja jednak miałem
już serdecznie dosyć i zrezygnowałem. Wolę robić i odpo-
wiadać za to, co ogarniam w czasie i przestrzeni, a tym czymś
jest redakcja „FiM”. W jej zaciszu poczekam na Pałac Na-
miestnikowski...
Zdecydowałem nie popierać na łamach gazety ruchu, na
który nie mam bezpośredniego wpływu i za którego decyzje
nie odpowiadam. Przez kilka tygodni o RACJI nie było w „FiM”
ani słowa. Oni – jak to niedawno usłyszałem – poczuli się
jak porzucone sieroty, a ja – teraz to jasno widzę – byłem
zaprzeczeniem miłosiernego ojca i synom marnotrawnym
dałem kopa, zamiast przebaczenia i czasu na poprawę. A ten
czas, jak się okazało, był im bardzo potrzebny.
Partia się oczyściła i odrodziła – sama. Mądrość antykle-
rykałów wzięła górę, zdrowy organizm zwalczył toczące go
komórki rakowe. Nie znaczy to, że wśród 15 tysięcy człon-
ków partii nie ma dziś czarnych owiec. Są z całą pewnością,
to nieuniknione. Doskonale rozumiem teraz szefów SLD,
którzy jak zwykle chcieli dobrze, ale sami (w większości),
będąc uczciwymi i niegłupimi przywódcami wielotysięcznej
partii, do dziś świecą oczami za dziesiątki swoich podko-
mendnych – złodziei i aferzystów. Może zatrudnienie partyj-
nego i dyspozycyjnego spowiednika coś by tutaj pomogło,
bo żeby prześwietlić tysiące, nie wystarczy zjeść worka,
a nawet całej soli z kopalni w Kłodawie, skąd pochodzę.
Apeluję więc do tych, którzy ciągle wahają się, czy wstą-
pić w szeregi RACJOnalistów: nie zrażajcie się jednostka-
mi, nie bądźcie małostkowi; patrzcie na ideę, na dzieło oraz
cele, które przyświecają tej partii. A są one – w odróżnie-
niu od celów np. watykańskiego Kościoła – warte mszy.
I prawdziwego zaangażowania.
Niespełna dwa tygodnie temu, w niedzielę,
po długiej przerwie uczestniczyłem w radzie
krajowej APPR w Warszawie. Spośród około
50 delegatów poznałem raptem 7–8 osób.
Okazało się, że w ostatnich miesiącach
do partii wstąpiły setki nowych członków,
którzy natychmiast zyskali wielki mir
w swoich okręgach. Jednocześnie pozby-
to się wielu starych „zadymiarzy”. Przez
kilka godzin słuchałem wystąpień koleża-
nek i kolegów, coraz bardziej nie dowie-
rzając własnym uszom. Toż to nowi ludzie
na nowe czasy i wyzwania! Większość
z nich ma wyższe wykształcenie, posługu-
ją się nienaganną polszczyzną, mają świet-
ne pomysły, dyskutują nie jak niegdyś na epi-
tety, lecz na argumenty, a z dyskusji przebi-
ja stary entuzjazm w nowej, racjonalnej opra-
wie, wola pracy u podstaw i wielka tro-
ska o przyszłość antyklerykalnego ruchu
i Polski. Innymi słowy – o to właśnie
chodziło! Albo więc ja, jako przewodniczą-
cy, nie miałem serca do polityki i ręki do ludzi, albo czas zro-
bił swoje. Jestem pod wrażeniem nowo wybranego zarządu
partii – to są już prawdziwi profesjonaliści z głowami na kar-
ku, wielu ma doświadczenie aktywistów, choćby w struktu-
rach SLD. Ale są też zupełnie nowi, bez żadnych naleciało-
ści. Wszyscy aż rwą się do działania, co było zresztą widać
na niedawnych manifestacjach: pokojowej i z okazji Dnia Ko-
biet; teraz szykują się na 1 maja. Coraz więcej dzieje się na
dole, organizacje wojewódzkie i powiatowe uczestniczą w ży-
ciu samorządowym, piszą petycje do ratuszów, protestują
(często skutecznie) przeciwko lokalnym przejawom klerykali-
zacji, zwłaszcza dotacjom dla Kościoła, przysyłają artykuły
i informacje dla „FiM”. Partia na lutowym kongresie uchwa-
liła naprawdę dobry, socjaldemokratyczny program na miarę
XXI wieku i Polski w Unii Europejskiej. Obecnie trwa wielka
mobilizacja przed czerwcowymi wyborami. Rada Krajowa za-
akceptowała dotychczas 20 kandydatów na członków Parla-
mentu Europejskiego: wszyscy należą do RACJI, są po stu-
diach wyższych (połowa z doktoratami, głównie z ekonomii),
większość ma doświadczenie w pracy za granicą (delegacje,
własne firmy), każdy zna nieźle przynajmniej dwa języki ob-
ce. „FiM” będą czynnie wspomagać RACJĘ w wyborach,
m.in. przedstawiać kandydatów oraz informować o miejscach
zbierania podpisów. Jeśli uda się ich zebrać po 10 tysięcy
w co najmniej 7 okręgach – komitetowi wyborczemu APPR
będą przysługiwać miejsca na listach we wszystkich 13
okręgach wyborczych, a także bezpłatny czas antenowy
w mediach publicznych. Pokażmy wreszcie Polsce, ilu nas
jest i co mamy do powiedzenia!
Do delegatów Rady Krajowej wygłosiłem niedzielne ka-
zanie, gdyż akurat była pora sumy. Powiedziałem m.in.: wła-
śnie sparzyliśmy się na rządach lewicy, a rządów prawicy
potrzeba nam jak zeszłorocznego śniegu. Nasi rodacy marzą
teraz tylko o jednym i to powinna im dać nasza partia – lu-
dzi myślących RACJOnalnie.
Według sondażu CBOS, Polacy – gdyby mieli głosować na samych
tylko liderów partii politycznych – wybraliby na prezydenta Andrzeja
Leppera. Na szefa Samoobrony głos oddałoby 26 proc. wyborców, na
Marię Rokitę – 25 proc. Lepper zajął także wysokie, drugie miejsce (53
proc.) po Kwaśniewskim (68 proc.) i przed Rokitą (50 proc.) wśród
polityków, którym społeczeństwo ufa. Notowania Leppera niewątpli-
wie wzrosną, bo Samoobrona chce w kampanii przed wyborami do
europarlamentu wykorzystać wizerunek JPII.
W drodze po władzę Lepper nie pogardził też flirtem z prałatem
Jankowskim – patrz str. 11.
Po zapowiadanej na 2 maja abdykacji Millera nowym premierem rzą-
du zostanie zapewne kandydat prezydenta – fiskalista, dwukrotny wi-
cepremier i minister finansów – Marek Belka. Nowy premier nie po-
wstrzyma przedterminowych wyborów parlamentarnych – my stawia-
my na jesień br.
Kwaśniewski widział każde źdźbło w oku Millera, a Belkę we wła-
snym oku trzymał aż do teraz...
Tygodnik „Wprost” ujawnił, że Zbigniew Sz., były oficer WSI podej-
rzany o szpiegostwo na rzecz USA, uniknął kary w 1999 r. za wiedzą
ministrów i prezydenta Kwaśniewskiego. Sprawę próbowano nawet za-
tuszować. Dopiero po trzech latach śledztwo wznowiono i szpiega
skazano na 5 lat więzienia.
Kwach musiał jakoś zbierać zasługi dla swojego nowego Wielkiego
Brata.
Rząd planuje dotacje do środków antykoncepcyjnych... od przyszłego
roku. Negocjuje ceny z firmami farmaceutycznymi i przygotowuje środ-
ki (do 180 mln zł).
Rząd i tak ma dni policzone, a obiecać – nie grzech.
Odbyły się wybory nowego przewodniczącego Związku Harcerstwa
Rzeczypospolitej. Podstawowym warunkiem, jaki miał spełniać kandy-
dat, jest czynna przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego.
Jak wiadomo, o młodzież odpowiednio dobrze potrafi zadbać tylko
(nomen omen) członek Kościoła.
ŁÓDŹ Miejscowa Platforma Obywatelska nie potrafi się rozliczyć
z finansów za ostatnie wybory parlamentarne. Partia ma 15 tys. zł dłu-
gów i u jej drzwi stoi już komornik.
Niech komornik poczeka. Wkrótce Jasiu Rokita zostanie premie-
rem, a wtedy...
BYDGOSZCZ Radny LPR Sławomir Młodzikowski skrytykował przy-
znanie honorowego obywatelstwa miasta arcybiskupowi gnieźnień-
skiemu Henrykowi Muszyńskiemu. Młodzikowski stwierdził, że arcy-
biskup niczym dla miasta się nie zasłużył i „był wręcz nachalny w eu-
roagitacji”. Za ten przypływ szczerości szefowie LPR zawiesili radne-
go w członkostwie.
A Muszyński obywatelstwo i tak dostał – dzięki radnym SLD.
RZESZÓW Po 7 latach śledztwa (sic!) do Sądu Rejonowego w Rze-
szowie został skierowany akt oskarżenia przeciwko sześciu probosz-
czom z podrzeszowskich parafii. Są oskarżeni o handel sprowadzony-
mi bez cła samochodami. Prokuratura zwracała się o pomoc do Bel-
gii, Francji i Niemiec, skąd pochodziły samochody – rzekomo ofiaro-
wane Kościołowi. Rekordzista – proboszcz z Woli Dalszej – sprowa-
dził i sprzedał w ten sposób 23 „pojazdy do celów duszpasterskich”.
Zanim proces się skończy, sprawa się przedawni. To przecież Rze-
szów!
WAŁBRZYCH Dwóch byłych prezydentów i dwoje dawnych wice-
prezydentów Wałbrzycha (SLD i Unia Wolności) zostało aresztowa-
nych pod zarzutem malwersacji przy budowie obwodnicy miasta. Skarb
Państwa miał na tym stracić 2,5 mln zł.
Mieszanka SLD i UW? Ooo, to bardzo mądrzy ludzie są!
UNIA EUROPEJSKA Skandal wywołała publikacja w „Bildzie” in-
formująca o tym, że eurodeputowani masowo wyłudzają diety, podpi-
sując listy posiedzeń, na których w rzeczywistości nie są obecni, albo
zatrudniając w biurach niekompetentnych członków rodziny.
Patrzcie no, a naszych jeszcze tam nie ma?!
NATO Sojusz poszerzył się o siedem kolejnych państw – Litwę, Ło-
twę, Estonię, Rumunię, Słowację, Słowenię i Bułgarię. W kolejce cze-
kają kolejne trzy kraje: Albania, Chorwacja i Macedonia.
Z drugiej strony zacieśnia się sojusz państw arabskich...
WATYKAN JPII, inicjator ukrywania przestępstw dokonywanych przez
duchownych na dzieciach, publicznie użalił się nad ich losem w dzi-
siejszym świecie. Szef państwa, w którym głównym pokarmem jest ło-
soś norweski, a napojem – whisky Ballantines, mówił o chorych, głod-
nych i „okrutnie wykorzystywanych dzieciach”. Wezwał, aby „niemy
krzyk bólu dzieci nie pozostał niewysłuchany”.
Co to jest: wyrafinowana hipokryzja starego aktora czy już tylko
zwykła bezczelność?
CZECHY Czeski parlament odrzucił nowelizację ustawy, zakładającą
niemal całkowity zakaz aborcji. Projekt przewidywał usunięcie płodu
jedynie w celu ratowania życia kobiety i kiedy ciąża powstała w wyni-
ku gwałtu. Sama debata zwolenników i przeciwników aborcji nie cie-
szyła się zbyt wielkim zainteresowaniem – może dlatego, że liczba za-
biegów aborcyjnych w Czechach stale spada.
Dotąd Polacy śmiali się z Czechów, teraz to Czesi będą śmiali się
z Polaków.
JONASZ
Uwaga, Czytelnicy!!!
Następny, wielkanocny numer „FiM”, który ukaże się 9 kwietnia, będzie o 8 stron obszerniejszy. Znajdziecie w nim
więcej kolorowych stron i świąteczne atrakcje. Cena tego wyjątkowego numeru – 3 zł.
Redakcja
M inęły 2 lata od spotkania założycieli Antyklerykalnej
109147694.003.png 109147694.004.png 109147694.005.png 109147694.006.png
Nr 14 (213) 2 – 8 IV 2004 r.
GORĄCY TEMAT
3
W lichym szałasie w bieszczadzkiej głuszy
ukrywa się człowiek poszukiwany przez rosyjskie
i polskie służby specjalne. Jego wiedza może
uczynić z Polski kraj ropą płynący. My Siergieja
znaleźliśmy...
– Jak to zdobyłeś?
– Bardak i pośpiech podczas ewa-
kuacji archiwów był taki, że w zasa-
dzie mogłem je wszystkie podpier...
Żałuję, bo teraz byłyby straszne pie-
niądze. Coś jednak udało mi się prze-
mycić. Mapy? Raczej skrypty – sześć
tomów z pieczęciami tajności i tytu-
łami. Każdy dotyczył innej dziedziny
badań: było o sejsmice, o zdjęciach
satelitarnych, o ekonomice wydoby-
cia, ale dla mnie najbardziej zrozu-
miały był tom pod tytułem „Wnioski
końcowe”. Z niego dowiedziałem się
o waszym Kuwejcie porównywalnym
z naszym Baku. Według tego, co wy-
czytałem, chodzi o mniej więcej trzy-
sta miliardów metrów sześciennych
gazu i pięćset milionów ton ropy naf-
towej. Eksploatacja złoża dałaby Pol-
1. Obszar zaznaczony na mapie
przez Siergieja to tak zwane zapadli-
sko przedkarpackie, gdzie – według
rodzimych naukowców – jest niezba-
dana dotąd (przez Polskę!) niecka za-
słonięta „nasunięciem Karpat”. Ist-
nieje teoria (sformułowana przez prof.
Stanisława Juchę z AGH), iż wła-
śnie tam znajdują się potężne złoża
ropy i gazu.
2. Jakiś czas temu, podczas wier-
cenia trzeciego w Polsce co do głę-
bokości szybu w okolicach Rymano-
wa (granica obszaru zaznaczonego
przez Siergieja), natrafiono na złoże
gazu o tak wielkim ciśnieniu, że od-
wiert zabetonowano, ponieważ nie
było w Polsce urządzeń eksploata-
cyjnych (głowic), które byłyby w sta-
nie owo ciśnienie utrzymać.
o wynikach własnych badań dotyczą-
cych regionów przygranicznych – choć
takowe badania prowadził.
Stan faktyczny na dziś mamy więc
taki:
1. Polska przypuszczalnie posia-
da wielkie zasoby ropy i gazu – opi-
nię tę wyrażają (prosząc o anonimo-
wość) liczni spece z branży.
2. W roku 2004 PGNiG ma zo-
stać sprywatyzowane.
3. Zasobów i zysków domyślają
się specjaliści, jednak nie tylko oni,
bo także (z różnych powodów) jesz-
cze lepiej poinformowani biznesme-
ni, którzy już czują zapach pieczeni
dymiącej na tym ogniu. Jednym z nich
jest doskonale wszystkim znany dr
Jan Kulczyk , który właśnie przymie-
rza się do startu w zaku-
pie akcji prywatyzowane-
go PGNiG.
4. A po co Kulczyko-
wi kiepsko przędące ko-
palnictwo naftowe? A po
to, że choć – zgodnie
z prawem – kopaliny są
własnością państwa, to
jednak beneficjent prze-
targu ma prawo do eks-
ploatacji i czerpania z te-
go korzyści.
5. Jeśli Kulczyk trafi
w złoże (a coś nam się
wydaje, że trafi), to już
nie będzie wyłącznie ro-
dzimym odpowiednikiem
Billa Gatesa . Natomiast
państwo, czyli my wszy-
scy, na tym stracimy.
Apelujemy zatem, by
wstrzymać proces prywa-
tyzacji PGNiG do czasu
rozpoznania złóż, czyli
wykonania próbnych od-
wiertów poniżej granicy
8000 (przy dzisiejszym
stanie techniki nie istnie-
je problem opłacalności
wydobycia z takiego po-
ziomu). W ten sposób nie
tylko same złoża, ale rów-
nież ich wydobycie pozo-
stać mogą w gestii państwa. O korzy-
ściach wynikających z tak nagłego na-
pędzenia polskiej gospodarki rodzi-
mą ropą i gazem – nie trzeba niko-
go przekonywać.
Reasumując, powiedzmy tak:
W Polsce – pomiędzy Rzeszowem
a wschodnią granicą państwa – praw-
dopodobnie istnieje wielkie złoże ro-
po- i gazonośne. Rosjanie wiedzą, ale
nie powiedzą, Ukraińcy się domyśla-
ją, Amerykanie węszą...
A my? A my musimy się spieszyć!
ANNA TARCZYŃSKA
MAREK SZENBORN
W Polsce już od lat krążą pogło-
ski o „wielkiej ropie”. Specjaliści
z branży mówią o niej niechętnie, oba-
wiając się narażenia na śmieszność.
Ale nieoficjalnie przyznają:
– Gdybym w jej istnienie nie wie-
rzył, w ogóle nie zajmowałbym się po-
szukiwaniami – powiedział nam dy-
rektor jednego z oddziałów Polskie-
go Górnictwa Naftowego i Gazu na
Podkarpaciu.
WIELKA ROPA nie zajęłaby nas
jednak wielce, gdybyśmy nie uczest-
niczyli w takim oto biegu wydarzeń:
Rok temu wyświadczyliśmy drob-
ną grzeczność pewnemu Rosjanino-
wi. Powiedzmy sobie od razu: nie
zetknęliśmy się z nim przypadkiem,
gdyż człowiek, który to spotkanie za-
Moczarnego – jeszcze dłużej. Kra-
jobraz z minuty na minutę dziczał,
a droga zamieniła się w dukt leśny.
Później nie było już nawet drogi.
I właśnie tam, niczym spod ziemi,
wyrósł przed nami jakiś drab.
– Pajdiom – mruknął. Wkrótce
zobaczyliśmy lichy szałas, bez prądu,
bez wody. Tam – ukrywając się przed
światem, przed „swoimi” i przed „na-
szymi” – czekał Siergiej. Dlaczego się
ukrywa? Opowiedział nam szczegó-
łowo i przekonał, że to nie jest mecz
piłki nożnej (jego słowa), tylko gra
o życie. I z tego powodu nie może-
my nic więcej ujawnić. Nic w tej spra-
wie, ale w innych możemy, i to spo-
ro. Rozmowa z Siergiejem była bo-
wiem sensacyjna.
Odnaleźliśmy jeden z odwiertów, który Rosjanie kazali zaczopować
GRU-ba ropa
aranżował, ujawnił, że Siergiej był
oficerem służb specjalnych w czasach
ZSRR. Warto też podkreślić, iż oka-
zana przez nas uprzejmość nie wią-
zała się z pieniędzmi.
Czuło się bijący od niego strach.
Kilku miesięcy i wielu rozmów po-
trzebował, by wreszcie wyznać: – Słu-
żyłem w 22. Brygadzie SpecNazu
GRU. Wiecie, co to jest?
Główny Zarząd Wywiadu (Gław-
noje Razwiedywatielnoje Uprawleni-
je) Sztabu Generalnego jako jedyna
ze służb specjalnych nie uległa degra-
dacji w wyniku rozpadu ZSRR. Spec-
Naz (Specjalnoje Naznaczenije) to jej
miecz, elitarna jednostka bojowa.
Jeszcze nie dowierzaliśmy. Sier-
giej odsłonił więc włosy, pokazując
– na potwierdzenie – wyryty na tyle
głowy pająkowaty tatuaż: – To mój
paszport i znak identyfikacyjny. Fak-
tycznie, według naszych ustaleń, słyn-
ny pająk SpecNazu był znakiem iden-
tyfikacyjnym tych służb.
Mając pod ręką ściągawkę, prze-
prowadziliśmy egzamin. Ot tak, dla
spokoju sumienia...
– Kto był szefem GRU, gdy od-
chodziłeś?
– Generał Ładygin – odpowie-
dział bezbłędnie Siergiej.
– A jego otczestwo ?
Fiodor Iwanowicz.
– Poprzednikiem był generał Ty-
moszuk?
Tymoszkin , Jewgienij Leoni-
dowicz – poprawił bez wahania.
Po tym spotkaniu i godzinach opo-
wieści o pracy specsłużb kontakt urwał
się, ale...
W grudniu ubiegłego roku otrzy-
maliśmy telefon. Głos z obcym ak-
centem oznajmił: – Siergiej chce się
z wami spotkać. Bądźcie tu i tu,
o takiej a takiej godzinie.
Z Łodzi w Bieszczady jedzie się
długo, ale z Wetliny w kierunku
Oto co usłyszeliśmy (w przekła-
dzie na polszczyznę):
– Pomogliście mi kiedyś, więc
dam wam zarobić na chleb tematem
trudnym do uwierzenia, ale prawdzi-
wym. Nie chcę kasy – jeszcze na tym
zarobię, tylko tego chcę, żebyście wie-
dzieli, że Ruski potrafi być wdzięcz-
ny. Słuchajcie... Brałem udział w ewa-
kuacji z Borysławia do Moskwy taj-
nego archiwum, gromadzącego mię-
dzy innymi wyniki badań złóż ropy
naftowej i gazu. Rzecz działa się
w 1991 r., zaraz po tym, jak Ukra-
ina się zbuntowała. Tam były setki
dokumentów, a wśród nich siedem
tomów akt obwarowanych klauzulą
ścisłej tajności do 2025 roku. Doty-
czyły Polski. Te właśnie pakowałem
w pudła i przy okazji obejrzałem ma-
pę waszych zasobów, a tam stało, że
jest ona opracowana geofizycznie,
a nawet sejsmicznie. Obejrzałem mię-
dzy innymi zdjęcia satelitarne i po-
myślałem, że „ja s uma saszoł”. Czy-
tałem końcowe opracowanie wyni-
ków i oczom nie wierzyłem: macie
potężne złoża ropy i gazu!
Na chybotliwym stole rozłożyli-
śmy naszą mapę, a Siergiej zaczął
rysować i tłumaczyć (patrz mapa na
okładce).
– Wielkie jezioro ropy rozciąga
się od Rzeszowa i biegnie na wschód,
zawadzając lekko o Ukrainę. Złoże
znajduje się na głębokości ponad
8 tysięcy metrów, czyli tam, gdzie wa-
si nigdy nie sięgali. Widziałem to na
takich specjalnych mapach...
– Jak wyglądały? – pytamy.
Po chwili Siergiej wraca i poka-
zuje nam klika płacht bladoniebie-
skich odbitek ozalidowych z zarysa-
mi jakichś poziomic... kresek...
– Tak wyglądały, ale to jest poli-
sa na życie... moja, żony, dzieci...
– Ile?
– Bez żartów. To nie jest temat
i cena dla ludzi, lecz dla rządów.
Poza tym kilka map nic wam nie da.
Fot. AT
sce co najmniej dodatkowe dziesięć
procent zapotrzebowania na ropę
i być może stuprocentowe pokrycie
gazu – takie były wnioski ostatniego
tomu raportu, jeśli dobrze zrozumia-
łem... W dupie mielibyście zakręca-
nie kurków przez Gazprom. Chyba
się nie dziwicie, że nigdy Polaków nie
poinformowano o wynikach badań,
natomiast słyszałem, że później krę-
cili się koło nich Amerykanie. Chcie-
li je kupić...
– Kupili?
– Nie mam pojęcia. Sprawdźcie
sobie, czy dostali u was koncesje na
poszukiwania. To może dużo wyja-
śnić. Jak na razie to słyszałem, że
ten z Poznania... no jak mu tam jest...
Kluczyk (?) szuka dojścia, by sobie
coś umoczyć w tej ropie.
Opowieść Siergieja była na tyle
sensacyjna, że pospieszyliśmy ją zwe-
ryfikować gdzie się da, ale natrafili-
śmy na przedziwną zmowę milczenia.
– Informacje na temat złóż i ich wy-
dobycia są ściśle tajne i nie będzie-
my na ten temat rozmawiać – usły-
szeliśmy w kilku dyrekcjach PGNiG.
Mimo problemów, ustaliliśmy jed-
nak, że:
3. W latach osiemdziesiątych do-
konano odwiertu w okolicach Prze-
myśla, kilkadziesiąt metrów od gra-
nicy z dzisiejszą Ukrainą. Eksplora-
cja dawała fantastyczne efekty, ale
ZSRR nakazało wstrzymanie prac.
Do tej pory ich nie wznowiono.
4. Polskie poszukiwania naftowe
rzeczywiście nie zeszły nigdy głębiej
niż do poziomu 7541 m (otwór Kuź-
mina 1 w Bieszczadach).
5. W ramach RWPG Związek Ra-
dziecki dzielił się z nami doświadcze-
niami dotyczącymi poszukiwań złóż,
ale nie udostępnił Polsce informacji
Wybrane dane dot. zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego
– wydobycia, perspektyw
– Roczne wydobycie w Polsce: 4,1 mld metrów sześciennych ga-
zu (pokrywa ponad 30 proc. zapotrzebowania), 470 tys. ton ropy
(ok. 10 proc. zapotrzebowania).
– Polskie zasoby gazu ziemnego szacowane są na 166 mld metrów
sześciennych, danych nt. ropy – brak.
– Największe z ostatnio odkrytych złóż: Baranówko-Mostno-Buszewo
(wydobywalne zasoby gazu – 9,3 mln m sześc., ropy – 9,4 mln
ton) oraz Sławoborze i Międzychód (gazu – 4,6 mld m sześc., ro-
py – ok. 30 mln ton).
– Na podstawie 25-letniego kontraktu z Gazpromem, do 2020 r.
Polska zobowiązała się zakupić 250 mld. m sześc. gazu.
109147694.007.png 109147694.008.png 109147694.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 14 (213) 2 – 8 IV 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Darmozjady
utrzymać biura i opłacić pracowni-
ków. To prawda, ale ich szczodrość
dotyczy tylko własnych krewnych za-
trudnianych w biurach poselskich; in-
ni wynagradzani są jak kasjerki
w „Biedronce”. Aby nie być goło-
słownym: Bogdan Lewandowski
(SLD) płaci po 600–700 zł miesięcz-
nie, Antoni Macierewicz , dobre pa-
nisko, ma tylko jednego pracownika
i daje mu 860 zł brutto. Również jed-
nego pracownika (dyrektora biura)
ma Zbigniew Wasserman i wrzuca
mu do łapy 1500 zł.
Jeśli – biorąc wzór z USA
(pardon za nieskromność)
– zmniejszymy liczbę naszych
posłów i senatorów (w po-
równaniu do amerykańskie-
go przelicznika na liczbę
mieszkańców), to okaże się,
że 370 naszych parlamenta-
rzystów jest niepotrzebnych
i mogą oni wrócić tam, skąd
przyszli. A wielu przyszło zni-
kąd. Najgorsze jest to, że ich
braku w fotelach sejmowych
nikt nawet nie zauważy.
Ostatnio polskie orły
parlamentarne wymyśliły so-
bie przyznanie specjalnych
– dożywotnich rent (1600 zł miesięcz-
nie) na wypadek, gdyby w przyszłych
wyborach odrzucili ich niewdzięczni
wyborcy. Już idzie pełną parą praca
w Senackiej Komisji Regulaminowej,
a pilotują ją Andrzej Chronowski
(Blok Senat 2000) oraz Gerard
Czaja (SLD). Prawicowiec i lewico-
wiec są niezwykle zgodni (i bezwstyd-
ni) co do tego, żeby wyrwać dla sie-
bie dodatkowy szmal z kieszeni po-
datnika. No cóż, jak powiedział Kmi-
cic: „Kończ waść, wstydu oszczędź!”.
Mam również wieści optymistycz-
ne, żeby ten jakże smutny felieton
zakończyć happy endem . Zatroskani
(o swój szmal) posłowie myślą rów-
nież o najuboższych – emerytach
i rencistach. Od marca br. dostali
oni około... 9 złotych podwyżki!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Ksiądz Mirosław Tosza (36 l.), założy-
ciel wspólnoty „Betlejem” w Jaworz-
nie, ma glinianego Jezuska. Mimo że figurka jest łysa, ma mongoidal-
ną twarzyczkę, nie ma nóg, a rączki jak po heinemedinie, czyni wiel-
kie cuda. Ludzie zabierają Dzieciątko do siebie, a ono przynosi im szczę-
ście, radość, zdrowie, odmienia im życie, a nawet jest dobre na kło-
poty małżeńskie... Gliniany Jezusik nawiedził już młodzież z Bielska-
-Białej, dzieci z hospicjum w Mysłowicach, a niebawem odbędzie trium-
falną pielgrzymkę po kraju. Ma uzdrowić wszystkich chorych. Jakże
słuszne jest ludowe powiedzenie, że głupich nie sieją, sami się rodzą!
AR
Bogate Stany Zjednoczone mają
jednego parlamentarzystę na 435
tysięcy mieszkańców. W Rosji na
232 tys. ludzi przypada 1 parlamen-
tarzysta. A w Polsce? Jeden na 69
tys. obywateli. Wniosek jest taki:
jesteśmy krajem bogatym i mamy
głupsze zgromadzenie narodowe.
W Polsce działa lub
(częściej) tylko pobiera
publiczną kasę 460 po-
słów i 100 senatorów,
a więc sześciokrotnie
więcej (w przeliczeniu na
liczbę obywateli) niż
w USA. W celu obsłu-
żenia tej armii zatrudnio-
no ponad cztery tysiące
ludzi – pracowników sej-
mowych i w organiza-
cjach pokrewnych. Bu-
dżet sejmu na rok 2004
wynosi 357 mln zł (bez
inwestycji). Jest to kwo-
ta porażająca, szczególnie że więk-
szość obywateli zadaje sobie pyta-
nie: Co oni tam robią za pieniądze
podatnika? Jak to, co robią? Biorą
10 074 zł miesięcznie (poseł nieza-
wodowy) plus diety 2245 zł, a w tym
roku wywalczyli sobie podwyżkę na
biura poselskie – 10 tys. zł miesięcz-
nie. Oprócz tego jeżdżą samochoda-
mi po kraju i namiętnie gadają przez
telefony komórkowe na rachunek po-
datnika. Adam Bielan (PiS) jest tak
rozmowny, że przegadał w ubiegłym
roku prawie 48 tys. zł. Tylko o 2 tys.
zł mniej wydało na konwersacje biu-
ro poselskie Jana Marii Rokity .
Poza tym chłopaki – często prze-
siadłszy się z rowerów lub ciągni-
ków – odkryli czar czterech kółek.
Jerzy Pękala (b. poseł Samoobro-
ny) wydał na wycieczki po kraju
ponad 65 tys. zł. Niewiele gorszy od
niego (tylko o 1 tys. zł) jest Michał
Kamiński (PiS). Danuta Hojarska
(Samoobrona) wydała na paliwo 62
tys. zł. Natomiast z całą pewnością
do „Księgi rekordów Guinnessa” mo-
że trafić Antoni Macierewicz
(RKN). Na materiały biurowe wydał
Dyrektor szpitala w Dębicy, Przemysław
Wojtys (34 l.), wydał niezwykłe zarzą-
dzenie swoim podwładnym: mają się uśmiechać do pacjentów, bo
wtedy chory szybciej wróci do zdrowia! Ponad tysiąc pracowników bie-
ga więc z przyklejonym promiennym uśmiechem, bo każdy chce dalej
pracować. Sam dyrektor również uśmiecha się non stop . A jeśli się
znajdą jakieś dębickie smutasy, proponujemy panu dyrektorowi, aby
obowiązkowo pokazywał im ser.
AR
Złodzieje coraz częściej przebierają się
w... sutannę. 73-letnia kobieta z Kra-
śnika (woj. lubelskie) spotkała na schodach swojego domu młodego
księdza. Powiedział jej, że przyszedł do sąsiadki zaprosić ją do kance-
larii parafialnej po odbiór pomocy finansowej dla ubogich, ale nie ma
jej w domu. Staruszka zaprosiła księdza do mieszkania, aby tam zacze-
kał na sąsiadkę. Ugościła go herbatą i ciasteczkami. Już po wyjściu
gościa zorientowała się, że skradł jej odłożone na czarną godzinę pie-
niądze, cztery złote pierścionki, kolczyki i łańcuszek. Fałszywi księża za
wszelką cenę chcą dorównać prawdziwym.
aż... 51 tys. zł. Po co mu tyle papie-
ru? Czyżby pisał wspomnienia?
A może wynosi po kryjomu do re-
dakcji swojego tygodnika „Głos”? Na
same pogaduchy z komóreczek i jaz-
dy furami po kraju nasi parlamenta-
rzyści przepuścili w ubiegłym roku...
ponad 17 milionów zł!
Aż strach pomyśleć, co to będzie,
kiedy chłopaki załapią się do euro-
parlamentu! I rozmowy droższe, bo
odległość nie byle jaka, i jazdy też
dłuższe, a i papieru więcej trza, no
i te koszty reprezentacyjne (garnitu-
ry od Armaniego itp.)... Toż to na-
wet sam Roman Giertych , najwięk-
szy pogromca Unii Europejskiej, star-
tuje w wyborach do europarlamen-
tu. Koniec świata!
Powiecie, że jestem niesprawie-
dliwy, bo przecież posłowie muszą
AR
Wielka krzywda dzieje się zakonnicom
w Podkarpackiem. W Strzyżowie wy-
buchł nowy skandal. Siostrzyczki zakonne zatrudnione przed laty przez
parafię dowiedziały się, że nie były wówczas ubezpieczone, nikt też nie
odprowadzał składek do ZUS. No bo kto niby miał je ubezpieczyć? Pro-
boszcz? Przecież to byłoby niesprawiedliwe! Rzecz wyszła na jaw po
latach i biedne sługi boże naprawdę nie wiedzą, co z tym fantem po-
cząć. Biedulki zostały na lodzie i pozostaje tylko nadzieja, że zapraco-
wały na emeryturę u Bozi. Choć i tego nie mogą być do końca pew-
ne...
JK
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
zgłosić projektu we własnym imie-
niu – wolałby, aby była to inicjaty-
wa obywatelska.
Pomysł, żeby nie brać na siebie
politycznej odpowiedzialności za
„kontrowersyjną” ustawę wydaje się
niektórym politykom SLD atrakcyj-
ny. Jedną z najbardziej zagorzałych
przeciwniczek projektu ustawy jest
posłanka Izabella Sierakowska .
Kłóci się to wprawdzie z wyrażaną
strategia ta tylko pozornie coś da-
je – nikt po obu stronach konflik-
tu nie nabierze się na to. Oznacza
to, że w Sejmie nie znajdzie się 15
posłów (a tyle podpisów jest wyma-
ganych) skłonnych poprzeć projekt
ustawy. Natomiast podjęcie inicja-
tywy obywatelskiej wymaga zebra-
nia 100 tysięcy podpisów.
Pomysł SLD, aby obywatele sami
podejmowali inicjatywę legislacyjną
jest groteskowy. W końcu po to wy-
bieraliśmy naszych przedstawicieli do
parlamentu, aby to oni w naszym imie-
niu stanowili prawo. Obywatele nie
potrzebują ani zgody, ani zachęty ze
strony posłów. Najwyraźniej SLD się
zmęczył rządzeniem i chce się wyrę-
czyć społeczeństwem.
Jeśli potwierdzą się te pogłoski
o zaniechaniu przez SLD sprawy
aborcji, to będzie znak, że najwyż-
szy czas na jego odejście, znak że
nastąpiło znużenie władzą i strach
przed odpowiedzialnością za nie-
popularne decyzje. To będzie rów-
nież oznaczało, iż przez najbliższe
lata nie zmieni się restrykcyjne pra-
wo, bo wszystkie liczące się partie
są przeciwne zmianie ustawy.
WANDA NOWICKA
Po raz kolejny postkomuniści i liberałowie przypuścili agresywny
atak na Radio Maryja. Po kłamliwych publikacjach w liberalnej
prasie, pod niedającym się obronić pretekstem zakłóceń w paśmie
lotniczym, Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty zmniejszył moc
nadajnika Radia Maryja na terenie Warszawy. Postkomuniści i libe-
rałowie zdają sobie sprawę ze znaczenia stolicy w procesie kształto-
wania opinii publicznej, którą chcą urabiać na libertyńsko-unijną
normę.
(„Nasz Dziennik” 74/2004)
A więc jednak impreza odbędzie się ( Przystanek Woodstock – dop.
OH) , mimo że została skrytykowana przez Księdza Prymasa ze wzglę-
du na deprawację młodych ludzi. Za nic ma organizator Przystan-
ku... słowa Głowy Kościoła w Polsce. Nie interesuje go zupełnie to,
co towarzyszy imprezie, a co może się powtórzyć w tym roku: plaga
wyuzdania seksualnego, narkomanii, alkoholizmu.
(„Nasz Dziennik” 54/2004)
Obiecanki cacanki
W dwudziestym wieku całe, uchodzące za bardzo kulturalne narody
poddały się fałszywym, zrodzonym z ateizmu oświeceniowego, bez-
bożnym ideologiom, a w konsekwencji doprowadziły do niewyobra-
żalnych wprost zbrodni ludobójstwa i do krańcowego zniewolenia se-
tek milionów ludzi.
25 marca br. odbyła się w Sej-
mie konferencja zorganizowana
przez Parlamentarną Grupę Ko-
biet, podczas której przyjęto ostat-
nią wersję projektu liberalizują-
cego przerywanie ciąży, wypra-
cowanego wspólnie ze środo-
wiskami kobiecymi. Zgodnie
z obietnicami złożonymi przez sze-
fa klubu SLD, Krzysztofa Janika,
projekt miał być złożony do la-
ski marszałkowskiej na począt-
ku kwietnia.
Tymczasem dochodzą do nas sy-
gnały, że SLD wycofuje się, nie chce
przez niektórych polityków nadzieją
na poprawę własnych notowań i wia-
rygodności, ale nie od dziś wiadomo,
że Sojusz jest pełen sprzeczności.
Władze SLD dążą do tego, aby
problem aborcji odsunąć w czasie,
przecież tzw. inicjatywy obywatel-
skiej nie załatwi się w ciągu dwóch
tygodni. SLD, po raz kolejny igno-
rując lewicową część społeczeństwa,
chce sprawę przeciągać jak najdłu-
żej, by dało się te obiecanki i dzia-
łania pozorowane wykorzystać
w kampanii wyborczej do Parla-
mentu Europejskiego. Oczywiście,
(„Nasz Dziennik” 64/2004)
Ezoteryzm, którym jest przesiąknięty „Harry Potter”, jest od począt-
ku nieodłącznym elementem współczesnych masońskich systemów
inicjacji.
(„Nasz Dziennik” 50/2004)
Tak ciężkich czasów jeszcze nie było. Całością życia publicznego ste-
rują jakieś ukryte siły, zagraniczne centra finansowe, lobby żydowskie
i ośrodki kosmopolityczno-masońskie, które starają się eliminować
z życia wiarę, tradycję, ideę narodu.
(„Nasz Dziennik” 65/2004)
Wybrała O.H.
CUDOWNY JEZUSIK
SER DLA SMUTASÓW
„NA KSIĘDZA”
EMERYTURA U BOZI
109147694.010.png 109147694.011.png 109147694.012.png 109147694.013.png 109147694.014.png 109147694.015.png 109147694.016.png 109147694.017.png 109147694.018.png 109147694.019.png 109147694.020.png 109147694.021.png 109147694.022.png 109147694.023.png 109147694.024.png 109147694.025.png 109147694.026.png 109147694.027.png 109147694.028.png 109147694.029.png
Nr 14 (213) 2 – 8 IV 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
W CELI, BRACIE!
dyrekcji DPS, gdy okazało się, że
na kontach staruszków zostało spo-
ro grosza i nie trzeba było serwo-
wać im wspólnego wiecznego zakwa-
terowania. Złośliwi twierdzą, że
– odkrywszy wreszcie taki patent
– urzędasy zaczną grzebać starców
po kilkunastu w jednej mogile. Tyl-
ko co zrobić, żeby wyciągali nogi jed-
nocześnie?
BUŁGAR
KRYMINOGENNY
Ksiądz oskarżony o molestowa-
nie dzieci na lekcjach religii nie zo-
stanie zwolniony z aresztu. Tak za-
decydował Sąd Okręgowy w Lubli-
nie i nie przyjął poręczenia biskupa
siedleckiego. Bp Zbigniew Kierni-
kowski apelował bowiem o zwolnie-
nie proboszcza parafii w Połoskach,
bo „chciałby uszanować godność ka-
płańską księdza Zbigniewa Sz., a nad-
chodzące święta pozwoliłyby mu za-
stanowić się nad jego losem”. Widział-
by swojego księdza w domu parafial-
nym w Białej Podlaskiej lub w celi
klasztornej Domu Zakonnego Oj-
ców Paulinów w Leśnej Podlaskiej.
Ewentualnie w Domu Zakonnym
Księży Michalitów w Górkach. Na-
szym zdaniem, cela w areszcie jest
najlepszym miejscem do zastanowie-
nia się nad swoim losem, a co do
godności kapłańskiej, to sam pro-
boszcz ma ją w dupie, dosłownie...
Sąd swą decyzję umotywował za-
grożeniem dużą karą i obawą przed
matactwem proboszcza, który wywie-
rał już wcześniej nacisk na świadków
zeznających w jego sprawie. DT
gazety NBP, przedszkola, a nawet
żłobka NBP, a przede wszystkim uni-
wersytetu imienia Największego Bal-
cerowicza Polski.
MP
będą się wpisywać na specjalnie przy-
gotowaną listę. Lista (przysłana do
redakcji „FiM” wraz z wyrazami
szczerego oburzenia) składa się
z dwóch rubryk: „Prowadzę lekcje
od 8.30–10.30” oraz: „Idę z ucznia-
mi do kościoła 10.30–12.30”. Jest
jeszcze oczywiście miejsce na podpis
nauczyciela. Ci spośród grona pe-
dagogicznego, którzy – jak napisali
w liście do redakcji – „nie chcą być
guzikami do sutanny” , uznali ten po-
mysł za początek dyskryminacji, bo
wychodzi na to, że oni – w przeci-
wieństwie do uczniów – do kościoła
iść muszą.
Pięć dni za kratkami spędził oby-
watel Bułgarii za to, że chciał wpła-
cić na konto ponad 13 tys. dolarów.
Czujna kasjerka Banku Śląskiego
w Nysie stwierdziła, że 500 bankno-
tów o nominale 100 i 20 dolarów jest
podrobionych. Zaalarmowana poli-
cja zgarnęła cudzoziemca, a na wnio-
sek prokuratury tamtejszy sąd zarzą-
dził areszt. Co za sprawność! Kosz-
mar Bułgara skończył się dopiero 25
marca. Wówczas z Narodowego Ban-
ku Polskiego otrzymano ekspertyzę
poświadczającą prawdziwość rzeko-
mych fałszywek. Wobec ambitnej ka-
sjerki nyskiego oddziału Banku Ślą-
skiego nie zostaną wyciągnięte kon-
sekwencje. Za to policja zastanawia
się, skąd u Bułgara taka kasa. Powi-
nien jeszcze posiedzieć do wyjaśnie-
nia, czy przypadkiem nie jest sute-
nerem...
RP
PRAWO I ZIELIŃSKI
SMAKOSZ
OH
W środę popielcową emerytowa-
ny ksiądz Kazimierz N. z parafii
Woźniki zatrzymany został za kra-
dzież puszki kawioru. Obsługa skle-
pu wezwała policję, a sprawa złodzie-
ja w koloratce trafi wkrótce do Są-
du Grodzkiego w Płocku. Co praw-
da Temida nie wydała jeszcze wyro-
ku, ale ksiądz już został ukarany
– wkrótce po kradzieży złamał nogę
i trafił do szpitala, gdzie na śniada-
nie... dostał kawior.
MŁODZIEŻ POŚCI
Jerzy Kropiwnicki , prezydent
łódzkich katolików, apelował kilka
dni temu, aby w Wielki Piątek nie
organizować na terenie miasta dys-
kotek. Jednak projekt uchwały
w tej sprawie nie został przegłosowa-
ny, bo radnym... zabrakło czasu. Wie-
lebny Kropa nie musi się jednak spe-
cjalnie martwić, bo w niektórych łódz-
kich szkołach księża już zabronili
organizowania dyskotek, i to w każ-
dy piątek, przez okrągły rok! MK
RP
ŁUK
Zanim Jarosław Zieliński (na
zdjęciu), poseł PiS z Suwałk, został
parlamentarzystą piastował różne
funkcje – dwa razy kuratora oświa-
ty (w Suwałkach i Białymstoku) oraz
burmistrza warszawskiej Gminy
Śródmieście z nadania Lecha
Kaczyńskiego . W swego rodzaju
spowiedzi przedwyborczej poseł de-
klarował wysoką moralność. Nieste-
ty, ów pechowy marzec nieco oce-
nę moralności pana posła Zielińskie-
go zweryfikował. Okazało się bo-
wiem, że jest on podejrzany o po-
świadczenie nieprawdy. Chodzi
o wydanie około 40 fikcyjnych dele-
gacji pracownikom naukowym Kole-
gium Języka Polskiego w Suwałkach.
Delegacje owe poseł Zieliński, jako
ówczesny dyrektor kolegium, musiał
aprobować i zatwierdzać.
„PASJA” DLA KAŻDEGO
PRZEZ KŁÓTNIĘ
DO SERCA
Za sprawą „Pasji” Gibsona dał
się nabić w butelkę proboszcz para-
fii w Lisewie k. Chełmna. W trosce
o wiernych, „których nie stać na wy-
jazd do kina” zorganizował pokaz
filmu w kościele. Żądni krwi para-
fianie zapłacili po 7 zł i obejrzeli...
piracką wersję. 42-letni torunianin,
który wyświetlił „dzieło” z kompu-
tera, przekonywał duszpasterza, że
podobne pokazy odbyły się już w wie-
lu szkołach. Ciekawe, czy prokura-
tor już puka do drzwi parafii.
O jak najszersze rozpowszech-
nianie „Pasji” dbają także Włosi.
Tamtejsze ministerstwo kultury za-
decydowało, że film będzie dozwo-
lony dla wszystkich. W wielu krajach
Europy oraz w Stanach i Kanadzie
obraz przeznaczony jest tylko dla wi-
downi pełnoletniej.
Zgoda buduje, niezgoda rujnuje.
Oczywiste? Nie dla wszystkich! Wło-
ski duszpasterz Carlo Rochetta
uważa, że kłótnie małżonków mo-
gą umocnić związek. W swojej książ-
ce „Pochwała sprzeczki małżeń-
skiej” wyjaśnia, iż nie wolno obrzu-
cać się mięsem, ale utarczki słow-
ne są wskazane. Rochetta uważa
także, że podczas kłótni można na-
uczyć się kochać. Niech mi ktoś
teraz powie, że nie zależy mi na
teściowej!
PRAWO WYZNANIOWE
Ku wielkiej radości łódzkiej ku-
rii Sąd Rejonowy w Łasku postano-
wił, że zarówno kościół, jak i cmen-
tarz w Dalikowie nie będą podle-
gać licytacji. Zdaniem Temidy, obiek-
ty kultu religijnego nie mogą być
sprzedane (przeczy temu praktyka
kupowania i sprzedawania świątyń
przez diecezje). Tym sposobem licy-
tacja może objąć jedynie plebanię
i pobliską działkę, a to pozwoli wy-
płacić zaledwie cząstkę odszkodo-
wania należnego (blisko 350 tys. zł)
Agnieszce M. , która w 1997 r. ule-
gła wypadkowi na dalikowskiej ne-
kropolii i od tego czasu jest niepeł-
nosprawna. Zdaniem specjalistów,
przepisy, na których oparł swoją de-
cyzję łaski sąd, są przestarzałe i nie
przystają do naszych czasów. Jeśli
nie zostaną zmienione, majątek Ko-
ścioła będzie praktycznie wyłączony
spod egzekucji.
HIV CIĘ KOCHA
W Polsce lawinowo zaczyna ro-
snąć liczba osób zarażonych wiru-
sem HIV. W ciągu dwóch pierwszych
miesięcy 2004 r. liczba wykrytych no-
wych zakażeń tylko na samym Ma-
zowszu wyniosła 29, czyli mniej wię-
cej tyle samo, ile w całym 2003 r.
Tymczasem Krajowe Centrum ds.
AIDS nie kwapi się do bardziej zde-
cydowanego propagowania prezer-
watyw. Ale czy może działać inaczej
pod nadzorem księdza dobrodzieja
Arkadiusza Nowaka ?
MK
KSIĄDZ ZABIŁ
KSIĘDZA
AP
Ksiądz i seminarzysta zostali
aresztowani w brazylijskim mieście
Goiania pod zarzutem popełnienia
morderstwa. Ks. Moacir Bernar-
dino da Silva (l. 60) i kleryk
Darian Pinto de Freites (l. 28) są
oskarżeni o otrucie innego księdza
Adriana Moreira Curada , któ-
ry groził zdemaskowaniem ich ro-
mansu oraz finansowych przekrętów.
Policja znalazła magazyny por-
nograficzne i takież taśmy wideo
ukazujące dobrodzieja da Silva na
plaży w towarzystwie chłopaków
– w tym wspomnianego seminarzy-
sty. Nie byli w habitach ani... w czym-
kolwiek. Organa ścigania podsłu-
chały także rozmowy telefoniczne
prowadzone ze służbowego nume-
ru księdza, podczas których uma-
wiał się na homoseksualne randki
z przyjaciółmi.
MK
KATOOLIMPIADA
ADORACJA KOMPA
Dzięki Kościołowi polscy ucznio-
wie mają nareszcie wybór.
Oprócz udziału w tak nudnych
i niepraktycznych konkursach przed-
miotowych jak olimpiada z biologii
czy wiedzy o Unii Europejskiej, mo-
gą startować w olimpiadzie teologicz-
nej. W roku 2004 jej uczestnicy mu-
sieli wykazać się wiedzą na temat:
„Jan Paweł II – Apostoł Jedności”.
Niewdzięczni licealiści olali jednak
gremialnie ofertę Krk. Przeciętnie
w każdej diecezji w szranki staje 35–40
uczniów (kandydaci do seminariów?).
Złośliwi twierdzą, że jedną z przy-
czyn takiego „pędu do wiedzy” jest
skąpstwo organizatorów. Nagrodami
są bowiem przecenione katolickie
książki i kasety wideo z pielgrzymek
JPII. Ale, ale... są jeszcze do wygra-
nia indeksy na teologię Uniwersyte-
tu Kardynała Stefana Wyszyńskie-
go. Niewdzięczni smarkacze... MP
AC
Z BOŻEJ APTEKI
Animatorzy salezjańskiego ora-
torium w Poznaniu zainicjowali ak-
cję modłów za młodzież, która „od-
daliła się od Boga” (czytaj: olała
Kościół kat.). Wraz z ochotnikami
z całej Polski chcą codziennie o go-
dzinie 15 odmawiać „Koronkę do Mi-
łosierdzia Bożego” oraz modlitwę do
błogosławionych męczenników z Po-
znania. Do akcji włączyć się może
każdy, wystarczy jedynie podać swo-
je imię oraz imię osoby, za którą na-
leży się modlić. Modły mają charak-
ter wirtualny i odbywają się na... stro-
nie internetowej salezjanów. No to
pomódlmy się za katolików! AK
RP
Coraz więcej proboszczów bie-
rze sprawy w swoje ręce, robiąc ka-
sę i konkurencję „świeckim” bizne-
som. Ostatnio modne stało się otwie-
ranie parafialnych aptek. W urucho-
mieniu takiej placówki handlowej we
wsi Prostki uczestniczył niedawno
sam biskup ełcki Jerzy Mazur . Po
obowiązkowym pokropku, oczywi-
ście z udziałem miejscowych nota-
bli, mówiono dużo o miłości bliź-
niego i służbie człowiekowi, zapomi-
nając jakoś o pieniądzach, które po-
płyną teraz wartkim strumieniem, bo
to właśnie one były motorem tej
„charytatywnej” inicjatywy.
PEDAGOG
BALCEROWICZ
Prezes Narodowego Banku Pol-
skiego uznał, że najwyższy czas zmie-
nić nieco obowiązki Banku Central-
nego. Na bok idą nudne ramoty
w stylu przygotowywania prognoz go-
spodarczych, analiz i statystyk. Bal-
cerowicz, jak na profesora przysta-
ło, znalazł coś bardziej zajmującego
– edukację mianowicie. Za całe trzy
miliony złotych NBP zafundował so-
bie specjalny portal internetowy. To
tam małolaty mogą się dowiedzieć,
że prywatyzacja, prywatyzacja i jesz-
cze raz prywatyzacja jest panaceum
na wszystko; że program Balcerowi-
cza zakończył się olśniewającym suk-
cesem; że lewica jest przyczyną wszel-
kiego zła. Nas zainteresowało co in-
nego: w ustawie o NBP nie znaleź-
liśmy ani słowa o prowadzeniu przez
tę instytucję działalności edukacyj-
nej. Co tam... już nie możemy się
doczekać telewizji NBP, radia NBP,
TN
RP
HURTEM TANIEJ
GUZIK DO SUTANNY
Dwóch pensjonariuszy Domu Po-
mocy Społecznej w Piłce k. Między-
chodu (woj. wielkopolskie) nie łą-
czyło nic poza wspólnym pokoikiem,
w którym mieszkali. Kiedy zmarli
niemal w tym samym czasie, dyrek-
cja postanowiła pochować ich we
wspólnej mogile. Oczywiście dla
oszczędności. Jakież było zdziwienie
Część grona pedagogicznego
gimnazjum w Sokółce na Podlasiu
z niesmakiem przyjęła najnowszy po-
mysł pani dyrektor. Wymyśliła ona,
że wszyscy nauczyciele każdego dnia
rekolekcji (29–31 marca 2004 r.)
109147694.030.png 109147694.031.png 109147694.032.png 109147694.033.png 109147694.034.png 109147694.035.png 109147694.036.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin