Fakty i Mity 09-2004.pdf

(4020 KB) Pobierz
str_01_09.qxd
Polska armia ma dość pijaństwa i nadużyć biskupa polowego
GŁÓDŹ NA PRYMASA!
Str. 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 9 (208) 4 MARCA 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
partii socjaldemokratycznej. Ten program
oceniam jako jednolicie wyrazisty i moż-
liwy do urzeczywistnienia – powiedziała senator
Maria Szyszkowska, gość zjazdu.
Str. 11
Biskup do więzienia
Kosmos w Biblii
Ale się porobiło! Katolicki biskup
trafi do pierdla za zabicie człowie-
ka. Narzędzie zbrodni: własna bry-
ka. Miejsce akcji: Ameryka.
Martwicie się, że sprawiedliwość
można klechom wymierzać tylko
w USA? Niepotrzebnie... W Polsce ze-
gar też już tyka... Dla NICH!
Czy jesteśmy we wszechświecie jedynymi
inteligentnymi istotami? W poszukiwaniu od-
powiedzi kierujemy sondy na Marsa, prowa-
dzimy nasłuch kosmosu, wysyłamy sygnały
w przestrzeń. Tymczasem informacje na temat
UFO możemy znaleźć w Biblii, tyle że niewie-
lu poważnie ją traktuje. A biblijna perspekty-
wa dziwnie pokrywa się z teoriami współcze-
snych fizyków.
Str. 13
Str. 16
J esteśmy świadkami narodzin lewicowej
109143530.023.png 109143530.024.png 109143530.025.png 109143530.026.png 109143530.001.png 109143530.002.png 109143530.003.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 9 (208) 27 II – 4 III 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Z postępem w post
J eszcze 8 lat temu, jako ksiądz, w pierwszą niedzielę
POLSKA W czasie spotkania Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu
(patrz str. 5) poruszono m.in. kwestię homoseksualnych związków
partnerskich. Biskupi skierowali do rządu ostry protest przeciwko
projektowi autorstwa senator Marii Szyszkowskiej. Określono go ja-
ko „manipulację” i „niepoważną inicjatywę grupy senatorów”. Rezul-
tat był natychmiastowy: następnego dnia rząd odrzucił projekt usta-
wy o urzędzie przeciwdziałania dyskryminacji, który miał się zajmo-
wać m.in. problemami mniejszości seksualnych. Projekt od roku przy-
gotowywała minister Jaruga-Nowacka na polecenie Millera.
Punkty w sondażach przestają się liczyć, kiedy obsobacza biskup.
2 mln gejów Oleksy z Millerem szybko zamienili na 20 tys. księży.
Wielkiego Postu w kazaniu kazałem wiernym odpo-
wiednio przygotować się do Wielkanocy – największego
święta chrześcijaństwa. Mówiłem, że w poście trzeba po-
ścić, umartwiać się, modlić, spowiadać, przepraszać Bo-
ga za grzechy, posypywać głowy popiołem. A wszystko
to na pamiątkę śmierci Jezusa, z żalu po tej śmierci oraz
jako zadośćuczynienie za własne grzechy. Niektórzy księ-
ża do dziś zalecają wiernym umartwienia cielesne. Istnie-
ją jeszcze zakony, w których od środy popielcowej w ruch
idą bicze i włosiennice. To już margines, ale w średnio-
wieczu w podobnych przybytkach i licznych pustelniach
spływały prawdziwe potoki krwi. Co słabsi mnisi nie wy-
trzymywali umartwień i umierali w męczarniach podob-
nych do tych, którym poddawano Jezusa. Kościół uczynił
wielu z nich świętymi, głosząc przy okazji apologie na te-
mat sposobu, w jaki oddali życie. Chyba jednak było to
spore przegięcie, żeby nie powiedzieć nadużycie, skoro dziś
już żaden z biskupów – „żywych obrazów Chrystusa”
– nie poddaje się żadnym cielesnym umartwieniom poza
odnową biologiczną w ekskluzywnych sanatoriach. Będąc
klerykiem, robiłem kiedyś za kelnera podczas obiadu
w przerwie obrad episkopatu we Włocławku. Było to przed
Wielkanocą i mogę zaświadczyć, że przy-
wódcy polskiego Krk dochowali po-
stu. Z pewnością niejeden miał ocho-
tę na golonkę w piwie albo pieczeń
z dzika, ale wszyscy musieli się obejść
owocami morza, sałatkami, zu-
peczkami, kawiorem i ławi-
cą różnorodnych ryb przy-
rządzonych na kilkana-
ście sposobów. Ale oj-
cowie Kościoła i poza
postem mają ciężki
żywot.
W rzeczy samej
postępują oni słusznie.
Ja również uważam, że prak-
tyki pokutne powinny pozostać
jedynie niemiłym wspomnie-
niem historii. Sam Jezus
powiedział, abyśmy
nie płakali nad jego
męką. Życie ludzkie
zbyt często jest naznaczone cierpieniem, więc Bóg nie po-
winien wymagać od swoich dzieci dodatkowych poświę-
ceń. A jeśli wymaga, to ja go nie rozumiem.
Przestałem być księdzem, kiedy zacząłem samodziel-
nie myśleć. Zacząłem myśleć, bo otworzyły mi się oczy
– zarówno na fakty, jak i na mity Kościoła. Zobaczyłem
siebie i moich kolegów kapłanów w roli bandy cyników
żerujących na ludzkiej naiwności, na szerzeniu strachu przed
śmiercią i wiecznym potępieniem. Uświadomiłem sobie,
że niczym rasowy faryzeusz wkładam moim braciom na
barki ciężary niepotrzebne i często nie do uniesienia. Za
czasów Jezusa były to setki szczegółowych przepisów
świątynnych, codziennych rytuałów i praktyk religijnych,
które nie służyły niczemu poza pokazaniem innym swojej
pobożności i zdyscyplinowaniem wiernych synagogi. Dzi-
siaj księża nie wymagają już od parafian obmyć rytualnych,
a od sądów kary śmierci za pracę w szabat; nie każą też
mężom wyganiać z łóżka kobiet na czas ich „nieczystości
miesięcznej” (fakt, że nie było wówczas podpasek). Pro-
pagują jednak kalendarzyk małżeński, tzw. rosyjską rulet-
kę. Zakazują, pod sankcją grzechu ciężkiego i potępienia:
nienawidzącym się małżonkom – rozwodów; kochającym
swoje kobiety księżom – małżeństw; a ponadto: antykon-
cepcji, zapłodnienia in vitro , homoseksualizmu, onanizmu,
aborcji itd. Ja sam, jako ksiądz, nie miałem pojęcia, jaką
gehenną jest dla gorliwej katoliczki i jej pięciorga dzieci
trwanie w związku z alkoholikiem. Degenerat bił codzien-
nie całą rodzinę, dobierał się do własnej córki, przepijał
połowę tego, co zarobiła żona. Ta jednak w końcu porzu-
ciła – zupełnie naturalną w takim przypadku – myśl o roz-
wodzie, gdyż ksiądz jej powiedział, że jako rozwódka nie
mogłaby przystępować do komunii, a za męża powinna
się modlić, taki bowiem otrzymała od Boga krzyż. Komplet-
na bzdura. Prawdziwy i zupełnie niepotrzebny krzyż nało-
żyli tej kobiecie księża, strasząc ją ogniem piekielnym za
samą decyzję o ucieczce przed cierpieniem własnym i dzie-
ci. Oto tylko jeden z mitów Kościoła. Faktem było nato-
miast, że ksiądz, który chciał pokazać, jaki to on jest pra-
wy i gorliwy, każąc tej kobiecie trwać w bezsensownym
związku – sam miał na boku konkubinę. Zostawił ją wraz
z dzieckiem i bez środków do życia. Tłumaczyła później bi-
skupowi, że zrobił tak, bo nie chciała usunąć ciąży. Ale zo-
stawmy księży.
Jestem zupełnie przekonany, że Bóg, jeśli jest na nie-
bie, nie wymaga od nas żadnych wielkich poświęceń,
a tym bardziej ofiar czy umartwień, poza byciem porząd-
nym człowiekiem, co dla wielu i tak jest nazbyt trudne.
Ale i tu boska wyrozumiałość, a nade wszystko miłość do
własnych stworzeń z pewnością góruje nad postawą księ-
gowego. Nie możemy odpowiadać za naszą grzeszną na-
turę, a już z pewnością nikt nie trafi na piekielny ruszt, bo
on po prostu nie istnieje. Za co niby człowiek miałby cier-
pieć po śmierci, skoro całe jego życie
(z drobnymi przerwami na zebranie
sił) jest jednym wielkim dźwiganiem
krzyży? Stworzyciel, który przygoto-
wałby swoim dzieciom podobny, a mo-
że nawet gorszy los po śmierci, byłby
uosobieniem sadyzmu, a przecież jest
podobno samą „Miłością”. Akurat księ-
ża mogą nie rozumieć tego, że rodzi-
ce kochają po równo wszystkie swo-
je dzieci, a tym, które są niegrzecz-
ne, poświęcają nawet więcej uwagi
Papież utworzył dwie nowe diecezje – bydgoską i świdnicką – oraz
podniósł do rangi metropolii archidiecezję łódzką. Odtąd metropoli-
cie Ziółkowi będzie podporządkowany ordynariusz łowicki Orszulik.
Awans Łodzi nie dziwi – stąd „Fakty i Mity” mierzą puls Krk.
Wymiar sprawiedliwości depcze po piętach „niepokalanym” posłom
LPR. Witold Tomczak ma proces za zniszczenie w warszawskiej Za-
chęcie rzeźby Maurizia Calletano (papież przygnieciony meteorytem),
poseł Andrzej Fedorowicz głosował w Sejmowej Komisji Finansów
Publicznych na dwie ręce, a posłowi Witoldowi Hatce prokuratura
wkrótce postawi zarzut machlojek bankowych.
Czy to już ta zapowiadana przez papieża „inwazja katolickiej
cywilizacji miłości na Polskę”?
KRAKÓW Afera w prowadzonej przez jezuitów Wyższej Szkole
Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum”. Mieszkanka Baltimore
(USA) wniosła do sądu pozew przeciwko szkole i wykładowcy, księ-
dzu Jerzemu K. Według powódki, wykładowca dokonał plagiatu jej
artykułu, a następnie opublikował go w uczelnianym roczniku.
Ksiądz i plagiat? Bzdura! Jak ona śmiała czytać w myślach
ks. Profesora!
ŁÓDŹ Długie ręce Millera dopadły mecenasa Wiktora Cellera, by-
łego przewodniczącego tutejszego sądu partyjnego SLD. Celler zo-
stał wyrzucony z partii za próbę postawienia przed sądem partyjnym
wojewody Makowskiego i samego premiera. Grupa miejscowych dzia-
łaczy chciała ich w ten sposób ukarać za łamanie obietnic wybor-
czych. Cellerowi nie pomogło podanie się do dymisji – egzekucji na
nim dokonał nowy przewodniczący sądu – Waldemar Ciotucha.
Miller zapomina tylko o złożonych obietnicach, o nielojalności
– nigdy.
OLSZTYN Prezydent miasta Czesław Małkowski (SLD) odbył wraz
z biskupem Edmundem Piszczem pielgrzymkę do Watykanu. Przywieź-
li Papie do poświęcenia mozaikę Matki Boskiej, która będzie umiesz-
czona w Wysokiej Bramie olsztyńskiej starówki. Po powrocie Mał-
kowski podarował radnym papieskie różańce. Ci prawicowi wzdraga-
li się jednak przed przyjęciem świętości z rąk postkomucha...
Po Ostrobramskiej i Częstochowskiej przyszedł czas na SLD-owską.
ZABRZE Wyszło na jaw, że poprzedni prezydent miasta, Roman
Urbańczyk ze Stowarzyszenia Rodzin Katolickich, pod koniec swo-
jej kadencji sprzedawał za półdarmo (8 groszy za metr) miejskie dział-
ki budowlane zaprzyjaźnionym politykom. Uszczęśliwiał zarówno tych
z prawa, jak i z lewa, a w szczególności Kościół („FiM” 14/2003).
Oto do czego może zaprowadzić Ewangelia ze swoim: „Większa
jest radość w dawaniu aniżeli braniu”.
GŁOGÓW Za poświadczenie nieprawdy i próbę wprowadzenia
w błąd urzędników państwowych został skazany na 500 zł grzywny
ksiądz Zbigniew D. z Białołęki. Duchowny nie nadesłał w terminie
do miejscowego USC dokumentów ślubu konkordatowego jednej
z par, przez co ożenek stał się nieważny („FiM” 5/2004). Aby uchro-
nić się przed konsekwencjami, sfałszował datę uroczystości...
...tak oczywiście twierdzą źli ludzie i sąd. Ci dobrzy współczują
księdzu, złorzecząc sędziemu.
PELPLIN Biada tym, którzy podważają zasadność decyzji biskupa!
Na parafian z Przodkowa, którzy w zeszłym roku sprzeciwili się od-
wołaniu miejscowego wikarego, spadła kara kościelna: przez pięć lat
w parafii nie będzie bierzmowania. Kandydaci muszą osobiście sta-
wiać się u biskupa Szlagi, profesora KUL.
Redakcja „FiM” chętnie przyjmie na siebie wszelkie kary, potępie-
nia i anatemy kościelne. Tylko nikt ich na nas nie chce zsyłać!
i troski. Nasze życie, jakie by nie było
– mniej lub bardziej szczęśliwe – kończy się nieuchron-
nie śmiercią. Już sama niepewność tego, co jest po
drugiej stronie, i lęk przed unicestwieniem są dla nas
wystarczającą karą. Niektórzy powiadają, że ma ona
oczyszczać przed spotkaniem z Ojcem. Wcześniej, za ży-
cia, są jeszcze zupełnie przypadkowe bóle, choroby, wy-
padki, kalectwa, śmierć bliskich, bieda, praca w pocie
czoła i... nieliczne chwile radości na osłodę pasma go-
ryczy. Po tym wszystkim – po kopnięciu w kalendarz na
do widzenia matce ziemi i spotkaniu z układem trawien-
nym podziemnych robali – musi nas czekać „wieczny od-
poczynek” (oby w pełni świadomości). Tego domaga się
celowość istnienia życia w kosmosie, w którą ja wierzę.
Tylko w ten sposób, moim zdaniem, można wytłuma-
czyć cały bezmiar niezawinionego cierpienia ludzi i zwie-
rząt. Bóg, kimkolwiek jest, dopuszcza całe to zło, ponie-
waż swoim oglądem widzi nas już „na zielonych pastwi-
skach” . Wie, że bolączki egzystencji, które przeżywamy
tutaj, mają wszystkie razem wymiar ziarenka piasku
wobec oceanu wieczności.
Jeśli dziś mógłbym coś komuś zalecić na Wielki Post,
zarówno wierzącym, jak i ateistom, to z pewnością wstrze-
mięźliwość w jedzeniu i piciu, a także umartwienia – na
siłowni. Ale wyłącznie z uwagi na zdrowie i dobre samo-
poczucie. Warto też podjąć różne dobre postanowienia
i w ogóle popracować nad silną wolą – to przyda się na
cały rok.
WATYKAN Papieska Akademia Życia wydała książkę – zbiór arty-
kułów katolickich naukowców nt. pedofilii wśród duchownych. Przy-
czyną zachowań pedofilskich księży miałyby być: niedojrzałość seksu-
alna oraz zaburzenia hormonalne i endokrynologiczne. Redaktor książ-
ki, dr Manfred Lutz, podkreślił, że nie wolno „podsycać atmosfery
skandalu wśród opinii publicznej ani szukać bezapelacyjnie zemsty”.
Słusznie, ksiądz gwałcący ministranta to żaden skandal. Ot, hor-
mony szaleją!
Solidarne protesty wszystkich Kościołów prawosławnych wywołały
papieskie plany stworzenia greckokatolickiego patriarchatu w Kijo-
wie. Pomysły JPII uważane są za przejaw watykańskiego koloniali-
zmu. Honorowy przywódca prawosławia – patriarcha Konstantyno-
pola – nazwał je „skrajnie wrogim wystąpieniem”.
Gdyby prawosławni nie byli tak liczni, JPII nazwałby ich sektą.
NIEMCY Opisana przez nas („FiM” 8/2003) sprzedaż polskiego ko-
ścioła w Berlinie przez tamtejszą kurię wywołała furię w Polskiej Mi-
sji Katolickiej. Proboszcz Jacek Pajewski nazwał tę decyzję „niecną
sprzedażą”. Niemieccy kurialiści zaproponują Polakom inny – jak
twierdzą – równie dobrze położony budynek.
Polscy księża jeszcze do wyprzedaży nieruchomości nie nawykli.
Oni na razie gromadzą na ciężkie czasy.
USA Burmistrz San Francisco, Gavin Newson, pozwolił na zawie-
ranie związków homoseksualnych mimo istnienia prawa stanowego,
które za małżeństwo uznaje jedynie związek kobiety i mężczyzny. New-
son uznał ustawę stanową za sprzeczną z konstytucją, która dekla-
ruje równość obywateli wobec prawa. W ciągu kilku dni w San Fran-
cisco zawarto 3 tys. małżeństw jednopłciowych. W ślad za Frisco chcą
iść inne miasta USA, co doprowadza do wściekłości wpływowe krę-
gi konserwatywne...
...którym z kolei ani trochę nie przeszkadzają księża pedofile.
JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
109143530.004.png 109143530.005.png 109143530.006.png 109143530.007.png
Nr 9 (208) 27 II – 4 III 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
Tajemnice
państwowe
wielomilionowej
wartości zostaną
sprzedane
prywatnej firmie?
Jak nie, jak tak!
zagospodarować, rząd powołał spe-
cjalny Komitet Offsetowy z ministrem
nauki Michałem Kleiberem jako
przewodniczącym.
Ponieważ Wuj Sam zaoferował
nam m.in. sprzęt i technologie po-
zwalające na wykorzystanie sateli-
tarnej obserwacji Ziemi, główny geo-
opóźnienie rządowej Agencji Re-
strukturyzacji i Modernizacji Rol-
nictwa w realizacji wymogu Unii
Europejskiej, dotyczącego ewiden-
cji gruntów. W uproszczeniu: ko-
nieczność sporządzenia map sate-
litarnych jest warunkiem wdroże-
nia systemu dopłat bezpośrednich
zgromadzenie w istniejącym
już Centralnym Ośrodku Dokumen-
tacji Geodezyjnej i Kartograficznej
zdjęć satelitarnych na potrzeby użyt-
kowników krajowych i zagranicznych;
dystrybucja tych zdjęć, dają-
ca potężne wpływy do budżetu pań-
stwa;
doprowadzono do projektu umowy,
zapewniającej pokrycie obszaru kra-
ju najwyższej jakości tzw. ortofoto-
mapą. Zagwarantowano udział
w przedsięwzięciu kilku polskim fir-
mom geodezyjnym, a przewidywane
wydatki mieściły się w budżecie Głów-
nego Urzędu Geodezji i Kartografii
(GUGiK). Byli już o krok od pod-
pisania umowy, ale komuś cholernie
to wszystko przeszkadzało.
W Sejmie zaczęły się manewry
wokół GGK oraz obsługującego go
GUGiK, zakończone 28 listopada
2003 r. ustawą o likwidacji (z koń-
cem roku) obu tych instytucji. Pla-
ny pomysłodawców, reprezentowa-
nych w parlamencie przez posła Wie-
sława Okońskiego (SLD), pokrzy-
żował prezydent Aleksander Kwa-
śniewski – odmówił podpisania usta-
wy i skierował ją do Trybunału Kon-
stytucyjnego (por. „FiM” 51/52/2003).
Ale to nie wszystko: sensacją
ostatnich dni była dla branży wiado-
mość, że offsetowy pomysł GGK jed-
nak zostanie zrealizowany! Tyle że
nie przez państwową agendę, lecz
prywatną spółkę Techmex z Biel-
ska-Białej . Jak informuje jej pre-
zes Jacek Studencki , 18 lutego br.
właściciel Ikonosa otrzymał zgodę
Departamentu Stanu USA na trans-
fer do Polski technologii związanych
z satelitarnymi systemami obserwa-
cji Ziemi. Tym samym wszedł w ży-
cie podpisany w grudniu 2003 r. kon-
trakt Space Imaging z Techmeksem
o budowie na terenie Polski tzw.
Centrum Operacji Regionalnych,
czyli stacji zarządzania satelitami.
Ciekawostką jest fakt, że operato-
rem owego centrum będzie spółka
Techmex – Agencja Mienia Wojsko-
wego, z większościowym udziałem
tej pierwszej.
Kosmiczne jaja
W cieniu afery z przetargiem
na dostawy broni do Iraku (nie-
wielka firma Ostrowski Arms, po-
pierana przez służby specjalne, wy-
kolegowała potężne konsorcjum Bu-
mar, popierane przez rząd) wyklu-
ła się inna – kto wie, czy nie po-
ważniejsza. Nie chodzi tu o przema-
wiające do wyobraźni czołgi lub ka-
rabiny, lecz o informacje, a ściśle
biorąc: bazy danych tzw. systemu in-
formacji przestrzennej. Oto szcze-
góły sprawy.
Kontraktowi na dostawę do Pol-
ski 48 amerykańskich samolotów
F-16, towarzyszył tzw. offset, czyli zo-
bowiązanie sprzedającego do inwe-
stycji bądź zakupów w kraju kupują-
cego. Aby te gwarancje jak najlepiej
deta kraju (GGK) Jerzy Albin zło-
żył komitetowi przygotowywany od
miesięcy projekt zainstalowania
w Polsce stacji odbiorczej satelity
Ikonos, który należy do amerykań-
skiej firmy Space Imaging. Goto-
wość uczestnictwa w realizacji przed-
sięwzięcia wyraził Zarząd Geogra-
fii Wojskowej Sztabu Generalnego.
Uzgodniono, że stacja zostanie ulo-
kowana na terenie garnizonu woj-
skowej służby topograficznej.
Działo się to wiosną 2003 r.
i niezwykle istotną motywacją pomy-
słodawców stacji było dramatyczne
dla rolnictwa (IACS). Nie było wów-
czas ani dzisiaj nie jest tajemnicą,
że najbliższe lata przyniosą ogrom-
ny wzrost zapotrzebowania na ma-
py satelitarne dla systemu katastral-
nego, programu budowy autostrad,
a także na użytek firm telekomu-
nikacyjnych i energetycznych czy
wreszcie samorządów i planowania
przestrzennego.
Pożytków byłoby zresztą znacz-
nie więcej. Oprócz wyżej wspomnia-
nych oraz związanych ze sferą obron-
ności kraju, specjaliści wymieniają
m.in.:
sukcesywne zastępowanie
zdjęć lotniczych (w naszym klimacie
można je wykonywać tylko przez ok.
30 dni w roku) zdjęciami satelitar-
nymi jako materiałem źródłowym
do opracowań map (obecnie jest to
standard w Unii Europejskiej
i USA).
Gdy Komitet Offsetowy zebrał
się, aby rzecz rozstrzygnąć, okazało
się, że dokumentacja dostarczona
przez GGK zniknęła! Skandal za-
wisł w powietrzu i dopiero po trzech
godzinach papiery szczęśliwie odna-
leziono.
– Były gdzieś w Warszawie. Od-
nalezienie nie miało większego zna-
czenia, bo projekt i tak przepadł, za-
kwalifikowany do ewentualnego
uwzględnienia jako rezerwowy – opo-
wiada nam osoba zaangażowana
w jego opracowanie.
Choć wojskowi raptownie (?) stra-
cili zainteresowanie realizacją budo-
wy stacji odbiorczej, urząd GGK nie
składał broni. Poszukując innego spo-
sobu pozyskania zdjęć satelitarnych,
w lipcu 2003 r. nawiązał kontakt
z Digital Globe Inc. (USA), będącą
właścicielem satelity Quick Bird, do-
starczającego obrazy znacznie lepsze
jakościowo niż Ikonos. Konsultacje
GŁASKANIE JEŻA
Nadchodzi Wielki Post
Śledzik zjedzony, popity setą (że-
by sobie ryba nie pomyślała, że
koty ją jedzą) i zaczynamy czter-
dzieści dni wielkiego poszczenia.
Drzewiej takie poszczenie miało
związek przyczynowo-skutkowy
z miesiącami obżarstwa i było
zbawienne dla przeciążonego
układu trawienno-wydalnicze-
go. A dziś?
A dziś, rozpoczynając post, na-
wet nie wiemy, kiedy i czy w ogó-
le go skończymy. Co ja zresztą pi-
szę: „rozpoczynając” – trafniej by-
łoby powiedzieć: „poszcząc per-
manentnie”.
Weekendowa prasa przyniosła
doniesienia, które w zgiełku niby
ważniejszych informacji (np. o ze-
znaniach Millera przed sądem,
w których po raz kolejny udowod-
nił, że „FiM”, nazywając go Pino-
kiem, chyba jednak krzywdzi tego
sympatycznego, drewnianego chłop-
ca) zostały przeoczone, zmarginali-
zowane i niesłusznie nie skomento-
wane. A informacje były dwie: pierw-
sza odtrąbiła niesłychanie optymi-
styczny wzrost PKB, który mijający
rok zamknął wskaźnikiem 4,7 proc.
(co lokuje nas wśród „tygrysów” Eu-
ropy). „W 2004 roku będzie jeszcze
lepiej” – oznajmili ucieszeni mini-
strowie gospodarki i finansów. Le-
piej? Chroń nas, Boże, przed tym
„lepiej”, bo oto media doniosły przy
okazji, że wskaźnik bezrobocia wzrósł
do 20,6 procent (od stycznia przy-
było 117 tys. bezrobotnych). Inny-
mi słowy, więcej niż co piąty Polak
w wieku produkcyjnym permanent-
nie nie ma zatrudnienia.
– To jest kolejny polski „cud go-
spodarczy”. Wzrost zamożności pań-
stwa, wzrost produktu sprzedanego,
eksportu i popytu na usługi nie skut-
kuje tworzeniem nowych miejsc pra-
cy. Przeciwnie... mnoży szeregi bez-
robotnych. Czyli moją pracę doktor-
ską traktującą o niemożliwości wy-
stępowania podobnego zjawiska mo-
gę sobie teraz o kant dupy potłuc
– denerwował się w rozmowie ze
mną pewien uczony ekonomista.
Ot, głupol! Wyjaśnienie owego
cudu jest bowiem banalnie proste
i prowadzi do tragicznej konkluzji,
że jest źle, a będzie jeszcze gorzej,
a im bardziej PKB będzie wzrastał,
tym gorzej dla Kowalskiego. Nie-
możliwe? Otóż u nas wszystko jest
możliwe jak najbardziej i nazywa się
w tym przypadku KOSZTY!!!
Jako przykład może nam posłu-
żyć pierwszy z brzegu hipermarket.
Herr Miller (akurat nie ten) zwol-
ni z pracy kasjerki – panią Zosię
i panią Krysię – tylko dlatego, że
panna Bożenka zgodzi się wykony-
wać ich pracę przez 16 godzin na
dobę (zasuwając oficjalnie na pół
etatu) za znacznie mniejsze wyna-
grodzenie. Niemiec Miller jest łeb-
ski gość i wie, że gotowych na taki
układ pań Bożenek są tysiące. Tak
oto hipermarkecista, zatrudniając
jedną niewiastę, zwalnia dwie. Ale
to nie koniec jego „wkładu” we wzro-
st bezrobocia.
– Ależ Miller tak czy inaczej
daje w swoim gigancie handlowym
setki nowych miejsc pracy – za-
krzyknie bystrzak, obserwując sta-
da pań przemieszczających się na
wrotkach po halach wielkości han-
garów. Akurat! Ekonomiści wyli-
czyli dość dokładnie, że stworze-
nie jednego stanowiska w hiper-
markecie likwiduje 3,5 miejsca pra-
cy w drobnym handlu oraz innych
gałęziach gospodarki. Drobny pro-
ducent ziemniaków, kurczaków i pa-
pieru „pośniadaniowego” nie ma cze-
go szukać i od razu może wraz z ro-
dzinką zapisać się w kolejce po za-
siłek, bo dla Millera w hipermarke-
cie liczy się tylko hiperhurt, czyli mi-
nimalizacja cen, a więc KOSZTÓW.
W ten oto sposób zadowoleni z sie-
bie kupujemy u Herr Millera chleb
po złotówce, głusi na płacz piekarzy,
którzy wyliczyli, że sam tzw. wsad do
tego chleba kosztuje 1,20 zł. Jednak
Herr wie, co robi, bo jeśli nieco stra-
ci na naszym powszednim, to zyska
na setkach innych rzeczy zakupio-
nych przez nas przy okazji biegania
za oszczędnością 50 groszy. I tak
PKB rośnie sobie statystycznie,
i tak dotrwamy do 1 maja, kiedy to
już całą gębą będziemy Europejczy-
kami. I wtedy dopiero się zacznie,
bo jeszcze boleśniej da o sobie znać
magiczne słowo KOSZTY!
Przedsiębiorca Kowalski, chcąc
konkurować z biznesmenem Mille-
rem, będzie musiał koszty ciąć, ciąć
i ciąć (na początku czerwca poja-
wią się w Polsce hiszpańskie pomi-
dory po 60 groszy za kilogram).
A przecież najwyższe są KOSZTY
pracy. Więc?!
Więc kasandrycznie wieszczę, że
PKB będzie rósł jak iberyjskie po-
midory, zaś Kowalskiego nie bę-
dzie stać na zatrudnienie pracowni-
ka potrzebnego do pomocy przy li-
kwidacji plantacji.
Oczywiście, z praw ekonomii wy-
nika, że taki stan rzeczy nie może
trwać wiecznie i tendencja wzrostu
bezrobocia zostanie zahamowana za
trzy, cztery lata. Tylko ilu Polaków
już tego nie zobaczy?
MAREK SZENBORN
Dokończenie na str. 7
godzinie 9, skąpo ubra-
ny Azjata przemierzał ulice Po-
znania. Przechodniom pukają-
cym się w głowę wydawało się,
że maszeruje w piżamie.
W końcu wszelkie wątpliwo-
ści rozwiał tłumacz. Śmiesznym
ludkiem bez butów i czapki z na-
usznikami okazał się pan Hiromi
Tokura , Japończyk, a w dodatku
ceniony na świecie profesor, któ-
ry od trzech miesięcy gości w sto-
licy Wielkopolski i jest doskona-
le znany tutej-
szemu środowi-
sku naukowe-
mu. Tokura był
rzecz jasna obu-
rzony – od lat zakłada w niedzie-
le narodowy strój japoński i nie
może się nadziwić, że kimono po-
mylono z piżamą. Z powodu za-
trzymania nie dotarł na mszę
w kościele protestanckim, ale nie
będzie dochodził swoich praw na
drodze sądowej: – Polacy nie są
światowi – oświadczył odkrywczo
profesor.
Jak się dowiadujemy, na spe-
cjalnej operatywce poinformowa-
no poznańskich policjantów, że
na drugi raz, kiedy zobaczą na
ulicy skośnookiego faceta w „pi-
żamie”, mają się jedynie ładnie
ukłonić i, broń Boże, nie pałować
(miejscowi złodzieje już robią się
na Japończyków!). Od tej pory
policja poznańska ma być świa-
towa.
Faktycznie – miał gołe stopy,
wiewające na wietrze spodnie o sze-
rokich nogaw-
kach, na głowie
dziwną czapecz-
kę, a na szyi wił
się kolorowy sza-
lik. Kiedy ten niewątpliwie ciekawy
egzemplarz przechodził ulicą Przy-
byszewskiego, został dostrzeżony
przez czujnych ochroniarzy ze Szpi-
tala Klinicznego nr 2. Rośli chłop-
cy wyskoczyli z portierni, otoczyli
przechodnia, a następnie wzięli pod
ramiona i zanieśli do budynku.
Przestraszony mężczyzna oczy-
wiście dużo mówił, zmieniając raz
po raz języki, ale ochroniarze ku-
mają tylko po ludzku, czyli pol-
sku, więc gość tym bardziej wy-
dawał im się niespełna rozumu.
Postanowiono wezwać stróżów
prawa i tłumacza, bo przypadek
był wyjątkowy. Zatrzymany – jak
zeznają świadkowie – zachowywał
się spokojnie, nie brał się do bit-
ki, a dodatkowo był trzeźwy,
a więc... wariat bez dwóch zdań!
KAL
W minioną niedzielę, tuż po
Wariat
109143530.008.png 109143530.009.png 109143530.010.png 109143530.011.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 9 (208) 27 II – 4 III 2004 r.
Posłanka Katarzyna
Maria Piekarska
komentuje specjalnie
dla „FiM” projekt ustawy
o ściganiu pedofilów.
z kontaktami z dziećmi. Pedofile nie
będą mogli uczyć w szkołach, nie bę-
dą mogli być instruktorami ZHP ani
pracować na koloniach itp. Będzie to
dotyczyć również katechetów. Widzę
jednak pewną przeszkodę. Obawiam
się bowiem, że proboszcz skazany za
pedofilię, choćby nawet nie trafił z po-
wrotem do szkoły, będzie kontakto-
wał się z dziećmi, wykonując swoje
obowiązki duchownego... Czy można
tutaj liczyć na współpracę z Kościo-
łem, żeby sam zaczął eliminować pe-
dofilów? Wątpię.
Wcześniejsze sprawy dotyczące
pedofilii duchownych same przyno-
szą odpowiedź na pytanie Piekarskiej.
Kościół w większości przypadków
dzieci. W Katolandzie pojęcie ,,epi-
centrum zła” należałoby rozszerzyć
o sale katechetyczne w szkołach, ple-
banie, kościoły itp.
– To bardzo ciekawe! – przyzna-
je posłanka Piekarska – ale koszty są
pewnie wysokie. My idziemy w stro-
nę rozwiązań, które przyjęto nie tak
dawno w Szwajcarii i Belgii. Postulu-
jemy w projekcie ustawy, żeby na
6 miesięcy przed opuszczeniem za-
kładu karnego, skazani za pedofilię
musieli poddać się obowiązkowym
badaniom. Każdy musiałby mieć spo-
rządzoną opinię o stanie zdrowia psy-
chicznego. Jeżeli badania wykazały-
by, że po wyjściu na wolność deli-
kwent nadal zagraża dzieciom, kiero-
wany byłby do zakładu psychiatrycz-
nego. Rzecz jasna, przysługiwałoby
mu odwołanie. Każdy skazany mu-
siałby poddać się obligatoryjnym ba-
daniom na obecność wirusa HIV. Od
razu zaznaczę, że wyników badań nie
można byłoby podawać do publicz-
nej wiadomości.
Według statystyk, pedofilami w 98
proc. są mężczyźni, ale ów margines
(zdaniem wielu zbyt wąski, bo kobie-
ty w obcowaniu z dziećmi są ponoć
na uprzywilejowanych pozycjach
i znacznie trudniej je oskarżyć) zaczy-
na się poszerzać. Piekarska nie wy-
obraża sobie tutaj jakiejkolwiek tary-
fy ulgowej. – Wykorzystywanie sek-
sualne nieletnich przez kobiety w psy-
chice dzieci pozostawia takie samo
spustoszenie, jak w przypadku wyko-
rzystywania przez mężczyzn. Jeżeli ko-
bieta przysposabia sobie kilkunasto-
letniego chłopca na doskonałego ko-
chanka, popełnia przestępstwo – za-
uważa pani poseł.
No cóż, teraz, po wykonaniu przez
Piekarską mrówczej roboty prawni-
czej, pozostaje nam czekać na to, co
z ustawą zrobi Sejm. W kuluarach
(swój projekt przygotowało również
PiS, a zakłada on m.in. podwyższe-
nie kar pozbawienia wolności dla pe-
dofilów i odnotowywanie tego prze-
stępstwa w aktach osobowych) daje
się słyszeć, iż papier przyjmie wszyst-
ko, ale parlament nie musi. Taka po-
stawa na pewno ucieszy pedofilów.
Tych w sutannach – również!
JAN KALINOWSKI
Prowincjałki
Ostatnio uczniowie bili nauczycieli.
Vide : Toruń czy ostatnia sprawa
w poznańskim technikum drogowym, gdzie uczniowie nagrali na kase-
tę, jak poniżają, wyzywają i poszturchują nauczycielkę. Zostali ukara-
ni... obniżeniem stopnia ze sprawowania. Ale już idzie nowe. Dominik
Marchewka (13 l.), uczeń szkoły podstawowej w Rumach, wywiesił
złośliwy plakat ze zdjęciem nauczyciela. Henryk Lemański (61 l.) na
widok swej fotki walnął gówniarza w twarz. Małgorzata Karło , dyrek-
torka szkoły, obiecuje, że sprawę wyjaśni. Co można obniżyć nauczy-
cielowi?
O wojnie wydanej pedofilii robi
się coraz głośniej. Parlamentarzystka
SLD młodszego pokolenia (rocznik
1967) – Katarzyna Maria Piekarska
– nadaje ostatni szlif projektowi usta-
wy, która w znaczący sposób ma zmie-
nić traktowanie skazanych za pedofi-
lię w Polsce.
– I owszem – mówi Piekarska
– ustawa będzie kłopotliwa dla funk-
cjonariuszy Krk, którzy – niestety
AR
Nasze dzieciaki nadal zabawiają się
jak w filmie „Kevin sam w domu”,
a raczej w szkole. Dwóch uczniów gimnazjum w Kunowie (woj. świę-
tokrzyskie) wlało do szkolnej ubikacji dwie ampułki kwasu octowego
i masłowego. Duszący zapach rozchodzący się po klasach wystraszył
nauczycieli i natychmiast wszystkich ewakuowano. Policjanci z Ostrow-
ca Świętokrzyskiego badają sprawę, a uczniowie są zadowoleni, bo nie
było lekcji. O to naszym nastoletnim „Kevinom” chodziło.
Młot na pedofilów
AR
Łódzcy bezrobotni wystąpili do pre-
zydenta Kropiwnickiego o lokal,
w którym można by wydawać posiłki dla biednych i bezdomnych. Nie
dostali (w odróżnieniu od dominikanów – czyt. str. 20)! W związku z tym
urządzili sobie uliczną „jadłodajnię” na Piotrkowskiej pod gmachem... Urzę-
du Miasta. Zupka i chlebek lepiej smakują na wolnym powietrzu. Straż
Miejska usiłuje ich przeganiać, bo – jak twierdzi Jan Trzewikowski ,
z-ca komendanta SM: – Widok ludzi jedzących zupę z plastikowego ta-
lerza na głównej ulicy miasta jest mało estetyczny. Nie życzymy straż-
nikom miejskim redukcji etatów, ale...
– bardzo często są oskarżani o mole-
stowanie seksualne nieletnich. Gdyby
prawo zostało zmienione, a prokura-
tury i sądy z większym impetem ści-
gały takie przypadki, księża w swoim
gronie musieliby się głębiej zastano-
wić, który z nich nadaje się do pracy
z dziećmi, a który nawet nie powinien
się do nich zbliżać. Wiem, wiem, wie-
lu posłów z opozycji jest zdania, że
skoro SLD ma kłopoty z ratowaniem
finansów publicznych i budżetem
w ogóle, to pozwolił Piekarskiej na
zajęcie się pedofilami jako tematem
zastępczym. Dla mnie dzieci nigdy ta-
kim tematem nie są, a czas na roz-
mowy o tym wielkim problemie za-
wsze będzie zły, więc cieszę się, że
w końcu dojdzie do próby zmian.
W swoim projekcie nie zabiegamy
o zwiększenie kar dla pedofilów, bo
one – moim zdaniem – wcale nie są
niskie. Proponujemy jednak obligato-
ryjne leczenie pedofilów. W zakładzie
karnym w Rzeszowie dla grupy 20
osób realizowany jest pilotażowy pro-
gram, na razie tylko za zgodą skaza-
nych. Trudno dziś mówić o wynikach,
aczkolwiek wszystko wskazuje na to,
że rezultaty mogą być obiecujące. Istot-
ny jest również dożywotni zakaz zaj-
mowania stanowisk, które wiążą się
ochraniał przestępców w sutannach
i mataczył przed prokuratorami i są-
dami, a kiedy już robiło się głośno
wokół księdza pedofila, największą
karą było przeniesienie go do innej
parafii. Nawet nie pomyślano, aby za-
bronić takiemu kapłanowi kontaktów
z dziećmi, więc po jakimś czasie wy-
buchała kolejna afera. I tak w koło
Macieju. Zatem – jak się wydaje
– aby nowa ustawa była skuteczna,
wymiar sprawiedliwości musiałby pro-
wadzić stały monitoring duchownych,
nawet na plebaniach. Można tutaj
skorzystać z propozycji rozważanej
obecnie w Wielkiej Brytanii. Na Wy-
spach kończy się właśnie testowanie
urządzenia, które pozwala na moni-
torowanie pedofilów. Specjalna ob-
roża zakładana na nodze zwolnionych
z więzienia umożliwia stałą komuni-
kację z centrum policyjnego nadzo-
ru. Urządzenie wykorzystuje system
nawigacji satelitarnej GPS i pozwala
najbliższemu komisariatowi zlokali-
zować pedofila z dokładnością do
3 metrów. Obroża połączona jest
z telefonem komórkowym „zaobrącz-
kowanego”, więc inspektorzy mogą
do niego zadzwonić, jeżeli na przy-
kład pedofil znalazł się zbyt blisko
budynku szkoły czy placu zabaw dla
AR
Na interesujący pomysł, rodem z fil-
mów o gangu Olsena (to taki gang,
który wszystko chrzanił), wpadli złodzieje z Łodzi. Postanowili ukraść
29-calowy telewizor z ekspozycji w supermarkecie. Wrzucili go do wóz-
ka i pędem do wyjścia. Nie zauważyli jednak szklanych drzwi i rozbili
je własnymi głowami. „Olsenowcy” najpierw trafili do szpitala, a potem
do pierdla.
AR
W woj. warmińsko-mazurskim poli-
cjanci zatrzymali trzech ministrantów,
którzy okradali swoją parafię ze wszystkiego, co miało jakąkolwiek war-
tość. Nie pogardzili nawet winem mszalnym i komunikantami. Młodzi być
może pomagali przeżyć swoim rodzinom, bo bezrobocie w tamtych stro-
nach jest wprost zabójcze. W Łódzkiem z kolei jeden z kościelnych sprze-
dawał żyrandole ze swojej świątyni. Złapany na gorącym uczynku wyznał
bez skruchy, że kasa była mu potrzebna nie na żarełko dla pociech, lecz na
zakup czegoś mocniejszego. Wszak wino mszalne to sikacz jeszcze gorszy
niż najpodlejszy bełt.
RP
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
kordowego bezrobocia? Miller ma się świet-
nie, tylko nadziwić się nie może, że inni czują
się gorzej.
Weekendowa „Trybuna” opublikowała wywiad z Lesz-
kiem Millerem . Przeprowadził go redaktor naczelny te-
go dziennika, Marek Barański . To dzięki niemu „Try-
buna” z gazety lewicowej prze-
istacza się coraz bardziej
w millerowsko-eseldowską.
Skutek? Stan gazety jest taki
sam jak sondaży SLD – pi-
kowanie w dół (ostatnio padły wkładki regionalne „Try-
buny”). Jak tak dalej pójdzie, to w kraju ludzi o poglą-
dach w większości lewicowych w sprzedaży zostaną jedy-
nie prawicowe i kato-pseudo-liberalne dzienniki.
Miller wszystkiemu się dziwi: nie pojmuje, dlacze-
go ludzie nazywają jego partię „partią cygar i merce-
desów” albo „lewicą kawiorowo-smokingową”. „Skąd
to się bierze?” – zdumiewa się premier. Czy z tego, że
na imprezie w Business Center Club był w smokingu?
„A co, miałem przyjść w kufajce?” – błyszczy dowci-
pem. Przy okazji wyznaje, że prawicowy premier Hisz-
panii Aznar , z którym był na kolacyjce u finansowej
elity, to jeden z jego najbliższych sojuszników. Cóż,
dobór lokali i sojuszników przez domniemanego szefa le-
wicy i premiera dziwi akurat nas. Barański zdobywa się
na niemałą odwagę i wyznaje: „Czytelnicy »Trybuny« nie
mogą Panu zapomnieć na przykład odebrania tytułu Czło-
wiek Roku z rąk Marka Króla (naczelnego »Wprost«
i prawicowego neofity – przyp. red.), wizyt u księdza Jan-
kowskiego, u Kuklińskiego. Co Pana popchnęło w tamte
okolice?” . Co na to Miller? Dziwi się
oczywiście: „Nigdy nie uwierzę, że tego
rodzaju zdarzenia miały jakiś ważny
wpływ na moje notowania czy noto-
wania SLD. To może kogoś razi, jak
mnie razi coś innego. Ale to są zjawiska marginalne” .
Jako gorliwy strażnik wartości chrześcijańskich premier
winien dobrze znać Ewangelię, a ta powiada: „Kto w ma-
łym jest wierny i w wielkim wierny będzie” . W praktyce
znaczy to tyle, że kto dba o portfel Jankowskiego, tym bar-
dziej zadba o sakiewkę Glempa lub Wojtyły. Kto mizdrzy
się do agenta Kuklińskiego, to i do patrona CIA – Busha
– łasić się będzie. Kto jada na koszt Business Center Club,
ten tym chętniej zadba o obniżenie podatków dla najbo-
gatszych. Kto lekceważy kobiety domagające się dostępu
do legalnej aborcji, tym szybciej obetnie emerytury. Poj-
mują to lewicowi wyborcy, tylko premier ciągle się dziwi.
Niech się dziwi dalej...
Jeszcze nigdy Europa nie była tak jawnie i zuchwale antykatolicka i tak
zamknięta przed Prawem Chrystusa jak dziś. Symbolem tego upadku
jest Francja.
(„Nasz Dziennik” 43/2004)
Zdecydowana większość patologii, które czynią życie publiczne w III Rze-
czypospolitej tak nieznośnie obrzydliwym, jest objawem zaawansowania
procesu rozkładu PRL, napełniającego atmosferę polityczną i moralną
przeraźliwym smrodem. Nie mamy żadnej III Rzeczypospolitej. To tylko
elegancka, zastępcza nazwa gnijącego zezwłoka PRL.
(„Najwyższy Czas!” 4/2004)
Dobrze jest
Czy to, co robią homoseksualiści we wzajemnej relacji, to jest „miłość”?
(...) jeśli ktoś rezygnuje ze swego człowieczeństwa, nie mają znaczenia
„środki”, przy pomocy których wymazuje on ze swego duchowego dowo-
du tożsamości słowo „człowiek”. Prezerwatywa jest w tym kontekście tyl-
ko „instrumentem”, ale jest to instrument, przy pomocy którego wyraża
się i ujawnia głębsze zło ludzkiego czynu: sprowadzenie samej osoby do
roli „instrumentu” zaspokajania zboczonego popędu.
(ks. prof. J. Bajda, „Nasz Dziennik” 37/2004)
Zakaz używania symboli religijnych we Francji całkowicie kompromitu-
je rząd prezydenta Chiraca, co więcej – jest absurdem podobnym do
usunięcia chrześcijaństwa z preambuły konstytucji Unii Europejskiej.
(„Niedziela” 8/2004)
Wybrała O.H.
ADAM CIOCH
IDZIE NOWE
KEVIN SAM W SZKOLE
BIEDA I ESTETYKA
GANG OLSENA
ZŁODZIEJE PANA B.
J ak się czuje premier kraju rosnącej biedy i re-
109143530.012.png 109143530.013.png 109143530.014.png 109143530.015.png 109143530.016.png 109143530.017.png
Nr 9 (208) 27 II – 4 III 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
CO ZA ULGA
liczbę samodzielnych pracowników
naukowych, dawał też możliwość od-
bywania praktyk. Nie uchroniło go
to jednak przed brakiem zaintereso-
wania. Uczelnia kształci obecnie dzie-
sięciu (!) studentów.
ŚWIĘTY KAT
Ministrant Józef Oleksy z satys-
fakcją ogłosił w poniedziałek wie-
czorem (po zakończeniu obrad Ko-
misji Wspólnej Rządu i Episkopa-
tu), że po wstąpieniu Polski do Unii
Krk zachowa wszelkie dotychczaso-
we przywileje. Chodzi głównie o ulgi
celne. Rzecz w tym, że prawo UE
nie przewiduje takich ulg dla Ko-
ścioła i jasno stanowi, iż „zwolnio-
ne z opłat celnych mogą być tylko or-
ganizacje charytatywne, filantropijne
oraz instytucje publiczne o charakte-
rze prawnym, których podstawową
działalnością jest nauka i wychowa-
nie” . Zdaniem unijnych bezbożni-
ków, Krk w tej definicji się nie mie-
ści, gdyż jego podstawową działal-
nością jest ewangelizacja, za którą
pobiera szmal. Od miesięcy dyżur-
nym argumentem rządu przy pro-
ponowaniu najdurniejszych nawet
ustaw (np. o VAT) jest twierdzenie,
iż polskie prawo musi byś dostoso-
wane do prawa UE. Polskie owszem,
ale nie boskie – do takiego wnio-
sku doszła grupa ekspertów z SLD
i Krk, którzy od 10 lutego br. gło-
wili się nad priorytetowym proble-
mem – co zrobić, aby nawet o zło-
tówkę nie ucierpiały interesy waty-
kańskiej firmy. No i wreszcie...
EUREKA! Należy zmienić Ustawę
o prawie celnym, czyli dołożyć do
niej zapis, że z ulg celnych korzystać
też będą towary przeznaczone do
krzewienia kultu religijnego. Jakie
to przedmioty? Oczywiście i przede
wszystkim luksusowe samochody,
sprzęt hi-fi, drogie laserowe drukar-
ki albo (jak to wykryli celnicy w ubie-
głym roku) transport 3 tysięcy wier-
tarek udarowych i inne „laski po-
dróżne”, bez których nic krzewić się
nie da, a które można łatwo i z zy-
skiem spieniężyć.
świątyni, udzielał się wszystkim – dat-
ków nadal za mało, a długi rosną.
Czym się różni Jurek Owsiak
od prymasa Glempa? Przeklęty „de-
prawator młodzieży” zaprasza na
swoje koncerty wszystkich „przybłę-
dów” – bez wyjątku...
przemówi do zebranej w maju nad
Jeziorem Lednickim młodzieży za
pomocą łączy satelitarnych. Jeśli
połączenie na żywo z Watykanem
z jakichś przyczyn będzie niemoż-
liwe, organizatorzy będą się stara-
li nawiązać kontakt z Papą za po-
mocą Internetu. Góra wyjawił jesz-
cze jedną niespodziankę. Oto
uczestnicy usłyszą nagranie płyną-
cych wprost z Wielebnych Ust
trzech ewangelicznych pytań: „Czy
kochasz?”; „Czy kochasz mnie?”;
„Czy kochasz mnie bardziej?”.
Po lawinie afer pedofilskich coś
nam się te pytanka źle kojarzą...
OH
OH
Członkowie ruchu raeliańskie-
go, ateistycznej religii głoszącej,
że życie na Ziemi pochodzi z ko-
smosu, organizują na całym świe-
cie akcję zbierania podpisów pod
petycją z okazji rocznicy śmierci
Giordana Bruna , myśliciela za-
mordowanego w 1600 r. przez do-
minikanów. Raelianie domagają się
od papieża przeproszenia za tę
zbrodnię i unieważnienia kanoniza-
cji kardynała Roberta Bellarmina .
Duchowny ten – uznany za święte-
go w 1930 r. – prowadził procesy in-
kwizycyjne G. Bruna i Galileusza .
AC
ZA ZDROWIE
OH
Współpraca pomiędzy Krk a rzą-
dzącym SLD przybiera coraz cie-
kawsze formy. Mieliśmy już różne
wydarzenia, przez obie strony zgod-
nie uznane za cuda, ale nie było jesz-
cze mszy odprawianej za zdrowie le-
wicowego prezydenta miasta. Fakt
taki zdarzył się właśnie w Słupsku,
gdzie ks. prałat Jan Giriatowicz
z parafii pw. św. Jacka odprawił mszę
za zdrowie Macieja Kobylińskiego ,
SLD-owskiego prezydenta Słupska.
Prałat Giriatowicz modlił się rów-
nież o błogosławieństwo dla słup-
skich radnych – w większości z ra-
mienia SLD.
Nie bez kozery się modlił, bo sa-
morząd co chwilę udowadnia, że ta
współpraca ma się nad wyraz do-
brze. Pieniądze z miejskiej kasy za-
silają kościelne inwestycje. Remont
wieży w kościele Mariackim, kasa
na działalność Caritasu i kościelnych
organizacji pozarządowych, dotacje
dla wielu słupskich parafii, to tylko
kilka przykładów włazidupstwa rad-
nych. Msza za zdrowie SLD-owskie-
go prezydenta jest więc jak najbar-
dziej zasadna. Zdrowy prezydent
i zdrowi radni to przecież gwaran-
cja kasy dla czarnych.
ZBIÓRKA DOBRA
NA WSZYSTKO
KRYPTA
DO WYNAJĘCIA
KRUCJATA
Zwierzchnicy Kościoła anglikań-
skiego znaleźli sposób na zapełnie-
nie pustych świątyń. Specjalnie dla
wiernych niezainteresowanych prak-
tykami religijnymi zamierzają zor-
ganizować nabożeństwa przy... ciast-
kach i kawie, a jeśli tego byłoby ma-
ło – parafialne party.
Rzecz całą uchwalono w Londy-
nie 11 lutego br. podczas zgroma-
dzenia generalnego Kościoła angli-
kańskiego.
To nie wszystko. Biskupi angli-
kańscy, ze względu na trudną sytu-
ację finansową ich Kościoła, rozwa-
żają również sprzedaż lub częścio-
wy wynajem świątyń. Co bardziej
przedsiębiorczy parafianie będą więc
mogli wynająć kryptę lub nawę bocz-
ną i odpowiednio zagospodarować,
np. urządzić w niej sklepik lub ka-
wiarnię. Złoty interes, i to dla obu
stron, a poza tym wzór godny naśla-
dowania.
Kardynał Franciszek Machar-
ski (na zdjęciu) wpadł na pomysł,
w jaki sposób uratować niedoinwe-
stowaną służbę zdrowia, a przede
wszystkim upadające szpitale.
Purpurat nawołuje wiernych z ca-
łej Polski do ofiarności w zbiórce pie-
niędzy na rzecz odnowy Uniwersy-
teckiego Szpitala Dziecięcego w Kra-
kowie. Renowacja placówki ma być
oczywiście pomnikiem 25-lecia pon-
tyfikatu Jana Pawła II . Zresztą
w tej placówce stoi już pomnik przy-
pominający o wizycie Ojca Polaka,
która miała miejsce w 1991 roku.
Jak na razie, na konto odnowy
szpitala wpłynęło całe 14 tysięcy zło-
tych. Ech, kiedyś pomniki ceniono
u nas wyżej...
Zgodnie z naszymi przewidywa-
niami, po uruchomieniu prac parla-
mentarnych nad ustawą o związkach
partnerskich, do ataku przystąpiło
brunatne ramię Kościoła: Młodzież
Wszechpolska i Narodowe Odrodze-
nie Polski. Pierwsza z tych organi-
zacji, związana z Ligą Polskich Ro-
dzin, zapowiedziała nękanie lewico-
wych parlamentarzystów tworzących
ustawę. Druga rozpoczęła kampanię
„Zakaz pedałowania”, która polega
na rozdawaniu ulotek szkalujących
osoby należące do mniejszości sek-
sualnych i przedstawiających je jako
osoby zdegenerowane i niebezpiecz-
ne dla społeczeństwa. W tym samym
czasie nieznany haker (prawdopo-
dobnie z NOP) wykradł listę człon-
ków Kampanii przeciwko Homofo-
bii i opublikował ich dane w Inter-
necie (z adresami i telefonami) z do-
piskiem, że osoby te są pedofilami
i narkomanami.
JK
WIELKI INTERES
Z uwagi na „ważny interes pań-
stwa” Sąd Rejonowy w Inowrocła-
wiu utajnił dopiero co rozpoczęty
proces byłego prokuratora i rzeczni-
ka prasowego prokuratury w Toru-
niu Jacka T. Co takiego zrobił pan
prokurator, że sąd nie chce, aby pi-
sano o tym w gazetach? Otóż Jacek
T. jest oskarżony o przekroczenie
swoich uprawnień. Pewien żużlowiec
I-ligowego Apatora Toruń śmiertel-
nie potrącił pieszą. Pan prokurator,
który żużel kocha, nie bacząc, że
śledztwo w tej sprawie nadal trwa,
podjął decyzję, by żużlowcowi wydać
prawo jazdy. Kiedy indziej zaś Jac-
kowi T. zdarzyło się utrudniać śledz-
two przeciwko pijanemu kierowcy.
Okazało się, że był to szwagier pra-
cownicy toruńskiej prokuratury. To
wszystko nazywa się teraz „ważnym
interesem państwa”.
OH
MSZ
MSZA ZA 10 TYSIĘCY
AC
SPONSORA
NA GWAŁT
OH
Richard Albert uczestniczył
w najdroższej mszy swojego życia.
52-letni Amerykanin mieszkający
na pograniczu Kanady i USA od
lat przekraczał granicę, by pójść
do kościoła znajdującego się po ka-
nadyjskiej stronie. Tego pechowe-
go dnia przejście było jednak za-
mknięte, a Richard nie zamierzał
zrezygnować z duchowej uczty.
Przeszedł więc na drugą stronę, ale
nie pomyślał, że może go to dro-
go kosztować. I kosztowało. 10 ty-
sięcy dolarów, które musi wpłacić
jako grzywnę za złamanie prawa.
OH
ŻYDA NIE KROPIMY!
WARSZAWA PAPIE
O czym najbardziej marzy pry-
mas Józef Glemp ? O zbawieniu?
Nie! Największym jego marzeniem
jest ukończenie budowli, która za-
pewni mu życie wieczne... w ency-
klopediach.
Mowa oczywiście o Świątyni
Opatrzności Bożej, której budowa
trwa już drugi rok, a na którą wciąż
jest za mało pieniędzy. Nawet słyn-
ne hasło prymasa: „Jeden złoty, lecz
z miłości, na Świątynię Opatrzno-
ści” nie zapewniło odpowiedniej ilo-
ści upragnionych złotówek. Posta-
nowiono więc skorzystać ze spraw-
dzonego pomysłu. I tak, 19 lutego
br. przed publiką zgromadzoną
w Muzeum im. Jana Pawła II (a jak-
że!) w Warszawie wystąpili m.in. Per-
fect, Patrycja Markowska , a tak-
że Urszula Dudziak i Michał
Kulęty . Dla plebsu i innych patała-
chów miejsca nie stało. Zaproszono
wyłącznie polityków, biznesmenów
oraz rektorów wyższych uczelni,
a głównym kryterium doboru była
grubość portfela. Wszystko po to,
by znaleźć sponsorów, bowiem na
przekór głoszonym przez kardynała
złotym myślom, jakoby upór Pola-
ków, z jakim dążą do wybudowania
Uczniowie Gimnazjum nr 1
w Ostrzeszowie (woj. wielkopolskie),
wybrali na patrona swojej szkoły, za-
miast papieża Jana Pawła II
Janusza Korczaka ... Żyda! Miej-
scowy proboszcz, Stefan Szkarad-
kiewicz , nie ukrywał wściekłości.
Nie stawił się na uroczystości od-
słonięcia tablicy patrona i wysłał
na przeszpiegi wikariusza, Pawła
Zielińskiego w stroju cywilnym (sic!).
Ten oświadczył, że żadnego Żyda
i jego popleczników święconą wodą
polewać nie będzie. A my na to: obej-
dzie się, bo ważne, że rosną nam
zastępy normalnych obywateli. Na
razie w Ostrzeszowie.
Mapa miejsc poświęconych JPII
została uzupełniona. W Warszawie
uruchomiono bibliotekę z dziełami
JPII oraz jemu poświęconymi.
Czytelnikom zaoferowano 20 ty-
sięcy książek i czasopism. Wstyd
przyznać, ale miasto nie wspomogło
tej jakże pięknej inicjatywy. Całość
kosztów inwestycji (regały, krzesła
i stoliki do czytelni, sprzęt kompu-
terowy) pokryła parafia, czyli wier-
ni ojców michalitów. Obiekt poświę-
cił bp polowy Głódź , dzięki czemu
biblioteka przeszła chrzest bojowy.
Przybyli także rektorzy państwowych
uczelni: politechniki, uniwersytetu
i Wojskowej Akademii Technicz-
nej. Biblioteki imienia JPII nie od-
wiedził za to rektor kościelnego (ale
za pieniądze państwa) Uniwersyte-
tu im. Kardynała Wyszyńskiego. Przy
okazji wyszło na jaw, że „Wyszyń-
ski” nie ma specjalnej biblioteki
z dziełami papieża... Skandal! MP
RK
KAL
MAŁA TRZÓDKA
O tym, że uczelnie katolickie po-
wstają jak grzyby po deszczu – wie-
my doskonale. Wiadomo też, że je-
śli czegoś jest za dużo, musi dojść do
naturalnej selekcji. I owa selekcja
właśnie się zaczyna. Ksiądz Jacek
Skrobisz , rektor Instytutu Teolo-
gicznego w Łowiczu, ogłosił, że kie-
rowana przez niego uczelnia kończy
działalność. Instytut spełniał wszyst-
kie normy – miał odpowiednią
CZY KOCHASZ PAPĘ?
Ojciec Jan Góra w czasie spo-
tkania z młodzieżą akademicką
w Poznaniu powiedział, że papież
109143530.018.png 109143530.019.png 109143530.020.png 109143530.021.png 109143530.022.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin