Fakty i Mity 21-2005.pdf

(13720 KB) Pobierz
str_01_21.qxd
W Warszawie wyłącznie firma „Dormobile” rozwozi kalekie dzieci do szkół, bo...
LECH KACZYŃSKI USTAWIA PRZETARGI
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 21 (273) 2 CZERWCA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
Nareszcie żyję w wolnej ojczyźnie. Ład moralny we mnie i niebo gwieź-
dziste nade mną. To Kant. Owszem! Przekonała się o tym kancie pani
Jolanta wyrzucona wraz z dwójką dzieci na bruk.
Str. 7
Święto bogożerców
Boże Ciało – święto ku czci tzw. Najświętszego Sa-
kramentu – ma swoje źródła pogańskie. W Egipcie ka-
płani piekli specjalne ciastka, które po poświęceniu mia-
ły się stawać ciałem Ozyrysa. W misteriach eleuzyń-
skich spożywano boga pod postacią poświęconej mą-
ki i napoju. A wszystko po to, żeby mieć udział
w boskiej mocy...
Str. 16
96458677.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 21 (273) 27 V – 2 VI 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Otworzył się worek z aferami w Policji: były wojewódz-
ki komendant ze Śląska współpracował z gangsterami, policjan-
ci z Komendy Głównej – według „Wyborczej” – handlowali
z mafią, a pracownicy CBŚ sprzedawali narkotyki. Minister Ka-
lisz podał się do dymisji, spadną też pewnie inne głowy.
A wystarczyło czytać uważnie „Fakty i Mity”, które od lat ujaw-
niają nadużycia i korupcję w Policji (Wrocław, Łódź, Szczecin,
Gdańsk, Bydgoszcz, Tczew, Rzeszów...). I działać!
Do Spartan
Zyta Gilowska, lokomotywa Platformy Obywatelskiej w spód-
nicy, obraziła się na swoją partię i odeszła. Koledzy chcieli wy-
toczyć jej proces w sądzie koleżeńskim z powodu promowania
własnego syna w partii i zlecania członkom rodziny ekspertyz
prawnych za pieniądze podatników. Na Zytę czekają już z otwar-
tymi ramionami Frasyniuk i Hausner z Partii Demokratycznej.
Zyta nam się podoba, bo ma kobita jaja. A „Piskorzom” z PO
życzymy tylko takich „afer”.
stwierdził z zadowoleniem, że wszystko, co uczynił,
było dobre. Podobno to człowiek tak popsuł Boże dzieło, iż
po wsze czasy musi je w pocie czoła naprawiać, ale już
w zupełnie inny sposób. Każdy bowiem, kto dokona reflek-
sji nad historią ludzkości, powinien dojść do wniosku, że
wszelki postęp na ziemi dokonał się w wyniku niezadowo-
lenia. I nie myślę wyłącznie o rewolucjach i przewrotach spo-
łecznych, ale przede wszystkim o codziennym ludzkim tru-
dzie w zmienianiu świata na lepsze. Choćby tym „światem”
było li tylko własne podwórko.
Przenieśmy tę myśl na grunt Katolandu. Otóż w naszym
polskim grajdole tak bardzo rozplenił się klerykalizm – zwłasz-
cza za czasów Wielkiego Pontyfikatu – że prędzej czy później
do głosu musiała dojść siła przeciwstawna. Klerykalizm jest
czymś obiektywnie złym (oczywiście nie dla klerykałów, np.
z polskich mediów).
To zło wywołało u nor-
malnych ludzi naturalny
odruch niezadowolenia
i walki o normalność. Re-
akcją na wstecznictwo
rodem z kruchty stała się
potrzeba POSTĘPU. Po-
wstały „Fakty i Mity”
oraz Antyklerykalna Par-
tia Postępu RACJA,
a piszący te słowa był
i jest jedynie jednym
z reżyserów scenariusza,
który napisało życie. In-
nymi słowy, powstanie
ruchu antyklerykalnego
w Polsce było: po pierw-
sze – przesądzone, a po
drugie – ruch ten ma le-
gitymizację w przekona-
niach milionów myślą-
cych Polaków.
Tak właśnie trzeba patrzeć na APP RACJA, jedyną anty-
klerykalną przystań na polskim oceanie katodewocyjnej głu-
poty i klerowłazidupstwa. RACJA po prostu musi istnieć!
Jest potrzebna temu biednemu krajowi, jak żadna inna par-
tia i organizacja. Jest niezbędna, przynajmniej do czasu, gdy
dorastające obecnie pokolenie młodych Polaków pokaże
watykańskiej religii, gdzie jest jej miejsce w nowoczesnym,
obywatelskim, świeckim państwie. Nie jest i nie będzie to
walka z biskupami i księżmi, a tym bardziej – z Kościołem,
do którego należą przecież miliony wiernych, naszych roda-
ków. To właśnie insynuują nasi wrogowie i o to oskarżają
antyklerykałów, a ci pragną jedynie normalności i pousta-
wiania wszystkiego na swoim miejscu, tj. oddzielenia tego,
co kościelne, od tego, co państwowe. Nie nasza to wina,
że żniwo przed nami wciąż wielkie.
Kiedy trzy tygodnie temu na stronie 22 napisałem arty-
kuł-odezwę pt. „Drodzy Przyjaciele”, nie miałem cienia wąt-
pliwości co do potrzeby istnienia naszej partii. Ale wówczas
brałem pod uwagę formalną likwidację obecnej APPR, aby
pozbyć się długów, za które odpowiedzialność w całości
ponosi kilka czarnych owiec, na czele z byłym przewodni-
czącym. Osoby te opuściły partię i uciekły przed karą za swo-
je nadużycia i błędy, w tym zadłużenie całej organizacji. Obec-
nie – publicznie posługując się kłamstwami – odreagowują
swoją nieudaną akcję wyciągnięcia większości członków
z APPR. Na oszczerstwach rzucanych na mnie i swych nie-
dawnych kolegów chcą zbudować nową partię – Unię Le-
wicy III RP. Wkrótce poprosi ich o rozmowę prokurator...
W swoim artykule wyraźnie zaznaczyłem, że ostatni kon-
gres APPR wyłoniłby komitet założycielski partii antyklery-
kalnej, nowej wyłącznie z nazwy, bo tak naprawdę złożonej
z tych samych ludzi, kierujących się tymi samymi ideami.
Powyższa propozycja, zresztą nie tylko moja, wywołała praw-
dziwą furię w partyjnych szeregach. Ludzie na samą myśl
o końcu RACJI dostali szału, a ja dostałem niezłe joby.
W ostatnią sobotę uczestniczyłem w posiedzeniu Rady Kra-
jowej APPR, która potwierdziła wolę ratowania za wszelką
cenę partii w jej obecnym kształcie wraz z pozostawieniem
dotychczasowej nazwy. Wobec tak zdecydowanie wyrażo-
nej woli partyjnych dołów i samej góry, także ja – jako
twórca RACJI, okrzyknięty jej patronem – położyłem uszy
po sobie i podwinąłem ze wstydem ogon. Co więcej, posta-
nowiłem czynnie pomóc, teraz i na przyszłość – nie tylko fi-
nansowo, ale również mentalnie – aby obecna sytuacja ni-
gdy więcej się nie powtórzyła, a nieudacznicy i potencjalni
zdrajcy byli zawczasu eliminowani. Na Radzie podkreśliłem,
że partia zaspała, ale teraz musi wyciągnąć wnioski z po-
pełnionych błędów. Nale-
ży poczynić niezbędne
zmiany w obyczajach we-
wnątrzpartyjnych. Odno-
wiona organizacja musi
być silna, zwarta i goto-
wa. Nie może być w niej
miejsca dla pieniaczy,
dwulicowców i innych ty-
pów spod ciemnej gwiaz-
dy. Trzeba stworzyć struk-
turę, która zweryfikuje
obecnych członków par-
tii pod kątem ich lojalno-
ści, zaangażowania i przy-
datności dla organizacji.
Jeśli takiej struktury nie
przewiduje statut – nale-
ży go zmienić; jeśli kłóci
się to ze standardami de-
mokracji – to tym gorzej
dla niej. Tylko żołnierze ze
Sparty mogli stawić czo-
ło wielokrotnie liczniejszym Persom. Dlaczego? Ponieważ
byli starannie wyselekcjonowani, karni, po prostu – najlep-
si z najlepszych. Działamy w specyficznym kraju, a za chwi-
lę, po wyborach wygranych przez katoprawicę, ten kraj mo-
że zmienić się w prawdziwy obóz wroga, naszego wroga.
W RACJI nie ma miejsca dla jełopów, pijaków i pieniaczy
ani dla tych, których podnieca „obsobaczanie klechów” czy
sama przynależność do „ruchu oporu”. Nie wyobrażam so-
bie, aby członek RACJI nie przychodził na zebrania, nie pła-
cił składek i nie działał w zakresie powierzonych mu funkcji
i zadań. Co jakiś czas każdy musi być rozliczany z tego, jak
reprezentuje swoją organizację, co konkretnego dla niej zro-
bił; dla niej, czyli pośrednio dla swojej ojczyzny. Tylko taką
partię – karną, silną i skuteczną – będę wspierał i propago-
wał na łamach „Faktów i Mitów”. Chcę podkreślić, że – w
odróżnieniu od poprzedniego przewodniczącego, który od po-
czątku nie był moim kandydatem i którego nigdy nie popie-
rałem – obecny szef partii Tomasz Sroka, jak również sekre-
tarz generalny Jan Barański i pozostali członkowie prezydium
zarządu, mają mój kredyt zaufania i poparcie.
Kongres partii, który odbędzie się za miesiąc, będzie z pew-
nością przełomowym momentem w jej istnieniu. Mam wiel-
ką nadzieję, że wyjdzie on RACJI na dobre. Jednocześnie go-
rąco apeluję, aby każdy Czytelnik „Faktów i Mitów”, któremu
leży na sercu przyszłość silnego ruchu antyklerykalnego
w naszym kraju – wpłacił jakąkolwiek kwotę na konto Anty-
klerykalnej Partii Postępu RACJA, oczywiście na miarę swo-
ich możliwości (przykładowy druk przelewu bankowego na
stronie 22). Pomoże to partii spłacić długi i wyjść na prostą,
aby tym skuteczniej walczyć o normalną Polskę. Dla Ciebie,
dla mnie i dla naszych dzieci.
Sejm przyjął ustawę zgłoszoną przez posłów SLD o dodatku
dla osób pobierających najniższe uposażenia emerytalne, ren-
towe i przedemerytalne. Każda osoba, która ma rocznie
mniej niż 9 600 zł otrzyma dodatek pieniężny. W przypadku
najniższych emerytur będzie to 300 zł w roku.
Idą wybory, czas na kiełbasę. To może by tak częściej wybierać...
Jerzy Szmajdziński będzie prawdopodobnie kandydatem SLD
w wyborach prezydenckich po wycofaniu się Włodzimierza Ci-
moszewicza. Za Szmajdzińskim przemawia odpowiedzialność
za udział w irackiej awanturze i dołki w policzkach. Ale jako
stary kumpel Oleksego i Millera ma wszelkie kwalifikacje, by
zostać kandydatem pseudolewicy.
A więc SLD pokumało się z SdPl, bo Szmajdziński nie zabierze
Borowskiemu nawet promila!
Fot. Daniel Ptaszek
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wyprodukowała doku-
ment pod nazwą „Strategia państwa polskiego w dziedzinie
mediów elektronicznych na lata 2005–2020”. Rada chce, aby
użytkownicy telefonów komórkowych umożliwiających od-
biór radia i TVP płacili abonament. Chce także rozszerzenia
systemu koncesji na Internet.
A co z klientami sklepów RTV, którzy patrzą przecież na włączo-
ne telewizory?!
Jak zwykle jaja z siebie zafundował Lech Wałęsa – tym razem
widzom programu „Linia specjalna”. Prosił w nim Wojciecha
Jaruzelskiego o wystawienie mu świadectwa moralności. Ja-
ruzelski oświadczył publicznie, że nic nie wie o tym, aby Wa-
łęsa był agentem SB.
Zaznaczył też, że nie wie prawie nic o działalności służb specjal-
nych PRL...
Fundusz Kościelny nie zostanie zlikwidowany, bo Senat prze-
rwał prace nad ustawą autorstwa Krystyny Sienkiewicz. Przy-
czyną zastopowania procedury jest brak oficjalnego stanowi-
ska komisji konkordatowej w tej sprawie.
Bo taka komisja, panie, to jest poważna sprawa. To nie jakiś dziel-
nicowy, który krzyknie: Łapać złodzieja!
Na wniosek Rydzykowgo „Naszego Dziennika” – który w każ-
dym normalnym kraju byłby zdelegalizowany lub postawiony
w stan oskarżenia za propagowanie antysemityzmu i ksenofobii
– Prokuratura Krajowa będzie badać, czy strony internetowe Ko-
munistycznej Partii Polski, Walczącej Grupy Rewolucyjnej i Le-
wicy bez Cenzury nie propagują przypadkiem... totalitaryzmu.
O, pardon – „Nasz Dziennik” też propaguje totalitaryzm – papieski.
WARSZAWA Lech Kaczyński chce kosztem 150 mln złotych
uruchomić w stolicy Ośrodek Myśli Jana Pawła II. Suma, ja-
ką polityk PiS chce ofiarować na krzewienie fundamentalne-
go katolicyzmu, równa jest kwocie, na jaką są zadłużone sto-
łeczne szpitale.
Tam skarb twój, gdzie serce twoje, powiada Pismo. Ale Kaczorki
wyleczą się same.
SZKOCJA Deputowani postanowili wyrzucić duchownych z gma-
chu parlamentu. Dotąd zwyczajowo przywódcy religijni mieli pra-
wo wstępu na mównicę i przemawiania do posłów z okazji świąt
kościelnych. Jednak po skandalu, jaki wybuchł w ubiegłym roku
w wyniku występu kardynała Keitha O’Briana, który zelżył ho-
moseksualistów, przedstawiciele narodu doszli do wniosku, że le-
piej profilaktycznie pogonić duchownych, niż pozwalać im na ob-
rażanie podatników w instytucji utrzymywanej z ich podatków.
Wielka Brytania to kraj, w którym nie ma rozdziału Kościoła od
państwa. A u nas jest, i co z tego...
KOSOWO Kosowscy Albańczycy – gorliwie oswobadzani przez
NATO – postanowili wybudować w Prisztinie pomnik dywizji
SS Skendeberg, walczącej u boku hitlerowców. Składała się
ona z miejscowych ochotników albańskich i była odpowiedzial-
na za liczne zbrodnie wojenne na Bałkanach.
Postawią obok pomnik swojej rodaczce – Matce Teresie z Kalku-
ty – i już nie będzie Polaków raziło.
KUWEJT Rewolucja na Półwyspie Arabskim. Parlament Ku-
wejtu (złożony z samych mężczyzn!) przyznał pełnię praw po-
litycznych kobietom. W tym islamskim kraju pełniły one już
ważne funkcje w biznesie, dyplomacji i oświacie. O prawa wy-
borcze kobiety zabiegały od 1962 r.
Gwoli rzetelności – demokracja przeflancowana z USA też czasa-
mi przynosi dobre owoce.
JONASZ
W edług Biblii, Pan Bóg po stworzeniu wszechświata
96458677.027.png 96458677.028.png 96458677.029.png 96458677.001.png
Nr 21 (273) 27 V – 2 VI 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
Na trzech setkach kalekich dzieciaków
można zarobić rocznie prawie pięć
milionów złotych. Na czysto jakieś trzy.
A jak? Zapytajcie władze Warszawy,
z Kaczorem na czele, lub przeczytajcie
poniższy artykuł.
(i z powrotem) kosztował stolicę
mniej niż 1,5 mln złotych rocznie.
Po „oszczędnościach” urzędników
Kaczorowych kwota osiągnęła obec-
nie poziom grubo ponad 4,5 milio-
na złotych. Warszawa wydaje 15 tys.
zł rocznie na dowóz jednego dziec-
ka do szkoły (60 zł dziennie). Za
to można by wynająć luksusowe tak-
sówki z telewizorem i barkiem na
pokładzie.
W Krakowie – gdzie szczęśliwie
nie ma Kaczyńskiego – transport
450 dzieci (50 proc. więcej niż
w stolicy!) kosztuje miasto dokładnie
1 480 000 zł (30 proc. wydatków
Warszawy).
Kto bierze do kieszeni tę różni-
cę? Personalnie jeszcze nie wiemy,
ale niniejszym składamy oficjalne
doniesienie do Prokuratury Okrę-
gowej w Warszawie.
Szanowny Panie Prokuratorze,
redakcja „Faktów i Mitów” zwraca
się z prośbą o sprawdzenie:
Dlaczego rok po roku elimi-
nowane są inne poza „Dormobile”
firmy przewozowe, a ta wymieniona
stała się praktycznie monopolistą?
Czy aby nie jest działaniem
na szkodę firmy (w tym przypadku
miasta Warszawy) wybieranie ofe-
renta trzy razy droższego niż inni
startujący w przetargu?
Dlaczego z godziny na godzi-
nę unieważniane są przetargi, w któ-
rych nie wygrała firma „Dormobile”,
i ponawiane dopóty, dopóki spółka
ta nie wygra?
Jak to się dzieje, że skargi
kierowane ponoć przez rodziców
niepełnosprawnych dzieci na inne
niż „Dormobile” firmy okazywały
się fałszerstwami?
Z jakiego powodu z firma-
mi, które jakimś cudem w poszcze-
gólnych dzielnicach stolicy wygry-
wały przetargi, nie podpisywano
umów, i to na zasadzie „nie, bo nie”?
I jeszcze jedno, Szanowny Pro-
kuratorze: może byłby Pan uprzej-
my sprawdzić i poinformować Czy-
telników „FiM”, czy nie ma Pan cza-
sem ochoty rzucić w diabły swojej
trudnej pracy i zarobić sobie za nic
jakieś 3 miliony rocznie?! Tak jak
to czynią pomazańcy PiS-u...
ANNA KARWOWSKA
JOANNA GAWŁOWSKA
W każdym większym i mniej-
szym mieście jest pewna liczba ka-
lekich dzieci. Ustawodawca wymy-
ślił – i słusznie – że należy im się
świetnie znający te problemy. Ale
nowi uznali, że wszystko jest do
dupy, a na kalekach – zamiast tra-
cić – można jeszcze zarobić!
Wiadoma rzecz – stolica
pomoc choćby taka, iż gmina ma
obowiązek na swój koszt dowozić
owe dzieci do szkoły i z powrotem
do domu. Żeby to zadanie zrealizo-
wać, potrzebny jest oczywiście trans-
port. Skąd go wziąć? Należy, rzecz
jasna, wyłonić przewoźnika, koniecz-
nie w drodze przetargu. To teoria,
pobożne życzenia, a zaraz pokaże-
my, jak wygląda praktyka.
W innych (poza Warszawą!)
miastach problem rozwiązywany
jest np. w taki sposób, że rodzice
dowożą dziatwę własnymi samo-
chodami lub taksówkami, a lokal-
na władza zwraca im za to kasę.
Aby zrozumieć, na czym polega
stołeczny przekręt, musimy się cof-
nąć do roku 2002. To data granicz-
na, do której wszystko było w miarę
normalnie, ale nastał Lech Kaczyń-
ski , który jest gwarantem anomalii.
Nowi ludzie nowego prezyden-
ta doszli do wniosku, że małpa mo-
że za pomocą młotka naprawić ze-
garek firmy Rolex. Przed małpa-
mi Kaczora dowozem dzieciaków
zawiadywali urzędnicy od oświaty,
Ogłoszono przetarg na nowych
przewoźników. Jakoś tak się jednak
dziwnie porobiło, że ze specyfika-
cji zamówienia wynikało wprost,
iż wygrać musi konkretna firma,
a inne nie mają szans.
Tak wygrała firma „Dormo-
bile” . Co to za twór? Nikt nie wie-
dział, a już najmniej dotychczaso-
wi przewoźnicy, którym najpierw
szczęki opadły, a później szlag ich
trafił. Było bowiem i tak, że
w poszczególnych dzielnicach sto-
licy jakimś trafem przetarg wy-
grywała inna firma. Wtedy kon-
kurs unieważniano i zaczynano no-
wy. Do skutku, dopóki nie wygrała
„Dormobile”. W ten sposób wy-
kolegowano około 70 lokalnych
przewoźników, którzy ogłosili ban-
kructwo.
Ale być może „Dormobile” to
jest debeściak, czyli lepszy, i co waż-
niejsze – znacznie tańszy kontra-
hent, a Kaczor to gospodarz i altru-
ista całą gębą. Otóż nie!
Zanim nastał Kaczyński, dowóz
niepełnosprawnych dzieci do szkół
Fot. WHO BEE
GŁASKANIE JEŻA
Wykład
– Ty chcesz, Marek, srać we wła-
sne gniazdo? – zapytała mnie jed-
na z czołowych postaci z kierownic-
twa „GW”.
Oczywiście nie chciałem. Nie
chciałem, bo nie mogłem. W koń-
cu – jak pisał Marian Załucki
– mam żonę i dzieci. Zresztą nie do
mnie należała decyzja o publikacji.
Czy to jest rodzaj zwykłego kon-
formizmu? Może tchórzostwo? Za-
pewne tak, tylko że na takie układy
z redakcjami idzie 99,9 procent pol-
skich dziennikarzy i nikt tu nie jest
dziewicą. Różnica pomiędzy nami,
pismakami, jest tylko taka, że jedni
zdają sobie sprawę z odradzającej się
jak hydra cenzury, a inni udają, iż ta-
kiego zwierzęcia w ogóle nie ma.
Ale podczas wspomnianego wy-
kładu głos zabrał też ów dyrektor
domu kultury. On również był prze-
ciwko mnie i zapewniał młodzież
(przyszłych dziennikarzy), że regla-
mentowanie słowa raz na zawsze się
skończyło. Tylko – UWAGA! – tylko
należy... zabronić używania brzydkich
słów, „bo brzydkie słowa są brzydkie”.
Zapytany, co w takim razie zrobić
z połową światowej literatury i czy ko-
sze na śmieci ją pomieszczą, dyrek-
tor wzruszył ramionami i bąknął: „Na-
leży czytać tylko ładną literaturę”.
No i tu doszliśmy do sedna zagad-
nienia, czyli do tego, że dawna cen-
zura z ulicy Mysiej zagnieździła się
w naszych genach i ani myśli wynieść
się stamtąd. Oto jakiś dyrektor jakie-
goś domu kultury stanowi za nas, co
jest ładne, a co brzydkie. I nie cho-
dzi tu o wartość literacką utworu,
tylko o słowa, a ściślej – o litery. Na
przykład o dwie litery, bo ktoś kiedyś
uznał, że litera „D” jest brzydsza
niż dajmy na to „P”. W ten sposób
DUPA jest z gruntu niewłaściwa, zaś
PUPA to już zupełnie co innego.
Z kolei owo „P” w innym słowie (nie
podam w jakim, bo ten tekst cenzu-
ruje Jonasz) jest nie do przyjęcia i na-
leży je zastąpić przez „W” (współżyć).
Nie wiem, co z tego całego wykła-
du wyszło i czy przyszli dziennikarze
wznosili wieczorem toasty upojeni
wolnością „Gazety” i domu kultury,
czy też ukradkiem ocierali łzy, wie-
rząc w to, co im mówiłem, i przekli-
nając los, jaki ich wkrótce czeka.
Oczywiście ktoś może powiedzieć,
że jakiś rodzaj cenzury jest potrzeb-
ny i nazywa się on odpowiedzialno-
ścią za słowo. Owszem. Podam więc,
jak wygląda taka odpowiedzialność.
Oto „Gazeta Wyborcza” w ciągu ostat-
niego roku – licząc od maja do maja
– zmuszona była do zamieszczenia 324
sprostowań swoich tekstów (dane Mi-
nisterstwa Sprawiedliwości). Natomiast
my, podobno brukowiec okrutny,
w ciągu pięciu lat istnienia musieli-
śmy aż dwanaście razy prostować błęd-
nie podane informacje. A i tak dwa-
naście razy Jonasz dostawał szału. Spe-
cjalnie dla dyrektora domu kultury nie
napiszę, że „dostał kurwicy”.
A na koniec powiem tak: może
naprawdę cenzury w Polsce nie ma.
Jeszcze nie ma, jeśli wziąć pod uwa-
gę to, co nastąpi, gdy zapanuje – jak
to nazywa profesor Senyszyn – ka-
czyzm. MAREK SZENBORN
Wyższa Szkoła Humanistyczno-Eko-
nomiczna w Łodzi zaprosiła piszące-
go te słowa na quasi-wykład dla stu-
dentów. Rzecz miała dotyczyć gra-
nic wolności mediów oraz podob-
nych granic w sztuce. Już samo za-
proszenie dziennikarza diabelskich
„Faktów i Mitów” świadczyć by mo-
gło, że wolność istnieje. A jednak...
Na miejscu okazało się, że oprócz
MS zaproszono także redaktora „Ga-
zety Wyborczej” i dyrektora pewne-
go domu kultury (mniejsza o nazwi-
ska). Moderatorem był sympatyczny
student, a widzami i słuchaczami – je-
go koledzy i koleżanki. No i rozpo-
częła się dyskusja...
– Nie ma porównania pomiędzy
dawnymi i nowymi czasy, jeśli cho-
dzi o cenzurę – zaczął dziennikarz
„Wyborczej” i dodał z pełnym prze-
konaniem, iż cenzura obecnie prak-
tycznie nie istnieje.
Tylko fakt, iż mówił krótko, spra-
wił, że nie dostałem zajadów ze śmie-
chu. Otóż cenzura istnieje jak naj-
bardziej, a najlepszy dowód, że „Wy-
borcza” ma się całkiem dobrze. Po-
nieważ w „FiM” Jonasz nie wywala
jeszcze (?) tekstów na zasadzie „nie,
bo nie” z przyczyn politycznych, więc
spieszę ujawnić, że odmówiono mi
w „Gazecie” (pracowałem tam kilka
lat) publikacji artykułu o tym, że pol-
skiej armii tragicznie brak amunicji.
A odmówiono nie z powodu, iżby tekst
był kiepski (w końcu mógł być), tyl-
ko dlatego, że mógł wykopyrtnąć ze
stołka ówczesnego ministra obrony
narodowej, Onyszkiewicza (UW).
96458677.002.png 96458677.003.png 96458677.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 21 (273) 27 V – 2 VI 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Złoto w błoto
Prowincjałki
„Atrakcyjna ruda Aneta z dużym biustem zapra-
sza na spotkanie” – taki anons kusił spragnio-
nych seksu mężczyzn z Częstochowy. W te pędy biegli do mieszkania rudej,
ładnej i powabnej Anetki G. (25 l.), a tam czekał na nich osiłek Wojciech B.
(20 l.), który za pomocą paralizatora i piąchy powalał ich na ziemię i okra-
dał. Poszkodowani wstydzili się naskarżyć policji, a przede wszystkim – wła-
snym żonom. Teraz gliniarze poszukują sprytnej pary.
Poczta Polska ma listonoszy. Li-
stonosze mają torby oraz dyrek-
torów. Dyrektorzy właśnie pusz-
czają Pocztę Polską z torbami.
W najbliższym czasie możemy
się spodziewać podwyżek wszelkich
przesyłek pocztowych, bo państwo-
wa firma stoi u progu bankruc-
twa. Dwa tygodnie temu mieliśmy
strajk pocztowców, którzy obawia-
ją się zwolnień grupowych,
bo nie ma szmalu, a naj-
łatwiej jest oszczędzać,
zwalniając ludzi. No,
z małym zastrzeże-
niem. W pierwszej
kolejności należy wywalić na
zbitą mordę tych, którzy dopro-
wadzili do gigantycznych strat.
A na pewno nie są to listono-
sze ani panienki z okienka.
Należy więc szybko pozbyć się,
kierując przy okazji do prokura-
tora, „mędrców”, którzy obiecy-
wali gigantyczne zyski, a dopro-
wadzili do niebotycznych strat.
Nie chcę być gołosłowny:
przecież Powszechne
Towarzystwo Emerytal-
ne Pocztylion-Arka
– bardzo lansowa-
ne i w swoim
czasie nawet
związane
z Kościołem – przyniosło 44,1 mi-
liona strat. Bank Pocztowy to 5,1
mln strat. Tej samej wielkości stra-
tami może „pochwalić” się Poczto-
wa Agencja Usług Finansowych.
Również Pocztowe Towarzystwo
Ubezpieczeń Wzajemnych, a także
Pocztowy Fundusz Leasingowy sp.
z o.o. – zamiast zarabiać – lecą
w finansowy dół.
Raport NIK na temat poczty
rzuca na kolana, a przerażenie bu-
dzi świadomość, jak łatwo
wycieka kasa z poczty,
jak złoto zamienia
się w błoto. Oczy
wychodzą na
wierzch ze
zdumienia,
że w tej sy-
tuacji
świetne
samopo-
czucie ma
Tadeusz
Bartko-
wiak ,
dyrektor
Poczty Pol-
skiej, oraz
inni jego
prominentni kolesie. Rzucają
szmalem na lewo i prawo, na przy-
kład do gdyńskiego Prokomu, do
francuskiej firmy Cardiff (ubezpie-
czenia) czy na zakup drogich kur-
tek dla listonoszy. Czyżby potwier-
dziła się polsko-katolicka prawi-
dłowość, że tam, gdzie dużo się
wydaje, równie dużo ląduje w pry-
watnych kieszeniach?
Aha, aha, zapomniałbym! Li-
stonosze nadal chodzą jak chodzi-
li, bo firma, która miała wypro-
dukować te ubrania, do chwili
obecnej nie wykonała zlecenia.
Z roboty wywalono odpowiedzial-
nego za tę niegospodarność Bar-
tłomieja Olesińskiego , dyrekto-
ra Centrum Handlu i Poligrafii
Poczty Polskiej. Tak dokładnie to
go raczej awansowano – Olesiń-
ski dostał 60 patoli odprawy oraz
premię i teraz pracuje w spółce
będącej własnością... Poczty.
Co dalej z tą firmą? A to sa-
mo co np. z Polskimi Kolejami Pań-
stwowymi. Część ludzi pójdzie na
zieloną trawkę, podniesie się ceny
i my, obywatele, pokryjemy kosz-
ty bałaganu, złodziejstwa i nieumie-
jętnego zarządzania przynoszące-
go gigantyczne straty. Ludzie, zejdź-
cie z drogi, bo listonosz jedzie!
ANDRZEJ RODAN
Do sklepu monopolowego w podlu-
belskiej Wąwolnicy wpadło dwóch
zamaskowanych rabusiów. Mieli pistolet, który wymierzyli w ekspedientkę.
Zażądali pieniędzy, wódy i słodyczy. Kobieta tylko po części spełniła ich żąda-
nie – rzuciła w bandytów słoikiem ze słodyczami, a potem walnęła w nich
serią snickersów. Zaskoczeni ostrzałem rabusie nie odpowiedzieli ogniem
– najpierw zbaranieli, a potem zwiali.
Właściciele ponad stu samochodów zapar-
kowanych na osiedlu Konopnickiej w Lubli-
nie klęli na czym świat stoi. Humor popsuł im widok podziurawionych kół, i to
dwóch w każdym aucie. Podobna sytuacja wydarzyła się w gdyńskiej dzielni-
cy Oksywie. Mieszkańcy znajdowali swoje samochody z przebitymi bakami na
paliwo. Okazało się, że zbiorniki przebijał 16-letni chłopak z sąsiedztwa. Robił
dziurę, za pomocą rurki ściągał paliwo i sprzedawał po okazyjnej cenie.
Tatuś wypił z kumem co nieco i nakazał swoje-
mu 7-letniemu synowi odwieźć się do domu. Po-
słuszne pacholę wsiadło na traktor, odpaliło i pojechało. „Zmęczony” tatko
siedział na błotniku. I z pewnością dotarliby bez przeszkód do domu, gdyby
pod Krzczonowem nie „wymusiła na nich pierwszeństwa” karetka pogotowia.
Cudem (papieskim?) nie doszło do tragicznego wypadku. Tatuś stwierdził, że
syn co prawda nie ma prawka, ale zdolniacha jest.
Kilku złodziejaszków z Lęborka przystawiło drabi-
nę do okna banku, wybiło szybę i weszło do środ-
ka. Zauważyli skrzynkę i pomyśleli: tu musi być złoto albo gruba gotówa! Nie
zaglądając do środka, zabrali skrzynkę i w nogi. Pracowników banku czeka te-
raz trochę roboty – muszą przytargać nową skrzynkę z piaskiem do gaszenia
pożaru.
Opracował AR
ny komuch łaszący się do nóg Kościoła. Taki
nowy „wierny” jest bardziej oddany i usłużny niż
niejedna babcia Rydzykowa.
Miałem wielką przyjemność uczestniczyć niedawno
w spotkaniu rozmaitych środowisk lewicowych w Jedlni
Letnisku koło Radomia. Organizatorami byli Stanisław
Matuła i Jerzy Drew-
nowski z Międzynarodo-
wego Stowarzyszenia do
Popierania Nowej Myśli
Europejskiej „Ergon”,
przy wsparciu nieocenio-
nej Fundacji im. Róży
Luksemburg. Dziennikarze, wykładowcy i działacze spo-
łeczni (od socjaldemokratów po... trockistów) zastana-
wiali się, dyskutowali, a nawet kłócili o to, jak przeciw-
działać prawicowej propagandzie i zapobiegać masowej
biedzie i wykluczeniu społecznemu. Wśród gości byli tak-
że politycy: obok senator Marii Szyszkowskiej – m.in.
senator Zbigniew Gołąbek (SLD), reprezentujący region
radomski. Ten ostatni jest godny szczególnego odnotowa-
nia, ponieważ chyba wszystkich obecnych w Jedlni wpra-
wił w zdumienie, które szybko przeszło w zakłopotanie,
a następnie... w obrzydzenie. Otóż mówiąc o papieżu nie
tylko kilkakrotnie użył zwrotu „nasz Ojciec Święty” (no-
wy patron SLD?), ale dowodził, że Jan Paweł II uratował
nasz kraj przed inwazją radziecką w latach 1980–1981.
Można było odnieść wrażenie, że Gołąbek, wybrany gło-
sami lewicy (dawny pierwszy sekretarz gminny PZPR
i działacz ZSMP), nadaje się raczej do przemawiania
w kościele i na antenie Radia Maryja niż na spotkaniach
ludzi lewicy. Pan senator nie bardzo wiedział, co powie-
dzieć, i wyraźnie był zakłopotany towarzystwem, w któ-
rym się nieopatrznie znalazł. Poza aktami strzelistymi do
papieża mówił, że SLD „za wiele obiecywało” i powtarzał
okrągłe zdania o tym, że młodzież jest przyszłością naro-
du. To cudaczne połączenie delirki przedwyborczej z po-
papieską dało piorunujący efekt: powstała nowa wersja
złotoustego, klęcznikowe-
go Oleksego w prowincjo-
nalnym wydaniu.
Na szczęście poza „le-
wicowym” Gołąbkiem,
który zamiast na mszę
trafił przypadkiem na
zjazd socjalistów, było wiele sensownych wystąpień. Zwró-
cono uwagę na zakłamywanie historii, której nowa wer-
sja z żuli, plądrujących w 1976 r. radomskie sklepy zro-
biła bohaterów narodowych. Cóż, każdy system potrze-
buje swoich męczenników, a kiedy takich brakuje, to
trzeba ich wynaleźć. Co najważniejsze – podano wiele
przykładów sensownych działań wspierających opór spo-
łeczny, polegających chociażby na wychodzeniu przez le-
wicowców do pracowników strajkujących w obronie swo-
ich praw. Często bywa tak, że zamiast lewicy trafiają do
załóg agitatorzy Ligi Polskich Rodzin, którzy protest spo-
łeczny próbują wykorzystać dla własnych celów. Zwró-
cono uwagę na potrzebę bardziej prężnego funkcjono-
wania lewicowych mediów – w najgorszym wypadku mo-
gą je zastąpić proste ulotki. W każdym razie trzeba dać
ludziom przeciwwagę dla ogłupiającej propagandy są-
czącej się z telewizorów. Co my w „FiM” czynimy chęt-
nie i co tydzień. Amen.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Jako naród jesteśmy wspaniali, pokazaliśmy to choćby podczas po-
grzebu papieża, ale jako społeczeństwo – absolutnie do dupy.
(Kazimierz Kutz)
RZECZY POSPOLITE
Jesteśmy partią tolerancyjną także dla takiego dramatycznego przypad-
ku, jaki dotyka homoseksualistów. Ale nie mylmy brutalnej propagan-
dy postaw homoseksualnych z nawoływaniem do tolerancji. To jakieś
szaleństwo i z punktu widzenia tego szaleństwa nasze rządy rzeczywi-
ście będą czarną nocą.
(Kazimierz Michał Ujazdowski, wiceprezes PiS)
(...) niektórzy (politycy – dop. red.) przyrzekali, że będą pamiętać
o zmarłym Papieżu, że będą starali się wprowadzać w czyn Jego na-
ukę (...). Pragnę im podsunąć pewne postanowienia, bardzo miłe dla
Jana Pawła II: niech zlikwidują wszelkie ośrodki siejące zgorszenie
i demoralizację społeczeństwa, jak na przykład jatki seksualne (sex sho-
py), domy publiczne (...) wydawnictwa pornograficzne i antyreligijne,
organizacje działające złośliwie przeciwko prawdziwemu dobru rodzi-
ny, punkty handlowe rozpowszechniające środki antykoncepcyjne, pro-
abortywne, rzeźnie, gdzie morduje się dzieci poczęte, i tym podobne
„dobrodziejstwa demokracji”.
(ks. prof. Jerzy Bajda, „Nasz Dziennik” 113/2005)
Pocałunki nie są grzechem same w sobie, natomiast mogą stać się
drogą do ciężkiego grzechu, jakim jest współżycie przedmałżeńskie.
(www.kosciol.pl)
Wybrała OH
Gołąbek papieski
ADAM CIOCH
WREDNE, BO RUDE
SŁODKIEGO ŻYCIA, BANDYTO!
CHULIGANI I BIZNESMEN
WIO, TRAKTORZE!
ALE GŁUPKI!
N ie ma bardziej wzruszającego widoku niż daw-
96458677.005.png 96458677.006.png 96458677.007.png 96458677.008.png 96458677.009.png 96458677.010.png 96458677.011.png 96458677.012.png 96458677.013.png 96458677.014.png 96458677.015.png 96458677.016.png 96458677.017.png 96458677.018.png 96458677.019.png 96458677.020.png
Nr 21 (273) 27 V – 2 VI 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
HONOROWI BIORCY
Prawomocny wyrok Sądu Okrę-
gowego w Rzeszowie zapadł w tej
sprawie już przed rokiem. Duchow-
ny nie trafił jednak do więzienia, bo
twierdził, że choruje na depresję. Sąd
w Strzyżowie kilkakrotnie bezsku-
tecznie wzywał ks. Tadeusza N. na
badania lekarskie. Dopiero po przy-
musowym doprowadzeniu go przed
oblicze psychiatrów biegli stwierdzi-
li, że ksiądz jest wprost idealnym ma-
teriałem na więźnia.
Napierały . To jeden z wolontariuszy
(coś w rodzaju chłopca na posyłki),
którego zadaniem jest dbałość o to,
żeby w piątek biskup Stanisław, broń
Boże, mięsem nie zgrzeszył. No cóż,
taki pościk da się znieść nawet trzy
razy w tygodniu.
Za całokształt pracy duszpaster-
skiej i podjęcie trudnego dzieła bu-
dowy Świątyni Opatrzności kard. Jó-
zef Glemp został odznaczony sta-
tuetką „Duc in altum” („Wypłyń na
głębię”). Nagrodę odebrał 18 maja
br. podczas mszy św. w warszaw-
skiej katedrze. Na tej samej uroczy-
stości pięciorgu świeckim działaczom
katolickim wręczono ordery „Pro Ec-
clesia et Pontifice” („Za Kościół
i Papieża”). W ten sposób „za wy-
bitne osiągnięcia” dla obcego pań-
stwa uhonorowano: założycielkę Sto-
warzyszenia „Przymierze Rodzin”
Izabelę Dzieduszycką , byłego mi-
nistra kultury z ramienia ZChN
w rządzie premier Suchockiej Je-
rzego Górala (wsławił się m.in. tym,
że przez prawie całą kadencję był na
zwolnieniu lekarskim), dyrektora Biu-
ra Finansów w Krajowej Izbie Go-
spodarczej i członka Rady Ekono-
micznej Archidiecezji Warszawskiej
Marka Kamińskiego , właściciela
Oficyny Wydawniczej „Adam” (ma
na koncie ponad tysiąc tytułów ksią-
żek i albumów poświęconych JPII ,
Wyszyńskiemu i Glempowi), oraz
sędziego Izby Cywilnej Sądu Najwyż-
szego i równocześnie (sic!) doradcę
prawnego archidiecezji warszawskiej
Zbigniewa Strusia . Nie ma to jak
uznanie we własnym kółku różań-
cowym. I pamiątka zostanie dla po-
tomnych...
wydaje się ucieszony inwektywami
pod własnym adresem przysyłanymi
mailami przez Rosjan. Ponadto ga-
zeta, powołując się na jeden z ukra-
ińskich portali internetowych, doszu-
kuje się przyczyn niechęci Putina do
Polski w niedawnym zaangażowaniu
naszego kraju w „pomarańczową re-
wolucję” na Ukrainie. No, jak jest
w końcu z tą historią? MAR
Stanisława Wodyńska , pielę-
gniarka z oddziału położniczego,
zdradziła mediom, że tak dużej licz-
by urodzeń w ciągu jednego dnia nie
było w szpitalu od co najmniej dzie-
sięciu lat. „Ojciec Święty dał nam
niesamowity dar!” – zapiszczała.
Wszystkie noworodki są zdrowe, więc
chyba nikt nie wątpi, że mamy do
czynienia z kolejnym cudem papie-
ża. Świadomi są tego również szczę-
śliwi rodzice. Część z nich już zade-
klarowała zamiar nadania dziecku
imienia Karol lub Karolina.
Dopiero będzie skandal w rodzi-
nie, jak któreś z nich wyrośnie przy-
padkiem na (tfu!) ateistę... RB
KAL
DIABEŁ TKWI
W MOKASYNACH
RP
Pracownicy niewielkiego sklepu
obuwniczego w Kornwalii zwrócili się
do proboszcza miejscowej parafii
z prośbą o wypędzenie ducha, który
upodobał sobie... parę brązowych skó-
rzanych mokasynów. Jak twierdzą
młode ekspedientki, od jakiegoś cza-
su buty nieustannie spadały z półki,
lądując zawsze w tej samej pozycji,
albo zamieniały się miejscami na wy-
stawie. Duchowny ocenił, że koniecz-
ne będzie przeprowadzenie komplek-
sowych egzorcyzmów całego lokalu.
Okoliczni mieszkańcy są zdania, że
za obuwnicze figle odpowiada duch
byłego właściciela budynku – rzeźni-
ka, który w XIX wieku popełnił sa-
mobójstwo w pobliskiej szopie. Czyż-
by mokasyny były zrobione z jego
ofiary, np. cielaka?
„U ŚW. WOJCIECHA”
EUROMETEOR
W katedrze gnieźnieńskiej, a do-
kładnie w części użytkowej dobudo-
wanej do głównej bryły, podwoje
otworzyła kawiarnia. Przebojem stał
się sernik, no i oczywiście papieskie
kremówki. Nie ma jeszcze piwa
i schabowego, ale – jak się dowia-
dujemy – jest to jedynie kwestia cza-
su. Arcybiskup Henryk Muszyń-
ski pozazdrościł Częstochowie i Li-
cheniowi, nakazując zwiększenie ob-
rotu w sklepiku z pamiątkami; za-
mierza też wprowadzić obowiązko-
wy haracz, który przyjdzie płacić tam-
tejszym przewodnikom. Marzy się
ekscelencji centrum pielgrzymkowe
z prawdziwego zdarzenia, gdzie znaj-
dą się m.in. apartamenty gościnne
dla najbardziej kasiastych gości, ka-
jutki dla gawiedzi, sala audiowizual-
na i restauracja. Ksiądz Krzysztof
Redlak , rzecznik Kurii Metropoli-
talnej w Gnieźnie, zapowiada... in-
tensyfikację zbiórek pieniędzy na te
zbożne cele.
PAPAHIBICJA
Ci spośród mieszkańców Wado-
wic, którzy 85 rocznicę urodzin śp.
Karola Wojtyły zamierzali uczcić
tradycyjnym kielichem „za spokój du-
szy”, 17 i 18 maja nie mogli legalnie
nabyć alkoholu. W tych dniach na
mocy zarządzenia pani burmistrz
Ewy Filipiak w papieskim grodzie
obowiązywała prohibicja. Zakaz
sprzedaży i podawania napojów wy-
skokowych wprowadzono „w związ-
ku z uroczystościami o charakterze re-
ligijnym ku czci Ojca Świętego Jana
Pawła II i związanym z tym znacz-
nie większym napływem pielgrzymów,
zwłaszcza dzieci i młodzieży szkolnej”.
Ciekawe, czy prohibicja objęła
także wadowickie plebanie. MW
MW
Warszawska prokuratura chce
uchylić immunitet Witoldowi Tom-
czakowi (na zdjęciu), europosłowi
z LPR. Powód: zniszczenie w 2000
roku w galerii „Zachęty” rzeźby przy-
gniecionego meteorem papieża Woj-
tyły . Odpowiedni wniosek już wpły-
nął do Prokuratury Krajowej, skąd
powinien trafić do Strasburga. Tam
Tomczak już zasłynął – żądał po-
wieszenia na sali plenarnej krzyża
oraz otwarcia w gmachu PE kaplicy
do katolickich modłów.
Póki co śledczy muszą przesłu-
chać kilkoro świadków. Wśród nich
byłą dyrektor „Zachęty” – Andę Rot-
tenberg , którą Tomczak nazwał
„urzędnikiem państwowym żydow-
skiego pochodzenia”. Jeśli sąd ska-
że europosła, grozi mu kara do pię-
ciu lat odsiadki.
DZIEŃ... ZWYCIĘSTWA
MW
Burmistrz miasta Espertantina
w Brazylii oficjalnie zadeklarował
dzień 9 maja Dniem Orgazmu.
Nieoficjalnie święto takie było
celebrowane w tym mieście (1800
km na północ od Rio de Janeiro)
od lat, ale poprzedni burmistrz za-
wetował projekt oficjalnej legaliza-
cji. Północna Brazylia to konserwa-
tywny, religijny region, więc ani wła-
dze, ani Kościół kat. nie chciały
o czymś takim słyszeć.
„Odczuwamy orgazm wszystki-
mi zmysłami – mówi rzeczowo no-
wy burmistrz, Felipe Santolina .
– Jest nawet zespół dyskutujący
o przedwczesnym wytrysku. Kobie-
ty mają większą trudność w osiągnię-
ciu orgazmu niż mężczyźni, zwłasz-
cza mężatki”. W ramach obchodów
Dnia Orgazmu odbyły się dyskusje
seksuologów z całej Brazylii, wysta-
wiono sztukę Evy Ensler pt. „Mo-
nologi waginy”. Początkowo pomy-
słowi towarzyszyła atmosfera skan-
dalu, ale ludzie przyzwyczaili się
i polubili nowe święto.
BRAWO, „WYBORCZA”!
KAL
W ramach akcji „T-shirt dla Wol-
ności”, zorganizowanej przez Fun-
dację dla Wolności i „Gazetę Wy-
borczą”, wyróżniono pomysł na ko-
szulkę z napisem... „Nie płakałem
po Papieżu”. Akcja tiszertowa pole-
ga na lansowaniu koszulek z hasła-
mi obnażającymi niesprawiedliwość
i hipokryzję. Na koszulkach znala-
zły się m.in. stwierdzenia: „Jestem
lesbijką”; „Jestem na liście” (Wild-
steina – przyp. red. ) itp. Teraz przy-
szła kolei na hipokryzję papieską.
Kolegom z „Wyborczej” – na ogół
przez nas krytykowanej – gratuluje-
my tym razem odwagi i przenikli-
wości. Tylko to duże „P” w wyrazie
„Papież” tchnie trochę... No wła-
śnie – hipokryzją.
JAK POŚCI BISKUP
JESIEŃ POMNIKÓW
Czwartek, hipermarket Tesco
w Kaliszu. Na stoisku z rybami jeden
z klientów wprost szaleje. Nie wy-
gląda na zamożnego gościa – na no-
gach wykręcone w podeszwach bu-
ty, szetlandzik pamiętający późnego
Gierka. Ale nie wygląd czyni czło-
wieka! Ekspedientka pakuje mu do
torby same rarytasy. Ponad 2-kilogra-
mowy świeżutki norweski łosoś, trzy
wielkie kostki ryby maślanej (34 zł za
kg!), kilka pstrągów, wędzony węgo-
rzyk, filetowana sola. Rachunek wy-
nosi blisko 400 zł. Jakież jest nasze
zdziwienie, kiedy po godzinie namie-
rzamy (czysty przypadek!) klienta
z hipermarketu przed wejściem do sie-
dziby kaliskiego biskupa Stanisława
KC
W Nowym Sączu ma stanąć
„skromniutki” 10-metrowy pomnik
papy – jedynie za circa-about 2 mln
zł. To chyba najdroższy z około 200
pomników w Polsce, a jego twórcą
jest prof. krakowskiej ASP Czesław
Dźwigaj , który zrealizował już 36
papieskich podobizn. Pomnik ma być
odsłonięty 16.10.2005 r.
W Warszawie Kaczordomus chce
odsłonięcia pomnika JPII w tym sa-
mym dniu. Sądzić należy, że mały
Lech dorzuci sporo z miejskiej kasy
do tego dzieła, bo byłby to dyshonor,
gdyby stolica miała pomnik niższy od
nowosądeckiego. Stanie na placu Pił-
sudskiego, który zmieni nazwę na plac
JPII – a Dziadka przeniesie się
w mniej eksponowane miejsce.
Kiedyś mieliśmy akcję „1000
szkół na Tysiąclecie”...
LOVE ME BENDER
AC
Nasz ulubieniec, radiomaryjny
profesor Ryszard Bender , został sze-
fem lubelskiego sejmiku. Jednocze-
śnie z funkcji pogoniono Dariusza
Sadowskiego z SdPl oraz cały ludo-
wo-lewicowy zarząd województwa.
Lubelszczyzną będą więc rządzić
narodowcy z LPR, Samoobrony i z
„podkańskiego” skrzydła PSL. Trze-
ba jednak przyznać, że współautorem
sukcesu katoprawicy jest sama lewi-
ca, która od wielu lat lansowała mier-
noty na czołowe stanowiska w re-
gionie. Budziło to niezadowolenie na-
wet w szeregach SLD.
JF
„WPROST”
IDIOTYCZNE!
Przed ambasadą Rosji w Warsza-
wie i konsulatami w innych miastach
Polski można zobaczyć jeżdżący gi-
gantyczny billboard, przedstawiający
Putina z nosem długim jak Pino-
kio. Szopka przeprowadzana przez
tygodnik „Wprost” ma być – według
gazety – reakcją Polaków na fakt, iż
podczas tegorocznych obchodów za-
kończenia II wojny światowej prezy-
dent Rosji przedstawił stalinowską
wizję historii. Sam tygodnik – cho-
lernie dumny ze szkody, jaką uczy-
nił polskiej racji stanu – najbardziej
PSz
KC
DEPRESJA
PRZED KICIEM
PAPIESKIE DZIECI
Ksiądz Tadeusz N. , który zo-
stał skazany na karę 3 lat więzienia
za przejechanie w 2002 r. w Połom-
ni 11-letniej Ani Betlej , nieudziele-
nie jej pomocy i ucieczkę z miejsca
wypadku, trafi wreszcie za kratki. Sąd
Najwyższy oddalił bowiem kasację
obrońców duchownego.
W 85. rocznicę urodzin Jana Paw-
ła II w wadowickim szpitalu jego
imienia przyszło na świat jedenaścio-
ro nowych obywateli RP – sześciu
chłopców i pięć dziewczynek.
96458677.021.png 96458677.022.png 96458677.023.png 96458677.024.png 96458677.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin