Fakty i Mity 13-2005.pdf

(10844 KB) Pobierz
str_01_13.qxd
W konfesjonale „FiM”: O Kościele, Kuklińskim, stanie wojennym...
SPOWIEDŹ JARUZELSKIEGO
Str. 8, 9
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 13 (265) 7 KWIETNIA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Czytelniku!
Znajdź w tym
primaaprilisowym
numerze „FiM”
jeden artykuł
całkowicie
wyssany z palca.
Czekamy na
e-maile.
Są nagrody!
Macierewicz i Wassermann – tańczą
w Krakowie w rytm tej muzyki, chciwie
wsłuchując się w kakofonię półprawd, a przede
wszystkim – fałszu. Te „rewelacje”, a tak na-
prawdę kłamliwą truciznę, sejmowi prokurato-
rzy będą teraz upowszechniać, zarażać nimi in-
nych i wykorzystywać dla własnych, zapewne
podstępnych celów.
Ujawniamy, dlaczego Andrzej Czyżewski
kłamie.
Str. 10, 11
Str. 3, 7
Lista Trepki
Odnaleźliśmy pierwowzór „listy Wildsteina”! Praszczur dziennikarza
„Rzepy” działał już w XVII wieku. Ścigał i lustrował chłopów oraz
mieszczan, którzy podrabiali królewskie nadania tytułów szlacheckich.
Działalność Waleriana Trepki mniej jednak zrobiła złego w Polsce,
aniżeli numer, jaki odwalił jego prawicowy naśladowca.
Czyżby dlatego, że Trepka gnębił wyłącznie podlejsze stany?
Str. 2, 3, 4
Wrzód na dupie
Str. 10, 11
Kandydat PiS na prezydenta RP bez osłony... I bez osłody,
jaką fundują mu prawicowe media. Grzeszny żywot
Lecha K. – zawarty w Komentarzu Naczelnego
– zawiera wszelkie możliwe odpowiedzi na jedno pytanie:
dlaczego Kaczyński nie może zostać prezydentem?
Odnaleźliśmy pierwowzór „listy Wildsteina”! Praszczur dziennikarza
„Rzepy” działał już w XVII wieku. Ścigał i lustrował chłopów oraz
mieszczan, którzy podrabiali królewskie nadania tytułów szlacheckich.
Działalność Waleriana Trepki mniej jednak zrobiła złego w Polsce,
aniżeli numer, jaki odwalił jego prawicowy naśladowca.
Czyżby dlatego, że Trepka gnębił wyłącznie podlejsze stany?
Str. 7
O n gra w Hamburgu, a oni – Giertych,
O n gra w Hamburgu, a oni – Giertych,
Macierewicz i Wassermann – tańczą
w Krakowie w rytm tej muzyki, chciwie
wsłuchując się w kakofonię półprawd, a przede
wszystkim – fałszu. Te „rewelacje”, a tak na-
prawdę kłamliwą truciznę, sejmowi prokurato-
rzy będą teraz upowszechniać, zarażać nimi in-
nych i wykorzystywać dla własnych, zapewne
podstępnych celów.
Ujawniamy, dlaczego Andrzej Czyżewski
kłamie.
Lista Trepki
96458669.027.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 13 (265) 1 – 7 IV 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Z okazji Wielkanocy zionęli ogniem biskupi. Wiel-
gus pomstował na rzekomo „zbrodnicze i siejące moralny za-
męt” prawa, jakie chce się ustanowić w Polsce. Glemp wi-
dział Chrystusa pogrzebanego w europejskim grobie i polską
młodzież wyznającą „dziwaczne wierzenia”.
Trzeba mniej pić biskupom, zwłaszcza w Wielkim Tygodniu!
Wrzód na dupie
Lechowi Kaczyńskiemu dobrze posłużyła dęta konwencja par-
tyjna i wyborczy falstart: prezydentem kraju chce go widzieć
19 proc. wyborców. Drugie miejsce w sondażu PBS zajął Zbi-
gniew Religa (17 proc.), a trzecie – Włodzimierz Cimosze-
wicz (16 proc.). W symulacji drugiej tury wyborów zwyciężył-
by Kaczyński, pokonując Religę (52 do 48 proc.).
Że Polacy po latach demokracji à la Kwaśniewski chcą dyktatora
– to naturalne, ale żeby miał nim być Kaczyński, wybryk natury?!
ności, a to z powodu najnowszych sondaży pokazują-
cych, że Lech Kaczyński prowadzi w rankingu kandydatów
na prezydenta RP. Do dziś nie mogę strawić białej kiełbasy
i sernika, bo na wątrobie siedzi mi Kaczor. Mały co prawda,
ale żylasty jak jasna cholera.
Jest to kandydatura najbardziej dla Polski niebezpieczna,
a przy tym – jak widać – dość realna, zwłaszcza jeżeli PiS
i PO dogadają się co do układu – nasz prezydent (Kaczyński),
wasz premier (Rokita) i Platforma nie wystawi własnego kan-
dydata. Z trojga złego wolę już Giertycha młodszego od bliź-
niaczych Kaczek. Romek jest bezczelny, ale bystry, ci dwaj
– tylko bezczelni. Cimoszewicza lubi moja żona, więc ja go-
ścia strawić nie mogę. Ale gdyby mojej żonie spodobał się
któryś z Kaczorów, natychmiast zagroziłbym rozwodem. Coś
musi być w powiedzeniu Wałęsy, że bliźniacy już
w brzuchu u mamy ostro ze sobą rywalizowa-
li. Chyba ta rywalizacja, tak jak późniejsza
walka o lepszy cycek, spowodowała, że
Kaczorki wyrosły na mutantów nie-
nawidzących ludzi. Ale do rzeczy.
Lech jest poważnym zagrożeniem
dla podstaw demokracji. Ten mały
führerek gardzi Sejmem, Senatem,
a także Radą Miasta Warszawy, ra-
dami dzielnic i wszelkimi stołeczny-
mi „dziadami”. Oficjalnie, w swojej re-
klamówce, chrzani, że nie zgadza się
na ubóstwo staruszków i głodowanie
dzieci. Śmiechu warte! Jednym z jego
pierwszych posunięć jako prezydenta by-
ło wstrzymanie dotacji dla wszelkich (po-
za kościelnymi) instytucji charytatywnych.
Doprowadził do upadku Fundację TUS, zapew-
niającą transport dla niepełnosprawnych. Ciągle
kombinuje, jak wydać publiczny grosz na różne głu-
poty – pomniki i muzea. Każdą instytucję, której prezy-
dent Lech nie może poddać kontroli – publicznie lży (np. Sejm
kontraktowy w latach 1990–1991). W latach 2002–2005 za-
szczycił swą obecnością jedną czwartą wszystkich sesji Ra-
dy Miasta. Unika w ten sposób trudnych pytań. Ponieważ nie
mógł zlikwidować zapisanych w ustawie rad dzielnic, ich ro-
lę maksymalnie ograniczył. Nie uznał np. zarządu dzielnicy Wa-
wer i powołał tam swego pełnomocnika. Kaczyński jest zwo-
lennikiem centralnego zarządzania na wzór stalinowski. W je-
go koncepcji samorządy mają być wykonawcami decyzji za-
padających na górze. Realizując totalitarny model totalnej kon-
troli, doprowadził w Warszawie do wzrostu biurokracji i ba-
łaganu w urzędach. Niektóre dokumenty krążą między biura-
mi nawet pięciokrotnie. Petent składa je w urzędzie dzielnicy,
ten przekazuje je do Ratusza, Ratusz do swojej delegatury
w dzielnicy, ta do urzędu dzielnicy, a w końcu wracają do Ra-
tusza. Czas oczekiwania na zezwolenie budowlane wynosi
w Warszawie 9–11 miesięcy. Nakładanie się uprawnień ge-
neruje dodatkowe koszty i osłabia konkurencyjność miasta.
„Nasz” kandydat chciałby całkowicie upolitycznić państwo.
Z NIK-u (prezes w latach 1992–1994) zrobił przechowalnię
dla działaczy swojego Porozumienia Centrum, a stolicę trak-
tuje jak łup polityczny. Do Warszawy ciągną tabuny nieudacz-
nych, głodnych stanowisk działaczy PiS z całego kraju. Nie li-
czą się ich kompetencje, a jedynie rekomendacja udzielana
przez posłów PiS. Wybranym regionom przypadają – w ra-
mach podziału łupów – konkretne dzielnice. I tak Wilanów
trafił w ręce chłopców z Łodzi, Żoliborz opanowali ludzie z Po-
morza, a Śródmieście przypadło PiS-owcom z Podlasia.
Pasją bliźniaka jest tworzenie policji politycznej. W latach
1990–1991 był ministrem stanu w Kancelarii Prezydenta
Lecha Wałęsy i odpowiadał za bezpieczeństwo, a robotę za-
czął od budowania nowej, jemu podległej bezpieki. Kontrolo-
wała ona przeciwników politycznych i samego prezydenta.
Skrzydełka rozwinął też w połowie 2000 r., kiedy został mini-
strem sprawiedliwości. W Prokuraturze Generalnej udało mu
się w ciągu roku urzędowania zbudować system zbierania ha-
ków na potencjalnych wrogów do trzeciego pokolenia. Z pew-
nością teraz może zabłysnąć czarną teczką, taką jaką miał Ty-
miński, tyle że pełną. Musiał wiedzieć o każdym pierdnięciu
prokuratora, a zasłynął poleceniem, aby wszczynali oni śledz-
twa przeciwko dziennikarzom opisującym afery rządu Buzka.
Bracia K. nie mogą długo pozostawać w zgodzie z kim-
kolwiek. Bardzo szybko z koalicjanta przeistaczają się w kon-
kurenta, a następnie – śmiertelnego wroga. Tak wyglądały
ich związki z rządem Mazowieckiego, Olszewskiego, z Wałę-
są i koalicją PiS-PO w Warszawie. Jeśli Lech zostanie pre-
zydentem, to – przy jego kłótliwości i niezdolności do zawie-
rania kompromisów – należy się spodziewać, że Zachodowi
pokaże kuper, a na Rosję zacznie kłapać dzio-
bem. Stracimy ostatnich sojuszników, na-
wet wśród czeczeńskich bojowników.
Lech nie ma skrupułów. Nie zawa-
hał się, aby zbudować koalicję z LPR,
dotąd solidarnie traktowaną jako eks-
trema, której nie wolno dopuścić
do władzy. Kaczyński uznał, że skin-
headzi nadają się idealnie na bur-
mistrzów dzielnic w Warszawie,
na posadę szefa rady stolicy i sze-
fów miejskich spółek. Powód? Lu-
dzie Giertycha tak samo nie znoszą
wolności: słowa, opinii, preferencji
seksualnych i przekonań, także religij-
nych. Z tego powodu od ponad trzech
lat Kaczyńskim jest po drodze z Opus Dei,
z którym już nie raz zdążyli się pogryźć...
Bracia K., niczym Cyryl i Metody, naj-
chętniej wprowadziliby w Polsce ustrój rzym-
skokatolicki. Swoje pomysły na rewolucję mo-
ralną czerpią od amerykańskich konserwatystów. Tra-
dycja, wiara i pogarda dla wszelkiej inności są ważniejsze
od ekonomii. Dają również świetne pole dla tematów zastęp-
czych. A to ważne, bo PiS nie ma programu gospodarcze-
go. Lech na swoim warszawskim poligonie sukcesywnie
zadłuża miasto bez żadnej koncepcji wykorzystania kredy-
tów. Jednocześnie Warszawa prawie nie wykorzystuje bez-
zwrotnych dotacji z UE. Nieudaczni urzędnicy z PiS i LPR nie
potrafią zorganizować najprostszego przetargu (właśnie unie-
ważniono piąty przetarg na tramwaje dla stolicy).
Na tych, co to już za młodu podprowadzili księżyc, ciąży
niewyjaśniona afera Telegrafu, w którego radzie nadzorczej za-
siadał Lech. W małą firmę, w latach 1991–1992 państwowe
przedsiębiorstwa wpompowały na głupiego kilkanaście milio-
nów złotych. Inwestycje nie przyniosły grosza zysku. Kolej-
nym skokiem na kasę szefów Porozumienia Centrum, na cze-
le z Lechem, było zagarnięcie majątku Skarbu Państwa – bu-
dynków biurowych oraz drukarni „Ekspressu Wieczornego”,
należących do RSW Prasa-Książka-Ruch. Zyski z wynajmu biur
szły i idą dalej poprzez fundacje na potrzeby PiS, a także fi-
nansowanie nacjonalistycznych pism, np. „Nowego Państwa”.
I wreszcie afera FOZZ. PC miało najściślejsze związki
z Funduszem, otrzymywało z jego kasy najwięcej. Bracia re-
komendowali też Grzegorza Żemka, przestępcę skazanego
przed trzema dniami na 9 lat więzienia i 720 tys. grzywny,
jako kandydata PC na prezesa NBP!
Lech Kaczyński to wrzód na dupie Polski, złośliwy czyrak
nabrzmiewający od lat, karmiący się krótkowzrocznością tych,
którzy go przez lata promowali, dając mu raz po raz zielone
światło. Jednak pasożyt ma to do siebie, że w końcu musi
zeżreć żywiciela. Do tej pory bałem się, że rozdziobią nas
kruki i wrony, te watykańskie, w czarnych chałatach. Któż
się spodziewał, że dołączą do nich dwa rodzime Kaczory, na
polskiej głupocie wyhodowane...
Zapadły wyroki w procesie FOZZ: Grzegorz Żemek, protego-
wany Kaczyńskich, dostał 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny
(udowodniona kradzież 15 mln zł), Janina Chim – 6 lat odsiad-
ki i 500 tys. zł. Wśród czterech innych skazanych można znaleźć
Dariusza Przywieczerskiego (3,5 r. więzienia i 320 tys. zł) – wy-
dawcę „Trybuny”. W ciągu 2 lat działania FOZZ wyciec mogło
z niego nawet 0,5 mld zł. Oficjalnie innych winnych nie ma, choć
najwięksi złodzieje cieszą się (i to jak!) wolnością.
Żemek też miał fart. Pięć lat (za tyle pewnikiem wyjdzie) za pół
miliarda! Kto nie chciałby posiedzieć? No, kto?!
Redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego”, ks. Adam Bo-
niecki, wyjawił, że Episkopat zwleka z radykalnymi rozstrzygnię-
ciami sprawy Radia Maryja, bo obawia się, że skrzywdzi w ten
sposób jego słuchaczy, „którzy trudnych decyzji nie zrozumieją”.
Największą krzywdą dla słuchaczy jest już samo istnienie Radia
Maryja. Zresztą Episkopatu też.
WATYKAN W komentarzu do drogi krzyżowej, odprawionej
w Wielki Piątek w Koloseum, kard. Ratzinger – szef Kongrega-
cji Doktryny Wiary – mówił o tonącej łodzi Kościoła. Histerycz-
nie domagał się od Boga ratunku dla Kościoła pogrążonego
w „brudzie, pysze i egoizmie”. Tradycyjnie potępił badania gene-
tyczne i klonowanie.
„Brud, pycha, egoizm” – cieszymy się, że nasze publikacje znaj-
dują potwierdzenie u tak wysokich hierarchów Watykanu.
Wielkanoc przyniosła nowe zjawisko w historii obecnego ponty-
fikatu – papież publicznie charczący. W Polsce uznano to przy-
gnębiające widowisko za przejaw bohaterstwa JPII i ogłoszono:
„Tegoroczne święta są smutne, bo papież do nas nie przemó-
wił”. Komentatorom telewizyjnym pomylił się także papież
z Panem Jezusem, więc już nie było wiadomo, kto bardziej cier-
piał i czy obchodzimy tylko rocznicę Wielkiego Piątku...
...czy może właśnie na naszych oczach dokonuje się odkupienie.
Gazeta „La Repubblica” ujawniła, że faktyczne kierownictwo
Kościoła, czyli abp Dziwisz i kard. Sodano, żre się już o sche-
dę po Wojtyle. Dziwisz chciał nawet wymusić na papieżu dy-
misję kardynała. Przejął też, pod pretekstem choroby JPII,
pełną kontrolę nad nominacjami kościelnymi – odsunął od
papieża szefa kongregacji biskupów, kard. Re.
Niech no tylko taki Re zostanie papieżem to Dziwisz wyląduje na
wikariatce pod Białą Podlaską.
USA Mimo nacisków Kościoła i rodziców sąd nie zgodził się na
sztuczne przedłużanie życia Terri Schiavo, skazując ją de facto na
śmierć głodową, zamiast racjonalnie zdecydować o natychmia-
stowej eutanazji. W tej sytuacji ksiądz Tadeusz Malanowski, od
15 lat „duszpasterz” Terri, udzielił jej „komunii” – wlał do jej ust
kroplę konsekrowanego wina i udzielił ostatniego namaszczenia.
Kościół jest w stanie wiele zrobić dla propagandowego picu.
Komunii odmawia zwykle nie tylko nieprzytomnym, ale także
np. dzieciom z ciężkim upośledzeniem umysłowym.
ROSJA/POLSKA Moskiewscy radni chcą odwdzięczyć się War-
szawie za rondo im. Dżochara Dudajewa. Planują zmienić na-
zwę ulicy, przy której stoi ambasada polska, na ulicę Michaiła
Murawiowa „Wieszatiela”, pogromcy powstania styczniowego.
Mamy pomysł bardziej pragmatyczny: dajcie nam z Moskwy dru-
giego takiego „Wieszatiela”, żywego i prawdziwego – żeby zrobił
porządek z głupimi warszawskimi radnymi.
PORTUGALIA Ledwie Partia Socjalistyczna wygrała wybory,
a już na koniec czerwca zapowiedziano ogólnonarodowe re-
ferendum w sprawie aborcji. Społeczeństwo ma się wypowie-
dzieć, czy chce zniesienia restrykcyjnej ustawy i zezwolenia
na legalną aborcję do 10 tygodnia ciąży.
Lewicowa „zaraza” z Hiszpanii przeszła na sąsiednią Portugalię.
Niestety, Polska leży zbyt daleko, abyśmy i my mogli zachorować.
BRAZYLIA Właśnie zaczął działać projekt rządowy, polegający
na darmowym rozdawnictwie środków antykoncepcyjnych w 6 tys.
szpitali i 63 tys. przychodni. Episkopat jest wściekły i grzmi – do-
kładnie tak jak w Katolandzie – że swobodny seks doprowadzi
do seksualnych perwersji i masowego zjawiska prostytucji (sic!).
Drodzy biskupi, normalni ludzie nie zawsze płacą za uprawianie
seksu. Nie rozciągajcie waszych nawyków na całe społeczeństwo.
INDONEZJA Potężne trzęsienie ziemi (8,7 stopnia w skali
Richtera) tym razem zabiło „tylko” kilka tysięcy osób i spo-
wodowało 3-metrowe tsunami.
Polskę zalała największa w historii powódź w 1997 roku, tuż po
wizycie papieża i jego serii błogosławieństw, a „Opatrzność” upodo-
bała sobie trzęsienie ziemią akurat w katolickie święta. Przypa-
dek, czy może prawdziwy Bóg się gniewa?
JONASZ
N astępnego dnia po świętach nabawiłem się niestraw-
96458669.028.png 96458669.029.png 96458669.030.png 96458669.001.png
Nr 13(265) 1 – 7IV2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
kuratury Apelacyjnej
w Krakowie transmito-
wane są z Niemiec ze-
znania dotyczące funkcjonowania
w Polsce mafii paliwowej. Składa je
były prokurator Andrzej Czyżew-
ski , który po stanie wojennym wy-
emigrował do Niemiec, gdzie otrzy-
mał obywatelstwo. Był później mniej-
szościowym udziałowcem firmy
Dansztof z Bogatyni, stanowiącej jed-
no z ogniw ogólnopolskiego łańcu-
cha spółek, uczestniczących w me-
gaprzekręcie polegającym na niele-
galnym obrocie paliwami i wyłudze-
Charakterystycznym akcentem
dotychczasowych sesji wideoprzesłu-
chań jest zdumiewająca dyskrecja
uczestniczących w nich posłów.
O ile wcześniej na wyścigi dzielili się
z dziennikarzami najtajniejszymi
szczegółami, teraz, nawet tacy pa-
cjenci jak Giertych i Macierewicz ,
puszczają zaledwie bączki o „pora-
żającej wymowie zeznań i koniecz-
ności ich weryfikacji” przed ujaw-
nieniem nazwisk, którymi Czyżew-
ski „sypie jak z rękawa”.
Skądinąd wiadomo nam, że świa-
dek postawił już w nader kłopotli-
wej sytuacji:
byłego wicepremiera Janu-
sza Tomaszewskiego (AWS) i jego
„spółdzielnię” uczestniczącą w poli-
tycznym układzie kontrolującym in-
teresy paliwowe;
zajmowali się ochroną mafii. Z kolei
adwokaci: Aleksander Bentkowski
(cztery kadencje w Sejmie z ramie-
nia PSL) i Robert Kornecki ze Szcze-
cina (konsul honorowy Estonii) to lu-
dzie, którzy za astronomiczne hono-
raria ułatwiali łotrom dostęp do po-
lityków, urzędników ministerstw, ban-
kowców… W zeznaniach pojawia się
też generalicja i wysocy rangą byli ofi-
cerowie służb specjalnych (zarówno
wojskowych, jak i cywilnych), wciąż
jakoby sterujący agenturą uplasowa-
ną w newralgicznych instytucjach pań-
stwa oraz bankowości.
I co o tym wszystkim myśleć?
przekrętów. Opowiada biznesmen:
– Afery mogłoby nie być nawet do dzi-
siaj, gdyby nie zemsta zdradzonej ko-
biety. Dansztof prowadził Krzysztof
Choma razem z konkubiną Danutą
Gaszewską . On był wcześniej zaopa-
trzeniowcem kopalni w Bogatyni i „sie-
dział w temacie” paliw. Kombinowa-
li z BGM na dużą skalę. Przede wszyst-
kim „robili” papiery legalizujące olej,
ale mieli też swój skład, a nawet wy-
najmowali całą bocznicę kolejową we
wsi Zaręba pod Zgorzelcem. Poznali
Czyżewskiego, gdy ten był przedstawi-
cielem niemieckiej firmy VEBA po-
siadającej rafinerię w Schwedt, skąd
Stefana Jurczaka (byłego se-
natora z listy NSZZ „Solidarność”),
Zbigniewa Wassermanna (PiS,
za rządów AWS w Prokuraturze Kra-
jowej), Andrzeja Celińskiego
(SdPl) oraz Krzysztofa Janika
i Jerzego Szmajdzińskiego (obaj
SLD), których Czyżewski bezsku-
tecznie – jak twierdzi – próbował
kilka lat temu zainteresować spra-
wą paliwowych przekrętów.
kabarecik
Armia prokuratorów i policjantów dostała
pilną robotę. Mają rzucić wszystko i weryfiko-
wać „porażające” zeznania świadka,
opowiadającego sejmowej komisji śledczej
ds. Orlenu o polskiej mafii. Dla rekinów
paliwowych przekrętów znów zapaliło się
zielone światło…
Prokuratura twierdzi, że ta budowla nie istnieje, ale my odnaleźliśmy willę „Baraniny” – miejsce
tajnych spotkań baronów paliwowych z prokuratorami, sędziami i politykami Fot. WHO BEE
niach akcyzy. Od trzech lat poszu-
kiwany jest przez prokuraturę w Zie-
lonej Górze, gdyż nie stawia się na
przesłuchanie w tej sprawie. On sam
twierdzi, że ścigają go (a nawet pra-
gną zabić) za zbyt głęboką wiedzę
o związkach mafii z polityką, którą
to wiedzą od dawna już usiłował
podzielić się z organami ścigania.
Świadek przesłuchiwany jest
przez niemieckiego prokuratora
w Hamburgu, a obraz i dźwięk, dzię-
ki łączom internetowym, trafia do
Krakowa, skąd dwaj polscy proku-
ratorzy oraz członkowie sejmowej
komisji śledczej ds. Orlenu zadają
Czyżewskiemu pytania.
posła Grzegorza Schetynę ,
sekretarza generalnego Platformy
Obywatelskiej; Aleksandra Grada ,
przewodniczącego małopolskiej PO,
i Jana Chaładaja (SLD), a także
byłego posła Unii Wolności – Wła-
dysława Frasyniuka , którzy – zda-
niem Czyżewskiego – byli bywalcami
we wrocławskiej rezydencji gangste-
ra Jeremiasza Barańskiego (alias
„Baranina” ), kierującego mafią pa-
liwową na Dolnym Śląsku;
Mocno obrywają też prawnicy,
a zwłaszcza prokuratorzy. Świadek
zeznaje m.in., że Stanisław Iwanic-
ki (minister sprawiedliwości w rzą-
dzie Jerzego Buzka , a obecnie w pio-
nie śledczym Instytutu Pamięci Na-
rodowej) brał łapówki, Ryszard Ry-
chlik (do grudnia 2003 r. szef biura
przestępczości zorganizowanej Pro-
kuratury Krajowej) i Andrzej Kaucz
(do listopada 2001 r. kierujący Pro-
kuraturą Krajową) to bandycka wier-
chuszka, a Jacek Franus z Wydzia-
łu ds. PZ Prokuratury Wojewódzkiej
we Wrocławiu oraz były szef Proku-
ratury Apelacyjnej w Katowicach
Jerzy Hop (obecnie w areszcie, trwa
jego proces o wymuszanie łapówek)
Jedni wierzą bez zastrzeżeń, dru-
dzy twierdzą, że to prowokacja poli-
tyczna, a jeszcze inni mówią o mito-
manie, próbującym nadać plotkom
cechy prawdopodobieństwa.
Nam udało się dotrzeć do lu-
dzi, którzy mają o Czyżewskim
oraz opisywanych przez niego wy-
naturzeniach, wiedzę nieskażo-
ną chęcią zdobycia sławy, zemstą,
partyjnymi sympatiami itd. Roz-
mawialiśmy – w różnych miejscach
i czasie – z oficerem wrocławskie-
go Centralnego Biura Śledczego
oraz biznesmenem z Pomorza, któ-
ry miał szczęście nie wpaść w ręce
policji, choć współpracował ze słyn-
ną firmą BGM – lidera paliwowych
Dansztof chciał kupować komponen-
ty do produkcji lewych paliw. Żeby
go związać, sprzedali mu 10 proc.
udziałów i uczynili wspólnikiem. In-
teres rozkwitał, ale Krzysiek rozsma-
kował się w młodych dupach. Wresz-
cie pewnego pięknego dnia Danka do-
wiedziała się, że Choma kupił jakiejś
dziewczynie eleganckie mieszkanie we
Wrocławiu i trwoni na nią masę pie-
niędzy. Przekabaciła Czyżewskiego
i polecieli do urzędu skarbowego z do-
nosem, że w Dansztofie fałszuje się
kwity, a z benzyny krakingowej pro-
dukuje etylinę. Potem zaczęli nadawać
do prokuratury i prasy. Od tego się
wszystko zaczęło.
Dokończenie na str. 7
GŁASKANIE JEŻA
Weźmy sprawy w swoje ręce
swoją ciszą medialną próbują skazać nas na
niebyt, a to jest nadzwyczaj groźne.
Co możemy zrobić? Napaść na budynki
przy ul. Woronicza? Nie! Musimy wszyscy,
którzy mają taką okazję, wykorzystać ostat-
nie (nie licząc „FiM”) w miarę wolne me-
dium – Internet. Trwają w sieci setki tysię-
cy rozmaitych dyskusji. Internauci spierają
się na wielu forach w zasadzie niecenzuro-
wanych (nie dotyczy „Onetu”) i wymieniają
tamże poglądy. Jeśli tylko co trzeci Czytel-
nik „Faktów i Mitów” jeden raz dziennie po-
święci pięć minut życia i zaznaczy swoją obec-
ność w sieci, inicjując dyskusję o RACJI i o
kandydaturze Jonasza, to co 24 godziny bę-
dziemy mieli w Internecie około dwustu ty-
sięcy nowych wejść, które ktoś przeczyta. Go-
rąco namawiam. Ja zaczynam internetową
akcję od dziś! A Wy?
MAREK SZENBORN
Dopiero tydzień temu pisałem, że Kaczyń-
ski ogłosił wszem wobec, iż startuje
w wyborach prezydenckich, pojawiając
się w kilkunastu spotach reklamowych,
a już okazało się, że złamał prawo.
Oczywiście stacje telewizyjne emitujące
reklamy nie zajrzały do ordynacji wyborczej
i nie sprawdziły, że nie wolno robić falstar-
tów. Dlaczego? To jasne – lizodupne media
dobrze kombinują i za żadne skarby nie chcą
wchodzić w potencjalny konflikt z ewentu-
alną głową państwa. Jeśli ten konformizm
można jeszcze zrozumieć (ale przecież nie
wybaczyć), to już jasna cholera przyzwoite-
go człowieka bierze, gdy konstatuje, iż Pra-
wo i Sprawiedliwość bezczelnie łamie pra-
wo i sprawiedliwość. Ale z drugiej strony
– czy ktoś na świecie bożym widział drogo-
wskaz kroczący w kierunku, który wskazuje?
Kilka dni temu w blokach startowych
bieżni prowadzącej do Pałacu Namiestni-
kowskiego ustawił się kolejny zawodnik
– tym razem była nadzieja RP – Stan Ty-
miński . I znów, jak w przypadku Kaczora,
rozkrzyczały się o tym media, z Internetem
na czele. I znów o zapowiedzi Jonasza , że
będzie kandydował, nie zająknął się nawet
„Świerszczyk”.
Jasne... Ze strachu „pryncypialni, odważ-
ni i bezkompromisowi dziennikarze” polscy
są gotowi nawet złamać prawo, aby tylko
Prawu się nie narazić.
Codziennie otrzymujemy (a dokładnie
– Jonasz otrzymuje) dziesiątki listów i e-ma-
ili ze słowami poparcia i zapewnieniami
o głosach w wyborach. To bardzo piękne
i budujące, ale może nie wystarczyć
w zebraniu 100 tysięcy podpisów uprawnia-
jących do elekcji. Niewystarczające, bo ONI
O d kilkunastu dni do Pro-
Właśnie leci
Jacka Piechotę (SLD) i Ar-
tura Balazsa (Stronnictwo Konser-
watywno-Ludowe) mających utrzymy-
wać kontakty towarzyskie z przestęp-
cami w Szczecinie;
96458669.002.png 96458669.003.png 96458669.004.png 96458669.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 13 (265) 1 – 7 IV 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Do roboty!
W czołówce nie ma już jednak boga-
czy sprzed 25 lat. A więc rynek mul-
timiliarderów jest płynny i na przy-
kład nafta, tankowce czy hotele zo-
stały przebite przez branżę elektro-
niczną i Internet. Na czele listy znaj-
duje się William Gates III (USA,
Microsoft), którego obecny majątek
oceniany jest na 46,5 mld dolarów.
Czyni go to najbogatszym człowie-
kiem świata. Na drugim miejscu jest
Warren Buffet (USA, inwestycje ka-
pitałowe); na trzecim – Lakshmi
Mittal (Indie, hutnictwo); czwarte
miejsce zajmuje Carlos Slim Helu
(Meksyk, telekomunikacja); piąte
Alwaleed bin Talal Alsaud (Ara-
bia Saudyjska, inwestycje kapitało-
we). W światowej elicie znalazło się
dwóch Polaków: Jan Kulczyk oraz
Zygmunt Solorz-Żak (620 miejsce,
z majątkiem szaco-
wanym na miliard
dolarów).
„Dajcie mi punkt
oparcia – powiedział
Archimedes , wyja-
śniając zasadę dzia-
łania dźwigni
a podniosę
ziemię”. Aby
zdobyć fortu-
nę, trzeba
posłu-
żyć się
właśnie dźwi-
gnią, mieć rewelacyjny pomysł na biz-
nes, najlepiej znaleźć niszę jeszcze nie
zajętą. Klub milionerów nie jest klu-
bem zamkniętym. Fortuny zdobywa-
ją zwyczajni ludzie. Pogoda dla bo-
gaczy podobno jest zawsze, a zwłasz-
cza wtedy, kiedy wszyscy wkoło na-
rzekają. Panie i Panowie, do roboty!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Jan P. (41 l.) wraz z dwoma mieszkań-
cami okolic Środy Śląskiej wymyślił
arcyciekawy sposób na zarobienie łatwej kasiory. W ogródkach działkowych
hasały myszy, więc biznesowa trójka zaczęła łapać gryzonie. Jan P. telefono-
wał do szefów supermarketów i groził, że zaserwuje ich klientom zdechłe my-
szy w maśle roślinnym. A wtedy, wiadomo – afera i koniec z handlem, bo kto
jak kto, ale kobiety podniosą krzyk. Obiecał, że odstąpi od planu, jeśli dostanie
70 tys. zł. Niestety, dyrekcje sklepów olały pana Jana. Zdesperowany i żądny
szmalu – zatelefonował więc na policję i zaproponował, że za 35 tys. zł zamiast
myszy, podrzuci gliniarzom swoich dwóch kolegów. Nielojalność wobec kom-
panów tak zbulwersowała policjantów, że aresztowali całą trójkę.
Ludzie bogaci zawsze fascynowa-
li przeciętniaków. Na Zachodzie naj-
bogatszych czeka uznanie i chwa-
ła. W Polsce jest inaczej. Otacza
ich aura wrogości i zawiści.
Ray Kroc , najsłynniejszy na świe-
cie „hamburgerowy” milioner, sukces
i wielkie pieniądze osiągnął dopiero
po pięćdziesiątce. W swej autobiogra-
fii zatytułowanej „Grinding It Out:
The Making of McDonald’s” („Mie-
limy na całość: jak powstał McDo-
nald’s”) Ray Kroc pisał: „Frytki są dla
mnie święte. Ich produkcja powinna
przypominać obrządek religijny”.
Paul Getty , magnat naftowy, je-
den z najbogatszych ludzi świata, po-
wiedział: „Bezinteresowana przyjaźń
może istnieć tylko między ludźmi o jed-
nakowym stanie posiadania”.
Charles-Albert Poissant dwa-
dzieścia lat temu napisał książkę „Mi-
liarderzy” – rzecz o karierach najbo-
gatszych. Chciałbym teraz napisać kil-
ka słów na jej temat w konfrontacji
ze współczesnością. I nie chodzi mi
wcale o epatowanie miliardowymi ma-
jątkami, bowiem ci ludzie osiągnęli
sukces dzięki ciężkiej pracy. Byli pra-
coholikami, często odsuwali na bok
nawet drobne przyjemności.
Kolekcja miliarderów Poissanta
zawiera dobrze znane osoby. Są tak
popularne, że nazwiska niektórych
z nich stały się nazwami towarów,
z jakimi spotykamy się na co dzień:
Steven Spielberg , Walt Disney , So-
ichiro Honda , Aristoteles Onassis ,
John Rockefeller , Henry Ford , Con-
rad Hilton , Ray Kroc, Paul Getty.
Poissant uważa, że istnieją dwa
rodzaje ludzi zamożnych. Pierwsi
– zwani potocznie „spadkobiercami”
– są to szczęśliwcy, którzy urodzili się
bogaczami. Oczywiście znacznie cie-
kawszą kategorią są ci, którzy nic
nie mieli. Ich dzieciństwo było napięt-
nowane nędzą. Jednak w życiu każ-
dego z nich nastąpił moment zwrot-
ny, kiedy to postanowili wziąć swój
los we własne ręce. Zaczynali od ze-
ra, a zdobyli fortunę dzięki pomy-
słowości, determinacji
i ciężkiej pracy.
Poissant pi-
sze: „Sokrates, fi-
lozof grecki, la-
mentował nie-
ustannie nad sła-
bością swojej natury.
Jednak uznał, iż człowiek
może się doskonalić, dążyć
do perfekcji. To samo do-
tyczy predyspozycji do bo-
gacenia się. Teraz możesz
jej nie dostrzegać
– ujawni się za chwi-
lę. Taka zdolność do
dźwigania się na wyż-
szy poziom życia pojawić się może
w każdym momencie. Nie ma zna-
czenia, ile obecnie masz lat ani jak
układało się do tej pory twoje życie
– nie jest jeszcze za późno na przełom”.
Kilka dni temu „Forbes” opubliko-
wał kolejną listę rekinów finansjery.
AR
Nie lada wyczynu dokonano w Krako-
wie. 88 godzin i 4 sekundy mówił stu-
dent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego Errol Muzawazi z Zimbabwe. Był
to najdłuższy wykład na świecie. Muzawazi mówił o demokracji. Zaczął w po-
niedziałek wieczorem, a skończył w piątek po południu. Całość rejestrowana
była kamerą wideo. Po akceptacji ekspertów wyczyn ten trafi do Księgi rekor-
dów Guinnesa. Czyżbyśmy naprawdę nie mieli lepszych – rodzimych i „demo-
kratycznych” – gadułów w naszym Sejmie?
AR
Policjanci przecierali oczy ze zdumienia,
gdy w nocy pod same drzwi komendy
w Rykach (woj. zachodniopomorskie) podjechał wężykiem traktor. Ze środka
wygramolił się Sylwester J. (29 l.) i – bełkocząc – poprosił o interwencję. Po-
bił go brat. Gliniarze zajęli się jednak traktorzystą, bowiem był pijany jak bela.
Miał 2 promile alkoholu. Chcieli mu zabrać prawo jazdy, ale nie udało się. Pan
Sylwester kilka miesięcy wcześniej stracił prawko za jazdę po pijaku. AR
Leszek T. , wiceprzewodniczący Rady
Gminy w Zambrowie (woj. podlaskie),
to kłamczuszek. Nie dość, że usiadł po pijaku za kierownicą volkswagena, to
jeszcze przywalił nim w karetkę pogotowia. Natychmiast przytomnie wyturlał
się z auta i próbował przekonać sanitariusza, kierowcę i lekarza, aby nie zgła-
szali kolizji. Jego perswazje nie odniosły skutku. Pojechał więc do domu i wró-
cił... z żoną. Policjantom wmawiał, że to ona kierowała samochodem. Opowia-
dał również, że ma wielkie znajomości i właściwie to on rządzi Zambrowem,
więc... Miał 1,5 promila alkoholu we krwi. Policjanci cieszą się, że zaradny
radny nie pozwalniał ich z roboty.
AR
Policjanci z Puław znaleźli na jednej
z klatek schodowych śpiącego mężczy-
znę. Gdy go przewieźli na komendę i poddali badaniu na zawartość alkoholu,
nie mogli wyjść z osłupienia. Alkomat wskazywał 6,13 promila w wydycha-
nym powietrzu. Delikwent, po którym – jak zarzekają się funkcjonariusze – nie
było widać, że jest choćby trochę „trącony”, wyjaśnił, że pił jedynie piwo
i wino. Nie pamiętał jednak, kiedy zaczął i ile spożył. Na dodatek okazało się,
że w związku z wyrokiem pozbawienia wolności poszukuje go sąd. KC
ki z przestępczością na ustach. Kłopot w tym,
że przestępcami są dla nich ci wszyscy, którzy nie
podzielają ich wizji świata.
Wielki Aleksander lewicy – Małachowski – bał się Ka-
czyńskich. Ciekawe, że hrabia Małachowski nie obawiał
się tak bardzo Gierty-
cha ani – jak polskie eli-
ty – Leppera, ale lękał
się właśnie twórców
Prawa i Sprawiedliwo-
ści... Jego obawy nie by-
ły bynajmniej spowodo-
wane osobistą strachliwością: Małachowski zaliczył Sy-
bir, więzienia PRL-u, był w opozycji do dawnego syste-
mu, a w końcu – do własnych kolegów z „Solidarności”,
gdy ci zdradzili społeczeństwo. Zawsze był sobą, żył tak
jak chciał i drogo za to płacił. Gdy w ostatnich latach po-
deszły wiekiem i walczący z zaawansowanym nowotwo-
rem, w co drugim swoim tekście ostrzegał przed zgrają
spod znaku PiS, wielu ludzi uważało, że to jego starcza
obsesja. Nie sądzę, bo do końca zachowywał jasność umy-
słu i zawsze miał dobrą intuicję polityczną. Widział, że
na Giertychów nigdy nie będzie głosowała znaczniejsza
liczba wyborców, bo LPR jest zbyt fanatyczna i przyko-
ścielna. Nie bał się Leppera, bo cokolwiek by o nim po-
wiedzieć, nie jest przecież fanatykiem, a poza tym traf-
nie diagnozuje polskie bolączki.
Małachowski wiedział, że prawdziwym nieszczęściem
dla kraju mogą być Kaczyńscy: przebiegli, fanatyczni, bez-
litośni. To oni rozbili „Solidarność” („wojna na górze”),
na krótko, ale skutecznie uwiedli Wałęsę, zbudowali Po-
rozumienie Centrum (pamiętacie Telegraf?), wydoili
FOZZ, a potem zgrabnie wskoczyli do rządu Buzka,
dogadali z Opus Dei i – gadając o prawie i sprawiedli-
wości – wślizgnęli się do parlamentu. Ich plan dla Pol-
ski to ideologia zamiast gospodarki. Totalna lustracja
i dekomunizacja, którą mamią wyborców jako tema-
tem zastępczym.
RZECZY POSPOLITE
Kiedy patrzę na
walkę Lecha Kaczyń-
skiego z lewicowym
klubem Le Madame
(„FiM” 12/2005), wspo-
minam bicie na trwo-
gę Małachowskiego.
Kaczyńscy na każdego znajdą paragraf: jeżeli staniesz im
na drodze – znajdą i na Ciebie. W Warszawie zaczęło się
od „Spadaj, dziadu!” wypowiedzianego do niezadowolo-
nego wyborcy, czyli chlebodawcy Kaczyńskiego, a potem
już była wojna z prostytutkami, dyskotekami, bezdomny-
mi, alterglobalistami, gejami i lesbijkami, a wreszcie – z
klubem skupiającym artystów i ludzi niezależnie myślą-
cych. Narażony jest każdy, kto odstaje od konserwatyw-
nego modelu, od fasonu ukształtowanego przez katolic-
ką większość. Każdy, kto nie jest z nimi, jest potencjal-
nym przestępcą, którego mogą spotkać szykany, wyrzu-
cenie na bruk, napiętnowanie, zakaz wychodzenia na uli-
cę. Nie mam żadnych wątpliwości, że taki sam los czeka
antyklerykałów: partię, kluby i gazetę. To tylko kwestia
czasu. Przestępcą nie jest ten, kto prawo przestępuje, ale
kto przekracza wąskie ramy wyznaczone przez PiS, któ-
ry to skrót Małachowski czytał jako Przerażenie i Strach.
Jeżeli wśród waszych znajomych są tacy, którzy chcą gło-
sować na Kaczyńskich, wybijcie im to z głowy zanim bę-
dzie za późno!
Dzisiaj ja, jutro Ty
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Polska stoi przed wielką szansą. Nową Polskę budować mogą wszyscy,
którzy są gotowi z mocą uderzyć w mafijne układy. Nie pora, aby rodacy
wypominali sobie nawzajem złośliwości i drobne utarczki. Każdy, kto nie
okopał się w szańcach Trzeciej Rzeczypospolitej, niech stanie na hasło pły-
nące z Radia Maryja!
(„Nasz Dziennik” 70/2005)
Aktualna napaść na Radio Maryja to przejaw perfidnej strategii wrogów Ko-
ścioła, którzy wysilają się na taką konstrukcję ataku, aby wyglądało, że to sa-
mi katolicy się kłócą i że niszczą Kościół. („Nasz Dziennik” 54/2005)
Aleksander Kwaśniewski chce przejść do historii jako ten, który nie po-
zwolił Polsce wybić się na niepodległość i utrzymał ją w wasalnej zależ-
ności. Oznacza to, że Kwaśniewski jest wiernym dziedzicem Bieruta, Ber-
mana, Jaruzelskiego.
(„Głos” 19 marca 2005 r.)
Z powodu szacunku do siebie, dla przyszłego współmałżonka, dzieci i wła-
snej rodziny, dla społeczeństwa i Boga – najlepszą decyzją jest zachowa-
nie dziewictwa do dnia zawarcia związku małżeńskiego (…). Życie sek-
sualne w małżeństwie, trwającym całe życie, jest jedyną formą seksu speł-
niającą swój odwieczny zamysł.
(www.adonai.pl)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
NIE BÓJ MYSZY!
MUZAWAZI NA PREZYDENTA!
TRAKTOR NA GAZIE
ZARADNY RADNY
NIECH ŻYJE BAL
P anowie Kaczyńscy idą do władzy z hasłem wal-
96458669.006.png 96458669.007.png 96458669.008.png 96458669.009.png 96458669.010.png 96458669.011.png 96458669.012.png 96458669.013.png 96458669.014.png 96458669.015.png 96458669.016.png 96458669.017.png 96458669.018.png 96458669.019.png 96458669.020.png 96458669.021.png
Nr 13 (265) 1 – 7 IV 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
5 MINUT OSŁA
SPUSZCZENIE...
Z KRZYŻA
popularności „Kodu Leonarda da
Vinci” przedstawił w swoim dziele
ruch Opus Dei jako tajną, zbrodni-
czą sektę. Biskup Echevarria w wy-
wiadzie dla włoskiej telewizji pu-
blicznej RAI potępił Browna, któ-
ry – jego zdaniem – wie, że czyni
zło i oszukuje ludzi. Biskup powie-
dział też, że oczernianie Opus Dei
przynosi skutki odwrotne do zamie-
rzonych, ponieważ szeregi sympaty-
ków ruchu stale się powiększają.
W tej sytuacji biskup powinien
raczej modlić się o długie i szczę-
śliwe życie dobroczyńcy. MW
Podczas procesji, która w niedzie-
lę palmową przeszła warszawskimi
ulicami, proboszcz kościoła w Lesie
Bielańskim, ksiądz Wojciech Droz-
dowicz , jechał na osiołku prowadzo-
nym przez bielańskich radnych. Osio-
łek Franciszek rzadko kiedy ma oka-
zję nieść na grzbiecie tak zacną rzyć,
ponieważ na co dzień zajmuje się na-
pędzaniem tradycyjnej bielańskiej ka-
ruzeli. Pochód zatrzymał się u wrót
Uniwersytetu Kardynała Stefana Wy-
szyńskiego, które miały symbolizo-
wać jedną z bram Jerozolimy. Tam
harcerki rozrzuciły przed osiołkiem
palmy i rozpostarły płaszcze, m.in.
płaszcz reżysera teatralnego Jerze-
go Grzegorzewskiego .
Po teatrum zakończonym mszą
wszystkie osiołki łącznie z pasterzem
grzecznie wróciły do domu. MW
mieli zmienić patronat ulicy Spokoj-
nej na Lubelskiego Lipca ’80. Szko-
puł w tym, iż na ulicy tej znajduje
się nie tylko kilka bloków mieszkal-
nych (dla obywateli każda zmiana na-
zwy ciągnie za sobą koszty wymiany
dokumentów, zapisów ksiąg wieczy-
stych itd.), lecz także wiele instytucji
publicznych, np. starostwo, urząd mar-
szałkowski i wojewódzki, szkoły itp.
Wszystkie bez wyjątku musiałyby więc
wymienić tysiące pieczątek i druków.
Spokojna już kiedyś nazywała się Lip-
ca, lecz nie Lubelskiego ’80, a Dwu-
dziestego Drugiego...
Na sesji prawicowi radni Spokoj-
nej jednak nie ruszyli. Pewnie do cza-
su, gdy znajdzie się jakiś święty. KC
ośrodka nie jest jeszcze znana, bo
Lech chce o zgodę i radę pytać naj-
pierw swoich zwierzchników du-
chowych z Krk.
Cóż, pomysł na miarę Lecha
Wałęsy! Polska mogłaby stać się po-
ligonem, na którym zetrą się bo-
jówki spod znaku Rydzyka i bin La-
dena. Już dziś radzimy załatwiać
wizę do Nowej Zelandii lub... po-
zwolenie na broń.
AC
Siedemnaście osób pozwoliło się
w Wielki Piątek ukrzyżować pod-
czas realistycznego misterium Mę-
ki Pańskiej w miasteczku Cutud,
75 km od stolicy Filipin – Manili.
Po biczowaniu, broczący krwią
ochotnicy zanieśli ciężkie drewnia-
ne krucyfiksy na wzgórze, gdzie wbi-
to im w dłonie 12-centymetrowe
gwoździe. Przez kilka minut wisieli
na krzyżach. A wszystko po to, że-
by pokazać swoją religijność. Wie-
le innych osób podążających w or-
szaku, biczowało się do krwi, licząc
na odkupienie grzechów. Samo
ukrzyżowanie, stanowiące atrakcję
turystyczną Filipin, zarezerwowane
jest wyłącznie dla obywateli tego
kraju. Dlaczego? Otóż w 1996 ro-
ku pewien Japończyk chciał dać się
ukrzyżować, by następnie sfilmowa-
ną scenę męki dołączyć do filmu
pornograficznego...
ALEKSANDER
ŚWIĘCONY
PRZECHOWALNIA
Na uwagę zasługuje pomysł pro-
boszcza parafii w miejscowości Lo-
magna na północy Włoch, który po-
stanowił obok kościoła otworzyć
żłobek dla maluchów, aby uniknąć
ich ryków podczas sprawowania na-
bożeństw. Duchowny ma dość kwi-
lących w kościele niemowlaków,
więc teraz, kiedy rodzice będą
uczestniczyć we mszy, ich pociecha-
mi zaopiekują się zakonnice. Oby
tylko fachowo. W Polsce także pa-
nuje obyczaj ciągania dziatek do
kościoła i strofowania ich za nad-
miernie żywiołowe zachowanie.
Z dwojga złego lepiej zaoszczę-
dzić maluchom nudnych modłów
i oddać je na przechowanie. Tylko
czy akurat zakonnicom? RB
W świeżo wyremontowanym pre-
zydenckim zamku w Wiśle Czarnym
gościła para królewska z Belgii, świę-
cąc przy okazji w zamkowej kaplicy
wielkanocne królewskie (?) jaja. Jak
na świętego prezydenta przystało,
zakończenie remontu rezydencji po-
łączono z poświęceniem tego obiek-
tu przez dwóch biskupów: polowe-
go WP – gen. Tadeusza Płoskiego
– i bielsko-żywieckiego – Tadeusza
Rakoczego . Patronką miejsca zosta-
ła św. Jadwiga Śląska, co swoimi wy-
sokimi autorytetami potwierdziły
zgodnie ekscelencje i sam św. Alek-
sander, prezydent RP. Pokropek ob-
jął oczywiście nie tylko rezydencję
Kwaśniewskiego, ale i 10-metrowej
wysokości dzwonnicę wzniesioną
w ubiegłym roku za pieniądze po-
datników.
WIZJE DLA ŁODZI
KSIĄDZ MIGACZ
RB
Księdza Tadeusza Niziołka
wpisujemy na naszą listę sutanno-
wych migaczy, którzy za wszelką ce-
nę usiłują uniknąć pobytu za krat-
kami. Skazany prawomocnym wy-
rokiem na 3 lata więzienia za prze-
jechanie w maju 2002 roku 11-let-
niej Ani Betlej z Połomni i nie-
udzielenie jej pomocy (o czym pi-
saliśmy wielokrotnie na naszych ła-
mach) ksiądz ciągle unika więzie-
nia. Wniósł o odroczenie kary i sta-
ra się przekonać sąd o swojej cięż-
kiej chorobie. Ostatnio – jak nas po-
informował prezes Sądu Rejonowe-
go w Strzyżowie Leszek Zamor-
ski – ks. Niziołek nie zgłosił się na
badania psychiatryczne. RP
CO WOLNO
WOJEWODZIE
Kurs antyirański w polityce USA
nie przeszkadza wiceprezydentowi
Cheneyowi kosić szmal w Iranie.
W Iranie firma Cheneya – Hal-
liburton – już od lat zbija kapitał
(wiercenia na terenach, gdzie znaj-
dują się ogromne złoża gazu). Obec-
nie – w związku z kontraktem irań-
skim – znów ruszyło federalne śledz-
two przeciw Halliburtonowi. Ale
o tym media USA ani mru-mru.
Trudno się dziwić: powiązania i uza-
leżnienie od władzy są wszechstron-
ne. Na pewno Amerykanie nie do-
wiedzą się też niczego z sieci tele-
wizyjnej NBC, bo jej właściciel, kon-
cern General Electric, też sprzeda-
wał sprzęt do Iranu. Sankcje nie do-
tyczą „swoich”...
Do tej pory miasto podbite przez
Jerzego Kropiwnickiego nie mia-
ło swojego patrona z katolisty. To
rażące zaniedbanie postanowił na-
prawić arcybiskup łódzki Włady-
sław Ziółek (na zdjęciu). W liście
skierowanym do wiernych zapowie-
dział, że zwróci się do Watykanu
z prośbą o zgodę na ustanowienie
św. Faustyny Kowalskiej patron-
ką Łodzi. Faustyna, jeszcze zanim
wyjechała do Warszawy i została za-
konnicą, niejeden dzień przeleżała
krzyżem w łódzkiej katedrze. Tam
doświadczyła pierwszych wizji oraz
otrzymała ważne zadania od same-
go Chrystusa, z którym gadała po-
tem z przerwami przez wiele lat.
Watykańska święta stanowi klasycz-
ny przypadek dla psychiatry. Dla
abp. Ziółka jest ona wzorem zakon-
nicy i Polki. Cóż, punkt widzenia za-
leży od punktu siedzenia.
A może, zamiast radzić się pa-
pistów z Watykanu, warto byłoby za-
pytać łodzian, czy chcą za patron-
kę zakonnicę, która niczym nie za-
służyła się dla miasta?
RP
UFO SIĘ BAWI
PAPIEŻ NIE ŻYJE
Mieszkańcy niewielkiego bra-
zylijskiego miasteczka Aracruz prze-
żyli chwile grozy, kiedy nad ich gło-
wami pojawiła się ognista kula. Pło-
nący obiekt spadł na ziemię, a na
miejscu znaleziono zwęglone „dziw-
ne ciało”. Świadkowie zdarzenia
czym prędzej przewieźli „obcego”
do szpitala. Na miejscu okazało się,
że znalezisko jest jedynie spaloną...
gumową lalką. Rzecznik tamtejszej
placówki uważa cały incydent za
niewybredny dowcip i zastanawia
się, kto mógł wpaść na pomysł spła-
tania takiego figla mieszkańcom
spokojnej osady. Jak to kto? Ko-
smici!
Jak poinformowały władze miej-
scowości Palmar de Troya w hiszpań-
skiej Andaluzji, 22 marca w wieku 58
lat zmarł samozwańczy papież Grze-
gorz XVII . Po śmierci Pawła VI
w 1978 roku Clemente Dominiquez
Gomez ogłosił się jego następcą,
a Jana Pawła II uznawał za antypa-
pieża. Gomez należał do czwórki dzie-
ci, które w 1968 roku niedaleko Se-
willi były świadkami rzekomego ob-
jawienia Matki Boskiej, nieuznane-
go przez Watykan. Kiedy dorósł, po-
ruszony wizją z młodości, założył Za-
kon Karmelitów Świętego Oblicza,
liczący obecnie kilkuset członków
na całym świecie. Za podarowane
przez pewną hiszpańską baronową
16 milionów pesos wybudował bazy-
likę, a w 1976 r. stworzył Kościół zło-
żony z jednej archidiecezji i 7 diece-
zji, w tym 4 poza Hiszpanią. Święce-
nia kapłańskie i biskupie Gomez miał
otrzymać z rąk wietnamskiego arcy-
biskupa Pierre’a Martina Ngo-
-dinh-Thuc , metropolity Hue. Ogła-
szając się papieżem i przyjmując imię
Grzegorz XVII, przywrócił ryt try-
dencki mszy św., wykreował 24 kar-
dynałów i dokonał kanonizacji m.in.
gen. Francisco Franco i Krzyszto-
fa Kolumba . Obłożył ekskomuniką
hiszpańską rodzinę królewską i gło-
sił, że Watykan jest infiltrowany przez
marksistów i masonów. MW
DO SZOPY,
HEJ PIWOSZE!
Kryty strzechą dworek ziemiań-
ski zbudowany z sosnowych bali ma-
ją do sprzedania paulini z Jasnej Gó-
ry. Wcześniej stanowił on fragment
szopki bożonarodzeniowej. Teraz po
spełnieniu świętej misji trzypokojo-
wy dworek o powierzchni 60 mkw.
(można zaadaptować poddasze) cze-
ka rozbiórka. Ale zamiast marnować
się w klasztornych magazynach, mo-
że przecież służyć za domek letni-
skowy, „a nadzwyczaj pięknie wyglą-
dałby w parkach podjasnogórskich,
służąc mieszkańcom Częstochowy
i pielgrzymom jako np. kawiarnia
– podpowiadamy władzom miasta”
– pisze „Niedziela”, ogłaszając akcję
poszukiwania nowego właściciela.
Knajpa w jasnogórskiej szopce,
czemu nie... Ale dlaczego za miej-
ską kasę?
ZAW
DZIEŁO BROWNA
Prałat Opus Dei, hiszpański bi-
skup Javier Echevarria , poinfor-
mował, że codziennie modli się
o nawrócenie pisarza Dana Brow-
na . Autor wciąż bijącego rekordy
MW
RB
AK
POLIGON
GŁUPOTA ’80
Były prezydent Wałęsa podczas
wizyty w Arabii Saudyjskiej zapo-
wiedział stworzenie w Polsce cen-
trum dialogu chrześcijańsko-islam-
skiego: „Chciałbym, żeby dwie wia-
ry – chrześcijaństwo i islam – nawią-
zały stosunki dyplomatyczne” – po-
wiedział. Konkretna lokalizacja
W Lublinie omal nie doszło do
najdroższej w historii Papalandu
zmiany nazwy ulicy. Na wniosek
Janusza Mazurka , zastępcy PiS-
-owskiego prezydenta miasta – An-
drzeja Pruszkowskiego , radni
96458669.022.png 96458669.023.png 96458669.024.png 96458669.025.png 96458669.026.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin