Fakty i Mity 14-2006.pdf

(16411 KB) Pobierz
str_01_14.qxd
Misztal sypie: partia Leppera była nielegalnie finansowana
KONIEC SAMOOBRONY?
Str. 11
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 14 (318) 13 KWIETNIA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Czarna dziura to taka czeluść, która wsysa wszystko, co się
da; wszystko, co znajdzie się w jej pobliżu. Astrofizycy poszuku-
ją czarnych dziur w odległych galaktykach. Niepotrzebnie. One
są w każdej wiosce, w każdym mieście, na co drugiej ulicy.
Kler rzymskokatolicki wysysał z kasy publicznej (jeszcze przed
wstąpieniem Polski do UE) około 1,5 miliarda zł rocznie. Teraz
czarna dziura stała się bardziej zachłanna i karmi się dodatkowo
dziesiątkami milionów euro.
Str. 7
Pogrzeb Lema
Nieomylni papieże?
Papież Grzegorz VII oświadczył: „Kościół
rzymski nigdy nie błądził i nigdy nie pobłą-
dzi”. W 1870 roku, na Soborze Watykańskim I,
został ogłoszony dogmat o nieomylności papieża
w sprawach wiary i moralności. Nauka ta jest sprzecz-
na z Biblią i zdrowym rozsądkiem. Istnieją tysią-
ce dowodów na ewidentne błędy w nauczaniu
papieży.
Powtarzał, że nie wierzy w żadne „życie po życiu”, w żadne „po-
tem”. A jednak Kościół nie omieszkał oderwać kuponów od
śmierci wielkiego pisarza, agnostyka i filozofa. Zawsze wszak
bardziej opłaca się błyszczeć w świetle latarni niż karbidówki.
Na pogrzebie zakonnik Andrzej Kłoczowski zapewniał, że Bóg będzie
po stronie zmarłego. Stwórca milczał. Lem też.
Str. 17
Str. 20
96568795.014.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 14 (318) 7 IV – 13 IV 2006 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Z radością donosimy, że oszołomstwo z Ligi Polskich
Rodzin się podzieliło, a i Samoobrona ledwo zipie.
Czy to kolejny cud JPII, czy może plan Jarosława K. się sprawdza?
Papież stracony
Sejm uchwalił finansowanie trzech uczelni katolickich, zapłaci-
my za to 12 mln rocznie. 24 miliony złotych przeznaczył rząd na
wsparcie finansowe majowej pielgrzymki do Polski papieża Be-
nedykta XVI. Środki zostaną „wyjęte” z rezerwy budżetowej na
wydatki losowe: powodzie, huragany, katastrofy. O takie pienią-
dze wystąpił minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn.
I proszę nie szumieć, bo kasa pójdzie na katastrofę właśnie.
K omentarze do „FiM” piszę zwykle w domu, w weekendy.
bluźniącą w ten sposób w „Wiadomościach”? Tak się tworzy
mity, Kochani, i nie jest to nic nowego, bo w ten sposób wy-
kreowano już wielu supermenów, a przecież JPII był pierw-
szym papieżem mediów, wielkim aktorem, który sam siebie
najlepiej kreował. Pieśni śpiewano, pomniki za życia budowa-
no i bajki opowiadano o wielu, choć zwykle byli to dyktato-
rzy, jak choćby Kim Ir Sen czy Mao Tse-tung. Jeszcze nigdy
przedmiotem kultu i zbiorowego amoku nie był przywódca
Kościoła; przynajmniej nie na taką skalę. I jeśli już, to takie
gagatki przewodziły naprawdę niebezpiecznym sektom. Praw-
dziwi chrześcijanie ewangeliczni doskonale wiedzą, jak się to
ma do przesłania Pisma Świętego – oddawanie czci jakiemu-
kolwiek człowiekowi jest bluźnierstwem i bałwochwalstwem
(Dz Ap 14. 8–17; J 3. 30–31).
Szkoda tylko, że w całej tej powodzi peanów, podziwów
i zachwytów nad postacią Wojtyły zabrakło autentycznych
świadectw o nim. Przecież tysiące Polaków naprawdę chcia-
łyby wiedzieć, jakim był człowie-
kiem, co myślał i czuł. JPII zdo-
był komercyjną popularność, a to
zawsze skutkuje w obie strony.
Media windują na piedestał, ale
jednocześnie odzierają z prywat-
ności. Czytelnicy „FiM” z Zacho-
du przysyłają nam od czasu do
czasu wycinki na tematy kościel-
ne z tamtejszych wolnych od kle-
rykalizmu gazet. Okazuje się, że
jakieś informacje jednak przedo-
stają się zza watykańskich mu-
rów i nie tylko stamtąd, bo prze-
cież papież podróżował po całym
świecie. Z tych przebitek jego hi-
storii nie zawsze wyłania się kla-
syczny portret świętego męża.
Ci, którzy poznali go nieco bliżej,
a nie boją się ostracyzmu, piszą
i mówią o jego gwałtownym, cza-
sem nawet porywczym charak-
terze. W osobistych kontaktach bywał niekiedy bardzo apo-
dyktyczny. Pewien były zakonnik z Brazylii w wywiadzie dla
tamtejszej lewicowej gazety opisuje atak furii Jana Pawła
– za kulisami ołtarza. Miał on podobno zbesztać głośno cere-
moniarza i bić go pięściami po rękach. Po łapach miał też
wiele razy dostać adiutant Dziwisz. Wiemy z lektury „FiM”
ponad wszelką wątpliwość, że kardynał Wojtyła miał w Kra-
kowie płomienny romans i że lubił dobre trunki – co zresztą
wcale go nie deprecjonuje w staraniach o miejsce na ołta-
rzu. Dlaczego historii o prawdziwym Wojtyle nie opowiadają
jego bliscy przyjaciele – duchowni z Polski, choćby sam kar-
dynał Dziwisz? Dlaczego nie pozwalają ludziom, którzy szcze-
rze cenią swego papieża za jego niezaprzeczalną wielkość,
zgłębić jego natury? Odpowiedź jest prosta: bo wolą, aby je-
go świętość była bajkowa, a życie obrosło mitami. Taka już
jest taktyka Kościoła: podobnie uczyniono z matką Jezusa
i większością świętych. Zmitologizowano ich i ubóstwiono,
odzierając z człowieczeństwa. A przecież sam Jezus Chrystus
jawi się na kartach Biblii jako człowiek, ze wszystkimi atry-
butami człowieczeństwa, co wcale nie umniejsza jego wiel-
kości i chwały: denerwuje się na faryzeuszy, uczonych w Pi-
śmie i na Piotra, którego nazywa szatanem; wywraca stoły
handlarzy świątynnych, pije wino, przeklina drzewo, które nie
dało mu owoców; wypomina Bogu, że go opuścił itd.
Karol Wojtyła mógłby zostać prawdziwym autorytetem dla
młodych i starych, Polaków i nie tylko ich. Ale nigdy się nim
nie stanie, ponieważ odarto go z ludzkich słabości i pozba-
wiono człowieczeństwa. Zrobili to nie tylko księża, ale przede
wszystkim polskie media. Przez to „nasz papież” – zamiast
stać się bliski – pozostał daleki, obcy. Nieosiągalny. Niektó-
rzy twierdzą, że może to i dobrze...
27 marca Radio Maryja wyemitowało antysemicki felieton, któ-
rego autor, Stanisław Michalkiewicz, wyśmiewa się m.in. z Holo-
kaustu. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie zareagowała.
„Nie otrzymaliśmy żadnej skargi od słuchaczy” – stwierdziła Ra-
da i umyła ręce.
Jednak brud na tych rękach pozostał po sekowaniu Szczuki, Polsa-
tu i Radia TOK FM. KRRiT na próżno czekała na skargi od słu-
chaczy, którzy zginęli w obozach...
Z góry przepraszam więc wszystkich, którzy – tak jak ja
– jeszcze po tygodniu czują przesyt wojtyłomanią. Wybacz-
cie – ale ja również mogłem pisać tylko o Nim. A raczej nie
mogłem pisać o niczym innym, bo w soboty i niedziele rodzi-
na grzeje telewizory non stop, a tam wiadomo... Próbowałem
z najmłodszym oglądać Cartoon Network, ale nie mogłem
długo patrzeć, jak sympatyczny Kojot dostaje na okrągło ło-
mot od Strusia Pędziwiatra. Usiadłem więc pokornie przed
centralnym telewizorem, czyli ołtarzem rodzinnym, i wespół
w zespół z żoną i teściową dałem się porwać zbiorowemu
amokowi nawiedzonej części narodu. Nie będę Wam opisy-
wał wrażeń, gdyż pewnie sami widzieliście, jak z człowieka
zrobiono boga. Wojtyłowe bóstwo wykreowały same media
i to już za jego życia. Widzieliście ten pozłacany odlew dłoni
JPII, pokazywany w niedzielę przez dominikanina Górę? Cze-
goś takiego nie miał ani Aleksander Wielki, ani Napoleon.
A takie numery dzieją się w XXI
wieku w środku Europy! Podzi-
wiać należy elokwencję (bo prze-
cież nie wiedzę) dziennikarzy, któ-
rzy znajdują tysiące słów, żeby
mówić o nim godzinę i prawie się
nie powtarzają. Jeśli jednak za-
głębić się trochę w ten kociokwik,
to jasne staje się, że co najmniej
połowy z przypisywanych dziś pa-
pieżowi myśli on sam nigdy nie
wyraził. Mechanizm obłędu jest
prosty – wszystko, co dobre, mą-
dre, piękne i wzniosłe – musiał
kiedyś powiedzieć, zrobić, napi-
sać lub choćby pomyśleć ON. Nie-
którzy z powodzeniem próbowa-
li tej sztuczki już za jego życia, ale
z pewną taką nieśmiałością, son-
dując, czy jakiś zdrowy rozsądek
nie zaoponuje, czy nie będzie de-
menti. Dziś już nikt nawet nie pró-
buje się hamować. Poza tym opowiadanie bajek o papieżu
jest, w przypadku sławiących go, niejako koniecznością. Po-
każcie mi takiego – może poza kilkoma „badaczami” z urzę-
du – kto zdołał przebrnąć choćby przez pierwsze dziesięć stron
każdej z 14 encyklik sygnowanych podpisem JPII, nie licząc
setek adhortacji, listów, kazań i innych dokumentów.
Wojtyła – jak mogliśmy usłyszeć w radiu i telewizorze
– ma już na koncie „miliony cudów, z których nikt nie zdaje
sobie nawet sprawy”. Sam szef procesu kanonizacyjnego
stwierdził (może widział?), że „niebo się otworzyło i wylały
się łaski”. Naprawdę nie byłbym zdziwiony, gdyby się okaza-
ło, że przez wstawiennictwo Wojtyły rodzi się więcej dzieci,
rozwija się gospodarka, załatały po zimie drogi i nie ma wiel-
kich powodzi, tylko małe. Wiemy już, że to papież kazał zejść
się z żoną Krzysztofowi Krawczykowi, a Danielowi Olbrych-
skiemu zakazał chlania. Na własne uszy słyszałem też, jak pre-
zenterka TVN powiedziała, że sam Ojciec Święty dał nam tak
piękną pogodę na obchody rocznicy swojej śmierci... No tak,
ale co z taką halą w Chorzowie, ptasią grypą, peklowaniem
dzieci i rosnącym bezrobociem? Cóż, to są znaki, które ma-
my właściwie odczytać, dostrzec kruchość swego życia i szyb-
ciutko nawrócić się na papieską wiarę. Jeśli Wam się wyda-
je, ludu niewierny, że np. pogodziliście się z sąsiadami, bo je-
steście wyrozumiali, cenicie kulturę i zgodę – to jest to tylko
półprawda. Jest jasne jak słońce, że to on Was natchnął do
tego i do wszelkich innych dobrych uczynków też. Tak przy-
najmniej stwierdziła przed kamerą kobitka w średnim wieku,
której reporterka zadała pytanie: Czy rok po śmierci papieża
jest pani lepsza? No to co miała, bidula, odpowiedzieć? Że te-
raz jest gorsza albo że spłynęło to po niej jak woda po Ka-
czyńskich? A jak by zareagowała rodzina, gdyby zobaczyła ją
„Polacy po śmierci Jana Pawła II zmienili się na lepsze” – od-
krył kardynał Franciszek Macharski.
I ma rację. W Polsce rzeczywiście jest lepiej... Lepiej nie mówić.
Na zbity pysk runęły notowania rządu. Aż 72 proc. Polaków
(CBOS) uważa, że obecnie rządzących interesuje jedynie władza.
Tylko 17 procent twierdzi, że elitom PiS chodzi o dobro kraju.
O tym, że rząd nie spełnia przedwyborczych obietnic, przekona-
na jest ponad połowa Polaków, a przeciwny pogląd prezentuje
tylko 27 proc.; 60 procent narodu za nic nie wierzy ministrom.
Jeszcze parę takich sondaży i Tusk zgodzi się na wybory w maju.
„Proszę nie wprowadzać tutaj takiego quasi-terroryzmu, że jeden
kardynał będzie decydował o przyszłości politycznej Polski. Nie,
o przyszłości będą decydować Polacy” – powiedział szef Kance-
larii Prezydenta RP Andrzej Urbański, myślami samobójczymi
chyba ogarnięty. Zdanie dotyczyło wypowiedzi kardynała Dziwi-
sza o tym, że wybory i wizyta B16 nie idą w parze. Potem Urbań-
ski kajał się i płakał, nazywając siebie skruszonym grzesznikiem.
Jeśli szef Kancelarii nie wie, że w sprawach wagi państwowej decy-
dują biskupi, to co może myśleć prezydent i brat – kundelki, krypto-
antyklerykałowie jedni!
Andrzej Urbański, ten antyklerykał u boku prezydenta, był
umoczony w podejrzany przetarg na zakup przez stolicę pocią-
gów miejskiej kolei. Takie podejrzenia ma prokuratura i bada
sprawę. Miasto pociągi kupiło za 55 milionów złotych od Zbi-
gniewa Jakubasa, byłego właściciela „Życia Warszawy”, w któ-
rym to onegdaj Andrzej Urbański był redaktorem naczelnym...
I po co mi był ten świecznik pod tyłek? – myśli teraz Urbański.
„Przyszliśmy tutaj, by go pożegnać, ale także dlatego, żeby za
nim przemówić do Boga. Pokazując mu: Panie, on może nie
rozpoznawał Ciebie, ale wiem, że będziesz po jego stronie”.
W ten sposób podczas skromnego pogrzebu Lema przemawiał
na krakowskim Salwatorze zakonnik Andrzej Kłoczkowski.
Lem był niewierzący, kler zawsze znajdzie jednak sposób, by się pod-
czepić pod kogoś wartościowego. A zmarły z zasady milczy.
Platforma Obywatelska zdecydowała się i ogłosiła, że chce jed-
nak subwencji państwowych na działalność partyjną, to jest
rocznej kwoty 22 mln zł (PiS dostaje z budżetu 24 mln zł). Do
tej pory działacze PO twierdzili, że partie nie powinny być fi-
nansowane z pieniędzy podatników. Był to ważki i nośny argu-
ment kampanii wyborczej Tuska.
Ale teraz jest po wyborach, nowych nie będzie, a żyć trzeba.
Polski wymiar sprawiedliwości nie ma nic do chęci wypisania się
obywatela ze struktur Kościoła rzymskokatolickiego. Decyzję
w tej sprawie powinny podejmować sądy kościelne – taki wyrok
wydał Sąd Okręgowy w Olsztynie, a dotyczył powództwa Zbi-
gniewa Kaczmarka – taksówkarza z Olecka. Pan Zbigniew po-
stanowił opuścić Krk, bo jest ateistą. Jednak proboszcz i hierar-
chowie Kościoła nie chcieli i nie chcą z nim rozmawiać.
Teraz ateista Kaczmarek może odwołać się już tylko do Pana Boga.
Ale może się też odgryźć – założyć stowarzyszenie ateistyczne i zapi-
sać do niego proboszcza i biskupa. Na siłę.
WATYKAN Przebywający w Stolicy Karolowej kardynał Dziwisz
oświadczył, że pomimo nacisków i oczekiwań proces beatyfika-
cji Jana Pawła II należy przeprowadzić sumiennie, czyli nie na
wariata. „Lepiej poczekać, niż zrobić coś powierzchownie” – po-
wiedział były sekretarz JPII.
Wie, co mówi. W wielu krajach (nie w Polsce!) odzywają się coraz
częstsze głosy, że wyświęcenie zmarłego papieża traktowane jako bieg
sprinterski to farsa, która w przyszłości może zostać podana w wąt-
pliwość. Ale dla Kościoła to nie nowina.
WŁOCHY „Komuniści nie jedli dzieci, ale je gotowali” – powie-
dział na wiecu przedwyborczym Silvio Berlusconi. Premier Włoch
dowodził – powołując się na Czarną Księgę Komunizmu – że
komuniści preparowali dzieci we wrzątku, by użyźniać nimi po-
la. Agencja ANSA uznała tę wypowiedź za jedną z najbardziej
szokujących i stwierdziła, że premier przeszedł sam siebie.
Okazuje się, że głupota i aberracja polityków prawicy nie jest przy-
pisana wyłącznie do naszej szerokości geograficznej.
FRANCJA Francuzi od 1 maja otworzą częściowo swój rynek
pracy dla Polaków. Tak ogłosił premier Marcinkiewicz.
Znów wyemigrują z kraju tysiące wykształconych rodaków. I w ten
sposób bezrobocie zmaleje, co PiS obiecywał od dawna.
JONASZ
96568795.015.png 96568795.016.png 96568795.017.png 96568795.001.png
Nr 14 (318) 7 IV – 13 IV 2006 r.
GORĄCY TEMAT
3
rą o Krzyż Zesłań-
ców Syberyjskich
przyznany byłemu
prezydentowi RP Wojciechowi Ja-
ruzelskiemu otrzymaliśmy wiele
listów i telefonów solidaryzują-
cych się z generałem i jednoznacz-
nie potępiających afront, jaki mu
uczyniono. Poprosiliśmy W. Jaru-
zelskiego o komentarz do tego
wydarzenia.
temat. Uczestniczyłem w życiu kraju
i w odpowiednim stopniu czuję się
odpowiedzialny za to, co się wów-
czas działo. Ostatnio obserwuję za-
ostrzenie się niechęci i gniewu skie-
rowanego na moją osobę. Nie spo-
dziewałem się jednak, że pretekstem
do ataku na mnie będzie syberyjski
etap mojego życia sprzed 65 lat. Wpi-
suje się to znakomicie w aktualną
politykę polegającą na odgrzewaniu
starych podziałów i zapominaniu
się już Sejm i po pięciu latach, 23 paź-
dziernika 1996 roku, umorzył spra-
wę, dochodząc do wniosku, że wpro-
wadzenie stanu wojennego było po-
dyktowane wyższą koniecznością. Te-
raz mam stanąć przed sądem. Przyj-
muję to z goryczą i świadomością, że
moja sprawa ma posłużyć do rozpę-
tania fali rozliczeń i spotęgowania po-
działów. Rozmawiał
RYSZARD PORADOWSKI
Fot. Autor
COŚ NA ZĄB
Kurduple
Na pewno nie miał czterdziestu
lat. Na pewno miał więcej niż
trzydzieści. Powiedzmy, że miał
trzydzieści pięć. Urodził się więc
około roku 1971. W 1981 r. miał
zatem dziesięć lat... Co on wie,
jakie jest jego doświadczenie?
Że nie było Teleranka?... Teraz
jest już prokuratorem IPN – prze-
tłuszczonym, źle ubranym, z koł-
nierzykiem zaciśniętym na szyi
à la Kaczyńscy. Jest Temidą.
Oznajmił, że Generał stoi pod
zarzutem udziału w związku zbroj-
nym. Był bardzo z siebie dumny.
Twarzy prof. prof. Kuleszy i Pacz-
kowskiego nie było widać, bo ci aku-
rat „mściciele” ukryli się w cieniu.
Przed kamery wypchnęli kukłę.
Publicznie wypowiedział się za
to prezydent swojego brata. Powie-
dział, że cieszy się, iż dożył takiego
dnia. Powiedział jakoś tak zaraz po
tym, jak kardynał Dziwisz wezwał
do pojednania. Ale prezydent swo-
jego brata zna się na prawie pracy,
więc widocznie nie zrozumiał.
Kardynał Dziwisz nie wypowie-
dział się przypadkowo. W tamtej
sprawie kościół zawsze zachowywał
się zgodnie ze swoim powołaniem.
Od pierwszego dnia. Udzielał po-
mocy i schronienia największym na-
wet awanturnikom z „Solidarności”,
ale dążył też do uspokojenia sytu-
acji, namawiał do dialogu. Takie
świadectwo prawdy trzeba dawać
wszędzie, także na tych łamach. Prze-
cież „Solidarność” znielubiła pryma-
sa wtedy właśnie – bo nie wezwał
na barykady, lecz nawoływał do spo-
koju; powiedział, że o spokój go-
tów jest jednych i drugich błagać
na kolanach.
Jako prezenter Dziennika Tele-
wizyjnego relacjonowałem m.in. spo-
tkania Generała z Prymasem. Za-
wsze wiązało się to z wielogodzin-
nym oczekiwaniem, aż wyjdą, i bę-
dzie można ich sfilmować, może na-
wet – poza oficjalnym komunikatem
dla prasy – uzyskać jakiś komentarz.
To nie były zdawkowe rozmowy. Ża-
den z rozmówców nie miał łatwej
sytuacji, każdy miał za plecami swo-
ich fanatyków. Kościelni byli zaple-
czem ulicznych walk, świątynie za-
mieniali na miejsca, gdzie można by-
ło przegrupować siły, a ambony
– w trybuny. Pośród partyjnych by-
li „patrioci”, którzy swą władzę wi-
dzieli w Moskwie i wschodnim Ber-
linie. Znaleźli się i tacy, którzy po-
sunęli się do obrzydliwego mordu.
Położył się on brzemieniem na ra-
cjach PZPR-owskich reformatorów.
Ale dialog trwał mimo wszyst-
ko. Jego uczestnicy potrafili wznieść
się ponad zło, widzieli dalej, choć
przecież trudności nie znikały,
fundamentaliści nie rezygnowali.
Generał doholował jednak Polskę
do Okrągłego Stołu. Kościół miał
w tym dziele niezaprzeczalny udział.
Tam, gdzie dziś wałęsa się prezydent
swego brata, a także na Miodowej,
w Magdalence, gdzie się dało, naj-
bliżsi współpracownicy prymasa po-
pychali do rozmowy, do kompromi-
su, wiązali porwane nitki dialogu.
Ale i tak ciągle, nawet na samym
finale, sukces był zagrożony. Pano-
wie związkowcy wzięli się za łby, kto
po kim ma wystąpić z końcowym
przemówieniem... Tłumaczył gen.
Kiszczak , tłumaczył abp Dąbrow-
ski , mijały godziny... Teraz różni kur-
duple mówią, że to było ukartowa-
ne, że agenci Kiszczaka – rozloko-
wani po obu stronach – kłócili się
między sobą. Jeśli to prawda, to zna-
czyłoby, że bezpieka do końca nie
dawała za wygraną, że siły ancien
regime’u do końca próbowały torpe-
dować dzieło swoich szefów i ich ko-
ścielnych partnerów. Logicznie więc
biorąc, czyn Generała jest tym więk-
szy. Siły zachowawcze rzeczywiście
próbowały odwrócić bieg historii, ale
przecież nie dlatego, że Kiszczak
stracił kontrolę nad swoimi ludźmi.
Po prostu stare zawsze ustępuje
z oporami, w walce. Jest niezaprze-
czalną historyczną zasługą Genera-
ła i jego sojuszników, że potrafili
przekroczyć granicę czasu, przepro-
wadzić Polskę do innej epoki.
Dziś PZPR-owskich fanatyków
już nie ma. Pozostali fanatycy z dru-
giej strony. Wtedy nie było ich wi-
dać, więc teraz gotowi są na każdą
podłość, żeby ukryć tamto swoje nic-
nieznaczenie, żeby oszukać prawdę.
Gotowi są nawet na podłość oskar-
żenia Generała o udział w spisku
zbrojnym. To cali oni. Kurduple.
Stan wojenny był przez kilka
lat wałkowany przed Sejmową Ko-
misją Odpowiedzialności Konstytu-
cyjnej, a także przed Trybunałem
Stanu. Wyroki nie były po ich my-
śli, więc swoim zwyczajem znaleźli
haka, wymyślili patent, żeby Go po-
gnębić. Za to, że Mu nawet do ko-
stek nie dorastają.
Wtedy, w 1981 roku, mając za
plecami szaleństwo strajkowe,
a przed sobą ZSRR Breżniewa , po-
wstrzymanie „Solidarności” było pa-
triotycznym obowiązkiem. Generał
temu obowiązkowi sprostał, wybił
Breżniewowi, Husakowi i Honec-
kerowi z rąk argumenty, żeby roz-
prawić się z niesforną Polską. Od-
wilż stała się możliwa, gdy na Krem-
lu pojawił się Gorbaczow . Tej oka-
zji, sprzyjającego kaprysu historii,
Generał też nie przegapił. Jestem
dumny, że na swoim miejscu, ale
razem z Nim, brałem w tym udział
– od początku do końca.
MAREK BARAŃSKI
GENERAŁ JARUZELSKI SPECJALNIE DLA „FAKTÓW I MITÓW”
Ukrzyżowany
– Nadanie mi Krzyża wywołało
burzliwe komentarze, z których wy-
nikało, że na legitymacji znalazł się
podpis prezydenta Kaczyńskiego bez
jego zgody i woli – mówi były prezy-
dent RP. – W tej sytuacji zdecydowa-
łem się zwrócić Krzyż Zesłańców Sy-
biru, jak i legitymację, o czym napi-
sałem w liście do prezydenta. Nie cier-
pię na niedosyt odznaczeń. Wspomnia-
ny Krzyż w odróżnieniu od wielu od-
znaczeń bojowych poświadcza jedynie
w sposób symboliczny dramatyczny
fragment mojego losu. Byłem zesła-
ny na Syberię, tam na zawsze pozo-
stał mój ojciec. Jak wielu rodaków,
także tych deportowanych w latach
wojny na Syberię i do Kazachstanu,
wróciłem z bronią w ręku do niepod-
ległej ojczyzny, która odrodziła się
w najkorzystniejszych realnie grani-
cach. Powojenny okres w dziejach
Polski to odrębny i skomplikowany
o tym, co najważniejsze – o przyszło-
ści Polski. Jak się okazało, zwycię-
żyły animozje i podziały.
– Panie Prezydencie, IPN chce
Pana postawić przed sądem i uka-
rać za wprowadzenie stanu wo-
jennego...
– Kilka dni temu prokuratorzy
IPN zapoznali mnie z treścią zarzu-
tów. Słuchałem tego ze zdumieniem,
ponieważ tymi problemami zajmował
83-letniemu gen. Jaruzelskiemu IPN zarzuca zbrodnię komunistyczną, po-
legającą na kierowaniu od 27 marca 1981 r. do 12 grudnia 1981 r. i od
13 grudnia 1981 r. do 31 grudnia 1982 r. zorganizowanym związkiem prze-
stępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnienie przestępstw.
Drugi zarzut to podżeganie 13 grudnia 1981 r. członków Rady Państwa
PRL do przekroczenia ich uprawnień poprzez uchwalenie w trakcie trwa-
nia sesji Sejmu i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym, dato-
wanych formalnie na 12 grudnia. Grozi za to kara pozbawienia wolności
do lat 3. Ten sam zarzut postawiono też gen. Tadeuszowi Tuczapskiemu,
wiceministrowi obrony narodowej w 1981 r., i członkom ówczesnej Woj-
skowej Rady Ocalenia Narodowego.
GŁASKANIE JEŻA
Prima aprilis
Bo czy w Szwecji wyłącznie żar-
tem na 1 kwietnia nie byłaby wiado-
mość, że cały nakład tygodnika ocen-
zurowano w ten sposób, iż wycięto
zeń nożyczkami stronę z nieprawo-
myślnym komentarzem? Co więcej,
to byłby głupi dowcip, bo nikt by
w to nie uwierzył. Albo co by zrobi-
li Francuzi, czytając w prima aprilis,
że prezydent Francji ogłosił, iż jedy-
nie przez pomyłkę wręczył pewne-
mu generałowi Legię Honorową. Co
najwyżej postukaliby się z politowa-
niem palcem w czoło, że już redak-
torów nie stać na lepsze kawały.
A na przykład Niemcy… Czy oni uwie-
rzyliby, że w rocznicę śmierci Wojty-
ły cały program telewizyjny zostanie
podporządkowany tej jednej wiado-
mości i że zostaną z ramówki wyco-
fane programy rozrywkowe i filmy?
No i tak już się u nas porobiło...
To, co gdzie indziej byłoby uznane za
kiepski, tani żart bez polotu, u nas na-
biera wymiaru prawdopodobieństwa.
W miniony piątek przeczytałem, że
radni z Łańcuta będą głosować nad
nadaniem imienia miejscowemu szpi-
talowi. Patronem ma być Tadeusz Ry-
dzyk . Może to tylko żart primaapri-
lisowy? A może nie? Sam już zgłu-
piałem. MAREK SZENBORN
Jesteśmy bodaj jedynym krajem
na tym smutnym świecie, w któ-
rym święto trefnisiów, kawalarzy,
święto nonsensu i wszelakiego
kretyństwa trwa cały okrągły rok.
Ponieśliśmy swego rodzaju drob-
ną klęskę, przygotowując do poprzed-
niego numeru „FiM” żart primaapri-
lisowy dla Szanownych Czytelników.
Redakcyjna burza mózgów zaowoco-
wała tekstem na pierwszej stronie
– o tym, że polscy biskupi wystąpią do
papieża Benedykta XVI z dezydera-
tem poszerzenia różańca o szóstą ta-
jemnicę chwalebną: „Jan Paweł II
Wielki wyniesiony na ołtarze”. Numer
z tym sensacyjnym doniesieniem uka-
zał się w piątek, a my, jak zwykle – w
poniedziałek, zasiedliśmy do redak-
cyjnych komputerów, aby przejrzeć
weekendową pocztę. Recenzujecie
w niej, Szanowni Państwo, najnowszy
numer „FiM”, piszecie, co wam się
podobało bardziej, a co mniej. Jest
to dla nas zawsze wielka skarbnica
żywej wiedzy i refleksji nad tym, co
robimy i jak nam to wychodzi – ca-
łość w myśl zasady, że tam, gdzie wszy-
scy myślą jednakowo, nikt nie myśli
zbyt wiele. W miniony poniedziałek
ze szczególnym zainteresowaniem
przeglądaliśmy e-maile, szukając ta-
kich, w których Czytelnicy rozszyfro-
wali nasz dowcip i triumfalnie zako-
munikowali, że nie dali się nabrać:
„Nie, takiego idiotyzmu to nawet
w Polsce nikt by nie wymyślił”. A TU
NIC! Ani jednego listu na ten temat!
Jak to możliwe? – zaczęliśmy się za-
stanawiać i wkrótce skonstatowaliśmy,
że przecież sami daliśmy się złapać
w pułapkę wszechogarniającego Pol-
skę kretynizmu i sami zrobiliśmy się
w konia. Przecież różaniec z modła-
mi do Papy to w Katolandzie rzecz
jak najbardziej możliwa. Kto wie, czy
już wkrótce tak nie będzie. Czyli to
nie żart, tylko wieszczenie tego, co
nadchodzi. Innymi słowy – w Polsce
roku 2006 największy idiotyzm i fana-
tyzm stały się czymś powszechnym
i normalnym.
W związku z awantu-
96568795.002.png 96568795.003.png 96568795.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 14 (318) 7 IV – 13 IV 2006 r.
RZECZY POSPOLITE
Profesor od cynizmu
tak nisko upadliśmy? Jak można
w XXI wieku twierdzić, że ideałem
był XIX wiek, kiedy jeszcze nie było
wstrętnego „państwa socjalnego”, bo
ludzie sobie nawzajem pomagali.
A cóż mieli innego robić, zrozpacze-
ni i pozostawieni sami sobie? Bar-
dzo dyskusyjne jest również to, że wy-
sokie podatki i państwo dobrobytu
prowadzą do „długofalowego bezro-
bocia”. Przecież dwa najbardziej so-
cjalne państwa Europy – Dania
i Szwecja – mają bardzo niskie bez-
robocie i najnowocześniejszą gospo-
darkę – w wielu dziedzinach lepszą
od amerykańskiej. Czy w „Pulsie Biz-
nesu” nikt o tym nie słyszał? Czy tam
poza Balcerowiczem niczego nie
czytają, o niczym nie słyszeli? Zda-
niem tego guru liberałów, wzorem
dla Polski ma być Słowacja i Li-
twa. W tym pierwszym kraju
jest bezrobocie niemal tak du-
że jak w Polsce, a z drugiego
10 procent ludności wyjecha-
ło za granicę w ciągu 3 lat.
To ma być alternatywa dla
naszych problemów?
Balcerowicz zachęca do
obniżenia płacy minimalnej,
bo to ona rzekomo powięk-
sza bezrobocie. Jak można
w Polsce zmniejszać jeszcze
tę płacę, skoro jest ona
mniejsza o 200 złotych od
minimum socjalnego przewidziane-
go na jedną osobę?
Kilka tygodni temu w parlamen-
cie zaatakowano Balcerowicza, a „Ga-
zeta Wyborcza” zorganizowała mu od-
siecz, publikując list otwarty kilkudzie-
sięciu polskich profesorów ekonomii.
Kiedy przed laty wprowadzono
w życie sztampowe i obskuranckie
pomysły Balcerowicza, których ofia-
rami padły miliony ludzi, spośród
polskich elit podniosły się jedynie
pojedyncze głosy protestu – oto mia-
ra polskiej hipokryzji i znieczulicy.
ADAM CIOCH
Prowincjałki
W Gdańsku 27-letni Włodzimierz K.
zmusił do stosunku oralnego 29-let-
niego Andrzeja K. Następnie rozebrał go i próbował zgwałcić. Andrzej
K. powiedział wówczas, że musi pójść zapalić papierosa – dzięki temu
udało mu się uciec i uniknąć gwałtu. A podobno palenie szkodzi...
Chyba tylko w Polsce człowiek,
który zepsuł wszystko, czego się
dotknął, może uchodzić za auto-
rytet. Przypadek Balcerowicza do-
wodzi właśnie, że medialna po-
pularność, podziw i szacunek tzw.
poważnych ludzi mogą komplet-
nie wprowadzać w błąd.
„Puls Biznesu” opublikował wła-
śnie treść wykładu Leszka Balcero-
wicza na temat tego, czym jest „pań-
stwo socjalne”, jak szef NBP pogar-
dliwie nazywa zachodni model pań-
stwa opiekuńczego. Przypomnijmy, że
państwo dobrobytu, bo i tak bywa na-
zywane, jest szczytowym i unikalnym
osiągnięciem zachodniej cywilizacji,
której udało się połączyć szacunek dla
praw jednostki z poczuciem bezpie-
czeństwa socjalnego. Jest to więc
triumf człowieka nad okolicznościa-
mi i ślepymi prawami rynku, umożli-
wiający – dzięki systemowi zabezpie-
czeń przed bezrobociem, chorobą
i starością – spokojne, twórcze i bez-
pieczne życie oraz rozwój dzięki po-
wszechnemu dostępowi do wiedzy
i wypoczynku.
Według profesora Balcerowicza,
takie państwo to efekt „zwykłej głu-
poty, demagogii i cynizmu”. To dzie-
ło marksistów, czyli bezbożnych głup-
ków. Przypomnijmy, że mówi to czło-
wiek, który jako polityk zrujnował Pol-
skę na początku lat 90., a kiedy lewi-
ca odbudowała nieco zniszczenia, po-
wrócił w 1997 roku i poprowadził kraj
do zapaści gospodarczej. Kiedy zo-
rientował się, że nadchodzi katastro-
fa (słynna dziura budżetowa, którą
odkrył jego następca – Bauc ), spryt-
nie – z poparciem Kwaśniewskiego
– przeskoczył z fotela wicepremiera
i ministra finansów na fotel szefa Na-
rodowego Banku Polskiego. Zniszczył
też bezpowrotnie znaczenie i prestiż
Unii Wolności, której przewodził
w końcu lat 90. Ludzi tego typu – psu-
jów i osobników niekompetentnych
w dziedzinach, którymi się zajmują
– nazywa się popularnie tandeciarza-
mi albo nieudacznikami. Zwykle tra-
cą oni pracę i odchodzą w nie-
sławie. Ale nie w Polsce!
U nas, jeśli tylko stoi
za nimi jakaś wpływowa
grupa nacisku, mogą
do emerytury cie-
szyć się szacun-
kiem, awanso-
wać, być zapra-
szani na od-
czyty, chętnie
są też wi-
dziani na
łamach
wielu ga-
zet. Balce-
rowicz nie
wstydzi się
we wspo-
mnianym arty-
kule nazywać Polski „rozrośniętą for-
mą państwa socjalnego”, choć jak wy-
gląda nasz socjal – wiedzą bezrobot-
ni (85 proc. bez zasiłku) i korzysta-
jący z pomocy społecznej (często 20
zł na rodzinę miesięcznie). Cały tekst
opiera się na demagogii i pseudolo-
gice – autor snuje bowiem fałszywe
wnioski, stosuje uproszczenia i prze-
kłamania. Właściwie takiego artyku-
łu mógłby się powstydzić licealista,
a czołowa polska gazeta biznesowa
publikuje go bez komentarza i cie-
nia zażenowania. Czy już naprawdę
Policja z Gdyni zatrzymała 20-letnie-
go studenta podejrzanego o co naj-
mniej 10 napadów rabunkowych na staruszki. Kilka z nich trafiło z poważ-
nymi obrażeniami do szpitala. Student twierdzi, że musiał rabować, bo
chciał się dalej uczyć, a miał problemy z opłacaniem uczelni i mieszkania.
26-letni Paweł M. , robotnik budow-
lany z Łodzi, zakatował na śmierć
kota, kopiąc go i depcząc. Został zatrzymany przez policję. Tłumaczył się,
że kot ukradł mu kanapkę, kiedy więc dostrzegł złodzieja, zemścił się.
62-letni Jan M. ze Świnoujścia zo-
stał oskarżony o długoletnie znęca-
nie się nad żoną. Pan Janek jest społecznym kuratorem Sądu Rejonowe-
go w Świnoujściu. Zajmował się sprawami przemocy w rodzinie.
W Bydgoszczy spłonęła kamienica
przy ul. Śląskiej. Przyczyną był nie-
fachowo postawiony kominek. W tydzień po tragedii powiesił się komi-
niarz, który go postawił. Zostawił list pożegnalny, w którym przyznał się
do błędu.
W Kielcach do jednego z mieszkań
wszedł 36-letni mężczyzna, podszedł
do kanapy, na której leżał jego 50-letni znajomy i wspólnik, wyjął nóż,
poderżnął mu gardło i bez słowa wyszedł. Wcześniej obaj panowie po-
kłócili się o pieniądze.
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Mamy do czynienia z niebywałym miejscem (klub Le Madame – dop.
red.) , które jest gniazdem wszelkiego robactwa w tym mieście.
(Krzysztof Bosak, LPR)
Ja gdybym został prezydentem Polski, czego sobie wszyscy dziennikarze ży-
czą – to na pewno nie powiedziałbym, że zapomniałem o Samoobronie.
(Andrzej Lepper)
rego stołeczni dewoci i bigoci od początku nie-
nawidzili, nie istnieje.
Wypieprzyli Le Madame na oczach wielomiliono-
wej publiczności, bo telewizje to pokazywały. Mówili,
że wykonują wyroki sądowe, gdyż właściciele Le Mada-
me nie płacili czynszu. Co prawda, to prawda: wyroki
trzeba wykonywać, czynsze trzeba płacić.
Wzywamy więc
prezydenta Polski,
pana Lecha Ka-
czyńskiego , oraz je-
go wielce prawo-
rządnego brata do wykonania wyroku
sądów wszystkich instancji, nakazują-
cych przeproszenie pana Mieczysła-
wa Wachowskiego , którego niesłusz-
nie nazwali wielokrotnym przestępcą.
Wzywamy również namiestników
prezydenta Warszawy, panów komisa-
rzy rządzących teraz tym umęczonym
miastem, o tak samo skrupulatne eg-
zekwowanie czynszów i innych należ-
ności od wszystkich pozostałych dłuż-
ników stolicy. Jak szacują w magi-
stracie, zaległości te mogą już się-
gać dwóch miliardów złotych! To są
nasze pieniądze! Dla porównania: Most
Północny, którego kaczyści nie dość, że nie wybudowali,
to jeszcze nawet jednej łopaty w ziemię nie wbili, będący
jedyną nadzieją na uniknięcie komunikacyjnego zawału
północnych rejonów Warszawy, będzie kosztował – razem
ze wszystkimi niezbędnymi drogami dojazdowymi, rozjaz-
dami i wielopoziomowymi skrzyżowaniami – 350 milio-
nów zł. Do roboty więc, wszystkich dłużników należy trak-
tować jednakowo! Nie może być tak, że artystów traktuje
się z kopa, a innych
– w rękawiczkach.
W Warszawie po-
kazali, że jednak mo-
że, dali tym samym
powód do pytania: a niby z jakiej ra-
cji? Komu się to opłaca? A gdyby ist-
nienie Le Madame komuś się opłaca-
ło, to nie przeszkadzałoby wam, że spo-
tykają się tam geje i antyglobaliści; że
bywa tam Kazimiera Szczuka ?
Żeby więc uniknąć takich podej-
rzeń – panowie komisarze: czyńcie pra-
wo i czyńcie sprawiedliwość! Zamknij-
cie również innych za długi. I jeszcze
teatr Buffo na dokładkę – za śmichy-
-chichy. Rozbawiona do białości pu-
blika – razem z aktorami – tańczy tam
„kaczuszki”. I bardzo się przy tym śmie-
je. Kumacie, z kogo?
Może jest tak roztargniony (prezydent Lech Kaczyński – dop. red.) . Ktoś
mu flagę przekręcił na samochodzie, ktoś mu teraz order podrzucił fał-
szywy.
(Stefan Niesiołowski, PO)
Nie sądzę, żeby mój brat był człowiekiem szczególnie pazernym na wła-
dzę. I to samo dotyczy mnie.
(Lech Kaczyński)
Wypieprzyli Le Madame
Tragifarsa. Bracia Kaczyńscy tworzą i są bohaterami tragifarsy. (...)
To, co się dzieje, przyjmuje postać niewiarygodnej groteski, paranoicz-
nej, ponurej i śmiesznej jednocześnie. Myślę, że w tej historii wychodzą
stare polskie grzechy, mające korzenie w historii – warcholstwo, nieli-
czenie się z ludźmi i tak dalej. (...) Z Kaczyńskich wychodzi stara pol-
ska, a raczej sarmacka żyłka awanturnicza, warcholska.
(Kazimierz Kutz)
Modły i pielgrzymki przed kamerami uważam za płaski koniunkturalizm.
Dowodzą one zniewolenia mentalnego ludzi, którzy nie widzą nic niesto-
sownego w zamianie sekretarzy POP na – często samozwańczych – asy-
stentów kościelnych. Niepokoi mnie brak w polskim katolicyzmie przy-
wódcy duchowego, przy jednoczesnym nadmiarze menedżerów politycz-
nych w sutannach... Nawet najbardziej zamaszyście kreślony znak krzyża
nie zastąpi skutecznego programu wyprowadzenia kraju z zapaści.
(Władysław Frasyniuk)
Ciągle dzwonią do mnie firmy PR-owskie z propozycją zmiany wizerun-
ku. Ostatnio dzwonili, że za 20 tysięcy playboya ze mnie zrobią! Ale na
co mi to?
(Piotr Misztal, były poseł Samoobrony)
Wybrała OH
JS
ZBAWIENNY NAŁÓG
PĘD DO WIEDZY
ŚMIERĆ ZA KANAPKĘ
KURATOR
ETYKA KOMINIARZA
MILCZENIE ZŁOTEM
N ajsłynniejszy warszawski klub artystyczny, któ-
96568795.005.png 96568795.006.png 96568795.007.png 96568795.008.png 96568795.009.png
Nr 14 (318) 7 IV – 13 IV 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
STUDNIÓWKA
Rządząca lewica na razie milczy,
a przewodniczący rady zapowiedział,
że nie zarządzi głosowania, dopóki
nie będzie pełnej zgody. DP
w obronie zagrożonej moralności do-
łączyło się kilka innych, „światłych
państw”, znanych powszechnie
obrońców dobrych obyczajów – Su-
dan, Kuba i Zimbabwe. Czyżby pań-
stwo Kaczyńscy zaspali? ZW
Prezydent Kaczyński panuje Po-
lakom równe sto dni. Z tej okazji
portal Wirtualna Polska zapytał in-
ternatów, jak oceniają rządy jedne-
go ze złodziei księżyca. Aż 63 proc.
(spośród 76 054 użytkowników)
stwierdziło, że Lechu rządzi zdecy-
dowanie źle, 14 proc. – że raczej
źle, 8 proc. – ani dobrze, ani źle. Zde-
cydowanie dobrze sto dni Kaczyń-
skiego oceniło 9 proc., a raczej do-
brze – 5 procent. Tradycja mówi, że
jaka studniówka, taka matura. A
parafianom diecezji warszawskiej jesz-
cze jeden podatek: mają co roku
dać 1 mln zł na utrzymanie zdycha-
jącego Radia Józef. Oznacza to, że
każda rodzina musi wysupłać na ko-
ścielne radyjko 2 złocisze. Że też oj-
ciec Tadeusz z Torunia nie wpadł
jeszcze na podobny pomysł! PS
mieli najmniejszych wątpliwości:
Henryk Semeniuk został zamor-
dowany ” – przyznała prok. Małgo-
rzata Chrabąszcz.
Niestety, upływ czasu sprawił, że
śledczy z wydziału przestępczości zor-
ganizowanej nie uporali się ze zna-
lezieniem zabójcy i w marcu 2006 r.
sprawa została umorzona.
Za spapranie śledztwa włos z gło-
wy nie spadł wciąż urzędującym pro-
kuratorom i najwyższej rangi poli-
cjantom.
CAŁA PRAWDA O NAS
„Polska nacjonalistyczna, antyli-
beralna, religijna, oparta na podwa-
żaniu przemian ostatnich piętnastu
lat, oddala się od współczesnej Eu-
ropy. Kieruje się wstecz w kierunku
Polski międzywojennej (...). Chociaż
Kaczyńscy mówią, że wiedzą, co chcą
stworzyć poprzez czwartą Rzeczpospo-
litą, to wierzyć im się nie da” – na-
pisała czeska gazeta „Lidove Nowi-
ny” w artykule o naszym kraju pod
tytułem „Rosyjska gubernia”. I ta-
kie rzeczy można w Czechach pisać
bezkarnie? Zgroza!
NAPOLEON
CHRYSTUSEM
Mimo sukcesów nowej władzy
wciąż są w kraju ludzie „pewnego
układu”, którzy bezczelnie deklaru-
ją antykaczyzm.
Niech nie narzekają. Jeszcze ni-
gdy nie było tak źle, żeby nie mogło
być gorzej. Tacy Włosi na przykład
mają ze swoim Berlusconim praw-
dziwy dopust boży. Gość ma nie tyl-
ko władzę, nie tylko trzyma za twarz
wymiar sprawiedliwości, to jeszcze
ma w kieszeni media. Kaczyńskim
sporo do tego brakuje. W ubiegłym
tygodniu premier Włoch zawiadomił
rodaków, że jest „Jezusem Chrystu-
sem polityki”. „Jestem cierpliwą ofia-
rą, poświęcam się dla wszystkich”
– wyznał. Sojusznicy przyjęli dekla-
rację z pewnym zażenowaniem, zaś
przeciwnicy – z jawnym szyderstwem.
Można by nad tym od biedy przejść
do porządku dziennego, gdyby dwa
dni wcześniej Berlusconi nie obja-
wił się jako włoski... Napoleon .
9 kwietnia, w wyborach, Włosi zade-
cydują, czy chcą kontynuacji Napo-
leona-Chrystusa, czy też wezmą so-
bie do rządzenia centrolew Roma-
no Prodiego , który zdradza objawy
zdrowia psychicznego.
JPII BEZ WYRAZU
KULTURA KŁAMSTWA
W Polsce mamy już około 300
pomników JPII i wciąż rosną kolej-
ne. Profesor KUL, Lesław Lameń-
ski , pod którego kierunkiem powsta-
ła praca doktorska o papieskich mo-
numentach w naszym kraju, stwier-
dza, że na palcach jednej ręki moż-
na policzyć te udane. W większości
są to pomniki bez wyrazu, odpycha-
AT
Stowarzyszenie Kultury Chrze-
ścijańskiej im. Piotra Skargi po raz
kolejny wydało edukacyjną broszu-
rę dotyczącą praktyk seksualnych.
50-stronicowa książeczka została
oczywiście wysłana do szkół. „Prze-
milczane problemy homoseksuali-
zmu” – pod tym tytułem przekaza-
no takie oto prawdy: „Homoseksu-
aliści w zasadzie prawie konsumują
ludzką krew, jedzą fekalia czy nawet
tarzają się w kale”. Anonimowy (sic!)
autor kościelnej broszury wyjawia
jeszcze inne prawdy objawione: „Na-
uczyciele homoseksualni są zdecy-
dowanie bardziej skłonni do mole-
stowania dzieci”.
Na szczęście dyrektorzy szkół, do
których trafił ten podręcznik, de-
klarują, że nie dopuszczą go do uży-
tku.
POLICYJNA TROSKA
Uwaga, uwaga! IV RP nadcho-
dzi! Ksiądz Henryk Kroll z Żalna
(powiat tucholski) zaapelował do rad-
nych wszystkich gmin w swoim po-
MSz
BIEDNY ŁUKASZENKO!
OH
jące, bo nie oddają ani bogactwa du-
chowego, ani wnętrza papieża. A po-
nadto – zauważa trzeźwo profesor
– budowanie pomników papieżowi
jest nieporozumieniem, bardziej przy-
dałyby się fundacje, schroniska dla
bezdomnych czy stypendia. Dodaj-
my, że jeden spiżowy pomnik to wy-
datek średnio 200–300 tys. zł, naj-
częściej z publicznej kasy. RP
wiecie o wprowadzenie godziny po-
licyjnej dla dzieci i młodzieży. „Ma-
my IV RP. Czas na zmiany nie tylko
w polityce, ale również w wychowa-
niu” – twierdzi ksiądz. Prawicowi rad-
ni od razu zachwycili się pomysłem:
„Jak wprowadzimy godzinę policyj-
ną, dzieci od razu poczują, że ktoś
się o nie troszczy” – skonstatował
Piotr Mówiński , nauczyciel i radny.
Rzecznik praw obywatelskich twier-
dzi, że taki pomysł to łamanie pra-
wa i wolności. Głupi, nie wie, że na
tym właśnie polega IV RP! OH
Po wyborach na Białorusi pre-
zydent Aleksander Łukaszenko
ma szlaban na wjazd do Polski...
I dla pewności – także do Bydgosz-
czy. Otóż tamtejsi radni miejscy PiS
złożyli projekt uchwały... katego-
rycznie zakazującej Łukaszence
wjazdu do miasta.
Pochwalili się tym na specjalnie
zwołanej konferencji prasowej, gdzie
zapewniali: „To bardzo ważna uchwa-
ła. Białorusini na nią czekają”.
Niestety, w głosowaniu pomysł
przepadł, co wszakże nie oznacza, że
Łukaszenko ma jakieś szanse:
– Koledzy z PiS-u zamierzają
oplakatować miasto jego wizerun-
kami. Dopną swego, jeśli jeszcze do-
łożą nagrodę za schwytanie „żywe-
go lub martwego”. Niemożliwe?
A dlaczego nie? Głupota ludzka nie
ma granic... – zauważa jeden z rad-
nych. Co na to inne miasta i radni
PiS?
TW
CZYŚCICIEL
MUS RODZENIA
Najbardziej zaufanym człowie-
kiem Zbigniewa Ziobry w Wiel-
kopolsce został Paweł Korbal , no-
wy szef Prokuratury Apelacyjnej
w Poznaniu, który przez ostatnie 12
lat pracował w Ministerstwie Spra-
wiedliwości.
Powrót do Poznania – tu rozpo-
czynał swoją karierę prawniczą – Kor-
bal uczcił czystkami. Stanowiska stra-
ciło kilku wiceszefów prokuratur okrę-
gowych oraz naczelników wydziałów.
Gdy zaczęły się dymisje, byłych
kolegów Korbala olśniło, że ich szef
był aparatczykiem nieboszczki PZPR.
Ba, w początkach lat 80. sprawował
nawet zaszczytną funkcję sekretarza
partyjnej egzekutywy w prokuratu-
rze rejonowej.
Podobnie jak gen. Jaruzelski ,
Korbal ma prawo przypuszczać, że
Ziobro wzniósł się ponad podziały.
A może jednak i jemu dywersanci
coś tam podsunęli do podpisu? HP
Legislatura stanowa Dakoty Po-
łudniowej uchwaliła całkowity zakaz
przerywania ciąży. Przeciwnicy usi-
łowali przeforsować wyjątki w wy-
padkach gwałtu i kazirodztwa oraz
zagrożenia zdrowia ciężarnej. Mo-
wy nie ma – usłyszeli – kobieta mu-
si rodzić. Inicjatywa stanowych kon-
gresmanów z Dakoty Południowej
ma na celu sprowokowanie sytu-
acji, w której odwołanie od ich ak-
tu prawnego trafiłoby do Sądu Naj-
wyższego. Liczą, że ostatnia nomi-
nacja Busha , która przechyliła sza-
lę na rzecz przewagi sędziów – pra-
wicowych konserwatystów, zaowo-
cuje anulowaniem prawa do abor-
cji w całym kraju. A to jest wielce
prawdopodobne.
AT
JEDNAK
MORDERSTWO...
SZWAGROWIE
WUJA SAMA
Ponad rok temu pisaliśmy („Spra-
wa honoru” – „FiM” 48/2004 ) o ta-
jemniczej śmierci 44-letniego star-
szego sierżanta Henryka Semeniu-
ka , komendanta Komisariatu Policji
w Huszlewie (woj. podlaskie). Pro-
kuratura w Białej Podlaskiej uzna-
ła, że w październiku 1997 r. popeł-
nił on samobójstwo, strzelając sobie
w głowę ze służbowego pistoletu.
Byliśmy na miejscu zbrodni, rozma-
wialiśmy z rodziną, świadkiem...
W grudniu 2004 r. stwierdziliśmy
kategorycznie: „Nigdy jeszcze nie ze-
tknęliśmy się z tak haniebnym ukrę-
ceniem łba sprawie”. Ujawniliśmy też
bardzo nieciekawą rolę, jaką w do-
chodzeniu do (nie)prawdy odegrał
Ryszard Siewierski , ówczesny ko-
mendant wojewódzki policji w Bia-
łej Podlaskiej (dzisiaj zastępca ko-
mendanta głównego policji).
Po naszej publikacji w lutym 2005
roku prokurator apelacyjny w Lubli-
nie polecił przekazać akta sprawy ra-
domskiej Prokuraturze Okręgowej.
Tam – już po kilku miesiącach – nie
ZAWIERCIANIE DUPY
Mimo tylu zadrażnień między
USA i Iranem, oba te pobożne kra-
je postawiły ostatnio zgodne i sta-
nowcze weto przeciw propozycji do-
kooptowania w charakterze ciał do-
radczych ONZ dwóch organizacji:
duńskiego Krajowego Stowarzysze-
nia Gejów i Lesbijek oraz belgijskie-
go Międzynarodowego Stowarzysze-
nia Lesbijek i Gejów. Do unii
W Zawierciu boje o nowy herb
miasta trwają już cztery miesiące.
Zwrócono się do specjalisty o opra-
cowanie nowych wzorów. Nie było
na nich jednak dotychczas obecne-
go symbolu Kościoła. Autor bezczel-
nie stwierdził, że historyczna wartość
tej budowli jest żadna. To wywołało
burzę. Część radnych uparła się
– Kościół ma być i basta! W najnow-
szej propozycji mamy więc gigantycz-
ny symbol Kościoła, i to umiejsco-
wiony w centralnym miejscu herbu.
Tego nie mogą zaś przyjąć nieco bar-
dziej trzeźwi mieszkańcy, którzy chcą
usunięcia tego symbolu lub choćby
zmniejszenia jego rozmiarów. Wiel-
kie oburzenie na ostatniej sesji rady
wywołał fakt sprzeciwu ze strony RA-
CJI i opisanie sprawy w „FiM”. Do-
szło prawie do linczu.
Jeden z mieszkańców stwierdził
w lokalnej gazecie, że nawet Waty-
kan nie ma tak klerykalnego herbu.
CS
JÓZEF DLA JÓZEFA
Józef kardynał Glemp ma po-
wody do dumy. Udało mu się wy-
ciągnąć z publicznej kasy łącznie 40
mln zł na swą życiową fanaberię
– budowę Świątyni Opatrzności Bo-
żej. A że owieczki siedzą cicho i go-
dzą się na strzyżenie, sądząc naiwnie,
że eminencja wreszcie się opamięta,
rozpędzony kardynał zaordynował
96568795.010.png 96568795.011.png 96568795.012.png 96568795.013.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin