Kłamstwo kłamstwem poparte.pdf

(100 KB) Pobierz
Kłamstwo kłamstwem poparte – Antoni Mariański
Kłamstwo kłamstwem poparte – Antoni Mariański
Aktualizacja: 2011-07-8 9:42 am
Najnowszy numer „Naszego Słowa” z 19 czerwca 2011 roku zamieścił
recenzję książki wydanej w języku polskim, napisanej przez Romana Drozda i
Bohdana Halczaka. Tytuł książki: „Dzieje Ukraińców w Polsce w latach
1922-1989”.
Książki nie znam. Nie czytałem, ale z „recenzji i poglądów” można się wiele
dowiedzieć. Nie chodzi mi tutaj o samą książkę, bo to jest oddzielny temat, ale zainteresowała mnie
recenzja zamieszczona w „Naszym Słowie”, chociażby dlatego, że napisał ją naczelny redaktor
ukraińskiego tygodnika. Już na początku autor artykułu – recenzji – użala się, że w rozdziale 1.4 –
„Podlasie, Chełmszczyzna, Nadsanie, Łemkowszczyzna w latach 1921-1939”, nieproporcjonalnie dużo
miejsca zajmuje Łemkowszczyzna. Można sądzić – pisze autor – że do pozostałych regionów, autor
książki, podszedł niepoważnie, jakby na Podlasiu, Chełmszczyźnie, Nadsaniu, niczego ciekawego się
nie działo. Ponadto Polska uważała mniejszość ukraińską za ludzi gorszej kategorii. Nie równej
kategorii. A przecież wicemarszałek sejmu Wasyl Mudry mocno zaznaczał, że Ukraińcy wypełniają swój
obywatelski obowiązek wobec państwa polskiego.
Co racja to racja. Normalni ludzie byli lojalni wobec swojego kraju, tylko wywrotowcy walczyli ze
wszystkimi. W sejmie było 37 Ukraińców, wicemarszałek sejmu był Ukraińcem, w wojsku służyło około
112 tys. Ukraińców. Do tego nie mam większych zastrzeżeń. O ile mi wiadomo, w wojsku polskim
służyło więcej Ukraińców niż to podano w Książce.
W rozdziale 2.8 – „Polsko – Ukraiński konflikt”, autor „recenzji” pisze: „dobrze pokazano genezę
etnicznej czystki Wołynia w latach 1943 – 1944”. Ot, i już pierwsze półprawdy, a nawet kłamstwa,
zaczynają dominować. Jest to po prostu powtórka oficjalnego słownictwa głoszonego przez „poprawne
autorytety”. Do znudzenia zaczyna się powtarzać ów „konflikt” polsko-ukraiński. Również i ludobójstwo –
czystkę etniczną – jak mówi autor, sprowadza się tylko do Wołynia. Ani jednego słówka o Podolu.
Ludzie wymierają. Niedługo odejdą resztki świadków i problem z głowy. Ludobójstwa w południowo-
wschodniej Małopolsce nie było.
Geneza czystki etnicznej na Wołyniu – pisze autor recenzji – jest na Chełmszczyźnie i Zamojszczyźnie
oraz w akcji „Burza”, która rzekomo miała być skierowana przeciwko Czerwonej Armii, a faktycznie
miała anty ukraiński charakter. Ot, i prawda… Gdzie Rzym, gdzie Krym? Jak dyskutować z takim, który
nawet okłamuje kalendarz? Tak się składa, że piszący te słowa jest rodowitym wołyniakiem, był w
samoobronie w Zasmykach i brał udział w akcji „Burza”. Muszę więc kilka zdań na ten temat napisać.
Ludobójstwo na Wołyniu dokonane było w 1943 roku, z apogeum 11 lipca. Na przełomie roku 1943 i
1944 tak zwana UPA rozpoczęła „boje” na południe od Wołynia.
Ludobójstwo na Wołyniu dobiegało końca. 4 stycznia Armia Czerwona wkroczyła na Wołyń – do Rokitna
koło Sarn. W marcu 1944 roku front sowiecko-niemiecki był już w Kowlu. Tak zwana Ukraińska
Powstańcza Armia przy końcu 1943 roku była już prawie w całości na Podolu. Tam już rozpoczęła
swoje krwawe dzieło. Jedno z ostatnich morderstw w powiecie Kowelskim na Wołyniu, było dokonane w
Janówce, Stanisławówce, Radomlu. Było to w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1943 roku. W
styczniu 1944 roku rozpoczęto organizowanie 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Miejscem
koncentracji były Ossa i Kupiczów, cała organizacja Dywizji oparta była na bazie zasmyckiej
1
667621985.001.png
samoobrony. Już w marcu 1944 roku 27. WDP AK toczyła krwawe walki z niemieckimi dywizjami
pancernymi pomiędzy Lubomlem i Włodzimierzem, między Turią i Bugiem, wszystko w ramach akcji
„Burza”.
Tymczasem? Tymczasem w pojęciu autorów recenzji i książki to co się działo w 1944 roku było
przyczyną ludobójstwa w 1943 roku, przepraszam było dopiero genezą. A przecież prawdą jest, że
sama akcja „Burza” była pomyślana po to aby, jako gospodarz, witać w dobrej wierze wojska Czerwonej
Armii. Przed akcją „Burza” był jeszcze „Wachlarz”. Walczyli w nim – „Wachlarzu” – „cichociemni”.
Prowadzili tam walkę dywersyjną z wojskami niemieckimi. Dopiero, gdy zaczęła się lać niewinna krew –
właśnie na Wołyniu, przeszli do samoobron, by w kolejności wydarzeń wziąć później udział w akcji
„Burza”, a jeszcze później nawet – w Powstaniu Warszawskim. Nacjonaliści ukraińscy też brali udział w
Powstaniu Warszawskim, tylko jako wspólnicy hitlerowskich Niemiec. Piszę to tak dla uzupełnienia
„Historii Ukraińców w Polsce”.
A jaka była prawdziwa przyczyna owego „konfliktu” polsko-ukraińskiego? Trudno, trzeba się i
powtarzać, i podawać to młodym czytelnikom. Zaczęło się to zaledwie jedenaście lat po odzyskaniu
niepodległości Polski po stu dwudziestu trzech latach niewoli. W 1929 roku w Wiedniu zebrał się
kongres nacjonalistów ukraińskich i tam podjął uchwałę dotyczącą walki o „wilnu Ukrainu”. Uczestniczyli
tam dzisiejsi „bohaterowie”. Zatwierdzono tam również dekalog nacjonalisty Ukraińskiego, który był
zaprzeczeniem wszelkich przyzwoitości, wszelkiej cywilizowanej walki wolnościowej. Nie zawahaj się
uczynić największej zbrodni dla dobra sprawy… Już na tym kongresie powiedziano, jaka ma być
przyszła Ukraina. Powiedziano też jakie ma obejmować terytorium. A przede wszystkim ma być
etnicznie czysta. Wszystkie późniejsze poczynania w okresie międzywojennym, zmierzały do realizacji
tego celu. Zamachy, niszczenie dóbr materialnych – polskich i inne. Trudno, żeby władze państwowe
nie reagowały na tego rodzaju poczynania „wyzwolicieli”. Każde państwo nie postąpiłoby inaczej.
„Konflikt” polsko-ukraiński zaczął żyć. Trwa on do dzisiaj z różnym nasileniem w różnym czasie. Bo
proszę mi wytłumaczyć gdzie tu jest konflikt? Jest polsko – ukraińska, miłująca się rodzina. Mąż
Ukrainiec, żona Polka i syn lub córka. Przychodzi polecenie od władz nacjonalistów aby mąż Ukrainiec
zamordował żonę Polkę i córkę Polkę. Kto może wydać takie polecenie? Tylko człowiek chory
psychicznie. A tacy właśnie zarządzali w czasie ludobójstwa. I tego co napisałem w żadnym wypadku
nie można utożsamiać z narodem ukraińskim. Bywałem w różnych domach ukraińskich. Po obu
stronach Dniepru. Spotykałem tam normalnych, przyzwoitych ludzi.
Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. I tym słowem karmi się ludzi młodych, którzy od takich, jak wymienieni
autorzy, uczą się kłamać, by później mówić, powtarzać słowo „konflikt” zamiast słowa rozkaz. Kto
wydawał rozkazy mordowania? Szuszkewycz, Doncow, Bandera, Onyszkewycz i jeszcze kilku innych,
którzy umierali z rękami unurzanymi w męczeńskiej, niewinnej, krwi. Odmowa wykonania takiego
rozkazu to śmierć zadana w okrutny sposób. Proszę przeczytać książki „Skorbota Ukrainy” – 5 tomów,
wydane w Równem w ostatnich latach. Wydane na polecenie prezydenta Ukrainy. Tylko, czy to
pomoże? Zrodzony w kłamstwach będzie je głosił bez względu na cenzus naukowy. Patrz znajome
nazwiska.
Ciekawie wygląda przyczyna akcji „Wisła”. B. Galczak i R. Drozd Jasno udowadniają, że przyczyną
akcji „Wisła” była asymilacja Ukraińców. Tak samo – piszą autorzy książki – nie da się ukryć, że
inicjatorem deportacji była polska komunistyczna władza, a Związek Sowiecki przyjął to tylko do
wiadomości. Akcja „Wisła” nie zakończyła się w 1947 roku. Wiele Ukraińców uciekało z republiki
ukraińskiej i trzeba było się nimi zająć.
2
Prawdy nie da się ani ukryć ani ją zmienić. Nie asymilacja była przyczyną przesiedlenia, a tylko
potrzebą przerwania przelewu krwi i polskiej i ukraińskiej. Walka toczyła się na śmierć i życie. Trudno
jest walczyć z bandytą, który pracuje w dzień w polu, a nocą idzie zabijać i palić niewinnych ludzi.
Ponadto daje utrzymanie i zamieszkanie ludobójcom. Jedynym sposobem przerwania takiej „wojny”
było przesiedlenie wszystkich mieszkańców. Zrobiono to. Skutek był prawie natychmiastowy. Piszę
prawie, bowiem jeszcze przez jakiś czas banderowcy palili pozostawione przez przesiedleńców mienie,
którego nie można było zabrać ze sobą.
Antoni Mariański
Myśl Polska – Nr 27-28 (3-10.07.2011)
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin