GDYBY CHRYSTUS NIE ZMARTWYCHWSTAŁ.doc

(90 KB) Pobierz
GDYBY CHRYSTUS NIE ZMARTWYCHWSTAŁ

GDYBY CHRYSTUS NIE ZMARTWYCHWSTAŁ

Misterium wielkanocne na podstawie książki „Oścień śmierci”

 

Osoby:

Piłat

Rufus (filozof)

Sługa

Nikodem

Józef

Jonatan

David

Adam

Lidia

Walter

Matka

Córka

Ksiądz

Siostra zakonna

Człowiek

Przechodzień

 

na scenie trzy oddzielne miejsca: w środku krzyż, pod nim dwie płonące lampki,

z prawej strony „pałac” Piłata – krzesło, misa z wodą i ręcznik;

z lewej strony pokój Jonatana i  sala obrad: stół, 5 krzeseł, wieszak na ubrania

 

Scena I (u Piłata)

 

Piłat, sługa, w widocznym miejscu misa z wodą i ręcznik

 

Piłat:               (niespokojny, siada, wstaje, chodzi po pokoju, myje ręce) Dlaczego tak ciemno? Przecież to dopiero południe… Ziemia się trzęsie… Cóż to za dziwne zjawiska?

              (do sługi) Poproś tu Rufusa. Powiedz, że go pilnie potrzebuję.

              (do siebie) Rufus jest filozofem. Pewnie będzie umiał wytłumaczyć te dziwne zjawiska.

 

Rufus: (wchodząc) Wzywałeś mnie, dostojny Poncjuszu?

 

Piłat:               Co się dzieje? Czy to jakieś sztuczki astrologów? Może to bogowie na Olimpie znów kłócą się ze sobą, a Zeus ciska piorunami?

 

Rufus:              Zaiste, dziwne i straszne rzeczy się dzieją. Ciemności zaległy ulice miasta, ziemia drży, skały pękają. To musi mieć jakiś związek z Golgotą, bo z tamtej strony tłum biegnie w panice, ludzie tratują się nawzajem.

 

Piłat:               Czyżby to miało coś wspólnego z Nazarejczykiem, tym samozwańczym królem Żydów, na którego dziś wydałem wyrok?

 

Rufus:              Może to rzeczywiście jego sprawka. On musi być jakimś szarlatanem zbratanym z mocami ciemności, bo któż inny mógłby takie przedstawienie urządzić.

 

Piłat:              Sam do mnie powiedział, że jest królem, ale jego królestwo nie jest z tego świata. Pewnie jego słudzy z zaświatów dopominają się o swego władcę.

 

Rufus:              Miejmy nadzieję, że żadne wojsko duchów nie zjawi się i zemści na nas za śmierć swojego przywódcy.

Piłat:              Ja duchów się nie boję. To tylko moja żona wierzy w sny. Jestem Rzymianinem; boski imperator, który mnie tu przysłał, jest jak najbardziej cielesny, a nawet więcej ma ciała niż mu potrzeba. (myje ręce)

 

Rufus:              Czemu wciąż myjesz ręce? Przecież nie robiłeś nic, co by mogło je zabrudzić?

 

Piłat:              Ciągle mi się wydaje, że są lepkie. Pali mnie niewidoczny brud. Krew Nazarejczyka spadnie na głowy Żydów. To oni go skazali, ja tylko potwierdziłem ich wyrok… Tylko dlaczego tak się tym przejmuję? Przecież codziennie skazuję łotrów na śmierć…

 

Rufus:              Ten żydowski król rzucił na ciebie jakiś czar, jak przystało na czarnoksiężnika. Musisz iść do wróżbitów, niech odczynią uroki.

 

Piłat:              Nie wierzę w żadne czary. Nie wierzę w żadne bóstwa, chociaż składam im ofiary. Wierzę w prawdę.

 

Rufus:              A cóż to jest prawda?

 

Piłat:              Tak, cóż to jest prawda? Sam o to zapytałem tego skazańca, ale mi nic nie odpowiedział.

 

Scena II (nadal u Piłata)

 

wchodzi sługa

 

Sługa:              Panie, jacyś Żydzi domagają się posłuchania.

 

Piłat:              Znów ci Żydzi! Kogo teraz przyprowadzili na sąd?

 

Sługa:              Nie przychodzą w sprawie sądu. Chcą zabrać ciało jakiegoś skazańca.

 

Piłat:              Zabrać ciało?! Przecież ma wisieć na krzyżu ku przestrodze dla innych!

 

Rufus:              Poncjuszu, za dwie godziny rozpocznie się ich największe święto.

 

Piłat:              Ach tak, ta Pascha z pieczonymi baranami.

 

Rufus:              Ich prawo zabrania oglądania trupów w święto. Już są dość wzburzeni tym, co się dotąd działo. W Jerozolimie są tłumy pielgrzymów. Jeśli nie masz podwójnej ilości żołnierzy do stłumienia zamieszek, lepiej zgódź się na ich prośbę.

 

Piłat:              (do sługi) Wprowadź ich.

wchodzą Józef i Nikodem

 

Pilat:              Kogo ja widzę?! Józef i Nikodem, członkowie Sanhedrynu nie obawiają się rytualnego skalania i przychodzą do rzymskiego pałacu tuż przed świętem!

 

Nikodem: Są sprawy ważniejsze niż rytualne oczyszczenia. Przyszliśmy po zezwolenie na zabranie ciała naszego Mistrza, który skonał przed półgodziną. Tobie ono niepotrzebne, a dla nas jest najcenniejszym skarbem.

 

Piłat:              Znacie prawo rzymskie. Nie wydajemy ciał skazańców. Mają pozostać na Golgocie, aż wyschną w słońcu albo staną się żerem dla ptaków.

Józef:              Wiesz, dostojny Panie, że zgodnie z prawem można zrobić wyjątek na czas naszych świąt. Nie ma podstaw, byś odmówił naszej prośbie.

 

Piłat:              Rzeczywiście. Jesteś zapewne dobrze przygotowany do obrony swych racji. Weźcie zatem, co zostało z waszego króla. Co z nim uczynicie?

 

Józef:              Mam niedaleko wzgórza grób wykuty w skale. Tam złożymy ciało Mistrza, zgodnie              z naszymi zwyczajami owijając je w płótno razem z wonnościami.

 

Piłat:              Zróbcie, jak nakazuje wasze Prawo. Daję wam pozwolenie. Sługa pójdzie z wami                  i potwierdzi moje słowa, gdyby straże tego żądały.

 

kłaniają się i wychodzą

 

Rufus:              Poślij za nimi strażników, żeby pilnowali grobu, bo słyszałem pogłoski, że zwolennicy Nazarejczyka wierzą, jakoby On miał powstać z grobu. Wyobrażasz sobie, jakie wtedy byłoby zamieszanie?

 

Piłat:              Brednie. Z grobu nie można powstać. Ale zrobię, jak mi radzisz. Nawet każę grobowiec opieczętować. Z tymi Żydami nigdy nic nie wiadomo. Mogą wykraść ciało i ogłosić, że ich król zmartwychwstał. (myje ręce)

 

Scena III (u Jonatana)

 

Jonatan wchodzi z neseserem, odstawia go, zdejmuje marynarkę i wiesza na wieszaku, siada w fotelu

 

Jonatan: Nareszcie mam wakacje! Muszę dobrze zaplanować ten czas, żeby wypocząć i nadrobić zaległości w życiu towarzyskim. Na razie sprawdzę, co słychać w świecie. Dawno już nie czytałem prasy.

przegląda gazety leżące na stole

 

No proszę, co ja tu widzę! (czyta na głos)

„Amerykańska ekspedycja archeologiczna, prowadzące prace w miejscowości Rama      w pobliżu Jerozolimy, natrafiła na doskonale zachowane fragmenty zabudowań z czasów rzymskich. Jest to sensacyjne odkrycie, dotąd bowiem uważano, że szczyt świetności Rama przeżywało w czasach dynastii Dawidowej i proroka Samuela, który prawdopodobnie z tego miasta pochodził.”

              To interesujące znalezisko. Rama, Ramata, Ramataim, Haramataim, Aramataim. Ile odmian ma nazwa tego miasta. To także ewangeliczna Arymatea, skąd pochodził Józef, członek Sanhedrynu, który pogrzebał ciało Jezusa z Nazaretu w swoim grobowcu. Ciekawe, czy znajdą jakieś ślady, nawiązujące do tych wydarzeń…?

 

dzwoni telefon

 

              Jonatan Weber przy telefonie. Słucham.

 

David:              To ty, Jonatanie? Co porabiasz w tym zakurzonym kawałku miasta, jakim jest twoje mieszkanie?

 

Jonatan: Czyżby to sam David Brampton zaszczycał mnie rozmową? Witaj, przyjacielu. Pytasz, co porabiam? Właśnie skończyłem wykłady na Uniwersytecie i rozpocząłem urlop od nadrabiania zaległości prasowych. Czytałem przed chwilą o sensacyjnych odkryciach          w Rama. Słyszałeś coś o tym?

David:              Wyobraź sobie, że właśnie stamtąd dzwonię. Jestem szefem ekipy, prowadzącej te wykopaliska.

 

Jonatan: Moje gratulacje. Jak do tego doszliście?

 

David:              Zamiast odpowiedzi mam dla ciebie propozycję. Dobrze się składa, że masz urlop, bo chciałbym cię zaprosić do współpracy. Znasz doskonale języki biblijne, a tutaj możemy natrafić na różne inskrypcje. Nie miałbyś ochoty trochę pomóc przy ich odczytywaniu           i tłumaczeniu?

 

Jonatan: Wiesz, ta propozycja jest interesująca. Odpocząłbym trochę od wielkomiejskiego smogu i szalonego tempa życia, pooddychał świeżym powietrzem, a przy okazji robił coś interesującego.

 

David:              Liczyłem na to, że się zgodzisz. Kiedy mogę czekać na ciebie?

 

Jonatan: Patrz, jak ty mnie dobrze znasz. Lepiej, niż ja sam siebie. Jak tylko załatwię formalności, zadzwonię do ciebie.

 

David: No to jesteśmy umówieni. Do zobaczenia. (rozłącza się)

 

Jonatan: Coś podobnego! Co za okazja! Muszę załatwić kilka pilnych spraw, żeby tam być jak najszybciej. (bierze marynarkę, neseser i wychodzi)

 

Scena IV (przed sceną)

 

Jonatan i David przechodzą przez scenę

 

Jonatan: Jestem zaskoczony i trochę przerażony niezwykłością odkryć, jakich dokonujemy. Pieczara grobowa, w niej nienaruszony sarkofag, zawierający prawdopodobnie szczątki Józefa, syna Asera, być może znanego z Ewangelii jako Józef z Arymatei. To wszystko jest jak sen.

 

David:              A co powiesz na dzisiejsze znalezisko? Amfora, a w niej zapisany papirus? Jestem bardzo ciekawy, co on zawiera. Nie możemy go jednak sami rozwinąć, bo rozleciałby się w drobny pył. Trzeba go zawieźć do Muzeum Badań Starożytnych, tam mają odpowiednią do tego aparaturę. To jednak trochę potrwa. Dopiero potem będziesz mógł zabrać się za tłumaczenie.

 

Jonatan: Będzie można przy okazji wykonać kilka testów potwierdzających autentyczność papirusu. Wydaje mi się, że należałoby na razie zachować dyskrecję odnośnie naszych odkryć, przynajmniej do czasu, aż zakończą się konieczne badania. Zwłaszcza nie należy wpuszczać tu reporterów. Narobiliby niepotrzebnego zamieszania i ściągnęli ciekawskich, którzy tylko przeszkadzają w pracy.

 

David: Po wstępnych testach trzeba jednak poinformować resztę zespołu, co osiągnęliśmy. Napracowali się, mają prawo do rzetelnej informacji.

 

 

Scena V (sala obrad)

 

naukowcy schodzą się, siadają wokół stołu

Adam:              Na którą wyznaczono spotkanie w sprawie papirusu Józefa?

 

Lidia:              Zdaje się, że na wpół do szóstej. Patrz, wszyscy się schodzą. Ciekawe, jaka będzie ostateczna wersja tłumaczenia i wyniki testów.

 

Jonatan: Uzupełniłem przekład tekstu dzięki wiedzy kilku specjalistów. Jest jeszcze kilka luk, ale główna treść nie budzi żadnych wątpliwości. Zanim jednak go przeczytam, muszę prosić o całkowitą dyskrecję. Nikt spoza naszego grona nie może znać ani jednego słowa tu wypowiedzianego. Za chwilę zrozumiecie, dlaczego o to proszę. To, co mam przed sobą, może zmienić całkowicie naszą cywilizację. Posłuchajcie. (czyta)

„Józef, syn Asera, Nikodemowi, synowi Symeona, pokój! Mam nadzieję, przyjacielu, że zdrowie ci dopisuje. Ja żałowałem, że opuściłem Jerozolimę, chociaż ty chciałeś, bym został. Arymatea, dom mej młodości, służy mi dobrze także na starość. Piszę ten list, bo chcę odzyskać pokój. Czy pamiętasz rabbiego Jezusa, którego pochowaliśmy w moim grobowcu dwadzieścia siedem lat temu za hegemonii Poncjusza Piłata? Tamtej nocy, kiedy dobiegła końca Pascha. nie mogłem zasnąć. Lękałem się, że ten szlachetny rabbi, który wiele przecierpiał, nie zazna spokoju, jaki należał Mu się po tych wszystkich cierpieniach. Usłyszałem w mieście pogłoskę, że kapłani mają jakieś niecne zamysły. Zląkłem się, że może chcą jeszcze zbezcześcić jego ciało. Dlatego kilka godzin przedtem, nim zaświtało, razem z moimi wiernymi sługami zabraliśmy ciało Jezusa i ukryte na wozie zawieźliśmy do Rama, gdzie złożyliśmy je w sarkofagu, który zakupiłem dla siebie. Dopiero po kilku dniach dowiedziałem się, że pusty grób wytłumaczono zmartwychwstaniem Jezusa. Był pusty pierwszego dnia tygodnia, gdyż był pusty dzień wcześniej! Dziwię się, że nikt tam nie zajrzał, zanim go opieczętowano i ustawiono straże. Później nie miałem odwagi wyznać, co uczyniłem. Tak wielka była wiara uczniów i radość ze zmartwychwstania Jezusa, że nie chciałem jej uśmiercać. Teraz zaś, gdy już zbliżam się do kresu moich dni, muszę podzielić z kimś tę straszną tajemnicę. Zrób z niej użytek, jaki zechcesz. Oby Najwyższy obdarzył cię mądrością. Pokój z tobą.”

A oto notatka Nikodema pod tekstem listu:

„Piszący te słowa Nikodem, syn Symeona, przybyłem do Rama ósmego dnia szóstego miesiąca, by pożegnać ciało Józefa, syna Asera, zmarłego przed trzema dniami. Jego list wkładam razem z nim do trumny, gdyż nie odważę się nikomu wyznać tej strasznej tajemnicy. Jeśli Bóg ojców naszych zechce, prawda kiedyś ujrzy światło dnia. Oby to nie wpłynęło na zatrzymanie rozwoju nauki, którą głosił rabbi Jezus, a którą dziś przejęli Jego uczniowie. Amen.”

 

Walter: Czy my to naprawdę usłyszeliśmy? Czy to oznacza, że nie było zmartwychwstania? Że to oszustwo, które trwa dwa tysiące lat?

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin