Bardon Lumir - Wspomnienia o Franzu Bardonie.pdf

(693 KB) Pobierz
15396704 UNPDF
Dr Lumir Bardon
Dr M.K.
W SPOMNIENIA
O
F RANZU B ARDONIE
Copyright © 2007 FranzBardon.pl
Spis treści
Spis treści ...............................................................................................................................2
Część I: Wspomnienia o moim ojcu........................................................................................3
Część II: Wspomnienia o Mistrzu Frabato ............................................................................10
Część III: Wyjaśnienia dotyczące Hermetyzmu ....................................................................16
Przedmowa.......................................................................................................................16
Curriculum Vitae ..............................................................................................................17
Nawyki i obowiązki związane z wcieleniem .....................................................................19
Wytrwałość, cierpliwość, kontrola ducha, spokój ducha....................................................20
Sumienie ..........................................................................................................................20
Pośpiech ...........................................................................................................................20
Ciekawość ........................................................................................................................21
Introspekcja / poznanie siebie ...........................................................................................21
Koncentracja.....................................................................................................................23
Joga ..................................................................................................................................24
Duch.................................................................................................................................24
Stany ducha ......................................................................................................................24
Rozwój ducha ...................................................................................................................24
Życzenia ...........................................................................................................................25
Osobisty Bóg ....................................................................................................................27
Fizyczne ciało...................................................................................................................28
Ascetyzm – sport ..............................................................................................................28
Przeznaczenie – karma......................................................................................................28
Fotografie.............................................................................................................................30
2
Część I
Wspomnienia o moim ojcu
Dr Lumir Bardon
Znana niemiecka piosenka o klownie zaczyna się słowami „O, mój tato”. Mój ojciec bardzo
lubił tę piosenkę i często odtwarzał ją na swoim magnetofonie. Mój ojciec, Franz Bardon,
urodził się 1 grudnia 1909 roku w mieście Troppau/Opava 1 w Czechach. Był pierwszym
synem Viktora Bardona i jego żony Hedwiki Herodkowej. Dziadek pracował w fabryce
tekstylnej w Troppau, gdzie przygotowywał krosna tkackie dla firmy Juta. Chociaż w ogóle
nie pamiętam dziadka, to wiem, że spędzał swój wolny czas na studiowaniu hermetyzmu.
Miałem sześć lat, gdy spadł z drzewa podczas zbierania kwiatów lipy i zmarł. Pamiętam
jednak jego pogrzeb, który odbył się podczas II wojny światowej, gdyż byłem na nim obecny.
Ojciec był najstarszym dzieckiem i musiał pomagać w opiece nad rodzeństwem. Jego rodzice
mieli dwanaścioro dzieci, lecz większość z nich umarła w dzieciństwie. Jedynie jego cztery
siostry, Stefania, Anna, Maria i Beatrycze, osiągnęły dojrzały wiek.
Gdy mój ojciec ukończył szkołę podstawową, rozpoczął praktykę zawodową jako mechanik
maszyn do szycia w firmie Minerva. To właśnie wtedy nastąpiła w nim wielka zmiana, która
opisywana jest w autobiografii Frabato . Wszyscy jego nauczyciele byli zdumieni, gdy
zauważyli olbrzymie zmiany w jego osobowości i w stylu pisma. Mój dziadek Viktor uznał
mojego ojca za swojego Guru, który został mu zesłany przez Boską Opatrzność. Niedługo
potem ojciec zaczął ukazywać zdolności jasnowidzenia. Stał się dobrze znany w naszym
regionie i wieści o jego zdolnościach zaczęły się rozchodzić. Dzięki temu ojciec miał duży
krąg przyjaciół i znajomych. Dawał też publiczne wykłady na temat nadprzyrodzonych mocy
pod pseudonimem „Frabato”. Ta nazwa jest skrótem złożonym z Franz (FRA), Bardon (BA),
Troppau Opava (TO).
Jeśli chodzi o sposób, w jaki poznali się mój ojciec i moja matka, chciałbym do wspomnień
ucznia mojego ojca, dra M.K., dodać jedną rzecz. Moja matka usłyszała o zdolnościach
mojego ojca. W tym czasie zabiegało o nią dwóch mężczyzn. Poszła do mojego ojca, by go
zapytać, który z nich zostanie jej mężem. Wtedy sprawy przybrały taki bieg, jaki opisuje dr
M.K.
Ojciec nie chciał mieć żadnych dzieci ze względu na bardzo ciężkie duchowe zadania, jakie
go czekały, lecz moja matka nie chciała pozostać bezdzietną. Zgodził się więc na dzieci pod
warunkiem, że ona sama będzie się nimi zajmowała. Przystała na ten warunek.
Miałem urodzić się 4 lutego 1937 roku, co zostało wyliczone przez znanego niemieckiego
astrologa. Urodziłem się jednak 4 stycznia. Pewna kobieta znana mojemu ojcu również zaszła
w ciążę w tym samym czasie co moja matka i jej syn urodził się 4 lutego i miał później
szczególny talent do języków. Kiedy ojciec przybył na oddział położniczy szpitala w
Troppau, położna próbowała go zwodzić, mówiąc mu, że urodziła mu się córka. Jednak ze
względu na swoje zdolności, ojciec wiedział już, że miał syna. Ordynator powiedział mu, że
prawdopodobnie nie przeżyję, a na dodatek urodziłem się mając jedną stopę całkowicie
skręconą w kostce. Jednak w tym zakresie, mój przedwczesny poród okazał się korzystny,
gdyż mięśnie, ścięgna i kostka były bardzo giętkie. Ojciec masował moją stopę leczniczymi
1
3
Troppau to niemiecka, okupacyjna nazwa czeskiej miejscowości Opava – przyp. tłum.
ziołami przegotowanymi w wodzie i intensywnie ją rozćwiczał. Po miesiącu moja stopa była
we właściwej pozycji i nikt nie mógł nawet rozpoznać, która z nóg była wcześniej
zdeformowana.
Dzieciństwo i młodość spędziłem z matką i babką w Gillschwitz. Po czesku ta miejscowość
nazywa się Kylesovice i znajduje się na przedmieściach Troppau/Opawy. Nie pamiętam wiele
wydarzeń z czasów wojny. Pamiętam jednak koniec wojny, kiedy ojciec wrócił z obozu
koncentracyjnego. Gdy nadchodzili alianci, ukrywaliśmy się przez dwa tygodnie w piwnicy
domu w Gillschwitz, za towarzystwo mając jedynie buraki i ziemniaki. Tak jak każdy
chłopiec w tamtych dniach, zebrałem dużą ilość amunicji i prochu. Pamiętam jak detonator
granatu wybuchł mi w dłoniach gdy próbowałem go rozebrać przy pomocy kamienia. Ojciec
opatrzył mi rany i szczypcami usunął odłamki z różnych miejsc ciała. Cztery miesiące po
zagojeniu się tych ran, miałem kolejny wypadek. Razem z przyjaciółmi chcieliśmy odpalić
proch w kanałach i doznałem oparzeń drugiego stopnia na twarzy, szyi i kończynach. Ojciec
ponownie pomógł mi bandażując moje rany, chociaż na początku nie chciał mi pomagać,
gdyż nie nauczyłem się niczego z pierwszego wypadku.
Ze względu na ogromny brak lekarzy, mój ojciec był przez pewien czas po wojnie
administratorem szpitala Bei Rittner w Troppau. Będąc tam pomagał w leczeniu chorych.
Pamiętam, że mieszkał w domu tuż obok szpitala. Po odejściu ze stanowiska administratora,
kupił w Troppau dom na ulicy Obloukova 22 (po niemiecku Bogengasse ), gdzie mieszkał do
końca swojego życia.
Ojciec proponował, by moja matka przeniosła się do Troppau, gdyż miał on tam swoją
praktykę, lecz ona nie chciała opuścić gospodarstwa i matki w Gillschwitz. Dlatego też ojciec
musiał zatrudnić w Troppau gospodynię, która zajmowała się jego domem. Ojciec nie chciał
pracować na polu i kiedy bywał u nas w Gillschwitz, matka próbowała wszystkiego, by
skłonić go do pomocy w pracach na polu, lecz on odmawiał, gdyż miał do wykonania inne
zadanie na tej ziemi.
Kiedy matka wysyłała mnie do ojca albo gdy czegoś od niego potrzebowała, to zazwyczaj
jechałem do Troppau na rowerze. Mój ojciec odwiedzał nas w Gillschwitz regularnie, dwa
razy w tygodniu. W środę przychodził wieczorem, a w niedzielę w południe na obiad. W te
dni jego gosposia miała wolne, by odwiedzać swoja rodzinę w miejscowości Penkovic.
Wieczorem szliśmy wszyscy razem do kina lub teatru. Latem po niedzielnym obiedzie
chodziliśmy na krótkie spacery po okolicy, lecz często jeździliśmy też na dalsze wycieczki do
miejscowości Gräfenberg, Desenik (góry Gesenke) i do innych miejsc. Ojciec odwiedzał też
często przyjaciół i znajomych w Czechach, na Morawach i w Słowacji i wielu z nich uleczył z
różnych przypadłości. Były wśród nich ważne osobistości życia politycznego i artystycznego,
kompozytorzy, żona ministra itp.
Po wojnie, jako Frabato, zaczął dawać wykłady w różnych miejscach Czech, gdzie poza
zwykłymi magicznymi trikami wykonywał również takie, którymi zwracał uwagę widowni na
istnienie wyższych mocy. Pamiętam jedną z takich okazji, gdy jako chłopiec towarzyszyłem
mu podczas wykładu i zbierałem od ludzi opłaty za wstęp gdyż osoba, która zazwyczaj to
robiła, zachorowała. Poza tym występem pamiętam kilka innych, gdzie mój ojciec
wykonywał eksperymenty hipnotyczne, odczytywał listy z zaklejonych kopert, odszukiwał
przedmioty, które były ukryte, gdy miał zawiązane oczy i wiele innych, podobnych
eksperymentów.
4
Zimą, ojciec podróżował pociągiem, a w gdy było ciepło, jeździł motocyklem. Na początku
miał motocykl Java 100ccm, a potem kupił motocykl o pojemności 250ccm, który dostałem
po ukończeniu szkoły, podczas gdy ojciec kupił sobie motocykl Java 350ccm. Przez niedługi
czas po wojnie miał dwa samochody, lecz nie pamiętam ich marki ani modelu. Potem kupił
starszy samochód, który trzymał przez kilka lat. Samochód nie jeździł zbyt szybko, lecz
spełniał swoje zadanie.
Ojciec często zabierał mnie i moją siostrę na zbieranie ziół. Zbieraliśmy na przykład
dziurawiec zwyczajny, skrzyp polny, babkę, rumianek, parzącą pokrzywę, liście brzozy,
korzenie mniszka lekarskiego, wilżynę, liście głogu i wiele innych ziół. Dodatkowo, na polu
za naszą stodołą, babcia sadziła kilka ziół takich jak ruta, melisa, piołun i kilka innych,
których ojciec używał do przygotowywania leczących substancji. Poza ziołami, które są
powszechnie znane jako lecznicze, zbieraliśmy również zioła, które są powszechnie znane
jako chwasty, na przykład rdest. Ojciec mówił mi, że nawet chwasty zawierają lecznicze
składniki i że każda roślina zawiera coś, co jest korzystne dla ludzi.
Co miesiąc ojciec jeździł do Pragi i zostawał tam tydzień. Zimą podróżował pociągiem, a
potem samochodem. Kupił starszą Tatrę 74b, którą potem podarował swojemu najlepszemu
uczniowi, a sam kupił sobie Volkswagena Garbusa z Niemiec.
W Pradze leczył pacjentów i prowadził wykłady dla swoich uczniów. W ostatnich latach
swojego życia pisał książki z panią Votavową, jego asystentką. Czasami podczas wakacji
towarzyszyłem mu w Pradze. Gdy tam był, często wychodził nocą, zawsze samemu. Podobno
udawał się do Wyszechradu, gdzie znajduje się zamek, lecz również cmentarz
najsławniejszych Czechów. Tam właśnie wykonywał swoje magiczne operacje, lecz nikt nie
wie gdzie dokładnie to było, a on sam nigdy nie udostępnił nikomu tej informacji.
Gdy poszedłem do liceum w Opawie, dość często odwiedzałem ojca. W tym czasie podarował
mi do przeczytania czeskie tłumaczenie nauk jogi, lecz czułem, że te pisma nie były
wystarczająco zrozumiałe dla umysłu Europejczyka. Dużo później, gdy studiowałem
medycynę, ojciec przesyłał mi kolejne części czeskiego tłumaczenia swojej pierwszej książki
Wtajemniczenie do Hermetyzmu . Pierwotnie miała ona mieć tytuł Brama prawdziwego
wtajemniczenia , jednak wydawca musiał to zmienić, gdyż istniała już książka o takim tytule.
W naszych okolicach powszechnie wiedziano, że ojciec zajmował się nadnaturalnymi
mocami. Na przykład, pomagał odnajdować topielców; przy pomocy fotografii dokładnie
wskazywał, gdzie znajdowało się ciało takiej osoby. Krewnym i przyjaciołom osób, które
zaginęły podczas wojny, przekazywał informację o ich sytuacji. Jeszcze innym przewidywał
przyszłość. Jego specjalne zdolności były również znane uczniom i nauczycielom liceum w
Troppau. Przypomina mi się jedna sytuacja: koleżanka odkryła, że zginęły jej pieniądze i nie
mogła ich nigdzie znaleźć. Przyjęto, że ktoś te pieniądze ukradł, lecz moi koledzy nakłonili
mnie, bym poprosił ojca o pomoc w związku z tym problemem. Kiedy przybyłem do jego
domu, on wiedział już dlaczego przyszedłem i odesłał mnie z powrotem z uwagą, że wszystko
już się wyjaśniło.
Nie powiedział nic więcej. Kiedy wróciłem do klasy, pieniądze już się znalazły i do dzisiaj
nie wiem, jak to się stało.
Chciałbym uzupełnić opis domu mojego ojca w Troppau, jaki podaje dr M.K. Na ścianie
gabinetu, po prawej stronie wisiał portret tajemniczego człowieka o przenikliwym spojrzeniu.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin