Templariusze 1.rtf

(74 KB) Pobierz

 

                                          Templariusze

 

Co prawda król francuski Filip Piękny zniszczył potęgę Templariuszy dla ich pieniędzy, ale zakon pozostał. W głębokiej tajemnicy funkcjonuje do dziś. Szczególnie liczne grono braci zakonnych żyje w Szkocji. W Rosslyn znajduje się piętnastowieczna kaplica, według architektów będąca kopią świątyni Salomona. Zdaniem co rozmowniejszych (a takich jest niewielu) współczesnych Templariuszy właśnie tam jest ukryta Arka Przymierza, bądź któraś z jej kopii.

 

Na plus tej interpretacji Barbeta świadczy przede wszystkim tekst aktu oskarżenia przeciw Templariuszom, który podpisał papież w dniu 12 sierpnia 1308 roku. M.in. oskarżano ich o to, że:
... we wszystkich prowincjach modlili się oni do wizerunku głowy, która miała albo trzy, albo jedna twarz, której się Templariusze kłaniali i twierdzili, że ta głowa może ich uratować, i że daje zakonowi wielkie bogactwa...
 

 

 

 

 

http://www.archiwum.gildia.pl/teksty/kormak/uran_templariusze

Templariusze i uran?             


Ostatnia aktualizacja: 6 grudnia 2003
Autor: Baldwin
 

Jest wiele teorii na to, co kryją podziemia i groty rejonu Rennes - le - Chateau, który był, jak wiadomo, jednym z kluczowych bastionów zakonu świątyni we Francji. Niektóre z nich ocierają się o absurd i fantastykę.

Niezwykle interesujacą teorię na temat tajemnicy podziemi i kopalni w tym miejscu przedstawia nam w swojej ksiażce "Templariusze - mity i rzeczywistość" Martin Bauer. Przytacza on tezę, którą postawiła Monika Hauf, która twierdzi, że templariusze wydobywali tam ... uran. Brzmi to równie nieprawdopodobnie co tajemniczo. Na potwierdzenie swojej teorii badaczka podaje jednak konkretne dowody: wykopaliska w tym rejonie zaczął Wielki Mistrz zakonu, Bertrand z Blanquefort w roku 1156. Mimo iż miał on na miejscu ogromny zasób siły roboczej, rozkazał sprowadzic robotników aż z Niemiec. Miał zrobić to dlatego, żeby nie mogli oni rozpowiadać wśród frankojęzycznej ludności o tym czego pod ziemią szukają, oraz by , w razie nastąpienia objawów napromieniowania, możnaich było odesłać do kraju, gdzie dokonali by swoich żywotów w aurze tajemniczości. Kolejnym dowodem ma być średniowieczny dokument odnaleziony przez księdza Berengera de Sauniere'a podczas prac remontowych okolicznego kościoła pod koniec XIX wieku. Widnieje na nim napis, który można przetłumaczyć tak: "To jest skarb króla Dagoberta II i Syjonu, a on jest śmiercią, czyli oznacza śmierć". Zazwyczaj łączy się to z legendą o tzw. linii krwi Graala (Dagobert miał być potomkiem Jezusa) ale wg Moniki Hauf mogło to być ostrzeżeniem przed śmiertelną zawartością podziemi. Hauf ujawnia także , co templariusze z uranem robili. Według niej zakonnicy używali promieniotwórczego pierwiastka do skrytych mordów na swoich przeciwnikach.Wielu z nich umierało bez konkretnego powodu z wycieńczenia, które miało być następstwem napromieniowania. Teoria jest interesujaca, jednak Martin Bauer wymienia kilka argumentów przeciwko niej:gdyby w kopalniach tego rejonu znjadowały się kiedykolwiek złoża uranu, możliwe byłoby potwierdzenie ich istnienia przy pomocy prostych badań. Poza tym do czasów ery atomu, czyli praktycznie do wieku XX nie znano właściwości tego pierwiastka (choc nie oznacza to, że pewna grupa osób w razie przypadkowego wydobycia surowca nie mogła się o nich przekonac na własnej skórze - przyp.Baldwin). No i wreszcie, biorąc pod uwagę, że uran nie miał do czasów współczesnych żadnej wymiernej wartości nadal zagadką pozostaje nagłe wbogacenie się parafii Rennes - le - Chateau i jej proboszcza Sauniere'a, co stało się przyczyną całego zainteresowania rejonem, mającym skrywać tajemnice skarbu templariuszy (i być może katarów oraz Św. Graala).

 

 

 

 

http://www.poczytaj.pl/14940

 

Dramatyczna historia zakonu templariuszy, najpotężniejszego militarnego zakonu krucjatowego. Odsiewając mit od historii, autor przedstawia dzieje templariuszy - wielonarodowej armii wojowniczych mnichów w białych tunikach z czerwonymi krzyżami włożonymi na kolczugi. Będąc unikatowym zjawiskiem wśród chrześcijańskich instytucji, stanowili pierwszą jednolitą armię w zachodnim świecie, a ponadto stali się pionierami międzynarodowej bankowości. Wywłaszczeni przez króla Francji Filipa IV Pięknego w 1307 roku, pod wpływem tortur przyznali się do bluźnierstwa, herezji i sodomii. Ostatecznie zakon został zlikwidowany przez papieża Klemensa V w 1312 roku.

Kim byli templariusze? Jeden obraz tego zbrojnego zakonu znajdujemy w powieściach sir Waltera Scotta. Zakonnik - rycerz w Ivanhoe, Brian z Bois-Guilbert, to demoniczny antybohater, "równie waleczny jak najdzielniejsi w zakonie, wszelako zbrukany właściwymi Krzyżakom grzechami, jako to pycha, arogancja, okrucieństwo i lubieżność; jest to mąż twardy i nieczułego serca, nieznający ani ziemskiego lęku, ani strachu przed gniewem niebios". Dwaj Wielcy Mistrzowie zakonu niewiele są od niego lepsi. Giles Amaury z The Talisman jest zdradliwy i wrogo nastawiony wobec innych, podczas gdy Lucas de Beaumanoir z Ivanhoe to bigot i fanatyk.

Wagner w swoim Parsifalu przeciwnie: podobnych do Krzyżaków rycerzy przedstawia jako wielce cnotliwych strażników świętego Graala. Dziewiętnastowieczne libretto tej opery oparte było na trzynastowiecznym epickim poemacie Wolframa von Eschenbacha, w którym Templeisen są tylko powierzchownie podobni do rycerzy Świątyni, ale już i to ziarenko prawdy wystarczyło, aby w potomności utrwaliło się przekonanie, że poetycka fikcja wiernie odzwierciedlała rzeczywistość. I tak oto w dziewiętnastowiecznych wyobrażeniach zdeprawowani brutale z Ivanhoe i The Talisman zgodnie współegzystowali z wielce rycerską bracią z Parsifala. W dwudziestym stuleciu pojawił się bardziej złowrogi obraz templariuszy jako prototypów teutońskich rycerzy, którzy w drugiej połowie lat trzydziestych stali się wziętym z historii wzorcem dla utworzonego przez Himmlera SS. W połączeniu z rozpowszechnionym przekonaniem, że krucjaty stanowiły wczesny przykład agresywności i imperializmu zachodniej Europy, templariusze zaczęli być postrzegani jako brutalni fanatycy, którzy narzucali innym swoją ideologię za pomocą miecza. Choć mówi się też, że, całkiem przeciwnie, sprzeniewierzyli się oni szczytnej idei szerzenia chrześcijaństwa, zetknąwszy się na Bliskim Wschodzie z judaizmem i islamem; formowały się tam bowiem tajne społeczności, funkcjonujące dzięki przejętym od starożytnych Egipcjan arkanom tajemnej wiedzy, które następnie przeniknęły do masonów ze Świątyni Salomona, by w rezultacie stać się podstawą działania współczesnych lóż wolnomularzy. Twierdzono również, że po albigeńskiej krucjacie w szeregi templariuszy wkradli się heretyccy katarowie, którzy przez całe wieki potajemnie chronili swoją wiarę w istnienie dynastii królów wywodzących się od praprzodków, zrodzonych ze związku Jezusa z Marią Magdaleną; że w dziewiętnastym wieku pewien kapłan odkrył w południowo-zachodniej Francji ich niewiarygodnie bogaty skarbiec; wreszcie - że katarowie byli w posiadaniu cudownych relikwii, między innymi zabalsamowanej głowy Chrystusa oraz Całunu Turyńskiego.

Celem, jaki sobie postawiłem, przystępując do pisania tej książki, było odkrycie prawdy o zakonie, ale bez snucia fantazyjnych spekulacji, a tylko na podstawie tego, co zostało ustalone dzięki dociekaniom w pełni wiarygodnych historyków. Akcję usytuowałem na szerokiej przestrzeni czasowej: opowieści o templariuszach zaczynają powstawać w 1119 roku, kiedy to Hugon z Payns założył zakon, a może nawet dwadzieścia cztery lata wcześniej, gdy na radzie w mieście Clermont ogłoszono pierwszą krucjatę. Opowieści te są częstokroć oparte na pewnej wiedzy o tle poszczególnych wydarzeń, która zwykłemu czytelnikowi może być nie znana. W moim przekonaniu nader trudno jest zrozumieć mentalność rycerzy zakonu bez zrozumienia znaczenia, jakie przykładały do jerozolimskiej Świątyni trzy monoteistyczne religie - judaizm, chrześcijaństwo oraz islam - i bez przypomnienia sobie, dlaczego od pierwszych o niej wzmianek aż po dzień dzisiejszy zawsze stanowiła ona źródło konfliktów. Jej dzieje stawiają przed badaczami pewne pytania, na które można odpowiedzieć tylko wtedy, gdy z okresu wczesnego średniowiecza spojrzy się wstecz na bezustanny chaos, jaki panował w poprzedniej epoce.

I tak na przykład dziś, gdy rozlegają się żądania, aby obecny papież przeprosił za krucjaty, warto wniknąć w motywy, jakie skłoniły ówczesnych jego poprzedników do wszczęcia świętych wojen. Czytelnikom już obeznanym z historią krucjat niektóre rzeczy, które tu przypominam, mogą się zdać zbędnymi powtórzeniami; trzeba im jednak wiedzieć, że w owych "powtórzeniach" korzystam z badań najnowszej generacji historyków wypraw krzyżowych. W miarę lektury łatwo będzie wszystkim zrozumieć, ile im, jak również innym badaczom, zawdzięczam. Powoduje mną również uczucie, że to, co jeden ze współczesnych naukowców nazwał "Bożym dziełem, którego dokonali Frankowie", warto ponownie omówić nie tylko dlatego, że jest wielce interesujące samo w sobie, lecz również dlatego, że w dużej mierze znajdujemy w nim bezpośrednie odniesienie do wielu dylematów, przed którymi dzisiaj stoimy. Templariusze byli międzynarodową armią, która walczyła w obronie chrześcijańskiej koncepcji światowego porządku, ich upadek zaś to punkt oznaczający moment, w którym dążenie do osiągnięcia wspólnego dobra w całym chrześcijańskim świecie musiało ustąpić przed tendencjami do zaspokajania interesów poszczególnych państw narodowych; a jest to wszak proces, którego kierunek światowa społeczność właśnie teraz próbuje odwrócić.

W historii templariuszy dostrzec można istotne paralele pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. W osobie cesarza Fryderyka von Hohenstaufa widzimy teraz władcę, którego bezgraniczna amoralność łączy go zarazem z Neronem i z mającym się dopiero narodzić Hitlerem. Średniowieczna koncepcja Świętego Cesarstwa Rzymskiego w znacznym stopniu odrodziła się w aspiracjach twórców Unii Europejskiej. Syryjscy asasyni byli równocześnie potomkami żydowskich sikarów i przodkami sprawców samobójczych zamachów spod znaku Hezbollahu. Stosunek wielu bliskowschodnich muzułmanów do współczesnego Izraela bardzo przypomina stosunek ich przodków do stworzonego przez krzyżowców Królestwa Jerozolimy. Przypomnijmy sobie, ilu to arabskich przywódców, od Gamala Abd-el Nasera po Saddama Husajna, aspirowało do roli współczesnego Saladyna, który zada niewiernym najeźdźcom klęskę pod jakimś nowym Hattinem, albo jak sułtan mameluków, al-Aszraf, zapędzi ich do morza?

 

Wdzięczny jestem bardzo tym wszystkim historykom, z których prac dowiadywałem się tego, co wiem o templariuszach. W pierwszym rzędzie winienem podziękować profesorowi Jonathanowi Riley-Smithowi za to, że nie szczędził mi zachęt i rad w początkowej fazie pracy nad niniejszą książką, a także profesorowi Richardowi Fletcherowi za to, że przeczytał maszynopis i wskazał mi w nim sporo błędów; przy czym żaden z tych wybitnych historyków nie ponosi najmniejszej odpowiedzialności za niedostatki Templariuszy.

Pragnę także wyrazić wdzięczność Anthony'emu Cheethamowi, który pierwszy podsunął mi myśl o zmierzeniu się z tematyką historyczną i zaproponował, abym napisał rzecz o templariuszach; mojemu agentowi, Gillonowi Aitkenowi, który dopingował mnie do pracy nad tą książką; redaktorce Jane Wood za nieustającą zachętę do tej pracy oraz za nieoceniony wysiłek, jaki włożyła w opracowanie pierwszego szkicu tego tekstu; wreszcie Selinie Walker za pomoc, której mi udzieliła przy pracy nad mapkami i ilustracjami. Wdzięczny jestem również Andrew Sinclairowi, który pozwolił mi korzystać ze swego prywatnego zbioru dzieł na temat templariuszy; Charlesowi Glassowi za zapoznanie mnie z pamiętnikami Usamy Ibn-Munkida; a wreszcie głównemu bibliotekarzowi i całemu personelowi London Library za uprzejmą pomoc, jaką mi okazali, gdy poszukiwałem materiałów do niniejszej książki.

 

 

21.08.2008                            http://www.templariusze.info/readarticle.php?article_id=1

Skromne były początki Zakonu Templariuszy, najpotężniejszej i najbardziej wpływowej przez prawie dwieście lat w świecie chrześcijańskim organizacji religijno-militarnej.

Było ich siedmiu: Hugo de Payns, Godfryd de Saint-Omer, Godfryd d'Eygorande, Nicolas de Neuvic, Jean d'Ussel, Jean de Meymac, i Pierre d'Orlean. Ten ostatni był mieszczaninem lecz rycerstwo Chrystusowe miało inne prawo więc Piotra też przyjęto. On też pierwszy zamieszkał przy kanonikach Grobu Świętego, jako świecki brat niechórowy. A Godfryd de Saint-Omer pierwszy dobył miecza w obronie pielgrzymów (Anna Borkowska "Bożek Templariuszy").

I tak oto w 1119 roku Hugo de Payens zakłada bractwo niby rycerskie niby religijne. Jego calem miała być opieka i zbrojna ochrona pielgrzymów zdążających do Ziemi Świętej. Nowe bractwo wypełniło dotkliwą lukę w wewnętrznej organizacji kolonialnego państwa Franków. Odciążało przede wszystkim szczupłe siły wojskowe królestwa od zajmowania się sprawami bezpieczeństwa wewnętrznego kraju. Dlatego Król Baldwin II przeznaczył im salę w swojej siedzibie znajdującej się na terenie dawnej Świątyni Salomona, a kanonicy jerozolimscy przyznali im ziemie przylegające do ich własnych posiadłości. Kiedy kilka lat później król jerozolimski zamieszkał w Wieży Dawida, pozostawił "Zakonowi" swoją pierwotną rezydencję, tę, którą utożsamiamy z częścią Świątyni Salomona, przekształconą następnie przez muzułmanów w meczet Al-Aksa.

Kim był ten niezwykły człowiek, który powziął zamysł utworzenia tego rycerstwa zakonnego? Niewiele o nim wiemy. Nie zostawił innych śladów poza tym, że był pomysłodawcą utworzenia zakonu Templariuszy i ich pierwszym mistrzem. Wiemy jednak, że pochodził z Szampanii, a jego ród był dość znaczny, ponieważ figuruje jako świadek na dwóch aktach Hugona de Troyes pochodzących z 1100 roku. Niektórzy autorzy sugerują nawet, że wywodził się z domu Szampanii. Osada Payns, od której pochodzi jego nazwisko jest oddalona o 12 kilometrów od Troyes, stolicy prowincji i zwyczajowej rezydencji jej hrabiów.

Nowe bractwo wypełniło lukę w wewnętrznej organizacji kolonialnego państwa Franków. Początkowo spełniało tylko rolę policji, patrolując drogi i zwalczając opór ludności miejscowej - muzułmańskiej i chrześcijańskiej. Odciążało w ten sposób szczupłe siły wojskowe królestwa od zajmowania się sprawami bezpieczeństwa wewnętrznego w okupowanym kraju. Dlatego szybko zyskało uznanie, popularność i cieszyło się poparciem króla i możnych. Również duchowieństwo przyjęło z zadowoleniem powstanie rycerskiego bractwa. Wyrazem uznania i poparcia Ubogich Rycerzy Chrystusa były bogate darowizny. Do grona pierwszych możnych protektorów bractwa należał Fulko z Anjou, jeden z największych feudałów Francji, ojciec Gotfryda Plantageneta i dziadek króla Anglii - Henryka II (1131-1143). Fulko, przebywając pierwszy raz w Ziemi Świętej w 1120 roku, brał udział w akcjach Templariuszy. Po powrocie do Francji zapisał im 30 marek (1 marka, równa 200-300 g srebra) srebra rocznej renty. W tym samym roku król Baldwin II przeniósł rezydencję królewską do Wieży Dawida, budowli łatwiejszej do obrony i ufortyfikowania. Zostawił Templariuszom do dyspozycji swój były pałac, co świadczy w sposób oczywisty o tym, iż rok po powstaniu Zakonu było ich więcej niż ośmiu. Tam właśnie znalazł siedzibę macierzysty dom Zakonu. Stąd Milities Christi (Żołnierze albo Rycerze Chrystusowi) przyjęli miano Rycerzy Świątyni. Dlatego też jedna z ich pieczęci przedstawia Templum Salomonis.
14 stycznia 1128 roku w dzień świętego Hilarego, w katedrze w Troyes zebrał się Synod, który zaakceptował dla Templariuszy regułę spisana wcześniej przez późniejszego świętego Bernarda opata Clairvaux. Inspirował się on oczywiście regułą świętego Benedykta, powtarzają całe zdania, utrzymując przy tym to co najistotniejsze z podstawowych założeń Templariuszy.

Mimo szerokiego zainteresowani i napływu nowych braci, Zakon borykał się z problemem. Wciąż otwarty pozostawał problem, że prawo kanoniczne zabraniało klerkom i zakonnikom przelewu krwi, nawet krwi niewiernych. Pewna część opinii publicznej podzielała ten punkt widzenia. Z tej potrzeby powstaje ok. roku 1130 słynne dzieło Bernarda z Clairvaux "Pochwała nowego rycerstwa"; (De laude novae militiae). Opat Cystersów zachwyca się dyscypliną, surowością życia i aktywnością militarną rycerzy nowego Zakonu. Chwali surowość życia rycerzy-mnichów. Nie znają oni szachów i gry w kości, nawet polowania (według Reguły dozwolone było tylko polowanie na lwy, jako próba odwagi, opanowania nerwów, zręczności i siły). Szeroko uzasadnia Bernard konieczność walki z innowiercami i konieczność zabijania ich. Uważa muzułmanów i pogan za wrogów Chrystusa, a więc złoczyńców "Owszem, gdy (Templariusz - J.P.) zabija złoczyńcę, nie jest zbrodniarzem, lecz - jak już mówiłem - tępi zło. Słusznie więc szanowany jest jako mściciel Chrystusa i obrońca jego wyznawców. Chrześcijanin chlubi się zabiciem poganina, gdyż w ten sposób wielbi Chrystusa...".

 

Reguła oddawała Templariuszy pod zwierzchnictwo Patriarchy Jerozolimy, ta klauzula krępowała, a nawet powstrzymywała rozwój zgromadzenia. Patriarcha Szczepan, były wicehrabia Chartres, próbował nawet poprzez dzierżawy i sprzeciwiając się przyznaniu beneficjów przekształcić Zakon w osobistą milicję. Dlatego Robert de Craon, który zastąpił Hugona de Payns, postanowił wspólnie z opatem z Clairvaux wymusić obiecane przez papieża odłączenie od lokalnych kościołów. Rezultatem tych zabiegów była bulla "Omne datum optimum" wystosowana przez papieża Innocentego II 29 marca 1139 roku - źródło wszystkich przywilejów Zakonu i oczywisty dowód cudownego rozwoju Templariuszy. Pozornym celem tej bulli było ustanowienie kapelanów do religijnej i liturgicznej posługi w komandoriach. Jej właściwym celem zaś było: uwolnienie Zakonu od jurysdykcji biskupiej, poddanie go bezpośrednio władzy papieskiej, jednym słowem - pozostawienie mistrzowi i jego kapitule całkowitej odpowiedzialności za zarządzanie i prowadzenie Zakonu, inaczej mówiąc proklamowanie jego autonomii. Poza tym bulla rozciągała na Templariuszy przywilej, którym cieszyli się Cystersi, dotyczący niepłacenia dziesięcin od swych włości i potwierdzała prawo do ich pobierania za zgodą biskupów. Co więcej, Zakon otrzymał prawo budowania własnych kaplic i posiadania cmentarzy. Na koniec, papież zabraniał władzom kościelnym i świeckim modyfikowania Reguły. Jedynie mistrz i kapituła mogli wprowadzić do niej zmiany, które uznaliby za słuszne. W związku z licznymi małymi wojnami interesów, papież przywołał do porządku biskupów bullą "Milita Dei" z 1145 roku, potwierdzając i uściślając przywileje Templariuszy.

W 1147 roku nowy papież Eugeniusz III uczestniczył w Kapitule Świątyni w Paryżu, zachwycił się spektaklem trzech setek rycerzy w białych płaszczach, ich nieskazitelnymi postaciami i ich bezprzykładną pobożnością i w geście uznania przyznał im przywilej noszenia czerwonego krzyża na lewym ramieniu, "...aby ten triumfalny znak służył im za tarczę i aby nigdy nie zawrócili w obliczu jakiegokolwiek niewiernego...";. Ten krzyż z czerwonego sukna symbolizował także męczeństwo, które ślubowali przyjąć, a nawet go poszukiwać...

 

22.08.2008             

Zakon templariuszy do dziś stanowi jedną z największych zagadek historii ostatniego tysiąclecia. Nadal pozostaje osnuty tajemnicą, a wielu poszukiwaczy próbuje odnaleźć legendarne skarby, szerzą się też opowieści o stosowanej przez nich magii. Kim naprawdę byli i dlaczego opowieści o nich wciąż wzbudzają wiele kontrowersji i emocji?

Templariusze byli żołnierzami oddziałów Ziemi Świętej, którzy walczyli w imię Jezusa. Pierwsza informacja o zakonie zawarta jest w dziejach wypraw krzyżowych, spisanych przez Wilhelma z Tyru, w latach 1175-85. W tym czasie rycerze założyli Królestwo Jerozolimskie Outremer.

Wg zapisków kronikarza zakon został założony prawdopodobnie w 1118r. jako Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona przez Hugona de Paynes, rycerza Hrabiego Szampanii. Początkowo należało do niego dziewięć osób, a ich celem była ochrona pielgrzymów i przewóz ich pieniędzy na terenach Ziemi Świętej oraz ochrona zbiorników wody pitnej przed Saracenami. Król Jerozolimy, Baldwin II, oddał im skrzydło pałacu wzniesionego na ruinach świątyni Salomona, templum, skąd nazwa zakonu.

Przez kolejnych 8 lat rycerze nie przyjęli w swe szeregi żadnego ochotnika, co jest bardzo dziwne zważywszy na działalność, jaką mieli prowadzić. Czy dziewięciu rycerz mogło w jakikolwiek sposób bronić pielgrzymów?

Pojawia się pierwsza nieścisłość, dotycząca historii zakonu. Źródła historyczne podają, że w 1120r. do zakonu wstąpił hrabia Andegawenii, a 4 lata później hrabia Szampanii. Czyżby kronikarz pomylił się i zamiast ósemki wpisał jedynkę, co datowałoby narodziny zakonu na 1111r.? Przemawia za tym fakt, że w liście od biskupa Chartres do hrabiego Szampanii jest wzmianka o zamiarach przystąpienia do La milice du Christ, jak potocznie nazywano zakon. Zastanawiający jest również fakt, że hrabia po przystąpieniu do zakonu stał się podwładnym swojego wasala.

Kronikarze z tego okresu nie wspominają o ich bytności i działaniu. Jednakże obrona Ziemi Świętej była doskonałym pretekstem do zbierania pieniędzy. Niemalże od samego początku rycerze otrzymywali pokaźne datki na ten cel, a w późniejszym czasie i ziemie.

W 1127r. Hugon de Paynes powrócił wraz z sześcioma kompanami do Europy. W styczniu następnego roku odbył się sobór w Troyes, w Szampanii, na którym uznano templariuszy za zakon o charakterze wojskowym, a Hugona ogłoszono wielkim mistrzem świątyni.

W tym samym roku opat Clairvaux, ś. Bernard napisał traktat pochwalny, poświęcony wielkości i cnotliwości nowo powstałego zakonu. Jest on również autorem Reguły łacińskiej, tłumaczonej w 1147r. na język francuski(stąd druga nazwa: Reguła Francuska). Spis obejmował 72 artykuły oraz prolog.

Osiem pierwszych obejmowało religijne obowiązki braci, przykładowo odmawianie 13 Ojcze nasz, w razie nieobecności na Mszy św. Po śmierci jednego z braci, każdy zakonnik odmawiał 100 razy Anioł Pański za jego duszę i przez 40 dni dokarmiano jednego ubogiego. Zakonników spowiadał wielki mistrz.

Kolejne 13 artykułów dotyczyło życia braci, np. spożywania posiłków w milczeniu, słuchając Pisma Świętego, jedzenie mięsa 3 razy w tygodniu, w piątek obowiązkowo ryby, po komplecie - ostatniej modlitwie - milczenie. Rycerze mieli całkowity zakaz kontaktowania się z osobami ekskomunikowanymi, co jak się okazało w przyszłości, było często łamanym zakazem.

Kolejno występował opis stroju: białe lub czarne stroje bez futer, trzewiki bez szpiczastych nosków, przekazywanie starej odzieży giermkom, obowiązkowo broda i wąsy, strój nocny - koszula i kalesony. Żonaci nie mogli nosić białych szat. Każdy z braci mógł mieć trzy wierzchowce i jednego giermka; strzemiona nie mogły być złote ani srebrne, a jeśli już, to musiały być malowane.

Ciekawe są ostatnie artykuły, wg których bracia nie mogli posiadać skrzyni zamykanych na klucz tak, aby każdy miał do nich dostęp, a wszelkie listy odczytywane były przez mistrza. Jeśli mąż umrze przed żoną, połowa jego majątku przekazywana była rodzinie, a reszta zostawała w rękach zakonu. Każdy, kto chciał przystąpić do zakonu, musiał o to prosić wielkiego mistrza i kapitułę, wysłuchawszy wcześniej Reguły.

W 1139r. papież Innocenty II wydał bullę Omne Datum Optimum, która wprowadziła kapelanów dla obsługi klasztoru oraz zgodnie z którą żadna władza kościelna poza papieską oraz żadna świecka nie mogła rozkazywać ani wpływać na zakon. Dodatkowo wprowadziła pewne zmiany. Przykładowo zabraniało się składania przysiąg czy hołdów przez zakonników, porzucać klasztor, zmuszać zakon do płacenia dziesięciny.

Kolejna bulla, Militia Dei, wydana w 1145r. zezwala na stawianie własnych kaplic, co doprowadziło do walki ze świeckim klerem o pieniądze i wpływy.

Po soborze zakon szybko się rozrastał. Z całej Europy napływały dary i pieniądze, oddawano im ziemię, na której tworzono komandorie. Kiedy Hugon de Paynes przekazał cały swój dobytek zakonowi, reszta rycerzy uczyniła tak samo i od tego czasu każdy zakonnik musiał zrzekać się swego majątku na rzecz całego zgromadzenia.

Liczne dary sprawiły, iż na początku 1229r. templariusze posiadali ziemie we Francji, Anglii, Szkocji, Flandrii, Austrii, Niemczech, na Węgrzech, na terenach Palestyny i Ziemi Świętej.

W 1146 roku papież Eugeniusz III obdarzył templariuszy symbolem prostego czerwonego krzyża padee, który zdobił lewą stronę płaszcza i od tej pory stał się znakiem rozpoznawczym zakonników. Jak pisał Mateusz z Paryża "...aby im służył jako triumfalna oznaka i tarcza i aby nie uciekali przed jakimkolwiek niewiernym".

Zakonnicy posiadali dwadzieścia pieczęci. Najczęściej stosowali pieczęcie symbolizujące Świątynię zwieńczoną kopułą (najstarsza), dwóch rycerzy na jednym koniu (1200r.), krzyż z rozszerzającymi się ramionami przybity do słupka, Agnus Dei, typowy dla mistrzów Anglii.

Najwyższą władzą w zgromadzeniu była kapituła generalna pod przewodnictwem wielkiego mistrza. Decydowała ona o najważniejszych sprawach zakonu i wybierała ze swego grona urzędników. Na co dzień rządy sprawował wielki mistrz wraz z dwoma komandorami oraz marszałkiem, seneszalem i skarbnikiem. Członkowie zgromadzenia dzielili się na cztery grupy: braci rycerzy, braci służebnych - giermków, kapelanów oraz służby i rzemieślników.

Zakon podzielony był na prowincje. Na Bliskim Wschodzie jerozolimska, antiocheńska, trypolitańska a w Europie tzw. zachodnie: francuska, hiszpańska, portugalska, włoska, angielska, szkocka, irlandzka, niemiecka i węgierska. Było ich 10-12, gdyż ich liczba się zmieniała. Na czele każdej z nich znajdował się wielki mistrz lub komandor. W każdej prowincji znajdowały się specjalne jednostki administracyjne tzw. preceptoraty. Komandorie natomiast były najmniejszymi jednostkami administracyjnymi.

Templariusze gromadzili się w dwóch kapitułach: zwykłej, zbierającej się codziennie, która osądzała drobne wykroczenia i honorowej, na której omawiano administrację zakonu.

Stając się potęgą, zakon brał udział w podejmowaniu decyzji na najwyższych stanowiskach, był mediatorem w rozmowach między monarchami. Przykładowo w Anglii mistrz świątyni był zapraszany na posiedzenia królewskiego parlamentu. Doszło nawet do tego, iż wielki mistrz czując się bezpiecznie, posunął się do groźby przeciwko Henrykowi III, królowi Anglii, który w 1252r. chciał skonfiskować część ich majątku.

Templariusze stworzyli własny system bankowy. W 1135r. udzielili pierwszej pożyczki hipotecznej Piotrowi Desde z Saragossy. Udzielali pożyczek o olbrzymiej wartości królom, stając się w ten sposób bankierami monarchów w Europie. Stworzyli system przekazów pieniężnych o niskiej stopie procentowej. Realizacje weksli umożliwiały liczne komandorie, a paryska nazwana została centrum finansowym Europy.

Zakon czerpał z judaizmu i islamu. Posiadał najnowsze technologie, stworzone przez ówczesnych inżynierów, architektów. Założył własne porty morskie, stocznie, flotę wojenną i handlową, które jako pierwsze używały kompasu magnetycznego. Mieli własne szpitale, a znając właściwości antybiotyków, stosowali wyciąg z pleśni. Doceniali znaczenie higieny dla człowieka, co w ówczesnych czasach było czymś niezwykłym.

Templariusze zbierali dochody z uprawy gruntów rolnych i hodowli zwierząt. Posiadali patronaty nad kościołami, pobierali opłaty celne, datki przeznaczone na wyprawy krzyżowe. Zajmowali się na dużą skalę handlem i operacjami finansowymi.

Poza Regułą bracia posiadali zbiór statutów, czyli Ordonansów, które zostały spisane przed 1187r. za czasu rządów Bertranda de Blanchefort. Zawierały zasady dotyczące wielkiego mistrza, seneszali i marszałków, i praktycznie były udostępniane tylko jemu i jego zaufanym. Mistrz mógł posiadać cztery wierzchowce, zawsze towarzyszyli mu kapelan i kleryk, zaufani doradcy. Mógł pożyczać dobra zakonu do wysokości tysiąca bizantów. Jego władzę ograniczono przy sprzedaży dóbr należących do klasztoru, wszczynaniu wojen. Posiadał znaczną wiedzę, ograniczaną przez prawo kapituły do dyskusji.

Templariusze posiadali własną chorągiew, zwaną baussant, złożoną z dwóch barw.

Po śmierci króla Baldwina II w 1185r. Jerozolima została zdobyta. W sto lat później muzułmanie przejęli całą Ziemię Świętą. w tym czasie templariusze utracili na znaczeniu, gdyż obwiniano ich o to nieszczęście i zarzucano dbanie o własne dobra zamiast o cel, do którego zostali powołani.

W 1190r. przyczynili się do powstania innego wojskowego zakonu, Zakonu Najświętszej Marii Panny, znanego, jako Krzyżacy. Ci jednak działali na Bliskim Wschodzie, a w połowie XIII zrabowali ziemie bezpośrednio przylegające do Polski, zakładając tam swe siedziby. Templariusze pozazdrościli kolegom niezależności i postanowili stworzyć własne państwo na terenach Langwedocji.

Mistrzowie zatrudniali arabskich sekretarzy, a wielu rycerzy władało językiem arabskim. Zakonnicy zaznajamiali się również z wiedzą i tradycją Żydów przebywając w ich gminach.

Po utracie Akki - ostatniej twierdzy chrześcijańskiej w Ziemi Świętej templariusze przenieśli się na kolejne wyspy i próbowali przeciwstawić się muzułmańskiej ekspansji.

Równocześnie szerzyły się doniesienia o tajemnych praktykach templariuszy. Zarzucano im religijne praktyki muzułmańskie, zapieranie się Chrystusa, sodomię, bałwochwalstwo. Od dłuższego czasu obserwowano upadek obyczajów w tym zakonie, pijaństwo, wydawanie środków na zbytkowny styl życia. Ówcześni templariusze zdawali się zatracać w rozpuście i w niczym nie przypominali Hugona de Payns i jego towarzyszy.

Na początku XIV w. król Francji Filip IV, zwany Pięknym, postanowił zlikwidować zakon. Był mu winien pieniądze i nęciły go skrywane w komandoriach bogactwa. Dodatkowo nie posiadał nad nimi żadnej władzy, a rycerze stanowili świetnie wyszkoloną armię. Jego złość spotęgował fakt, że kiedy raz schronił się w jednej z komandorii przed rozwścieczonym tłumem, został upokorzony przez zakonników.

Aby zrealizować swe zamiary, musiał nakłonić do współpracy papieża, który nadal posiadał teoretycznie władzę nad zakonem. Umożliwić mu miało wprowadzenie na tron własnego kandydata, biskupa Bordeaux. W latach 1303-05 zorganizował porwanie i zabójstwo papieża Bonifacego VIII i otrucie jego następcy Benedykta XI. Nowo wybrany i protegowany króla ogłosił się Klemensem V.

Filip Piękny chciał całkowicie zlikwidować zakon, w związku z czym przygotował oskarżenie o herezję, które opierało się na zeznaniach szpiegów, jacy przedostali się w szeregi rycerzy oraz jednego templariusza-renegata.

Kiedy wszystko było już przygotowane, przesłał zalakowane rozkazy, które miały być odczytane w tym samym czasie i natychmiast wykonane. O świcie 13.10.1307r. wszyscy templariusze mieli zostać aresztowani, a ich majątki skonfiskowane. I o ile pierwsza część planu została wykonana, tak druga spęzła na niczym.

Źródła donoszą, iż wielki mistrz Jakub de Molay został ostrzeżony o katastrofie, jaka groziła zakonowi i na krótko przed aresztowaniem kazał spalić wiele ksiąg i dokumentów.

Fakt ten zdaje się być potwierdzony tym, iż rycerze poddali się bez walki. A przecież zgodnie z regułą mieli zawsze walczyć do ostatniej kropli krwi. Czy możliwe jest, aby dostali wcześniej odgórnie takie rozkazy?

Tajemnicze zaginięcie skarbu również wskazywałoby na to wyjaśnienie. Zakonnicy wcześniej powiadomieni o zdradzie króla, przenieśli czy raczej przewieźli go w bezpieczne miejsce.

Aresztowani stanęli przed sądem, a wielu z nich poddano torturom w celu otrzymania odpowiednich zeznań. Aresztowanym zarzucano czczenie diabła Bafometa, oddawanie pokłonów brodatej twarzy, która rzekomo do nich przemawiała i obdarzała siłą. Twierdzono, że uczyli kobiety wywoływać sztuczne poronienie, posuwali się do dzieciobójstwa, związków homoseksualnych i praktyk magicznych, deptali krzyż. Inkwizytorzy zarzucali także nie konsekrowanie hostii zgodnie z przyjętym kanonem.

Przesłuchiwani rycerze często mówili o Bafomecie. Obiektywnie rzecz biorąc, za pomocą tortur można było wymusić każde zeznanie, niekoniecznie oznaczające prawdę. Jednakże zastanawiające jest to, że rycerze pochodzili często z oddalonych od siebie komandorii, tak więc odizolowani nie mogli wspólnie uzgodnić zeznań. Naukowcy do tej pory nie potrafią udzielić zadowalającej odpowiedzi. Jedni skłaniają się ku tezie, że to zmienione słowo Mahomet lub też arabskie Abufihamet, oznaczające ojca mądrości czy też źródło. Jeśli tak, czyżby faktycznie chodziło o jakie nieznane bóstwo, odwzorowane pod postacią brodatej głowy?

Behemot - bestia z Biblii???

Raporty inkwizycji pisały też o głowie kobiety, której ołtarz znajdował się w paryskiej komandorii, a w nim kości czaszki owinięte w białe płótno. Wg rycerzy owa postać nie miała nic wspólnego z brodatą, a zgodnie z podaniem, rycerze weszli w jej posiadanie w niezwykły sposób. Otóż jeden z zakonników kochał się w damie z Maraklei. Kiedy kobieta zmarła, mężczyzna odkopał ją nocą i posiadł. Wtedy usłyszał głos, który kazał mu wrócić po dziewięciu miesiącach. Gdy tak zrobił, odnalazł kości, które miały wielką moc. Dzięki nim był niezwyciężony w walce, silny i potężny. Po pewnym czasie człowiek ten przekazał szczątki zakonowi.

Niektóre zarzuty można było z łatwością obalić, gdyż stworzono je nie znają...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin