Wincenty Witos - Tom 4. Publicystyka.pdf

(6320 KB) Pobierz
457164783 UNPDF
WINCENTY WITOS
Publicystyka
Wyboru dokonał,
do druku przygotował,
przedmową i przypisami opatrzył
JÓZEF RYSZARD SZAFLIK
Warszawa 2003
LUDOWA SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA
LUDOWE TOWARZYSTWO NAUKOWO-KULTURALNE
457164783.001.png
Publikacja wydana przy pomocy finansowej
Fundacji im. Zofii i Władysława Pokusów
Wspierania Edukacji Młodzieży Wiejskiej w Krakowie
Redaktorzy tomu
Anna Dzięgielewska
Magdalena Stępniak
Opracowanie graficzne
Władysław Kopeć
Korekta
Anna Dzięgielewska
Magda Stępniak
Indeks wykonała
Magdalena Stępniak
© Copyright by Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2003
ISBN 83-205-3497-6
ISBN 83-205-4698-2
Wydawca
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
ul. Grzybowska 4, 00-131 Warszawa
tel. 620-57-18; fax 620-72-77
Dział Handlowy tel. 620-54-24
e-mail: biuro @ lsw.pl
Skład i łamanie
OFI
Druk i oprawa: DRUKARNIA-J.J.Maciejewscy
Przasnysz, ul. Gdańska 1
PRZEDMOWA
Po długiej przerwie oddajemy do rąk Czytelnika kolejny tom „Dzieł Wybra-
nych" Wincentego Witosa. Przypomnijmy, że edycja ta, składająca się z pięciu
tomów, zawiera wspomnienia, wybór publicystyki i wybór mów. Do tej pory
wydano (w opracowaniu Eugeniusza Karczewskiego i Józefa Ryszarda Szaflika)
trzy pierwsze tomy obejmujące całość wspomnień: tomy pierwszy i drugi -
„Moje wspomnienia" (1988 i 1990) oraz tom trzeci - „Moja tułaczka w Czecho-
słowacji" (1995). W publikowanym tu czwartym tomie zatytułowanym „Publi-
cystyka" pomieszczono wybór opublikowanych za życia autora: odezw, jego
oficjalnej korespondencji, wywiadów, broszur i artykułów. Ostatni tom, piąty -
„Przemówienia" - pomieści w całości lub w większych fragmentach teksty prze-
mówień autora.
Wincenty Witos, wybitny polityk i mąż stanu, przywódca ruchu ludowego
i chłopów polskich, pełniąc najwyższe funkcje państwowe i partyjne, przywią-
zywał dużą wagę do słowa pisanego. Od początku swej działalności politycznej
aż po ostatnie dni życia chwytał często za pióro, by poprzez publikowane arty-
kuły i broszury prezentować swoje racje polityczne, ale także by kształtować po-
stawy chłopów, członków i działaczy ruchu ludowego, wytyczać ruchowi ludo-
wemu kierunki działania. Pisarstwo polityczne było więc bardzo ważnym instru-
mentem w Jego pracy dla Polski, chłopów i ruchu ludowego.
Powtórzmy tu jeszcze raz to, co pisaliśmy w „Przedmowie" do tomu pierw-
szego. Witos swoją pozycję polityczną i moralną osiągnął dzięki zaletom umy-
słu i charakteru. Zalety te ujawniły się i oddziaływały na szerokie masy poprzez
słowo mówione i drukowane. Wybił się Witos z masy ludowej i zdobył znacze-
nie w Stronnictwie i w narodzie jako mówca i publicysta. W wyborze publicy-
styki staraliśmy się zamieścić teksty najbardziej reprezentatywne, ukazujące ce-
le i formy jego walki politycznej. Przyjęty układ chronologiczny tekstów pozwa-
la wyraźnie prześledzić rozwój jego osobowości, zainteresowań, doskonalenie
języka, stylu, konstrukcji publikacji, ukazuje wytrwałość i konsekwencję postę-
powania w realizacji wytkniętego sobie i ruchowi ludowemu celu, którym było
wyzwolenie społeczne klasy chłopskiej i przywrócenie chłopa Polsce, uczynie-
nie go współobywatelem, chcącym nią współrządzić i za nią współodpowiadać,
pozwala wreszcie widzieć w tym dziele rolę Wincentego Witosa, widzieć jego
wielkość i uznać go za jednego z największych naszych mężów stanu.
Przy wyborze artykułów kierowałem się wyłącznie względami merytorycz-
nymi. Chodziło o zamieszczenie najbardziej ważkich i charakterystycznych dla
twórczości Witosa publikacji ze wszystkich okresów jego życia i działalności.
Podstawą wyboru artykułów jest głównie prasa ludowa i Kalendarze Ludowe,
a w latach trzydziestych także prasa opozycyjna wobec rządów sanacji, związa-
na głównie z tzw. „Frontem Morges".
5
Niejednokrotnie zdarzało się, że ten sam artykuł publikowany był w dwóch,
a nawet więcej pismach. W takich przypadkach za podstawę braliśmy tę gazetę,
w której tekst zamieszczony był wcześniej, lub w której pomieszczono tekst peł-
niejszy, bez skrótów i ingerencji redakcji. Co się zaś tyczy broszur: niektóre ich
teksty zanim ukazały się w formie oddzielnej książeczki były publikowane
w prasie w postaci artykułów. W takich przypadkach z oczywistych względów
nie powtarzano tekstu. Swoje artykuły Wincenty Witos podpisywał w różny spo-
sób, w zależności od okoliczności. A więc sygnował je: W, WW, Witos, Witos
poseł, W z Wierzchosławic, Wierzchosławiak, Wincenty Witos, Wincenty Witos
poseł sejmowy, Wincenty Witos chłop poseł, Wincenty Witos poseł do parla-
mentu, Wincenty Witos poseł do Rady Państwa, Wincenty Witos prezes PSL,
Wolny, W Wolny z pod Tarnowa, W Wolny z Tarnowskiego. W zamieszczonych
tu tekstach pominęliśmy podpisy autora, za wyjątkiem nielicznych tylko artuku-
łów na sygnowaniu których - jak sądzimy - autorowi wyraźnie zależało.
Publikowane tu teksty drukujemy in extenso, bez jakichkolwiek skrótów i in-
gerencji. Nie dokonywano żadnych zmian stylistycznych i językowych, popra-
wiono zaś niewątpliwe błędy drukarskie. Zmodernizowano także pisownię i in-
terpunkcję.
Teksty zaopatrzyliśmy w niezbędne przypisy merytoryczne i osobowe. Ko-
mentarze merytoryczne zamieszczaliśmy wówczas, gdy wydawało się, że są nie-
zbędne dla zrozumienia tekstu, zwłaszcza przez czytelnika młodego lub nie zajmu-
jącego się profesjonalnie historią. Przypisy osobowe zamieszczaliśmy wówczas,
gdy było to nieodzowne dla poznania sylwetek osób występujących w tekście.
W przypadku osób, które pojawiają się po raz pierwszy dopiero w tomie czwar-
tym, staraliśmy się zamieścić bardziej wyczerpujące informacje. Gdy jednak dana
osoba występowała już w tomach poprzednich, odsyłamy do nich czytelnika, gdyż
z reguły tam zamieszczona już była wyczerpująca nota biograficzna.
Publikowana tu publicystyka Wincentego Witosa to cenne dziś źródło do po-
znania dziejów wsi, ruchu ludowego i historii Polski. Wiele zawartych w niej
myśli i wskazań ma wartość trwałą, aktualną do dziś. Miejmy więc nadzieję, że
korzystać z niej będą nie tylko badacze i miłośnicy przeszłości, ale także polity-
cy, działacze i członkowie ruchu ludowego. Mogą oni pełną garścią czerpać ze
skarbnicy myśli Przywódcy Ruchu Ludowego.
6
15 V1895. Obrazki ze wsi 1 .
1
Czytając w gazetce naszej 2 mądrych tyle listów braci włościan, wyczytałem także ko-
respondencję z Wierzchosławic, w której szanowny korespondent przedstawił nas, jako
ludzi nie znających swych praw i obowiązków. Tak jest, niestety! Podatki płacimy, bo się
boimy sekwestratora, podobnie jak koń, który ciągnie, bo się boi bata. Ale w tych spra-
wach, gdzie nas batem nie gonią, jesteśmy opieszali jak rzadko. W innych gminach, po-
wiatach, włościanie radzą nad tym, jakby w swoje ręce ująć przynależne im prawa. U nas
także się zgromadzają „we Wawrzkowej budzie" i to od kilku lat, co dzień, nie wyłącza-
jąc święta, w niedzielę zaś trudnią się bajkami całej parafii. Żywy i umarły mają tam za
swoje. A jacy to mędrkowie ci nasi rajcy, dość powiedzieć, że gdy się dowiedzieli o So-
kołach 3 , to mieli cepy w pogotowiu, aby im przeszkodzić, gdyby ci szli na Moskala. Wło-
sy ze zgrozy podnoszą się na głowie wobec tak przerażającej ciemnoty. Narzekamy na
biedę, radzimy o niej, bardzo to dobrze, ale trzeba i o tym pamiętać, że bez oszczędności
w tych czasach krytycznych nic nie zrobimy, więc zbytków wszelkich musimy unikać.
Gdzież my je mamy? - odpowie niejeden - my ledwie żyjemy, ani się nam śni o zbytkach.
A palenie tytoniu, czyż nie jest zbytkiem dla tych biedaków, którzy nie mają co do ust
włożyć. A palenie tu tak rozpowszechnione, że palą nawet kilkuletnie dziewuchy, a ci co
nie palą uważani są za niedołęgów. Takeśmy już daleko zaszli z naszą cywilizacją!
Mówi niejeden: pojechałbym na wiec lub inne zgromadzenie, ale nie mam za co.
Obrachujcie bracie! Ty za tydzień puścisz z dymem 20 ct. 4 , czyżbyś to nie zajechał na
wiec, gdybyś się rok wstrzymał od palenia, a wtenczas miałbyś piersi zdrowe i w głowie
nie plewy. A ileż to pożarów bywa przez te nieszczęsne papierosy, wiele gospodarstw po-
szło na żebraków, a przez co? Przez to, że gdyś ujrzał swego syna niedorostka z papiero-
sem w ustach, mówiłeś: widzisz, matko, to mi zuch! Mówimy o sile ojców naszych i na-
szej słabości, pamiętajmy przy tym, że wiele trucizn, które my używamy, ojcowie nie zna-
li. Albo te ubiory wymyślne, co one pochłaniają pieniędzy. Dawniej chłop mało co kupił,
bo się odział swoim wyrobem. Teraz nie tak jest. Pomimo, że się tu lny rodzą, nikt w płót-
7
Zgłoś jeśli naruszono regulamin