Artyleria polska XIV.doc

(172 KB) Pobierz
Artyleria polska XIV – XVI wiek cz

Artyleria polska XIV – XVI wiek cz. I – artyleria przedogniowa

 

historia artylerii w Polsce

 

 

Historia artylerii w Polsce

„Niektórzy z naszych szlachciców, gdy na grodziech przeciw nieprzyjacielowi bywają położeni, odrzuciwszy wszelką sromieżliwość z najmniejszą drożnością naśladując, nipodczyją chorągwią z naszych wojski stawać się obykli na ten koniec, aby puszek twierdzy, albo wojennej straży się uwiarowali i obrony, jęż insi bracia ich, pod pewnemi chorągwiami postawieni, podług urzędu między niemi położonego czynić sie obykli”.

 

Pierwsze wzmianki dotyczące artylerii polskiej w XIV wieku spotykamy w Statutach Kazimierza Wielkiego – dokument wyraźnie podkreśla, że już od połowy XIV stulecia znajdowały się w grodach i zamkach polskich działa zwane puszkami.

Zanim jednak przejdę do dokładniejszej charakterystyki dział jakimi dysponowała strona polska w XIV i XV wieku, chciałbym poświęcić kilka zdań artylerii przedogniowej, która do końca XV wieku będzie obecna nie tylko w armii królów z dynastii Jagiellonów, ale także będzie używana przez innych monarchów europejskich.

rycina   przedstawiająca katapulty

 

Najprościej definiując pojęcie artylerii przedogniowej można by rzec, że były to machiny miotające pociski za pomocą energii mechanicznej bez użycia prochu strzelniczego.

Do pierwszej polowy XIV stulecia był to najprawdopodobniej jedyny rodzaj broni używanej do zdobywania fortyfikacji obok sprzętu oblężniczego w postaci taranów i ruchomych wież.

Broń miotająca zgodnie z informacjami zawartymi w literaturze przedmiotu dzieli się na dwie grupy:

- Pierwszy z podziałów opiera się na rodzaju użytego pocisku – a więc zaliczymy tu machiny wyrzucające strzały i kamienie.
- Kryterium drugiego podziału przyjmuje kształt toru wystrzelonego pocisku – tor plaski i tor stromy.
- Trzeci podział związany jest z rodzajem energii użytej do wyrzucenia pocisku, a więc zaliczymy tu machiny działające w skutek rozprężenia się elastycznego materiału, w którym energia powstaje dzięki jego skręceniu, zgnieceniu, lub ściśnięciu. Zaliczymy tu także machiny wyrzucające pociski za pomocą dźwigni dwustronnej przeciwwagi. A zatem powinniśmy wymienić tu katapulty, trebuszety, a także kusze wałowe zaopatrzone w kołowroty umożliwiające naciągnięcie cięciwy.

Machiny te zwane balistami przypominające swoją konstrukcją łuk do kuszy oparty i umocowany na w łożu były w stanie miotać pociski kamienne , a także strzały i okute belki na odległość do 250 metrów.

Olbrzymich rozmiarów kusze montowane na kołach, wozach, lub wyposażone w ciężką podstawę mogły z łatwością wystrzelić kule kamienne i metalowe, a także duże bełty na odległość znacznie przekraczającą strzał z kuszy ręcznej czy łuku refleksyjnego. Pociski wystrzelone z takich machin potrafiły razić przeciwnika na odległość dochodzącą do 900 metrów.

Machiny wojenne działające na zasadzie przeciwwagi wykorzystywały energie powstałą przez uniesienie przed strzałem ramienia z przeciwwagą w górę i gwałtownego opuszczenia ciężaru. Dźwignia dwustronna zaopatrzona była w ładunek obciążający, krótsze ramie i chwyt w kształcie łyżki, lub procy rzymskiej na dłuższym ramieniu.

Niestety baza źródłowa dotycząca artylerii przedogniowej jest stosunkowo uboga.

Dysponujemy skąpymi informacjami w przekazach pisanych typu narracyjnego, a i źródła archeologiczne i ikonograficzne nie dostarczają zbyt wielu danych na ten temat.

Jednak źródła rękopiśmienne dostarczają nam przykłady użytkowania artylerii przedogniowej w XIV stuleciu w Europie.

Najistotniejsze z nich to traktaty Konrada Keyesera Bellifortis z 1405 r., De rei militari libri XII Roberta Valturiusa, rękopis monachijski z przełomu XIV i XV wieku., oraz rękopis śląski z 1397r.

rycina   przedstawiająca katapulty

 

Relacje źródeł pisanych dotyczące walk oblężniczych wspominają o użyciu machin wojennych w Polsce i Wielkim Księstwie Litewskim, jednak brak w nich szczegółowych opisów dotyczących konstrukcji i budowy machin.

Źródłami ikonograficznymi dotyczącymi naszego okresu, w których znajdujemy takie machiny wojenne są XIII wieczna Biblia Maciejowskiego, Kodex Manesse pochodzący z początków XIV wieku, miniatura śląska znajdująca się w dziele E. Klossa Die schleisische Buchmalerei des Mittelalteres (Berlin 1942, ryc. 124).

Kolejnym źródłem ikonograficznym przedstawiającym machiny oblężnicze są Księgi hetmańskie Stanisława Sarnickiego, gdzie znajdujemy wyobrażenie machiny miotającej . Pochodzą one jednak z drugiej połowy XVI stulecia.

Jak już wspominałem wcześniej Statuty Kazimierza Wielkiego poświęcają machinom wojennym sporo uwagi, ale także Kroniki Jana z Czarnkowa i Kroniki Jana Długosza mówią o użyciu tego typu machin.

 

Jan Długosz w Historiae Polonicae libri XII, wyraźnie pisze o tym, że Władysław Jagiełło przeprawiając się pod Czerwińskiem podczas kampanii grunwaldzkiej przekroczył rzekę „cum pixidibus, machinamentis cetersique bellicoris instrumentis” - a zatem miał przy sobie nie tylko artylerię ogniową, ale także machiny i bliżej nieokreślony sprzęt wojenny.

Według Kronik Długosza przy pomocy machin miotających szturmowano także Nowogród w 1428 roku a 1431 wojska polskie użyły machiny nazywanej „Prok” do wystrzelenia padliny za mury obleganego Łucka, podobne urządzenia oblężnicze znane ze źródeł ruskich wystrzeliwały pociski na zasadzie mechanizmu przeciwwagi.

Wzmianki o użyciu machin miotających pojawiają się także w aktach procesu polsko – krzyżackiego z 1339 roku. Podczas oblężenia Brześcia Kujawskiego w 1332 r. wojska zakonne używały machin miotających nieokreślonego typu, a także prawdopodobnie posługiwały się taranem.

W 1384 r. podczas oblężenia zamku w Bytyniu kasztelan nakielski Wincenty korzysta z machin dostarczanych przez mieszczan poznańskich: „cum machina civium Posnaniensis”. Jaśko z Oleśnicy starosta litewski w 1390 roku dostaje od Władysława Jagiełły jako pomoc „machinos transmitti”.

 

rycina   przedstawiająca katapulty

 

 

Katapulty, balisty, tarany i wieże oblężnicze z reguły były montowane w pobliżu murów obleganych twierdz. Prace nadzorowane były przez wyspecjalizowanych konstruktorów zajmujących się inżynierią wojskowa i budownictwem. Materiały do wykonania machin, albo znajdowano na miejscu, albo transportowano ze sobą potrzebne surowce, lub gotowe elementy wymagające już tylko zmontowania.

Przypuszczam, ze dość rzadko transportowano machiny oblężnicze w całości ze względu na ich rozmiar i wagę, które w znaczny sposób spowolniłyby tempo maszerującej armii i uniemożliwiłyby przeprawę przez naturalne zapory.

Nie było przecież problemu, aby w pobliżu obleganych umocnień znaleźć odpowiednią amunicję w postaci kamienia czy kłód drewna, lub budulca do machin. Jednak jak już wspominałem oblegające wojska nie tylko starały się używać amunicji burzącej, ale także przez mury twierdz wstrzeliwano padlinę, zatrute mięso, lub szczątki chorych zwierząt, aby wywołać zarazę wśród oblężonych, albo pozbawić ich wody pitnej trafiając takim pociskiem do studni.

Mimo pojawiających się coraz nowszych i coraz skuteczniejszych egzemplarzy dział ogniowych, artyleria przedogniowa nie wychodzi z użycia o czym świadczą choćby informacje źródłowe dotyczące roku 1488, kiedy to synowie kasztelana rozpierskiego Piotra Zajączka radzili w sprawie „machinas, bombardas, pixides”, które zostały pozostawione przez ich ojca w rodzinnej posiadłości we Wrzącej kolo Sieradza.

Machiny oblężnicze i miotające będą nadal wykorzystywane w kolejnych stuleciach, a ich przydatność i zalety zostały podniesione w XVII wieku przez Kazimierza Siemionowicza – znanego teoretyka sztuki artyleryjskiej.

 

Tomasz Mleczek

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin