W listopadzie(1).pdf

(292 KB) Pobierz
688263164 UNPDF
688263164.001.png
W listopadzie, gdy szkocki śnieg padał zdumiewająco łagodnie, Harry Potter
umarł.
Poległ w bitwie. Miał siedemnaście lat i wciąż był uczniem. Nastąpiła pomyłka w
planach, błąd, i teraz nie żył.
Dwie noce później, po pogrzebie Harry'ego, Severus Snape padł na twarz przed
Lordem Voldemortem.
* * *
Voldemort z dezorientacją patrzył na stworzenie leżące przed nim krzyżem. Od
lat Snape nie odpowiadał na wołanie Mrocznego Znaku i Voldemort zawsze
wiedział, że zginie za zdradę, ale tej nocy, w noc zwycięstwa - Harry Potter nie
żył, a Voldemort przypuszczał, że Hogsmeade upadnie w ciągu miesiąca - Snape
odpowiedział na wezwanie wraz ze swymi byłymi towarzyszami i bez słowa rzucił
się do stóp Czarnego Pana.
Ciekawość Voldemorta została wzbudzona wystarczająco, by odsunął topór
Macnaira i kazał Snape'owi podnieść twarz.
Oczy, które napotkały jego oczy, nie były oczami Severusa Snape'a, którego
pamiętał. Te oczy zawodziły z jego twarzy głodem, krzyczały buntem i
wściekłością, bardziej niż cienkie, drżące wargi były w stanie, a jego twarz była
kredowobiała, a jego oddechy były gwałtowne.
- Zabij mnie, jeśli chcesz - powiedział, a ton jego głosu nie był ani trochę
uwielbieniem czy nawet strachem. - Zabij mnie... nie oczekuję życia... ale
pozwól mi najpierw wyświadczyć ci usługę.
- A cóż to takiego? - spytał Voldemort.
- Daj mi moc, by zabić Dumbledore'a - powiedział Snape. - Natchnij mnie nią...
wyssij mą duszę i zastąp stęchłym powietrzem, nie będę za nią tęsknił, zrób
cokolwiek musisz zrobić, ale stwórz z mego ciała broń... bombę... przemień mnie
w bombę.
Voldemort potrafił odróżnić prawdę od kłamstwa. Przyznał, sam przed sobą, że
jest zdumiony.
- A skąd ta nienawiść do twego wyrozumiałego, życzliwego patrona?
- Harry nie żyje - wychrypiał Snape. - Nie żyje, rozumiesz mnie, on nie żyje.
- Oczywiście, że nie żyje - powiedział Voldemort i poczuł znajomy przypływ dumy
i spokoju. - Odszedł, gdyż tego pragnąłem. To ja go zabiłem. Nie Dumbledore.
- Dumbledore posłał go do walki z tobą. Żółtodzioba. A ty zrobiłeś, co
wiedzieliśmy, że zrobisz. Nie. To było złe, to było złe. - Głowa Snape'a kołysała
się powoli w przód i w tył, zwieszając się z jego szyi, zwiędnięty kwiat na
złamanej łodydze. - Rządź światem. Żyj wiecznie. Rób, co zapragniesz. To nie
ma znaczenia. Nic już nie ma znaczenia. Ale pozwól mi być tym, który go zabije,
 
i pozwól mi to zrobić, bo nic już nie ma sensu, rozumiesz? Rozumiesz? Walczył i
zginął za coś, co w ogóle nie ma znaczenia.
Voldemort zdał sobie wtedy sprawę, że Snape jest szalony. Znów spojrzał w oczy
Snape'a i przypomniał sobie młodego mężczyznę, który najpierw do niego
przyszedł, starszego mężczyznę, który odwrócił się od niego, zawsze płonącego
niezłomnymi zasadami, dla których na bok odkładał osobiste uczucia. Gdy
Voldemort czynił słusznie - Snape dołączył do niego, potem, gdy Voldemort
czynił źle - Snape odszedł. I jakiekolwiek targały nim namiętności, wyładowywał
je na słabszych. I nie ugiął się. I złamał.
Uczyniła to miłość. Człowiek jak Snape pokocha tylko raz, jeśli pozwoli sobie, i to
go zniszczy, zetrze go na proch, każe mu bełkotać w szaleństwie u stóp
okrutnego Pana, wstrząśnie ziemią i niebem ponad nim i pod nim, aż nie
zostanie nic, co doda otuchy. Voldemort był bardzo szczęśliwy, że nigdy nie
kochał.
- Zabij mnie, jeśli musisz - powiedział Snape. - Ale bardziej przydam ci się żywy
- przez jakąś jeszcze godzinę. To zadziała. On wciąż mi ufa. Boleje wraz ze mną.
- Wyraz nienawiści przebiegł przez jego twarz, tak silnej, jak Voldemort nigdy
przedtem nie widział. - Ma śmiałość ... mówię ci... zrób to lub skończ z tym...
- Zrobię to - powiedział Voldemort.
Okazało się, że zdobędzie Hogsmeade wcześniej, niż oczekiwał. Ale Voldemort
nie myślał o tym aż do później, był zaabsorbowany świadomością, że wciąż jest
zdolny do współczucia.
Rzucił zaklęcie. Wnętrzności Snape'a zaczęły płonąć niszczycielską magią. Nie
przeżyje następnej godziny. To był czas.
- Idź więc - powiedział Voldemort. - Idź zdradzić świat, a potem idź na drugi, i
może znajdziesz tam Harry'ego Pottera.
- Nie ma drugiego świata - powiedział Snape - i nie dbam o to już więcej, gdyż
odeszło ostatnie dobro - i wy wszyscy mnie to uczyniliście, bądźcie przeklęci,
bądźcie przeklęci i obyście się udusili, i zgnili za to.
Zdeportował się. Voldemort usiadł, by oczekiwać zdarzeń. Jego śmierciożercy
byli bardzo cicho.
Miłość. I upadek. I zwycięstwo.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin