Everlasting Hunger - rozdział 2.pdf

(163 KB) Pobierz
459240470 UNPDF
Everlasting Hunger Translate: Shonali
Tawny Taylor
459240470.001.png
Everlasting Hunger Translate: Shonali
Tawny Taylor
Rozdział 2
- Masz doświadczenie kelnerki? - właściciel baru zmarszczył brwi
przyglądając się jej podaniu o pracę.
Proszę, proszę powiedz, że nie mam za wysokich kwalifikacji.
Raine starała się nie krzywić, gdy gotowała się do odpowiedzi.
- Um. Nie, nie mam. Ale szybko się uczę. I byłam raz wolontariuszką w
jadłodajni dla ubogich.
- Rozumiem.
Patrzyła na jego łysinę, gdy ponownie zaczął czytać dalszy ciąg jej podania.
Tymczasem zamarła ma milion sekund zabójczej ciszy, coraz bardziej pewna, że
zostanie odesłana bez pracy. Kurwa. Gdzie pójdzie potem?
Próbowała u wszystkich łowców głów w mieście, była też w agencji pracy
tymczasowej. Nie było żadnych, przyzwoitych ofert pracy. 1
Cholera. Zostawiała podania nawet w firmach, które nie poszukiwały
pracowników, w nadziei że będą potrzebować kogoś w najbliższych tygodniach.
Ten kryzys jest do dupy. 2
Może reszta kraju wyciągnęła się już z zapaści, ale Michigan nadal było po
szyję w kryzysie gospodarczym.
Gdyby tylko Tryphon Zade nie był takim napaleńcem. Spośród wszystkich
przyczyn, przez które nie dostała pracy – bo szef nie potrafił się opanować w
obecności atrakcyjnej kobiety. Argh! Wciąż była wkurzona.
- Dobrze, dziękuję panno Avery. Będziemy w kontakcie. - właściciel baru
posłał jej puste spojrzenie.
- Dziękuję. - Zachowując szacunek do siebie samej, Raine opuściła
budynek restauracji z podniesioną głową. Nikt nie zobaczy jej z sercem w gardle i
łzami zbierającymi się w oczach. Udało jej się je utrzymać, do czasu aż była w
swoim samochodzie i wyjechała z parkingu. Wtedy puściła emocje wolno.
1 Ona jest zupełnie jak Ferdek Kiepski.... dla ludzi z jej wykształceniem nie ma pracy w tym kraju :)
2 Trzeba się było do polski przenieść http://statichg.demotywatory.pl/uploads/1254634603_by_Booyah_500.jpg
Everlasting Hunger Translate: Shonali
Tawny Taylor
Eksplodowały z taką furią, że musiała zjechać na pobocze.
Ci do cholery ma teraz zrobić? Była w tej sytuacji od miesięcy. Na każdą
posadę, nawet najmniej płatną, na najmniejsze etaty było nawet po kilkuset
kandydatów – wykwalifikowanych ochotników. Z bardziej obiecującymi
kwalifikacjami.
A potem Liz powiedziała jej, o wolnym miejscu w kierownictwie biura
sprzedaży w ZK Enterprises. To było idealne. Duży czas pracy. Blisko domu.
Świetne wynagrodzenie i świadczenia. Szkoda, że pieprzony szef odmówił
zatrudnienia jej z najbardziej idiotycznego powodu, o jakim kiedykolwiek słyszała.
To prawda, nienawidziła pracować z ludźmi, którzy pożądliwie na nią
patrzyli, obmacywali czy robili sugestywne uwagi cały dzień. Ale na pewno
Tryphon Zade miał trochę więcej opanowania niż oni.
Nie pozwałaby go jeśli to go martwiło. Trochę zmysłowego napięcia,
flirtowanie, okazjonalne spojrzenia. Mogła sobie z tym poradzić. Poza tym nie
wstydziła się, że troszkę schlebiała jej uwaga powiedziana przez Tryphona Zadea.
Żaden człowiek, który był tak bogaty i potężny, nie spojrzał na nią ponownie.
Nie żeby była brzydka. Wyglądała w porządku. Ale nie była bardzo szczupłą
blond seksbombą, w jakich lubują się bogaci kawalerowie. Zamiast tego miała
krągłe kształty, z naturalnie miedzianymi włosami i mleczną skórą.
W rzeczywistości rozważała przefarbowanie się na blond i gotowanie się w
kabinie solarium. 3 Ale znowu, całe swoje życie była jasnoskórą, ognistą marchewą
i po prostu nie widziała się w roli blond kusicielki. 4 I opalanie jest niezdrowe. Nie
wspominając o tym, że wszystkie solaria opalały ją na czerwono. 5
Wynikało z tego, że nigdy nie będzie złotowłosą dziewczyną z Kalifornii. Poza
tym, ostatnią rzeczą jakiej chciała, było udawanie przed facetami kogoś, kim nie
była. Wróć, ostatnią rzeczą jakiej chciała, nie miała nic wspólnego z facetami.
Zrobiłaby wszystko, żeby tylko nie musieć wracać do ojca i macoch i błagać ich
na kolanach, by mogła u nich zostać, dopóki nie stanie na nogi.
Oh, agonio.
3 Nie.... chciała się na totalnego plasta zrobić??? Z żadne skarby nie rób się na blondi.... rude włosy są suppppeeeerrrr.
4 I chwała jej za to
5 Heh.... mam to samo.... tylko naturalne słońce mnie barwi w miarę normalnie...
Everlasting Hunger Translate: Shonali
Tawny Taylor
Suka był królową A-Nie-Mówiłam. Raine nie potrzebowała nikogo, by
powiedział jej, że zrobienie licencjatu z sztuk wyzwolonych było głupią decyzją.
Przynajmniej, już nie.
Tak, szkoła pielęgniarska byłaby lepszym wyborem. Jeśli tylko... nie
zemdlałaby pierwszego dnia na wprowadzeniu do biologii. Jeśli tylko... na widok
krwi nie robiłaby się ogłupiała. Jeśli tylko.... żabie wnętrzności nie sprawiałyby,
ze jej słabo. Całkowicie utraciła nadzieję na zrobienie kariery w jakiejkolwiek
gałęzi medycznej, gdy przez pierwszy semestr zoologii przebrnęła z ustami
zasłoniętymi rękoma.
Czując się jak światowej klasy przegrana, całkowicie pokonana, pojechała
do domu, zaparkowała na chodniku przed budynkiem. Nim dotarła do drzwi,
jedna z tych limuzyn Hammera zatrzymała się tuż przed nią. Drzwi po stronie
pasażera otworzyły się i miliarder - biznesmen z l niekontrolowanym libido
wyszedł.
Czy zmienił zdanie o zatrudnieniu jej?
Nie była pewna, jak się zachować ani czego ma się spodziewać. Podeszła do
niego z sercem w gardle, udając, że to nic niezwykłego.
- O witam. Cóż za niespodzianka. - Niedopowiedzenie roku.
- Spodziewałem się, że to powiesz. - wyglądał tak przystojnie stojąc tam, z
połyskującymi w słońcu niemalże na granatowo włosami, jasnymi błyszczącymi
oczami i przyjaznym uśmiechem na twarzy. Próbowała nie podziwiać tego
idealnego uśmiechu, ale było to cholernie trudne. Wyciągnął rękę do czarnych
drzwi i pociągnął za klamkę.
- Czy istnieje szansa, byśmy poszli gdzieś i porozmawiali?
Pójść i porozmawiać? W limuzynie. To było interesujące 6 .
- Um.. jasne. - Wahając się tylko przez ułamek sekundy, wspięła się do
środka i usadowiwszy, nerwowo rozglądała się po przytulnym wnętrzu.
Tryphon wsunął się obok niej, gdy mocowała się z pasami 7 . Drzwi się
zamknęły i pojechali w nieznanym jej kierunku. Gdy odwróciła się i spojrzała
przez ramię na oddalający się budynek jej domu, artykuł z gazety przemknął
6 Interesujące to dopiero będzie jak cię do łóżka przywiąże....
7 Po cholerę ty pasy zapinasz????
Everlasting Hunger Translate: Shonali
Tawny Taylor
przez jej umysł.
Nieżyjący kochankowie. Partnerzy. Nie żyją.
Doprawdy. Ten człowiek nie zrobi niczego szalonego.
- Dokąd jedziemy? - zapytała, próbując ukryć niepokój, flirtem w głosie.
- Do ulubionej restauracji.
Jedzenie? Restauracja? Co to... randka? Nie, na pewno nie.
Więc co to było?
Spotkanie służbowe? Gałązka oliwna?
Po dniu takim jaki miała dziś, była w nastroju do marudzenia. I nawet
wielki talerz pełen makaronu z sosem Alfredo nie poprawiłby jej nastroju. W
rzeczywistości na samą myśl o jedzeniu skręcało jej żołądek.
- W porządku, jedźmy porozmawiać. Zjeść. Zjeść i porozmawiać.
Miała nadzieję, że cokolwiek o czym chce porozmawiać, nie zajmie więcej czasu
niż zjedzenie makaronu.
- Wspaniale.
Uśmiechnęła się i był to dziwny, trudny moment między nimi. Patrzył jej w oczy i
jego przenikliwy wzrok zagłębiał się w niej, jakby czegoś szukając.
- Jak minął dzień? 8
Zassała powietrze. A jak myślisz?
- Nie najgorzej, a twój?
- W porządku. - szybko ogarnął ją spojrzeniem. - Miałaś inne rozmowy
kwalifikacyjne? - jego spojrzenie zmiękło, od ostrego jak brzytwa, stając się
bardziej przyjazne, mniej groźne. Trochę urocze.
- Tak, miałam. - cholera, pewnie pomyślał, że mam inną pracę. Co jeśli nie
powiedział, po co przyjechał, bo wyciągnął złe wnioski? Jej twarz się ociepliła, jej
serce waliło pod klatką piersiową.
- Ja... nie sądzę... bym dostała tą posadę. - łaskotało ją, by po prostu
zapytać go, czy nie zmienił zdania, na temat zatrudnienia jej. Słowa były już na
końcu języka. Ale Boże dopomóż, bała się usłyszeć jego odpowiedź. Część niej
kurczowo trzymała się nadziei, że jego niespodziewana wizyta potrwa odrobinę
8 Ooo bawimy się w uprzejmą pogawędkę przed posiłkiem?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin