Margaret K.(Omar) NYDELL
Moim rodzicom, Leo i Hellen Kleffner
ZROZUMIEĆ ARABÓW
Wstęp: Krzysztof Mroziewicz
Spis rzeczy
Przedmowa do wydania polskiego VII
Prolog )
Wstęp 9
Wprowadzenie: modele zmian 13
Rozdział 1. Poglądy i wartości 31
Rozdział 2. Przyjaciele i obcy 37
Rozdział 3. Emocje i logika 49
Rozdział 4. Życie osobiste , 55
Rozdział 5. Mężczyźni i kobiety 65
Rozdział 6. Etykieta i konwenanse 71
Rozdział 7. Struktura społeczna 83
Rozdział 8. Rola rodziny 87
Rozdział 9. Religia i społeczeństwo 97
Rozdział 10. Porozumiewanie się z Arabami 109
Podsumowanie 121
Dodatek A. Język arabski 123
Dodatek B. Kraje arabskie: podobieństwa i różnice , . . 133
VII
Przedmowa do wydania polskiego
Do swego dzieła sprzed kilku lat autorka książki, pani Mar-garet K. (Omar) Nydell, dopisała po 11 września rozdział, który - miałem w pierwszej chwili wrażenie -jest próbą wytłumaczenia, że sprawcy zamachu na Nowy Jork i Waszyngton, z całą potwornością ich zbrodni, mają jednak jakieś racje po swojej stronie. Na szczęście o nic takiego nie chodzi. Sympatia pani Nydell dotyczy czegoś zupełnie innego, a mianowicie tych zachowań społeczności arabskiej, które z przemocą i terrorem nie mają niczego wspólnego.
Ben Laden wyrządził Arabom - i szerzej - wszystkim muzułmanom ogromną krzywdę. Od dnia zamachu na Centrum Handlu Światowego nikt już nie pomyśli o muzułmanach bez tej domieszki niechęci, na jaką skazali ich fundamentaliści.
W islamie występowały nurty wojownicze, ale żadna religia, może oprócz wierzeń Azteków i Inków, nie kazała mordować. I islam, ze swoim dżihadem (czyli wielkim wysiłkiem) też zapewne za kilkaset lat umiarkuje się i ucywilizuje. Lecz mała to pociecha dla rodzin ofiar zamachu w Nowym Jorku. I jeszcze mniejsza dla Palestyńczyków, którym perspektywy ustanowienia własnego, pełnoprawnego państwa wcale nie przybliża.
Książka pani Nydell, po części akademicka, jak przystało na utwór zawodowej arabistyki, po części zaś przy czy nkarska, co z kolei jest wynikiem przebywania autorki od trzydziestu lat z krótkimi przerwami w świecie arabskim, apeluje do czytelnika, aby starał się zrozumieć pewne wzorce postępowania, bardzo trudne do pojęcia w naszym świecie zachodnim. Podstawową różnicąjest stosunek do logiki. Nasze rozumowania i - co za tym idzie - nasze zachowania da się na chłodno przewidzieć i ocenić. Tymczasem w świecie arabskim miejsce logiki zajmują emocje. Dyskusja na temat żadnego wydarzenia, prowadzona z jednej strony za pomocą logiki, z drugiej emocji, nie doprowadzi do konkluzji. Wynika stąd między innymi niemożność porozumienia się między Izraelczykami stosującymi logikę a ich sąsiadami arabskimi, którzy preferują
VIII
emocje. Mówiąc o Palestyńczykach, Arabowie zwracają uwagę nie na fakty historyczne, a na cierpienia ludzi.
Margaret Nydell zestawia katalog wartości ważnych dla wyznawców islamu, które różnią się bardzo od wartości świata zachodniego. Arabowie uważają, że wszystko kontrolowane jest przez los, że każdy kocha dzieci, że mądrości przybywa z wiekiem oraz że osobowości mężczyzny i kobiety bardzo się między sobą różnią. (Wartości europejskie znane jako standardy z Maastricht zupełnie do tego świata nie pasują, bo mowa w nich o poszanowaniu granic, poszanowaniu praw mniejszości i poszanowaniu praw człowieka. Zresztą wartości arabskie nie całkiem pasują też do zbioru wartości azjatyckich, kładących nacisk na lojalność wobec państwa i wobec rodziny).
Książka zachęca do tego, aby zaakceptować normy arabskie. I to jest jej wada. Zawodowy arabista musi co prawda tak pisać, ale entuzjastów nie znajdzie, chyba że w świecie islamu. Zresztą nie tylko w świecie islamu. W książce zaprezentowano takie zwyczaje i obyczaje, jakie znamy też z Indii (aranżowane małżeństwa na przykład), co oznacza, że świat arabski jest starszy od świata islamu i że Ariowie, wędrując do Indii, na-siąknęli po drodze kulturami ówczesnego Bliskiego Wschodu.
Zrozumieć Arabów jest mimo to książką dziś bardzo przydatną, bo pani Nydell kompetentnie staje w obronie muzułmanów, którym niesprawiedliwie zarzuca się wiele grzechów najcięższych. Szkoda tylko, że autorka postanowiła pominąć wiele zalet myśli islamskiej, tej choćby, która doprowadziła do rozkwitu dużą część Hiszpanii pierwszego tysiąclecia. Gdyby islam poszedł drogą hiszpańską, nie mielibyśmy zapewne ani rewiwalizmu, ani fundamentalizmu. Ani ben Ladena. Bo nie jest prawdą, co głosi ten terrorysta, że Zachód dopuścił się zbrodni na Arabach i dlatego musi być ukarany. Prawdziwe przesłanie ben Ladena głosi hasła skądinąd znane nam z mijającego stulecia: Zachód musi być ukarany, albowiem jest Zachodem, czyli innym.
Krzysztof Mroziewicz
Prolog
W dniu 11 września ataki terrorystyczne na Centrum Handlu Światowego i Pentagon wstrząsnęły i rozgniewały Amerykanów oraz miliony ludzi na całym świecie. Kto mógł popełnić taką zbrodnię? Gdy rozwiały się dymy, zidentyfikowano głównego inspiratora, Saudyjczyka Osamę ben Ladena, dowodzącego siatką Al Queda, o której jeszcze kilka lat temu nikt nic słyszał. Wiadomo, że należą do niej sami muzułmanie, głównie Arabowie.1
Na całym świecie ludzie zadają sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego Stany Zjednoczone? Co było motywem? Media, jak zwykle skłonne do udzielania natychmiastowych odpowiedzi, bezzwłocznie przedstawiły wiele teorii, w różnym stopniu zasadnych. Niektóre z nich opierały się na powszechnie znanych stereotypach dotyczących muzułmanów. Na przykład:
• To konflikt na styku kultur i religii, czyli teoria „ścierania się cywilizacji", a ugrupowanie ben Ladena myśli jak większość muzułmanów.
• Sprawcy ataków (i inni, którzy „nienawidzą Ameryki") są zazdrośni o amerykański „styl życia". Chcą zmienić amerykańskie wartości i wyeliminować amerykańską wolność.
• Sprawcy w ten sposób chcieli dostać się do raju, ponieważ uważali, że toczą dżihad (świętą wojnę) z niewiernymi.
2
Wszystkie te wyjaśnienia są bezpodstawne. Nie potwierdzają ich fakty. Mylą motywy działania tych akurat terrorystów z ogólnym niezadowoleniem panującym w muzułmańskim świecie. Jednak ugrupowanie Baza nie wzięło się z niczego. To pełna wypaczeń, niemal sekciarska organizacja działająca na Bliskim Wschodzie. Ten akt terrorystyczny tkwi korzeniami w politycznym niezadowoleniu. Niemniej stanowi wyraz złości i jest aktem przemocy.
Stwierdzenia typu „oni nienawidzą amerykańskiej wolności" albo „oni chcą zniszczyć Amerykę" nie będą zbyt długo satysfakcjonować, bo nie mają podstaw. Po jakimś czasie ludzie zaczną dostrzegać bardziej sensowne przyczyny. Zaczną drążyć głębiej: ponieważ wszyscy terroryści nie mogą być kompletnie szaleni ani do cna źli, musi być jakiś poważniejszy powód. Gdyby któraś z trzech powyższych teorii była prawdziwa, najpierw musielibyśmy popaść w rozpacz, później stawilibyśmy im czoło, a w końcu znów poddali się rozpaczy.
Być może nawet nie rozumiemy albo nie znamy powodów. Na przykład urazy do USA powstają z powodów, które rozumieją tylko nieliczni Amerykanie. Uprzedzenia nie dotyczą amerykańskiego bogactwa jako takiego ani amerykańskiej siły. Chodzi raczej o to, jaki użytek społeczeństwo zachodnie robi z bogactwa i siły w kontaktach z innymi krajami oraz kulturami.
Jeżeli człowiek wierzy w coś, to coś zamienia się w rzeczywistość. Osoby nie mające bezpośrednich kontaktów z innymi kulturami często nie potrafią zrozumieć pewnych postaw i zachowań. Na przykład Amerykanie są stale niedoinformowani na temat Bliskiego Wschodu. Z kolei przeciętny mieszkaniec Lewantu żywo interesuje się amerykańską polityką, ale prawie nic nie wie na temat zachodniego społeczeństwa. Obie strony nie rozumieją siebie nawzajem.
Ogromną barierę stanowi język. Jeśli zgodzimy się, że każdy człowiek naj precyzyjni ej i najprościej wyraża swoje myśli w języku ojczystym, to powinniśmy sceptycznie podchodzić do sprawozdań obcokrajowców z rozmów, przefiltrowanych
Prolog 3
przez angielski i inne języki. Niestety, wielu dziennikarzy i ekspertów ds. bliskowschodnich nie zna lokalnych języków (wyobraźmy sobie, że ekspert ds. amerykańskich nie mówi po angielsku). Mają więc oni bardzo ograniczony dostęp do informacji, skłonni są do nawiązywania kontaktów tylko z tymi ludźmi, z którymi łatwiej im się porozumieć, a którzy nie reprezentują sposobu myślenia ogółu.
Obie strony mogą przedstawiać wiele argumentów, ale jedno jest pewne: bariera językowa powoduje nieporozumienia po obu stronach. Przez 35 lat przysłuchiwałam się prowadzonym po arabsku dyskusjom politycznym między Arabami -nie wtrącałam się do rozmowy. Nigdy nie słyszałam pretensji pod adresem czegoś, co amerykańskie, z wyjątkiem polityki zagranicznej. Ogólnie mieszkańcy Bliskiego Wschodu postrzegają te działania Ameryki, które negatywnie wpływają na ich życie.
Zastanówmy się nad wyjaśnieniami przedstawianymi przez przywódców ugrupowań terrorystycznych i osoby powiązane z terrorystami. Nie wolno nam ignorować ich słów. Musimy starać się zrozumieć, co mówią, co wcale nic oznacza, że należy się z nimi zgadzać.
• Ben Laden: Napadają na nasz kraj, okupują go i kradną muzułmańską własność, a gdy spotykają się z oporem, nazywają go terroryzmem. [...] Teraz Ameryka poczuła smak tego, czego my kosztujemy od wielu lat. Nasz naród zaznaje takiego poniżenia i takiej degradacji od ponad 80 lat.
• Omar, przywódca talibów: To Ameryka stworzyła zło, które teraz ją zaatakowało. [...] USA powinny cofnąć się o krok i przemyśleć swoją politykę.
• Rzecznik Braci Muzułmanów (Egipt): Chcemy zrozumieć, czy wy Amerykanie nie wychwalacie praw człowieka i wolności? A może jest to przywilej tylko jednych ludzi, a innych nie?
• Chamenei, prezydent Iranu: Nie jesteśmy ani z wami, ani z terrorystami. [...] Oni [Ameryka] spodziewają się, że pomoże
4
im cały świat, bo to leży w jego interesie. A czy oni kiedykolwiek troszczyli się o czyjeś interesy? Właśnie z powodu takich cech Ameryka jest znienawidzona na świecie.
Z żadnego z tych oświadczeń nie wynika, że jakieś ugrupowanie czy frakcja stawia sobie za cel podbój Stanów Zjednoczonych, chce zmusić je do przeprowadzenia reform społecznych albo narzucić nam swój sposób myślenia. Z tego, co wiem, nikt czegoś takiego nie mówił. Wrześniowe ataki nie były nakierowane na takie cele, jak Statua Wolności, ale w symbole ekonomicznej i militarnej władzy USA.
W jaki sposób Amerykanie reagowali na tego typu krytykę? Poczucie niesprawiedliwości jest naturalne, ale na dłuższą metę do niczego nie prowadzi. Musimy bacznie przyglądać się takim oświadczeniom i starać się zrozumieć kontekst, w jakim padły. Zdobywanie wiedzy, której nie mamy, to nie chowanie głowy w piasek. Jak przeciwdziałać tego typu aktom, skoro ich właściwe przyczyny pozostają nieznane lub, co gorsza, są ignorowane?
Moim zdaniem najtragiczniejszym aspektem tego dramatu jest fakt, że tysiące rodzin na zawsze utraciło bliskich, a nie wiedzą, z jakiego powodu do tego doszło. Może ta książka im pomoże.
Zrozumieć Arabów pokazuje tło i kontekst rozwijającej się świadomości kulturowej. Choć książka powstała kilka lat temu, w obecnym wymiarze problem światowego terroryzmu świadczy, że czas powoli zmienia kulturę i religię. W chwili pisania obecnego drugiego wydania (1996) renesans muzułmański (które ludzie Zachodu nazywają często fundamentalizmem islamskim) dał o sobie znać w obliczu inwazji zachodnich wartości na kraje muzułmańskie Arabów i wynikał z faktu, że Palestyńczycy ani o krok nie przybliżyli się do swojej ojczyzny.
Dla muzułmańskich Arabów kultura i religia to monolityczna jedność. Te same zasady kulturowe, które rządziły zachowaniem w 1996 roku - i zostały zaprezentowane w książce Zrozumieć Arabów - są aktualne także dzisiaj i rzucają bezcenne światło na kulturę i religię, które od dawna pozostają niezrozumiałe dla ludzi z Zachodu.
Prolog 5
Oto przykłady poruszanych tematów:
• Fundamentalizm jako reakcja na zmiany
• Jak Arabowie postrzegają samych siebie
• Emocje i subiektywizm
• Fatalizm - inszallah
• Lojalność wobec rodziny
• Gościnność i uszanowanie gościa
• Różne sfery zajęć i wpływów mężczyzn oraz kobiet
• Honor ważniejszy od faktów
• Ochrona godności osobistej
Aby książka bardziej odnosiła się do obecnej sytuacji i zyskała więcej czytelników, przedstawiam kilka ważnych punktów, które ludzie z całego świata muszą rozważyć, jeśli chcą poradzić sobie z powstałym zagrożeniem. Postawiłam sobie za cel zaprezentowanie listy moim zdaniem obiektywnych faktów, a nie tylko wskazówek i ewentualnych rozwiązań.
• Przytłaczająca większość muzułmanów nie aprobuje poczynań terrorystów. Muzułmanie są przerażeni. Do aktów terrorystycznych uciekają się tylko nieliczne ugrupowaniapodlegające podobnym manipulacjom jak sekty. W żadnejmierze terroryzm nie znajduje poparcia w żadnej z doktrynislamu, który zawsze podkreśla wagę sprawiedliwości społecznej i dobrych stosunków międzyludzkich. (Wiele materiałów na ten temat jest dostępnych w Internecie.)
Ugrupowanie Baza wywodzi się z imigrantów, a więc wykorzystuje dobrą opinię, na jaką zasłużyli sobie imigranci z Bliskiego Wschodu. Społeczność ta słynie z pracowitości i przywiązania do tradycji rodzinnych. Są imigrantami, ale chcą współtworzyć dobrobyt Zachodu, natomiast terroryści mają z gruntu inne cele.
• Większość muzułmanów nie ma zamiaru zmieniać Zachodu ani innej niemuzułmańskiej kultury. Wielu wyznawcówislamu nie życzy sobie, aby zachodnie wartości wkraczały
6
do ich społeczeństw, ale jeśli nie ingerują one bezpośredniego w ich życie (dotyczy to ogółu mieszkańców Bliskiego Wschodu), to w ogóle nie przywiązuje się wagi do tego, jak Zachód (i inni) organizują sobie własne. Zdecydowana większość nie ma pretensji do Zachodu o jego dobrobyt i wolność, a miliony imigrantów wręcz przybywają na Zachód, bo podziwiają dominujące tutaj wartości i chcą wieść zachodni styl życia. Chcą, aby ich dzieci wychowywały się w wolnym społeczeństwie i miały szansę na życie w dostatku.
• Nie możemy marginalnych zjawisk traktować jako reprezen...
landarenca