1996-01. Wiosenne fantazje 1. Dixie Browning - Zgodnie z prawem.pdf

(591 KB) Pobierz
Browning Dixie - Zgodnie z prawem Wiosenne fantazje
156112675.012.png
Zgodnie z prawem
Dixie Browning
Tytuł oryginału: GRACE AND THE LAW
WIOSENNE FANTAZJE
156112675.013.png 156112675.014.png 156112675.015.png 156112675.001.png 156112675.002.png
Rozdział pierwszy
Przyjechała na ten pogrzeb, by wziąć do siebie Chada,
swojego siostrzeńca. Właściwie od początku powinna by-
ła go mieć pod swą opieką. I byłoby tak, gdyby nie...
Grace zamyśliła się. Śpiewny głos młodego księdza
działał na nią usypiająco.
- Nasz bliski odszedł na wieki... - słyszała jak przez
mgłę.
Z lekkim poczuciem winy, że na pewien czas pozwoliła
swoim myślom powędrować gdzieś daleko, spróbowała
skoncentrować się na bliskim, który odszedł na wieki.
- Thomas Chancellor był wspania-a-łym... - zainto-
nował pastor.
Grace słabo znała Toma, swojego szwagra. Jeśli zaś
chodzi o siostrę, to nie łączyło je nic od czasu, kiedy
ich matka wyprowadziła się z domu, zabierając ze sobą
pięcioletnią Coral. Grace miała wtedy dziesięć lat. Mo-
głaby na palcach policzyć, ile razy od tamtej pory wi-
działa się z Coral albo z matką, Irene.
156112675.003.png 156112675.004.png 156112675.005.png
Nieoczekiwanie osobą, z którą czuła się najbardziej
związana w całej rodzinie był Chad. Jej siostrzeniec, je-
dyne dziecko Toma i Coral, miał teraz jakieś osiem lat.
Grace widziała go w swoim życiu zaledwie trzy razy.
Raz, kiedy miał sześć tygodni, raz - w wieku trzech lat,
i raz - kiedy skończył pięć. Ostatnim razem spędziła
z nim siedem cudownych dni. Coral i Tom krótko po
ślubie przenieśli się z Virginia Beach do Palm Springs
i któregoś dnia, wybierając się do Nowego Jorku, a po-
tem do Paryża, zadzwonili do niej. Okazało się, że niania
dziecka w ostatniej chwili dostała zapalenia wyrostka
robaczkowego, podróży nie można było odłożyć, a w tak
krótkim czasie nie zdołali znaleźć innej opiekunki.
Grace nie dała się długo prosić. Zgodziła się spotkać
z nimi na lotnisku w Norfolk, jakieś trzy godziny drogi
od domu, odebrać Chada i zając się nim do czasu, gdy
rodzice odbiorą go w drodze powrotnej. Bardzo się de-
nerwowała, ale Coral z łatwością rozwiała jej niepokoje.
- Najwyższy czas, skarbie, żebyś poznała swojego
siostrzeńca - powiedziała radośnie. - Poza tym chyba
potrzebujesz kogoś, kto mógłby cię rozweselić. W końcu
mieszkasz sama.
Istotnie, ich ojciec, Bartram O’Donald, zmarł kilka
miesięcy wcześniej. Coral, z powodów, których Grace
nigdy do końca nie zrozumiała, nie mogła przylecieć na
pogrzeb. Ale miała rację co do jednego - Grace potrze-
bowała towarzystwa kogoś, kto wypełniłby pustkę, która
ostatnio ją otaczała.
Te siedem dni, które spędziła wówczas z Chadem, by-
ło dla niej cudownym przeżyciem. Do tej pory nie miała
zielonego pojęcia o tym, jak opiekować się dziećmi,
156112675.006.png 156112675.007.png 156112675.008.png
Chad był jednak spokojny, posłuszny i nie sprawiał wię-
kszych kłopotów. Dogadywali się wspaniale, spacerowali
razem po plaży, obserwowali mewy, rybaków i turystów,
a także rozmawiali; głównie o zmarłym dziadku, którego
chłopiec widział tylko raz, kiedy był jeszcze za mały,
żeby cokolwiek pamiętać.
Chada zafascynowało rybołówstwo. Chciał koniecznie
dowiedzieć się jak najwięcej o pracy rybaków, więc Gra-
ce cierpliwie tłumaczyła mu, jakie stosuje się sieci, jak
się je zastawia i jak wyciąga. W krótkim czasie, który
z nią spędził, zmienił się z bladego, poważnego dziecka,
nieco zbyt grzecznego i lękliwego jak na swój wiek,
w opalonego, niesfornego chłopca, niestrudzenie gania-
jącego mewy po plaży i marzącego o hodowaniu w do-
mu kraba.
Przed przyjazdem Toma i Coral Chad zaplanował już
sobie całe życie. Zamierzał szybko skończyć przedszkole,
a potem przenieść się do domu dziadka i łowić ryby
z ciocią Grace.
Coral nie była zachwycona, kiedy syn poinformował
ją o swoich planach. Tom natomiast po prostu uniósł jed-
ną ze swych cienkich, jasnych brwi i się roześmiał.
- Cofasz się w rozwoju, Chadwick. W zeszłym tygo-
dniu chciałeś być strażakiem, dwa tygodnie temu kow-
bojem, a teraz... Chyba jednak powinniśmy pomyśleć
o wysłaniu cię w przyszłym roku do szkoły, zanim przyj-
dą ci do głowy jeszcze bardziej szalone pomysły. Ukłoń
się teraz ładnie pannie O'Donald i podziękuj jej za opie-
kę. Jestem pewien, że ma ważniejsze rzeczy na głowie
niż zajmowanie się tobą.
To powiedziawszy, Tom odwrócił się do Grace i usi-
156112675.009.png 156112675.010.png 156112675.011.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin