Roberts Nora - Impuls.pdf
(
483 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - Nora Roberts - Impuls
Rozdział 1
Wiedziała,
Ň
e to czyste szale
ı
stwo. I wła
Ļ
nie to najbardziej jej si
ħ
podobało. Post
Ģ
piła lekkomy
Ļ
lnie, dziwnie,
niepraktycznie, zaskakuj
Ģ
co - lecz jeszcze nigdy w
Ň
yciu nie czuła si
ħ
tak wspaniale. Z balkonu hotelowego apartamentu
Widziała rozległ
Ģ
poła
ę
pla
Ň
y oraz cudownie bł
ħ
kitne wody Morza Jo
ı
skiego, na których zachodz
Ģ
ce sło
ı
ce kładło czer-
wone smugi.
Korfu. Ju
Ň
sama nazwa brzmiała tajemniczo, fascynuj
Ģ
co. A ona, praktyczna i stateczna Rebeka Malone, naprawd
ħ
tutaj była, chocia
Ň
przedtem prawie nie ruszała si
ħ
z Filadelfii. Teraz znalazła si
ħ
w Grecji, i to na egzotycznej wyspie
Korfu, w jednym z najpi
ħ
kniejszych miejsc w Europie.
Jej szef był przekonany,
Ň
e czasowo postradała zmysły. Edwin McDowell z firmy McDowell, Jableki & Kline nie
był w stanie zrozumie
ę
, dlaczego młoda, obiecuj
Ģ
ca dyplomowana ksi
ħ
gowa rezygnuje z posady w jednym z najlepszych
biur rachunkowych w Filadelfii. Miała dobr
Ģ
pensj
ħ
, wysokie premie, a nawet niewielkie okno w swoim male
ı
kim
biurze.
A jednak zrezygnowała.
Przyjaciele i współpracownicy przypuszczali,
Ň
e prze
Ň
yła jakie
Ļ
załamanie nerwowe. W ko
ı
cu to nie jest normalne,
zwłaszcza u kogo
Ļ
takiego jak Rebeka,
Ň
eby porzuca
ę
pewn
Ģ
, doskonale płatn
Ģ
prac
ħ
, nie maj
Ģ
c widoków na lepsze
stanowisko.
A jednak zło
Ň
yła dwutygodniowe wymówienie, uprz
Ģ
tn
ħ
ła biurko i rado
Ļ
nie doł
Ģ
czyła do armii bezrobotnych.
Kiedy za
Ļ
sprzedała mieszkanie wraz z całym wyposa
Ň
eniem - co do ostatniego mebla i rondla - wszyscy utwierdzili
si
ħ
w przekonaniu,
Ň
e całkiem jej odbiło.
Tymczasem Rebeka nigdy nie czuła si
ħ
zdrowsza i bardziej rozs
Ģ
dna ni
Ň
teraz. Wszystko, co miała, mie
Ļ
ciło si
ħ
w
jednej walizce. Zlikwidowała inwestycje poczynione dla obni
Ň
enia podatku i polisy emerytalne. Spieni
ħŇ
yła kwity
depozytowe i pozbyła si
ħ
aparatury stereo, bez której kiedy
Ļ
nie wyobra
Ň
ała sobie
Ň
ycia.
Od sze
Ļ
ciu tygodni nie spojrzała nawet na kalkulator!
I oto po raz pierwszy - i by
ę
mo
Ň
e jak dot
Ģ
d jedyny - czuła si
ħ
całkowicie wolna. Nie ci
ĢŇ
yły na niej
Ň
adne
obowi
Ģ
zki, nie goniły jej terminy, nigdzie nie musiała si
ħ
Ļ
pieszy
ę
. Nie wzi
ħ
ła ze sob
Ģ
budzika. Nawet nie miała budzika!
Szale
ı
stwo? Nie. Po prostu dopóki mo
Ň
e, b
ħ
dzie czerpała z
Ň
ycia pełnymi gar
Ļ
ciami i zobaczy, co
Ļ
wiat ma jej do
zaoferowania.
ĺ
mier
ę
ciotki Jeannie, ostatniej
Ň
yj
Ģ
cej krewnej Rebeki, stała si
ħ
dla niej punktem zwrotnym. Nast
Ģ
piła ona nagle i nie-
spodziewanie. Ciotka pracowała ci
ħŇ
ko przez wi
ħ
kszo
Ļę
swojego sze
Ļę
dziesi
ħ
ciopi
ħ
cioletniego
Ň
ycia, zawsze
punktualna i niezawodna. Praca kierowniczki biblioteki była dla niej wszystkim. Nie opu
Ļ
ciła ani dnia, nie zaniedbała
Ň
adnego obowi
Ģ
zku. Rachunki zawsze płaciła na czas. Dotrzymywała wszystkich obietnic.
Nie raz mówiono Rebece,
Ň
e wrodziła si
ħ
w starsz
Ģ
siostr
ħ
swojej matki. Mimo dwudziestu czterech lat wiodła
spokojne, monotonne
Ň
ycie, niczym stara panna. Tymczasem droga ciocia Jeannie zmarła dwa miesi
Ģ
ce po przej
Ļ
ciu na
emerytur
ħ
, kiedy zacz
ħ
ła planowa
ę
dalekie podró
Ň
e i cieszy
ę
si
ħ
zasłu
Ň
onym odpoczynkiem.
ņ
al Rebeki zamienił si
ħ
w gniew, nast
ħ
pnie we frustracj
ħ
, a potem z wolna zacz
ħ
ło do niej dociera
ę
,
Ň
e ona sama
znajduje si
ħ
na tej samej drodze co ciotka. Chodziła do pracy, kładła si
ħ
spa
ę
, przyrz
Ģ
dzała zdrowe posiłki, które zjadała
potem w samotno
Ļ
ci. Miała kilkoro przyjaciół, którzy zawsze w trudnej sytuacji mogli na ni
Ģ
liczy
ę
. Nieodmiennie
znajdowała dla nich najlepsze, najpraktyczniejsze rozwi
Ģ
zania wszelkich problemów, sama natomiast nigdy nie
obarczała ich swoimi kłopo-< tami, poniewa
Ň
ich nie miewała. Rebeka była dla nich niczym bezpieczny port
podczas sztormu.
Nie znosiła tego i powoli zaczynała nienawidzi
ę
siebie samej. Musiała co
Ļ
z tym zrobi
ę
.
I wła
Ļ
nie zrobiła. C Nie była to wszak
Ň
e ucieczka, lecz raczej wyrwanie si
ħ
na
'
"wolno
Ļę
. Przez całe
Ň
ycie
post
ħ
powała tak, jak od niej oczekiwano, i starała si
ħ
nie robi
ę
wokół siebie zamieszania. W szkole, z powodu
chorobliwej wr
ħ
cz nie
Ļ
miało
Ļ
ci, od towarzystwa rówie
Ļ
ników wolała ksi
ĢŇ
ki. W college'u starała si
ħ
za wszelk
Ģ
cen
ħ
spełni
ę
nadzieje, pokładane w niej przez ciotk
ħ
, wi
ħ
c zajmowała si
ħ
wył
Ģ
cznie studiami, rezygnuj
Ģ
c z
Ň
ycia
towarzyskiego.
Zawsze dobrze radziła sobie z rachunkami, bo te
Ň
zawsze
my
Ļ
lała logicznie, była dokładna i cierpliwa. Łatwo jej przyszło, mo
Ň
e nawet zbyt łatwo, po
Ļ
wi
ħ
ci
ę
si
ħ
wła
Ļ
nie
rachunkom,
poniewa
Ň
w tej dziedzinie, i tylko w tej, czuła si
ħ
naprawd
ħ
, pewnie.
Teraz zamierzała odkry
ę
w sobie prawdziw
Ģ
Rebek
ħ
Ma
lone. W ci
Ģ
gu tych tygodni lub miesi
ħ
cy wolno
Ļ
ci,
jakie j
Ģ
czekały, chciała si
ħ
dowiedzie
ę
wszystkiego o kobiecie, która si
ħ
w niej kryła. Mo
Ň
e z kokonu wcale nie
wydob
ħ
dzie si
ħ
pi
ħ
kny motyl, ale Rebeka miała przynajmniej t
ħ
nadziej
ħ
,
Ň
e ktokolwiek si
ħ
z niego wyłoni, zdob
ħ
dzie jej
sympati
ħ
, a mo
Ň
e nawet szacunek.
Kiedy sko
ı
cz
Ģ
si
ħ
pieni
Ģ
dze, znajdzie kolejn
Ģ
prac
ħ
i znów b
ħ
dzie szar
Ģ
, praktyczn
Ģ
Rebek
Ģ
. Na razie jednak była
bogata, wolna i gotowa na wszelkie niespodzianki.
No i głodna. U
Ļ
wiadomiła sobie bowiem,
Ň
e od dawna nic nie jadła.
Stephen zwrócił na ni
Ģ
uwag
ħ
, kiedy tylko weszła do restauracji, chocia
Ň
nie była jak
ĢĻ
oszałamiaj
Ģ
c
Ģ
pi
ħ
kno
Ļ
ci
Ģ
. Pi
ħ
kne
kobiety widuje si
ħ
do
Ļę
cz
ħ
sto i nic w tym nadzwyczajnego, kiedy na ich widok odwracaj
Ģ
si
ħ
głowy i wyostrzaj
Ģ
spojrze-
nia. Jednak w tej kobiecie, w jej sposobie poruszania si
ħ
, było co
Ļ
szczególnego - wygl
Ģ
dała tak, jakby rzucała
Ļ
wiatu wy-
zwanie, oczekiwała czego
Ļ
niezwykłego. Znieruchomiał i spojrzał na ni
Ģ
uwa
Ň
niej.
Jak na kobiet
ħ
była wysoka. Raczej ko
Ļ
cista ni
Ň
szczupła. Brak opalenizny
Ļ
wiadczył o tym,
Ň
e niedawno tu
przyjechała albo
Ň
e unikała sło
ı
ca. Jasna letnia sukienka podkre
Ļ
lała biel ramion i pleców oraz kontrastuj
Ģ
c
Ģ
z nimi krucz
Ģ
czer
ı
krótko przystrzy
Ň
onych włosów.
Zatrzymała si
ħ
, jakby chciała wzi
Ģę
gł
ħ
boki oddech. Stephen niemal usłyszał jej pełne zadowolenia westchnienie. Po-
tem u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do kelnera i poszła za nim do stolika, ruchem głowy odrzucaj
Ģ
c w tył proste włosy.
Jej twarz była bardzo miła, budz
Ģ
ca sympati
ħ
. Bystra, inteligentna, pełna
Ň
ycia, z szarymi, niemal przezroczystymi
oczami, których wyraz wcale jednak nie był bezbarwny. Znów u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do kelnera, roze
Ļ
miała si
ħ
z czego
Ļ
, co po-
wiedział, a potem rozejrzała si
ħ
po sali. Sprawiała wra
Ň
enie bardzo szcz
ħĻ
liwej.
Wtedy go dostrzegła. Kiedy jej spojrzenie pierwszy raz spocz
ħ
ło na nieznajomym, stoj
Ģ
cym przy barze, odezwała si
ħ
w niej dawna nie
Ļ
miało
Ļę
. Rebeka natychmiast odruchowo uciekła wzrokiem w bok. Przystojni m
ħŇ
czy
Ņ
ni nie raz jej si
ħ
przygl
Ģ
dali - cho
ę
prawd
ħ
mówi
Ģ
c, nie zdarzało si
ħ
to zbyt czesto - a ona nigdy nie potrafiła reagowa
ę
na to z tak
Ģ
swo-
ipód
Ģ
, a mo
Ň
e nawet wyrachowaniem, jak wi
ħ
kszo
Ļę
jej rówie
Ļ
niczek. Zacz
ħ
ła wi
ħ
c studiowa
ę
kart
ħ
da
ı
,
Ň
eby ukry
ę
chwilowe ,zmieszanie. " Stephen u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
nieznacznie i ju
Ň
miał wyj
Ļę
z re-racji, kiedy nagle zmienił zamiar.
Wła
Ļ
ciwie nie wiedział, czego tak zrobił. To był impuls. Oto ku własnemu zasko-liu skin
Ģ
ł r
ħ
k
Ģ
na kelnera, a kiedy ten
spiesznie podbiegł, Olecił mu co
Ļ
szeptem. Ju
Ň
po chwili kelner niósł butelk
ħ
apana do stolika nieznajomej.
- Z pozdrowieniem od pana Nickodemusa. - Nachylił si
ħ
l ni
Ģ
i ustawił przed ni
Ģ
w
Ģ
ski kielich na wysokiej, smukłej -
Hó
Ň
ce.
,- Och... - Rebeka pod
ĢŇ
yła za wzrokiem kelnera i spojrzała na m
ħŇ
czyzn
ħ
przy barze. - Ale ja... - zacz
ħ
ła niepewnie,
lecz natychmiast przywołała si
ħ
do porz
Ģ
dku. Kobieta Matowa nie peszy si
ħ
, kiedy kto
Ļ
przysyła jej szampana. Przyj-
muje taki dar z wdzi
ħ
kiem i godno
Ļ
ci
Ģ
. I by
ę
mo
Ň
e - je
Ļ
li nie jest kompletn
Ģ
idiotk
Ģ
- pozwala sobie nawet na flirt z
ofiarodawc
Ģ
.
Znów na niego spojrzała, a on z fascynacj
Ģ
obserwował 'imieni
Ģ
j
Ģ
cy si
ħ
wyraz jej twarzy. Zdał sobie spraw
ħ
,
Ň
e obez-
władniaj
Ģ
ce go uczucie nudy nagle gdzie
Ļ
znikn
ħ
ło. Kiedy nie-ffltoiajoma uniosła głow
ħ
i u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
do niego, nie
domy, fflał si
ħ
nawet, jak mocno bije jej serce. Dostrzegł jedynie swobodny u
Ļ
miech - a wtedy on równie
Ň
si
ħ
u
Ļ
miechn
Ģ
ł.
Podszedł do stolika, ukłonił si
ħ
lekko. Dopiero teraz Rebeka mogła si
ħ
przekona
ę
,
Ň
e jest wi
ħ
cej ni
Ň
przystojny. Był...
po prostu niesamowity, oszałamiaj
Ģ
cy! Tak wła
Ļ
nie zawsze wyobra
Ň
ała sobie Apolla i staro
Ň
ytnych greckich
wojowników. G
ħ
ste, lekko kr
ħ
cone włosy, wypłowiałe nieco od sło
ı
ca. Gładko
Ļę
smagłej cery, któr
Ģ
zakłócała jedynie
ledwie widoczna blizna na podbródku, sprawiaj
Ģ
c jednocze
Ļ
nie,
Ň
e nieznajomy wydawał si
ħ
jeszcze bardziej intryguj
Ģ
cy.
No i szlachetny profil, twarz o mocnych, zdecydowanych rysach i najbardziej bł
ħ
kitnych oczach, jakie w
Ň
yciu
widziała.
- Dzie
ı
dobry. Nazywam si
ħ
Stephen Nickodemus. - Mówił bez
Ň
adnego charakterystycznego akcentu, niskim,
przyjemnym głosem. Mógł pochodzi
ę
z ka
Ň
dego zak
Ģ
tka
Ļ
wiata.
Mo
Ň
e wła
Ļ
nie to zaintrygowało j
Ģ
najbardziej.
Powtarzaj
Ģ
c sobie w duchu,
Ň
e musi si
ħ
zachowywa
ę
jak opanowana, bywała w
Ļ
wiecie kobieta, wdzi
ħ
cznym ruchem
podała mu r
ħ
k
ħ
.
•
Witam, panie Nickodemus. Jestem Rebeka, Rebeka Ma-lone. - Kiedy delikatnie musn
Ģ
ł wargami wierzch jej dłoni,
przebiegł j
Ģ
lekki dreszcz. Natychmiast poczuła si
ħ
głupio i cofn
ħ
ła r
ħ
k
ħ
. - Dzi
ħ
kuj
ħ
za szampana.
•
Wydawało mi si
ħ
,
Ň
e b
ħ
dzie pasował do twojego nastroju - odparł, przechodz
Ģ
c od razu na „ty", a potem popatrzył
Ļ
miało w jej oczy. - Jeste
Ļ
tu sama?.
•
Tak.
Mo
Ň
e przyznanie si
ħ
do tego było bł
ħ
dem, ale skoro Rebeka zamierzała czerpa
ę
z
Ň
ycia pełnymi gar
Ļ
ciami, musiała
odwa
Ň
y
ę
si
ħ
na troch
ħ
ryzyka. Zreszt
Ģ
znajdowali si
ħ
w miejscu publicznym, chocia
Ň
niezbyt zatłoczonym, niczym wi
ħ
c
nie ryzykowała. Najwy
Ň
ej podzi
ħ
kuje mu za towarzystwo i wyjdzie, gdy oka
Ň
e si
ħ
zbyt natr
ħ
tny.
Wcale nie miała ochoty wyj
Ļę
. A m
ħŇ
czyzna nie wygl
Ģ
dał na natr
ħ
ta, od którego nale
Ň
ałoby ucieka
ę
. Rzu
ę
si
ħ
na
gł
ħ
bok
Ģ
wod
ħ
, nakazała sobie w duchu, a potem powiedziała, sil
Ģ
c si
ħ
na lekki, niezobowi
Ģ
zuj
Ģ
cy ton:
- Mo
Ň
e
wypijemy
tego
szampana
razem?
Przynajmniej
tak
mog
ħ
ci si
ħ
odwdzi
ħ
czy
ę
.
13
Usiadł naprzeciwko niej, gestem odprawił kelnera i sam [napełnił kieliszki.
•
Jeste
Ļ
Amerykank
Ģ
?
•
To takie oczywiste?
•
Nie. Szczerze mówi
Ģ
c, dopóki si
ħ
nie odezwała
Ļ
, my-|_ słałem,
Ň
e jeste
Ļ
Francuzk
Ģ
.
•
Naprawd
ħ
? - To stwierdzenie sprawiło jej przyjemno
Ļę
. f;'»- Przyjechałam tu prosto z Pary
Ň
a. - Miała ochot
ħ
dotkn
Ģę
swoich włosów. Wizyta w paryskim salonie fryzjerskim, gdzie j je obci
ħ
ła, była dla niej wielkim prze
Ň
yciem.
Stephen stukn
Ģ
ł kieliszkiem w jej kieliszek. Zauwa
Ň
ył,
Ň
e Toczy Rebeki s
Ģ
równie
Ļ
wietliste i emanuj
Ģ
ce
rado
Ļ
ci
Ģ
Ň
ycia,
jak musuj
Ģ
cy trunek.
•
Była
Ļ
tam w interesach? - zapytał, upiwszy niewielki łyk.
•
Nie, dla przyjemno
Ļ
ci. To wspaniałe miasto.
•
Owszem. Cz
ħ
sto tam bywasz? Rebeka u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
lekko.
•
Wolałabym bywa
ę
troch
ħ
cz
ħĻ
ciej. A ty?
•
Je
Ň
d
Ňħ
tam od czasu do czasu.
Stłumiła westchnienie. Te
Ň
chciałaby móc powiedzie
ę
,
Ň
e „od czasu do czasu" je
Ņ
dzi do Pary
Ň
a.
- Kusiło
mnie,
Ň
eby
zosta
ę
dłu
Ň
ej,
ale
ju
Ň
wcze
Ļ
niej
obie
całam sobie wyjazd do Grecji.
A wi
ħ
c jest sama, w podró
Ň
y, pomy
Ļ
lał Stephen. Pełna coraz to nowych pomysłów,
Ļ
miała i otwarta na nowe
wra
Ň
enia. Mo
Ň
e wła
Ļ
nie dlatego tak mu si
ħ
spodobała, poniewa
Ň
była podobna do niego.
•
Korfu to pierwszy przystanek?
•
Tak. - Teraz ona wypiła łyk szampana. Ci
Ģ
gle nie mogła do ko
ı
ca uwierzy
ę
,
Ň
e to nie sen. Grecja, szampan,
przystojny m
ħŇ
czyzna..
•
I jak ci si
ħ
podoba?
•
Bardzo tu pi
ħ
knie. O wiele pi
ħ
kniej ni
Ň
sobie wyobra
Ň
ałam.
•
Jeste
Ļ
wi
ħ
c w Grecji pierwszy raz, tak? - Sam nie wiedział dlaczego, ale ta wiadomo
Ļę
ucieszyła go. - Jak długo
chcesz zosta
ę
?
•
Tak długo, jak b
ħ
d
ħ
miała ochot
ħ
. - U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
rado
Ļ
nie, ciesz
Ģ
c si
ħ
na nowo wspaniałym poczuciem wolno
Ļ
ci.
-A ty?
Znów uniósł kieliszek.
- Zdaje si
ħ
,
Ň
e zabawi
ħ
tu dłu
Ň
ej, ni
Ň
sobie zaplanowałem.Witaj w Grecji, Rebeko! - Kiedy podszedł do nich kelner,
Stephen
oddał
mu
kart
ħ
da
ı
i
powiedział
co
Ļ
cicho
po
grecku.
- Je
Ļ
li nie masz nic przeciwko temu, dotrzymam ci towarzystwa podczas twojego pierwszego posiłku na wyspie.
Dawna Rebeka byłaby zbyt spi
ħ
ta,
Ň
eby zje
Ļę
kolacj
ħ
z nieznajomym. Nowa Rebeka wypiła łyk szampana i odparła
lekko:
-
ĺ
wietnie. To bardzo miło z twojej strony.
Jakie to łatwe, my
Ļ
lała pó
Ņ
niej, siedz
Ģ
c na wprost Stephena,
Ļ
miej
Ģ
c si
ħ
wraz z nim i próbuj
Ģ
c nowych potraw o egzoty-
cznych smakach. Zapomniała,
Ň
e rozmawia z nieznajomym i
Ň
e
Ň
ycie, które teraz wiodła, miało si
ħ
wkrótce sko
ı
czy
ę
. Nie
mówili o niczym wa
Ň
nym - tylko o Pary
Ň
u, pogodzie, winie. Mimo to nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e nigdy nie prowadziła
ciekawszej rozmowy. Stephen te
Ň
zdawał si
ħ
wi
ħ
cej ni
Ň
zadowolony z jej towarzystwa. Patrzył na ni
Ģ
uwa
Ň
nie, jakby ta
godzina rozmowy o niczym była dla niego wielk
Ģ
przyjemno
Ļ
ci
Ģ
. Mój Bo
Ň
e, jest taki inny, my
Ļ
lała. Kiedy ostatnio
przystojny m
ħŇ
czyzna zaprosił Rebek
ħ
na kolacj
ħ
, okazało si
ħ
,
Ň
e chce j
Ģ
prosi
ę
o zni
Ň
k
ħ
przy rozliczaniu podatków.
Tak, Stephen był inny. Chciał od niej tylko tego,
Ň
eby dotrzymywała mu towarzystwa przy posiłku. Sposób, w jaki na
ni
Ģ
patrzył,
Ļ
wiadczył za
Ļ
o tym,
Ň
e wcale go nie obchodzi, czy Rebeka potrafi prawidłowo wypełni
ę
formularz
podatkowy. Kiedy zaproponował, by przeszli si
ħ
po pla
Ň
y, zgodziła si
ħ
bez namysłu. Czy mo
Ň
e by
ę
lepszy sposób na
zako
ı
czenie dnia ni
Ň
spacer w
Ļ
wietle ksi
ħŇ
yca?
•
Tu
Ň
przed kolacj
Ģ
patrzyłam na ten widok z okna mojego pokoju. - Zdj
ħ
ła buty i szła powoli, nios
Ģ
c je w r
ħ
ku. - Wy-
dawało mi si
ħ
,
Ň
e nie mo
Ň
e wygl
Ģ
da
ę
pi
ħ
kniej ni
Ň
o zachodzie sło
ı
ca.
•
Morze jest jak kobieta, zmienia si
ħ
co chwila. Wystarczy,
Ň
e inaczej pada
Ļ
wiatło... - Stephen zatrzymał si
ħ
,
Ň
eby
zapali
ę
cygaro - a ju
Ň
masz do czynienia z kim innym. Dlatego poci
Ģ
ga m
ħŇ
czyzn.
•
Ciebie te
Ň
?
•
Te
Ň
. Sp
ħ
dziłem na morzu wiele czasu. Jako chłopiec łowiłem w tych wodach ryby.
Przy kolacji dowiedziała si
ħ
,
Ň
e dorastał, podró
Ň
uj
Ģ
c z ojcem po wyspach. Teraz westchn
ħ
ła z rozmarzeniem.
- To
musiało
by
ę
cudowne.
Tak
przenosi
ę
si
ħ
z
miejsca
na
miejsce,
niemal
codziennie
widzie
ę
co
Ļ
nowego.
Masz
wspa
niałe wspomnienia z dzieci
ı
stwa.
Wzruszył ramionami.
•
Czy ja wiem?
•
A mo
Ň
e nie lubisz
Ň
eglowa
ę
?
•
Owszem - u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
-
Ň
eglowanie bywa przyjemne.
•
Ja uwielbiam podró
Ň
e. - Ze
Ļ
miechem odrzuciła buty na piasek i weszła do wody. Od szampana kr
ħ
ciło jej si
ħ
w
głowie, a
Ļ
wiatło ksi
ħŇ
yca padało na ni
Ģ
niczym ciepły deszcz. -Uwielbiam... - powtórzyła, a potem znów si
ħ
roze
Ļ
miała,
kiedy fala zmoczyła brzeg jej sukienki. Morze Jo
ı
skie. Stała w Morzu Jo
ı
skim! - W takie noce jak ta, wydaje mi si
ħ
,
Ň
e nigdy nie wróc
ħ
do domu.
- A gdzie jest twój dom? - zapytał.
Spojrzała na niego przez rami
ħ
. Uwodzicielskie spojrzenie wyszło jej całkiem nie
Ļ
wiadomie i mo
Ň
e wła
Ļ
nie dlatego
zrobiło na nim piorunuj
Ģ
ce wra
Ň
enie.
•
Jeszcze nie wiem. Potem o tym pomy
Ļ
l
ħ
.
•
A teraz?
•
Teraz mam ochot
ħ
popływa
ę
- stwierdziła nagle i bez namysłu skoczyła na gł
ħ
bsz
Ģ
wod
ħ
.
Kiedy przykryły j
Ģ
fale, serce w Stephenie zamarło. Szybko zdj
Ģ
ł buty i ruszył biegiem przed siebie, ale Rebeka po
chwili ukazała si
ħ
na powierzchni, a wtedy jego serce... Nie, nie uspokoiło si
ħ
. Zacz
ħ
ło bi
ę
jeszcze szybciej!
Rebeka
Ļ
miała si
ħ
, unosz
Ģ
c twarz ku
Ļ
wiatłu ksi
ħŇ
yca. Woda spływała jej z włosów na ramiona. Skrz
Ģ
ce si
ħ
na skórze
krople wygl
Ģ
dały niczym drogocenne klejnoty. Pi
ħ
kna? Nie, wła
Ļ
ciwie nie była pi
ħ
kna, ale na jej widok jakby przebiegł
przez niego pr
Ģ
d.
- Woda jest wspaniała. Chłodna, spokojna, wspaniała...
Kr
ħ
c
Ģ
c głow
Ģ
, podszedł do niej, wzi
Ģ
ł j
Ģ
za r
ħ
k
ħ
i poci
Ģ
gn
Ģ
ł
do brzegu. Była chyba troch
ħ
szalona, ale przez to jeszcze bardziej fascynuj
Ģ
ca.
- Zawsze post
ħ
pujesz tak impulsywnie?
•
Staram si
ħ
. A ty nie? - Przeczesała palcami ociekaj
Ģ
ce wod
Ģ
włosy. - Mo
Ň
e codziennie posyłasz szampana obcym ko-
bietom?
•
Ka
Ň
da odpowied
Ņ
na to pytanie przysporzy mi kłopotów. Masz. - Zdj
Ģ
ł marynark
ħ
i narzucił jej na ramiona.
U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
, jakby sprawił jej przyjemno
Ļę
ten za
Ň
yły gest. Jej wilgotna twarz ja
Ļ
niała w
Ļ
wietle ksi
ħŇ
yca, delikatne
rysy miały tyle wdzi
ħ
ku. Tylko w oczach nie było nic delikatnego. Wystarczyło jedno spojrzenie,
Ň
eby zauwa
Ň
y
ę
kryj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
w nich u
Ļ
pion
Ģ
sił
ħ
. - Powiem ci co
Ļ
, Rebeko... - zacz
Ģ
ł, patrz
Ģ
c w jej
Ļ
miałe, roze
Ļ
miane oczy.
•
Powiedz.
•
Trudno ci si
ħ
oprze
ę
.
A jednak speszył j
Ģ
tym stwierdzeniem. Odwróciła wzrok, zbita z tropu, lecz on chwycił j
Ģ
wówczas za poły
marynarki i przyci
Ģ
gn
Ģ
ł lekko do siebie.
•
Jestem mokra - wyj
Ģ
kała.
•
I fascynuj
Ģ
ca, pi
ħ
kna... Roze
Ļ
miała si
ħ
z udawan
Ģ
swobod
Ģ
. .
•
Nie wierz
ħ
ci, ale dzi
ħ
kuj
ħ
. Ciesz
ħ
si
ħ
,
Ň
e podarowałe
Ļ
mi szampana i zjadłe
Ļ
ze mn
Ģ
moj
Ģ
pierwsz
Ģ
kolacj
ħ
na
Korfu. - Wci
ĢŇ
próbowała zachowywa
ę
si
ħ
jak dotychczas, czuła jednak,
Ň
e zaczyna si
ħ
denerwowa
ę
. Stephen stale
patrzył jej w oczy, jedynie od czasu do czasu spogl
Ģ
daj
Ģ
c na jej usta, wci
ĢŇ
wilgotne od morskiej k
Ģ
pieli. Ich ciała były
tak blisko,
Ň
e niemal si
ħ
stykały. Rebeka zacz
ħ
ła lekko dr
Ň
e
ę
i wiedziała,
Ň
e nie ma to nic wspólnego z mokrym ubraniem i
chłodz
Ģ
cym jej ciało wiatrem.
•
Powinnam ju
Ň
i
Ļę
. Musz
ħ
si
ħ
przebra
ę
.
Stephen westchn
Ģ
ł. Było w niej co
Ļ
szczególnego. Miał nieodparte wra
Ň
enie,
Ň
e chocia
Ň
pozornie jest
Ň
ywiołowa i uwo-
dzicielska, kryje w sobie wiele niewinno
Ļ
ci. Chyba wła
Ļ
nie to poci
Ģ
gało go w niej najbardziej. Cokolwiek to zreszt
Ģ
było, nie zamierzał si
ħ
temu opiera
ę
. Skoro raz posłuchał impulsu, b
ħ
dzie konsekwentny.
•
Zobaczymy si
ħ
jeszcze, prawda? - zapytał.
•
Na pewno - odparta Rebeka, próbuj
Ģ
c uspokoi
ę
wal
Ģ
ce serce. - To w ko
ı
cu niedu
Ň
a wyspa.
U
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
z wolna. Z ulg
Ģ
, ale i
Ň
alem poczuła,
Ň
e rozlu
Ņ
nił uchwyt
•
Spotkamy si
ħ
zatem jutro - oznajmił. - Rano mam co
Ļ
do załatwienia, ale ju
Ň
o jedenastej b
ħ
d
ħ
wolny. Je
Ļ
li masz
ochot
ħ
, poka
Ňħ
ci Korfu.
•
Zgoda. Spotkajmy si
ħ
w holu. Mieszkam w tym hotelu. - Cofn
ħ
ła si
ħ
niepewnym krokiem. Sylwetka Stephena
rysowała si
ħ
na tle morza. - Dobranoc - powiedziała, po czym, jakby zapomniawszy,
Ň
e chce zrobi
ę
na nim wra
Ň
enie
Ļ
wiatowej damy, biegiem ruszyła do hotelu.
Stephen patrzył w
Ļ
lad za ni
Ģ
, nieruchomy i spi
ħ
ty. Intrygowała go.
ņ
adna inna kobieta nie zaintrygowała go tak mocno
od czasów, kiedy był dzieckiem i nie wiedział jeszcze,
Ň
e kobiety nie da si
ħ
zrozumie
ę
. W dodatku pragn
Ģ
ł jej. W tym aku-
rat nie było nic nowego, tyle
Ň
e tym razem po
ŇĢ
danie zjawiło si
ħ
z zaskakuj
Ģ
c
Ģ
szybko
Ļ
ci
Ģ
i sił
Ģ
.
Pomy
Ļ
lał z u
Ļ
miechem,
Ň
e znajomo
Ļę
z Rebek
Ģ
Malone zacz
ħ
ła si
ħ
pod wpływem przelotnego kaprysu, chwilowego
impulsu, ale szybko stała si
ħ
tajemnicza i fascynuj
Ģ
ca. Zamierzał zgł
ħ
bi
ę
t
ħ
tajemnic
ħ
. Odwrócił si
ħ
, by odej
Ļę
, a wtedy
zobaczył,
Ň
e Rebeka zostawiła na piasku buty. Podniósł je z cichym
Ļ
miechem. Od wielu miesi
ħ
cy nie czuł w sobie tyle
Ň
ycia i energii.
Rozdział 2
Stephen nie nale
Ň
ał do m
ħŇ
czyzn, którzy zmieniaj
Ģ
rozkład Swoich obowi
Ģ
zków specjalnie po to,
Ň
eby sp
ħ
dzi
ę
dzie
ı
z
kobiet
Ģ
. Zwłaszcza z dopiero co poznan
Ģ
. Był człowiekiem zamo
Ň
nym, ale równie
Ň
bardzo zaj
ħ
tym. Kierowany ambicj
Ģ
i
dum
Ģ
, osobi
Ļ
cie dogl
Ģ
dał wszystkich swoich interesów. Nie unika} odpowiedzialno
Ļ
ci i umiał si
ħ
cieszy
ę
owocami
ci
ħŇ
kiej pracy.
Na Korfu nie przyjechał jednak dla przyjemno
Ļ
ci. A przynajmniej nic takiego nie miał w planach, nie lubił bowiem ł
Ģ
-
czy
ę
interesów i rozrywki. Obie te rzeczy bardzo go poci
Ģ
gały, lecz zajmował si
ħ
nimi osobno. Mimo to przeło
Ň
ył kilka
spotka
ı
i spraw do załatwienia,
Ň
eby po
Ļ
wi
ħ
ci
ę
Rebece wi
ħ
ksz
Ģ
cz
ħĻę
nast
ħ
pnego dnia.
Tłumaczył sobie,
Ň
e to całkiem naturalne, je
Ļ
li m
ħŇ
czyzna chce lepiej pozna
ę
kobiet
ħ
, która swobodnie flirtuje z
nieznajomym przy kieliszku szampana, a ju
Ň
za chwil
ħ
, nie zdejmuj
Ģ
c sukni, skacze do morza.
- Przeło
Ň
yłam spotkanie z Theoharisem na pi
Ģ
t
Ģ
trzydzie
Ļ
ci. - Sekretarka Stephena zaznaczyła co
Ļ
w
spoczywaj
Ģ
cymna jej kolanach notatniku. - Przyjdzie tu w porze koktajlu. Zamówiłam ju
Ň
przystawki i butelk
ħ
ouzo.
- Jak zwykle działasz bardzo sprawnie, Elano.
U
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
i odgarn
ħ
ła za ucho kosmyk ciemnych
włosów.
- Staram si
ħ
.
Stephen wstał i podszedł do okna, a ona splotła dłonie i czekała. Pracowała dla niego od pi
ħ
ciu lat, podziwiała jego
energi
ħ
i umiej
ħ
tno
Ļę
prowadzenia interesów. Na szcz
ħĻ
cie dla nich obojga dawno ju
Ň
zapomniała,
Ň
e z pocz
Ģ
tku
troch
ħ
si
ħ
w nim podkochiwała. Wiele osób snuło najró
Ň
niejsze domysły co do charakteru ich znajomo
Ļ
ci, ale chocia
Ň
Stephen potrafił by
ę
przyjacielski, a czasami nawet serdeczny, to jednak zawsze oddzielał
Ň
ycie zawodowe od
prywatnego.
•
Skontaktuj si
ħ
z Mithosem w Atenach - odezwał si
ħ
od okna. - Niech mi prze
Ļ
le ten raport jeszcze dzisiaj.
Chciałbym te
Ň
dosta
ę
sprawozdanie od Lereau, przed pi
Ģ
t
Ģ
czasu paryskiego.
•
Czy mam zadzwoni
ę
i go ponagli
ę
?
•
Je
Ļ
li uwa
Ň
asz,
Ň
e to konieczne. - Nerwowo wsun
Ģ
ł r
ħ
ce do kieszeni. Sk
Ģ
d si
ħ
wzi
ħ
ło to nagłe niezadowolenie? Nie
miał poj
ħ
cia. Był bogaty, odnosił sukcesy, nic go nie kr
ħ
powało, mógł swobodnie przenosi
ę
si
ħ
z miejsca na miejsce.
Patrz
Ģ
c na morze, przypomniał sobie zapach skóry Rebeki. - Aha, po południu wy
Ļ
lij kwiaty do apartamentu Rebeki
Malone. Jaki
Ļ
niedu
Ň
y bukiet z dzikich kwiatów b
ħ
dzie najodppwiedniejszy.
Elana zanotowała polecenie.
- Co napisa
ę
na bileciku?
Co napisa
ę
? Dobre pytanie. Wiersze nie były w jego stylu.
•
Tylko moje imi
ħ
.
•
Czy masz dla mnie jeszcze jakie
Ļ
polecenia?
•
Tak. - Odwrócił si
ħ
i u
Ļ
miechn
Ģ
ł do niej przelotnie. -Zrób sobie wolne, Elano. Je
Ļ
li chcesz, id
Ņ
na pla
Ňħ
.
Plik z chomika:
Nufnuf
Inne pliki z tego folderu:
Roberts Nora - Zasady gry.rtf
(354 KB)
Roberts Nora - Willa.rtf
(351 KB)
Roberts Nora - Przerwana gra.rtf
(396 KB)
Roberts Nora - Prawdy i zdrady.rtf
(1058 KB)
Roberts Nora - Noc na bagnach Luizjany.doc
(1808 KB)
Inne foldery tego chomika:
Bracia klanu MacGregor
Dziedzictwo Donovanów
Gra luster
In Death (J.D. Robb)
Irlandzka trylogia
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin