Roberts Nora - Impuls.pdf

(483 KB) Pobierz
Microsoft Word - Nora Roberts - Impuls
Rozdział 1
Wiedziała, Ň e to czyste szale ı stwo. I wła Ļ nie to najbardziej jej si ħ podobało. Post Ģ piła lekkomy Ļ lnie, dziwnie,
niepraktycznie, zaskakuj Ģ co - lecz jeszcze nigdy w Ň yciu nie czuła si ħ tak wspaniale. Z balkonu hotelowego apartamentu
Widziała rozległ Ģ poła ę pla Ň y oraz cudownie bł ħ kitne wody Morza Jo ı skiego, na których zachodz Ģ ce sło ı ce kładło czer-
wone smugi.
Korfu. Ju Ň sama nazwa brzmiała tajemniczo, fascynuj Ģ co. A ona, praktyczna i stateczna Rebeka Malone, naprawd ħ
tutaj była, chocia Ň przedtem prawie nie ruszała si ħ z Filadelfii. Teraz znalazła si ħ w Grecji, i to na egzotycznej wyspie
Korfu, w jednym z najpi ħ kniejszych miejsc w Europie.
Jej szef był przekonany, Ň e czasowo postradała zmysły. Edwin McDowell z firmy McDowell, Jableki & Kline nie
był w stanie zrozumie ę , dlaczego młoda, obiecuj Ģ ca dyplomowana ksi ħ gowa rezygnuje z posady w jednym z najlepszych
biur rachunkowych w Filadelfii. Miała dobr Ģ pensj ħ , wysokie premie, a nawet niewielkie okno w swoim male ı kim
biurze.
A jednak zrezygnowała.
Przyjaciele i współpracownicy przypuszczali, Ň e prze Ň yła jakie Ļ załamanie nerwowe. W ko ı cu to nie jest normalne,
zwłaszcza u kogo Ļ takiego jak Rebeka, Ň eby porzuca ę pewn Ģ , doskonale płatn Ģ prac ħ , nie maj Ģ c widoków na lepsze
stanowisko.
A jednak zło Ň yła dwutygodniowe wymówienie, uprz Ģ tn ħ ła biurko i rado Ļ nie doł Ģ czyła do armii bezrobotnych.
Kiedy za Ļ sprzedała mieszkanie wraz z całym wyposa Ň eniem - co do ostatniego mebla i rondla - wszyscy utwierdzili
si ħ w przekonaniu, Ň e całkiem jej odbiło.
Tymczasem Rebeka nigdy nie czuła si ħ zdrowsza i bardziej rozs Ģ dna ni Ň teraz. Wszystko, co miała, mie Ļ ciło si ħ w
jednej walizce. Zlikwidowała inwestycje poczynione dla obni Ň enia podatku i polisy emerytalne. Spieni ħŇ yła kwity
depozytowe i pozbyła si ħ aparatury stereo, bez której kiedy Ļ nie wyobra Ň ała sobie Ň ycia.
Od sze Ļ ciu tygodni nie spojrzała nawet na kalkulator!
I oto po raz pierwszy - i by ę mo Ň e jak dot Ģ d jedyny - czuła si ħ całkowicie wolna. Nie ci ĢŇ yły na niej Ň adne
obowi Ģ zki, nie goniły jej terminy, nigdzie nie musiała si ħ Ļ pieszy ę . Nie wzi ħ ła ze sob Ģ budzika. Nawet nie miała budzika!
Szale ı stwo? Nie. Po prostu dopóki mo Ň e, b ħ dzie czerpała z Ň ycia pełnymi gar Ļ ciami i zobaczy, co Ļ wiat ma jej do
zaoferowania.
ĺ mier ę ciotki Jeannie, ostatniej Ň yj Ģ cej krewnej Rebeki, stała si ħ dla niej punktem zwrotnym. Nast Ģ piła ona nagle i nie-
spodziewanie. Ciotka pracowała ci ħŇ ko przez wi ħ kszo Ļę swojego sze Ļę dziesi ħ ciopi ħ cioletniego Ň ycia, zawsze
punktualna i niezawodna. Praca kierowniczki biblioteki była dla niej wszystkim. Nie opu Ļ ciła ani dnia, nie zaniedbała
Ň adnego obowi Ģ zku. Rachunki zawsze płaciła na czas. Dotrzymywała wszystkich obietnic.
Nie raz mówiono Rebece, Ň e wrodziła si ħ w starsz Ģ siostr ħ swojej matki. Mimo dwudziestu czterech lat wiodła
spokojne, monotonne Ň ycie, niczym stara panna. Tymczasem droga ciocia Jeannie zmarła dwa miesi Ģ ce po przej Ļ ciu na
emerytur ħ , kiedy zacz ħ ła planowa ę dalekie podró Ň e i cieszy ę si ħ zasłu Ň onym odpoczynkiem.
ņ al Rebeki zamienił si ħ w gniew, nast ħ pnie we frustracj ħ , a potem z wolna zacz ħ ło do niej dociera ę , Ň e ona sama
znajduje si ħ na tej samej drodze co ciotka. Chodziła do pracy, kładła si ħ spa ę , przyrz Ģ dzała zdrowe posiłki, które zjadała
potem w samotno Ļ ci. Miała kilkoro przyjaciół, którzy zawsze w trudnej sytuacji mogli na ni Ģ liczy ę . Nieodmiennie
znajdowała dla nich najlepsze, najpraktyczniejsze rozwi Ģ zania wszelkich problemów, sama natomiast nigdy nie
obarczała ich swoimi kłopo-< tami, poniewa Ň ich nie miewała. Rebeka była dla nich niczym bezpieczny port
podczas sztormu.
Nie znosiła tego i powoli zaczynała nienawidzi ę siebie samej. Musiała co Ļ z tym zrobi ę .
I wła Ļ nie zrobiła. C Nie była to wszak Ň e ucieczka, lecz raczej wyrwanie si ħ na ' "wolno Ļę . Przez całe Ň ycie
post ħ powała tak, jak od niej oczekiwano, i starała si ħ nie robi ę wokół siebie zamieszania. W szkole, z powodu
chorobliwej wr ħ cz nie Ļ miało Ļ ci, od towarzystwa rówie Ļ ników wolała ksi ĢŇ ki. W college'u starała si ħ za wszelk Ģ cen ħ
spełni ę nadzieje, pokładane w niej przez ciotk ħ , wi ħ c zajmowała si ħ wył Ģ cznie studiami, rezygnuj Ģ c z Ň ycia
towarzyskiego.
Zawsze dobrze radziła sobie z rachunkami, bo te Ň zawsze
my Ļ lała logicznie, była dokładna i cierpliwa. Łatwo jej przyszło, mo Ň e nawet zbyt łatwo, po Ļ wi ħ ci ę si ħ wła Ļ nie
rachunkom,
poniewa Ň w tej dziedzinie, i tylko w tej, czuła si ħ naprawd ħ , pewnie.
Teraz zamierzała odkry ę w sobie prawdziw Ģ Rebek ħ Ma lone. W ci Ģ gu tych tygodni lub miesi ħ cy wolno Ļ ci,
jakie j Ģ czekały, chciała si ħ dowiedzie ę wszystkiego o kobiecie, która si ħ w niej kryła. Mo Ň e z kokonu wcale nie
2400603.002.png
wydob ħ dzie si ħ pi ħ kny motyl, ale Rebeka miała przynajmniej t ħ nadziej ħ , Ň e ktokolwiek si ħ z niego wyłoni, zdob ħ dzie jej
sympati ħ , a mo Ň e nawet szacunek.
Kiedy sko ı cz Ģ si ħ pieni Ģ dze, znajdzie kolejn Ģ prac ħ i znów b ħ dzie szar Ģ , praktyczn Ģ Rebek Ģ . Na razie jednak była
bogata, wolna i gotowa na wszelkie niespodzianki.
No i głodna. U Ļ wiadomiła sobie bowiem, Ň e od dawna nic nie jadła.
Stephen zwrócił na ni Ģ uwag ħ , kiedy tylko weszła do restauracji, chocia Ň nie była jak ĢĻ oszałamiaj Ģ c Ģ pi ħ kno Ļ ci Ģ . Pi ħ kne
kobiety widuje si ħ do Ļę cz ħ sto i nic w tym nadzwyczajnego, kiedy na ich widok odwracaj Ģ si ħ głowy i wyostrzaj Ģ spojrze-
nia. Jednak w tej kobiecie, w jej sposobie poruszania si ħ , było co Ļ szczególnego - wygl Ģ dała tak, jakby rzucała Ļ wiatu wy-
zwanie, oczekiwała czego Ļ niezwykłego. Znieruchomiał i spojrzał na ni Ģ uwa Ň niej.
Jak na kobiet ħ była wysoka. Raczej ko Ļ cista ni Ň szczupła. Brak opalenizny Ļ wiadczył o tym, Ň e niedawno tu
przyjechała albo Ň e unikała sło ı ca. Jasna letnia sukienka podkre Ļ lała biel ramion i pleców oraz kontrastuj Ģ c Ģ z nimi krucz Ģ
czer ı krótko przystrzy Ň onych włosów.
Zatrzymała si ħ , jakby chciała wzi Ģę ħ boki oddech. Stephen niemal usłyszał jej pełne zadowolenia westchnienie. Po-
tem u Ļ miechn ħ ła si ħ do kelnera i poszła za nim do stolika, ruchem głowy odrzucaj Ģ c w tył proste włosy.
Jej twarz była bardzo miła, budz Ģ ca sympati ħ . Bystra, inteligentna, pełna Ň ycia, z szarymi, niemal przezroczystymi
oczami, których wyraz wcale jednak nie był bezbarwny. Znów u Ļ miechn ħ ła si ħ do kelnera, roze Ļ miała si ħ z czego Ļ , co po-
wiedział, a potem rozejrzała si ħ po sali. Sprawiała wra Ň enie bardzo szcz ħĻ liwej.
Wtedy go dostrzegła. Kiedy jej spojrzenie pierwszy raz spocz ħ ło na nieznajomym, stoj Ģ cym przy barze, odezwała si ħ
w niej dawna nie Ļ miało Ļę . Rebeka natychmiast odruchowo uciekła wzrokiem w bok. Przystojni m ħŇ czy Ņ ni nie raz jej si ħ
przygl Ģ dali - cho ę prawd ħ mówi Ģ c, nie zdarzało si ħ to zbyt czesto - a ona nigdy nie potrafiła reagowa ę na to z tak Ģ swo-
ipód Ģ , a mo Ň e nawet wyrachowaniem, jak wi ħ kszo Ļę jej rówie Ļ niczek. Zacz ħ ła wi ħ c studiowa ę kart ħ da ı , Ň eby ukry ę
chwilowe ,zmieszanie. " Stephen u Ļ miechn Ģ ł si ħ nieznacznie i ju Ň miał wyj Ļę z re-racji, kiedy nagle zmienił zamiar.
Wła Ļ ciwie nie wiedział, czego tak zrobił. To był impuls. Oto ku własnemu zasko-liu skin Ģ ł r ħ k Ģ na kelnera, a kiedy ten
spiesznie podbiegł, Olecił mu co Ļ szeptem. Ju Ň po chwili kelner niósł butelk ħ apana do stolika nieznajomej.
- Z pozdrowieniem od pana Nickodemusa. - Nachylił si ħ l ni Ģ i ustawił przed ni Ģ w Ģ ski kielich na wysokiej, smukłej -
Ň ce.
,- Och... - Rebeka pod ĢŇ yła za wzrokiem kelnera i spojrzała na m ħŇ czyzn ħ przy barze. - Ale ja... - zacz ħ ła niepewnie,
lecz natychmiast przywołała si ħ do porz Ģ dku. Kobieta Matowa nie peszy si ħ , kiedy kto Ļ przysyła jej szampana. Przyj-
muje taki dar z wdzi ħ kiem i godno Ļ ci Ģ . I by ę mo Ň e - je Ļ li nie jest kompletn Ģ idiotk Ģ - pozwala sobie nawet na flirt z
ofiarodawc Ģ .
Znów na niego spojrzała, a on z fascynacj Ģ obserwował 'imieni Ģ j Ģ cy si ħ wyraz jej twarzy. Zdał sobie spraw ħ , Ň e obez-
władniaj Ģ ce go uczucie nudy nagle gdzie Ļ znikn ħ ło. Kiedy nie-ffltoiajoma uniosła głow ħ i u Ļ miechn ħ ła si ħ do niego, nie
domy, fflał si ħ nawet, jak mocno bije jej serce. Dostrzegł jedynie swobodny u Ļ miech - a wtedy on równie Ň si ħ u Ļ miechn Ģ ł.
Podszedł do stolika, ukłonił si ħ lekko. Dopiero teraz Rebeka mogła si ħ przekona ę , Ň e jest wi ħ cej ni Ň przystojny. Był...
po prostu niesamowity, oszałamiaj Ģ cy! Tak wła Ļ nie zawsze wyobra Ň ała sobie Apolla i staro Ň ytnych greckich
wojowników. G ħ ste, lekko kr ħ cone włosy, wypłowiałe nieco od sło ı ca. Gładko Ļę smagłej cery, któr Ģ zakłócała jedynie
ledwie widoczna blizna na podbródku, sprawiaj Ģ c jednocze Ļ nie, Ň e nieznajomy wydawał si ħ jeszcze bardziej intryguj Ģ cy.
No i szlachetny profil, twarz o mocnych, zdecydowanych rysach i najbardziej bł ħ kitnych oczach, jakie w Ň yciu
widziała.
- Dzie ı dobry. Nazywam si ħ Stephen Nickodemus. - Mówił bez Ň adnego charakterystycznego akcentu, niskim,
przyjemnym głosem. Mógł pochodzi ę z ka Ň dego zak Ģ tka Ļ wiata.
Mo Ň e wła Ļ nie to zaintrygowało j Ģ najbardziej.
Powtarzaj Ģ c sobie w duchu, Ň e musi si ħ zachowywa ę jak opanowana, bywała w Ļ wiecie kobieta, wdzi ħ cznym ruchem
podała mu r ħ k ħ .
Witam, panie Nickodemus. Jestem Rebeka, Rebeka Ma-lone. - Kiedy delikatnie musn Ģ ł wargami wierzch jej dłoni,
przebiegł j Ģ lekki dreszcz. Natychmiast poczuła si ħ głupio i cofn ħ ła r ħ k ħ . - Dzi ħ kuj ħ za szampana.
Wydawało mi si ħ , Ň e b ħ dzie pasował do twojego nastroju - odparł, przechodz Ģ c od razu na „ty", a potem popatrzył
Ļ miało w jej oczy. - Jeste Ļ tu sama?.
Tak.
Mo Ň e przyznanie si ħ do tego było bł ħ dem, ale skoro Rebeka zamierzała czerpa ę z Ň ycia pełnymi gar Ļ ciami, musiała
odwa Ň y ę si ħ na troch ħ ryzyka. Zreszt Ģ znajdowali si ħ w miejscu publicznym, chocia Ň niezbyt zatłoczonym, niczym wi ħ c
nie ryzykowała. Najwy Ň ej podzi ħ kuje mu za towarzystwo i wyjdzie, gdy oka Ň e si ħ zbyt natr ħ tny.
Wcale nie miała ochoty wyj Ļę . A m ħŇ czyzna nie wygl Ģ dał na natr ħ ta, od którego nale Ň ałoby ucieka ę . Rzu ę si ħ na
2400603.003.png
ħ bok Ģ wod ħ , nakazała sobie w duchu, a potem powiedziała, sil Ģ c si ħ na lekki, niezobowi Ģ zuj Ģ cy ton:
- Mo Ň e
wypijemy
tego
szampana
razem?
Przynajmniej
tak
mog ħ ci si ħ odwdzi ħ czy ę .
13
Usiadł naprzeciwko niej, gestem odprawił kelnera i sam [napełnił kieliszki.
Jeste Ļ Amerykank Ģ ?
To takie oczywiste?
Nie. Szczerze mówi Ģ c, dopóki si ħ nie odezwała Ļ , my-|_ słałem, Ň e jeste Ļ Francuzk Ģ .
Naprawd ħ ? - To stwierdzenie sprawiło jej przyjemno Ļę . f;'»- Przyjechałam tu prosto z Pary Ň a. - Miała ochot ħ
dotkn Ģę
swoich włosów. Wizyta w paryskim salonie fryzjerskim, gdzie j je obci ħ ła, była dla niej wielkim prze Ň yciem.
Stephen stukn Ģ ł kieliszkiem w jej kieliszek. Zauwa Ň ył, Ň e Toczy Rebeki s Ģ równie Ļ wietliste i emanuj Ģ ce
rado Ļ ci Ģ Ň ycia,
jak musuj Ģ cy trunek.
Była Ļ tam w interesach? - zapytał, upiwszy niewielki łyk.
Nie, dla przyjemno Ļ ci. To wspaniałe miasto.
Owszem. Cz ħ sto tam bywasz? Rebeka u Ļ miechn ħ ła si ħ lekko.
Wolałabym bywa ę troch ħ cz ħĻ ciej. A ty?
Je Ň d Ňħ tam od czasu do czasu.
Stłumiła westchnienie. Te Ň chciałaby móc powiedzie ę , Ň e „od czasu do czasu" je Ņ dzi do Pary Ň a.
- Kusiło
mnie, Ň eby
zosta ę
dłu Ň ej,
ale
ju Ň
wcze Ļ niej
obie
całam sobie wyjazd do Grecji.
A wi ħ c jest sama, w podró Ň y, pomy Ļ lał Stephen. Pełna coraz to nowych pomysłów, Ļ miała i otwarta na nowe
wra Ň enia. Mo Ň e wła Ļ nie dlatego tak mu si ħ spodobała, poniewa Ň była podobna do niego.
Korfu to pierwszy przystanek?
Tak. - Teraz ona wypiła łyk szampana. Ci Ģ gle nie mogła do ko ı ca uwierzy ę , Ň e to nie sen. Grecja, szampan,
przystojny m ħŇ czyzna..
I jak ci si ħ podoba?
Bardzo tu pi ħ knie. O wiele pi ħ kniej ni Ň sobie wyobra Ň ałam.
Jeste Ļ wi ħ c w Grecji pierwszy raz, tak? - Sam nie wiedział dlaczego, ale ta wiadomo Ļę ucieszyła go. - Jak długo
chcesz zosta ę ?
Tak długo, jak b ħ d ħ miała ochot ħ . - U Ļ miechn ħ ła si ħ rado Ļ nie, ciesz Ģ c si ħ na nowo wspaniałym poczuciem wolno Ļ ci.
-A ty?
Znów uniósł kieliszek.
- Zdaje si ħ , Ň e zabawi ħ tu dłu Ň ej, ni Ň sobie zaplanowałem.Witaj w Grecji, Rebeko! - Kiedy podszedł do nich kelner,
Stephen
oddał
mu
kart ħ
da ı
i
powiedział
co Ļ
cicho
po
grecku.
- Je Ļ li nie masz nic przeciwko temu, dotrzymam ci towarzystwa podczas twojego pierwszego posiłku na wyspie.
Dawna Rebeka byłaby zbyt spi ħ ta, Ň eby zje Ļę kolacj ħ z nieznajomym. Nowa Rebeka wypiła łyk szampana i odparła
lekko:
- ĺ wietnie. To bardzo miło z twojej strony.
Jakie to łatwe, my Ļ lała pó Ņ niej, siedz Ģ c na wprost Stephena, Ļ miej Ģ c si ħ wraz z nim i próbuj Ģ c nowych potraw o egzoty-
cznych smakach. Zapomniała, Ň e rozmawia z nieznajomym i Ň e Ň ycie, które teraz wiodła, miało si ħ wkrótce sko ı czy ę . Nie
mówili o niczym wa Ň nym - tylko o Pary Ň u, pogodzie, winie. Mimo to nie miała w Ģ tpliwo Ļ ci, Ň e nigdy nie prowadziła
ciekawszej rozmowy. Stephen te Ň zdawał si ħ wi ħ cej ni Ň zadowolony z jej towarzystwa. Patrzył na ni Ģ uwa Ň nie, jakby ta
godzina rozmowy o niczym była dla niego wielk Ģ przyjemno Ļ ci Ģ . Mój Bo Ň e, jest taki inny, my Ļ lała. Kiedy ostatnio
przystojny m ħŇ czyzna zaprosił Rebek ħ na kolacj ħ , okazało si ħ , Ň e chce j Ģ prosi ę o zni Ň k ħ przy rozliczaniu podatków.
Tak, Stephen był inny. Chciał od niej tylko tego, Ň eby dotrzymywała mu towarzystwa przy posiłku. Sposób, w jaki na
ni Ģ patrzył, Ļ wiadczył za Ļ o tym, Ň e wcale go nie obchodzi, czy Rebeka potrafi prawidłowo wypełni ę formularz
podatkowy. Kiedy zaproponował, by przeszli si ħ po pla Ň y, zgodziła si ħ bez namysłu. Czy mo Ň e by ę lepszy sposób na
zako ı czenie dnia ni Ň spacer w Ļ wietle ksi ħŇ yca?
Tu Ň przed kolacj Ģ patrzyłam na ten widok z okna mojego pokoju. - Zdj ħ ła buty i szła powoli, nios Ģ c je w r ħ ku. - Wy-
dawało mi si ħ , Ň e nie mo Ň e wygl Ģ da ę pi ħ kniej ni Ň o zachodzie sło ı ca.
2400603.004.png
Morze jest jak kobieta, zmienia si ħ co chwila. Wystarczy, Ň e inaczej pada Ļ wiatło... - Stephen zatrzymał si ħ , Ň eby
zapali ę cygaro - a ju Ň masz do czynienia z kim innym. Dlatego poci Ģ ga m ħŇ czyzn.
Ciebie te Ň ?
Te Ň . Sp ħ dziłem na morzu wiele czasu. Jako chłopiec łowiłem w tych wodach ryby.
Przy kolacji dowiedziała si ħ , Ň e dorastał, podró Ň uj Ģ c z ojcem po wyspach. Teraz westchn ħ ła z rozmarzeniem.
- To
musiało
by ę
cudowne.
Tak
przenosi ę
si ħ
z
miejsca
na
miejsce,
niemal
codziennie
widzie ę
co Ļ
nowego.
Masz
wspa
niałe wspomnienia z dzieci ı stwa.
Wzruszył ramionami.
Czy ja wiem?
A mo Ň e nie lubisz Ň eglowa ę ?
Owszem - u Ļ miechn Ģ ł si ħ - Ň eglowanie bywa przyjemne.
Ja uwielbiam podró Ň e. - Ze Ļ miechem odrzuciła buty na piasek i weszła do wody. Od szampana kr ħ ciło jej si ħ w
głowie, a Ļ wiatło ksi ħŇ yca padało na ni Ģ niczym ciepły deszcz. -Uwielbiam... - powtórzyła, a potem znów si ħ roze Ļ miała,
kiedy fala zmoczyła brzeg jej sukienki. Morze Jo ı skie. Stała w Morzu Jo ı skim! - W takie noce jak ta, wydaje mi si ħ ,
Ň e nigdy nie wróc ħ do domu.
- A gdzie jest twój dom? - zapytał.
Spojrzała na niego przez rami ħ . Uwodzicielskie spojrzenie wyszło jej całkiem nie Ļ wiadomie i mo Ň e wła Ļ nie dlatego
zrobiło na nim piorunuj Ģ ce wra Ň enie.
Jeszcze nie wiem. Potem o tym pomy Ļ l ħ .
A teraz?
Teraz mam ochot ħ popływa ę - stwierdziła nagle i bez namysłu skoczyła na gł ħ bsz Ģ wod ħ .
Kiedy przykryły j Ģ fale, serce w Stephenie zamarło. Szybko zdj Ģ ł buty i ruszył biegiem przed siebie, ale Rebeka po
chwili ukazała si ħ na powierzchni, a wtedy jego serce... Nie, nie uspokoiło si ħ . Zacz ħ ło bi ę jeszcze szybciej!
Rebeka Ļ miała si ħ , unosz Ģ c twarz ku Ļ wiatłu ksi ħŇ yca. Woda spływała jej z włosów na ramiona. Skrz Ģ ce si ħ na skórze
krople wygl Ģ dały niczym drogocenne klejnoty. Pi ħ kna? Nie, wła Ļ ciwie nie była pi ħ kna, ale na jej widok jakby przebiegł
przez niego pr Ģ d.
- Woda jest wspaniała. Chłodna, spokojna, wspaniała...
Kr ħ c Ģ c głow Ģ , podszedł do niej, wzi Ģ ł j Ģ za r ħ k ħ i poci Ģ gn Ģ ł
do brzegu. Była chyba troch ħ szalona, ale przez to jeszcze bardziej fascynuj Ģ ca.
- Zawsze post ħ pujesz tak impulsywnie?
Staram si ħ . A ty nie? - Przeczesała palcami ociekaj Ģ ce wod Ģ włosy. - Mo Ň e codziennie posyłasz szampana obcym ko-
bietom?
Ka Ň da odpowied Ņ na to pytanie przysporzy mi kłopotów. Masz. - Zdj Ģ ł marynark ħ i narzucił jej na ramiona.
U Ļ miechn ħ ła si ħ , jakby sprawił jej przyjemno Ļę ten za Ň yły gest. Jej wilgotna twarz ja Ļ niała w Ļ wietle ksi ħŇ yca, delikatne
rysy miały tyle wdzi ħ ku. Tylko w oczach nie było nic delikatnego. Wystarczyło jedno spojrzenie, Ň eby zauwa Ň y ę kryj Ģ c Ģ
si ħ w nich u Ļ pion Ģ sił ħ . - Powiem ci co Ļ , Rebeko... - zacz Ģ ł, patrz Ģ c w jej Ļ miałe, roze Ļ miane oczy.
Powiedz.
Trudno ci si ħ oprze ę .
A jednak speszył j Ģ tym stwierdzeniem. Odwróciła wzrok, zbita z tropu, lecz on chwycił j Ģ wówczas za poły
marynarki i przyci Ģ gn Ģ ł lekko do siebie.
Jestem mokra - wyj Ģ kała.
I fascynuj Ģ ca, pi ħ kna... Roze Ļ miała si ħ z udawan Ģ swobod Ģ . .
Nie wierz ħ ci, ale dzi ħ kuj ħ . Ciesz ħ si ħ , Ň e podarowałe Ļ mi szampana i zjadłe Ļ ze mn Ģ moj Ģ pierwsz Ģ kolacj ħ na
Korfu. - Wci ĢŇ próbowała zachowywa ę si ħ jak dotychczas, czuła jednak, Ň e zaczyna si ħ denerwowa ę . Stephen stale
patrzył jej w oczy, jedynie od czasu do czasu spogl Ģ daj Ģ c na jej usta, wci ĢŇ wilgotne od morskiej k Ģ pieli. Ich ciała były
tak blisko, Ň e niemal si ħ stykały. Rebeka zacz ħ ła lekko dr Ň e ę i wiedziała, Ň e nie ma to nic wspólnego z mokrym ubraniem i
chłodz Ģ cym jej ciało wiatrem.
Powinnam ju Ň i Ļę . Musz ħ si ħ przebra ę .
Stephen westchn Ģ ł. Było w niej co Ļ szczególnego. Miał nieodparte wra Ň enie, Ň e chocia Ň pozornie jest Ň ywiołowa i uwo-
dzicielska, kryje w sobie wiele niewinno Ļ ci. Chyba wła Ļ nie to poci Ģ gało go w niej najbardziej. Cokolwiek to zreszt Ģ
było, nie zamierzał si ħ temu opiera ę . Skoro raz posłuchał impulsu, b ħ dzie konsekwentny.
Zobaczymy si ħ jeszcze, prawda? - zapytał.
2400603.005.png
Na pewno - odparta Rebeka, próbuj Ģ c uspokoi ę wal Ģ ce serce. - To w ko ı cu niedu Ň a wyspa.
U Ļ miechn Ģ ł si ħ z wolna. Z ulg Ģ , ale i Ň alem poczuła, Ň e rozlu Ņ nił uchwyt
Spotkamy si ħ zatem jutro - oznajmił. - Rano mam co Ļ do załatwienia, ale ju Ň o jedenastej b ħ d ħ wolny. Je Ļ li masz
ochot ħ , poka Ňħ ci Korfu.
Zgoda. Spotkajmy si ħ w holu. Mieszkam w tym hotelu. - Cofn ħ ła si ħ niepewnym krokiem. Sylwetka Stephena
rysowała si ħ na tle morza. - Dobranoc - powiedziała, po czym, jakby zapomniawszy, Ň e chce zrobi ę na nim wra Ň enie
Ļ wiatowej damy, biegiem ruszyła do hotelu.
Stephen patrzył w Ļ lad za ni Ģ , nieruchomy i spi ħ ty. Intrygowała go. ņ adna inna kobieta nie zaintrygowała go tak mocno
od czasów, kiedy był dzieckiem i nie wiedział jeszcze, Ň e kobiety nie da si ħ zrozumie ę . W dodatku pragn Ģ ł jej. W tym aku-
rat nie było nic nowego, tyle Ň e tym razem po ŇĢ danie zjawiło si ħ z zaskakuj Ģ c Ģ szybko Ļ ci Ģ i sił Ģ .
Pomy Ļ lał z u Ļ miechem, Ň e znajomo Ļę z Rebek Ģ Malone zacz ħ ła si ħ pod wpływem przelotnego kaprysu, chwilowego
impulsu, ale szybko stała si ħ tajemnicza i fascynuj Ģ ca. Zamierzał zgł ħ bi ę t ħ tajemnic ħ . Odwrócił si ħ , by odej Ļę , a wtedy
zobaczył, Ň e Rebeka zostawiła na piasku buty. Podniósł je z cichym Ļ miechem. Od wielu miesi ħ cy nie czuł w sobie tyle
Ň ycia i energii.
Rozdział 2
Stephen nie nale Ň ał do m ħŇ czyzn, którzy zmieniaj Ģ rozkład Swoich obowi Ģ zków specjalnie po to, Ň eby sp ħ dzi ę dzie ı z
kobiet Ģ . Zwłaszcza z dopiero co poznan Ģ . Był człowiekiem zamo Ň nym, ale równie Ň bardzo zaj ħ tym. Kierowany ambicj Ģ i
dum Ģ , osobi Ļ cie dogl Ģ dał wszystkich swoich interesów. Nie unika} odpowiedzialno Ļ ci i umiał si ħ cieszy ę owocami
ci ħŇ kiej pracy.
Na Korfu nie przyjechał jednak dla przyjemno Ļ ci. A przynajmniej nic takiego nie miał w planach, nie lubił bowiem ł Ģ -
czy ę interesów i rozrywki. Obie te rzeczy bardzo go poci Ģ gały, lecz zajmował si ħ nimi osobno. Mimo to przeło Ň ył kilka
spotka ı i spraw do załatwienia, Ň eby po Ļ wi ħ ci ę Rebece wi ħ ksz Ģ cz ħĻę nast ħ pnego dnia.
Tłumaczył sobie, Ň e to całkiem naturalne, je Ļ li m ħŇ czyzna chce lepiej pozna ę kobiet ħ , która swobodnie flirtuje z
nieznajomym przy kieliszku szampana, a ju Ň za chwil ħ , nie zdejmuj Ģ c sukni, skacze do morza.
- Przeło Ň yłam spotkanie z Theoharisem na pi Ģ t Ģ trzydzie Ļ ci. - Sekretarka Stephena zaznaczyła co Ļ w
spoczywaj Ģ cymna jej kolanach notatniku. - Przyjdzie tu w porze koktajlu. Zamówiłam ju Ň przystawki i butelk ħ ouzo.
- Jak zwykle działasz bardzo sprawnie, Elano.
U Ļ miechn ħ ła si ħ i odgarn ħ ła za ucho kosmyk ciemnych
włosów.
- Staram si ħ .
Stephen wstał i podszedł do okna, a ona splotła dłonie i czekała. Pracowała dla niego od pi ħ ciu lat, podziwiała jego
energi ħ i umiej ħ tno Ļę prowadzenia interesów. Na szcz ħĻ cie dla nich obojga dawno ju Ň zapomniała, Ň e z pocz Ģ tku
troch ħ si ħ w nim podkochiwała. Wiele osób snuło najró Ň niejsze domysły co do charakteru ich znajomo Ļ ci, ale chocia Ň
Stephen potrafił by ę przyjacielski, a czasami nawet serdeczny, to jednak zawsze oddzielał Ň ycie zawodowe od
prywatnego.
Skontaktuj si ħ z Mithosem w Atenach - odezwał si ħ od okna. - Niech mi prze Ļ le ten raport jeszcze dzisiaj.
Chciałbym te Ň dosta ę sprawozdanie od Lereau, przed pi Ģ t Ģ czasu paryskiego.
Czy mam zadzwoni ę i go ponagli ę ?
Je Ļ li uwa Ň asz, Ň e to konieczne. - Nerwowo wsun Ģ ł r ħ ce do kieszeni. Sk Ģ d si ħ wzi ħ ło to nagłe niezadowolenie? Nie
miał poj ħ cia. Był bogaty, odnosił sukcesy, nic go nie kr ħ powało, mógł swobodnie przenosi ę si ħ z miejsca na miejsce.
Patrz Ģ c na morze, przypomniał sobie zapach skóry Rebeki. - Aha, po południu wy Ļ lij kwiaty do apartamentu Rebeki
Malone. Jaki Ļ niedu Ň y bukiet z dzikich kwiatów b ħ dzie najodppwiedniejszy.
Elana zanotowała polecenie.
- Co napisa ę na bileciku?
Co napisa ę ? Dobre pytanie. Wiersze nie były w jego stylu.
Tylko moje imi ħ .
Czy masz dla mnie jeszcze jakie Ļ polecenia?
Tak. - Odwrócił si ħ i u Ļ miechn Ģ ł do niej przelotnie. -Zrób sobie wolne, Elano. Je Ļ li chcesz, id Ņ na pla Ňħ .
2400603.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin