MALKOM qrt50 2ebe0b39 2edd95a1 85a 28 989e 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1 1 1 1 ff 0 32 1 BRYGIDA KURBIS u odbiorcy oddwięk i współdziałanie z twórcš wštku literackiego. Chociaż co do istnienia prze- różnych pieni i opowieci wród pradawnych Słowian i Polaków przedpimiennych nie może być wštpliwoci, to dopiero w chwili, gdy co z tych wštków doczekało się utrwalenia na pi- mie, można mówić o literaturze. Od tego momentu każda tradycja literacka będzie się odwoływała porednio czy bezporednio do słowa pisanego i będzie je kształtować dalej. Takie tylko słowo, a nie wštki ustne, rozstrzygnie o dalszym rozwoju literatury tak pod względem treci, jak i zasięgu oddziaływania w połeczeństwie. Najstarszš formš literackš sš podania o bo- haterach. Pod opiekš pierwszych Piastów docze- kała się utrwalenia na pimie na razie tylko własna tradycja rodowa czynach przodków i ksišżšt aktualnych jako jedynych bohaterów dziejowych. Najpierw w zwięzłych zapiskach rocz- nych, ale za to z datš historycznš, a potem do- piero w rozwiniętej narracji kroniki dynastycz - nej. Pomiędzy historycznym momentem założenia rocznika a kompozycjš pierwszej kroniki przez około półtora stulecia polska tradycja historyczna trwała tylko w roczniku. Mam na myli pierwsze zapiski roczne o Mieszku i Dobrawie, wprowa- dzone do kompilacji fuldajsk,o-korbejskiej może już przez współczesnego im biskupa poznańskiego Jordana. Za czasów Bolesława Chrobrego lub do- piero na dworze Mieszka II i Rychezy wpisano raz jeszcze wszystko od poczštku do innej kom;pi- lacji przywiezionej prawdopodobnie przez Ryche- zę, a powstałej w Reichenau i Kolonii. Kronika Anonima Galla została za napisana tuż po 1113 roku. W najstarszym roczniku dworskim znalazły się fakty rodzinne: chrzest, założenie organizacji kocielnej, zdarzenia polityczne i wojenne, a tak- 176 że szczegóły z życia i męczeństwa w. Wojciecha, obok Mieszka i Bolesława duchowego współtwór- cy eurapejskiego znaczenia monarchii. Tak za- częty rocznik oficjalny kontynuowano, jak się zdaje, aż po schyłek XIII wieku pod okiem księcia i współdziałajšcego z nim duchowieństwa (kape- lani, kanclerz, biskup). W ten sposób stawało się zadoć postulatowi rozumnego politycznego wy- boru dziejów - res gestae zasługujšcych na uwiecznienie. Oplatajšca się dokoła nich opo- wieć - razem ze sZczštkami tradycji przedpi- miennej o przodkach Mieszka I - stanowiły przedmiot pracy literackiej nie znanego nam z imienia, uzdolnionego zakonnika, który sam siebie okrelił wygnańcem i pielgrzymem (exul et peregrinus). Ananima Galla protegował kanclerz Michał z możnego rodu Awdańców aż do chwili niejasnego dla nas zatargu politycznego około roku 1117, który był prawdopodobnie również kresem kariery polskiej kronikarza. Ten piewca czynów piastowskich, prawdziwy smakosz, jeli tak rzec można, melodii słowa, nauczywszy się we Francji sztuki rytmów i rymów, polskie gesta principum. tak ułożył, aby nadawały się do miłego uszom recytowania w komnacie ksišżęcej i wród kleryków. Niektóre fragmenty kroniki, ułożone w strofy nadawały się nawet do piewu, co mo- żemy sobie doskonale wyobrazić przy akompania- mencie cytry i bębenka. Recytację i piew mógł parafrazować interpretator, tłumaczšc strofy ła- cińskie na mowę rodzimš. Jak rozwinšł Anonim Gall opowieć dziejo- wš? Niedużo było w niej spraw pogańskich. Jak- że bowiem drżeć musiało pióro mnisze przed prze- noszeniem na pergamin po łacinie wiadomoci spod znaku bałwochwalców? Można je było wspo- mnieć najwyżej z dystansem nabytej ogłady chrzecijańskiej i za pomocš utartych już mo- 177 tywów literackich. Cuda działy się w ubogiej chacie Piasta i Rzepicy w dniu postrzyżyn Sie- momysła i raz jeszcze, gdy w wieku lat siedmiu opuciło Mieszka I kalectwo lepoty, dlatego że okazał się godzien charyzrnatu księcia chrzecijań- skiego, mimo że aż siedmiu żon nadużywał, za- nim go nie obmyła woda chrztu. Sam Król Kró- lów naznaczył wybraństwem potomstwo niskiego, ale sprawiedliwego protoplasty rodu, a potem pozwolił odnieć zwycięstwo nad bezecnym Po- pielem i jego rodzinš, pohańbionymi ostatecznie plugawš mierciš od myszy. Dalsze zdarzenia, których chronologię dało się już ułożyć według rocznika, opisał autor z perspektywy współczesnej. Stšd wyniesienie wspaniałoci Bolesława Chro- brego, Bolesława miałego oraz Krzywoustego, a zepchnięcie w cień działalnoci Mieszka I, któ- rej pożytki dapiero dzisiejszy historyk umie sprawiedliwie docenić. Stšd usunięcie wielu in- nych spraw ważnych co prawda, ale wyłamujš- cych się z koncepcji ideowej i artystycznej tego dzieła. Wiele już napisano o tym, co Ananim z dzie- jów Polski opowiedział, a co zataił. Przypomnij- my, że jest to kronika czynów wojennych Bole- sława Krzywoustego, jego rycerzy i jego przod- ków, jest to pochwała zacnoci obyczaju osobis- tego władców Polski, przedstawiona przy użyciu silnych kontrastów: z ostrymi zwrotami od za- palczywoci i zbrodni zgoła - do pokuty i czy- nów sprawiedliwych. Budziła wród czytelników napięcie i zachętę do naladowania pochwałš witalnoci, siły, wytrzymałoci tych trzech hero- sów w trudach wypraw wojennych, ale Bolesła- wowi Krzywoustemu nikt w tym nie mógł spro- stać. Pomiędzy trzema Bolesławami stojš niejako dla kontrastu ksišżęta o pokojowym i spokojniej- szym usposobieniu: Mieszko II i Kazimierz Odno- 178 wiciel, Mieszko, wczenie zmarły syn Szczodrego, którego cała Polska opłakiwała, wreszcie Wła- dysław Herman. Historycy na ogół majš sporo zaufania do relacji Anonima Galla, sprawdzajšc jš w dzie- sištkach studiów krytycznych i porównujšc w wietle innych wiadectw ródłowych. Niemniej jego wyrana praca kompozycyjna, kontrasty i paralele, skłaniajš do ostrożniejszego przyjmo- wania Gallowych przebarwień. To w niej naj- wiarygodniejsze, co wynika wprost ze współczes- nej mu atmosfery politycznej. Kronikarz i jego protektorzy sprzyjali niewštpliwie duchowi wojny krzyżowej, przedkładajšc akcję miecza nad poko- jowš penetrację niespokojnych, a pogańskich Po- morzan, Jaćwięgów i Prusów. Nazwalibymy to dzisiaj "propagandš jastrzębi". Jest przy tym cha- rakterystyczny pewien arystokratyzm duchowy kronikarza, który w przeciwieństwie do współ- czesnego sobie kronikarza czeskiego Kasmasa nie lubuje się w naturalistycznych i mciwych opi- sach okrucieństw i mordów. Gall pisze jakby w cišgłym uniesiEniu nad dzielnociš, sprawno- ciš, męstwem, wytrzymałociš swoich bohaterów, z rzadka tylko z powcišgliwš naganš. Umie też pochwalić krajobraz, żyznoć gleby i pracowitoć ludu, a nade wszystko stworzyć goršcš atmosferę patriotyzmu w obronie wolnoci i ojczyzny. Trud- no w tym utworze rozpoznać pióro cudzoziemca, skoro literaturze narodowej takie kładł podwaliny. W połowie XII wieku słowo pisane obsłu- giwać zaczęło po trochu co znakomitsze osobistoci możnowładcze. Wyrazem ambicji rycerstwa stała się u nas małopolska adaptacja zachodnioeuropej- skiej opowieci o Walterze z Akwitanii i Helgun- dzie. Wzbogacono jš w Polsce historiš romansu Helgundy z Wisławem, a zlokalizowano w Tyńcu i.Wilicy. Opowieć tę zanotował najwczeniej 179 w końcu XIII wieku kronikarz wielkopolski-, ale zdradza ona starszš kompozycję i wolno przyjšć, że zadomowiła się już na dworze Henryka sando- mierskiego lub Kazimierza Sprawiedliwego w Wi- licy w siódmym dziesięcioleciu XII wieku. Jest to w Polsce bodaj pierwszy przykład utworu pi- sanego, którego funkcjš nie była informacja i propaganda dziejopisarska czy hagiograficzna, ale literackie opowiadanie gwoli rozrywki. Jeżeli u podstaw polskiej częci historii Waltera i Hel- gundy tkwił.a jaka tradycja rodowa, a wieniy, że wzišł jš za swojš ród Starżuw-Toporczyków, to fakty rzeczywiste przemieniły się tu już w mo- tywy fikcji literackiej: pozostała wiadomoć, że co działo się niegdy między Tyńcem a Wilicš, a do importowanych bohaterów romansu Waltera z Akwitanii i HeIgundy doszedł Wisław o imie- niu jakby eponimicznym, urobionym od nazwy grodu, chociaż trafiali się w Polsce nosiciele tego imienia. Dla historyka kultury polskiej jest to moment pierwszorzędnej wagi: oto mnożš się w Polsce dzielnicowej dwory ksišżęce i mnożš się jednoczenie sprzyjajšce okolicmoci dla życia literackiego. Dzieje się to przy współudziale dojrze- wajšcych kulturalnie w dzielnicach kół możno- władczych. We Wrocławiu, jak była o tym już mowa, napisano w tym samym czasie gesta palatyna Piotra Włostowica Carmen. Mauri. Zawišzki tego rodzaju eposu o Piotrze pogromcy księcia ruskie- go, towarzysza wypraw wojennych i łowów, wre- szcie arcyzamożnego fundatora i budowniczego kociotów tworzyły się koło połowy XII wieku nie tylko na lšsku, ale i w pozostałych dzielni- cach. Swojemu krewniakowi czy powinowatemu ozazdrocił sławy inny Piotr, syn wojewody Wszebora, palatyn kujawski; sš lady, że i w Wielkopolsce powstały jakie Gesta Piotrkonis 180 (Czyny Piotrka), cytowane w Kronice wielkopol- skiej, gdzie mógł on występować z przydomkiem Magnus, czyli Stary, czyli z tym samym przydom- kiem, który ródła powiadczajš dla Piotra Wsze= borowica, fundatora klasztoru norbertanek w Strzelnie. W Kronice wielkopolskiej epizody historyczne zmieszały się z legendarnymi, dwóch Piotrów zlało się w jednš postać. Na placu pozo- stał sławniejszy Włostowic, antagonista Włady- sława II i założyciel kociołów oraz klasztorów w magicznej liczbie siedemdziesięciu siedmiu. Poza niektórymi rzeczywistymi epizodami z ich życia,...
MarekMaly