Męce i śmierci Jezusa Chrystusa
„Jezus na górze oliwnej”
Oto nadszedł czas święty w którym się szczególniej zatrudniamy rozmyślaniem męki i śmierci Twojej, o Zbawicielu nasz Chryste Jezu! którą podjąłeś dla usprawiedliwienia i pojednania nas z Ojcem niebieskim, a razem i dla dania nam przykładu, jak Cię naśladować mamy. Sprawże to łaskawie swoją świętą, aby nasze serce uczuć mogło to dobrodziejstwo jakie nam przez męki i śmierć dobrowolnie dla nas podjęte wyjednałeś, abyśmy przez to do świętych postanowień pobudzeni być mogli. Amen.
Gdy nasz Zbawiciel po ostatniej wieczerzy umył swym uczniom nogi z upokorzenia i dał im Ciało swoje i Krew najświętszą do pożywania, udał się z nimi na górę oliwną aby się tam Ojcu niebieskiemu ofiarował dla naszego zbawienia i prosił o umocnienie do dokonania dzieła naszego odkupienia. Oddalił się wtedy pomiędzy drzewa od uczniów i tam samotny upadłszy na kolana modlił się. Wiedział, że już przyszła Jego godzina i że teraz spełni się na Nim to wszystko, co o Nim przepowiadali prorocy. Wszystkie męki które miał ponieść tej nocy i dnia następującego stały Mu przed oczami, a grzechy całego świata które na siebie przyjął ciążyły Go. Jego człowieczeństwo wzdrygało się na okrutne męki jakie za moment miał ponosić, duszę smutek opanował, a wszystkie członki w Nim drżały. Modlił się wtedy do Ojca swojego: „Ojcze! jeżeli to być może odejm ode mnie ten kielich męki; przecież nie moja, lecz Twoja wola, Ojcze! niech się stanie!” Po trzy razy tak się modlił i po trzy razy chodził do uczniów, upominając ich aby się także modlili: „Módlcież się i wy i czuwajcie” mówił im, „abyście nie wpadli w pokusę” W końcu rzekł: „Wstańcie teraz i pójdźmy bo się już zbliża mój zdrajca,” Gdy to wyrzekł już Judasz, niewierny uczeń szedł na czele znacznej liczby żołnierzy pojmać Go. Zbliżył się do Niego i przez zdradzieckie pocałowanie wydał Go w ręce nieprzyjaciół. Łatwo by się był mógł Zbawiciel uwolnić z ich rąk cudowną mocą jak dawniej, gdy Go z góry skalistej w Nazarecie zepchnąć chcieli, a On niewidzialny przeszedł pomiędzy nimi; albo tak jak im uszedł z kościoła, gdy Go kamienować chcieli. Ale tego nie chciał bo już Jego godzina nadeszła. Zapytał wtedy: „Kogóż to szukacie?” a ci odpowiedzieli: Jezusa z Nazaretu. „Ja jestem,” odpowiedział; a na te słowa padli na ziemię. Kazał im wstać i dobrowolnie podał im ręce aby Go związali i dał im się prowadzić jak baranek na rzeź.
O Zbawicielu najświętszy kogóż nie zadziwi Twoje postanowienie i gotowość z jaką oczekiwałeś i podałeś się na męki! Tylko posłuszeństwo Ojcu Niebieskiemu i miłość ku nam których chciałeś mieć w Niebie mogły sprawić tę gotowość. O gdybym i ja za Twoim przykładem mógł się zawsze poddawać woli Ojca Niebieskiego i to wszystko z uległością z rąk Jego przyjmować czym mnie tylko dotknąć raczy! Obym i ja mógł być zawsze posłusznym Bogu we wszystkim, czym mnie tylko Jego Opatrzność nawiedzi! Obym i ja wśród cierpień i wszelkich umartwień pomniał zawsze na koniec i błogie skutki z nich wyniknąć mogące, a przez to utwierdzał się w stałości i odwadze do poddawania się woli Pana Boga! Kieruj i umacniaj mnie o Zbawicielu! abym Cię we wszystkim mógł naśladować a zawsze i we wszystkim w świętej cierpliwości poddawać się woli Ojca Niebieskiego! Amen.
„Jezus w Jerozolimie przed arcykapłanami Annaszem i Kajfaszem”
Sprawże to łaską swoją o Zbawicielu! abym w duchu moim szedł tam z Tobą, gdzie Cię złość ludzka oprowadzała i uczył się od Ciebie jak się człowiek zachować powinien, gdy od drugich zostanie wzgardzony, spotwarzony i poniewierany. Od Ciebie chcę się uczyć pokory, cierpliwości i łagodności. Ty byłeś cichym i pokornego serca. Wzbudź że mnie Twoim przykładem do godnego naśladowania Ciebie. Amen.
Wśród ciemnej nocy poprowadzono Zbawiciela do Jerozolimy aby Go tam arcykapłani i lud na śmierć wskazali. Najpierw Go zaprowadzono do arcykapłana Annasza, gdzie Go sługa uderzył w twarz, że nie odpowiedział stosownie do życzenia. Wnet potem poprowadzono Go do arcykapłana Kajfasza. Tu już było zgromadzonych siedemdziesiąt dwóch mężów składających senat całego narodu. Ci zażądali aby zdał sprawę ze swoich postępków. Na to rzekł Jezus: „Nauczałem jawnie, nic w skrytości nie czyniłem, o tem każdy może dać świadectwo.” W końcu zapytali Go: kim jest, za kogo się ma. „Zaklinam cię na Boga żywego,” rzekł arcykapłan, „powiedz nam czy jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego” Na to odpowiedział Jezus: Jestem; lecz przyjdzie czas, kiedy tegoż samego Chrystusa który tu dziś przed wami związany stoi ujrzycie zstępującego z Nieba w mocy i majestacie.” Na te słowa rzekł do zgromadzonych arcykapłan: „Sami słyszeliście za kogo się ma; nie potrzebujemy więcej świadectw, prócz tego bluźnierstwa.” Tak jest zawołali wszyscy, zbluźnił Boga, jest godzien śmierci! Zgromadzenie rozeszło się Jezusa oddano straży wojskowej aby go pilnowała do jutra, kiedy miał być zaprowadzony do starosty, czyli do rządcy owego kraju. W czasie tym, gdy się to działo Piotr trzy razy zaparł się swego Mistrza na dziedzińcu. Lecz gdy się nań obejrzał Chrystus to spojrzenie z którym się i oczy Piotra spotkały tak go zmiękczyło, że odszedłszy stąd gorzko zaczął płakać. Tym czasem Jezus był znieważany od żołdactwa które Go strzegło. Zawiązywano Mu oczy, bito w twarz pięściami lub kijem i pytano: Proroku! Któż to cię uderzył? Inni plwali Mu w twarz, a przy tym rozmaite obelgi nań rzucali. Na to wszystko milczał Jezus i nie otworzył ust swoich jak baranek, gdy go strzygą.
O Zbawicielu najświętszy jakąż łagodność i cierpliwość okazujesz przy ponoszeniu tych mąk okrutnych. Milczysz na największe potwarze, zniewagi i oskarżania Cię przed sędziami, a na szyderstwa i na poniewieranie ludu nie otworzyłeś nawet ust swoich! Wszelką niewierność uczniów swoich którzy Cię opuścili lub zaparli się, wszelką pogardę i zniewagi pospólstwa, wszelkie urąganie nieprzyjaciół, zniosłeś spokojnie w cichości i cierpliwości: bo wiedziałeś, że to czynili w błędzie, zaślepieni namiętną złością. Użycz mi łaski abym Cię zawsze naśladował, abym zawsze był pokorny i cierpliwy, gdy mną ludzie gardzić i poniewierać mnie będą, abym miał politowanie nad ich słabością lub ślepotą, gdy się ze mnie urągać i uciskać mnie będą. Sprawże to, o Zbawicielu łaską swoją abym Cię mógł naśladować w podobnych wypadkach i ćwiczyć się w łagodności i cierpliwości. Amen.
O mój Zbawicielu. Ty nawet dobrowolnie raczyłeś się oddać w moc i ręce pogan i od nich słyszeć niesprawiedliwy wyrok na Ciebie wydany! O jakie pragnę nauczyć się od Ciebie Panie jak powinienem uważać i znosie wszelką niesprawiedliwość jaką mi świat, to jest ludzie wyrządzają. Twoją naukę, Twój przykład chcę mieć zawsze przed oczyma aby mi przypominał moją powinność cierpliwego znoszenia wszelkiej niesprawiedliwości mi wyrządzanej.
Już Żydzi nie mieli swojego sądownictwa, bo berło zostało odjęte pokoleniu Juda; zostawali pad władzą Rzymian i mieli w Jerozolimie starostę rzymskiego, który we wszystkich ich sprawach wyrokować musiał mianowicie tam, gdzie szło o życie. Dlatego więc zaprowadzili naszego Zbawiciela. Raniutko zgromadzili się na jego dziedzińcu. Wyszedłszy Piłat zapytał ich co by mieli przeciw temu człowiekowi? Po wielu płonnych i fałszywych obwinieniach w końcu rzekli że Jezus jest burzycielem ludu, że się nazywa Królem żydowskim a nawet Synem Bożym; lecz Jezus na to milczał. Wziął Go wtedy Piłat samego i zapytał kto on jest i skąd jest? Czy on rzeczywiście jest Królem żydowskim? Na to Jezus rzekł: „Jestem Królem, ale moje królestwa nie jest z tego świata; przyszedłem na świat, abym nauczał prawdy i dał świadectwo prawdzie. Ktokolwiek kocha prawdę, ten należy do mojego królestwa.” Wtedy rzekł Piłat: cóż to jest prawda? a rzekłszy nie czekając odpowiedzi wstał, wyszedł do czekających Żydów i oznajmił publicznie: że w Nim żadnej winy nie znajduje i że Go chce posłać da Heroda jako do rządcy Galilei z której jest rodem Jezus. Zaprowadzono wtedy Jezusa do Heroda, który że Mu zadawał wiele pytań z ciekawości tylko przeto żadnej odpowiedzi nie otrzymał od Jezusa. Gdy na koniec żądał aby Jezus uczynił cud w jego oczach, a i na to Zbawiciel zamilczał zaczął Nim gardzić i przyodziawszy Go białą szatę kazał Go wśród szyderstw odprowadzić na powrót do Piłata, który powtórnie oświadczył ludowi i przełażonym żydowskim: że Jezusa uważa niewinnym; przecież Go kazał w ich oczach biczować!
Módlmy się
Jakże wielką jest Twoja stałość i cierpliwość o Zbawicielu! którą okazałeś wśród wszelkich niesprawiedliwości Tobie wyrządzonych! Tak fałszywe oskarżania przed sędzią pogańskim jak szyderstwa na dworze Heroda, zniosłeś z niezachwianą odwagą i męstwem. Ach obym i ja mógł wstępować w ślady Twoje gdy mi ludzie niesprawiedliwość wyrządzać będą! O gdybym wtedy na to pamiętał że przyjdzie czas kiedy najsprawiedliwszy Sędzia każdemu sprawiedliwość wymierzy, a wszelkie doznane niesprawiedliwości publicznie wyjawi! I te prześladowania które dla wiary świętej ponosiłem i ponosić będę chcę za Twoim przykładem znosić cierpliwie. Wspomagaj mnie tylko o Panie łaską Twoją świętą, dodawaj odwagi i męstwa, uzbrajaj cierpliwością aby mnie żadna niesprawiedliwość, żadna obelga mi zadana nie uniosła gniewem i popędliwością. Amen.
Pomnażają się Twoje cierpienia o Zbawicielu mój a po zniesionych zniewagach i udręczeniach duszy następowały ciężkie dolegliwości jakie zadawano ciału Twojemu. I te zniosłeś cierpliwie i stale. Naucz mnie o Panie z równą cierpliwością i stałością znosić cielesne cierpienia którymi mnie albo Twoja Opatrzność dotknie albo które mi złość ludzka zada. Amen.
Piłat oświadczył że Chrystus jest niewinny a przecież kazał go biczować: co za sprzeczność! Może to dlatego aby w części uczynić zadość wrzaskliwym naleganiom Żydów, a potem mógł niewinnego na wolność puścić? Wyprowadzono wtedy Jezusa, zdjęto z Niego suknie, przywiązano do słupa i biczami sieczono! Wtedy spełniło się to, co o Nim napisali Prorocy: że od stóp do głowy nie było na Nim miejsca zdrowego. Po biczowaniu odwiązano Go od słupa i wtłoczono Mu na głowę koronę uplecioną z ciernia. Potem Go przyodziano purpurowym płaszczem, dano w rękę trzcinę i wśród szyderstw witano Go jako króla. Piłat ujrzawszy Go w krwi swojej zbroczonego został litością wzruszony. Wziął Go w tej postaci i jeszcze raz wyprowadził na widok ludu w nadziei, że sam ten widok okropny zmiękczy ich i do litości pobudzi. Patrzcie mówił: Oto człowiek! Ale to żadnego wrażenia na nich nie sprawiło. Wszyscy krzyczeli: Ukrzyżuj! ukrzyżuj!
O Zbawicielu mój, Chryste Jezu! niewinnie za cudze grzechy za nas biczowany i poraniony! przez którego rany my uleczeni zostaliśmy! O jakże Ci zdołam wynagrodzić tę wielką miłość! Całym moim sercem, całą duszą; dzięki Ci składać, kochać Cię i święcie pełnić wolą Twoją pragnę. Chcę także według Twego przykładu poddawać się i cierpliwie znosić wszelkie cielesne dolegliwości jakimi mnie dotknie Opatrzność Twoja, albo z dopuszczenia Ojca Niebieskiego ludzie zadadzą. Błagam Cię o łaskę i pomoc abyś mnie w tym moim postanowieniu utwierdzić i zachować raczył. Amen.
”Jezus krzyż swój dźwiga na miejsce śmierci”
W rozmyślaniu cierpień Twoich o Panie przychodzę aż do tej godziny kiedy wyrok Twej śmierci ogłoszony i Ty zostałeś wyprowadzony na plac śmierci. Naucz mnie o Zbawicielu mój! przez Twoje chętne poddanie się przez, Twoje posłuszeństwo aż do śmierci być także posłusznym woli Boga, poddać się chętnie wyrokowi śmierci, gdy nadejdzie moja godzina kt6rą mi Pan życia i śmierci naznaczył. Amen.
Gdy Starosta Jerozolimy, Piłat już po kilka razy na próżno starał się uwolnić Jezusa którego niewinnym ogłosił użył jeszcze jednego sposobu. Było zwyczajem, że na święta wielkanocne wypuszczano z więzienia jednego zbrodniarza a wybór tego należał do ludu. Stawił wtedy Piłat dwóch przed ludem to jest: Barabasza znanego złoczyńcę i Jezusa o którym był przekonany że go lud kochał tylko przełożeni i kapłani nienawidzili. Lecz niestety już ci lud podburzyli i przysposobili którego mieli obrać. Stanąwszy wtedy Piłat z Barabaszem i Jezusem przed ludem rzekł: Którego z tych dwóch chcecie uwolnić Barabasza czy Jezusa? Na to wszyscy krzyknęli: „Nie Jezusa ale Barabasza. Znów zapytał Piłat: A cóż chcecie uczynić z Jezusem? I powtórnie krzyknęli wszyscy: Na krzyż, na krzyż z nim! Wtedy Piłat umył publicznie ręce i rzekł: Nie chcę należeć do rozlewu krwi tego niewinnego. Lecz oni krzyczeli: Krew jego niech spadnie na nas i na dzieci nasze! i zaraz dodali: gdybyś go zaś wypuścił okazałbyś że nie sprzyjasz cesarzowi, bo on się królem głosił i przeto godzien jest śmierci. To odgrażanie niełaską cesarską wielkie uczyniło wrażenie na sercu Piłata. Oddał im Barabasza, a na Jezusa wyrzekł wyrok śmierci i zaraz im Go wydał w ręce aby Go ukrzyżowali.
Co prędzej korzystali Żydzi z czasu i okoliczności do wykonania wyroku śmierci z największym pośpiechem. Zaraz poczynili potrzebne przygotowania. I poprowadzono niewinnego Jezusa na miejsce śmierci. Włożono ciężki krzyż na poranione jego ramiona, a tak choć był zupełnie osłabiony od plag i ran musiał przecież sam dźwigać krzyż na którym miał życie zakończyć. Z ukontentowaniem prowadzili go Żydzi przez ulice Jerozolimy z radością szło za nim gromadnie to pospólstwo, które niedawno z rozczuleniem i podziwieniem słuchało Jego nauk, patrzało na Jego cuda i z uwielbieniem wydawało radosne okrzyki: Hosanna Synowi Dawidowemu! gdy przed sześcioma dniami wjeżdżał do Jerozolimy; a dziś wśród pląsów i urągań idą za nim na miejsce śmierci! Tylko kilka czułych niewiast rzewnie nad nim płakało. Gdy Jezus usłyszał ich płacz i lament stanąwszy rzekł: „Córki jerozolimskie! nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą i nad dziećmi waszymi; bo jeżeli się to dzieje z zielonym drzewem cóż się dziać będzie z uschłym?” to jest: jeżeli to potyka niewinnego, cóż się stanie z grzesznikami? To rzekłszy; jako posłuszny wyrokowi Ojca Niebieskiego szedł dalej na miejsce śmierci.
Upadam przed Tobą o Zbawicielu mój Chryste Jezu w tej Twojej zniewadze, gdy sam dźwigając krzyż dałeś się jako złoczyńca na śmierć prowadzić. Dobrowolnie poddajesz się wyrokowi Ojca swojego i chętnie idziesz abyś dla zbawienia świata śmierć poniósł! Oby serce moje mogło Ci godne składać dzięki. Lecz obym Cię także mógł godnie naśladować gdy podług odwiecznego wyroku Boga i mojej śmierci godzina nadejdzie. Obym wtedy mógł się zupełnie zdać na wolą Boga i posłuszny aż do śmierci chętnie poddał się wyrokowi Ojca Niebieskiego który każdemu oznaczył czas i godzinę. Pragnę wcześnie oczyścić moje sumienie abym spokojnie i w dobrej nadziei mógł oczekiwać mojego końca. Umocnij mnie o Panie i spraw abym równie spokojnie jak Ty wyglądał mojego końca. Amen.
Chcę dzisiaj rozmyślać śmierć Twoją o Zbawicielu mój którą za mnie i za wszystkich ludzi poniosłeś na krzyżu. Daj mi w niej uznać miłość Twoją którą nas ukochałeś aż do śmierci. Daj mi uznać i uczcić tę ofiarę którą ofiarowałeś za grzechy moje i całego świata. Abym zaś mógł się stać uczestnikiem tej najświętszej ofiary, udziel mi łaski abym równie jak Ty mógł wytrwać aż do końca w miłości Ojca Twego i w niej umrzeć. Amen.
vqv