Bruno Bettelheim
Freud i dusza ludzka.
This page hosted by Get your own Free Home Page
Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza
Warszawa 1994
ISBN: 83-85386-73-4
Spis rzeczy.
O Autorze.
O Wydawcach.
Wlasna swa ksiega.
Nota.
Przedmowa.
Z okladki.
I.
II.
III.
IV.
V.
VI.
VII.
VIII.
IX.
X.
XI.
XII.
XIII.
XIV.
XV.
Przypisy Autora.
Przypisy Tlumaczki.
Przeklady pism Freuda na jezyk angielski sa pod wieloma waznymi wzgledami
wadliwe i dlatego staly sie zródlem mylnych sadów nie tylko o Freudzie jako
czlowieku, lecz takze o psychoanalizie. Dotyczy to nawet autorytatywnej
publikacji Standard Edition of the Complete Psychological Works of Sigmund
Freud. Czytelnik, który zapozna sie z przedstawionymi w niniejszej ksiazce
krytycznymi uwagami odnoszacymi sie do tego przekladu, moze slusznie zapytac,
czemu tak dlugo zwlekalem z ich opublikowaniem i dlaczego inni dawno nie poddali
go podobnej krytyce. Nie moge miec oczywiscie zadnej pewnosci co do tej drugiej
kwestü, ale powody moich wlasnych wahan rzucaja moze równiez swiatlo na
przyczyny powsciagliwosci innych osób.
Wiem z rozmów z przyjaciólmi, ze wielu ludzi, dla których, podobnie jak dla
mnie, jezyk niemiecki jest jezykiem ojczystym i którzy wyemigrowali do Stanów
Zjednoczonych bedac juz w srednim wieku, uwaza, iz angielskie przeklady dziel
Freuda sa bardzo niedobre. Pelno w nich niescislosci i oczywistych omylek;
skorygowanie chocby tylko najbardziej razacych bledów to zadanie ogromne, a
decyzja, od czego zaczac i na czym sie skupic, bylaby niezwykle trudna. Ale
opory, jakie budzilo otwarte poddanie krytyce istniejacych tlumaczen mialy, jak
sadze, glówne zródla w o wiele glebszych powodach natury psychologicznej.
Wiekszosci tych przekladów dokonano za zycia Freuda i zyskaly jego aprobate lub
przynajmniej zgodzil sie na ich publikacje. Redaktor naczelny Standard Edition
nalezal do jego zwolenników i Freud osobiscie powierzyl mu tlumaczenie
niektórych swoich prac, wspólpracowala zas przy sporzadzaniu tej edycji jego
córka Anna, która w ostatnich latach zycia Freuda byla najblizsza mu osoba i
która uznal za swoja nastepczynie. W tych okolicznosciach poddawanie krytyce
owych przekladów uchodziloby niemal za poddawanie krytyce samego czcigodnego
mistrza. Nie odwazano sie wiec na to, majac zarazem stale nadzieje, ze inni -
najlepiej osoby wybrane przez samego Freuda - podejma sie tego trudnego, lecz
koniecznego zadania. Nadzieje taka zywilem sam przez prawie czterdziesci lat.,
Wiem, ze osoby blizej niz ja zwiazane z redaktorami Standard Edition poruszaly
ten problem i proponowaly rózne srodki zaradcze, miedzy innymi dodanie do tej
publikacji dwudziestego piatego tomu, który zawieralby komentarze ze
sprostowaniami. Wszystlae te rozwiazania okazaly sie nie do przyjecia dla
wydawcy.
Ludzie, którzy zyli w Wiedniu czasów Freuda i zapoznawali sie z jego mysla w tym
wlasnie miejscu i w tej epoce, albo juz w wiekszosa nie zyja, albo wkroczyli w
siódmy czy ósmy dziesiatek lat swego zycia, zblizajac sie do jego kresu. Jezeli
wiec bledy, od których niestety roi sie w Standard Edition, mialyby zostac
kiedykolwiek wskazane przez kogos, kto wywodzi sie z tej samej kultury co Freud
i kto jest dobrze obeznany z Freudowskim sposobem poslugiwania sie jezykiem,
musi to byc zrobione teraz. Z tych wlasnie powodów przezwyciezylem w koncu tak
dlugie wahania.
Czas nie pozwolil mi pelniej przedstawic, jak bardzo niewlasciwe sa istniejace
przeklady; zadanie to zreszta przekraczaloby moje mozliwosci. I nie bylo latwo
zdecydowac, na czym sie skupic, zwlaszcza ze tak wiele szeroko
rozpowszechnionych wyobrazen o Freudzie jako czlowieku, o jego zyciu i mysli
opiera sie na nieporozumieniach wywodzacych sie z blednego przedstawienia tych
mysli w przekladach; odnosi sie to nawet do najprostszych uwag Freuda o sobie,
które zostaly mylnie oddane.
W krótkiej rozprawce napisanej w osiemdziesiatym roku zycia, Eine
Erinnerungsstorung auf der Akropolis, Freud skupia sie na pewnym swoim przezyciu
sprzed trzydziestu lat, podczas podrózy do Aten, gdy znalazl sie na Akropolu.
Szkic ten wiele mówi o Freudzie, o jego przezyciach w latach mlodzienczych, o
stosunkach z ojcem, o tym, jak wygladalo tlo jego zycia. W ostatnim zdaniu Freud
powiada, ze odkad udalo mu sie zanalizowac glebokie znaczenie owego przezycia na
Akropolu, czesto go ono nawiedza we wspomnieniach, co nie dziwi, zwazywszy jego
wiek, przymusowa bezczynnosc (oczywista aluzja do nieuleczalnej choroby) i to,
ze nie jest juz zdolny do pracy. Slowa Freuda brzmia dokladnie tak:
Und jetzt werden Sie nicht mehr verwundern, daß mich die Erinnerung an das
Erlebnis auf der Akropolis so oft heimsucht (...) [I teraz nie bedziecie sie
juz dziwili, ze wspomnienie tego przezycia na Akropolu tak czesto mnie
nawiedza...].
Wyrazenie, którego tu uzywa, aby powiedziec o czestym pojawianiu sie tego
wspomnienia, heimsuchen, to visit [odwiedzac], ma specjalne znaczenie, bo w
katolickim Wiedniu Maria Heimsuchung [swieto Nawiedzenia Najswietszej Marii
Panny] bylo (i jest) waznym swietem religijnym, upamietniajacym odwiedziny Marü
Panny u swietej Elzbiety, co przedstawia tak wiele slynnych malowidel i rzezb, z
którymi Freud byl dobrze obeznany dzieki dawnym podrózom, obecnie juz dla niego
niemozliwym. Maria Panna podczas tych odwiedzin dowiedziala sie o sobie samej
czegos, co mialo niezmiernie gleboka wage, i podobnie wspomnienie Freuda, gdy
udalo mu sie je zanalizowac, ujawnilo mu cos, co bylo dla niego osobiscie bardzo
wazne. Taka sugestie zawiera wybór slowa heimsucht.
Na poczatku swojego szkicu, kiedy Freud po raz pierwszy pisze o czestym
pojawianiu sie tego wspomnienia i gdy powiada, ze wpierw nie rozumial, dlaczego
tak sie dzieje, uzywa on wyrazenia tauchte immer wieder auf [wyplywalo ciagle
na nowo]. Auftauchen znaczy doslownie to surface [wyplynac na wierzch] (na
powierzchnie glebokiej wody), ale uzywa sie owego slowa równiez w szerszym
znaczeniu, gdy chodzi o nagle i niespodziewane pojawienie sie czegos. To, ze w
swojej rozprawce Freud uzywa tych dwu zupelnie róznych slów w odniesieniu do
jednego i tego samego zjawiska, stanowi przyklad mistrzostwa, z jakim posluguje
sie on jezykiem. Gdy pisze o ponawiajacym sie wspomnieniu, którego jeszcze nie
zanalizowal, uzywa slowa oznaczajacego nagle pojawienie sie czegos z nieznanych
glebin, sugerujac, ze chodzi o wynurzanie sie z nieswiadomosci. Kiedy
wspomnienie to juz poddal analizie i gdy czytelnik juz wie, jak glebokie ma ono
znaczenie i dlaczego, Freud uzywa slowa nawiazujacego do okreslonego wydarzenia,
podczas którego wyjawilo sie cos bardzo glebokiego - do Nawiedzenia.
W Standard Edition to koncowe zdanie przelozone zostalo w nastepujacy sposób:
And now you will no longer wonder that the recollection of this incident on
the Acropolis should have troubled me so often (...) [I teraz nie bedziecie
sie juz dziwili, ze wspomnienie tego zdarzenia na Akropolu tak czesto mnie
dreczylo...).
Ten niewlasciwy przeklad stal sie podstawa wyrafinowanych zaiste domyslów co do
postawy Freuda wobec wydarzen wlasnego zycia, domyslów opartych na przekonaniu,
ze pisze on, iz wspomnienie to dreczylo go czesto. Freud jednak nic takiego nie
mówi, ale powiada, ze nawiedzalo go czesto, poslugujac sie slowem, które z racji
starych skojarzen religijnych sugeruje, ze chodzi o cos, co ma bardzo glebokie
znaczenie.
Oto tylko jeden, stosunkowo niewielkiej wagi przyklad, w jaki sposób wadliwe
tlumaczenie prowadzic moze - i doprowadzilo - do mylnych sadów o osobie Freuda.
A podaje ten przyklad po to, aby ukazac, dlaczego chcialem pokusic sie o
rozpatrzenie tutaj wszystkich licznych bledów zawartych w tlumaczeniach
angielskich, bledów, z powodu których wytworzyly sie niewlasciwe wyobrazenia o
Freudzie i o naturze psychoanalizy. Ale, jak juz wspomnialem, taka w pelni
wyczerpujaca praca to zadanie ogromne; nie smialem sie go podjac. Zdecydowalem
sie wiec wykonac prace czesciowa: postanowilem pokazac, jak mylnie
przetlumaczono niektóre najwazniejsze pojecia psychoanalityczne, oraz jak
gleboko ludzka osoba byl Freud, pokazac, ze byl humanista w najlepszym sensie
tego slowa. Obchodzilo go nade wszystko to, co w czlowieku najbardziej
wewnetrzne, a na oznaczenie czego poslugiwal sie najczesciej metafora duszy
ludzkiej - poniewaz slowo dusza wywoluje tak wiele skojarzen emocjonalnych.
Najwiekszym bledem istniejacych angielskich wersji jego dziel jest to, ze owo
slowo w ogóle w nich sie nie pojawia.
Problemy zwiazane z angielskimi przekladami pism Freuda omawialem przez wiele
lat z osobami, które uczylem i z przyjaciólmi, i zawdzieczam im tyle cennych
uwag, ze nie sposób wszystkich wymienic. Chcialbym wszakze wyrazic tu wielka
wdziecznosc przynajmniej za uwagi, które poczynili dr Paul Kramer, dr Richard
Sterba, Trude Weisskopf i dr Henry von Witzleben.
Jak juz niejednokrotnie, tak i tym razem mój tekst wiele zawdziecza wnikliwemu i
starannemu opracowaniu go przez Joyce Jack. Ostateczny ksztalt nadal mu Robert
Gottlieb, za co jestem mu niezmiernie zobowiazany. Chcialbym wreszcie
podziekowac szczególnie Theronowi Rainesowi za cenne uwagi, a przede wszystkim
za zachete, bez której zapewne nigdy bym tej ksiazki nie ukonczyl.
Wiekszosc przytaczanych tutaj angielskich przekladów pism Freuda pochodzi ze
Standard Edition. We wszystkich przypadkach, gdy nie wskazuje zródla,
przytaczany fragment podaje w przekladzie wlasnym.
Przyszedlem na swiat w sredniozamoznej, asymilowanej rodzinie zydowskiej w
Wiedniu, wychowywalem sie wiec i ksztalcilem w warunkach pod wieloma wzgledami
identycznymi z warunkami, ktore uksztaltowaly Freuda. Kultura, jaka przekazal mi
moj dom, potem gimnazjum, wreszcie Uniwersytet Wiedenski, niewiele sie zmienila
od czasu, gdy piecdziesiat lat wczesniej ksztalcil sie tu Freud. Bylo wiec
rzecza naturalna, ze gdy tylko zaczalem samodzielnie myslec, czytalem Freuda. Po
zapoznaniu sie z jego wczesniejszymi pracami, z zapalem studiowalem - w miare
ich ukazywania sie - nastepne, poczawszy od rozprawy Poza zasada przyjemnosci
(1920) oraz Ego i id (1923), po prace ostatnie, w ktorych najpelniej rozwinal
swoje mysli. Rozumienie pism Freuda znacznie mi tedy ulatwialo to, ze moglem
sledzic jego mysli w miare jak wznosil budowle psychoanalizy, rozpoczeta na
kilka lat przed moim urodzeniem. Ulatwiala mi to rowniez okolicznosc, ze sa
przeszedlem proces analityczny, a takze fakt, iz poznawalem psychoanalize, zyjac
w tym samym, jedynym w swoim rodzaju klimacie kulturalnym Wiednia, w ktorym
pracowal i myslal Freud. Kiedy dane mi bylo w wieku srednim rozpoczac nowe zycie
w Stanach Zjednoczonych i zaczalem czytac i omawiac prace psychoanalityczne po
angielsku, odkrylem, ze lektura Freuda w przekladach na ten jezyk wywoluje
zupelnie inne wrazenie niz zapoznawanie sie z nimi w oryginale. Stalo sie dla
mnie jasne, ze w wersjach angielskich ulegl w znacznej mierze zatracie
przenikajacy pisma Freuda w oryginale tak istotny dla niego humanizm.
W dziele Traumdeutung (1900), ktore dalo poczatek naszemu rozumieniu znaczenia
snow, a takze natury i potegi nieswiadomosci, Freud przedstawia wlasna trudna
walke o zdobywanie coraz wiekszej samoswiadomosci. W innych pracach wyjasnia,
dlaczego uwaza, iz jest niezbedne, aby kazdy z nas podjal to samo zadanie. We
wszystkim, co pisze, pokazuje nam - w subtelny, przekonywajacy, czesto wspanialy
w sformulowaniach sposob - ze my, jego czytelnicy, tez moglibysmy skorzystac z
podobnej wyprawy po poznanie samego siebie. Freud ukazal nam, jak dusza moze
stac sie swiadoma samej siebie. Obznajomienie sie z najglebszymi warstwami duszy
- dotarcie do najstraszliwszych nawet piekiel osobistych - nie jest
przedsiewzieciem latwym. Odkrycia Freuda, a co wiecej sposob, w jaki je nam
przedstawia, wywoluja w nas przekonanie, ze ta stawiajaca wielkie wymagania i
potencjalnie niebezpieczna podroz po samopoznanie przyniesie nam w rezultacie
to, ze staniemy sie bardziej ludzcy, ze nie bedziemy juz niewoleni - i to nie
zdajac sobie sprawy z tego - przez dzialajace w nas mroczne sily. Dzieki
zbadaniu zrodel mocy owych sil i dzieki ich zrozumieniu zaczniemy nie tylko
lepiej sobie z nimi radzic, lecz takze staniemy sie zdolni do glebszego
rozumienia bliznich, opartego na prawdziwym wspolodczuwaniu. Pracujac i pisac
Freud czesto mowil o duszy - o jej naturze i strukturze, rozwoju,
wlasciwosciach, o tym, w jaki sposob przejawia sie ona we wszystkim, co czynimy,
o czym marzymy i snimy. Niestety nikt, kto czyta go w przekladach angielskich,
nie moze sie tego domyslic, poniewaz niemal wszystko, co u Freuda odnosi sie do
duszy i do tego, co z nia zwiazane, w przekladach tych zniknelo.
Ten fakt, ktory laczy sie z wprowadzeniem blednych lub niewlasciwych
odpowiednikow wielu najwazniejszych pojec psychoanalitycznych sprawia, ze
bezposrednie i zawsze glebokie osobiste wezwania kierowane przez Freuda do
wspolnego nam czlowieczenstwa przemieniaja sie dla czytelnika przekladow
angielskich w abstrakcyjne, bezosobowe, czysto teoretyczne, uczone i
stechnicyzowane - krotko mowiac, naukowe - stwierdzenia dotyczace osobliwego i
nader zlozonego dzialania naszego umyslu. Zamiast wpajac nam gleboka wrazliwosc
na to, co w kazdym z nas najbardziej ludzkie, tlumacze staraja sie doprowadzic
czytelnika do naukowej postawy wobec czlowieka i jego poczynan, do naukowego
rozumienianie swiadomosci i sposobow, w jakie wplywa ona na nasze zachowania.
Zdalem sobie sprawe z tego w latach czterdziestych, kiedy podjalem sie
kierowania instytucja psychiatryczna dla dzieci, Szkola Ortogeniczna przy
Uniwersity of Chicago. Czlonkowie personelu, z ktorymi zaczalem pracowac, byli
bardzo oczytani we Freudzie; przekonani, ze przyswoili sobie jego mysli, starali
sie swoj sposob rozumienia Freuda wprowadzic w zycie, w pracy z dziecmi. Znaczne
teoretyczne zrozumienie procesow nieswiadomych, do jakiego doszli podczas
studiow nad Freudem, pozostalo dokladnie takie wlasnie: teoretyczne. wykazalo
znikoma uzytecznosc w pomaganiu dzieciom cierpiacym na ciezkie zaburzenia
psychiczne; czesto okazywalo sie w tym nawet nawet przeszkoda. Bylo to
zrozumienie wyrozumowane, oparte na emocjonalnym dystansie. Potrzebna zas byla
przede wszystkim emocjonalna bliskosc, ktora bierze sie z bezposreniego,
wspolodczuwajacego [sympathetic] rozumienia wszystkich przejawow duszy danego
dziecka, a wiec tego, co powoduje u niego zaburzenia i dlaczego. Potrzebne bylo
to, o czym Freud czasem mowi wprost, ale znacznie czesciej implicite:
spontaniczna sym-patia miedzy nasza nieswiadomoscia a nieswiadomoscia drugiego
czlowieka, odzew uczuciowy naszej duszy na dusze drugiego czlowieka. Osoby
nalezace do personelu Szkoly, czytajac Freuda w przekladzie, w ogole sie z tym
nie zetknely; nie mozna od kogos oczekiwac, ze zacznie rozumiec dusze ludzka,
skoro nigdy sie o niej nawet nie wspomina. Najgorsze w istniejacych przekladach
jest to, ze wprowadzaja one abstrakcje, w czytelniku bowiem latwo sie wtedy
wytwarza dystans wobec wszystkiego, co Freud chce przekazac o wewnetrznym zyciu
ludzkim i wewnetrznym zyciu samego czytelnika. Psychoanaliza zamienia sie w
przekladach angielskich w cos, co odnosi sie i stosuje do innych, przybierajac
postac systemu intelektualnych konstrukcji. W konsekwencji ten, kto zapoznaje
sie z psychoanaliza, odwodzony jest od potraktowania jej w sposob osobisty -
odwodzony jest od wgladu we wlasna nieswiadomosc i w to wszystko, we wlasnym
wnetrzu, czego istnienia wzdraga sie on przyjac do swiadomosci, choc jest na
wskros ludzkie.
Przez niemal czterdziesci lat wykladalem psychoanalize amerykanskim studentom
psychiatrii i stazystom. Bezustannie patrzylem na to, w jak wielkim stopniu
przeklady angielskie utrudniaja im prawdziwe zrozumienie Freuda i psychoanalizy.
Mimo ze wiekszosc moich utalentowanych i pracowitych sluchaczy, ktorych mialem
przyjemnosc uczyc, wiele gorliwosci wkladala w chec poznania, co to jest
psychoanaliza, przewaznie okazywali sie do tego niezdolni. Z reguly
przekonywalem sie, ze pojecia psychoanalityczne staja sie dla nich czyms, co ma
sluzyc wylacznie spogladaniu na innych, z bezpiecznego dystansu - a nie czyms,
co ma jakikolwiek zwiazek z nimi samymi. Patrzyli na innych przez okulary
abstrakcyj, probowali ich zrozumiec za pomoca narzedzi intelektualnych, nie
obracajac nigdy spojrzenia ku wnetrzu duszy czy ku wlasnej nieswiadomosci.
Odnosilo sie to nawet do tych, ktorzy sami poddawali sie procesowi analitycznemu
- okolicznosc ta nie pociagala za soba zadnej dostrzegalnej roznicy. Dzieki
psychoanalizie niektorzy zaczeli zyc w wiekszej zgodzie z samym soba i mogli
odtad lepiej podolac zyciu, innym pomogla uwolnic sie od przykrych symptomow
nerwicowych, ale nie zmienilo to faktu, ze mylnie ja rozumieli. Byla ona w ich
oczach czysto intelektualnym systemem - umiejetna, podniecajaca gra, a nie
zyskiwaniem wgladu w siebie samego i wlasne poczynania, wgladu, ktory wiaze sie
z potencjalnym zagrozeniem wewnetrznym. To, co analizowali, to byla zawsze
nieswiadomosc kogos innego, niemal nigdy wlasna. Nie przemysleli dostatecznie
faktu, ze aby stworzyc psychoanalize i zrozumiec, jak dziala nieswiadomosc,
Freud musial poddac analizie wlasne sny, zrozumiec wlasne omylki jezykowe i
powody, dla ktorych sam czegos zapomnial lub popelnil czynnosc omylkowa innego
jeszcze rodzaju.
Studentom tym nie udalo sie uchwycic sedna Freudowskiego myslenia, poniewaz - i
to stanowi najistotniejsze wyjasnienie ich niepowodzen - wszystkim ludziom
wlasciwe jest zyczenie, aby nie zdawac sobie sprawy z tresci wlasnej
nieswiadomosci. Freud, ktory bardzo dobrze wiedzial, ze zyczenie to wystapi u
jego czytelnikow, staral sie przemawiac do nich mozliwie najbardziej
bezposrednio. Pisal o sobie i o swoich pacjentach w taki sposob, aby czytelnik
odczul, ze odnosi sie to do nas wszystkich - w rownej mierze do Freuda, jego
pacjentow i innych ludzi, co do niego samego, do czytelnika. W doborze wyrazen,
decydujac sie na bezposredni styl, kierowal sie Freud okreslonym celem, jakim
bylo umozliwienie czytelnikowi odniesienia odkryc psychoanalitycznych do siebie
samego bo tylko na podstawie wlasnego doswiadczenia wewnetrznego mozna w pelni
zrozumiec o czym Freud pisze.
Bledy poczynione w przekladach Freuda staja sie szczegolnie dotkliwe wowczas,
gdy lacza sie z nieuniknionymi znieksztalceniami, jakie powoduje dzielacy nas od
Freuda czas. W przekladach, o ktorych mowa, mysli Freuda nie tylko sa
przetransponowane na inny jezyk, ale nadto transpozycja taka dokonuje sie w
kontekscie odmiennej kultury - kultury, w ktorej wiekszosc czytelnikow ma
znikome obeznanie z kanonami kultury europejskiej. Totez pozostaja oni glusi na
wiekszosc Freudowskich aluzji. Wiele jego wyrazen przerobiono na na czysto
techniczne terminy; kluczowe slowa pozbawione zostaly wlasciwego im w oryginale
bogactwa szczegolnych odcieni znaczeniowych, mimo iz Freud wybral je wlasnie
dlatego, ze nasycone sa glebokimi tresciami i wywoluja szczegolny, wieloraki
rezonans ludzki.
Jezyk ma w dzieke Freuda przeogromne znaczenie; jest to najwspanialsze narzedzie
jego kunsztu. Posluguje sie on jezykiem niemieckim w sposob nie tylko
mistrzowski, ale czesto poetycki; z reguly wyraza swoje mysli zgodnie z
prawdziwa sztuka wymowy. Wiedza to i uznaja powszechnie ci, ktorzy poznali jego
pisma w oryginale. Wielokroc zauwazano, ze Freudowskie opisy przypadkow czyta
sie jak najlepsze powiesci jego czasow. Wielu pisarzy niemieckich uznaje Freuda
za wielkiego styliste. Tomasz Mann, piszac o jednej z jego ksiazek, powiada, ze
w strukturze i formie nawiazuje ona do wzorow wielkiej eseistyki niemieckiej,
ktorej stanowi mistrzowski przyklad.
Hermann Hesse cenil w dziele Freuda
wielkie wartosci zarowno ludzkie, jak literackie; dodajac, ze w jego jezyku:
jasnosc myslowa laczy sie z pieknem wyrazen i scisloscia definicji.
Albert Einstein podziwial Freuda nade wszystko za wspaniale pisarstwo,
powiadajac, ze nikt ze wspolczesnych piszacych po niemiecku, nie moze mu
dorownac w mistrzostwie jezykowym, z jakim ujmuje swoj przedmiot.1 W rzeczy
samej, Freud uksztaltowal swoj styl na klasykach niemieckich - przede wszystkim
na Goethem, ktorego studiowal w latach mlodzienczych i ktory wywarl na niego
gleboki wplyw. (To w...
Kamantha