Bettelheim - Freud i dusza ludzka.doc

(311 KB) Pobierz
Bruno Bettelheim

Bruno Bettelheim

Freud i dusza ludzka.

 

This page hosted by  Get your own Free Home Page

Bruno Bettelheim

Freud i dusza ludzka.

 

Jacek Santorski & CO Agencja Wydawnicza

Warszawa 1994

ISBN: 83-85386-73-4 

 

 

Spis rzeczy.

  O Autorze.

  O Wydawcach.

  Wlasna swa ksiega.

  Nota.

  Przedmowa.

  Z okladki.

Freud i dusza ludzka.

  I.

  II.

  III.

  IV.

  V.

  VI.

  VII.

  VIII.

  IX.

  X.

  XI.

  XII.

  XIII.

  XIV.

  XV.

Przypisy Autora.

Przypisy Tlumaczki.

 

 

 

 

Przedmowa.

 

Przeklady pism Freuda na jezyk angielski sa pod wieloma waznymi wzgledami

wadliwe i dlatego staly sie zródlem mylnych sadów nie tylko o Freudzie jako

czlowieku, lecz takze o psychoanalizie. Dotyczy to nawet autorytatywnej

publikacji Standard Edition of the Complete Psychological Works of Sigmund

Freud. Czytelnik, który zapozna sie z przedstawionymi w niniejszej ksiazce

krytycznymi uwagami odnoszacymi sie do tego przekladu, moze slusznie zapytac,

czemu tak dlugo zwlekalem z ich opublikowaniem i dlaczego inni dawno nie poddali

go podobnej krytyce. Nie moge miec oczywiscie zadnej pewnosci co do tej drugiej

kwestü, ale powody moich wlasnych wahan rzucaja moze równiez swiatlo na

przyczyny powsciagliwosci innych osób.

Wiem z rozmów z przyjaciólmi, ze wielu ludzi, dla których, podobnie jak dla

mnie, jezyk niemiecki jest jezykiem ojczystym i którzy wyemigrowali do Stanów

Zjednoczonych bedac juz w srednim wieku, uwaza, iz angielskie przeklady dziel

Freuda sa bardzo niedobre. Pelno w nich niescislosci i oczywistych omylek;

skorygowanie chocby tylko najbardziej razacych bledów to zadanie ogromne, a

decyzja, od czego zaczac i na czym sie skupic, bylaby niezwykle trudna. Ale

opory, jakie budzilo otwarte poddanie krytyce istniejacych tlumaczen mialy, jak

sadze, glówne zródla w o wiele glebszych powodach natury psychologicznej.

Wiekszosci tych przekladów dokonano za zycia Freuda i zyskaly jego aprobate lub

przynajmniej zgodzil sie na ich publikacje. Redaktor naczelny Standard Edition

nalezal do jego zwolenników i Freud osobiscie powierzyl mu tlumaczenie

niektórych swoich prac, wspólpracowala zas przy sporzadzaniu tej edycji jego

córka Anna, która w ostatnich latach zycia Freuda byla najblizsza mu osoba i

która uznal za swoja nastepczynie. W tych okolicznosciach poddawanie krytyce

owych przekladów uchodziloby niemal za poddawanie krytyce samego czcigodnego

mistrza. Nie odwazano sie wiec na to, majac zarazem stale nadzieje, ze inni -

najlepiej osoby wybrane przez samego Freuda - podejma sie tego trudnego, lecz

koniecznego zadania. Nadzieje taka zywilem sam przez prawie czterdziesci lat.,

Wiem, ze osoby blizej niz ja zwiazane z redaktorami Standard Edition poruszaly

ten problem i proponowaly rózne srodki zaradcze, miedzy innymi dodanie do tej

publikacji dwudziestego piatego tomu, który zawieralby komentarze ze

sprostowaniami. Wszystlae te rozwiazania okazaly sie nie do przyjecia dla

wydawcy.

Ludzie, którzy zyli w Wiedniu czasów Freuda i zapoznawali sie z jego mysla w tym

wlasnie miejscu i w tej epoce, albo juz w wiekszosa nie zyja, albo wkroczyli w

siódmy czy ósmy dziesiatek lat swego zycia, zblizajac sie do jego kresu. Jezeli

wiec bledy, od których niestety roi sie w Standard Edition, mialyby zostac

kiedykolwiek wskazane przez kogos, kto wywodzi sie z tej samej kultury co Freud

i kto jest dobrze obeznany z Freudowskim sposobem poslugiwania sie jezykiem,

musi to byc zrobione teraz. Z tych wlasnie powodów przezwyciezylem w koncu tak

dlugie wahania.

Czas nie pozwolil mi pelniej przedstawic, jak bardzo niewlasciwe sa istniejace

przeklady; zadanie to zreszta przekraczaloby moje mozliwosci. I nie bylo latwo

zdecydowac, na czym sie skupic, zwlaszcza ze tak wiele szeroko

rozpowszechnionych wyobrazen o Freudzie jako czlowieku, o jego zyciu i mysli

opiera sie na nieporozumieniach wywodzacych sie z blednego przedstawienia tych

mysli w przekladach; odnosi sie to nawet do najprostszych uwag Freuda o sobie,

które zostaly mylnie oddane.

W krótkiej rozprawce napisanej w osiemdziesiatym roku zycia, Eine

Erinnerungsstorung auf der Akropolis, Freud skupia sie na pewnym swoim przezyciu

sprzed trzydziestu lat, podczas podrózy do Aten, gdy znalazl sie na Akropolu.

Szkic ten wiele mówi o Freudzie, o jego przezyciach w latach mlodzienczych, o

stosunkach z ojcem, o tym, jak wygladalo tlo jego zycia. W ostatnim zdaniu Freud

powiada, ze odkad udalo mu sie zanalizowac glebokie znaczenie owego przezycia na

Akropolu, czesto go ono nawiedza we wspomnieniach, co nie dziwi, zwazywszy jego

wiek, przymusowa bezczynnosc (oczywista aluzja do nieuleczalnej choroby) i to,

ze nie jest juz zdolny do pracy. Slowa Freuda brzmia dokladnie tak:

  Und jetzt werden Sie nicht mehr verwundern, daß mich die Erinnerung an das

  Erlebnis auf der Akropolis so oft heimsucht (...) [I teraz nie bedziecie sie

  juz dziwili, ze wspomnienie tego przezycia na Akropolu tak czesto mnie

  nawiedza...].

Wyrazenie, którego tu uzywa, aby powiedziec o czestym pojawianiu sie tego

wspomnienia, heimsuchen, to visit [odwiedzac], ma specjalne znaczenie, bo w

katolickim Wiedniu Maria Heimsuchung [swieto Nawiedzenia Najswietszej Marii

Panny] bylo (i jest) waznym swietem religijnym, upamietniajacym odwiedziny Marü

Panny u swietej Elzbiety, co przedstawia tak wiele slynnych malowidel i rzezb, z

którymi Freud byl dobrze obeznany dzieki dawnym podrózom, obecnie juz dla niego

niemozliwym. Maria Panna podczas tych odwiedzin dowiedziala sie o sobie samej

czegos, co mialo niezmiernie gleboka wage, i podobnie wspomnienie Freuda, gdy

udalo mu sie je zanalizowac, ujawnilo mu cos, co bylo dla niego osobiscie bardzo

wazne. Taka sugestie zawiera wybór slowa heimsucht.

Na poczatku swojego szkicu, kiedy Freud po raz pierwszy pisze o czestym

pojawianiu sie tego wspomnienia i gdy powiada, ze wpierw nie rozumial, dlaczego

tak sie dzieje, uzywa on wyrazenia tauchte immer wieder auf  [wyplywalo ciagle

na nowo]. Auftauchen znaczy doslownie to surface [wyplynac na wierzch] (na

powierzchnie glebokiej wody), ale uzywa sie owego slowa równiez w szerszym

znaczeniu, gdy chodzi o nagle i niespodziewane pojawienie sie czegos. To, ze w

swojej rozprawce Freud uzywa tych dwu zupelnie róznych slów w odniesieniu do

jednego i tego samego zjawiska, stanowi przyklad mistrzostwa, z jakim posluguje

sie on jezykiem. Gdy pisze o ponawiajacym sie wspomnieniu, którego jeszcze nie

zanalizowal, uzywa slowa oznaczajacego nagle pojawienie sie czegos z nieznanych

glebin, sugerujac, ze chodzi o wynurzanie sie z nieswiadomosci. Kiedy

wspomnienie to juz poddal analizie i gdy czytelnik juz wie, jak glebokie ma ono

znaczenie i dlaczego, Freud uzywa slowa nawiazujacego do okreslonego wydarzenia,

podczas którego wyjawilo sie cos bardzo glebokiego - do Nawiedzenia.

W Standard Edition to koncowe zdanie przelozone zostalo w nastepujacy sposób:

  And now you will no longer wonder that the recollection of this incident on

  the Acropolis should have troubled me so often (...) [I teraz nie bedziecie

  sie juz dziwili, ze wspomnienie tego zdarzenia na Akropolu tak czesto mnie

  dreczylo...).

Ten niewlasciwy przeklad stal sie podstawa wyrafinowanych zaiste domyslów co do

postawy Freuda wobec wydarzen wlasnego zycia, domyslów opartych na przekonaniu,

ze pisze on, iz wspomnienie to dreczylo go czesto. Freud jednak nic takiego nie

mówi, ale powiada, ze nawiedzalo go czesto, poslugujac sie slowem, które z racji

starych skojarzen religijnych sugeruje, ze chodzi o cos, co ma bardzo glebokie

znaczenie.

Oto tylko jeden, stosunkowo niewielkiej wagi przyklad, w jaki sposób wadliwe

tlumaczenie prowadzic moze - i doprowadzilo - do mylnych sadów o osobie Freuda.

A podaje ten przyklad po to, aby ukazac, dlaczego chcialem pokusic sie o

rozpatrzenie tutaj wszystkich licznych bledów zawartych w tlumaczeniach

angielskich, bledów, z powodu których wytworzyly sie niewlasciwe wyobrazenia o

Freudzie i o naturze psychoanalizy. Ale, jak juz wspomnialem, taka w pelni

wyczerpujaca praca to zadanie ogromne; nie smialem sie go podjac. Zdecydowalem

sie wiec wykonac prace czesciowa: postanowilem pokazac, jak mylnie

przetlumaczono niektóre najwazniejsze pojecia psychoanalityczne, oraz jak

gleboko ludzka osoba byl Freud, pokazac, ze byl humanista w najlepszym sensie

tego slowa. Obchodzilo go nade wszystko to, co w czlowieku najbardziej

wewnetrzne, a na oznaczenie czego poslugiwal sie najczesciej metafora duszy

ludzkiej - poniewaz slowo dusza wywoluje tak wiele skojarzen emocjonalnych.

Najwiekszym bledem istniejacych angielskich wersji jego dziel jest to, ze owo

slowo w ogóle w nich sie nie pojawia.

Problemy zwiazane z angielskimi przekladami pism Freuda omawialem przez wiele

lat z osobami, które uczylem i z przyjaciólmi, i zawdzieczam im tyle cennych

uwag, ze nie sposób wszystkich wymienic. Chcialbym wszakze wyrazic tu wielka

wdziecznosc przynajmniej za uwagi, które poczynili dr Paul Kramer, dr Richard

Sterba, Trude Weisskopf i dr Henry von Witzleben.

Jak juz niejednokrotnie, tak i tym razem mój tekst wiele zawdziecza wnikliwemu i

starannemu opracowaniu go przez Joyce Jack. Ostateczny ksztalt nadal mu Robert

Gottlieb, za co jestem mu niezmiernie zobowiazany. Chcialbym wreszcie

podziekowac szczególnie Theronowi Rainesowi za cenne uwagi, a przede wszystkim

za zachete, bez której zapewne nigdy bym tej ksiazki nie ukonczyl.

Wiekszosc przytaczanych tutaj angielskich przekladów pism Freuda pochodzi ze

Standard Edition. We wszystkich przypadkach, gdy nie wskazuje zródla,

przytaczany fragment podaje w przekladzie wlasnym.

 

Bruno Bettelheim

 

 

 

I. 

 

Przyszedlem na swiat w sredniozamoznej, asymilowanej rodzinie zydowskiej w

Wiedniu, wychowywalem sie wiec i ksztalcilem w warunkach pod wieloma wzgledami

identycznymi z warunkami, ktore uksztaltowaly Freuda. Kultura, jaka przekazal mi

moj dom, potem gimnazjum, wreszcie Uniwersytet Wiedenski, niewiele sie zmienila

od czasu, gdy piecdziesiat lat wczesniej ksztalcil sie tu Freud. Bylo wiec

rzecza naturalna, ze gdy tylko zaczalem samodzielnie myslec, czytalem Freuda. Po

zapoznaniu sie z jego wczesniejszymi pracami, z zapalem studiowalem - w miare

ich ukazywania sie - nastepne, poczawszy od rozprawy Poza zasada przyjemnosci

(1920) oraz Ego i id (1923), po prace ostatnie, w ktorych najpelniej rozwinal

swoje mysli. Rozumienie pism Freuda znacznie mi tedy ulatwialo to, ze moglem

sledzic jego mysli w miare jak wznosil budowle psychoanalizy, rozpoczeta na

kilka lat przed moim urodzeniem. Ulatwiala mi to rowniez okolicznosc, ze sa

przeszedlem proces analityczny, a takze fakt, iz poznawalem psychoanalize, zyjac

w tym samym, jedynym w swoim rodzaju klimacie kulturalnym Wiednia, w ktorym

pracowal i myslal Freud. Kiedy dane mi bylo w wieku srednim rozpoczac nowe zycie

w Stanach Zjednoczonych i zaczalem czytac i omawiac prace psychoanalityczne po

angielsku, odkrylem, ze lektura Freuda w przekladach na ten jezyk wywoluje

zupelnie inne wrazenie niz zapoznawanie sie z nimi w oryginale. Stalo sie dla

mnie jasne, ze w wersjach angielskich ulegl w znacznej mierze zatracie

przenikajacy pisma Freuda w oryginale tak istotny dla niego humanizm.

W dziele Traumdeutung (1900), ktore dalo poczatek naszemu rozumieniu znaczenia

snow, a takze natury i potegi nieswiadomosci, Freud przedstawia wlasna trudna

walke o zdobywanie coraz wiekszej samoswiadomosci. W innych pracach wyjasnia,

dlaczego uwaza, iz jest niezbedne, aby kazdy z nas podjal to samo zadanie. We

wszystkim, co pisze, pokazuje nam - w subtelny, przekonywajacy, czesto wspanialy

w sformulowaniach sposob - ze my, jego czytelnicy, tez moglibysmy skorzystac z

podobnej wyprawy po poznanie samego siebie. Freud ukazal nam, jak dusza moze

stac sie swiadoma samej siebie. Obznajomienie sie z najglebszymi warstwami duszy

- dotarcie do najstraszliwszych nawet piekiel osobistych - nie jest

przedsiewzieciem latwym. Odkrycia Freuda, a co wiecej sposob, w jaki je nam

przedstawia, wywoluja w nas przekonanie, ze ta stawiajaca wielkie wymagania i

potencjalnie niebezpieczna podroz po samopoznanie przyniesie nam w rezultacie

to, ze staniemy sie bardziej ludzcy, ze nie bedziemy juz niewoleni - i to nie

zdajac sobie sprawy z tego - przez dzialajace w nas mroczne sily. Dzieki

zbadaniu zrodel mocy owych sil i dzieki ich zrozumieniu zaczniemy nie tylko

lepiej sobie z nimi radzic, lecz takze staniemy sie zdolni do glebszego

rozumienia bliznich, opartego na prawdziwym wspolodczuwaniu. Pracujac i pisac

Freud czesto mowil o duszy - o jej naturze i strukturze, rozwoju,

wlasciwosciach, o tym, w jaki sposob przejawia sie ona we wszystkim, co czynimy,

o czym marzymy i snimy. Niestety nikt, kto czyta go w przekladach angielskich,

nie moze sie tego domyslic, poniewaz niemal wszystko, co u Freuda odnosi sie do

duszy i do tego, co z nia zwiazane, w przekladach tych zniknelo.

Ten fakt, ktory laczy sie z wprowadzeniem blednych lub niewlasciwych

odpowiednikow wielu najwazniejszych pojec psychoanalitycznych sprawia, ze

bezposrednie i zawsze glebokie osobiste wezwania kierowane przez Freuda do

wspolnego nam czlowieczenstwa przemieniaja sie dla czytelnika przekladow

angielskich w abstrakcyjne, bezosobowe, czysto teoretyczne, uczone i

stechnicyzowane - krotko mowiac, naukowe - stwierdzenia dotyczace osobliwego i

nader zlozonego dzialania naszego umyslu. Zamiast wpajac nam gleboka wrazliwosc

na to, co w kazdym z nas najbardziej ludzkie, tlumacze staraja sie doprowadzic

czytelnika do naukowej postawy wobec czlowieka i jego poczynan, do naukowego

rozumienianie swiadomosci i sposobow, w jakie wplywa ona na nasze zachowania.

Zdalem sobie sprawe z tego w latach czterdziestych, kiedy podjalem sie

kierowania instytucja psychiatryczna dla dzieci, Szkola Ortogeniczna przy

Uniwersity of Chicago. Czlonkowie personelu, z ktorymi zaczalem pracowac, byli

bardzo oczytani we Freudzie; przekonani, ze przyswoili sobie jego mysli, starali

sie swoj sposob rozumienia Freuda wprowadzic w zycie, w pracy z dziecmi. Znaczne

teoretyczne zrozumienie procesow nieswiadomych, do jakiego doszli podczas

studiow nad Freudem, pozostalo dokladnie takie wlasnie: teoretyczne. wykazalo

znikoma uzytecznosc w pomaganiu dzieciom cierpiacym na ciezkie zaburzenia

psychiczne; czesto okazywalo sie w tym nawet nawet przeszkoda. Bylo to

zrozumienie wyrozumowane, oparte na emocjonalnym dystansie. Potrzebna zas byla

przede wszystkim emocjonalna bliskosc, ktora bierze sie z bezposreniego,

wspolodczuwajacego [sympathetic] rozumienia wszystkich przejawow duszy danego

dziecka, a wiec tego, co powoduje u niego zaburzenia i dlaczego. Potrzebne bylo

to, o czym Freud czasem mowi wprost, ale znacznie czesciej implicite:

spontaniczna sym-patia miedzy nasza nieswiadomoscia a nieswiadomoscia drugiego

czlowieka, odzew uczuciowy naszej duszy na dusze drugiego czlowieka. Osoby

nalezace do personelu Szkoly, czytajac Freuda w przekladzie, w ogole sie z tym

nie zetknely; nie mozna od kogos oczekiwac, ze zacznie rozumiec dusze ludzka,

skoro nigdy sie o niej nawet nie wspomina. Najgorsze w istniejacych przekladach

jest to, ze wprowadzaja one abstrakcje, w czytelniku bowiem latwo sie wtedy

wytwarza dystans wobec wszystkiego, co Freud chce przekazac o wewnetrznym zyciu

ludzkim i wewnetrznym zyciu samego czytelnika. Psychoanaliza zamienia sie w

przekladach angielskich w cos, co odnosi sie i stosuje do innych, przybierajac

postac systemu intelektualnych konstrukcji. W konsekwencji ten, kto zapoznaje

sie z psychoanaliza, odwodzony jest od potraktowania jej w sposob osobisty -

odwodzony jest od wgladu we wlasna nieswiadomosc i w to wszystko, we wlasnym

wnetrzu, czego istnienia wzdraga sie on przyjac do swiadomosci, choc jest na

wskros ludzkie.

Przez niemal czterdziesci lat wykladalem psychoanalize amerykanskim studentom

psychiatrii i stazystom. Bezustannie patrzylem na to, w jak wielkim stopniu

przeklady angielskie utrudniaja im prawdziwe zrozumienie Freuda i psychoanalizy.

Mimo ze wiekszosc moich utalentowanych i pracowitych sluchaczy, ktorych mialem

przyjemnosc uczyc, wiele gorliwosci wkladala w chec poznania, co to jest

psychoanaliza, przewaznie okazywali sie do tego niezdolni. Z reguly

przekonywalem sie, ze pojecia psychoanalityczne staja sie dla nich czyms, co ma

sluzyc wylacznie spogladaniu na innych, z bezpiecznego dystansu - a nie czyms,

co ma jakikolwiek zwiazek z nimi samymi. Patrzyli na innych przez okulary

abstrakcyj, probowali ich zrozumiec za pomoca narzedzi intelektualnych, nie

obracajac nigdy spojrzenia ku wnetrzu duszy czy ku wlasnej nieswiadomosci.

Odnosilo sie to nawet do tych, ktorzy sami poddawali sie procesowi analitycznemu

- okolicznosc ta nie pociagala za soba zadnej dostrzegalnej roznicy. Dzieki

psychoanalizie niektorzy zaczeli zyc w wiekszej zgodzie z samym soba i mogli

odtad lepiej podolac zyciu, innym pomogla uwolnic sie od przykrych symptomow

nerwicowych, ale nie zmienilo to faktu, ze mylnie ja rozumieli. Byla ona w ich

oczach czysto intelektualnym systemem - umiejetna, podniecajaca gra, a nie

zyskiwaniem wgladu w siebie samego i wlasne poczynania, wgladu, ktory wiaze sie

z potencjalnym zagrozeniem wewnetrznym. To, co analizowali, to byla zawsze

nieswiadomosc kogos innego, niemal nigdy wlasna. Nie przemysleli dostatecznie

faktu, ze aby stworzyc psychoanalize i zrozumiec, jak dziala nieswiadomosc,

Freud musial poddac analizie wlasne sny, zrozumiec wlasne omylki jezykowe i

powody, dla ktorych sam czegos zapomnial lub popelnil czynnosc omylkowa innego

jeszcze rodzaju.

Studentom tym nie udalo sie uchwycic sedna Freudowskiego myslenia, poniewaz - i

to stanowi najistotniejsze wyjasnienie ich niepowodzen - wszystkim ludziom

wlasciwe jest zyczenie, aby nie zdawac sobie sprawy z tresci wlasnej

nieswiadomosci. Freud, ktory bardzo dobrze wiedzial, ze zyczenie to wystapi u

jego czytelnikow, staral sie przemawiac do nich mozliwie najbardziej

bezposrednio. Pisal o sobie i o swoich pacjentach w taki sposob, aby czytelnik

odczul, ze odnosi sie to do nas wszystkich - w rownej mierze do Freuda, jego

pacjentow i innych ludzi, co do niego samego, do czytelnika. W doborze wyrazen,

decydujac sie na bezposredni styl, kierowal sie Freud okreslonym celem, jakim

bylo umozliwienie czytelnikowi odniesienia odkryc psychoanalitycznych do siebie

samego bo tylko na podstawie wlasnego doswiadczenia wewnetrznego mozna w pelni

zrozumiec o czym Freud pisze.

Bledy poczynione w przekladach Freuda staja sie szczegolnie dotkliwe wowczas,

gdy lacza sie z nieuniknionymi znieksztalceniami, jakie powoduje dzielacy nas od

Freuda czas. W przekladach, o ktorych mowa, mysli Freuda nie tylko sa

przetransponowane na inny jezyk, ale nadto transpozycja taka dokonuje sie w

kontekscie odmiennej kultury - kultury, w ktorej wiekszosc czytelnikow ma

znikome obeznanie z kanonami kultury europejskiej. Totez pozostaja oni glusi na

wiekszosc Freudowskich aluzji. Wiele jego wyrazen przerobiono na na czysto

techniczne terminy; kluczowe slowa pozbawione zostaly wlasciwego im w oryginale

bogactwa szczegolnych odcieni znaczeniowych, mimo iz Freud wybral je wlasnie

dlatego, ze nasycone sa glebokimi tresciami i wywoluja szczegolny, wieloraki

rezonans ludzki.

 

 

 

II.

 

Jezyk ma w dzieke Freuda przeogromne znaczenie; jest to najwspanialsze narzedzie

jego kunsztu. Posluguje sie on jezykiem niemieckim w sposob nie tylko

mistrzowski, ale czesto poetycki; z reguly wyraza swoje mysli zgodnie z

prawdziwa sztuka wymowy. Wiedza to i uznaja powszechnie ci, ktorzy poznali jego

pisma w oryginale. Wielokroc zauwazano, ze Freudowskie opisy przypadkow czyta

sie jak najlepsze powiesci jego czasow. Wielu pisarzy niemieckich uznaje Freuda

za wielkiego styliste. Tomasz Mann, piszac o jednej z jego ksiazek, powiada, ze

  w strukturze i formie nawiazuje ona do wzorow wielkiej eseistyki niemieckiej,

  ktorej stanowi mistrzowski przyklad.

Hermann Hesse cenil w dziele Freuda

  wielkie wartosci zarowno ludzkie, jak literackie; dodajac, ze w jego jezyku:

  jasnosc myslowa laczy sie z pieknem wyrazen i scisloscia definicji.

Albert Einstein podziwial Freuda nade wszystko za wspaniale pisarstwo,

powiadajac, ze nikt ze wspolczesnych piszacych po niemiecku, nie moze mu

dorownac w mistrzostwie jezykowym, z jakim ujmuje swoj przedmiot.1 W rzeczy

samej, Freud uksztaltowal swoj styl na klasykach niemieckich - przede wszystkim

na Goethem, ktorego studiowal w latach mlodzienczych i ktory wywarl na niego

gleboki wplyw. (To w...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin