020 - Romantyczne podróże - Peake Lilian - Przygoda w Szwajcarii.pdf

(721 KB) Pobierz
4254940 UNPDF
Droga Czytelniczko!
Abigail, straciwszy pracę w Londynie, przyjmuje
zaproszenie swojego przyjaciela i przyjeżdża do Lucerny.
Dopiero na miejscu dowiaduje się, że Rajmund jest
synem milionera, właściciela sieci hoteli, a do tego
ma bardzo atrakcyjnego starszego brata...
4254940.001.png
LILIAN PEAKE
Przygoda
w Szwajcarii
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Dopiero kiedy samolot oderwał się od ziemi, Abigail ogar­
nęły wątpliwości. Chyba nie powinna lecieć do Szwajcarii. Chy­
ba w ogóle nie powinna nigdzie lecieć.
Wszystko zaczęło się w chwili, kiedy szef biura projektowe­
go, w którym pracowała, przeszedł na emeryturę. Nowy dyre­
ktor miał swoją sekretarkę i nie ukrywał, że druga nie będzie
mu potrzebna. Przez kilka dni Abigail patrzyła ze zdumieniem,
jak jej życie zawodowe wali się w gruzy.
- Bardzo mi przykro, ale nie wydaje mi się, żebym mógł coś
dla pani zrobić... - usłyszała.
- Rozumiem - odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Doceniam, że próbował mi pan pomóc, i dziękuję, że udało
się nam wynegocjować zadowalającą kwotę mojej odprawy.
Nowy szef kiwnął głową i zajął się bardziej interesującymi
sprawami.
Prawdę mówiąc, Abigail niczego nie rozumiała i była prze­
rażona niejasną przyszłością. Ale do tego przyznała się dopiero
Rajmundowi Felderowi - swojemu koledze i jednemu z czwór­
ki współlokatorów, z którymi wspólnie wynajmowali niewielki
dom na przedmieściach Londynu.
- Uważam - Rajmund machnął bagatelizująco ręką - że za
pieniądze, które dostałaś, powinnaś zrobić sobie wakacje. Wiesz
co?
Rajmund zeskoczył z łóżka Abigail - w jej pokoju, tak samo
zresztą jak we wszystkich pokojach w tym domu, było tylko
6
PRZYGODA W SZWAJCARII
jedno krzesło i na nim właśnie siedziała teraz Abigail, wpatrując
się ponuro w okno.
- Jedź ze mną do Szwajcarii! - stanął przed nią, krzywiąc
się zabawnie. - Do mojej ojczyzny, kraju jezior ukrytych w gór­
skich dolinach. Tam na pewno są lepsze widoki.
- Przecież mnie na to nie stać. Może kiedyś, kiedy będę
miała pracę...
- Nie! Nie kiedyś, teraz! Zapraszam cię do Lucerny. Bę­
dziesz moim gościem. A właściwie - uśmiech rozjaśnił jego
inteligentną twarz - gościem mojej rodziny. Wiesz, nasz dom
jest teraz w remoncie i mieszkamy w hotelu - mój ojciec, brat,
siostra i ja - ale uważam, że hotel Panorama Grand powinien ci
się spodobać.
- Brzmi pięknie - westchnęła - ale nierealnie. Jak mogę
wpraszać się do waszej rodziny, skoro nikt z nich mnie nie zna?
Twoja mama...
- Mama nie żyje od kilku lat - mówiąc to, posmutniał.
- Przepraszam - zamilkła na chwilę. - Ale są inni. Twój
brat...
- Nawet o nim nie wspominaj. Jest ode mnie dziewięć lat
starszy i wydaje mu się, że może wszystkimi rządzić. Zresztą
on traktuje kobiety jak powietrze. Albo jeszcze gorzej.
To znaczy, pomyślała Abigail, jest sześć lat starszy ode mnie.
Już po trzydziestce. I głośno dodała:
- Zważywszy, że stanowimy ponad połowę populacji świata,
twój brat musi naprawdę się starać, żeby nas nie zauważać.
- To niezupełnie tak - zaśmiał się Rajmund. - Rolf ceni
wszystko to, co kobiety mają do zaoferowania - tu narysował
w powietrzu kilka płynnych linii. - Ale nic ponadto. Uważa, że
kobiety są interesowne, wyrachowane i tylko udają, że są zako­
chane. Od kiedy Beatrice, jego wielka miłość, rzuciła go dla
jakiegoś milionera, poprzysiągł sobie, że się nie zakocha. Ale to
PRZYGODA W SZWAJCARA
7
wcale nie znaczy, że w jego życiu nie ma miejsca dla kobiet.
Zresztą, nim się nie przejmuj. To pracoholik. Cały czas siedzi
w swojej firmie w Zurychu. Jest szansa, że wcale się nie spot­
kacie.
- A twoja siostra? Czy tam będzie? - Abigail wciąż miała
wątpliwości.
- Teraz nie. Martina wyjechała w interesach. Jest projektant­
ką mody. Ciuchy to dla niej wszystko. Bardzo jej zależy, żeby
zaistnieć w branży. Polubicie się, jestem tego pewien.
Niedługo po tej rozmowie Rajmund zakończył staż w lon­
dyńskiej kancelarii prawniczej, należącej do jego wuja, i wrócił
do Szwajcarii. Ale zanim wyjechał, przekonał Abigail, żeby do
niego dołączyła, kiedy tylko uporządkuje sprawy. Dlatego właś­
nie siedziała teraz w samolocie i trochę spłoszona zastanawiała
się, na ile wystarczy jej oszczędności. Miała nadzieję, że hotel
Panorama Grand będzie miał umiarkowane ceny, bo jakże ina­
czej rodzina Felderów mogłaby sobie pozwolić na przemieszki­
wanie tam całymi tygodniami?
Pó wylądowaniu w Lucernie z trudem zmieściła na wózku
dwie walizki oraz podróżną torbę na ramię, po czym z tłumem
innych pasażerów udała się do wyjścia. Po drodze zastanawiała
się, jakim cudem ubrania przewidziane na krótki wakacyjny
pobyt zajmują aż tyle miejsca.
- Cześć, Abby - usłyszała za sobą przyjazny głos Rajmun­
da. - Cieszę się, że jesteś.
Uścisnął ją serdecznie, ucałował w oba policzki i przejął jej
bagaż. -
- Chodź! - powiedział. - Jeśli się pospieszymy, złapiemy
najbliższy pociąg do miasta. Dworzec jest pod lotniskiem -
i zręcznie manewrując wózkiem, przepchnął się przez tłum i sta­
nął na ruchomych schodach.
- Tak, tak - pokiwał głową, widząc zdziwioną minę Abigail.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin