Deveraux Jude - Montgomery 18 - Pokochać kogoś.pdf

(1574 KB) Pobierz
Someone to love
Jude Deveraux
Pokochać
kogoś
Tytuł oryginału Someone to Love
0
96677996.004.png 96677996.005.png 96677996.006.png
Rozdział 1
Margate, Anglia
Dom był ogromny i przeraźliwie brzydki, a Jace właśnie zapłacił
za niego cztery i pół miliona dolarów.
Kiedy powoli wjeżdżał samochodem przez bramę z kutego
żelaza, wstawioną między ceglane kolumny zwieńczone kamiennymi
lwami, obawiał się tego, co zobaczy. Teraz Priory House był jego, ale
niewiele pamiętał ze swojej pierwszej i jedynej do tej pory wizyty
odbytej z pośrednikiem handlu nieruchomościami.
Żwirowa droga kluczyła przez całkiem ładny park. Powiedziano
mu, że ogród został założony w 1910 roku przez sławnego architekta
krajobrazu. Drzewa były duże, krzewy pełne kwiatów, dobrze
utrzymane, a trawa wręcz idealna. Gdyby Jace był hodowcą koni, ten
park byłby spełnieniem marzeń.
Zbliżywszy się do wielkiego dębu, zatrzymał samochód i
wysiadł. Musi się przygotować do tego, co zobaczy za chwilę.
Jace pożyczył całą kwotę na zakup domu od bogatego wuja.
Ponieważ dom był na rynku już trzy lata, Jace wiedział, że jeśli kiedyś
zechce go sprzedać, będzie to trudne.
Najpierw próbował go wynająć, ale właściciel nie brał tego pod
uwagę. Dał jasno i wyraźnie do zrozumienia, że chce się pozbyć tej
potworności.
- No dobrze - zwrócił się Jace do pośrednika. - Co jest nie tak z
tym domem? Poza tym, że jest brzydki. - Wyobraził sobie wiecznie
1
96677996.007.png
zatkaną kanalizację, słaby strumień wody w kranie, morderczych
sąsiadów. A na sam koniec zgniliznę.
- Zdaje się, że pojawia się tam duch - odpowiedział
Nigel Smith-Thompson tonem człowieka niewierzącego w takie
rzeczy.
- Czyż nie wszystkie stare domy w Anglii są nawiedzane przez
duchy? - zapytał Jace.
- Ten duch jest ponoć wyjątkowo uparty. Pojawia się dość
często, a to denerwuje właścicieli.
Przeraża ich jak diabli, to miałeś na myśli, uśmiechnął się w
duchu Jace.
- Czy to dlatego dom zmieniał tak często właścicieli? Kiedy Jace
poprosił wuja o pożyczkę na zakup domu, ten przeprowadził małe
śledztwo. Od końca dziewiętnastego wieku dom nie należał do nikogo
dłużej niż trzy lata. Dla wuja wniosek z tego płynął taki, że ten Priory
House jest złą inwestycją i Jace nie powinien go kupować. Jace nic na
to nie powiedział, tylko podał wujowi kopertę, którą znalazł w książce
należącej do Stacy. Frank wyjął zdjęcie domu z koperty, spojrzał na
nie i odwrócił. Z tyłu ktoś napisał: „Znowu jest nasz. Na zawsze
razem. Do zobaczenia tam 11 maja 2002".
Chwilę zajęło Frankowi, by pozbierać wszystko do kupy.
- Stacy zmarła...
- Następnego dnia. - Jace głęboko wciągnął powietrze. -
Dwunastego maja, Stacy Evans, moja narzeczona, popełniła
samobójstwo w pokoju nad pubem w Margate, w Anglii.
2
96677996.001.png
Frank podniósł kopertę i spojrzał na stempel.
- To zostało nadane w Margate, ósmego kwietnia. Jace pokiwał
głową.
- Ktoś wysłał jej to, zanim wyjechaliśmy do Anglii. Cofnął się
myślą do tej podróży, która zmieniła jego życie.
Od chwili, kiedy ukończył college, Jace pracował w rodzinnym
przedsiębiorstwie, kupującym i sprzedającym firmy. Tydzień przed
ślubem ze Stacy jego wuj Mike, brat Franka, zadzwonił z informacją,
że właściciel angielskiego zakładu produkującego narzędzia wycofuje
się ze sprzedaży. Gdyby to zrobił, przepadłyby trzy umowy
eksportowe, a setki ludzi straciłyby pracę. Ponieważ to Jace
negocjował umowę, był jedyną osobą, która mogła wpłynąć na
zmianę decyzji. Powiedział Stacy, że jest mu bardzo przykro, ale musi
lecieć do Anglii. Obiecał jej, że będzie pracował dzień i noc, i wróci
jak najszybciej.
Stacy zaskoczyła go jednak, pytając, czy może z nim pojechać.
- Powiedziałem jej, że to nie jest najlepszy pomysł - ciągnął
Jace. - Prawda jest taka, że nie chciałem się dogadywać z jej macochą.
Stacy była i bez zagranicznej podróży wystarczająco zestresowana.
- Tak, pamiętam - odpowiedział Frank. - Gdy Stacy mówiła, że
coś jest białe, wtedy pani Evans za wszelką cenę udowadniała, że jest
czarne. Wszystko, aby stworzyć problem - i zwrócić na siebie uwagę.
Jace zamyślił się. Nie było miłości między młodą, piękną panią
Evans a jej pasierbicą, niewiele młodszą od macochy, ale za to o wiele
piękniejszą - i dużo bardziej elegancką. Stacy była typem kobiety,
3
96677996.002.png
która mogła ubrać się byle jak, a ludzie i tak by wiedzieli, że ma
pieniądze i dobre pochodzenie. Jej ojciec był człowiekiem, który
zawdzięczał wszystko, co miał, ciężkiej pracy, a matka wywodziła się
ze starej rodziny: bez grosza, ale ze znanym nazwiskiem.
Tuż po śmierci Stacy jej macocha zaprezentowała wielką miłość
do pasierbicy, a życie Jace'a uczyniła beznadziejnym. Na pogrzebie
dała temu wyraz.
- Zabiłeś ją! - krzyczała. - Znalazłeś kogoś lepszego, więc
wywiozłeś Stacy z kraju, z dala od rodziny, by doprowadzić ją do
śmierci.
Oczywiście, wszystko to było nieprawdą, ale raniło mocno. Jace
kochał Stacy całym sercem, i nie miał najmniejszego pojęcia, czemu
Stacy zabiła się zaledwie kilka dni przed weselem.
- Sądzisz, że ten dom ma coś wspólnego ze śmiercią Stacy? -
zapytał Frank.
- Nic innego nie przychodzi mi do głowy - Jace wstał i zaczął
krążyć po pokoju. - Minęły trzy lata, a ja wciąż o tym myślę. Ten
moment, kiedy siostra Stacy rzuciła mi w twarz jej list pożegnalny i
powiedziała, że zabiłem jej siostrę, przypomina mi się bez przerwy
każdego dnia.
- Co na to psychiatra? Jace machnął ręką.
- Zrezygnowałem z chodzenia do niego. Spędziliśmy sześć
miesięcy na mówieniu o Stacy i mnie. Co takiego jej zrobiłem, nawet
tego nie wiedząc, że postanowiła odebrać sobie życie? Był
sfrustrowany, gdy nie znalazłem nic u siebie, więc zajął się moją
4
96677996.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin