Florida - Era kreatywna.doc

(701 KB) Pobierz

II

 

Era kreatywna

 

 


2 Etos kreatywności

 

 

 

 

 

 

 

Siłą napędową toczących się wielkich przemian jest wzrost ludzkiej kreatywności jako cechy definiującej życie gospodarcze naszych czasów. Zaczęto doceniać kreatywność - powstały systemy jej wspierania i wykorzystywania - ponieważ to z niej wypływają nowe technologie, nowe gałęzie przemysłu, nowy dobrobyt i wszelkie inne pozytywne rzeczy w gospodarce. W efekcie nasze życie i społeczeństwo zaczęły rozbrzmiewać etosem kreatywności. Etos definiowany jest jako fundamentalny duch lub charakter danej kul­tury. To właśnie nasze zaangażowanie w kreatywność w jej różnorodnych wymiarach tworzy podstawy ducha naszych czasów. Aby uchwycić ducha i charakter rodzącej się ery kreatywnej, w tym rozdziale przyjrzymy się bliżej samej kreatywności: czym jest i skąd się bierze. W celu usystematyzowania dalszych argumentów, zacznijmy od trzech podstawo­wych kwestii.

Po pierwsze, kreatywność jest niezbędna we współczesnym życiu i pracy, a w pewnym sensie zawsze była niezbędna. Jak mawia Paul Romer, ekonomista z Uniwersytetu Stanforda, duży postęp w standardzie życia - o dużej rynkowej przewadze konkurencyjnej nie wspominając - zawsze wywodzi się z lepszych przepisów, a nie z dłuższego go­towania Ktoś mógłby powiedzieć, że to niezupełnie prawda. Można by, na przykład, zauważyć, że w długim okresie trwającym od początku rewolucji przemysłowej aż po czasy współczesne wzrost wydajności i dóbr materialnych w krajach uprzemysłowionych pochodził nie tylko z twórczych wynalazków takich jak maszyna parowa, lecz także z po­wszechnego stosowania bezwzględnych metod biznesowych (dłuższego gotowania), jak podział pracy, koncentracja dóbr materialnych, integracja pionowa czy korzyści  skali.  Lecz przecież same te metody były przejawem kreatywności. Stanowiły one model biznesowy swoich czasów, rzadko stosowane wcześniej, a nigdy przedtem na taką skalę i w takiej formie. Masowa produkcja przemysłowa oparta na podziale pracy oznaczała radykalne odejście od XVIII-wiecznej jednostkowej produkcji rzemieślniczej. Kiedy pod XIX wieku Andrew Carnegie zbudował swoje wysoko zintegrowane imperium stali, okrzyknięto go jednym z pierwszych, którzy zrozumieli potęgę takiej integracji2. Od tamtej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

1 Romer, Economic Growth, [w:] The Fortune Encyclopedia of Economics, David R. Henderson (ed.), Time Warner Books. New York 1993, s. 9; Ideas and Things, The Economist 11 września 1993, s. 33; Beyond the Knownledge Worker, Wordlink, styczeń-luty 1995, artykuł dostępny także na stronie internetowej Paula Romera. Jego klasyczna wypowiedź: Endogenous Technical Change, Journal of Political Economy 1990, 98(5), s. 71-102

95

 


 

pory kreatywność stała się jeszcze ważniejsza. Tradycyjne czynniki ekonomiczne, takie jak ziemia i bogactwa naturalne, praca fizyczna i kapitał, stały się mnie] istotne lub łatwiej dostępne. Ponadto, jak wykaże następny rozdział, w naszym życiu gospodarczym zakorzeńmy się nowe struktury służące systematycznemu pobudzaniu i wykorzystaniu kreatywności, czyli zakrojone na szeroką skalę finansowanie podstawowych badań, rozbudowany system wenture capital, a także szeroko rozumiane środowisko sprzyjające kreatywności artystyczno-kulturalnej.

Po drugie, ludzka kreatywność jest wielopłaszczyznowa i wielowymiarowa. Nie ogranicza się do innowacji technologicznych czy nowych modeli biznesowych. Nie jest to coś, co można trzymać w pudełku i wyjąć po przyjściu do biura. Kreatywność wymaga odmiennego sposobu myślenia i zwyczajów, które trzeba kultywować zarówno u jednostki, jak i w otaczającym ją społeczeństwie. Tak więc etos kreatywności przepaja wszystko od kultury miejsca pracy po system wartości i społeczności, w których żyjemy, przekształcając sposób, w jaki postrzegamy siebie jako aktorów na scenie społeczno-ekonomiczne], czyli naszą tożsamość. Stanowi on odzwierciedlenie norm i wartości, które zarówno promują kreatywność, jak i umacniają jej rolę. Co więcej, kreatywność wymaga wsparcia ze strony środowiska, które ma zapewnić szeroki zakres bodźców społecznych, i kulturalnych oraz ekonomicznych. Wobec tego wiąże się ona z powstaniem nowego środowiska, nowego stylu życia, nowych związków i otoczenia, a te z kolei mają sprzyjać kreatywne] pracy. Jakie szeroko rozumiane środowisko kreatywne jest niezwykle istotne dla generowania kreatywności technologiczne] oraz wypływających z niej innowacji komercyjnych i dobrobytu.

Po trzecie, najważniejszą chyba sprawą w tej rodzącej się erze są nieustanne tarcia między kreatywnością a organizacją. Proces kreatywny ma charakter nie indywidualny j a społeczny, toteż konieczne są pewne formy organizacji. Niektóre elementy organizacji mogą jednak zdławić kreatywność - i często to robią. Cechą definiującą życie w pierwszej połowie XX wieku - w okresie zwanym erą organizacyjną - był prymat dużych, wysoko i wyspecjalizowanych, zbiurokratyzowanych organizacji. Piszący w latach czterdziestych i XX wieku wybitny ekonomista Joseph Schumpeter zwracał uwagę na negatywny wpływ dużych organizacji na kreatywność. W swoim słynnym dziele Kapitalizm, socjalizm, demokracja Schumpeter zauważa, że wielką siłą kapitalizmu od dawna jest funkcja przed­siębiorcy, który rewolucjonizuje wzorzec produkcji. Następnie ponuro przepowiada jej kres:

 

Owa funkcja społeczna już dziś zaczyna tracić znaczenie. [...] Postęp techniczny w cc-1 raz większej mierze jest sprawą zespołów odpowiednio wyszkolonych specjalistówktórzy dają produkt, jakiego się od nich wymaga i zapewniają jego funkcjonowanie w możliwy do przewidzenia sposób. [...] Biuro i praca zespołowa coraz bardziej zastępują działania indywidualne. [...] Doskonale zbiurokratyzowana, olbrzymia jednostki przemysłowa nie tylko wypiera małe i średnie firmy i wywłaszcza ich właścicieli, ale w końcu wypiera przedsiębiorcę3.

 

 

 

 

 

 


 

2 Dzieje ery industrialnej i organizacyjnej opisało me\u autorów, ale do najwybitniejszych publikacji należy:/ Chandler, The Visible Hand: The Managerial Revolution in American Business, Belknap Press of r University, Cambridge 1977. Zob. też: Michael Piore, Charles Sabel, The Second Industrial Divide: Pos for Prosperity, Basic Books, New York 1984.

3 Joseph Schumpeter, Capitalism, Socialism and Democracy, Harper & Row, New York wyd. 1 19411 (poprawione) 1947, wyd. 3 z ostatnimi poprawkami autora - 1950; cytaty pochodzą z przedruku wydaniazM wydawnictwa Harper Torchbooks, 1975, s. 132-134. [wyd. pol.: Kapitalizm, socjalizm, demokracja, przeł.z* Michał Rusiński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 163-165].

 


W wywiadzie, który przeprowadziłem w 2000 roku, pewna młoda kobieta opisała ten sam negatywny skutek zapadającymi w pamięć brutalnymi słowami:

 

Tam, gdzie dorastałam, byliśmy uwarunkowani do odgrywania roli, którą nam przydzie­lono. Nie zachęcano nas do kreowania i budowania własnych wizji, ale raczej do do­pasowania się do wizji kilku wybranych. Chcę powiedzieć, że byliśmy jednostkami zinstytucjonalizowanymi - ponieważ instytucje definiowały nasze życie4.

 

Rozwój kreatywności jako siły napędowej gospodarki na przestrzeni kilku minionych dekad wprowadził w życie nowe formy społeczno-ekonomiczne, które do pewnego stop­nia łagodzą owe tarcia, aczkolwiek nie rozwiązują ich całkowicie. Wszystko, począwszy od powstania firmy start-up gotowej do podjęcia ryzyka i formalnego systemu venture capital po rozluźnienie tradycyjnych norm związanych z kulturą życia i pracy, odzwierciedla próby uniknięcia ograniczeń konformizmu organizacyjnego. Oczywiście duże organizacje nadal odgrywają dominującą rolę w naszym społeczeństwie i wymaga się od nich wielu rzeczy. Jedna osoba może napisać znakomity program komputerowy, natomiast do stałego wprowadzania jego nowszej wersji, produkcji i dystrybucji potrzeba dużej organizacji. A chociaż wiele większych organizacji stało się bardziej sprawnymi i elastycznymi, to wciąż pozostają instytucjami bardzo zbiurokratyzowanymi. W efekcie organizacje także ewoluują - rozwijają nowe sposoby promowania kreatywności, jednocześnie zapewniając struktury do produkcji i zarządzania.

Nie oznacza to, że kreatywność zwyciężyła i teraz rządzi wszystkimi naszymi działa­niami. Obecny kształt nowego systemu gospodarki kreatywnej daleki jest od ostatecz­nego i nadal znajduje się na etapie ewolucji. Ponadto gospodarka kreatywna nie jest panaceum na niezliczone bolączki społeczne i niedomagania gospodarki, jakie trapią współczesne społeczeństwo. Nie zmniejszy w jakiś magiczny sposób ubóstwa, nie zlikwi­duje bezrobocia, nie pokona cyklu koniunkturalnego ani nie doprowadzi do większej szczęśliwości i harmonii dla wszystkich. Pod pewnymi względami, ów system oparty na kreatywności, pozostawiony bez kontroli i bez odpowiednich form ludzkiej interwencji, może niektóre z naszych problemów pogłębić.

 

Mity i błędne mniemania

 

Chociaż wielu komentatorów podejmowało niektóre aspekty tematu, wciąż brakuje dobrego całościowego modelu systemu społeczno-gospodarczego, jaki wprowadziłby nas w erę kreatywną. Jednym z problemów jest fakt, że większość publicznych dyskusji na temat tego, co jest rzeczywiście nowe w naszej gospodarce i społeczeństwie, na ogół ulega polaryzacji. Raz po raz oferuje się nam albo utopijne proroctwa, albo czarne prze­powiednie - jedni wierzą, że technologia nas wyzwoli, inni widzą w niej nowego ciemięzcę; jedni triumfalnie głoszą powstanie tak zwanej nowej gospodarki, inni nad tym ubolewają. W tym miejscu chciałbym podważyć niektóre z najczęściej pojawiających się wątków. Niektóre z nich można bez trudu pomylić z tym, co ja mam do przekazania. Istotnie, czasami do pewnego stopnia zgadzam się z niektórymi założeniami. Być może wyjaś­nić dokładnie, w którym miejscu i dlaczego przesiadam się na inny wózek uda mi się u wyjaśnić, co - moim zdaniem - obecnie się dzieje. Oto cztery mity, z którymi pozwolę sobie polemizować.



 

Technologia nas wyzwoli

 

Jednym z najtrwalej zakorzenionych mitów naszych czasów jest przekonanie, że tech­nologia wyzwoli nas od wielkich organizacji bez twarzy - czy to wielkich korporacji, czy zbiurokratyzowanego państwa - a także od innych ciężarów i ograniczeń, oraz zapewni nam takie życie, jakiego pragniemy. Utopizm technologiczny nie jest czymś nowym. Na początku XX wieku pojawiły się opinie, że samochód zlikwiduje ograniczenia geograficzne i pozwoli nam uwolnić się od brudnych, zatłoczonych miast, a samolot wyeliminuje wol­ny, gdyż spowoduje zbliżenie narodów świata. W latach pięćdziesiątych energia jądrowa miała sprawić, że elektryczność będzie zbyt tania, by warto było mierzyć jej zużycie.

Utopizm technologiczny ponownie nabrał rozpędu wraz z nadejściem informatyki i sieci. Jego chyba najbardziej ekstremalnym rzecznikiem jest George Gilder, były kon­serwatywny komentator spraw społecznych, który stał się guru technologicznym. Jego książka Telecosm z 2000 roku nosi podtytuł How Infinite Bandwidth Will Revolutionalize Our World...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin