Lenoir Frederic - Wyrocznia ksiezyca.pdf

(1590 KB) Pobierz
1
893699315.001.png
FRÉDÉRIC LENOIR
WYROCZNIA
KSIĘŻYCA
Z francuskiego przełożyła SYLWIA FILIPOWICZ
2
Dla Joanny, która odeszła przedwcześnie, bez której
nie byłoby tej książki.
Istnienie jest faktem, życie jest sztuką. Droga życia to
przejście od lęku do miłości.
3
Przedmowa
Główni bohaterowie oraz intryga powieści są
wytworem mojej wyobraźni. Niemniej jednak,
umiejscawiając akcję w konkretnym miejscu i czasie - w
epoce renesansu, w basenie Morza Śródziemnego - starałem
się zachować wiarygodność miejsc i obyczajów, a także
cytowanych przeze mnie postaci historycznych, których życie
i poglądy przeplatają się z kanwą mojej opowieści. Mam tu
szczególnie na myśli Erazma z Rotterdamu, Marcina Lutra,
papieża Pawła III, Pico delia Mirandolę, Marsilia Ficina,
Medyceuszy, Julię Gonzagę, Juana de Valdesa, Andreę
Grittiego, Johannesa Lichtenbergera, Pawła z Middelburga,
Filipa Melanchthona, Teofana Strelitzasa, Mikołaja
Kopernika, braci Barbarossa, Sulejmana Wspaniałego,
cesarza Karola V, Franciszka I.
Autentyczne są także odniesienia do dzieł uczonych,
myślicieli i filozofów: Platona, Arystotelesa, Jezusa, świętego
Pawła, Ptolemeusza, Plotyna, świętego Augustyna, świętego
Dionizego, Albumazara, Mojżesza de Leon (Baal Szem
Towa), Ibn Arabiego, Grzegorza Palamasa, świętego
Tomasza z Akwinu i innych.
4
Prolog
1
Na twarzach wieśniaków malował się strach. Zebrani
w odległości kilku kroków od domostwa, stali nieruchomo ze
wzrokiem utkwionym w ruderze. Na ich pomarszczonych
czołach perliły się krople potu. W pewnej chwili stary
Giorgio uniósł pięść i wrzasnął:
- Śmierć czarownicy!
- Śmierć czarownicy! - powtórzyła grupa dwudziestu
mężczyzn i kobiet, którzy zagłębili się w las, zdecydowani
raz na zawsze rozprawić się z klątwą.
Wymachując widłami i kilofami, rzucili się w stronę
domu. Drzwi ustąpiły za pierwszym szarpnięciem.
Gniewnym oczom ukazała się oświetlona mdłym promieniem
słońca izba. Pusta.
- Wymknęła się - rzuciła rozżalona wdowa Trapponi.
- Ale całkiem niedawno - zauważył cherlawy
młodzieniec, wtykając nos w zawieszony nad paleniskiem
kociołek. - Spójrzcie, palenisko jeszcze się tli, a woda jest
ciepła.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby skryła się gdzieś w
pobliskich zaroślach. Poszukajmy jej - powiedział stary
Giorgio.
Ponad dwie godziny wieśniacy przeszukiwali zagajnik
i wpatrywali się w korony drzew. Na próżno.
- Wiedźma musiała coś przeczuć i porzuciła swoją
kryjówkę. Lepiej niech idzie odprawiać gusła gdzie indziej! -
mruknął kowal, po czym odwrócił się i dmuchnął w popiół,
rozsiewając go po drewnianym domostwie. Z pomocą
jednookiego mężczyzny porąbał znajdujący się w izbie stół i
podrzucił drew, by rozpalić tańczące w czterech stronach
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin