Arturo Perez-Reverte - Szachownica Flamandzka.pdf

(1431 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl
ARTURO PEREZ-REVERTE
SZACHOWNICA
FLAMANDZKA
(Przełożył: Filip Łobodziński)
Dla Julia i Rosy - adwokatów diabła.
I dla Cristiane Sanchez Azevedo
I. Tajemnice mistrza van Huysa
Bóg graczem rządzi, ten figurę trzyma.
Jaki bóg spoza Boga spisek rozpoczyna?
Jorge Luis Borges, Szachy ,
(przeł. Krystyna Rodowska)
Zamknięta koperta stanowi zagadkę kryjącą wewnątrz kolejne zagadki. Ta koperta
była spora, z ryżowego papieru, a w jej dolnym lewym rogu widniała pieczątka laboratorium.
Julia ważyła ją w dłoni, szukając równocześnie nożyka do papieru na stole zawalonym
pędzlami oraz słoiczkami pełnymi farb i lakierów. Nawet nie przypuszczała, do jakiego
stopnia zmieni się jej życie po otworzeniu przesyłki.
Właściwie znała już jej zawartość. A ściślej mówiąc, tak jej się wydawało, o czym
przekonała się chwilę później. Dlatego może nie poczuła niczego szczególnego, gdy
wyciągała z koperty odbitki fotograficzne i rozkładała je na stole. Rzuciła na nie
roztargnionym nieco wzrokiem i nagle wstrzymała oddech. Pojęła, że Partia szachów
stanowczo wykracza poza zwykłą rutyniarską robota. Zdarzało jej się co i raz natrafiać na
niespodziewane detale na obrazach, meblach czy oprawach starych ksiąg. Pracując od sześciu
lat, miała już na koncie rekonstrukcje i uzupełnienia dokonywane na oryginałach, retusze i
poprawki Nawet drobne falsyfikacje. Ale jeszcze nigdy dotąd nie spotkała się z napisem
ukrytym pod warstwą farby: z trzema słowami, które wyszły na jaw dzięki promieniom
Roentgena.
Nie odrywając oczu od zdjęć, zapaliła wyciągniętego ze zmiętoszonej paczki
papierosa bez filtra. Nie można było mieć najmniejszych wątpliwości, odbitki radiologiczne o
wymiarach 30x40 cm mówiły same za siebie. Wyraźnie było widać oryginalną kompozycję
piętnastowiecznego flamandzkiego obrazu na drewnie, jego realistyczne szczegóły
uwypuklone dzięki zastosowaniu techniki verdaccio , słoje na trzech deskach tworzących
całość dzieła, ich spojenia, wreszcie kolejne kreski, pociągnięcia pędzlem i warstwy, które
wyszły spod ręki malarza. A w dolnej części obrazu to ukryte zdanie, które aparatura radio-
logiczna wydobyła po pięciuset latach, białe gotyckie litery tak dobrze widoczne na czarnym
tle:
QUIS NECAVIT EQUITEM.
Julia znała łacinę na tyle, że nie musiała sięgać do słownika. Quis , zaimek pytajny:
kto. Necavit pochodziło od neco : zabić. Equitem zaś to biernik liczby pojedynczej od eques :
rycerz. Kto zabił rycerza. Zaimek quis narzucał jeszcze znak zapytania, przez co całe zdanie
nabierało pewnej tajemniczości:
KTO ZABIŁ RYCERZA?
Było to co najmniej zastanawiające. Zaciągnęła się papierosem trzymanym w prawej
dłoni, lewą tymczasem poprzesuwała zdjęcia na blacie. Ktoś, może sam malarz, umieścił na
obrazie coś w rodzaju łamigłówki, którą następnie zakrył warstwą farby. Ewentualnie zrobił
to później kto inny. Margines błędu wynosił z grubsza pięćset lat. Już ta myśl wywołała
uśmiech na twarzy Julii. Podobną niewiadomą potrafiła znaleźć bez specjalnych trudności.
Ostatecznie na tym polegał jej zawód.
Pozbierała odbitki i wstała. Szarawe światło wnikające przez szeroką lukarnę w
suficie padało wprost na obraz oparty na sztalugach. Partia szachów , olej na drewnie, z 1471
roku, autorstwa Pietera van Huysa... Zatrzymała się przed nim i wpatrywała dłuższą chwilę.
Oto scena domowa, przedstawiona z tak typowym dla piętnastowiecznego malarstwa
realizmem, jedna z tych, którymi wielcy mistrzowie flamandzcy przygotowali grunt pod
sztukę nowoczesną, wykorzystując ostatni krzyk techniki, jakim wówczas były farby olejne.
Główny motyw obrazu stanowi partia szachów, którą rozgrywało dwóch mężczyzn w średnim
wieku, o szlachetnych obliczach. Na drugim planie po prawej, przy zwieńczonym ostrym
łukiem oknie, za którym rozpościerał się krajobraz, siedziała dama w czerni i czytała książkę
trzymaną na podołku. Całości dopełniały detale namalowane z typowo flamandzką
pieczołowitością, rzetelnie, niemal po maniacku: meble i zdobienia, biało-czarna posadzka,
rysunek na kobiercu, tu i ówdzie wręcz drobna rysa w murze czy cień bretnala wbitego w
belkę powały. Z podobną precyzją przedstawiono szachownicę, figury i pionki, a także
twarze, dłonie i stroje postaci. Uderzał zresztą nie tylko realizm, ale i barwy, wciąż bardzo
żywe, choć wskutek upływu czasu i utlenienia werniksu cały obraz nieco sczerniał.
Kto zabił rycerza. Julia spoglądała to na odbitkę, to na obraz, nie dostrzegając na nim
najmniejszego śladu ukrytego napisu. Badanie z bliska siedmiokrotnie powiększającą
dwusoczewkową lupą też nie posunęło sprawy naprzód. Opuściła więc żaluzje i w ciemności
podciągnęła ku sztalugom lampę Wooda, emitującą tak zwane czarne światło. W jego
promieniach ultrafioletowych wszystkie materiały, farby i werniksy użyte przez pierwotnego
twórcę fluoryzowały, wszelkie zaś poprawki i retusze dokonane później, a więc po powstaniu
obrazu, pozostawały ciemne bądź czarne. Jednak w świetle lampy Wooda cały obraz pokryty
był jednostajnie fluoryzującą warstwą, także w części kryjącej tajemniczy napis. A to
oznaczało, że zdanie zostało zamalowane albo przez samego artystę w trakcie pracy, albo
wkrótce po ukończeniu dzieła.
Zgasiła lampę i odsłoniła lukarnę. Szare światło jesiennego poranka ponownie zalało
sztalugi z obrazem i całą pracownię, pękającą w szwach od książek, od regałów z farbami,
pędzlami, werniksami, rozpuszczalnikami i narzędziami stolarskimi, od ram i precyzyjnych
przyrządów, od starych rzeźb z drewna i brązu, od zastawek i opartych płótnem o ściany
obrazów, stojących na prawdziwym perskim dywanie poplamionym farbami. W kącie, na
komodzie w stylu Ludwika XV, stał sprzęt hi-fi, koło którego piętrzyły się płyty: Don Cherry,
Mozart, Miles Davis, Satie, Lester Bowie, Michael Hedges, Vivaldi... Lustro weneckie w
złoconej oprawie posłało Julii ze ściany jej własne, nieco przyćmione odbicie: włosy
przycięte na wysokości ramion, lekkie ślady niewyspania pod dużymi, ciemnymi, jeszcze nie
umalowanymi oczyma. Atrakcyjna jak modelka Leonarda - mawiał Cesar, gdy widział jej
twarz otoczoną złotem tak jak teraz - atrakcyjna, ma piu bella 1 . I aczkolwiek Cesara należało
zaliczyć do znawców raczej efebów niż madonn, Julia wiedziała, że jego ocena jest
najzupełniej trafna. Sama lubiła oglądać się w tej złoconej oprawie, bo miała wówczas
wrażenie, że znalazła się po drugiej stronie zaczarowanych drzwi, skąd na przekór odległości
w czasie i przestrzeni powracała niczym ucieleśnienie renesansowej urody włoskiej.
Od dzieciństwa każda myśl o Cesarze wywoływała na jej twarzy uśmiech - delikatny,
może nieco porozumiewawczy. Odłożyła odbitki na stół, zdusiła niedopałek w ciężkiej
popielniczce z brązu sygnowanej przez Beniliurego i zasiadła przy maszynie do pisania:
“Partia szachów”.
Olej na drewnie. Szkoła, flamandzka. Datowany na 1471 rok.
Autor: Pieter van Huys (1415-1481).
Podobrazie: trzy nieruchome deski dębowe, połączone fałszywymi spojeniami.
Wymiary: 60x87 cm (trzy identyczne deski po 20x87 cm). Grubość desek: 4 cm.
Stan zachowania podobrazia:
Rekonstrukcja nie jest konieczna. Nie widać śladów działalności kornikowatych.
Stan zachowania warstwy malarskiej:
Dobre przyleganie farb do podobrazia i do siebie nawzajem. Brak odbarwień. Można
1 Ma piu bella (wł.) - ale piękniejsza (ten i dalsze przypisy tłumacza).
Zgłoś jeśli naruszono regulamin