Moje spotkanie z Ojcem Świętym.doc

(45 KB) Pobierz
Moje spotkanie z Ojcem Świętym

Moje spotkanie z Ojcem Świętym

 

 

Rozmowa z Jego Ekscelencją księdzem biskupem Stanisławem Wielgusem, ordynariuszem płockim

 

Wszyscy jesteśmy pod wrażeniem wizyty Ojca Świętego w Ojczyźnie. Co w papieskim nauczaniu Księdza Biskupa szczególnie poruszyło? Jakie wydarzenie najbardziej Ekscelencja zapamiętał?

- Uczestniczyłem w spotkaniach z Ojcem Świętym podczas każdej z Jego pielgrzymek do Ojczyzny i każde z tych spotkań wywierało na mnie wielkie wrażenie, niemniej jednak ostatnią pielgrzymkę przeżyłem szczególnie głęboko, gdy patrzyłem na niezwykłe, zwycięskie zmaganie potężnego, jasnego i dobrego ducha tego wspaniałego, świętego człowieka z jego niedomagającym, bardzo cierpiącym i odmawiającym posłuszeństwa ciałem. Sam widok Ojca Świętego, głoszącego z taką wielką miłością, a jednocześnie jednoznacznością i autentycznością, nieskażoną najmniejszym rozdźwiękiem Chrystusową naukę, jest dla każdego człowieka dobrej woli przeżyciem rekolekcyjnym, zmuszającym do refleksji nad własnym życiem i rodzącym dobre postanowienia. W nauczaniu papieskim z ostatniej pielgrzymki poruszyło mnie wiele myśli i wypowiedzi, ale w sposób szczególny jedna idea, którą Ojciec Święty konsekwentnie formułuje od lat, którą odnajdziemy i w "Dives in misericordia" i w "Przekroczyć próg nadziei" i gdzie indziej, i którą wyraził także w swojej homilii wygłoszonej w Łagiewnikach, w następującym zdaniu: "Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka". Ojciec Święty od lat tłumaczy współczesnemu, pozostającemu pod przemożnym wpływem hedonizmu i pragmatyzmu człowiekowi, sens ofiary krzyżowej Zbawiciela i sens krzyża dźwiganego przez każdego z nas. Bóg umierając na krzyżu, okazał najpełniej swoją solidarność z cierpiącym człowiekiem, wszedł najgłębiej jak to możliwe, w bolesną egzystencję rodzaju ludzkiego, zmagającego się ze złem.

 

Jak Ksiądz Biskup ocenia przyjęcie Ojca Świętego przez Rodaków i reakcje na jego słowa i gesty?

- Sądzę, że było to przyjęcie - zgotowane Ojcu Świętemu przez zdecydowaną większość Polaków - z jednej strony pełne entuzjastycznej radości, a z drugiej strony pełne oczekiwania na słowa, na wskazówki, na wytyczenie kierunku dla każdego z nas i dla całego współczesnego świata, targanego fałszywymi ideami, głoszonymi przy pomocy potężnych mediów, przez ogromną liczbę fałszywych proroków, kłamiących i dla swoich celów manipulujących umysłami, sercami i całym życiem milionów ludzi. Niemniej jednak mylilibyśmy się, gdybyśmy sądzili, że wszyscy Polacy tak Ojca Świętego przyjmowali. Byli i tacy, którzy wypisywali - na ulicach niektórych miast - wrogie i podłe hasła. Ale to jest normalne. Wszędzie tam, gdzie pojawia się Chrystus i Jego namiestnik, demony warczą i wyrzucają z siebie dławiącą ich nienawiść. Z oporem, przeklinając i pieniąc się, muszą jednak odchodzić z tych miejsc, gdzie jest Chrystus, który jest czystą miłością i czystym dobrem, i który zawsze zwycięża.

 

Ojciec Święty w swych przemówieniach z wielką miłością i solidarnością mówił o ludziach bezrobotnych, żyjących w coraz większym ubóstwie, o rodzinach wielodzietnych, ludziach w podeszłym wieku. Czy można powiedzieć, że Papież Polak głosząc orędzie miłosierdzia jednocześnie upomniał się o sprawiedliwość wobec wszystkich, którzy ponoszą duże koszty przemian społeczno-gospodarczych w Ojczyźnie?

- W całym swoim życiu i nauczaniu Ojciec Święty jest z ludźmi biednymi, słabymi, chorymi, bezrobotnymi, ściganymi, prześladowanymi, smutnymi, bezdomnymi. Jeśli dobrze się przyjrzymy, zauważymy, że Ojciec Święty wypełnia litera po literze konstytucję Królestwa Bożego, którą jest Kazanie na Górze. Nikt lepiej od Ojca Świętego nie pokazuje światu, że chrześcijaństwo to nie jest ideologia, teoria polityczna, społeczna czy inna, lecz życie w miłości do Boga i bliźnich, zwłaszcza tych potrzebujących naszej pomocy, z którymi Chrystus się identyfikuje, którzy są, jak mówi Papież: "Drogą Kościoła". Nie ma chrześcijaństwa bez miłosierdzia i to miłosierdzia czynnego, realizowanego każdego dnia. We wzruszający sposób Ojciec Święty nawiązał do swojej biednej, sierocej, pełnej robotniczego trudu młodości. Nikt lepiej jak on nie wie, co to znaczy być biednym, opuszczonym, zapracowanym, samotnym. Także dlatego tak jednoznacznie występuje w obronie ludzi biednych, których na świecie jest olbrzymia większość. Także dlatego tak zdecydowanie gani pozbawiony śladów miłosierdzia, wyzyskujący bezwzględnie ludzi, żarłoczny kapitalizm. Także dlatego domaga się prawdziwej sprawiedliwości społecznej, wskazując każdemu człowiekowi, a zwłaszcza tym najbogatszym, że są tylko dzierżawcami dóbr ziemskich i że z tej dzierżawy, z tego jacy byli dla potrzebujących pomocy bliźnich, zdadzą rachunek przed Bożym Sądem. Dotyczy to wszystkich ludzi, także Polaków, żyjących w obecnych polskich realiach społeczno-ekonomicznych, w których jest wiele niesprawiedliwości i moralnego nieładu.

 

Papież w sanktuarium w Łagiewnikach pozostawił wielkie zadanie Kościołowi w Polsce: "Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia. W miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!". Jak to zadanie powinni realizować wierni, kapłani, księża biskupi?

- To jest odwieczna misja dla każdego chrześcijanina: "Przekazywać światu ogień miłosierdzia". Bez miłosierdzia nie ma chrześcijaństwa. Mogą być silne instytucje, uczone teorie, wzniosłe hasła, ale bez miłosierdzia okazywanego sobie nawzajem przez ludzi wszystko to ma wartość ulotnego kurzu. Bez miłosierdzia nie jest możliwy pokój (co widać na Bliskim Wschodzie), nie jest możliwy także spokój i ład społeczny, nie jest możliwe szczęście w żadnym wymiarze. Gdy mowa o miłosierdziu i zadaniach w tym względzie dla duchowieństwa oraz świeckich katolików, należy przede wszystkim wyakcentować, że każdy z nas, każdy człowiek na świecie, potrzebuje najpierw Bożego Miłosierdzia, które wybaczy mu grzechy. Nie ma więc miłosierdzia bez konfesjonału, bez skruchy, bez pokuty i bez zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Kościół zobowiązany jest o tym ustawicznie przypominać i do tego wzywać, byśmy otwarli swoje serca na Boże Miłosierdzie. Bez uzyskania tego miłosierdzia nie jesteśmy w stanie w pełni okazać miłosierdzia naszym bliźnim i od nich go otrzymać. Nie jesteśmy też w stanie w pełni skutecznie realizować ludzkiego miłosierdzia na płaszczyźnie charytatywnej i w naszym codziennym życiu. Bez Boga w nasze życie włączał się będzie zawsze jakiś fałszywy dysonans, choćby pozornie służyło ono ludziom, jeżeli będzie lekceważyło wymiar transcendentny ludzkiego losu.

 

Jan Paweł II apelował, aby "wyobraźnia miłosierdzia" w duchu solidarności z bliźnimi wyznaczała duszpasterski program Kościoła w Polsce. Podał też przykłady takiej "wyobraźni"...

- To prawda, że program duszpasterski Kościoła nie może być pozbawiony "wyobraźni miłosierdzia". To znaczy, że musi to być program niesłychanie pojemny, pozbawiony kostyczności, wrażliwy - jak precyzyjne instrumenty pomiarowe - na każdą nową duchową i egzystencjalną sytuację współczesnego człowieka - różnego wieku, różnego wykształcenia, stanu, zawodu. I przede wszystkim program na wszystkie autentyczne - duchowe i materialne - potrzeby. Solidarność z bliźnimi obowiązuje każdego z nas. Każdy z nas ma prawo brać, jeśli autentycznie potrzebuje, i ma wielki obowiązek dawać, dzielić się tym, co ma, z bliźnimi. Dzielić się kawałkiem chleba, pomocą w znalezieniu pracy, wsparciem finansowym, ale też dobrym słowem, które czasem jest ważniejsze niż kawałek chleba, wsparciem duchowym, a nade wszystko modlitwą. Modlitwa, którą zanosimy za naszych bliźnich, jest również wyrazem bardzo wielkiego miłosierdzia. Wielu współczesnych ludzi ją lekceważy, nie zdając sobie sprawy z tego, że właśnie modlitwy potrzebują bardziej niż czegokolwiek innego. Ojciec Święty to stale przypomina. Tak wzruszająco prosił o modlitwę za siebie, by mógł - fizycznie i duchowo - sprostać swojej niewiarygodnie wielkiej misji, do której wezwał go Bóg. Powinniśmy bardzo modlić się za Ojca Świętego. Nie wystarczy mówić o Bogu, z Bogiem trzeba przede wszystkim rozmawiać - o tym, co ważne dla nas i dla naszych bliźnich - żywych i umarłych.

 

W papieskim nauczaniu znalazły się również słowa skierowane w sposób szczególny do polskich księży biskupów. Ojciec Święty ukazał pasterzom Kościoła przykład duszpasterskiej posługi bł. ks. abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Zwrócił uwagę, że realizacja programu miłosierdzia powinna kształtować zaangażowanie księży biskupów najpierw w życie Kościoła, ale też w życie społeczno-polityczne. Jan Paweł II apelował o obronę wolności narodowej; mówił, że pasterze Kościoła nie mogą nie głosić jednej i niezawodnej filozofii wolności, jaką jest prawda krzyża Chrystusowego. Jak Ekscelencja, jako członek Episkopatu Polski, odebrał te słowa?

- Ten fragment wypowiedzi Ojca Świętego zrobił na mnie i - jestem przekonany, że na wszystkich słuchaczach - szczególne wrażenie. Słowa Ojca Świętego tak precyzyjnie trafiają w sedno naszego współczesnego, ideowego - a więc najważniejszego - wymiaru życia. Bez postmodernistycznej nieokreśloności, a zgodnie z ewangelicznym wskazaniem: "Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" - Ojciec Święty wskazał na kapitał dobra, które otrzymaliśmy w spadku po XX wieku, lecz także niewiarygodnie wielkiego zła, które stwarza niespotykane dotąd zagrożenia, wypływające stąd, że współczesny człowiek żyje bez Boga i Jego przykazań, że sam się czyni bogiem: uzurpując sobie Boską władzę o decydowaniu życiem i śmiercią ludzi nienarodzonych, starych i chorych, dokonując bezbożnych eksperymentów genetycznych, niszcząc rodzinę i małżeństwo, wyrzucając Boga z życia codziennego i kultury oraz ulegając coraz bardziej "tajemnicy nieprawości". Ojciec Święty, wskazując na przykład bł. ks. abp. Felińskiego, który angażował się w obronę wolności narodowej, z naciskiem podkreślił, że ta obrona prawdziwej wolności konieczna jest także dzisiaj ze strony Kościoła, kiedy różne siły - kierujące się fałszywą ideologią wolności - starają się ją narzucić całemu narodowi, wmawiając w niego, że może się obejść bez Boga i że może robić, co mu się podoba; kiedy hałaśliwa propaganda liberalizmu, wolności bez prawdy i odpowiedzialności ciągle się nasila. W tej sytuacji - mówił Ojciec Święty - pasterze Kościoła nie mogą nie głosić jednej i niezawodnej filozofii wolności, jaką jest prawda krzyża Chrystusowego. Taka filozofia wolności jest istotowo związana z dziejami naszego Narodu. Jako członek Episkopatu Polski odebrałem słowa Ojca Świętego jako wskazanie, ale też umocnienie dla polskich biskupów, którzy taką prawdziwą filozofię wolności niestrudzenie głoszą w swoim pasterskim nauczaniu. Czynią to konsekwentnie i systematycznie w dostępny im sposób. Wystarczy posłuchać ich kazań i homilii, wystarczy czytać ich listy pasterskie. Ktoś, czyja wiedza o nauczaniu Kościoła ogranicza się tylko do tego, co przekazują dziś najpotężniejsze media, mógłby odnieść wrażenie, że biskupi milczą na ten najważniejszy temat. Tak jednak nie jest. Prawdziwa filozofia wolności nie jest akceptowana przez postmodernistycznych i neomarksistowskich decydentów, dlatego się ją albo gwałtownie krytykuje, albo programowo przemilcza, a nadaje się rozgłos tylko tym wypowiedziom, które "łechcą" uszy wyznawców ateistycznego hałaśliwego liberalizmu.

 

Ojciec Święty w czasie tej pielgrzymki udowodnił, że sprawy polskie, problemy Polaków zna i że leżą mu one bardzo na sercu. Jednocześnie w jego słowach czuć było wiarę w ten Naród i nadzieję, z jaką patrzy na jego przyszłość. Tej nadziei chyba powinniśmy się od Ojca Świętego nieustannie uczyć?

- Tak właśnie jest. Powinniśmy się uczyć od Ojca Świętego wiary w nasz Naród, który w ostatnich latach jest tak często degradowany i oskarżany o najgorsze. Nie ma narodów świętych. W każdym są ludzie szlachetni i ludzie podli. My nie jesteśmy tu wyjątkiem, ale zgodnie z tym, co mówi i myśli Ojciec Święty, i na co wskazują niezliczone empiryczne dowody - dobra, szlachetności, wielkoduszności, ofiarności, przywiązania do Boga i chrześcijańskiej kultury jest u Polaków nieporównanie więcej niż zła, podłości i bezbożności. I to napawa wielką nadzieją, tym bardziej, że mamy tyle pięknej, wspaniałej, bliskiej Bogu młodzieży. To przecież przede wszystkim ona idzie na spotkania z Ojcem Świętym, aby go słuchać, ponieważ instynktownie wyczuwa, że jest do głębi szczery i autentyczny, że u niego nie ma rozdźwięku między słowami a życiem; że wskazuje jej właściwą drogę ku dobru i prawdziwemu szczęściu we współczesnym ideowym zamęcie.

 

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Sławomir Jagodziński

 

 

4

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin