Rennison Louise - Zwierzenia Georgii Nicolson 08 - Miłość ci wszystko wypaczy.pdf

(559 KB) Pobierz
Miłość ci wszystko wypaczy
Miłość ci wszystko wypaczy
ZWIERZENIA GEORGII NICOLSON 8
Louise Rennison
Tłumaczenie
Aldona Możdżyńska
Książkę tę dedykują tym co zwykle.
Nie pomyślcie tylko, że się Wami znudziłam
albo że jesteście zwykli!
No dobra, możemy przejść do rzeczy?
PS Dzięki dla pana urrrrr.
111326171.002.png
EGMONT 2009
Słówko od Georgii
Najdroższe i najlepsiejsze kumpele na całym świecie!
Tak, po raz kolejny oddaję w wasze ręce swój pamiętnik(ojoj). Jego tytuł brzmi „Miłość ci wszystko
wypaczy”. Wierzcie mi, to szczera prawda.
Początkowo chciałam go zatytułować „Wężykowe szaleństwo”, ale dorośli stwierdzili, że brzmi zbyt
ordynarnie. Podobny problem miałam z „Jak oswoić włoskiego rumaka”. Wtedy też uznano, że to obsceniczne.
Spytałam „Jak to? Waszym zdaniem w podtekście chodzi o coś, co chłopcy mają w spodniach?”. Odparli
„Tak”.
Ja na to „Ale w takim razie nie napisałabym śmiesznej książki, tylko artykuł medyczny”.
Sami widzicie. Pisanie bywa bardzo, bardzo trudne. Ale znów podźwignęłam się z łoża boleści – tylko,
dlatego, że Was kosiam.
Buziaczki (ale nie lesbijskie).
Pa,pa,
Georgia
PS Zwróćcie uwagę, że Jas dodała do skali całowania się pieszczoty górnej połowy ciała. Niestety z takimi ludźmi
jak ona musze obcować na co dzień.
PPS Jeśli kiedykolwiek spotkacie Jas, ZJEDZCIE JĄ – to jedyne wyjście.
PPPS Co prawda jestem zmordowana, ale nie umknęło mojej uwadze, że niektórzy nie czytali moich poprzednich
pamiętników i ciągle mnie pytają o Drużynę Asów, skalę całowania się i piekielne disco. Dla tych megaleni
dodałam na końcu książki parę wyjaśnień.
Podjarkaaaaaaaaaa!!!
Sobota, 16lipca
23.45 Uciekać, uciekać!!!
Puff, puff, puff.
Ja cię kręcę.
O matko z córką, jak to się stało, że o północy biegnę sama ulicą?
Powiem wam jak.
Człowiek czeka całą wieczność na Boga Seksu, a tu ni z tego, ni z owego pojawiają się
dwaj naraz. Gdzie sens, gdzie logika? Jeśli to część boskiego planu Pana B., to powiem
jedno: „Panie, wyluzuj trochę. Zsyłaj mi po jednym chłopaku naraz. Kiedy już nasycę się
jednym, chętnie spróbuję następnego. Wielkie dzięki i buziaczki dla Dzieciątka Jezus”.
Tyle mam do powiedzenia. Oczywiście, tylko w myślach. Na gadanie na głos nie mam
siły, bo od biegania w szpilkach zaraz ducha wyzionę. Może na chwilkę położę się w
jakimś rowie?
23.50 Chyba za szybko biegłam. Dostałam zadyszki. Musiałam się zatrzymać i usiąść
koło żywopłotu. No i teraz siedzę tu sama jak ten kołek w płocie.
Trzy minuty pózniej
Puff, puff. Oto krótkie streszczenie tego, co właśnie przeżył kołek w płocie:
Scena I
Czadowa impra na koncercie Sztywnych Dylanów. Odtańczyłyśmy wikińskie piekielne
disco na cześć nadchodzącego, (czyli mającego nastąpić za jakieś osiemnaście lat) ślubu
Rosie i Svena oraz futrzanych szortów tego ostatniego.
Potem mój ukochany Masimo, wokalista zespołu i Bóg Miłości, do którego wzdychałam od
dawna, poprosił, żebyśmy wyszli na zewnątrz, i powiedział „Signorina Georgia. Jestem
już wolnym mężczyzną. Czy nadal chciałbyś się ze mną spotykać?”.
Powiedział to z boskim akcentem z Krainy Pizzy. I patrzył na mnie jak na seksbombę.
Scena II
Właśnie, kiedy myślałam, że zemdleję ze szczęścia albo co najmniej przemienię się w
roztrzęsioną galaretę, podjechał samochód i wysiadł z niego Robbie, oryginalny Bóg
Seksu.
Ten, który mnie zostawił i wyjechał do Krainy Kangurów, żeby do końca życia całować się
z torbaczami i tak dalej.
No i kicha.
Scena III
Po chwili ciszy rzuciłam niby od niechcenia: „O, cześć Robbie, sorki, ale śpieszę się na
pociąg, muszę już lecieć”. I szybko się zmyłam, a potem ruszyłam truchtem. W końcu
puściłam się galopem i wylądowałam koło żywopłotu, przy którym właśnie siedzę.
Wniosek nasuwa się sam: po staniu w długiej kolejce, po ciacho dostałam aż dwa.
I co ja na to? Siedzę jak ta głupia w krzaczorach.
23.56 Nie, no super. Tępaki łażą po parku. Pewnie podpalają się nawzajem i ćwiczą
bycie kretynami. Niepotrzebnie, bo opanowały tę sztukę do perfekcji.
Lada chwila wyczują moją obecność i przyjdą po mnie. Tępaki mają radary rejestrujące
obecność dziewczyn w promieniu kilometra.
Pół minuty pózniej
111326171.003.png
 
Mark Wielka Japa, który mieszka przy mojej ulicy, z którym raz się przypadkiem
całowałam (porażka) i który ma największe usta na świecie, wyłonił się z mroku i
zobaczył mnie dyszącą w krzakach. Gapił się na moje dyndaki, które poruszały się w górę
i w dół.
Przestańcie falować i natychmiast wracajcie do dyndakonosza!
-Dziewczęta, widzę, że się cieszycie na mój widok – powiedział Mark.
Ale oblech. Zignorowałam go i wstałam z godnością.
Kiedy przechodziłam koło niego, mruknął:
-Wyluzuj, mała, nabiłabyś mi guza jednym z nich.
Reszta kretynów też się pojawiła. Rechotali i palili pety, krztusząc się dymem. I bardzo
dobrze. Palenie hamuje wzrost, więc przy odrobinie szczęścia większość z nich nie
przekroczy metra pięćdziesięciu.
Mark Wielka Japa powiedział:
-Widzę, że jesteś nieźle podjadana. To przeze mnie?
Odbiło mu czy jak? Sugeruje, że się na niego napaliłam? Wolałbym zanurzyć głowę w
wiadrze pełnym robaków, niż się zbliżyć do Marka. Nie do wary, że kiedyś położył dłoń na
moim dyndaku. I że nieomal wessał mi całą głowę swoją wielką japą. Blee. Wywołał u
mnie antypodjarkę.
Niestety, wtedy sobie uświadomiłam, że właściwie miał rację. Czułam podjarkę. Ogólną i
kosmiczną jednocześnie. Ale co w tym aż tak dziwnego?
Pieć minut później
W sumie to dość dziwne, jak się nad tym zastanowić.
Ale ja nie zamierzam się teraz zastanawiać.
Och, merde do kwadratu, ordure* i kicha.
0.15 Już jestem na swojej ulicy. Stopy mi chyba zaraz odpadną. W salonie pali się
światło. O nie! To znaczy, że nieuleczalnie chorzy psychicznie, (czyli moich rodzice)
jeszcze nie śpią.
Za nic nie mogę się teraz z nimi spotkać. Nie mogę z nimi rozmawiać. Nie teraz.
Właściwie gdyby się udało, to najchętniej już nigdy w życiu bym się do nich nie odezwała.
Cichutko wślizgnęłam się do środka i ukryłam swoje rogi w skrytce, której nikt nigdy nie
odkryje, (czyli w koszu z rzeczami do prasowania).
Ufffff… Wreszcie bezpieczna. A teraz myk, myk, myk po schodach do swojego pokoju.
Cichuteńko jak myszka. Myszka otwiera drzwi. Ćśśś… Ćśśś… Już prawie jestem na
miejscu. Na paluszkach jak baletnica wchodzę do pokoju. Dzięki Bogu, ani śladu
Futrzanych Świrów, czyli moich kotów: Angusa i jego zezowatego syna Gordona.
Gdy tylko otworzyłam drzwi swojego pokoju, pysk Gordona pojawił się nade mną,
zaledwie jakieś dwa centymetry od mojej grzywki. Spojrzałam w jego szalone zezowate
oczy.
Dlaczego on to robi? Dlaczego czai się na drzwiach jak nietoperz? Zaskrzeczał i polizał
mnie po twarzy swoim obrzydliwym szorstkim językiem. Udało mi się nie krzyknąć i nie
zwymiotować.
0.25 Na mojej poduszce leży nadjedzona mysz.
0.30 O Boże, to znaczy, że Gordy polizał mnie po twarzy, po tym, jak odgryzł łeb
myszy. Na pewno zachoruję na dżumę
Nie ma nic przyjemniejszego niż twarz pokryta pulsującymi wrzodami, kiedy na
horyzoncie czeka dwóch chłopaków.
______________________________________
*Merde(fr.) – gówno, cholera; ordure(fr.) - świństwo
Minute pózniej
111326171.004.png
Zakradłam się na dół, żeby pozbyć się myszy. Położyłam ją na kawałku tektury. Mówiąc
„mysz” mam na myśli dwoje uszu i ogon. Pewnie za twarde dla delikatnej japy
Gordy’ego.
Kiedy wracałam na górę, mama zawołała z salonu:
- Gee, to ty?
- Nie - odparłam i wróciłam do swojego przytulnego łoża boleści.
W łóżku pod kołdrą
Minutę później
Nie chce mi się rozbierać, bo jestem skołowana jak kołowrotek.
Pięć minut później
Chyba jednak podejmę ten straszliwy wysiłek i przynajmniej zdejmę buty. Od tego
biegania stopy mi pewnie spuchły, a wolałabym, żeby znowu chirurg nie musiał mi ich
usuwać.
Oczywiście butów, nie stóp.
W każdym razie, krótko mówiąc, przypadkowo mam dwóch Bogów Miłości.
Myślę, że już nigdy w życiu nie zasnę.
Minutę później
Jeśli będę miała dwóch chłopaków, to zabraknie mi czasu na sen, He, He, He … Chrrrrrr …
Niedziela, 17lipca
7.00 Śniło mi się, że Doktor Clooney oglądał moją głowę i mówił: „Jeszcze nigdy nie
wiedziałem czegoś podobnego! Ta głowa to jeden wielki wrzód!”. Po przebudzeniu się
przez chwilę nie pamiętałam, że mam dwóch chłopaków.
Przejrzałam się w lustrze i nie odnotowałam obecności wrzodów, więc pewnie jednak nie
zaraziłam się dżumą od mysiej przekąski Gordy’ego. Moje włosy wyglądają jednak, jakby
piorun strzelił w miotłę. Chyba będę musiała je wyprasować.
7.35 Po cichutku zeszłam na dół i zrobiłam sobie parę tostów i herbatę. Muszę mieć siłę
na to, co mnie czeka.
Z każdego pokoju dochodzi chrapanie. Mama kazała tacie spać w pokoju gościnnym, a
chrapie głośniej niż on! Ale będę wyrozumiała: pewnie ma problemy z oddychaniem z
powodu wagi swych olbrzymich melonów. Jeśli kiedyś urosną mi równie duże, oddam je
na cele charytatywne.
Jaki ładny dzień. Ptaszki bzyczą, pszczółki ćwierkają a Seksmaszyna Angus baraszkuje w
porannym słońcu z Naomi. Jeśli lizanie nawzajem swoich odbytów jest wyznacznikiem
miłości, to oni muszą się naprawdę ogromnie kochać.
Z powrotem w łókzu z przekaskami
Pieć minut pózniej
Muszę zajrzeć do swojej mądrej księgi.
Pieć minut pózniej
W książce mamy Jak rozkochać w sobie każdego idiotę nic nie piszą o wyborze między
dwoma chłopakami.
111326171.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin