Jeanne Kalogridis - Ja, Mona Liza.pdf

(1871 KB) Pobierz
Office to PDF - soft Xpansion
Powieści Jeanne Kalogridis
Poślubiona Borgii
119614948.002.png
Ja, Mona Liza
JEANNE KALOGRIDIS
119614948.003.png
lipiec 1490 rolu
 
1
Nazywam się Liza di Antonio Gherardini Giocondo, choć znajomi
mówią na mnie Madonna Liza, a ludzie z gminu po prostu Mona Liza.
Moją podobiznę uwieczniono na desce farbami z gotowanego oleju
lnianego zmieszanego z mineralnymi barwnikami lub półszlachetnymi
kamieniami roztartymi na proszek, które nakłada się pędzelkami z ptasich
piór lub z aksamitnego zwierzęcego włosia.
Widziałam obraz. Nie przypomina mnie. Patrzę na niego i widzę twarze
matki i ojca.Wytężam słuch i słyszę ich głosy. Czuję ich miłość i cierpienie
i staję się znów świadkiem zbrodni, która związała ich ze sobą - a mnie
z nimi.
Bowiem moja historia nie zaczyna się od narodzin, lecz od morderstwa
popełnionego na rok przedtem, nim przyszłam na świat.
Rąbek tajemnicy uchylił przede mną astrolog dwa tygodnie przed mo-
imi urodzinami, obchodzonymi piętnastego czerwca. Matka oświadczyła,
że będę mogła wybrać sobie prezent. Przypuszczała, że poproszę o nową
suknię; nigdzie tak nie dbano o elegancję stroju jak w mej ojczystej Flo-
rencji. Ojciec był jednym z najzamożniejszych handlarzy wełną i jego ku-
pieckie kontakty pozwalały mi wybierać spośród najwspanialszych jedwa-
bi, brokatów, aksamitów i futer.
9
119614948.004.png
Lecz ja nie chciałam sukni. Niedawno na ślubie wuja Lauro i jego młodej
wybranki Giovanny Marii moja babka zauważyła kwaśno:
- Nie zaznają szczęścia. Ona jest Koziorożcem z Bykiem w ascendensie, a
Lauro jest Baranem. Ciągle będą się bodli.
- Matko - upomniała ją łagodnie moja mama.
- Gdybyście z Antoniem zważali na takie sprawy...- Babka urwała, widząc
ostre spojrzenie matki.
Zaintrygowało mnie to. Rodzice kochali się, lecz nigdy nie byli szczęśliwi. I
zdałam nagle sobie sprawę, że nigdy nie rozmawiali ze mną o moich
gwiazdach.
Kiedy spytałam o to matkę, dowiedziałam się, że w ogóle nie sporządzono
mi horoskopu. Byłam zaskoczona: zamożne florenckie rody często zasięgały
rady astrologów w ważnych kwestiach, a nowo narodzone dzieci zawsze miały
horoskopy.A przecież ja byłam wyjątkowa: jako jedyne dziecko, w którym
pokładano rodzinne nadzieje.
I jako jedynaczka dobrze zdawałam sobie sprawę z mojej władzy: płakałam
i błagałam tak długo, aż matka niechętnie uległa.
Gdybym wiedziała, do czego to doprowadzi, nie nalegałabym tak bardzo.
Matka rzadko opuszczała dom - nie było to bezpieczne - nie pojechałyśmy
więc do astrologa, lecz wezwałyśmy go do pałacu.
Z okna w korytarzu przy mojej sypialni widziałam, jak pozłacana karoca, z
wymalowanym na drzwiczkach herbem, wjeżdża na dziedziniec. Dwaj strojni
służący pomogli astrologowi wysiąść. Człowiek ów był ubrany wfar-setto,
obcisły kaftan noszony przez niektórych zamiast tuniki, z pikowanego
fioletowego aksamitu, na plecy narzucił ciemniejszą brokatową opończę. Choć
chudy i o zapadłej piersi, miał władczą posturę i stanowcze ruchy.
Zalumma, niewolnica matki, wyszła mu na spotkanie. Owego dnia w strojnej
sukni służyła przy boku mej łagodnej matki. Moja matka traktowała ją jak
ukochaną towarzyszkę, czym zaskarbiła sobie jej przywiązanie i wierność.
Zalumma była Czerkieską, z wysokich gór tajemniczego Wschodu; lud, z któ-
rego pochodziła, ceniono za urodę, zaś Zalumma - wysoka jak mężczyzna, z
kruczoczarnymi włosami i brwiami, i twarzą bielszą niźli marmur - nie była
wyjątkiem. Sploty czarnych włosów, uformowane nie za pomocą rozgrzanego
pogrzebacza, lecz ręką Boga, stanowiły przedmiot zazdrości wszystkich Flo-
10
119614948.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin